„Bezsenne Noce”
- W takim
razie – przerywa lizanie – nie pozwólmy, by choć odrobina się zmarnowała…
- Eli… - unosi
na mnie wzrok, rażąc fiołkowym spojrzeniem. Przełykam głośno ślinę. Chciałbym
go powstrzymać, a jednocześnie błagać, by nie przestawał. Miejsca, których dotyka,
płoną. Ja sam prawdopodobnie zająłem się ogniem. Boję się drgnąć. Za to moje
ciało nie ma tego problemu. Silnie reaguje na jego bliskość. Wydaje mi się, iż
promieniujące ciepło jego skóry pozbawia mnie tlenu, podkręcają i tak mocno
erotyczną atmosferę.
- Dziękuję
za czekoladę – dostrzegam figlarny uśmieszek w kącikach jego ust. Leżę napięty
niczym struna. Jeśli wykonam jakikolwiek ruch, chłopak skończy pode mną nagi…
- Pro-Proszę
– dukam cicho, nie potrafiąc uwolnić się od jego przenikliwych oczu. Chyba
czeka na jakąś reakcję z mojej strony, ale co mam zrobić? Pocałować go? Nie
powinienem… Jest za młody… Z nieco sennym wyrazem twarzy oraz potarganymi
włosami, wygląda zjawiskowo. W dodatku takie spoufalanie bywa bardzo
niebezpieczne. Jeśli przysunie się choćby o centymetr, pozna mój wstydliwy
sekret… Co mam zrobić?! Co zrobić?!
Napięcie
sięga zenitu. Eli przeciąga się szukając sobie wygodniejszej pozycji, po czym
ponownie odwraca do mnie plecami, moszcząc na wspólnej poduszce.
- Daj rękę –
szuka mojej dłoni, która nieco się trzęsie. Wspaniale, Max… Aż dygoczesz z
pożądania. Rób tak dalej, to twój Króliczek ucieknie z krzykiem. Złotowłosy
pewnie układa ją na swoim brzuchu. – Może być? – pyta, rzucając mi przez ramię przelotne
spojrzenie.
- Ja… -
czując pod palcami aksamitną skórę, dochodzę do wniosku, iż zachowuje się jak
kompletny idiota. Nie jestem w stanie sklecić żadnej odpowiedzi. Intuicja
podpowiada mi, że on czegoś ode mnie oczekuje, ale czego? Nie chcę, by poczuł
się wykorzystany. Powinienem najpierw zabrać go na randkę, jakoś lepiej to
zorganizować. Już samo to, że pozwala się dotknąć jest wyjątkowe.
- Dzidziuś
każe mi spać… - zamyka oczy, błądząc opuszkami po wierzchu mojej dłoni. Przestań,
błagam, przestań… Albo dotykaj mnie. Wszędzie.
- Ach… -
wyrywa mi się jęk frustracji. To ponad moje siły! Za chwilę eksploduję! Zatapiam
twarz w jasnych włosach, by nie mógł na mnie patrzeć. Są takie miękkie i nadal
pachną słońcem. Nienawidzę go i pragnę jednocześnie. Czy ta słodka udręka
kiedyś się skończy?
Króliczek
dość szybko zasypia. Rzeczywiście wygląda na zmęczonego. Nadal widać cienie pod
jego oczami. Spoglądam z góry na jego twarz.
- Jesteś
piękny… Anielsko piękny… - wyciągam rękę i nieśmiało odsuwam niesforne kosmyki,
by go nie drażniły.
Mogłem go
pocałować. Mogłem zapytać, dlaczego płakał. Mogłem kupić więcej czekolady.
Mogłem go przytulić. Mogłem nie zostawiać go samego. Mogłem się z nim kochać.
Mogłem scałować jego łzy. Mogłem go rozebrać. Mogłem powiedzieć, że ma mnie nie
dręczyć. Mogłem zabrać go na spacer. Mogłem go lepiej traktować. Mogłem tak
wiele, a nie zrobiłem tego…
Ostrożnie
wymykam się w łóżka. Wolałbym tu zostać, ale nie chcę kusić losu. Zamiast
ciepła jego ciała, wybieram lodowaty prysznic. Nie przeszkadza mi to jednak
myśleć o nim intensywnie, gdy… Chcę go! Chcę go tak bardzo, jak jeszcze nigdy
nikogo i niczego nie chciałem. Niech będzie mój. Niech mi się odda. Cały.
Nauczę go. Nauczę go miłości, rozkoszy, nawet całowania, jeśli będzie tego
chciał. Niech mnie chce! Tylko mnie…
Gdy wracam
do sypialni, Eli nadal śpi w moim łóżku. Omijam je szerokim łukiem. Jeden krok
w tamtą stronę i nieszczęście gotowe. Zamiast się zadręczać rzeczami, za
myślenie o których ojciec z pewnością pozbawiłby mnie przyrodzenia, zabieram
adidasy i wychodzę pobiegać. Zmęczenie po treningu powinno pomóc.
Powinno, ale
nie pomaga! Dochodzi ósma. Jestem zdyszany, a on odkryty i taki… Drobny jest. I
wciąż szczupły. Jego brzuch jest nieco zaokrąglony. Skóra jasną i napięta. Włosy
wyglądają jak aureola. A usta… Boże, ratuj mnie!
Zimna woda
spływa po moim rozgrzanym ciele, zastałe mięśnie pulsują od bólu, a myśli krążą
tylko wokół sposobu, w jaki zlizywał czekoladę z moich palców… Warczę wściekle,
tłumiąc kolejny już orgazm dzisiejszego poranka.
Ubieram się
pośpiesznie, by jak najszybciej opuścić sypialnię. Poszukam ojca. Niech każe mi
coś robić. Cokolwiek. Bylebym tylko nie został z nim sam. Tymczasem zaspany Eli
siedzi już na brzegu łóżka. Chowa twarz w dłoniach. Znowu płacze? Kierowany
instynktem, podbiegam do niego i klękam na dywanie.
- Hej, co
się dzieje? – dotykam jego dłoni, by móc spojrzeć mu w oczy.
- Nic. Za
długo spałem – odpowiada, rozmasowując sobie skronie.
- Głowa cię
boli? Mam przynieść jakieś tabletki? – proponuję mu.
- Max, w
ciąży nie wolno brać leków. Nic mi nie jest – bagatelizuje problem.
- Nadal
kiepsko wyglądasz. Jesteś blady. Może pojedziemy do lekarza?
- Nie,
dziękuję. Muszę się napić wody – odpycha mnie od siebie, ale nie pozwalam mu
wstać.
- Nie możesz
odmówić! To dla dobra dziecka.
- Mogę – odseparowuje
od siebie moje dłonie, którymi dotykam jego ramion. – A teraz puść mnie. Chcę
iść do kuchni.
- Poczekaj
tu. Przyniosę ci wodę – jego stan martwi mnie coraz bardziej. Na szczęście na
dole jest tata. On mi pomoże.
- Dzień
dobry – od samego rana ma dobry humor. Zazdroszczę mu.
- Dla kogo
dobry, dla tego dobry – z posępnym wyrazem twarzy wyciągam z lodówki dzbanek.
- Coś się
stało? – zagaduje mnie.
- Eli źle
się czuje. Wolałbym, aby obejrzał go lekarz.
- Co mu
jest? – tak jak przypuszczałem, Peter Ford od razu gotowy jest do działania.
- Nie wiem.
Jest blady, źle sypia i głowa go boli – wyliczam.
- Zadzwonię
do szpitala i sprawdzę, czy jego lekarka ma dziś dyżur – wyciąga swój telefon i
od razu wybiera numer. W napięciu przysłuchuję się rozmowie. – Załatwione –
klepie mnie po ramieniu, kończąc połączenie. – Powiedz Eli, że za godzinę
wyjeżdżamy.
- Ja pojadę
– dobrze wiem, co kombinuje. Próbuje mnie od niego odciąć, abym nie denerwował
chłopaka. Ma pecha. Może sobie o mnie myśleć co tylko chce. Potrafię być
odpowiedzialnym przyszłym ojcem i zrobię co w mojej mocy, by otoczyć Króliczka
opieką.
- Synu,
wiem, że masz dobre chęci, ale…
- Nie martw
się tato. Poradzimy sobie – ucinam temat i wracam na górę.
Eli nadal
siedzi na brzegu łóżka. Nie podnosi na mnie wzroku, gdy wchodzę do pokoju.
- Proszę,
napij się – podsuwam mu szklankę z wodą. Blondyn próbuje mi ją odebrać, lecz
bezcelowo. Teraz ja tu rządzę. – Nie chcę, abyś się oblał.
