„Bezsenne Noce”
Ściskam
dumnie sporą tabliczkę gorzkiej czekolady, którą niosę w darze mojemu
Króliczkowi. Nadal leży beztrosko na trawie. Choć ma zamknięte powieki, głaszcze
swój niewielki brzuszek. Kładę się więc obok niego, bo liczę na to, że ja także
będę mógł dostąpić tego zaszczytu. Odłamuję niewielką kostkę i dotykam nią kształtnych ust. Eli natychmiast otwiera
oczy. Rozchyla minimalnie wargi i przesuwa koniuszkiem języka po moich
opuszkach. Gdybym mógł choć raz go pocałować… Tylko raz… Zamiast tego
wstrzymuję oddech, obserwując jak rozkoszuje się słodkim smakiem.
- Dżem… -
zasycha mi w gardle, gdy obdarza mnie kolejnym, rozmarzonym spojrzeniem. –
Muszę pojechać… Zakupy… – z trudem kończę swoje zdanie. On nic nie odpowiada.
Patrzy na mnie w ten szczególny sposób.
- Chcę
jeszcze – sięga dłonią w kierunku tabliczki.
- Nie… -
odsuwam ją od niego. – Pokarmię cię – nie ma to jak być masochistą, Max… Sam
jego widok cię wykończy, ale skoro chcesz brnąć w to dalej, nie krępuj się.
- To karm –
jasnowłosy ponownie przymyka powieki, czekając na to, co zrobię. Jego usta
wykrzywiają się w drwiącym uśmieszku, gdy celowo drażni moje palce swoim
językiem. Miejsca, których dotyka, płoną. Dłoń nieco mi drży, bo staram się być
wyjątkowo delikatny.
- Lubisz
czekoladę? – przerywam ciszę, bo nie mogę dłużej znieść napięcia, które
wytworzyło się między nami. Konwersacja pozwoli mi się skupić na czymś innym,
niż jego pociągający wygląd.
- Ja? Nie –
odpowiada z uśmiechem. – To dziecko ją lubi.
- A co ty
lubisz?
- Ja? –
chłopak oblizuje wargi, a ja łapie się na tym, że moje niewinne pytanie
zabrzmiało dość dwuznacznie. – Chodzi ci wyłącznie o jedzenie? – W dodatku
świetnie mu idzie zabawa moim kosztem.
- Chodzi mi
o… - urywam, gdy chwyta mnie za rękę i zaczyna ssać moje palce. – Błagam, nie
rób tak, bo… - w porę gryzę się w język, by nie powiedzieć za dużo.
- Chcę
więcej – nie prosi, raczej żąda. W tej chwili dałbym mu fabrykę czekolady,
jeśli miałby takie życzenie.
- Proszę – uwalniam
rękę, by oddać fiołkowookiemu resztę tabliczki.
- Nie boisz
się, że zjem całą? – drwi ze mnie w najlepsze, zajadając się słodyczami.
- Jedz ile
chcesz – mamroczę pod nosem. Jeśli będzie się zachowywać w taki sposób, nie
zapanuję nad sobą i zrobię coś, czego później będę naprawdę żałować. Na
szczęście chłopak szybko traci mną zainteresowanie.
Pół tabliczki
później dalej leżymy na trawniku. Eli ma zamknięte oczy, a wyraz jego twarzy
można by określić jako totalną błogość. Zrobiłem swoje. Pora na moją nagrodę…
Przysuwam się bliżej i próbuję dosięgnąć maleństwa.
- Nie –
reaguje jak grzechotnik, gotowy do ataku. Obejmuje brzuch ramionami, by go ode
mnie odgrodzić.
- Eli, nie
bądź taki. Pozwól mi. To także moje dziecko – ja też potrafię być nieustępliwy.
- W nocy
dość się nadotykałeś, nie sądzisz? – otwieram szeroko oczy, słysząc jego
kąśliwy komentarz. – Chciałbyś mi to jakoś wytłumaczyć?
Chciałbym…
Oj chciałbym… Ale musiałbyś być nagi. Wtedy wytłumaczyłbym ci wszystko bardzo
dokładnie. Tymczasem jedyne co udaje mi się osiągnąć, to intensywny rumieniec,
zalewający moją twarz oraz wspomnienia. Masa wspomnień o aksamitnej skórze,
którymi z pewnością nie będę się z nikim dzielić.
- Myślałem,
że śpisz – dukam w końcu, bo przecież muszę się jakoś ogarnąć.
- Ciężko
spać, gdy ktoś majstruje ci przy pupie – wzdycha, układając się na boku.
- Ja wcale
nie majstrowałem przy twojej pupie! – siadam oburzony, by łatwiej mi było
prowadzić naszą rozmowę. – Nie robiłem nic złego!
- Nie
twierdzę, że to było złe, ale utrudniało spanie – ton jego głosu jest wyraźnie
znudzony.
- Nie było
złe? – powtarzam po nim. – To znaczy, że się na mnie nie gniewasz? Tak mam to
rozumieć? – lepiej się upewnić, by następnym razem nie popaść w jeszcze większe
kłopoty.
- Tego nie
powiedziałem. Po prostu zdziwiło mnie, że robisz takie rzeczy. Podniecało cię
to, prawda? – Ty mały, wredny, perfidny… Brak mi słów, by wyrazić to, co czuję.
Dlaczego rozmawiamy o tym, co miało miejsce w nocy? To miał być mój sekret!
- Co ty
możesz wiedzieć o takich rzeczach? Jesteś tylko niewyrośniętym dzieciakiem –
kładę się z powrotem na brzuchu i podpieram głowę. Najlepszą bronią jest atak.
Jako starszy i bardziej doświadczony, nie zagnie mnie w tej dziedzinie. Takich
jak on, rozkładam na łopatki w przeciągu chwili. Ostatecznie to tylko słowa, a
ja jestem pisarzem. Nie wygra ze mną.
- Wiem,
wiem. Jestem też brzydki, aseksualny, odpychający… - zaczyna wyliczać wszystkie
inwektywy, jakich używałem pod jego adresem. Już mam zaprotestować, lecz Eli
uśmiecha się przebiegle. – Nie sądziłem, że aż tak na mnie reagujesz, Max…
Czyżbym znalazł twój słaby punkt?
- Co?! Nie!
Absolutnie nie! – zaprzeczam z całych sił. Jak to się stało, że z czekolady zeszliśmy
na tak intymne sprawy?
- Naprawdę? –
ciężarny udaje zaskoczonego. Zmniejsza odległość między nami. Uciekam od niego,
przekręcając się na plecy, lecz on tylko na to czekał. Pochyla się nade mną.
Jego rozpuszczone włosy spływają mu po ramionach złotymi falami. Tak bym chciał
zatopić w nich palce, a potem…
- Kłamiesz,
Max… - zmysłowo szepcze moje imię. Ta zabawa doprowadzi mnie do zgonu.
- Dobrze,
przyznaję, że twoja uroda w jakiś tam sposób na mnie działa… - korzystam z
zabiegów taktycznych polityków, którzy unikając odpowiedzi na pytanie,
zaczynając krążyć wokół wybranego tematu. – Tak więc ja, a właściwie ty…
- Pragniesz
mnie – na twarzy zadowolonego z siebie osiemnastolatka pojawia się uśmiech
godny kota po zjedzeniu sowitej porcji śmietanki.
To chyba
wszystko w temacie politykowania. Pokonany, opadam na trawę.
- Co zrobisz
z tą wiedzą? – ciekawość pcha mnie aż do wrót piekielnych. Niech mnie tam
usmażą, bo na nic więcej nie zasługuję.
- Nie wiem –
krzyżuje ramiona na piersi, jakby się dopiero zastanawiał, jakie ma opcje.
- Mógłbyś
zapomnieć o całej sprawie – nieśmiało podsyłam mu pomysł, który wydaje mi się
najbardziej adekwatny.
- Nie –
parska, rozbawiony moimi słowami. – To byłoby głupie. Gdybyś to ty wiedział, że
jest coś, co sprawia mi przyjemność, z pewnością wykorzystałbyś to przeciwko
mnie.
- Nigdy bym
tego nie zrobił – zapewniam go.
- Nie? Masz
naprawdę krótką pamięć, Max… - szydzi ze mnie, przesuwając opuszkami po moim
przedramieniu. Skóra iskrzy. Zaciskam mocno szczęki, by nie jęknąć z
przyjemności. – Zabrałeś mi wszystko, co lubię. Płatki śniadaniowe, mrożony
sorbet, nawet dżem mi zabrałeś – mruży groźnie oczy.
- Oddam ci je,
przysięgam! Pojadę do sklepu! – tłumaczę się gęsto.
- Za późno –
przerywa mi. – Myślisz, że w taki sposób wyrównamy rachunki? Nic z tego… - zakrada
się palcami pod moją koszulkę i bezwstydnie dotyka brzucha.
- Eli! –
ostrzegawczo łapię go za nadgarstek, lecz jedno zimne spojrzenie powoduje, że
wycofuje się z tego pomysłu. Niech robi ze mną co chce, jeśli taka jego wola.
- Działam
wbrew twojej woli?
- Wbrew
woli? – odpowiadam pytaniem na jego pytanie. – To nie jest wbrew mojej woli… -
zaledwie muska moją skórę, a mi robi się ciemno przed oczami. – To jest… -
wstrzymuję oddech, gdy jego palce suną w górę, a następnie cofają się w dół.
-
Przyjemnie?
- Błagam cię…
My nie… powinniśmy… Eli… - jego imię zabrzmiało jak żałosny jęk.
- Nie
chcesz? Szkoda… - ogałaca mnie z pieszczot. - To dlatego, że ci się nie
podobam?
- Jesteś
piękny, dobrze o tym wiesz! – moje ogniste zapewnienie nie wydaje mu się zbyt
przekonywujące.
- Więc o co
chodzi? Dotykanie mnie wciąż cię brzydzi?
Tego już za
wiele! Łapię go za ramiona i popycham ostrożnie na trawę.
- Dobrze wiesz,
jak moje ciało reaguje na twój dotyk – warczę cicho, wpatrując się w jego
niezwykłe oczy. – Masz osiemnaście lat, a ja trzydzieści dwa.
- No i co z
tego? – Dlaczego on mi to robi? Zupełnie nic nie rozumie?
- Eli,
jesteś dzieckiem! – wypalam w końcu, nie wiedząc, jak mam mu to bardziej
obrazowo wytłumaczyć. Oniemiały blondyn mruga kilka razy, po czym zaczyna się
szczerze śmiać. Nigdy wcześniej nie był aż tak wesoły w moim towarzystwie. W
jego oczach dostrzegam migające iskierki.
- Głupek… -
rozbawiony do łez, próbuje się uwolnić. Nie ma szans, abym teraz go puścił.
Przesuwam kciukiem po krawędzi jego dolnej wargi, dając mu do zrozumienia, co zamierzam
zrobić. – Tego nie lubię – odsuwa głowę, unikając mojego wzroku.
- Nie lubisz
się całować… Dlaczego? – mam go jak na widelcu. Nie wymknie się przed
odpowiedzią.
- Ty nie
sypiasz z osiemnastolatkami. Każdy ma jakieś traumy. Puść. Niewygodnie mi.
- Nie
powiedziałem, że nie sypiam – podaję mu usłużnie rękę i pomagam usiąść. -
Uważam jednak, że na pewne rzeczy jesteś za młody.
- Max, chyba
za długo przebywałeś na słońcu. Tak jak i moja czekolada… - smętnie spogląda na
resztki, które zdążyły się rozpuścić.
- Kupię ci
nową.
- Dasz mi
czekoladę, nie chcąc niczego w zamian? – moczy palec w płynnej masie i wkłada
go do ust. – To do ciebie niepodobne. Mmm… Ależ to jest dobre. Chcesz spróbować?
Czy chcę
spróbować? Pomyślmy. Serce bije mi w piersi jak szalone, ciśnienie już dawno
przekroczyło normę. Najchętniej wykąpałbym tą szelmę w tych słodkościach a
później godzinami lizał jego skórę. Chociaż on i bez kakaowej warstwy jest
niebiańsko słodki.
- Proszę,
nie ja cię błagam, nie prowokuj mnie – grożę mu palcem.
- A jeśli
nie posłucham, to co zrobisz?
- Coś
wymyślę – niechętnie podnoszę się z ziemi, by przynieść mu poduszkę z altanki. –
Masz. Poleż tu sobie, za chwilę wracam.
- Znowu mnie
zostawiasz? Nie idź – marudzi.
- Sam jesteś
temu winien. Gdyby nie te twoje gierki to...
- Chcesz
żebym ci pomógł? – trzepocze rzęsami, wywierając na mnie jeszcze silniejszy
nacisk. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co mi zrobił, a teraz proponuje
pomoc?!
- Chcę,
żebyś przestał! – właśnie tak, Max, wyznacz granice. Postaw mu się, a szybko
zapomni i zajmie się rysowaniem. Odzyskasz w ten sposób spokój i będziesz mógł
podziwiać go z daleka, jak do tej pory. To świetny plan.
- Nie jestem
tak dobry i szlachetny jak ty. Nie zamierzam przestawać – chichot blondyna
odprowadza mnie aż do szklanych drzwi. Co zrobiłem nie tak? Jeszcze godzinę
temu był cichy i uroczy. Gdy dałem mu czekoladę, oszalał! Może właśnie dlatego ciężarnych
powinno się trzymać z dala od cukru? Tak czy inaczej, mocno nadwyrężył moją
samokontrolę, ale koniec z tym! To ja jestem nieformalną głową tej rodziny i to
ja będę ustanawiał zasady, a nie on. I z pewnością nie pójdę z nim do łóżka.
Taka opcja, choć kusząca, nie ma racji bytu. Uspokojony tymi postanowieniami,
udaję się pod prysznic.
Przebrany i
znacznie spokojniejszy wracam na dół. Już na schodach słyszę głosy zaaferowanych
rodziców. Mama i jej przyjaciółka Gertruda zdają Eli relację z przygotowań do
przyjęcia. Jak to zwykle bywa, moje pojawienie się od razu motywuje obie panie
do wysłania mnie po zakupy. Nie chcę jechać, lecz jaki mam wybór? Ponoć uwinęły
się ze wszystkim w ekspresowym tempie, więc mają dodatkowy czas, który
zamierzają poświęcić wyłącznie swoim kreacjom. Uciekam z salonu w popłochu.
Miotając się
od jednego sklepu do drugiego, udaje mi się także odkupić to, co zdaniem
pewnego ciężarnego blondyna, bestialsko mu odebrałem. Oby zapas ulubionych
przysmaków złagodził jego bojowy nastrój.
Dylemat
dopada mnie dopiero w dziale ze słodyczami. „Dziecko lubi czekoladę” – tak powiedział.
Wyciągam rękę w kierunku ekstra-dużego opakowania. Czy jeśli ją zje, zacznie
harcować? Pokazał mi już „próbkę” swoich zdolności. Nie zaryzykuję kolejnego
starcia. Do koszyka wkładam znajomo wyglądający, bezcukrowy batonik. Substytuty
żądzą światem.
Z centrum
handlowego jadę na salę. Dopiero po sprawdzeniu wszystkiego trzy razy, uzyskuję
pozwolenie na powrót do domu. Panie nadal omawiają swoje suknie i fryzury,
malują paznokcie i śmieją się, jak nastolatki. Tymczasem tata w towarzystwie
Eli zmaga się z bardziej „męskimi” zagadnieniami. Chłopak uczy go posługiwania
się tabletem, który ojciec niedawno kupił. Naczytał się o różnych aplikacjach,
które pokazują, jak rozłożyć na części pierwsze interesujące go silniki.
Niestety, technika przerosła Petera Forda, który musiał przełknąć tę gorzką
pigułkę i wrócić do tradycyjnych schematów. Skąd więc pomysł, by wrócić do
urządzenia, które znienawidził?
- Teraz musi
pan tu przytrzymać, o tak. Zaakceptować. I gotowe – uśmiech Eli wprawia ojca w
bardzo dobry nastrój.
- To
wszystko? – dziwi się mężczyzna. – A gdzie te dziwne tabelki, które zazwyczaj
się pojawiały?
- Zmieniłem
ustawienia. Nie będą już panu przeszkadzać.
- Jesteś
geniuszem! – uszczęśliwiony tata od razu chce pochwalić się tym sukcesem mamie.
– Pamelo, zobacz! To niesamowite! - zostawia nas na chwilę samych. Wykorzystuję
sytuację i siadam przy stole.
- Jak ci
minęło popołudnie? Miałeś odpoczywać. Nie jesteś zmęczony? – trochę się o niego
martwię o mojego Króliczka, bo ostatnio nie wyglądał zbyt dobrze.
- Pomagałem
twojej mamie – chłopak nalewa sobie szklankę wody.
- Max, zobacz!
– do mnie także dopada triumfujący ojciec, chwalący się na prawo i lewo
animacją z silnikami. Mógłby bardziej zatroszczyć się o wnuka, a nie o silniki.
- Super,
cieszę się twoim szczęściem – z wymuszonym uśmiechem udaję, że interesują mnie
ruchome części.
- A zobacz
na to – tata przysuwa się bliżej, by pokazać mi to cudo. – O nie, znowu coś
zepsułem! – zrozpaczony, rzuca błagalne spojrzenie blondynowi.
- Nic się
nie stało. Naprawimy. – Eli podchodzi do stołu i pochyla się nad tabletem.
Odstawia szklankę na stół, by przesunąć palcem po ekranie. – Nauczę pana.
Najpierw trzeba zatwierdzić, a teraz… - jego wzrok przenosi się na mnie. –
Niewygodnie mi. Mogę? – wślizguje się na moje kolana.
- Jasne –
odpowiadam automatycznie, bo jak inaczej miałbym zareagować?
- Tylko mnie
nie zrzuć – upomina mnie. Jego oczy błyszczą wymownie. Przełykam głośno ślinę,
czując jak opiera się o moją klatkę piersiową. – A teraz to naprawimy… - Nie
tylko mnie zelektryzowało jego zachowaniem. Bezcenna mina ojca mówi więcej, niż
powinna. Z początku jest zszokowany, lecz po chwili dodaje dwa do dwóch… Pewnie
mu się wydaje, że między nami nastąpił jakiś przełom. Wyraźnie widzę, jak szuka
wzrokiem mamy, by telepatycznie przekazać jej dobre wieści. Kobita w lot
wychwytuje aluzję i nieznacznie kiwa głową. Informacja została rozszyfrowana i
przyjęta.
- Widzisz,
synu, to prawdziwy skarb – nie potrafi przestać komplementować swojego
ulubieńca. Ciekawe co by powiedział na to, że ta mała zaraza celowo tak się
wierci? Nie może siedzieć spokojnie? Bezwstydnik. Prowokuje mnie na oczach ojca!
Będziemy musieli poważnie porozmawiać!
Kładę dłoń
na jego udzie, bo naprawdę boję się, że spadnie. Jest nagie. „A jakie ma być,
głąbie, skoro ubrał obcisłe szorty? Widziałeś, jak materiał opina jego tyłek?
Jest taki seksowny…” Nie, nie widziałem! Cicho bądź, zboczona wyobraźnio! Ani
słowa więcej!
- Eli…
Przypomniałem sobie, że muszę zadzwonić – unoszę go nieco do góry, by oddalić
się jak najszybciej. Jeszcze kilka godzin… Pójdzie spać i po sprawie.
***
Moje Drogie Gąski :)
Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet :)
Mam nadzieję, że spędziłyście miły dzień. Od siebie dorzuca trochę "słodyczy".
Wasz Kitsune
Nie mogłam się już doczekać tego rozdziału. Najlepszy prezent dnia
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńTwój Kitsune
Podobnie jak ja, codziennie sprawdzałam czy może pokazał się już nowy rozdział i jest! oczywiście cudowny :) Super prezent na Dzień Kobiet :) dziękuje bardzo :))
OdpowiedzUsuńBardzo proszę :)
UsuńWiem, jestem okropny i dawno mnie nie było, ale fatalnie się czułem.
Twój Kitsune
wróciłam z pracy a tu taka niespodzianka wreeeście nie mogłam sie doczekać :D czekam na nastepny rozdział ciekawe co jeszcze Eli wymysli by sprowokowac Maxa :DDD
OdpowiedzUsuńEli ma szereg atrakcji do przetestowania :D Z pewnością mu w tym pomogę :)
UsuńTwój Kitsune
Kituś normalnie cię kocham ^^
OdpowiedzUsuńEli tak trzymać ^^ Pokaż Maxowi na co cię stać :D
Kochasz? Aż się zarumieniłem :)
UsuńTwój Kitsune
Jak tu nie kochać twórcy takiego dzieła? :)
UsuńKochaj mnie, kochaj :)
UsuńTwój Kitsune
Widze, ze nie tylko ja ciagle sprawdzalem czy jest rozdzial :D
OdpowiedzUsuńNo, no. Widac jednak Eli nie jest taki niewinny jak na poczatku mi sie wydawalo. Lize palce Maxa, siada mu juz na kolana. A calowac to sie nie chce. Ktos go molestowal? Zgwalcil? Zrobil mu inna krzywde? Albo moze chce po prostu mu zrobic na zlosc?
32-18... To tylko 14 lat roznicy. Nie tak duzo. Chociaz znam takich, ktorzy nazwaliby to pedofilia...
Eli? Niewinny? Pozory mylą :D
UsuńPrawdę o pocałunkach zdradzę przy innej okazji :)
Twój Kitsune
Brawo Eli, torturuj dalej Maxa, należy mu się :D
OdpowiedzUsuńTeż mnie zastanawia, czemu on nie lubi pocałunków.
Czekam na kolejne rozdziały (:
Weny!
Miki
Cytując fragment z jednego z filmów Disneya "Jeśli to są tortury, to niech mnie mordują" :D Oby Max wiedział, co robi :)
UsuńTwój Kitsune
Eli wreszcie robi się bardziej przystępny ^^ Za to Max wpada w panikę i zaczyna unikać kontaktu z Eli. A miał taką świetną okazję, żeby bardziej zostać zmacanym :P Teraz jakby zamienili się z Eli rolami i zgrywa niedostępnego. Ciekawe jak długo uda mu się oprzeć pokusom :D
OdpowiedzUsuńA mina tatuśka musiała być bezcenna :D
A.
Max to Max - synonim katastrofy :D Co wykombinuje? Przekonasz się już niedługo :)
UsuńTwój Kitsune
Ten rozdział to najlepszy prezent na dzień kobiet jest świetny :D
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńTwój Kitsune
Mam nadzieję, że z okazji dnia mężczyzn również pojawi się prezent ��
OdpowiedzUsuńZobaczymy, zobaczymy :)
UsuńTwój Kitsune
Eli niedostępny - źle. Eli aż nadto dostępny - jeszcze gorzej xD Na miejscu Maxa też byłabym zdezorientowana. Biedak próbuje być "dobrym dorosłym", a tu dzieciak go prowokuje. I żeby to jeszcze subtelne było, ale nie! Obok subtelności to to nawet nie stało!
OdpowiedzUsuńTo ta czekolada. Nie wiem, czym ją nafaszerowali, ale to na pewno ta czekolada! xD
Eli, do boju! Max... Ech, stary, poddaj się, jesteś na straconej pozycji xD
Ja też uważam, że to wszystko wina czekolady. Max dobrze robił, że jej nie kupował. Złamał swoje święte zasady i ma za swoje :D
UsuńTwój Kitsune
Dziękuje za cudowny rozdział :) Piękny prezent :) Ostatnio zmagam się z przeziębieniem wiec radość sprawiło mi to podwójna :)
OdpowiedzUsuńNadal trzymam kciuki za Maxa :)
K-chan
Biedactwo. Dużo zdrowia Ci życzę :)
UsuńTwój Kitsune
To było bardzo słodkie, oj chyba króliczek powetuje sobie na swoim prześladowcy;-)
OdpowiedzUsuń"Słodko" dopiero będzie, wierz mi :)
UsuńTwój Kitsune
Uhuhu Eli się rozkręca hue hue... już nie moge się doczekać następnego rozdziału bo na pewno coś się tam wydarzy *lenny*
OdpowiedzUsuńFajny rozdzialik dzięki za życzenia i miłego dnia XD
Yumiko ;*
Dziękuję :)
UsuńTwój Kitsune
Jeszcze nigdy nie siedziałam tak długo czytając opowiadania. Uzależniłam się! Cudownie piszesz, po prostu nie mogłam pójść spać bez przeczytania, aż do końca... I teraz nie mogę się doczekać kontynuacji!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMimo wszystko uważam, że spanie jest ważniejsze.
Pracuję nad kolejnymi rozdziałami.
Twój Kitsune
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały, cudowny rozdział, Eli jest taki kuszący, biedny Max ;] uważam, że to robi specjalnie, ocho haha nie spał...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Czemu znów max kupuje te badziewne batony nie nie be nie wolno max i tak Eli tego nie zje
OdpowiedzUsuń