czwartek, 8 marca 2018

mpreg 29

„Bezsenne Noce


Ściskam dumnie sporą tabliczkę gorzkiej czekolady, którą niosę w darze mojemu Króliczkowi. Nadal leży beztrosko na trawie. Choć ma zamknięte powieki, głaszcze swój niewielki brzuszek. Kładę się więc obok niego, bo liczę na to, że ja także będę mógł dostąpić tego zaszczytu. Odłamuję niewielką kostkę i dotykam nią  kształtnych ust. Eli natychmiast otwiera oczy. Rozchyla minimalnie wargi i przesuwa koniuszkiem języka po moich opuszkach. Gdybym mógł choć raz go pocałować… Tylko raz… Zamiast tego wstrzymuję oddech, obserwując jak rozkoszuje się słodkim smakiem.
- Dżem… - zasycha mi w gardle, gdy obdarza mnie kolejnym, rozmarzonym spojrzeniem. – Muszę pojechać… Zakupy… – z trudem kończę swoje zdanie. On nic nie odpowiada. Patrzy na mnie w ten szczególny sposób.
- Chcę jeszcze – sięga dłonią w kierunku tabliczki.
- Nie… - odsuwam ją od niego. – Pokarmię cię – nie ma to jak być masochistą, Max… Sam jego widok cię wykończy, ale skoro chcesz brnąć w to dalej, nie krępuj się.
- To karm – jasnowłosy ponownie przymyka powieki, czekając na to, co zrobię. Jego usta wykrzywiają się w drwiącym uśmieszku, gdy celowo drażni moje palce swoim językiem. Miejsca, których dotyka, płoną. Dłoń nieco mi drży, bo staram się być wyjątkowo delikatny.
- Lubisz czekoladę? – przerywam ciszę, bo nie mogę dłużej znieść napięcia, które wytworzyło się między nami. Konwersacja pozwoli mi się skupić na czymś innym, niż jego pociągający wygląd.
- Ja? Nie – odpowiada z uśmiechem. – To dziecko ją lubi.
- A co ty lubisz?
- Ja? – chłopak oblizuje wargi, a ja łapie się na tym, że moje niewinne pytanie zabrzmiało dość dwuznacznie. – Chodzi ci wyłącznie o jedzenie? – W dodatku świetnie mu idzie zabawa moim kosztem.
- Chodzi mi o… - urywam, gdy chwyta mnie za rękę i zaczyna ssać moje palce. – Błagam, nie rób tak, bo… - w porę gryzę się w język, by nie powiedzieć za dużo.
- Chcę więcej – nie prosi, raczej żąda. W tej chwili dałbym mu fabrykę czekolady, jeśli miałby takie życzenie.
- Proszę – uwalniam rękę, by oddać fiołkowookiemu resztę tabliczki.
- Nie boisz się, że zjem całą? – drwi ze mnie w najlepsze, zajadając się słodyczami.
- Jedz ile chcesz – mamroczę pod nosem. Jeśli będzie się zachowywać w taki sposób, nie zapanuję nad sobą i zrobię coś, czego później będę naprawdę żałować. Na szczęście chłopak szybko traci mną zainteresowanie.
Pół tabliczki później dalej leżymy na trawniku. Eli ma zamknięte oczy, a wyraz jego twarzy można by określić jako totalną błogość. Zrobiłem swoje. Pora na moją nagrodę… Przysuwam się bliżej i próbuję dosięgnąć maleństwa.
- Nie – reaguje jak grzechotnik, gotowy do ataku. Obejmuje brzuch ramionami, by go ode mnie odgrodzić.
- Eli, nie bądź taki. Pozwól mi. To także moje dziecko – ja też potrafię być nieustępliwy.
- W nocy dość się nadotykałeś, nie sądzisz? – otwieram szeroko oczy, słysząc jego kąśliwy komentarz. – Chciałbyś mi to jakoś wytłumaczyć?
Chciałbym… Oj chciałbym… Ale musiałbyś być nagi. Wtedy wytłumaczyłbym ci wszystko bardzo dokładnie. Tymczasem jedyne co udaje mi się osiągnąć, to intensywny rumieniec, zalewający moją twarz oraz wspomnienia. Masa wspomnień o aksamitnej skórze, którymi z pewnością nie będę się z nikim dzielić.
- Myślałem, że śpisz – dukam w końcu, bo przecież muszę się jakoś ogarnąć.
- Ciężko spać, gdy ktoś majstruje ci przy pupie – wzdycha, układając się na boku.
- Ja wcale nie majstrowałem przy twojej pupie! – siadam oburzony, by łatwiej mi było prowadzić naszą rozmowę. – Nie robiłem nic złego!
- Nie twierdzę, że to było złe, ale utrudniało spanie – ton jego głosu jest wyraźnie znudzony.
- Nie było złe? – powtarzam po nim. – To znaczy, że się na mnie nie gniewasz? Tak mam to rozumieć? – lepiej się upewnić, by następnym razem nie popaść w jeszcze większe kłopoty.
- Tego nie powiedziałem. Po prostu zdziwiło mnie, że robisz takie rzeczy. Podniecało cię to, prawda? – Ty mały, wredny, perfidny… Brak mi słów, by wyrazić to, co czuję. Dlaczego rozmawiamy o tym, co miało miejsce w nocy? To miał być mój sekret!
- Co ty możesz wiedzieć o takich rzeczach? Jesteś tylko niewyrośniętym dzieciakiem – kładę się z powrotem na brzuchu i podpieram głowę. Najlepszą bronią jest atak. Jako starszy i bardziej doświadczony, nie zagnie mnie w tej dziedzinie. Takich jak on, rozkładam na łopatki w przeciągu chwili. Ostatecznie to tylko słowa, a ja jestem pisarzem. Nie wygra ze mną.
- Wiem, wiem. Jestem też brzydki, aseksualny, odpychający… - zaczyna wyliczać wszystkie inwektywy, jakich używałem pod jego adresem. Już mam zaprotestować, lecz Eli uśmiecha się przebiegle. – Nie sądziłem, że aż tak na mnie reagujesz, Max… Czyżbym znalazł twój słaby punkt?
- Co?! Nie! Absolutnie nie! – zaprzeczam z całych sił. Jak to się stało, że z czekolady zeszliśmy na tak intymne sprawy?
- Naprawdę? – ciężarny udaje zaskoczonego. Zmniejsza odległość między nami. Uciekam od niego, przekręcając się na plecy, lecz on tylko na to czekał. Pochyla się nade mną. Jego rozpuszczone włosy spływają mu po ramionach złotymi falami. Tak bym chciał zatopić w nich palce, a potem…
- Kłamiesz, Max… - zmysłowo szepcze moje imię. Ta zabawa doprowadzi mnie do zgonu.
- Dobrze, przyznaję, że twoja uroda w jakiś tam sposób na mnie działa… - korzystam z zabiegów taktycznych polityków, którzy unikając odpowiedzi na pytanie, zaczynając krążyć wokół wybranego tematu. – Tak więc ja, a właściwie ty…
- Pragniesz mnie – na twarzy zadowolonego z siebie osiemnastolatka pojawia się uśmiech godny kota po zjedzeniu sowitej porcji śmietanki.
To chyba wszystko w temacie politykowania. Pokonany, opadam na trawę.
- Co zrobisz z tą wiedzą? – ciekawość pcha mnie aż do wrót piekielnych. Niech mnie tam usmażą, bo na nic więcej nie zasługuję.
- Nie wiem – krzyżuje ramiona na piersi, jakby się dopiero zastanawiał, jakie ma opcje.
- Mógłbyś zapomnieć o całej sprawie – nieśmiało podsyłam mu pomysł, który wydaje mi się najbardziej adekwatny.
- Nie – parska, rozbawiony moimi słowami. – To byłoby głupie. Gdybyś to ty wiedział, że jest coś, co sprawia mi przyjemność, z pewnością wykorzystałbyś to przeciwko mnie.
- Nigdy bym tego nie zrobił – zapewniam go.
- Nie? Masz naprawdę krótką pamięć, Max… - szydzi ze mnie, przesuwając opuszkami po moim przedramieniu. Skóra iskrzy. Zaciskam mocno szczęki, by nie jęknąć z przyjemności. – Zabrałeś mi wszystko, co lubię. Płatki śniadaniowe, mrożony sorbet, nawet dżem mi zabrałeś – mruży groźnie oczy.
- Oddam ci je, przysięgam! Pojadę do sklepu! – tłumaczę się gęsto.
- Za późno – przerywa mi. – Myślisz, że w taki sposób wyrównamy rachunki? Nic z tego… - zakrada się palcami pod moją koszulkę i bezwstydnie dotyka brzucha.
- Eli! – ostrzegawczo łapię go za nadgarstek, lecz jedno zimne spojrzenie powoduje, że wycofuje się z tego pomysłu. Niech robi ze mną co chce, jeśli taka jego wola.
- Działam wbrew twojej woli?
- Wbrew woli? – odpowiadam pytaniem na jego pytanie. – To nie jest wbrew mojej woli… - zaledwie muska moją skórę, a mi robi się ciemno przed oczami. – To jest… - wstrzymuję oddech, gdy jego palce suną w górę, a następnie cofają się w dół.
- Przyjemnie?
- Błagam cię… My nie… powinniśmy… Eli… - jego imię zabrzmiało jak żałosny jęk.
- Nie chcesz? Szkoda… - ogałaca mnie z pieszczot. - To dlatego, że ci się nie podobam?
- Jesteś piękny, dobrze o tym wiesz! – moje ogniste zapewnienie nie wydaje mu się zbyt przekonywujące.
- Więc o co chodzi? Dotykanie mnie wciąż cię brzydzi?
Tego już za wiele! Łapię go za ramiona i popycham ostrożnie na trawę.
- Dobrze wiesz, jak moje ciało reaguje na twój dotyk – warczę cicho, wpatrując się w jego niezwykłe oczy. – Masz osiemnaście lat, a ja trzydzieści dwa.
- No i co z tego? – Dlaczego on mi to robi? Zupełnie nic nie rozumie?
- Eli, jesteś dzieckiem! – wypalam w końcu, nie wiedząc, jak mam mu to bardziej obrazowo wytłumaczyć. Oniemiały blondyn mruga kilka razy, po czym zaczyna się szczerze śmiać. Nigdy wcześniej nie był aż tak wesoły w moim towarzystwie. W jego oczach dostrzegam migające iskierki.
- Głupek… - rozbawiony do łez, próbuje się uwolnić. Nie ma szans, abym teraz go puścił. Przesuwam kciukiem po krawędzi jego dolnej wargi, dając mu do zrozumienia, co zamierzam zrobić. – Tego nie lubię – odsuwa głowę, unikając mojego wzroku.
- Nie lubisz się całować… Dlaczego? – mam go jak na widelcu. Nie wymknie się przed odpowiedzią.
- Ty nie sypiasz z osiemnastolatkami. Każdy ma jakieś traumy. Puść. Niewygodnie mi.
- Nie powiedziałem, że nie sypiam – podaję mu usłużnie rękę i pomagam usiąść. - Uważam jednak, że na pewne rzeczy jesteś za młody.
- Max, chyba za długo przebywałeś na słońcu. Tak jak i moja czekolada… - smętnie spogląda na resztki, które zdążyły się rozpuścić.
- Kupię ci nową.
- Dasz mi czekoladę, nie chcąc niczego w zamian? – moczy palec w płynnej masie i wkłada go do ust. – To do ciebie niepodobne.  Mmm… Ależ to jest dobre. Chcesz spróbować?
Czy chcę spróbować? Pomyślmy. Serce bije mi w piersi jak szalone, ciśnienie już dawno przekroczyło normę. Najchętniej wykąpałbym tą szelmę w tych słodkościach a później godzinami lizał jego skórę. Chociaż on i bez kakaowej warstwy jest niebiańsko słodki.
- Proszę, nie ja cię błagam, nie prowokuj mnie – grożę mu palcem.
- A jeśli nie posłucham, to co zrobisz?
- Coś wymyślę – niechętnie podnoszę się z ziemi, by przynieść mu poduszkę z altanki. – Masz. Poleż tu sobie, za chwilę wracam.
- Znowu mnie zostawiasz? Nie idź – marudzi.
- Sam jesteś temu winien. Gdyby nie te twoje gierki to...
- Chcesz żebym ci pomógł? – trzepocze rzęsami, wywierając na mnie jeszcze silniejszy nacisk. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co mi zrobił, a teraz proponuje pomoc?!
- Chcę, żebyś przestał! – właśnie tak, Max, wyznacz granice. Postaw mu się, a szybko zapomni i zajmie się rysowaniem. Odzyskasz w ten sposób spokój i będziesz mógł podziwiać go z daleka, jak do tej pory. To świetny plan.
- Nie jestem tak dobry i szlachetny jak ty. Nie zamierzam przestawać – chichot blondyna odprowadza mnie aż do szklanych drzwi. Co zrobiłem nie tak? Jeszcze godzinę temu był cichy i uroczy. Gdy dałem mu czekoladę, oszalał! Może właśnie dlatego ciężarnych powinno się trzymać z dala od cukru? Tak czy inaczej, mocno nadwyrężył moją samokontrolę, ale koniec z tym! To ja jestem nieformalną głową tej rodziny i to ja będę ustanawiał zasady, a nie on. I z pewnością nie pójdę z nim do łóżka. Taka opcja, choć kusząca, nie ma racji bytu. Uspokojony tymi postanowieniami, udaję się pod prysznic.
Przebrany i znacznie spokojniejszy wracam na dół. Już na schodach słyszę głosy zaaferowanych rodziców. Mama i jej przyjaciółka Gertruda zdają Eli relację z przygotowań do przyjęcia. Jak to zwykle bywa, moje pojawienie się od razu motywuje obie panie do wysłania mnie po zakupy. Nie chcę jechać, lecz jaki mam wybór? Ponoć uwinęły się ze wszystkim w ekspresowym tempie, więc mają dodatkowy czas, który zamierzają poświęcić wyłącznie swoim kreacjom. Uciekam z salonu w popłochu.
Miotając się od jednego sklepu do drugiego, udaje mi się także odkupić to, co zdaniem pewnego ciężarnego blondyna, bestialsko mu odebrałem. Oby zapas ulubionych przysmaków złagodził jego bojowy nastrój.
Dylemat dopada mnie dopiero w dziale ze słodyczami. „Dziecko lubi czekoladę” – tak powiedział. Wyciągam rękę w kierunku ekstra-dużego opakowania. Czy jeśli ją zje, zacznie harcować? Pokazał mi już „próbkę” swoich zdolności. Nie zaryzykuję kolejnego starcia. Do koszyka wkładam znajomo wyglądający, bezcukrowy batonik. Substytuty żądzą światem.
Z centrum handlowego jadę na salę. Dopiero po sprawdzeniu wszystkiego trzy razy, uzyskuję pozwolenie na powrót do domu. Panie nadal omawiają swoje suknie i fryzury, malują paznokcie i śmieją się, jak nastolatki. Tymczasem tata w towarzystwie Eli zmaga się z bardziej „męskimi” zagadnieniami. Chłopak uczy go posługiwania się tabletem, który ojciec niedawno kupił. Naczytał się o różnych aplikacjach, które pokazują, jak rozłożyć na części pierwsze interesujące go silniki. Niestety, technika przerosła Petera Forda, który musiał przełknąć tę gorzką pigułkę i wrócić do tradycyjnych schematów. Skąd więc pomysł, by wrócić do urządzenia, które znienawidził?
- Teraz musi pan tu przytrzymać, o tak. Zaakceptować. I gotowe – uśmiech Eli wprawia ojca w bardzo dobry nastrój.
- To wszystko? – dziwi się mężczyzna. – A gdzie te dziwne tabelki, które zazwyczaj się pojawiały?
- Zmieniłem ustawienia. Nie będą już panu przeszkadzać.
- Jesteś geniuszem! – uszczęśliwiony tata od razu chce pochwalić się tym sukcesem mamie. – Pamelo, zobacz! To niesamowite! - zostawia nas na chwilę samych. Wykorzystuję sytuację i siadam przy stole.
- Jak ci minęło popołudnie? Miałeś odpoczywać. Nie jesteś zmęczony? – trochę się o niego martwię o mojego Króliczka, bo ostatnio nie wyglądał zbyt dobrze.
- Pomagałem twojej mamie – chłopak nalewa sobie szklankę wody.
- Max, zobacz! – do mnie także dopada triumfujący ojciec, chwalący się na prawo i lewo animacją z silnikami. Mógłby bardziej zatroszczyć się o wnuka, a nie o silniki.
- Super, cieszę się twoim szczęściem – z wymuszonym uśmiechem udaję, że interesują mnie ruchome części.
- A zobacz na to – tata przysuwa się bliżej, by pokazać mi to cudo. – O nie, znowu coś zepsułem! – zrozpaczony, rzuca błagalne spojrzenie blondynowi.
- Nic się nie stało. Naprawimy. – Eli podchodzi do stołu i pochyla się nad tabletem. Odstawia szklankę na stół, by przesunąć palcem po ekranie. – Nauczę pana. Najpierw trzeba zatwierdzić, a teraz… - jego wzrok przenosi się na mnie. – Niewygodnie mi. Mogę? – wślizguje się na moje kolana.
- Jasne – odpowiadam automatycznie, bo jak inaczej miałbym zareagować?
- Tylko mnie nie zrzuć – upomina mnie. Jego oczy błyszczą wymownie. Przełykam głośno ślinę, czując jak opiera się o moją klatkę piersiową. – A teraz to naprawimy… - Nie tylko mnie zelektryzowało jego zachowaniem. Bezcenna mina ojca mówi więcej, niż powinna. Z początku jest zszokowany, lecz po chwili dodaje dwa do dwóch… Pewnie mu się wydaje, że między nami nastąpił jakiś przełom. Wyraźnie widzę, jak szuka wzrokiem mamy, by telepatycznie przekazać jej dobre wieści. Kobita w lot wychwytuje aluzję i nieznacznie kiwa głową. Informacja została rozszyfrowana i przyjęta.
- Widzisz, synu, to prawdziwy skarb – nie potrafi przestać komplementować swojego ulubieńca. Ciekawe co by powiedział na to, że ta mała zaraza celowo tak się wierci? Nie może siedzieć spokojnie? Bezwstydnik. Prowokuje mnie na oczach ojca! Będziemy musieli poważnie porozmawiać!
Kładę dłoń na jego udzie, bo naprawdę boję się, że spadnie. Jest nagie. „A jakie ma być, głąbie, skoro ubrał obcisłe szorty? Widziałeś, jak materiał opina jego tyłek? Jest taki seksowny…” Nie, nie widziałem! Cicho bądź, zboczona wyobraźnio! Ani słowa więcej!
- Eli… Przypomniałem sobie, że muszę zadzwonić – unoszę go nieco do góry, by oddalić się jak najszybciej. Jeszcze kilka godzin… Pójdzie spać i po sprawie. 

***

Moje Drogie Gąski :)

Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet :) 
Mam nadzieję, że spędziłyście miły dzień. Od siebie dorzuca trochę "słodyczy". 

Wasz Kitsune 

32 komentarze:

  1. Nie mogłam się już doczekać tego rozdziału. Najlepszy prezent dnia

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobnie jak ja, codziennie sprawdzałam czy może pokazał się już nowy rozdział i jest! oczywiście cudowny :) Super prezent na Dzień Kobiet :) dziękuje bardzo :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę :)
      Wiem, jestem okropny i dawno mnie nie było, ale fatalnie się czułem.

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. wróciłam z pracy a tu taka niespodzianka wreeeście nie mogłam sie doczekać :D czekam na nastepny rozdział ciekawe co jeszcze Eli wymysli by sprowokowac Maxa :DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eli ma szereg atrakcji do przetestowania :D Z pewnością mu w tym pomogę :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Kituś normalnie cię kocham ^^
    Eli tak trzymać ^^ Pokaż Maxowi na co cię stać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochasz? Aż się zarumieniłem :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Jak tu nie kochać twórcy takiego dzieła? :)

      Usuń
    3. Kochaj mnie, kochaj :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Widze, ze nie tylko ja ciagle sprawdzalem czy jest rozdzial :D
    No, no. Widac jednak Eli nie jest taki niewinny jak na poczatku mi sie wydawalo. Lize palce Maxa, siada mu juz na kolana. A calowac to sie nie chce. Ktos go molestowal? Zgwalcil? Zrobil mu inna krzywde? Albo moze chce po prostu mu zrobic na zlosc?
    32-18... To tylko 14 lat roznicy. Nie tak duzo. Chociaz znam takich, ktorzy nazwaliby to pedofilia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eli? Niewinny? Pozory mylą :D
      Prawdę o pocałunkach zdradzę przy innej okazji :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Brawo Eli, torturuj dalej Maxa, należy mu się :D
    Też mnie zastanawia, czemu on nie lubi pocałunków.
    Czekam na kolejne rozdziały (:

    Weny!
    Miki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytując fragment z jednego z filmów Disneya "Jeśli to są tortury, to niech mnie mordują" :D Oby Max wiedział, co robi :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  7. Eli wreszcie robi się bardziej przystępny ^^ Za to Max wpada w panikę i zaczyna unikać kontaktu z Eli. A miał taką świetną okazję, żeby bardziej zostać zmacanym :P Teraz jakby zamienili się z Eli rolami i zgrywa niedostępnego. Ciekawe jak długo uda mu się oprzeć pokusom :D
    A mina tatuśka musiała być bezcenna :D
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Max to Max - synonim katastrofy :D Co wykombinuje? Przekonasz się już niedługo :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  8. Ten rozdział to najlepszy prezent na dzień kobiet jest świetny :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że z okazji dnia mężczyzn również pojawi się prezent ��

    OdpowiedzUsuń
  10. Eli niedostępny - źle. Eli aż nadto dostępny - jeszcze gorzej xD Na miejscu Maxa też byłabym zdezorientowana. Biedak próbuje być "dobrym dorosłym", a tu dzieciak go prowokuje. I żeby to jeszcze subtelne było, ale nie! Obok subtelności to to nawet nie stało!
    To ta czekolada. Nie wiem, czym ją nafaszerowali, ale to na pewno ta czekolada! xD
    Eli, do boju! Max... Ech, stary, poddaj się, jesteś na straconej pozycji xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uważam, że to wszystko wina czekolady. Max dobrze robił, że jej nie kupował. Złamał swoje święte zasady i ma za swoje :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  11. Dziękuje za cudowny rozdział :) Piękny prezent :) Ostatnio zmagam się z przeziębieniem wiec radość sprawiło mi to podwójna :)
    Nadal trzymam kciuki za Maxa :)

    K-chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedactwo. Dużo zdrowia Ci życzę :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  12. To było bardzo słodkie, oj chyba króliczek powetuje sobie na swoim prześladowcy;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Słodko" dopiero będzie, wierz mi :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  13. Uhuhu Eli się rozkręca hue hue... już nie moge się doczekać następnego rozdziału bo na pewno coś się tam wydarzy *lenny*
    Fajny rozdzialik dzięki za życzenia i miłego dnia XD

    Yumiko ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze nigdy nie siedziałam tak długo czytając opowiadania. Uzależniłam się! Cudownie piszesz, po prostu nie mogłam pójść spać bez przeczytania, aż do końca... I teraz nie mogę się doczekać kontynuacji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Mimo wszystko uważam, że spanie jest ważniejsze.
      Pracuję nad kolejnymi rozdziałami.

      Twój Kitsune

      Usuń
  15. Witam,
    wspaniały, cudowny rozdział, Eli jest taki kuszący, biedny Max ;] uważam, że to robi specjalnie, ocho haha nie spał...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  16. Czemu znów max kupuje te badziewne batony nie nie be nie wolno max i tak Eli tego nie zje

    OdpowiedzUsuń