- Nie
przesadzasz? – prycha gniewnie.
- Odpocznij.
Za godzinę pojedziemy do lekarza – informuję go o tym, co udało mi się
załatwić.
- Nie chcę.
Mówiłem ci już, że nic mi nie jest! – nie jest zadowolony, co wcale mnie nie
dziwi.
- Eli…
- Zostaw
mnie w spokoju! – wpełza pod kołdrę i odwraca się do mnie plecami.
- Nie
denerwuj się – siadam obok niego i kładę mu dłoń na plecach. Spina się pod
wpływem tego gestu. Nie chcę go dodatkowo rozdrażniać, więc cofam rękę.
Mija pół
godziny. Nerwowo zerkam na zegarek. Nawet jeśli śpi, powinienem go obudzić.
Ponownie siadam obok niego na łóżku.
- Wiem, że
jesteś zmęczony, ale dziecku może dziać się coś złego – mój polubowny ton na
niewiele się zdaje. Ciężarny obraca się do mnie twarzą i rzuca lodowate
spojrzenie.
- Jasne,
tylko dziecko się liczy… - puszczam jego sarkazm mimo uszu i chcę mu pomóc
wstać, lecz mnie ignoruje.
Przez cała
drogę do szpitala nie odzywamy się do siebie ani słowem. Gdy tylko parkuję
samochód, od razu wyskakuje ze środka i podąża w kierunku pięciopiętrowego,
białego budynku. Nigdy wcześniej tu nie byłem, więc idę za nim, jednocześnie
starając się zapamiętać drogę.
Lekarka
okazuje się przemiłą i bardzo cierpliwą osobą. Odpowiada na wszystkie moje
pytania oraz zleca masę dodatkowych badań. Gdy widzę dziecko na monitorze, łzy
napływają mi do oczu. Próbuję nakłonić Eli na poznanie płci dziecka, lecz
stanowczo odmawia. Bez jego zgody nic nie da się zrobić. Uparciuch.
Po badaniach
ogólnych, namawiam lekarkę na badania szczegółowe. Chcę mieć absolutną pewność,
że wszystko jest w najlepszym porządku. Kobieta zabiera chłopaka ze sobą.
Spędzam kilka godzin w poczekalni, rozmawiając z nowopoznanymi przyszłymi
ojcami. Mam wrażenie, że w powietrzu unosi się radosne oczekiwanie. Wszyscy są uśmiechnięci.
Zwłaszcza osoby w ciąży. Wyjątek stanowi pewien blondyn…
- W
porządku? – pytam, choć wystarczy mi jedno spojrzenie by stwierdzić, że nie
jest dobrze. Jasnowłosy wygląda gorzej niż rano. Na rękach ma przyklejone
plastry i znacznie intensywniej podkrążone oczy.
- Tak, jest
super – muska skronie opuszkami. – Każesz mnie dalej torturować, czy wracamy do
domu?
- Wracamy.
Zaniosę cię do auta – próbuję go objąć, lecz mi na to nie pozwala.
- Nie
dotykaj mnie – syczy, wlokąc się na parking.
W czasie
drogi odczuwam silne wyrzuty sumienia. Zwłaszcza wtedy, gdy kątem oka
dostrzegam, jak po policzku spływają mu łzy. Staram się jechać bardzo
spokojnie, bo najwidoczniej głowa nadal go boli. Gdy wysiada, trzyma się drzwi,
by nie upaść. Dłużej nie mogę patrzeć na to, jak się męczy. Zanoszę go na górę
wprost do mojego łóżka. Jest wykończony i natychmiast zasypia. Zasłaniam okna,
zdejmuję mu buty i krążę nerwowo po pokoju. Po pewnym czasie przenoszę się do
kuchni, gdzie tata robi sobie kanapki na obiad.
- Jak mój
wnuk? Pokażesz mi zdjęcia z USG? – dopytuje, wycierając ręce w ściereczkę i
podchodząc bliżej, gdy wyciągam z kieszeni złożoną na pół kartkę. – Jest
doskonały – uśmiecha się, totalnie rozczulony.
- Wiem –
przytakuję mu.
- Synu, coś
nie tak? – czyta ze mnie jak z otwartej książki.
- Nie,
wyniki badań są w normie. Eli to okaz zdrowia, ale… - przerywam, nie wiedząc co
powinienem mu powiedzieć. To, że jestem palantem, nie jest żadnym odkryciem. –
Tato, czemu to jest takie trudne?
- Co jest
trudne?
- Dlaczego
nie umiemy się dogadać? Czemu on trzyma mnie na dystans? Przecież tak się
staram, a wszystko co robię, zamienia się w katastrofę. Powiedz mi, czemu tak
jest?
- Jęczysz
jak stara baba! – ojciec odsuwa sobie krzesło i gestem wskazuje, abym usiadł
obok. Ociągam się, robiąc to, co mi każe. – Mówiłem ci, że tak będzie. Nie
słuchałeś.
- Wiem,
miałeś rację! Jesteś zadowolony? – nie potrafię uciec przed frustracją.
- Byłbym
zadowolony, gdybyś zachował się jak mężczyzna.
- Masz na
myśli ślub? Mówiłem ci, że nic z tego! My nie… - no właśnie, my nie…? Sytuacja
uległa zmianie. Eli nie wydaje mi się już odpychający. Wprost przeciwnie. Nie
miałbym nic przeciwko, gdybyśmy spróbowali. Dla dobra dziecka, oczywiście.
- Tak, tak,
rozumiem. Jesteś stworzony do wyższych celów. Chcesz być ojcem, ale nie mężem –
odgryza kawałek kanapki.
- To brzmi
okropnie, gdy mówisz o tym w taki sposób! – żalę się.
- Synku, nie
możesz winić Eli za to, że trzyma dystans. Prawda jest taka, że twoja oferta
jest bardzo jednostronna. Dziecko pojawi się dopiero za kilka miesięcy, a do
tego czasu umyłeś ręce od problemów.
- Nieprawda!
Ja staram się…
- Starasz
się? – drwi ze mnie, prawie krztusząc się chlebem. – A w czym objawia się to
twoje staranie?
Dobre
pytanie. Za dobre. Milczę, nie wiedząc jak powinienem na nie odpowiedzieć.
Rozmowa z
ojcem pogarsza mój podły nastrój. Wracam na górę, bo chciałbym być przy Eli,
gdy się obudzi. Sadowię się na jego malutkim łóżeczku i wyciągam z portfela
rysunek dziecka, który mu zabrałem. Dziecko. Nasze dziecko… Jeszcze się nie
urodziło, a my już zdążyliśmy skomplikować jego życie…
Spoglądam w
kierunku blondyna, który wydaje z siebie cichy jęk bólu.
- Króliczku…
- pospiesznie wstaję i siadam za jego plecami.
- Boli…
Bardzo boli… - szepcze przez sen.
- Co mam
zrobić, żeby nie bolał? Powiedz mi. Zrobię wszystko. Przysięgam… - współczuję
mu, lecz samo współczucie nie sprawi, że poczuje się lepiej. Układam dłonie na
jego karu i zaczynam delikatnie masować. W jednej z książek o ciąży było
napisane, że to pomaga. Nie mam pojęcia ile w tym prawdy, lecz wyraźnie czuję,
że jasnowłosy nieco się relaksuje. – Tak dobrze?
- Mhm…
Z jego karku
przenoszę się na ramiona. Czując pod palcami jaki jest drobny, zastanawiam się,
jak zniesie trudy ciąży. Po kilku minutach masażu przestaje walczyć. Poddaje
się. Chciałbym być jego siłą. Wspierać go. Nosić na rękach. Pieścić. Karmić. Chcę
być blisko. Bardzo blisko…
Nastaje
wieczór i za oknami robi się coraz ciemniej. Nie zapalam światła. Przez te
kilka godzin, które spędziłem w łóżku razem z Eli, miałem dość czasu by
przemyśleć wiele spraw. Moja lewa dłoń przez cały ten czas gładziła plecy
śpiącego chłopaka. Musiał poczuć się lepiej, bo w końcu zasnął naprawdę
głęboko. Martwi mnie, że poza czekoladą, nic dziś nie zjadł. Zaczęliśmy poranek
w tak niecodzienny sposób. Od tamtej chwili minęły wieki.
- Max? –
niespodziewanie siada na łóżku i rozgląda się w ciemności.
- Lepiej się
czujesz? – odsuwam część jego włosów do tyłu, by przyjrzeć się jego twarzy.
- Tak.
- Głowa
jeszcze boli?
- Nie. Która
jest godzina? – jego zdezorientowanie sprawia, iż wydaje mi się słodki w swojej
bezradności.
- Dochodzi
dziesiąta.
- Przespałem
cały dzień? – dziwi się, próbując zejść z łóżka.
-
Potrzebowałeś tego po torturach, które ci zapewniłem… - przypominam mu jego
własne słowa. – Przepraszam. Tak bardzo martwiłem się o dziecko, że zupełnie nie
przyszło mi do głowy, jak to się na tobie odbije.
- Wiem. Nie
musisz mi tego tłumaczyć – zapalam lampkę, by widzieć jego oczy. Rozmawiamy o
zbyt ważnych rzeczach. Nie chcę, by cokolwiek mi umknęło.
- Muszę! Ja…
- unosi na mnie wzrok. – Nie zawsze zachowuję się jak kretyn. Po prostu gdy
jestem z tobą, wariuję. Rozumiesz?
- Nie. –
Zabija mnie tą odpowiedzią. Co mam powiedzieć? Jak to ubrać w słowa?
- Proszę,
pomóż mi. Gdy się ode mnie odcinasz, błądzę w ciemnościach. Nie wiem, co
zrobić, bo nie wiem, czego oczekujesz.
- Niczego od
ciebie nie oczekuję. Sam wielokrotnie podkreślałeś, że na nic nie mogę liczyć
i…
- Przestań!
– przerywam mu. – Wiem, co mówiłem. Bardzo się za to wstydzę – chyba pierwszy
raz jestem wobec niego aż tak szczery. – Daj mi szansę to naprawić.
- Max…
- Nie musisz
nic mówić. Poczekaj, aż zacznę działać – uśmiecham się do niego, by rozładować
napięcie.
- Nie strasz
mnie. I bez tego jest mi trudno – odpowiada zgryźliwie.
- Jesteś
głodny? Przyniosę ci kolację.
- Nie jestem
– krzywi się.
- Ale…
- Wczoraj
spędziłem dużo czasu z panią Gertrudą. Nie masz pojęcia ile kazała mi zjeść –
skarży się.
- Przepraszam.
Powinienem był zostać z tobą – tłumaczę się skruszony.
- A gdzie
byłeś? – Cholera! Trzeba było siedzieć cicho.
- Musiałem
pomyśleć. Nieważne. Musisz coś zjeść. Co powiesz na zupę? – szybko zmieniam
temat.
- Nie mam
ochoty. Wezmę prysznic i się położę. To był męczący dzień.
- To może czekoladę?
Karmelowa została wyprzedana, ale przywiozę ci inną – jestem gotowy na podbój
wszechświata, jeśli tego ode mnie zażąda.
- Nie,
dziękuję.
- Czy ja się
przesłyszałem? Nie chcesz słodyczy? – moje oczy robią się wielkie niczym
spodki.
- To dziecko
decyduje co będziemy jeść, nie ja – tłumaczy mi, obejmując brzuch. Też mam
ochotę go objąć.
- A kakao? –
przypominam sobie o jego przysmaku.
- To zależy
ile cukru wsypiesz… – uśmiecha się, idąc do łazienki.
- Dużo –
wołam za nim.
Gdy mam
pewność, że mnie nie słyszy, wyciągam swój telefon i wysyłam wiadomość. Liczę
na twoją pomoc, przyjacielu…
Świetny rozdział :3 Cieszę się, że sytuacja między nimi jest mniej napięta <3
OdpowiedzUsuńPs Pierwsza! ( chyba odnalazłam swoje hobby :D )
Pozdrawiam!
Mniej napięta... No cóż, zobaczymy :D
UsuńTwój Kitsune
Słodkie:-)
OdpowiedzUsuńWiem :D
UsuńTwój Kitsune
Sytuacja robi się coraz bardziej poważna i napięta, ale z drugiej strony czuję, że dzięki temu zbliża się kulminacyjny moment :D Cieszę się, że Max stara się być coraz lepszym dla Eli i nawet mu to czasami wychodzi! Tylko strasznie żal jest mi naszego Króliczka ;__; wyściskałabym go porządnie u dała duuuużo czekolady❤️
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny i czekam niecierpliwe na następny!❤️
To zależy, o którym momencie myślisz, nazywając go "kulminacyjnym" :D
UsuńKrólicze jest mój. Nie oddam go nikomu. Zakochałem się z nim bez pamięci.
Czytając Twój komentarz dopatrzyłem się sformułowania "cierpliwie czekam". Nawet się ucieszyłem, że chociaż ktoś jest cierpliwy, ale nie jest :D
Twój Kitsune
W sumie to sama nie jestem pewna, co dla mnie oznacza "moment kulminacyjny" ale chyba coś w deseń: zejdą się/powiedzą sobie prawdę/coś stanie się z dzieckiem
UsuńHahaha oj, na kolejne części Twoich opowiadań nie da się czekać cierpliwe :D
Ja też nie wiem. Zostało dużo rozdziałów. Bardzo dużo, więc jeszcze długo będziemy wypatrywać tych "kulminacji" :)
UsuńTwój Kitsune
Długo jeszcze będą krążyć wokół siebie?
OdpowiedzUsuńCiekawe który pierwszy się złamie :)
Ja stawiam na Maxa :D
Cała wieczność :D Czy oczekiwanie i uwodzenie nie jest najlepsze?
UsuńTwój Kitsune
Tak myślałam, że do niczego poważnego nie dojdzie. Max to taki gamoń. Nic nie potrafił z siebie wydusić, nawet żadnego drobnego gestu, całusa, nic. Kurde no, kiedy on się weźmie i ogarnie? Już chyba przyswoił to, że zależy mu nie tylko na dziecku, ale i Eli. Tylko czemu mu tego nie pokaże? Eli potrzebuje przecież ciepła i miłości.
OdpowiedzUsuńA.
No jak to? Max się stara. Robi postępy. Tylko wolno mu to idzie :D
UsuńTwój Kitsune
Fakt, ale może chyba bardziej postarać się dla swojego Króliczka, prawda? Powinien uzewnętrznić swoje myśli i walczyć o jego serduszko.
UsuńA.
To jest mój Króliczek, a nie jego :D
UsuńTwój Kitsune
Jeszcze nie jest jego, ale jak już będzie, to oddasz go Maxowi, albo on sam się odda :D
UsuńA.
Niczego i nikogo nie będę oddawał Maxowi! Nie zasłużył :D
UsuńTwój Kitsune
Może w pełni jeszcze nie zasłużył, ale się stara i robi postępy, tak? Na wszystko trzeba sobie zasłużyć i cierpliwie dążyć do celu, a ja wierzę, że Maxowi uda się w końcu wkraść do serduszka Eli :D
UsuńA.
A ja sądzę, że będzie odwrotnie :D
UsuńTwój Kitsune
Nawet mnie nie załamuj i nie strasz. Tylko Ty wiesz, co się tak naprawdę wydarzy. Ja mogę mieć tylko nadzieję na dobry rozwój wydarzeń.
UsuńA.
Czekają nas wzloty i upadki, ballady i romanse, a także zbrodnia i kara :D
UsuńTwój Kitsune
Szeroki wachlarz :D Co do zbrodni, jeśli to będzie dosłownie, to mam już chetnego zgłaszającego się na ofiarę xD
UsuńA.
Tak się składa, że a także :D Kim jest Twój wybraniec?
UsuńTwój Kitsune
To chyba oczywiste, że Freddy. Tak na wszelki wypadek może zniknąć. Wypadki przecież chodzą po ludziach :D
UsuńA.
Freddy? Nie. On będzie żył :D
UsuńTwój Kitsune
Ehhh trudno. Jeśli nie on, to może ten gagatek z galerii? Jego można skrócić o głowę.
UsuńA.
A może Eli? :D
UsuńTwój Kitsune
Nie wiem jak w ogóle mogło Ci przyjść do głowy coś takiego??? Przecież nie zrobiłbyś nic złego Eli. Takiego bezbronnego Króliczka ani się waż skrzywdzić!
UsuńA.
Postawiłem Maxa na jego drodze. To też nieodwracalna krzywda :D
UsuńTwój Kitsune
Ale nie zbrodnia.
UsuńA.
Wszystko w swoim czasie :)
UsuńTwój Kitsune
Uzbrajam się w cierpliwość i czekam :)
UsuńA.
Co za przyjaciel ?
OdpowiedzUsuńJak to, jak to, dlaczemu nie było seksów ??
Jak to Króliczek nie jest głodny przez dzień cały ?
Dlaczemu Maksidło niemądre nie potrafi odczytywać najprostszych przekazów niewerbalnych ??
Usychałam czekając na przełomowy rozdział, a tu jeszcze więcej zapytań ;o
Ty to Lisie potrafisz zakręcić !
A najlepsze jest to, że i tak szczerzę się do tego rozdziału jak mysz do sera :D
Moje gęsie serduszko rośnie wprost wproporcjonalnie do napięcia tutaj :D
Zadzwoniłabym do p. Gertrudy, żeby dała mi znać co się tam dzieje zanim będzie dalszy ciąg, ale nie zrobię rego Eli... I poczekam cierpliwie ( :D ), aż sam wstawisz ^^
Awwwww... cudne <3
UsuńBo ja się waham, czy chcę tych seksów. No bo to mój Króliczek. I już ciężarny. A Max jest taki nieogarnięty. Będę zazdrosny, jeśli mu go oddam i co wtedy? No co?
UsuńTwój Kitsune
A mi się podoba to jak krążą wokół siebie :) Czuję niemal takie samo napięcie jak Maxiu, kiedy jest tak blisko Eli’ego. To całe ich ‚zbliżanie się’ do siebie jest mega romantyczne ;D Na Twoim miejscu Lisku też bym nie oddała Eli’ego ;D Przynajmniej póki jest w ciąży... ;D
OdpowiedzUsuńOd tego rozdziału bardzo polubiłam Maxa ;D
Czekam (nie)cierpliwie na ciąg dalszy :))))
Serdeczności
K-chan
Widzicie, ktoś mnie jednak rozumie :D
UsuńDziękuję, Moja Droga :) Cieszę się, że podzielasz moje zdanie :)
Ciąg dalszy nastąpi w bliżej nieokreślonym terminie :D
Twój Kitsune
Hmmm, myślę, nasz O Najlepszy Z Lisiastych, że wszyscy myślimy podobnie, że najpierw trzeba ogarnąć tę romantyczną część związku (i oczywiście PODSTAWY, których Max i Eli jeszcze nie mają :D ), tylko, że niektórzy zdają sobie z tego sprawę na 100%, a inni wiedzą o tym w głębi serduszka, ale są na tyle zbereźni, żeby i tak na ten brak seksów ponarzekać ;v
OdpowiedzUsuńŻe już nie wspomnę, że szkoda Króliczka, ciąża ciążą, ale własne potrzeby nie wyparowywują :p
Ehh... co tu dużo pisać, te małe
kroczki bohaterów są super (<3 ), jednak pomarudzić trzeba
-> choćby żeby wysłać Eli mentalne wsparcie( jak nie niedobór cukru, to za mało czułości... i tej całej reszty :D ).
O propos czułości, to po cichutku liczę Kitsuniu, że dasz znać, że kochasz całe swoje stadko tak samo, pomimo naszych, hmmm... różnorakich skaz mentalnych :D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńI że przymykasz oko na to, że piszą wypracowania zamiast zwięzłych komentarzy tylko po to, żeby usprawiedliwić swoją złoooo naturę :D
UsuńCzy ja kocham moje Gąski? Naprawdę o to pytasz? Mnie? Ojca Gąsek? Oczywiście, że Was kocham! Wszystkie. Bez wyjątków :) Jesteście moimi Gąskami :) Liczę na to, że po tacie, będziecie słodkie i urocze :)
UsuńTwój Kitsune
Przybyła córka marnotrawna :D
UsuńAle za to słodka i urocza :P
Wegi
Wegi :) Miło, że jesteś :)
UsuńTwój Kitsune
Ja też się cieszę :)
UsuńWegi
Ps. W końcu odzyskałam to hasło do e-maila :D W sensie, znalazłam gdzie je zapisałam!
Okurde, właśnie się skapnęłam, że ci nie pisałam :o
UsuńNo więc wyczyściło mi wszystkie hasła jakie miałam zapisane w przeglądarce i zgubiłam tą od poczty jakieś 2 tygodnie temu ale znalazłam na kartce w notesie otchłani i jest gites :D
Cieszę się, że odnalazłaś swoją zgubę. Ostatecznie z kim jak z kim, ale z Tobą w szczególności uwielbiam konspirować :D
UsuńTwój Kitsune
Przyznaję, że już chciałam się poddać bo nie mogłam tego znaleźć. To notes otchłani nie tylko dla tego, że wszystko się w nim gubi, ale on sam się wszędzoe gubi :D
UsuńAle było warto! Ach te słodkie tajemnice... Słodsze od tych ciastek owsianych, którymi właśnie teraz (niechętnie przyznaję) wręcz się opycham! OM-NOM-NOM-NOM! Niech mnie ktoś powstrzyma. Przynieście tu Maxa!
Wegi
I zostawiłabyś mnie? Tak bez pożegnania? :( A co ze słodyczami, które bunkrujemy? Przepadłyby razem z Tobą... Smutno mi...
UsuńTwój Kitsune
Nie, nie! Bejbe, nigdy! Założyłabym nowe konto, ale co z tamtymi rozmowami? Przepadły by na zawsze... :C
UsuńWegi
Uuuu co tu się dzieje ^^ Max trzymam kciuki :D
OdpowiedzUsuńNie oddam mu Eli :D
UsuńTwój Kitsune
Ja tez trzymam kciuki za Maxa :D
UsuńKitsuś, nie bądź taki zaborczy! Max kocha Króliczka ;D No i będą mieli dzidziusia ;D
Serdeczności
K-chan
Ja też nadaję się na ojca. Wychowam to dziecko lepiej niż Max :D
UsuńTwój Kitsune
Nie wątpię. Jednak Max się bardzo stara i zasługuje na szanse ;D Tymbardziej ze to Jego dzidziuś ;D
UsuńSerdeczności
K-chan
Jego dzidziuś... Ale ja tak bardzo lubię go torturować :D
UsuńTwój Kitsune
Im bardziej go torturujesz tym bardziej on się stara więc trzymam kciuki za ciebie Kitsuś i za Maxa ^^
UsuńMuszę coś pokombinować. Za dobrze mu idzie :D
UsuńTwój Kitsune
Przybyła nowa Gąska zachwycona twórczością Liska, beznadziejnie zauroczona podchodami Maxa, z całej połowy dobrego serduszka kibicująca mu w dogadaniu się z Elim i z całej sadystycznej jego połowy mająca nadzieję, że duuuużo się będzie musiał przy tym napracować :D
OdpowiedzUsuńKróliczku, nie daj się zwieść kawałkowi czekolady i słodkiemu kakao >.<
Witaj nowa Gąsko :)
UsuńBardzo mi miło, że do nas dołączyłaś :)
Nie martw się. Króliczek nie jest głupiutkim stworzonkiem. Potrafi pokazać pazurki, ale o tym za jakiś czas :D
Twój Kitsune
*Krwotok z Nosa*
OdpowiedzUsuńKocham te kawaii rozdziały to jest takie... awww ludzie kochani uwielbiam to
fajnyy rozdział (so much) i czekam na kolejny. Papatki :3
Yumiko :*
Dziękuję :)
UsuńW tym roku z pewnością jeszcze wpadniemy do chłopaków w odwiedziny :D
Twój Kitsune
W tym roku? Jeszcze tyle czasu. Ja liczę na rozdział w ten weekend :D
UsuńA.
Nie. Na weekend mam inne plany. Prawdopodobnie dziś lub jutro wrzucę przedostatni rozdział Najlepszego. Dopiero gdy skończę to opowiadanie, napiszę nowe Bezsenne Noce.
UsuńTwój Kitsune
Powiadasz, że niedługo Najlepszy się skończy? Dla mnie to dobra wiadomość, bo obiecałam sobie, że przeczytam dopiero jak skończysz je pisać. Ale i tak chcę BN. Bardzo TT
UsuńA.
Zostały dokładnie 2 rozdziały. A potem zacznę pisać Humory króla, czego nie mogę się doczekać.
UsuńTwój Kitsune
Humory króla!! To już niedługo! Aż zapiszczałam z radości :D I teraz taki dylemat będzie.
UsuńA.
Super!!!! Ta napięta atmosfera między nimi i to podniecenie Maxa na sam widok Eli no jestem ciekawa który się pierwszy przełamie ale będzie to china Max I też jest dobre pytanie czy będą razem ?
OdpowiedzUsuńAle się dzieje!!! :) zacieram ręce co też będzie dalej. Długo każesz czekać? MB
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńo czyżby teraz Max to naprawdę zmienił swoje podejście? i teraz to inaczej będzie traktować Eli...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, czyżby Max zmienił swoje podejście do Eliego? i teraz to będzie zupełnie inaczej...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga