środa, 6 września 2017

mpreg 15

„Bezsenne Noce


Kolejne kilka dni mija nam we względnym spokoju. Freddy chyba wreszcie dał za wygraną, bo nie nagabuje już Eli i nie narzuca mu się tak, jak na początku. To dobrze. Chłopak ewidentnie potrzebuje nabrać do wszystkiego dystansu. Jest cichy i przygaszony, a przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Od rana do nocy bezustannie maluje, jakby chciał uciec do swojego świata. Wyjątek robi tylko dla mamy, gdy ta prosi go o pomoc lub poradę. Mam wrażenie, że nawet do dziecka rzadziej się odzywa. Jeśli tak ma to wyglądać, to powinienem jakoś interweniować, prawda? Przecież nasz synek nie może być pozostawiony samemu sobie. Dotąd Eli bardzo dbał o jego potrzeby, a teraz tylko pracuje i pracuje. Poza tym intensywnie myślałem o naszej sytuacji. Chcąc nie chcąc, musimy się do siebie zbliżyć. Przekonam go, że ja też nadaję się na jego przyjaciela. Może mając we mnie wsparcie, nie będzie go szukał w kimś z zewnątrz. Kolejnego „Freddiego” chyba bym zabił.
Najgorsze jest to, że ojciec robi wszystko, by odciągnąć mnie od blondyna i angażuje w swoje sprawy. Wożę mamę na różne spotkania, nadzoruję zakończenie remontu jej biura, jeżdżę do drukarni, a jakby tego było mało – pomagam też tacie przy naprawie maszyn. Od rana do nocy jestem zajęty. Całe szczęście scenariusz mam wreszcie z głowy. Resztą zajmie się reżyser i ludzie z wytwórni filmowej. Powinienem zabrać się za pisanie, jeśli nowa książka ma się ukazać jeszcze w tym roku, lecz przy tak napiętym grafiku, mogę o tym zapomnieć. Pod tym względem Eli jest lepiej zorganizowany. Gdy się budzę, już pracuje. Nie mam pojęcia o której się kładzie, i czy w ogóle sypia… To też musi się zmienić.
- Max… Max… - niechętnie pocieram zaspane powieki. – Pospiesz się, bo się spóźnicie – Eli delikatnie dotyka mojego ramienia.
- Która godzina? – pytam, naciągając na siebie kołdrę.
- Dochodzi siódma. Max… - ponownie ściąga ze mnie ciepłe okrycie. – Wstawaj, słyszysz? – niecierpliwi się.
- Jeszcze piętnaście minut. Wczoraj późno wróciłem – mamroczę w poduszkę.
- Jak chcesz – zostawia mnie samemu sobie. Przez kilka minut leżę z zamkniętymi oczami, zasłuchany w jego cichutkie krzątanie się. Właśnie ścieli łóżko. Pewnie znowu sam zmienił pościel, wyręczając mnie w moich obowiązkach. Potem podchodzi do stołu i porządkuje swoje prace. Odwracam się dyskretnie w jego stronę, by móc go obserwować. Jasnowłosy dokładnie sprawdza szkice. Wzdycha cichutko, a następnie kieruje się do garderoby, skąd przynosi ubrania. Wstrzymuję oddech, gdy zsuwa z siebie szlafrok. Pomimo ciąży, nadal jest szczupły. W dodatku bardzo proporcjonalnie zbudowany. Odwraca się do mnie tyłem. Jego rozpuszczone włosy spływają mu gęstymi pasmami na ramiona. Sięgają już do łopatek. Mój wzrok przesuwa się coraz niżej, błądząc po jego plecach. Już wcześniej zauważyłem, że ma niezły tyłek…
- Napatrzyłeś się?
- Nie… Ja… - jąkam się. Przyłapał mnie na gorącym uczynku! – Przepraszam, nie chciałem – rumienię się po same uszy.
- Nie? – rzuca mi drwiące spojrzenie.
- Gdybyś pozwolił mi dotykać dziecka… - to kiepskie tłumaczenie, wiem, ale co mam mu powiedzieć? Chyba ma świadomość tego, jaki jestem zawstydzony. Nagle robi mi się bardzo gorąco. Zrywam się z łóżka.
- Mama na ciebie czeka – przypomina mi beznamiętnym tonem, nakładając jednocześnie majtki.
-  To nie ja stoję nagi na środku pokoju… - irytuje mnie ta jego dziwna pewność siebie.
- Mogłeś nie udawać, że śpisz – pospiesznie sięga po resztę ubrań.
- Nie udawałem! – bronię się.
- A ja nie chciałem blokować ci łazienki – na wszystko ma przygotowaną odpowiedź. Co za cwaniak!
Już mam mu odpowiedzieć coś równie zgryźliwego, lecz do pokoju wpada wściekła Pamela Ford.
- Max, wiesz która jest godzina?! Spóźnimy się! – krzyczy od progu, mierząc mnie lodowatym spojrzeniem. – Nawet nie jesteś ubrany? – załamuje ręce na widok mojej piżamy. Eli korzysta z okazji i ucieka, zostawiając mnie na pastwę losu.
- Zdążymy, obiecuję – cmokam ją w policzek.
- Trzymam cię za słowo – zerka na zegarek. - Tata mi mówił, że po powrocie pojedziesz z nim na farmę po maszyny, które chce naprawić. Nie siedźcie tam zbyt długo. Nie chcę, by Eli był sam w domu. Chociaż biorąc pod  uwagę jak go traktujesz, to może…
- Znowu masz do mnie pretensje? Co zrobiłem nie tak? – wiedziałem, że tak się to skończy… Nie ma to jak wstać rano…
- Nie zauważyłeś, jaki jest smutny i zamyślony?
- Skąd wiesz, że to ja? Może to przez Freddiego? – już nie pamięta, że z winy jej ulubieńca, nie wychodził nawet do ogrodu?
- Max… Nawet nie próbuj zwalać winny na innych – grozi mi palcem. – Za dobrze cię znam i wiem, jaki potrafisz być dla niego przykry, a on tak bardzo się stara.
- Kobieto! Nie masz pojęcia, o czym mówisz! Przecież wiesz, że obchodzę się z nim jak z jajkiem, czego nie mogę powiedzieć o twoim wybrańcu. Popychałaś chłopaka w ramiona Freddiego, a gdyby nie ja, to…
- Skończ ten monolog i ubierz się wreszcie – ucina temat. – Czekam na dole – pośpiesznie zamyka za sobą drzwi. Typowe… Jak coś nie układa się po jej myśli, od razu traci tym zainteresowanie. Tymczasem ten przeklęty hobbit kręci się nago po pokoju, kusząc mnie do czegoś, o czym pewnie nie ma pojęcia. A ja muszę to wszystko potulnie znosić!
Z drugiej strony mama też zauważyła, że coś jest z nim nie tak. Głowa zaczyna mnie boleć na samą myśl, iż będę musiał jakoś go przycisnąć, by poznać prawdę. Jest taki skryty.
W kuchni tata dopija poranną kawę, zajadając się kanapkami, których Eli bezustannie mu dokłada.
- Gdyby nie Pamela, jeszcze dzisiaj wzięlibyśmy ślub – zapewnia chłopaka, który uśmiechem odpowiada na jego uśmiech.
- To nic wielkiego, proszę pana.
- Mógłbym je jeść codziennie – rozmarza się ojciec.
- Jutro też mogę takie zrobić.
- Eli, jesteś najlepszy! – wpycha do ust wielki kęs chleba.
- Masz ochotę? – podsuwa mi talerzyk.
- Jasne – siadam przy stole. – Kiedy zdążyłeś to zrobić? – otwieram szeroko oczy na widok piętrzącego się stosu pyszności.
- Przed chwilą – odwraca się ode mnie i zaczyna coś kroić. Staram się szybko zjeść, by dodatkowo nie rozsierdzać mamy, która znając życie, zmienia sukienkę z zielonej na żółtą.
- Teraz lepiej? – wkracza do kuchni w zupełnie nowej kreacji, której wcześniej nie miałem okazji podziwiać. Dopasowany, kobaltowy kostium, robi na nas niemałe wrażenie.
- Jedziemy? – podnoszę się ze swojego miejsca, by nie zaliczyć kolejnej wpadki.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia? – układa dłonie na biodrach, co nie wróży nic dobrego.
- Pamelo, wyglądasz olśniewająco – tata stara się załagodzić napiętą sytuację, lecz w tej chwili na niewiele się to zdaje. Nie ma dla mnie ratunku…
- Dziękuję, kochanie – uśmiecha się promiennie do męża. – Eli namówił mnie do kupna – podchodzi do blondyna i mocno go obejmuje. – Jeszcze raz dziękuję.
- Cieszę się, że się pani podoba  – jest ewidentnie speszony. Chyba jeszcze nie przywykł do sposobu bycia mojej mamy. „A może to dlatego, że wychowywał się bez rodziców?” Momentalnie robi mi się go żal. – Babeczki i ciastka spakowałem. Mam zrobić coś jeszcze?
- Przykro mi, że znowu zostaniesz sam. Powinieneś mieć więcej znajomych. W twoim stanie… - no i zaczyna się…
- Pamelo, daj spokój. Przecież Max i ja niedługo wrócimy – wtrąca się ojciec. – Poradzisz sobie przez kilka godzin, prawda? W razie czego dzwoń do sąsiadów. Numer przyczepiłem ci do lodówki.
- Proszę się mną nie przejmować. Nic mi nie będzie. Potrafię o siebie zadbać – odpowiada im, wycierając ręce w lnianą ściereczkę.
- To przykre, że możesz liczyć tylko na siebie – mama nie mogła sobie darować tej zgryźliwej uwagi pod moim adresem. Wymienia porozumiewawcze spojrzenie z ojcem, który bez słowa chwyta torbę i odnosi ją do samochodu. Zostajemy sami. Eli od razu zaczyna sprzątać ze stołu, a ja nie umiem oderwać od niego wzroku. Choć rodzice i ja różnimy się w wielu kwestiach, zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Jak wyglądałoby moje życie, gdyby nie oni? Byłem kochany, rozpieszczany, chwalony na każdym kroku. Nigdy nie brakowało mi ciepła i czułości. Tymczasem on…
- O co chodzi? – pyta, wyrywając mnie z zamyślenia.
- O nic. Niedługo wrócę.
- Nie mogę się doczekać – mruczy pod nosem, wkładając brudne naczynia do zlewu.
- Max! – mama nie daje o sobie zapomnieć.
- Uważaj na siebie – wybiegam z domu.

„Uważaj na siebie”… Co to miało być?! Świetny tekst, Max… Po prostu błysnąłeś elokwencją… Przez cały dzień nie potrafię dojść do siebie. Nie wiedzieć czemu, czuję dziwną mieszankę emocji – poczucie winy, bezsilność, wzburzenie, podniecenie, bezradność, napięcie, troska… Skąd się to wszystko bierze? I czemu tak mnie przytłacza? Duszę się! Potrzebuję… Sam już nie wiem, czego potrzebuję! Chciałbym porozmawiać z Eli. Tak szczerze porozmawiać. Niech się przede mną otworzy i…
- Cieszę się, że mamy to już za sobą, a ty? – ojciec uśmiecha się błogo. Ma powody do zadowolenia. Niedługo dojedziemy do domu, gdzie mama czeka na niego z obiadem, a potem zamknie się w swoim garażu i spróbuje reanimować kolejny uszkodzony silnik.
- Ja też – przytakuję mu.
- Synku, wszystko w porządku? Jesteś dziś bardzo zamyślony.
- Przepraszam, tato. Nie wyspałem się – zrzucam winę na poranne wstawanie.
- Nic się nie martw. Jutro będziesz mógł odpoczywać do woli. Przygotowałem niespodziankę dla twojej mamy.
- Tak? – udaję zainteresowanie.
- Zabieram ją na sekretną randkę – oświadcza z dumą. – Tylko mnie nie wydaj. To ma być niespodzianka.
- Spokojnie, nic jej nie powiem.
- Max, co się dzieje? – nie spuszcza ze mnie wzroku.
- Nic.
- Znowu pokłóciłeś się z Eli?
- Nie. Po prostu jest mi trudno… Jesteśmy sobie obcy i… - dukam coś bez ładu i składu.
- Mówiłem ci, że tak będzie. Nie słuchałeś mnie – jego wypowiedzi przybierają moralizatorski ton, którego szczerze nie znoszę.
- Jak będzie? Jak będzie? Łatwo ci krytykować, a nic nie rozumiesz! – wybucham. – Eli trzyma mnie na dystans, a przez to nie mam możliwości zbliżyć się do dziecka! Wiesz, jak się z tym czuję?!
- Nie chciałeś wziąć odpowiedzialności, więc musisz uzbroić się w cierpliwość i przygotować na to, że przez najbliższe lata będziecie się tak szarpać.
- Póki co tylko ja się z tym szarpię!
- Max, naprawdę nie widzisz, że chłopakowi też jest ciężko? Powoli do niego dociera, że posiadanie dziecka to nie zabawa. I znowu będzie zdany tylko na siebie.
- Sam jest sobie winny. Pomógłbym mu, gdyby pozwolił mi się do siebie zbliżyć – słowa ojca godzą bezpośrednio w moją męską dumę. Co z tego, że chciałem być taki, jak on? Jemu udało się stworzyć rodzinę, a ja? - Unieszczęśliwiłem siebie i jego. Wiem. Nie musisz mi tego przypominać – warczę coraz bardziej wściekły.
- Na początku też tak myślałem. Zwłaszcza, gdy zobaczyłem Eli po raz pierwszy. Wyglądał strasznie. Siedział taki blady, wychudzony.
- Nie pomagasz mi, tato… - warczę.
- Poczekaj, daj mi dokończyć. Chcę ci powiedzieć, że im dłużej was obserwuję, tym bardziej jestem szczęśliwy. Stałeś się prawdziwym mężczyzną, mój synu.
- Mam już swoje lata, jakbyś nie zauważył – odcinam mu się.
- Nadal nie rozumiesz – zaczyna się ze mnie śmiać. – Owszem, jesteś dorosły, ale to przy Eli dojrzałeś. Zacząłeś dostrzegać coś więcej, niż czubek własnego nosa. Sławny pisarz, który ma świat u swych stóp. Kariera, pieniądze, fani… Nie zrozum mnie źle. Te rzeczy są ważne i cieszę się, że odniosłeś sukces, lecz jak do tej pory tylko on potrafił skutecznie ci się przeciwstawić. Można śmiało rzec, że trafiła kosa na kamień. Mam nadzieję, że młody ugotował coś na obiad, bo umieram z głodu – otwiera bramę pilotem i wjeżdża do swojego garażu.
- Pamelo, jak było na spotkaniu? – tata pochyla się nad mamą, pracującą w salonie.
- Bardzo dobrze. Umyjcie ręce, chłopcy. Za chwilę podam jedzenie – zdejmuje okulary i chowa swój komputer do szarej torby.
- Zawołam Eli – kieruję się do ogrodu, wypatrując ciężarnego, który lubi przesiadywać w altance.
- Nie ma go.
- A gdzie jest? Chyba nie z Freddym… - samo jego imię podnosi mi ciśnienie.
- Wysłałam go na spacer. Ostatnio rzadko wychodzi z domu. Jest taka ładna pogoda, więc pomyślałam sobie, że to mu dobrze zrobi.
- Mogłaś poczekać z tym na mnie. Poszedłbym z nim – strofuję mamę. Liczyłem na to, że jak najszybciej porozmawiamy…
- Zjesz i możesz iść go poszukać. Wyszedł kwadrans temu, więc bez problemu go dogonisz.
Pochłaniam obiad w rekordowym tempie. Eli znowu się postarał. Niesamowicie gotuje, trzeba mu to przyznać. Zostawiam rodziców samych sobie i szybko pędzę we wskazanym przez mamę kierunku.
Deptak prowadzący na plażę oblegany jest przez pierwszych turystów oraz spacerowiczów. Rozglądam się na prawo i lewo, lecz nigdzie nie widzę mojej zguby. Spokojnie, tylko spokojnie. Musisz to dobrze rozegrać. Nie zachowuj się agresywnie. Po prostu bądź miły i postaraj się wzbudzić w nim sympatię. Jestem pewny, że to doceni. Zaufał mi w sprawie hotelowego zboczeńca, więc teraz też musi się udać.
Wstrzymuję oddech, dostrzegając Eli na jednym z pomostów. Siedzi sam, wpatrując się w taflę jeziora. To idealna okazja. Podchodzę bliżej, licząc na to, że mnie zauważy. Nie chcę go przestraszyć.
- Cześć – uśmiecham się, siadając obok niego.
- Cześć – szepcze w odpowiedzi.
- Jak się czujesz?
- Dobrze.
Nie tak to sobie wyobrażałem. Obydwaj jesteśmy spięci. Jak tak dalej pójdzie, nic się nie zmieni. No dalej, wymyśl coś normalnego.
- Ugotowałeś pyszny obiad – o właśnie. To jest dobry temat do rozmowy. Neutralny i bezpieczny. Tylko czemu on nie reaguje? – Eli, wszystko w porządku?
- Tak – zapewnia mnie, wpatrując się w wodę.
- Więc co się dzieje?
- Nic. Masz zegarek? Nie zabrałem z domu telefonu i nie wiem, która jest godzina.
- Dochodzi dwudziesta – dziwi mnie, że akurat to go interesuje, ale nic nie mówię. Czekam na to, co będzie dalej.
- Jeszcze wcześnie – szepcze ponownie.
- Śpieszysz się gdzieś?
- Nie, ale… - urywa w połowie zdania.
- Powiedz mi – nalegam, czując jak to oczekiwanie wzmaga we mnie napięcie.
- Max, czy… - waha się, jakby nie umiał dobrać właściwych słów. Za chwilę przez niego oszaleję! No dalej, wyduś to wreszcie!
- Czy co? – popędzam go, bo cierpliwość nie jest moją mocną stroną.
- Nie ważne – podnosi się ze swojego miejsca.
- Powiedz mi – łapię go za rękę, by nie miał możliwości odejść.
- Ja… - splatam nasze palce, by dodać mu otuchy.
- Max! – no nie wierzę! Skąd on się tu wziął?! Nie teraz, Ian. Nie w takim momencie! – Tak się cieszę, że znowu się spotykamy! – no i po szczerej rozmowie…

38 komentarzy:

  1. -.- kiedy w końcu się pocaluja? W takim momencie urwac ;-; piekne

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to mówią, los lubi płatać różne figle ^^ Cierpliwości Max, cierpliwości :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Max nie jest cierpliwy. Nie zauważyłaś? :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. No weź.. Akurat w tym momencie?
    Oby rozdział pojawił się szybko. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, kiedyś trzeba skończyć rozdział :D

      Twój Kitsune

      PS Jeśli chcecie, abym napisał kolejny rozdział, dajcie mi znać. Jeszcze nie zacząłem, więc albo Bezsenne Noce, albo Najlepszy :)

      Usuń
  4. Nareszcie nowy rozdział <3 kocham to ^^
    A miało być tak pięknie... Mieli szczerze pogadać i poprawić swoje relacje, no ale... Jak zwykle ktoś musi psuć moment, wspaniale :) Ogólnie rozdział super <3
    W ogóle jestem bardzo ciekawa jak będzie wyglądać ich dziecko ^^
    Pozdrawiam ciepło i weny życzę :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziecko? Nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość :D Do czasu dziecka czeka nas wiele atrakcji.
      Na rozmowy i szczere momenty przyjdzie nam poczekać.

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Ehh no w takim momencie przerwać ?!? ;___;
    Muszę się z tym przespać xD
    Czekam na kolejny rozdział ^^

    Yumiko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w takim momencie :) Powoli zbliżamy się do najlepszych rozdziałów :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Jestem za kolejnym rozdziałem Bezsennych nocy! Super rozdział, tylko jak można w takim momencie przerwać. Kitsune, dlaczego...? (Podnosi poduszke i wyciera zapłakane oczy rogiem poszewki, po chwili znow przykrywa sie nia)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę nie płakać. Na łzy też przyjdzie jeszcze czas :D Ostatecznie to moje opowiadanie. Wszystko może się zdarzyć.
      Jeśli jeszcze kilka osób Cię poprze, to może jutro zacznę pisać nowe Bezsenne Noce :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  7. To zajmie wieki zanim szczerze Sb wszystko wyjaśnią xD Chyba ktoś lubi się nad nimi znęcać.. Ciekawe kto 😂😂
    Też jestem za Bezsennymi, umrę z ciekawości co dalej. Weny 😄
    ~Demi Lerman

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy :D
      Nowy rozdział rzuci trochę światła na sytuację, ale co z tego wyniknie... Max, ja już wiem, że będziesz niegrzeczny :D Jeśli inny Cię poprą, nowy rozdział pojawi się jeszcze w tym tygodniu.

      Twój Kitsune

      Twój Kitsune

      Usuń
  8. Jestem za Bezsennymi nocami! Wspaniały rozdział :D
    Jestem bardzo ciekawa co jest Eli, hmm...
    Weny :*
    Tene

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eli ma wiele tajemnic. Niektóre z nich zostaną wkrótce odkryte przez nieustraszonego Maxa. On sam też odkryje nieznaną nam wcześniej twarz :D Nie mogę się doczekać, aż o tym przeczytacie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  9. Proszę zacznij od Bezsennych Nocy ��
    Nie mogę się doczekać ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, będą Bezsenne Noce, ale później nie miejcie do mnie pretensji :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  10. A ja nie umiem wybrać. Chcę oba ;-;
    I jak wszyscy to ja też: Ej noooo! W takim momenciee?

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był idealny moment :D Wrócimy jeszcze do niego :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  11. No nie, w takim momencie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie akcja idzie dalej, bo już prawie skończyłem rozdział 16 :D Wiesz, akcje w sypialni i te sprawy :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. łoooooooooooo!

      Wegi

      Usuń
  12. Kitsune!!!!! I CO DALEJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    No w mordę!!!!! Nie wytrzymam po prostu !!!!
    Boga w sercu nie masz?!?!?!?!?! W takim momencie kończysz?!?!?!?? *w tym miejscu widzę samą siebie niczym Timona drącego się do Simby i Nali: Głupa rżniecie?!?!?!* MB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MB! Musisz głęboko oddychać, pomedytować i napić się melisy :D Pomaga :)

      Wegi

      Usuń
    2. Albo poczekać na nowy rozdział, w którym akcję przeniosłem do łóżka :D

      Wasz Kitsune

      Usuń
    3. Biorę oba rozwiązania ! :) MB

      Usuń
    4. To pij melisę. Przyda się :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  13. Co za obietnica�� MB

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam,
    no i po rozmowie, ale co się dzieje, czemu Eli jest taki smutny, czy coś się stało?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  15. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, no i po rozmowie... tylko co się dzieje, i Eli jest taki smutny...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń