„Bezsenne Noce”
Późny
wieczór. Odwożę panią Gertrudę do domu. Kobieta przez całą drogę przeżywa
jutrzejsze przyjęcie. Mówi i mówi. Nie słucham jej. Jestem zbyt pochłonięty
własnymi myślami. Co za diabeł wstąpił w to słodkie stworzenie? W jednej chwili
był uroczym Króliczkiem, szepczącym czułe słowa naszemu synkowi, a po chwili
przeszedł całkowitą transformację! Stał się drapieżny, pewny siebie, ale przede
wszystkim cholernie seksowny. Zaciskam mocno dłonie na kierownicy,
przypominając sobie, jak usiadł na moich kolanach… Prawie dostałem zawału…
Jeśli jakoś nad nim nie zapanuję, wykończy mnie. On lub ojciec, gdy go tknę.
W sumie co to za różnica?
Zacna
emerytka opuszcza mojego mercedesa i macha mi wesoło na pożegnanie. Obiecałem
rodzicom, że jutro będę ich szoferem, by tata mógł napić się z mamą szampana.
Pani Gertruda pojedzie razem z nami. Byłem pewny, że rodzicom uda się przekonać
Eli, do wyprawy na bal, lecz chłopak odmówił. Trochę mi przykro z tego
powodu. Zdaniem taty to moja wina, bo wszyscy by o nas plotkowali. Taki młody,
w ciąży, bez ślubu… No i co z tego, że bez ślubu? Typowa wiejska zaściankowość.
Przez te małomiasteczkowe poglądy ominie go oglądanie sukcesu mamy. Bez sensu
jest to wszystko.
Dochodzi
północ. Trzeci raz okrążam naszą ulicę. Czekam, aż zgaśnie światło. Nie
zaryzykuję kolejnego starcia. Nie umiałbym się powstrzymać i nie zedrzeć z
niego ubrań. Jednak bardziej niż seksu, pożądam pocałunku. Dlaczego odmówił? Był
chętny, by robić inne, znacznie odważniejsze rzeczy, ale w tej jednej kwestii
jest nieugięty.
Parkuję auto
przed domem i spoglądam w kierunku okien. Delikatna smuga światła oznacza, że
zostawił zapaloną lampkę nocną. To pewnie z mojego powodu. Nie chce, żebym się
uderzył albo potknął. Ja tak o niego nie dbałem. W sumie nigdy tego nie
robiłem, zwłaszcza wtedy, gdy zmusiłem go do przeprowadzki. Fatalnie się czuł.
Ciągle miał mdłości lub wymiotował. Blady i przestraszony, rysował od rana do
nocy, bo bał się, że wyrzucę go z domu, jeśli nie zdobędzie pieniędzy na czynsz.
Mam wrażenie, że to było wieki temu… Tak wiele się zmieniło…
Odsuwam na
bok bolesne wspomnienia i idę na górę. Tak jak podejrzewałem, mój mały
uwodziciel śpi w swoim łóżku. Kupiłem mu dzisiaj prezent, który kładę na stole.
To szczotka do włosów z włosia oraz jakieś kosmetyki, wybrane przez przemiła panią, pracującą w perfumerii. Mam
nadzieję, że mu się spodobają. W skrytości ducha liczyłem na to, że pozwoli mi poczesać
swoje włosy, ale lepiej będzie, jeśli ograniczę dotykanie go do minimum.
Po prawie
bezsennej nocy zrywam się z łóżka dość wcześnie. Sam widok śpiącego Króliczka
przyprawia mnie o dreszcze. Najchętniej położyłbym się obok niego i przytulił.
Zamiast tego zabieram buty do biegania i bezszelestnie opuszczam naszą
sypialnię.
Gdy wracam,
jest kilka minut po szóstej. Tata krząta się już po kuchni, podśpiewując pod
nosem. Nie może się doczekać tańców.
- Synu,
dobrze, że cię widzę – uśmiecha się od ucha do ucha, wręczając mi butelkę wody.
– Mam do ciebie prośbę i wiem, że nie odmówisz. – Gestem każe mi usiąść przy
stole.
- Gdzie mam
jechać? – pytam zrezygnowany.
- Nigdzie. To
znacznie delikatniejsza sprawa – ścisza głos i siada blisko mnie.
- Coś się
stało? – Jego podejrzane zachowanie zaczyna mnie poważnie niepokoić.
- Chodzi o
przyjęcie. Liczę na to, że zatroszczysz się w przyjaciółki twojej mamy –
wtajemnicza mnie w swój plan.
- Zatroszczę
się? Co przez to rozumiesz?
- Chodzi o
tańce…
- O nie!
Mowy nie ma! – próbuję wstać, lecz niedźwiedź łapie mnie w swoje szpony.
- Maxwell,
nie utrudniaj… Dobrze wiesz, że nie wszystkie mają mężów. Przygotowywały się do
tego wydarzenia od dawna. To przecież nic wielkiego – zachęca mnie do tego
niedorzecznego pomysłu.
- Tato, to
nie wypada! Ja się do tego zupełnie nie nadaję. Jeszcze je podepczę albo… -
Myśl, Max, myśl! Pamiętasz ostatnią imprezę, na którą zaciągnęła cię mama? To
był koszmar!
- Synu… -
ostrzegawcze warknięcie, połączone z uniesieniem brwi. – Poprosiłem cię o
pomoc. Nie odmawiaj.
Nie
odmawiaj? Poprosiłem? Kogo on chce oszukać? Wpakował mnie w niezłe tarapaty, a
teraz udaje, że wszystko jest cacy. Nie jest! Nie będę z nikim tańczyć!
Urażony
przez ojca, uciekam na górę. Po drodze zdejmuję przepoconą bluzę. Bieganie
miało mi pomóc się zrelaksować, ale senior Ford zaprzepaścił mój wysiłek w
przeciągu chwili. Typowe… Po prostu nie ma to jak dobrze zacząć dzień…
- Max…
O Boże!
Wydawało mi się, czy on wymruczał moje imię, zamiast je wypowiedzieć? A ja
naiwnie sądziłem, że zapomni o wczorajszej „zabawie”.
- Już nie
śpisz?! – zaskoczony widokiem chłopaka, który rozpakowuje paczki z papierem,
czuję się… obnażony. Eli przygryza swoją dolną wargę i bezwstydnie, centymetr
po centymetrze, przesuwa wzrokiem po mojej klatce piersiowej. Wiem, że nie mam się
czego wstydzić, ale to… Zasycha mi w gardle, gdy zmysłowo oblizuje usta. Nic
nie mówi. Nic nie robi. Po prostu patrzy… - Przestań – szepczę zawstydzony.
- Dlaczego? –
marszczy nosek, niezadowolony.
- Bo ja… -
unosi wzrok i spogląda mi prosto w oczy. Zatracam się…
- Bo ty?
- Mówiłem…
Mówiłem ci już wczoraj, że… - Co ja mu wczoraj mówiłem?! To było coś ważnego!
Nie patrz na niego, tylko myśl! Myśl!
- Uważasz
mnie za dziecko – przypomina mi. – Na inne „dzieci” także patrzysz w ten
sposób?
- Co?! Nie! –
dopiero po chwili dociera do mnie sens jego słów.
- Więc tylko
ja działam na ciebie w taki sposób… - cieszy się.
- Muszę się umyć
– spuszczam wzrok i próbuję przemknąć obok niego. Chichocze rozbawiony moim pruderyjnym
zachowaniem. Zamykam się w łazience i opieram o drzwi. Niewiele brakowało…
Podczas
śniadania chłopak co jakiś czas zerka w moją stronę, udając jednocześnie pełne
zaangażowanie w sprawy mamy. Omawia z nią ostatnie drobiazgi dotyczące balu,
pomaga wybrać kwiaty, które fryzjerka ma wpiąć w jej włosy, a nawet asystuje
podczas prasowania sukni.
- Powinniśmy
być mu bardzo wdzięczni, bo odwala za nas najczarniejszą robotę – słowa ojca
wyrywają mnie z zamyślenia. – Spójrz – wskazuje na mamę, która wysypuje na
łóżko zawartość swojej kosmetyczki, by Eli doradził jej, jaki kolor cieni
najlepiej podkreśli jej karnację.
- Nie
rozumiem o co ci chodzi – odpowiadam ściszonym głosem. – Rozmawiają sobie.
- Gdyby nie
on, to my musielibyśmy doradzać Pameli w tych wszystkich sprawach. Wybierać
szminki i kto wie co jeszcze – mężczyzna z prawdziwą ulgą wycofuje się w głąb
kuchni, a ja podążam tuż za nim. Ma rację. – Wielka szkoda, że Eli nie chce
pójść razem z nami. Tak się napracował przy organizacji przyjęcia. Wykonał
zaproszenia, projekty folderów. Ma ogromny wkład w dzisiejszy sukces twojej
mamy.
- To prawda –
przytakuję automatycznie, ponownie szukając wzrokiem ciężarnego. Przycupnął
sobie na łóżku rodziców. Lewą ręką obejmuje brzuch, a prawą układa kosmetyki na
dwa stosy. On i mama wyglądają przy tym na wesołych i szczęśliwych.
- Czy mi się
wydaje, czy między wami coś się ostatnio zmieniło? – Czerwony alarm! Ojciec
chce rozmawiać o związkach i uczuciach! Pora się ewakuować!
- Zmieniło?
Jest tak samo, jak zwykle. Przysięgam. – Po co to powiedziałem? „Przysięgam?”
Podpisałem na siebie wyrok!
- Nie kłam.
Sam widziałem. Wczoraj usiadł na twoich kolanach – ojciec szturcha mnie w bok.
Na co liczy? Na jakieś zwierzenia? „Wiesz, chciałbym rzucić go na łóżko i
kochać się z nim tak długo, aż ponownie zaszedłby w ciążę.” Nie, lepiej tego nie
mówić. I co ważniejsze, nie robić.
- Zostaniemy
rodzicami. To chyba oczywiste, że jesteśmy sobie bliscy – odpowiadam dyplomatycznie,
rzucając się do przeglądania notesu mamy.
- Jak blisko
ze sobą jesteście?
- My… Co?! –
znajome ciepło rozlewa się po mojej twarzy oraz szyi. Świetnie. Czuję się tak,
jakbym znowu był nastolatkiem, który odbywa jedną z tych piekielnie wstydliwych
rozmów, których moi rodzice za nic nie chcieli mi odpuścić.
- Tato,
błagam cię. To są nasze osobiste sprawy. W dodatku zbyt intymne, by rozmawiać…
- Co jest
zbyt intymne? – podskakuję z przerażenia, słysząc za plecami głos mojego
Króliczka.
- Nic! –
prawie krzyczę, wpychając mu w ręce trzymany przeze mnie notes. – Jestem zajęty
– wybiegam z kuchni do ogrodu. - To chyba najwyższa pora, aby skosić trawnik.
Tak. Tak właśnie zrobię – mówię sam do siebie, kierując się do garażu. Dokładnie
widzę, jak ojciec i Eli śmieją się i obgadują mnie za moimi plecami. – Za co?
Co takiego zrobiłem, że spotykają mnie tak srogie kary? – żalę się na głos,
zerkając w niebo.
Popołudnie
przebiega znacznie spokojniej. Eli zajęty jest gotowaniem obiadu. Potem pojawia
się pani Gertruda. Uciekam więc na górę, by sprawdzić, czy mam wszystko
przygotowane. Mama zmusiła mnie do kupna eleganckiego garnituru. Kiedy pomyślę,
że ubrany jak pajac będę musiał robić z siebie małpę i zabawiać stado „nastolatek”
odechciewa mi się wszystkiego.
- Co za cyrk…
- mamroczę, zerkając na zegarek.
- Max? -
odwracam się w kierunku drzwi. – Mogę tu z tobą posiedzieć? Przyjaciółka twojej
mamy bez przerwy wpycha we mnie jedzenie – Eli spogląda za siebie by zyskać
pewność, że nie jest śledzony przez maniaczkę zdrowego odżywiania.
- Nie
narzekaj – strofuję chłopaka. – To nie ty spędzisz wieczór tańcząc z całym
stadem Gertrud.
- Z
przyjemnością się z tobą zamienię - zapewnia mnie, siadając na swoim łóżku.
- Wątpię –
odpowiadam cierpko. – Po kilku drinkach ogarnia je flirciarski nastrój i zaczynają
podszczypywać mój tyłek! – żalę się mojemu współlokatorowi.
- Nie
powiesz mi, że tego nie lubisz – chłopak ledwo nad sobą panuje, by nie parsknąć
śmiechem.
- Pojedź z
nami i sam się przekonaj – proponuję mu.
- Dziękuję. Tu
jest mi dobrze – poprawia poduszkę, by wygodnie się na niej oprzeć.
- Dlaczego
nie chcesz z nami pójść? Jeśli chodzi o plotki, to nie musisz się tym przejmować.
Powiemy tym zawistnym plotkarom, by pilnowały swoich spraw.
- Plotkarom?
– spogląda na mnie ze zdziwieniem.
- No wiesz,
chodzi mi o te osoby, które mają mi za złe, że zrobiłem ci dziecko i nie
poprosiłem o rękę – wsuwam dłonie do kieszeni spodni, by nie widział, jak
bardzo jestem zdenerwowany.
-
Technicznie rzecz biorąc, to nie ty zrobiłeś mi dziecko – jasnowłosy przymyka
powieki i obejmuje swój brzuszek. – A o ślubie nigdy nie myślałem.
- Jesteś za młody
na takie rzeczy – wypominam mu.
- Mylisz
się. Jestem bardziej dorosły niż ty kiedykolwiek będziesz. W dodatku niedługo
zostanę ojcem – cieszy się, uśmiechając. – Będę miał córkę albo syna.
- Będziemy
mieli – poprawiam go. – Nie zapominaj, że to nasze dziecko. Nie twoje, czy
moje, ale nasze.
- Nasze
dziecko mówi, że chce odpocząć. Mamy się ubrać w piżamę, zjeść coś słodkiego i
poszukać sobie czegoś do czytania.
- Co
będziesz czytał? – pytam, żywo zainteresowany.
- Recenzje
nowych albumów o malarstwie. Ostatnio ukazała się wspaniała seria, wydana na
wyjątkowo drogim papierze, wyłącznie na zamówienie. Liczę na to, że będzie
dostępna u bibliotece uniwersyteckiej, bo bardzo chciałbym ją przejrzeć. Może
uda mi się znaleźć jakieś zdjęcia – rozmarza się. To zabawne, lecz coraz
częściej łapię się na tym, że mógłbym go słuchać godzinami.
- Masz na
myśli ten uniwersytet, gdzie… - Nie, nie powiem tego głośno. Eli nie będzie się
więcej rozbierał za pieniądze. Nigdy!
- O co chodzi,
Max? Znowu masz mi za złe, że pozowałem, tak? – domyśla się prawdy. – Sam powinieneś
kiedyś spróbować. To niesamowite doświadczenie.
- Wierzę ci
na słowo. – Ja? Miałbym się rozebrać do naga i pozwolić, by inni na mnie
patrzyli? Po moim trupie!
- Jeśli
zmienisz zdanie, daj mi znać – Króliczek uśmiecha się zalotnie. – Akty to moja
specjalność. Namaluję cię z prawdziwą przyjemnością.
Nie wątpię,
że zabawa moim kosztem sprawiłaby mu wielką frajdę. Jestem za stary i zbyt
wstydliwy na coś takiego. Może gdybym był z nim sam na sam, to wtedy mógłbym to
rozważyć, ale… Stop! O czym ja w ogóle myślę? Powinienem się szykować, bo robi
się późno.
Eli bawi się
swoim telefonem, a ja w tym czasie biorę prysznic i golę się bardzo starannie.
Dobrze wiem, że w tak ważnym dniu, wszystko powinno być jak najbardziej
perfekcyjne. Gdy mam już na sobie garnitur, przeglądam się uważnie w lustrze. Wizytowe
ubranie idealnie na mnie leży. Wiem to. Wracam do pokoju w nadziei, że blondyn
doceni moje starania.
- Nie jest
źle, prawda? – ściągam na siebie jego uwagę. Jakaś część mnie bardzo chce
usłyszeć z jego ust choćby niewielki komplement.
- Obróć się –
instruuje mnie, wpatrując się we mnie z uwagą. Wstrzymuję oddech i wykonuję
polecenie, nie mogąc się doczekać tego, co powie.
- I jak? –To
napięcie mnie wykończy!
-
Przyjaciółki twojej mamy będą cie szczypać bez opamiętania – zaczyna się śmiać.
Nie chcę się z nim rozstawać. Jeszcze nie wyszedłem z domu, a już tęsknię za
jego widokiem.
- Chcę… - chrząkam.
- Pozwól mi dotknąć dziecka. Proszę – dodaję po chwili wahania. Chłopak bardzo
powoli podnosi się ze swojego łóżka i podchodzi do mnie bliżej. Ma na sobie
zwykły, szary T-shirt i jeansowe szorty. Porusza się z gracją. Bose stopy,
związane włosy… Jest najpiękniejszy na świecie. Staje na wprost mnie i łapie
mnie za nadgarstek. Dłoń mi drży, gdy przysuwa ją do swojego brzucha. Wpatrujemy
się w swoje oczy przez naprawdę długą chwilę. Świat przestał istnieć. Jesteśmy
tylko my.
- Max! –
pojawienie się ojca psuje nastrój. Eli puszcza moją dłoń. – Jesteśmy gotowi.
Jedziemy?
- Już idę. –
Wracam do rzeczywistości w chwili, gdy rozlega się dźwięk zamykanych drzwi. –
Już idę – powtarzam cicho.
- Miłej
zabawy, Max. – Kilka sekund temu przeżyliśmy coś mistycznego. Nie wyobrażam
sobie, że mam teraz pójść na jakieś głupie przyjęcie. Chcę być z nim. Na zawsze…
- Co
będziesz robić? Co naprawdę będziesz robić? – przedłużam w nieskończoność to co
nieuniknione.
- Chcesz
wiedzieć? – jasnowłosy szepcze konspiracyjnie. Gdy zyskuje pewność, że nikt nam
nie przeszkodzi, wspina się na palce i zdradza mi do ucha. – Będę chodzić nago
po domu…
- N-Nie
wierzę ci – dukam cicho, zaskoczony taką odpowiedzią.
- To
przyjedź i sprawdź – rzuca uwodzicielsko, po czym pośpiesznie ubiera adidasy i
pędzi na dół, by pożegnać się z moimi rodzicami.
***
Moi Drodzy Czytelnicy !
Z okazji Dnia Mężczyzny życzę Wam samych sukcesów. Obyście zawsze odnajdywali właściwą ścieżkę w labiryncie uczuć oraz nie mieli sobie równych w życiu zawodowym :)
Mój prezent dla Was jeszcze piszę. Mam nadzieję, że zdążę przed północą.
Wasz Kitsune
PS Drogie Panie, wiem, że Wy także czekacie. Gdyby się okazało, że nie zdążę przed północą, nie próbujcie mnie zabić :D Będę siedział tak długo, aż tekst pojawi się na blogu. Obiecuję.
Lisku czekam z niecierpliwoscia :D bede cie wspierac az napiszesz ten tekst :D weny :D PAula
OdpowiedzUsuńW razie czego mam ważny paszport i uciekam z kraju :D
UsuńTwój Kitsune
i tak cie twoje gąski odnajda wiec wyboru nie masz :D poza tym mogłes nie robic takiej zachety swoim gąskom w postaci zbyt ciekawego i dosc " wykwitnego" rozdzialu , teraz sie nie dziw ze kazdy oczekuje nastepnego a tak poza tym to życzę ci wszystkiego Naj z Okazji dnia chłopaka :D Paula
UsuńBardzo dziękuję :)
UsuńTwój Kitsune
Witam,
OdpowiedzUsuńdopiero teraz zauważyłam, a to dzięki Tobie Kitsume, że jest Dzień Mężczyzn dzisiaj, no cóż przyznam, że pierwszy raz o tym słyszałam, bo wiem o Dniu Chłopaka 30 września... ale w każdym razie Wszystkiego dobrego życzę wszystkim mężczyzną bywającym tutaj, i Tobie autorze, abyś długo raczył nas opowiadaniami :D
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Bardzo dziękuje :)
UsuńTwój Kitsune
Z Eli zrobił się mały diabeł. Ale dobrze tak Maxowi. Niech ma za swoje
OdpowiedzUsuńWiem, Eli jest okropny :D
UsuńTwój Kitsune
Eli jest cudowny :) podoba mi się jego nowe oblicze ^^ No i oczywiście mój kochany Max :) trzymaj się tam :D
OdpowiedzUsuńMax jest zły. Nigdy o tym nie zapominaj :D
UsuńTwój Kitsune
Impreza bez Króliczka. Jak Max to przeżyje? Chyba faktycznie będzie musiał się jakoś wyrwać, by sprawdzić co porabia Eli :D
OdpowiedzUsuńA Tobie Kitsune spóźnione życzenia z okazji Dnia Mężczyzn. Dużo miłości, weny i spełnienia marzeń. Wszystkiego dobrego :*
A.
Bardzo dziękuję :)
UsuńPisanie idzie dobrze, a tylko to się liczy.
Twój Kitsune
Chce przeczytać moment taki w którym Max wejdzie do domu a Eli będzie nagi a Max takie lmao prześpie się z nim a później zwalę to na alkohol xD
OdpowiedzUsuńFajny rozdzialik i czekam na kolejny z niecierpliwością
Yumiko ;*
Max... Takie rzeczy... No nie wiem, nie wiem. Zobaczymy, co wykombinuje :D
UsuńTwój Kitsune
Eli jest cudny, uwielbiam jak go dręczy :D
OdpowiedzUsuńNa miejscu Maxa nie wytrzymałabym na imprezie i wróciła sprawdzić, czy naprawdę jest nagi. Byłoby na co popatrzeć :)
Rozdział przeczytałam od razu (w sumie to o 3 w nocy jakoś xD). Choroba mnie rozłożyła i dopiero dziś wracam znów do żywych.
Weny!
Miki ;*
Przede wszystkim dużo zdrowia.
UsuńNie powiem, co zrobi Max, bo nie będę psuć niespodzianek :D
Twój Kitsune
Mam bardzo wielka prośbe szukam opowiadania ale nie mogę przypomniec sobie gdzie sie ono znajduje. W opowiadaniu chodzi o to ze jeden mężczyzna ktory chodzi na studja o kierunku psychologi ratuje innego mężczyznę z wypadku samochodowego i ten traci pamiec a ten co studiuję przygarnia go do siebie
OdpowiedzUsuńNie znam tego opowiadania, ale może ktoś inny pomoże :)
UsuńTwój Kitsune
Nie jestem pewna, ale czy to nie jest opowiadanie http://amnezja-lady-makbet.blogspot.com/2014/01/. Pozdrawiam Iva
UsuńBardzo dziekuję❤
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, zastanawiam się czy Max ulotni się z tego przyjęcia, aby sprawdzić co robi Eli... no i to diabełek...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia