„Bezsenne Noce”
- Oby
dzidziuś nie brał z nas przykładu – blondyn z uczuciem obejmuje swój brzuch,
obserwując jednocześnie niewielki dom rodziców, który zostawiamy za sobą w
tyle. – Nie chciałbym, by wymykał się w podobny sposób – chichocze.
- Nie martw
się. Będziemy wspaniałymi rodzicami, a nasze dziecko będzie wyjątkowo grzeczne
i ułożone – zapewniam, go, skręcając w lewo i wjeżdżając na szosę.
- Skąd
wiesz?
- Po prostu
wiem. Ja zajmę się rozpieszczaniem, a ty dyscypliną. To rozwiąże wszystkie
problemy wychowawcze – uśmiecham się. Jestem
podekscytowany wycieczką oraz tym, że spędzimy razem trochę czasu.
Adrenalina buzuje w moich żyłach. Już dawno nie czułem się tak dobrze. Nie ma
dla mnie rzeczy niemożliwych. Wszystko wydaje się być w zasięgu ręki. Zwłaszcza
on…
- Skoro tak
twierdzisz – Eli wpatruje się we mnie uważnie. Nie ma zapiętych pasów.
Rozpuszczone włosy miękko okalają jego twarz. Oparty o skórzane siedzenie,
sprawia wrażenie odprężonego.
- Wygodnie
ci? Fotel jest regulowany, więc jeśli chcesz to…
- Tak jest dobrze – obraca głowę, kierując
uwagę na przednią szybę. Wolałem, gdy patrzył na mnie… Jego dłonie nadal
spoczywają na brzuchu. Traktuje maleństwo z tak dużą czułością. Kto go tego
nauczył? Czy ktoś był wobec niego czuły? Wychowywał się bez rodziców, a okres
dorastania spędził zdany wyłącznie na siebie. Mimo to ma w sobie tyle
wrażliwości i piękna. Jest cudowny. W każdym calu doskonały... – Max, chyba
pomyliłeś drogę – wyrywa mnie z krainy niekończących się fantazji, dotyczących
jego osoby. – Miasteczko jest tam – wskazuje przeciwległy kierunek.
- Nie
jedziemy do miasteczka – odpowiadam, starając się zachować powagę. Chciałbym mu
powiedzieć już teraz, co tak naprawdę będziemy oglądać, lecz gryzę się w język,
by nie psuć niespodzianki.
- A dokąd? –
nieco zdezorientowany Eli rozgląda się po okolicy.
- Zobaczysz.
- Powiedz mi
- nalega przymilnie. Jest taki słodki… To niewinne spojrzenie… Walcz, Max!
Walcz z pokusą! Z pewnością robi to celowo, by cię złamać!
- Niedługo
się dowiesz – odpowiadam tajemniczo, by rozbudzić w chłopaku większą ciekawość.
Mój
podstępny plan przewidywał jedynie wyprawę do kina, lecz dość szybko z niego
zrezygnowałem. Nie mam pojęcia, jakie Eli lubi filmy. Bardzo rzadko ogląda
telewizję. To typowy artysta, który zaprzedał duszę sztuce. I jest ze mną w
ciąży. Zazwyczaj po prostu rysuje. Wstyd się przyznać, lecz nadal niewiele o
nim wiem.
Włączam
radio. Jedziemy i jedziemy, aż robi się zupełnie ciemno. Mógłbym wykorzystać
ten czas na rozmowę, bo żaden z nas nie umie się przełamać. Zerkam na złotowłosego
ukradkiem. Mam nadzieję, że nie spanikuje…
Skręcam w
leśną ścieżkę. Noc zdążyła zarzucić swój ciemny welon na wysokie sosny, które
wydają się znacznie większe, niż w rzeczywistości. Jeśli pamięć mnie nie myli,
powinniśmy być prawie na miejscu.
- Max…
Zgubiliśmy się?
- Nie –
wiedziałem, że to tylko kwestia czasu…
- Nadal
próbujesz mi wmówić, że jedziemy do kina? Aż tak naiwny nie jestem… - ton jego
głosu przesiąknięty jest sarkazmem.
- Prosiłem,
abyś mi zaufał, prawda? Wiem, gdzie jesteśmy i zapewniam cię, że będziesz
zadowolony z mojego wyboru.
- Jasne… -
ironizuje.
- To nie
będzie film, jak się już z pewnością domyśliłeś. Obejrzymy coś innego. Kto wie,
może wyda ci się to inspirujące – zaczynam się wesoło śmiać, by rozładować
atmosferę, lecz Eli nie jest do śmiechu. Zaczyna żałować, że uciekł ze mną z
domu. Jego mina mówi mi więcej, niż tysiąc słów. Odnoszę wrażenie, że
troszeczkę się mnie boi. – Króliczku…
- Prosiłem,
żebyś mnie tak nie nazywał – beznamiętny ton, irytacja… A miało być
tak pięknie.
- Jesteśmy
na miejscu! – oświadczam, dumny z siebie.
- To tutaj?
– z każdą sekundą pogłębia się jego frustracja, związana z moją osobą.
- Tak!
Pięknie, prawda? – wyłączam silnik i gaszę światła.
- Nie wiem.
Jest ciemno.
- Za dnia
byśmy tego nie zobaczyli – wtajemniczam go. – Niedaleko stąd jest łąka, ale nie
da się tam wjechać samochodem. Załóż bluzę. Nie chcę, by było ci zimno.
- Max, czy
ty kompletnie oszalałeś?! Nie ma mowy o żadnych łąkach i spacerach. Chcę wrócić
do domu! – oświadcza kategorycznie.
- Króliczku…
- staram się go nieco ugłaskać, lecz odnoszę efekt odwrotny od zamierzonego.
- Nie jestem
gryzoniem, a ty wylądujesz na dywaniku u swojego taty! – grozi mi.
- Nie
zrobiłbyś tego… Wiesz, że ojciec by mnie zabił – udaję szczerze zatrwożonego. –
Proszę… - sięgam po jego lewą dłoń, którą ciągle dotyka brzucha. – Tylko kilka
minut. Jeśli ci się nie spodoba, od razu wracamy, ok? – Eli prześwietla mnie
wzrokiem, po czym wzdycha pokonany.
- Będę tego
żałować… Myślałem, że mężczyźni w twoim wieku są bardziej godni zaufania –
mamrocze pod nosem.
-
Wiedziałem, że się zgodzisz! – otwieram drzwi i okrążam samochód, by pomóc mu
wysiąść. Celowo nie komentuję uwagi o moim wieku. Wiem, że jestem starszy, lecz
zrobię co w mojej mocy, by tego nie odczuł. – Daj mi rękę. Nie możesz się
przewrócić – wolę go asekurować. Co prawda grunt jest raczej ubity i równy, ale
przezorny zawsze ubezpieczony, a on nosi mojego… naszego synka. Gdy jego mała
dłoń bezpiecznie spoczywa w mojej, sięgam po koc, który zawsze wożę ze sobą w
aucie. Jesteśmy gotowi.
Ciągnę
chłopaka w kierunku łąki. Noc jest raczej ciepła. Mój wzrok dość szybko
przyzwyczaja się do ciemności. Za to las zdaje się żyć własnym życiem. Słychać
ptaki oraz świerszcze. Nie miałbym nic przeciwko, gdybyśmy rozłożyli się tutaj
i kochali pod gołym niebem. Ta myśl skutecznie mąci mój spokój, podsyłając
obrazy jego nagiej skóry, skąpanej jedynie w blasku księżyca. Ktoś powinien
namalować właśnie taki akt z jego udziałem.
Ktoś? To
musiałbym być ja! Nie pozwolę, by obce oczy syciły się jego pięknem. Ono
przeznaczone jest wyłącznie dla mnie. Dla mnie… To ja będę go dotykać. Powoli.
Bardzo powoli, aż zupełnie się zatraci…
Świetnie
Max. Jeszcze chwila oddawania się marzeniom i będziesz miał za swoje. I tym
razem zimny prysznic z pewnością nie wchodzi w grę…
- Gdzie
idziemy? Max! – jasnowłosy zatrzymuje się na środku drogi i wyrywa mi swoją
dłoń. – Jeśli natychmiast nie wyjaśnisz mi czemu trafiliśmy na to odludzie,
przysięgam, że wrócę do domu na piechotę!
- Wiesz, że
nigdy bym na to nie pozwolił.
- Ja nie
żartuję! Mów natychmiast, albo…
- No dobrze,
już dobrze – wzdycham. – Mam nadzieję, że to miejsce będzie odpowiednie –
rozkładam koc na trawie, a przynajmniej mam szczerą nadzieję, że jest to trawa.
-
Odpowiednie do czego?
- Zawsze
jesteś taki niecierpliwy? – odpowiadam pytaniem na jego pytanie. – Chodź, połóż
się obok mnie.
- Mamy leżeć
na ziemi w ciemności? Dobrze się czujesz? Może masz gorączkę? – podchodzi
bliżej mnie i przykłada rękę do mojego czoła. Chwytam go za nadgarstek. Gdy
moje usta dotykają wnętrza jego dłoni, odsuwa się, jak poparzony.
- Co
robisz?! – złości się na mnie.
- Nic.
Jestem szczęśliwy. Chcę pokazać ci coś wyjątkowego, więc mógłbyś wykazać odrobinkę
wiary w moje starania – chyba od dawna nie byłem z nikim aż tak szczery. - To
nie jest trudne… Obiecuję, że za parę minut odwiozę cię bezpiecznie do domu.
Proszę tylko o kilka minut. Eli… –
dotykam jego ramienia. Nastolatek spogląda przed siebie. Błądzi wzrokiem po
mojej klatce piersiowej. Mój drobny gest chyba nieco go uspokoił.
- Kilka
minut – podkreśla wymownie siadając na kocu.
- Dziękuję –
z wielką ulgą kładę się na plecach i zaczynam wpatrywać z rozgwieżdżone niebo. –
Od zawsze wymykałem się z domu, by móc patrzeć na gwiazdy i pomyśleć.
- To
wzruszające – odgryza mi się, przyciągając kolana do klatki piersiowej.
- Nie lubisz
gwiazd? – dziwię się jego reakcji. Sądziłem, iż ktoś tak przesycony sztuką jak
on, z zapartym tchem będzie wpatrywać się w konstelacje. – Może któraś z nich
spełni twoje marzenie – droczę się z nim.
- Na bajki
dopiero przyjdzie czas.
- Nie mów
mi, że nie wierzysz w spadające gwiazdy – z niedowierzaniem oczekuję od niego
wyjaśnienia.
- Twoje
życzenia się spełniły? – czy on zawsze musi być taki złośliwy?
- O tak –
zapewniam go. – Od wielu lat pragnąłem syna i już wkrótce przyjdzie na świat –
uśmiecham się rozanielony. – Z córki będę się tak samo cieszył – dodaję po chwili,
zaniepokojony milczeniem chłopaka. – A ty? Przecież musi być coś, czego byś
chciał. Jeśli mi powiesz, to zrobię co w mojej mocy, by spełnić twoje marzenie.
- Dlaczego? –
dziwi się.
- Jak to
dlaczego? Tak po prostu… Dasz życie naszemu dziecku, więc mam wobec ciebie dług
wdzięczności i… - trudno mi wyjaśnić, co dokładnie czuję, a jest tego naprawdę
sporo.
- Niczego od
ciebie nie chcę – ucina temat, wstając ze swojego miejsca.
Zabolało. Nie
tak bardzo, jak słowa, którymi wcześniej raczyłem go przy każdej okazji, ale…
Gdybym to ja był na jego miejscu… Jestem skończonym idiotą. Dziecko w tak
młodym wieku z pewnością stanowi przeszkodę, a nie powód do radości. Choć to
nie moja wina, czuję się odpowiedzialny za ograbienie złotowłosego z resztek
nastoletniego, beztroskiego życia. Przecież dobrze sobie radził. Miał
mieszkanie, samochód, pracę, którą kochał. Stracił to wszystko z powodu mojej
egoistycznej zachcianki.
Obserwuję,
jak Eli spaceruje po łące. Nie wygląda na zadowolonego. Zepsułem mu wieczór. Powoli
wstaję z koca i podchodzę bliżej. Obejmuję go od tyłu ramionami.
- Max! –
karci mnie, lecz się nie wyrywa.
- Prędzej
czy później otworzysz się przede mną i powiesz mi, czego pragniesz – otulam go
szczelnie ramionami.
- Tak
sądzisz? – jego zaczepna odpowiedź ponownie wprawia mnie w dobry nastrój.
- Jestem o
tym przekonany. Będę cierpliwie czekał na tę chwilę.
- Pewność
siebie to kiepska podstawa, żeby… - nagle urywa, odwracając głowę w przeciwną
stronę.
- Żeby co? –
chcę się dowiedzieć, co miał na myśli, lecz Króliczka pochłania już coś innego.
- Widziałeś
to? – z przejęciem wpatruje się w przestrzeń.
- Co
takiego?
- Tam coś
jest. I błyszczy! – ekscytacja w jego głosie rośnie z sekundy na sekundę.
- Gdzie? –
wykorzystuję resztkę silnej woli, by udawać zdziwionego.
- Przed
nami. Jestem pewny, że widziałem…
- Co
widziałeś? – pochylam się nad nim, by szeptać mu do ucha.
- Max… -
zerka na mnie niepewnie, bo nie lubi takiej bliskości. Peszy go. Mnie z resztą
też.
- Wiem, że
to nie to samo co kino, ale może ci się spodoba – obejmuję go ciaśniej
ramionami, bo uwielbiam, gdy jest tak blisko. Eli jest zbyt zaabsorbowany, by
to zauważyć. Po chwili ja również dostrzegam malutkie, mieniące się światełko. –
Bardzo chciałem, abyś je zobaczył. Spójrz, jakie są piękne… - czuję jak szybko
bije mu serce. Wstrzymuje oddech, gdy nad łąką pojawia się ich więcej.
- To
świetliki! – wyrywa się z moich ramion, by podbiec bliżej.
- Uważaj!
Nie przewróć się! – wołam za nim, lecz nie reaguje. Dostrzegam jedynie jasny
cień jego rozpuszczonych włosów, gdy podchodzi bliżej stada owadów. Ostrożnie
wyciąga rękę, jakby chciał ich dotknąć. Setki migoczących punkcików. Do tego te
oczy, błyszczące tak intensywnie… Przepadłeś, stary. Nie ma już dla ciebie
ratunku…
- Max, spójrz!
- Widzę,
Króliczku… Widzę… - Widzę cię takiego, jakim jesteś. Widzę cię tak wyraźnie,
jakbym patrzył na ciebie pierwszy raz w życiu. Może moje oczy pokrywała łuska,
którą udało mi się zrzucić. Widzę cię i zawsze chcę na ciebie patrzeć. Tylko na
ciebie…
Mniej więcej
po godzinie, gdy Eli nacieszył się ganianiem za robaczkami świętojańskimi,
leżymy razem na kocu i wpatrujemy się w niebo.
- O czym
myślisz? – pytam chłopaka, przesuwając jednocześnie opuszkami po wierzchu jego
dłoni.
- O tym, że…
Łaskoczesz mnie – łapie mnie za rękę. Od razu to wykorzystuję. Splatam nasze
palce i układam na jego brzuszku.
- Teraz jest
idealnie, nie sądzisz?
- Mhm… -
uśmiecha się lekko, przymykając powieki.
- Powinniśmy
wracać, a tak mi się nie chce – śmieję się cicho.
- Nie, zostańmy
tu jeszcze... – prosi.
- Eli, ja
chciałbym… - fiołkowooki kładzie się na boku i spogląda mi prosto w oczy.
- Czego byś
chciał? – boję się wyznać prawdę. To najbardziej intymna chwila w całym moim
dotychczasowym życiu. Czuję się tak niepewnie. Ogarnia mnie oszołomienie. Stado
motyli w moim brzuchu tylko czeka, by zerwać się do lotu. Czy powinienem
zapytać go o zgodę, czy lepiej po prostu go pocałować?
Moja prawa
dłoń delikatnie masuje jego plecy. Jest tak blisko. Centymetry ode mnie.
Pozwalam opadać powiekom, które domagają się, abym zamknął oczy i rozkoszował
się jego ciepłem. Przysuwam się odrobinę bliżej.
- Obudzisz
mnie, jeśli zasnę? – wtula się w moje ramiona, drżąc z zimna.
- Wracamy do
domu – decyduję.
- Za chwilę…
Tylko pięć minut… - pomrukuje sennie. Biedaczek, jest wykończony. Zerkam za
swój zegarek. Kilka minut po północy. Zanim położę go do łóżka, będzie pierwsza.
Koniec atrakcji na dziś.
- Chodź.
Prześpisz się w samochodzie – pomagam mu wstać, po czym zarzucam koc na jego
zziębnięte ramiona. Wlecze się za mną, ziewając.
W czasie
drogi powrotnej do domu, nie umiem wyzbyć się uczucia rozczarowania. Był tak
blisko. Gdybym się wcześniej zdecydował, wykonał jakikolwiek ruch… Ale nie,
musiałem się zawahać i teraz mam za swoje.
Parkuję auto
przed domem i pomagam Eli wysiąść. Chyba nawet nie zdaje sobie sprawy z tego,
gdzie się znajdujemy. Opiera się plecami o drzwi mercedesa i pociera oczy. Bez
słowa biorę go na ręce i niosę w kierunku wejścia. Gdy sięgam do klamki, ojciec
wyłania się z ciemności. Sam sposób w jaki na mnie patrzy przyprawia mnie o
silne poczucie winy. Nic nie mówię. Źle mi z tym, iż zostałem przyłapany na
gorącym uczynku. Przemykam obok niego i niosę Eli prosto do łóżka.
Chciałbym z
nim spać, lecz dość już nagrzeszyłem, jak na jeden dzień. Tata w każdej chwili
może tu przyjść, by sprawdzić, czy w wystarczającym stopniu zadbałem o jego ciężarnego
ulubieńca po tym jak potajemnie wywiozłem go z domu. Zdejmuję mu więc buty i
okrywam kołdrą, po czym siadam na swoim łóżku i odchylam się do tyłu. Co ja
najlepszego zrobiłem? Jeszcze trochę i siłą mnie od niego nie odciągną. Nie
wolno mi czuć tego, co obecnie do niego czuję! To absolutnie zakazane! On jest
zakazany! Jego usta są zakazane!
Minęło
zaledwie kilka minut naszej fizycznej rozłąki, a ramiona już palą pustką.
Tymczasem serce… Wyrywa się do niego, szamocząc w klatce piersiowej, niczym
uwięziony ptak… „Tak nie można. Jesteś starszy i bardziej doświadczony!” –
gromi mnie własne sumienie. Tak, wiem, że jestem, ale co z tego?! Nie skrzywdzę
go przecież! Będę cierpliwy. Dam mu czas. Nauczę… „Czego chcesz go nauczyć,
Max? Miłości? A jeśli wam nie wyjdzie, to co wtedy?” Jak do tej pory wszystkie
moje związki kończyły się rozstaniami. Nie chcę go skrzywdzić. Życie obeszło się z nim brutalne.Wystarczająco się nacierpiał...
Nienawidzę się
za to, co muszę zrobić, lecz nie mam innego wyjścia. Choć będzie to bardzo
trudne, od teraz trzymam się od Eli z daleka.
Czemu Max jest taki zmienny? Najpierw lata za Eli i pragnie jego uwagi a teraz co? Odpuszcza sobie go? Nie wiem co się z nim dzieje ale pewne jest, że wcale dzięki temu nie uchroni Eli przed bólem i cierpieniem, wręcz przeciwnie.
OdpowiedzUsuńA.
Bo Max jest "dorosły" i stara zachowywać się "odpowiedzialnie". A ponieważ Max to Max, to i rozdział wyszedł taki, a nie inny.
UsuńTwój Kitsune
Zobaczymy jak mu to "odpowiedzialne" zachowanie wyjdzie... pewnie bokiem.
UsuńA.
Zacząłbym pisać, ale ponoć za często coś wrzucam, więc cóż... :D
UsuńTwój Kitsune
Kto twierdzi, że za często??? To są tylko jakieś pogłoski. Ja na większą częstotliwość wrzucanych rozdziałów nie narzekam. Moje serducho wtedy bardziej się raduje :)
UsuńA.
Moje też, ale co zrobić...
UsuńMoże jeszcze jakieś Gąski podzielą się ze mną swoimi przemyśleniami, bo nie wiem, czy pisać, czy nie.
Twój Kitsune
Mnie to by cieszyło, jakbym jutro dostała rozdział 27, a po jutrze 28 itd :D
UsuńKto wie, kto wie :D
UsuńTwój Kitsune
Jestem pewna, że inne gąski równie mocno czekają na dalsze losy. I tak zrobisz co uważasz za właściwe.
UsuńA.
Sorki za moje oderwanie od rzeczywistości, ale w którym miesiącu ciąży jest Eli? Straciłam jakoś rachubę.
UsuńA.
Mam też inne opowiadania, więc zobaczymy co pojawi się w pierwszej kolejności :)
UsuńTwój Kitsune
Oczywiscie, ze masz pisac, co za glupie pytanie. Ja tu nie mam co czytac :D
UsuńJak mozna w ogole narzekac, ze rozdzialy sa dodawane czesto...?
Nie masz co czytać? To straszne! Coś na to zaradzimy :D
UsuńTwój Kitsune
Moje pytanie przepadło pośród innych komentarzy.
UsuńKitsune, proszę powiedz, który to miesiąc?
A.
Wydaje mi się (nie wiem, gdzie położyłem zeszyt z moimi tajnymi zapiskami), że to początek 4 miesiąca.
UsuńTwój Kitsune
Dopiero, a myślałam, że to 5 miesięc xd
UsuńNie, długa ciąża daje mi więcej możliwości, a jeszcze dużo atrakcji przed nami, oj dużo :)
UsuńTwój Kitsune
No ciekawe ile potrwa to twoje trzymanie się z dala Max :)
OdpowiedzUsuńKróliczek będzie kusił, wiesz o tym ^^
Szybko proszę o kolejny rozdział :)
Wszystko się wyjaśni w kolejnym rozdziale :)
UsuńTwój Kitsune
Pisz, bo masz komputer!!! Ja chcę więcej Maxa!!
OdpowiedzUsuńMinimum 10 razy mówiłem, że też masz kupić :D
UsuńTwój Kitsune
Wiem, że mówiłeś :p wszystko w swoim czasie :)
UsuńJa się także dołączam do tej prośby o kolejny rozdział i również nie miała bym nic przeciwko gdyby następnego dnia pojawił się 28 rozdział :D A co do rozdziału przeszło mi przez myśl że Max wymyśli oglądanie gwiazd ale miałam trochę inna wizje bo tam oprócz gwiazd byłby mały stawik/jeziorko, w którym odbijało by się rozgwieżdżone niebo :D ale łąka i świetliki to super pomysł no i Eli miał taka radochę słodziak!
OdpowiedzUsuńPowodzenia w pisaniu :)
Dziękuję :) Na razie idzie dobrze :)
UsuńTwój Kitsune
Do dnia dzisiejszego nie wiedziałam, iż istnieje takie stwierdzenie jak zbyt częste dodawanie rozdziałów... Szok totalny. Człowiek uczy się całe życie 😁
OdpowiedzUsuńAle tak na serio to miodek dla serducha, że rozdziały tak szybko dadawane. 💗💗 Liczę, iż nie zwolnisz tępa pisania.
Czy była by możliwość przeczytania jakiegoś rozdziału z perspektywy Eliego 😍 Wiem, że to może dać wiele odpowiedzi na pytania Maxa co pod tą bląd czuprynką Króliczka się dzieje, ale mimo to było by ciekawie.
Taki bonusik. Może na dzień babci lub dziadka. Ooo albo na walentynki, w końcu już tak blisko do nich jakby nie patrzeć.
Dobra bo się za bardzo rozpisałam.
DUŻO DUŻO DUŻO DUŻO WENY LISKU 😊😊😊
Na Walentynki pojawi się coś specjalnego :D Nie mogę się doczekać, aż to przeczytacie, bo to dopiero będzie szok :D Jestem złym liskiem, bardzo złym :D
UsuńNie lubisz Maxa jako naszego narratora? Przecież on tak się stara, urodzi, słodzi. To chodzący ideał. W dodatku przystojny. No i czekają go różne "niespodzianki" :)
Twój Kitsune
Zaprzeczam wszelakim domniemaniom, iż nie lubię Maxa jako narratora. Idealnie sprawdza się w tej roli. Ta jego skromność i w ogóle. Perspektywa Króliczka była by tylko taką miłą niespodzianką dla nas. 😁
OdpowiedzUsuńA co do niespodzianki walentynkowej to przez Ciebie teraz nie zasne z ciekawości a o 4 muszę do pracy wstać na zmiane 12 godzinną... 😤
P.S. Max "urodzi" ?? A to ciekawe.
Wiem wiem, autokorekta pewnie i chodziło tu o uwodzi. Mimo to dla mnie zabawnie sie to czytało. 😁
Ty nie zaśniesz, a ja to muszę napisać :D Ale powiem jedno - po tym one-shocie nic już nie będzie takie, jak było :D
UsuńTak, Max może urodzić. Max może wszystko :D A tak na poważnie, to strzeliłem literówkę :)
Twój Kitsune
Matko i córko jakie ja mam problemy z dodawaniem komentarzy na telefonie. To jakieś jaja są. Cały czas kombinuje, zmieniam tryby w przeglądarce internetowej na stacjonarne i jakimś cudem za setnym razem udaje się dodać komentarz.😤😤 W mobilnym trybie w ogóle mi opcja komentarzy nie działa. Nie rozumiem tego. Ta dzisiejsza technologia. 😡
UsuńLiterówka ale za to jaka 😁 Ukazała kolejny talent naszego Maxa.
Tak masz rację nie zasne. Będę działała w pracy na trybie zombie. W dodatku nie pomagasz Lisie robiąc mi tu taką zapowiedź.
(W pójściu spać nie pomaga też fakt - mega, ale to mega płaczliwego niemowlaka sąsiadów, który pół godzinki temu zaczął swój koncert co nocny. Bedzie z niego wokalista jak nic.)
Zapowiada nam się wielka rewolucja pisarska w walentynki. 😁😁
Oby ten one-shote wyszedł tak jak planujesz.
Do walentynek jeszcze miesiąc, więc mam dużo czasu, by dopracować mój pomysł. A potem... Potem będę się tym martwić :D
UsuńSpróbuj odpocząć. Sen jest ważny.
Twój Kitsune
Cudnie, ale jak znam życie postanowienie Maxa spali na panewce i wystarczy widok konkurencji, żeby zapalić lont i wybuch gotowy, a jak wiadomo króliczki płochliwe są:-)
OdpowiedzUsuńPlany Maxa przejdą do historii, zobaczysz :D On wpadnie na taki pomysł, że wszystkim szczęki opadną :D Ale to dopiero w kolejnym rozdziale.
UsuńTwój Kitsune
Co tam kino, lepsze uroki natury! Świetnie to wyszło. Już myślałam, że Max się w końcu przełamie, ale to w końcu Max - musiał spieprzyć xD Coś czarno widzę to jego "trzymanie się z dala". Znowu tylko namąci Króliczkowi w głowie. Biedak zaraz przez niego zwariuje...
OdpowiedzUsuńW ogóle, Lisie lisiasty, muszę ci podziękować. Czytanie zawsze mnie uspokaja, a denerwowałam się dzisiejszym egzaminem, bo to już ostatni i najcięższy. Można powiedzieć, że ten rozdział, przeczytany w drodze na zajęcia, uspokoił nerwy i pozwolił pozaliczać :D *bije pokłony* Więc dziękuję, Lisie nad lisami!
PS. Oby rozdziały pojawiały się jak najczęściej!
Gratuluję zdanego egzaminu :) Mam nadzieję, że czekają Cię zasłużone ferie :)
UsuńTo wszystko było tylko wstępem do prawdziwego "popisu" Maxa :) Nie mogę się doczekać, aż to wszystko opiszę. Tylko czemu to tak długo trwa?...
Twój Kitsune
Wolność od nauki - to tak cudownie brzmi! :D
UsuńCzemu tak długo? Ja ci powiem czemu! Ty się najzwyczajniej w świecie lubisz znęcać nad swymi wiernymi Gąskami! ;P
Nie, aż tak dobrze nie ma. Z natury nie jestem sadystą i jak coś napiszę to od razu publikuję :D Po prostu napisanie kilku stron tekstu zajmuje sporo czasu.
UsuńTwój Kitsune
Tak, wiem z autopsji. A przy braku weny nawet strona to wyzwanie :/ Oby cię to nie dopadło, bo tu pomrzemy z tęsknoty ;-;
UsuńA poza tym... Ty NIE JESTEŚ sadystą? Powiedz to biednemu Erykowi! On się tam wykrwawia, pamiętasz jeszcze? >.<
Erykiem zajmę się później. Najpierw coś opublikuję :D
UsuńTwój Kitsune
Max ja ci przywalę za takie myśli! Masz być z mamusiem Twojego synka!!!!
OdpowiedzUsuńPod warunkiem, że to będzie synek :D
UsuńTwój Kitsune
Maaax Just Do It! Zamknij te drzwi do cholerci i się z nim kochaaaj, albo wyznaj mu miłość nwm po prostu nie idź od niego!
OdpowiedzUsuńHej Kitsune! nie bij mnie że tak długo mnie nie było ale przez ten czas duuużo się zmieniło fajny rozdzialik i czekam na kolejny (a "Najlepszy" to jest ta historia z Vee i Eykiem bo ja nie kumata jestem ;-;)
Yumiko ;*
Kobiet się nie bije, lecz wielbi, więc witaj z powrotem Yumiko :)
UsuńKażdy rozdział Najlepszego składa się z dwóch części. Pierwsza - dotyczy przeszłości Eryka i Vee. To są wydarzenia, które miały miejsce podczas trzech lat studiów Eryka. Od chwili, gdy się poznali aż do momentu, w którym Eryk wraca do dziadka (pierwszy rozdział Humorów króla).
Druga część rozdziału dotyczy Vee i Brandona. Te wydarzenia miały miejsce zanim Vee poznał Eryka.
Jeśli mam coś jeszcze wytłumaczyć, pisz śmiało :)
Twój Kitsune
Tak się teraz zastanawiam. Albo Max jest idiotą, albo idiotą. Ale trudny wybór, bo w sumie oba określenia do niego pasują. A ty jak myślisz, Kitsuś?
OdpowiedzUsuńWegi
Bejbe, Ty jeszcze nie znasz naszego Maxa i nie wiesz, jak postanowi rozwiązać zaistniałą sytuację :D To będzie HIT!
UsuńTwój Kitsune
Bejbe, jeśli to będą takie HITy jak z tą pamiętną panienką lekkich obyczajów, to ja chyba sobie z nim porozmawiam jak matka z przyszłym ojcem (haha, przypomniały mi się czasy blogowej rodzinki :D).
UsuńCzytałam pomysły na temat kultu! I szczerze powiedziawszy jestem zawiedziona! :C No bo ja nie jestem pełnoletnia a chcę być w sekcie... Zrobisz dla mnie wyjątek, prawda? :D
Wegi
Ps. Wybacz że nie piszę, ale chyba tracę kontrolę nad własnym życiem. Bardzo dużo się zmienia i nie wiem co robić. Daj mi jeszcze trochę czasu, dobrze?
Bejbe, nic się nie martw. Wiesz, że zawsze czekam na Twoje szalone wiadomości. Ostatecznie Zarząd trzyma w garści wszystkie słodycze :D
UsuńNie, Max raczej odpuści kobiety. Ostatni raz był wystarczającą nauczką.
Z sekty rezygnuję. W Pepco nie ma już tego pudełka, więc nie miałbym na czym siedzieć :( Poza tym notariusz to zdzierca. Zainwestujemy w żelki :)
Twój Kitsune
Jesteś po prostu nieziemski Kitsuś! Dziękuję Bejbe <3
UsuńPodoba mi się pomysł z żelkami. Gdybym była złą osóbką o już zbieralibyśmy pieniądze na Twoje pudełko ale ostatecznie wydali je na słodycze! :D I choć podoba mi się ten pomysł, to nie jesteśmy jak polski rząd ;D Wykorzystamy nasz urok osobisty i dostaniemy całą górę słodyczy :)
Podsumuję to tylko jednym zdaniem: "BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA" :D
Wegi
Bejbe, ja Cię po prostu dobrze znam i wiem, że nie oprzesz się odrobinie cukru :D
UsuńTwój Kitsune
Żadnemu cukrowi niestety się nie oprę, to prawda(SUGA ciebie też to dotyczy)...
UsuńAle! Skoro jestem tym, co jem, to oznacza że jestem po prostu chodzącym cukrem :D Jestem więc bardzo słodka i dlatego tak mnie rozpieszczasz, prawda? :D
Wegi
Ps. Obalę teorię Gąsek i zapytam : Co tak często te rozdziały? Nie za dużo? :D Napływ weny i znowu nie śpisz po nocach *gani liska w myślach* czy wracasz do starego przyzwyczajenia "codziennie po jednym"? :D
Skoro Ty jesteś słodka, a ja uroczy i słodki, to pasujemy do siebie :)
UsuńRozdziałów jest za dużo? Serio? To chyba kolejne pomysły odłożę na półkę :D
Twój Kitsune
Wątpiłeś w to kiedyś Bejbe? ;)
UsuńZwolnij tępo po prostu! Zobaczysz; dajesz palec chapną rękę :D
Wegi
Masz rację. Za to Cię lubię :)
UsuńTwój Kitsune
Haha, to słodkie :) Też się lubię
UsuńWegi
* Cię!!
Usuń*śmieje się*
Obserwuje!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział. Te opowiadanie jest cudowne.
Mam wrażenie że Wegi ruinuje moje marzenia ;-;
OdpowiedzUsuńTa której jeszcze nie znacie~
Szczerze powiem że nie mam wyrzutów sumienia droga nieznajoma osóbko :D
UsuńWegi
Są gorsze rzeczy jak nagle wbiegła mysz pod koszulke Eliego gdy rozmawia z Maxem (spojżenie ***)
OdpowiedzUsuńTa którą już znacie~
Czyli ta z opiźnionym zapłonem
hahaha :D
UsuńWegi
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, nawet na dobry pomysł wpadł Max, tak Eli niezadowolony, a później już nie chce wracać, haha ojciec Maxa zawsze na straży, Max ty idioto nie odsuwaj się...
/Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, no, no nawet na całkiem dobry pomysł wpadł Max, o tak Eli niezadowolony, a później już nie chce wracać, ojciec Maxa zawsze stoi na straży, ej Max ty idioto nie odsuwaj się...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga