Tragiczna śmierć barona oraz jego dzieci przysparza
mi zarówno sprzymierzeńców, jak i wrogów. Ci pierwsi uważają, że dosięgła ich
ręka sprawiedliwości. Zdradzili króla, więc w konsekwencji ponieśli zasłużoną
karę. Druga grupa nie jest już tak łaskawa. Ich zdaniem własnoręcznie
dopuściłem się brutalnego mordu. A jeśli nie zrobiłem tego sam, to wyręczył
mnie wampir.
Wilbur DiMarone, który od ponad tygodnia jest moim
honorowym gościem, opłacił naprawdę wiele osób, by te niecne pomówienia
rozprzestrzeniały się od domu do domu. Jego szpiedzy są niczym plaga, która
rozprzestrzenia się po wszystkich zakamarkach. Ludzie plotkują zarówno w zamku,
jak i na targu. Chora pasja zatruwa umysły służby, arystokracji, mieszczan, a
nawet wojsko. Podejrzewam, że w promilu kilkuset kilometrów nie znalazłbym
nikogo, kto „z pierwszej ręki” nie usłyszał o bestii wysysającej z ludzi krew.
Potwór czeka, by król skinął palcem, aby dalej zabijać. Muszę być wyjątkowo
czujny, by nie dać się złapać w lepką pajęczynę pomówień i oskarżeń. Jeśli
mądrze tego nie rozegram, nie zdołam się uwolnić. Przylgnie do mnie łatka
króla-mordercy, nie mówiąc już o polowaniu na sługę nocy.
Właśnie, wampir… Oprócz szpiegów, którzy bezustannie
krążą wokół mnie, sen z powiek spędza mi przedziwne zachowanie Nefryta.
Codziennie zaraz po przebudzeniu zakłada jedną ze swoich pięknych sukni, a
następnie spaceruje po zamku, zabawiając rozmową napotkanych gości. Dorobił się
pokaźnego grona adoratorów, których onieśmiela swoim blaskiem i urodą. To moja
wina, że nie potrafią oderwać od niego wzroku. Ubrany z przepychem, obczepiony
klejnotami, swoim wyglądem przypomina porcelanową laleczkę. Jak dotąd nie
miałem nic przeciwko jego zachciankom i kupowałem wszystko, czego zapragnął.
Nie sądziłem, że nadejdzie dzień, w którym hojność obróci się przeciwko mnie…
Ukochany po raz kolejny poddaje moją cierpliwość
bardzo ciężkiej próbie. Trudno jest mi się pogodzić z myślą, że Nefryt
kokietuje obcych, na których wcześniej nie raczył choćby zerknąć. Zwykle unikał
ludzi. Wolał się trzymać na uboczu, bo drażniły go wizje, których często
doświadczał z ich powodu. Jak więc mam go poskromić, by zechciał być odrobinę
ostrożniejszy? I pozwolił się dotknąć?
- Mój drogi… - Zwracam się do wybranka, który upina
włosy przy pomocy ulubionych spinek, wysadzanych diamentami.
- Tak? – Wampir unosi na mnie wzrok, posyłając słodki
uśmiech, który mogę obserwować dzięki odbiciu w lustrze.
- Dokąd się wybierasz? – Pytam, zachodząc go od tyłu
i kładąc ręce na szczupłych ramionach.
- Jestem umówiony – odpowiada lekko podekscytowanym
tonem, którego dawno u niego nie słyszałem.
- Umówiony? – Dziwię się, pochylając nieco niżej, by
złożyć pocałunek na odsłoniętym ramieniu.
- Cassianie… - Nefryt mruży groźnie oczy. Dawki
bliskości są mi precyzyjnie wydzielane. Mogę go przytulić wyłącznie wtedy, gdy
pije moją krew. Pozwala mi także na drobny pocałunek na dobranoc i na tym
koniec. Biorąc pod uwagę, że kocham go bezgranicznie mocno i marzę wyłącznie o
tym, by móc go dotykać, to gorsze niż tortury!
- Proszę… – Wydaje z siebie jęk frustracji. – Ta
kara jest zbyt sroga! Nie wytrzymam dłużej! – Skarżę się, ciasno oplatając
filigranowe ciało ramionami.
- A co z moim jednorożcem? – Niebieskooki przypomina
mi o kolejnej zachciance.
- Skarbie… Nie wiem, czy zauważyłeś, ale w zamku roi
się od szpiegów i wrogów, którzy lada chwila mogę spróbować wyrządzić ci
krzywdę. Wilbur rozpowiada plotki, a…
- Wilbur? A nie Norman? – Prycha wściekły, sięgając
w stronę kuferka z biżuterią.
- Aniele, to nie są żarty. Oni celowo mnie
prowokują, a ty jesteś zupełnie bezbronny – przytaczam najbardziej oczywiste
argumenty. Nawet dziecko zrozumiałoby ich przesłanie. Dlaczego więc Nefryt ma z
tym kłopot?
- Chcesz mi przez to powiedzieć, że to była kolejna
obietnica bez pokrycia, tak?
Na idealnej twarzy mojego oblubieńca pojawia się
grymas zawodu.
- Nie, oczywiście, że nie! Dam ci wszystko, czego
zapragniesz. – Wzdycham ciężko, kapitulując.
- Dziękuję. – Nefryt uśmiecha się do mnie w taki
sposób, że zapominam o wszystkich problemach. – Mógłbyś mi pomóc?
- Co mam zrobić? – Bez chwili zawahania ruszam mu z
odsieczą.
- Chciałbym, abyś połączył pozostałe nefryty, by
stopiły się z medalionem. – Długowieczny otwiera niewielką szkatułkę, z której wyciąga
swój największy skarb. Należą do nich bransoletka, którą mu podarowałem, spinka
do włosów od Sina, a także kilka mniejszych kamieni. Wszystkie one mienią się
niezwykłym blaskiem. Mój wybranek twierdzi, że były prezentem od jego ojca. Co
ciekawe, na dnie szkatułki znajduje się łańcuszek z przywieszką, którego
wcześniej nie widziałem.
- Skąd to masz? – Pytam, sięgając w kierunku złotej
błyskotki.
- To? – Nefryt wyjmuje wisior i dotyka go z czułością.
– Dostałem.
- Od kogo?
- Jesteś zazdrosny? – Wampir uśmiecha się z
wyrozumieniem.
- Bardzo! – Przytakuję, czując jednocześnie, jak
opanowuje mnie ciemność. Nefryt unosi wzrok i z niedowierzaniem odkrywa, że
mówię prawdę.
- To prezent od ojca. Widzisz? – Sięga po moją dłoń,
na której układa swój wisiorek. Splot jest wyjątkowo skomplikowany. Złoto
również wydaje się stare. Poza tym na medalionie wygrawerowana jest litera „N”.
- Od ojca… – Moje serce powoli zwalnia swój
szaleńczy bieg.
- O mojego ojca też będziesz zazdrosny? – Ukochany
brutalnie ze mnie drwi.
- Tak – mamroczę pod nosem, odkładając medalion na
blat toaletki, a następnie przytulając do siebie różowowłosego. – Aniele, nie
zdajesz sobie sprawy, jak wiele dla mnie znaczysz – szepczę. – Kocham cię tak
bardzo, że…
- Ja kocham cię mocniej. Nigdy o tym nie zapominaj.
– Wampir oplata moją klatkę piersiową, a następnie delikatnie ociera się
wargami o moje usta. Chłód jego skóry wprawia mnie w przyjemne drżenie. Nie
dane jest mi cieszyć się jego bliskością. Nefryt odsuwa się ode mnie. Z ekscytacją
czeka na efekt końcowy scalenia. Czarna energia otula kamienie, a następnie
miażdży je na drobne cząsteczki, które rozlewają się po złotej blaszce.
- Zadowolony? – pytam wybranka, pokazując mu gotowe
dzieło.
- Bardzo – cieszy się mój ukochany. – Mógłbyś mi go
zapiąć? – Nefryt odsuwa swoje bujne włosy na bok, odsłaniając smukłą szyję, po
której od razu zaczynam go całować, próbując jednocześnie uporać się z
powierzonym zadaniem. Gdy wisiorek znajduje się na swoim miejscu, wampir obraca
się do mnie przodem i wpija w moje wargi. Czuję gorący dreszcz przenikający
przez całe ciało. Ta malutka pijawka w przeciągu kilku sekund pozbawia mnie
resztek samokontroli. Przytulam go silnie i zaborczo, przenosząc nas
bezpośrednio do łóżka. Wampir mruczy przeciągle, aprobując ten wybór. Oplata
mnie ramionami i chętnie rozchyla usta. Jego język ociera się o mój wymuszając,
abym lekko przystopował. Gdy rozpinam kilka perłowych guziczków, by pozbyć się
sukni, ucieka z moich objąć.
- Jesteś niegrzeczny – upomina mnie, z trudem łapiąc
oddech.
- Wracaj! – Wydaję z siebie żałosny jęk dezaprobaty.
- Panuj nad sobą, mój panie! – Nieco urażony
nieśmiertelny potępiająco grozi mi palcem.
- Proszę, wróć do łóżka. – Siadam na posłaniu.
Mimowolnie zaciskam palce na pościeli, by uporać się z narastającym gniewem.
- Nie. – Nefryt odwraca się do mnie tyłem, po czym
znika w garderobie. – Podziękowałem za medalion, prawda? Na nic więcej nie
licz.
- Ta zabawa źle się dla ciebie skończy! – Ostrzegam.
– Celowo podsycasz we mnie pożar! I bez tego jest mi wystarczająco ciężko –
narzekam, wyładowując furię na poduszkach, które rozrzucam po pokoju.
- Cassianie, musisz się jeszcze tak wiele nauczyć… -
Słodki głosik z wnętrza garderoby jest jak kubeł zimnej wody. Udusiłbym go,
gdyby nie fakt, że nie można go zabić!
- Ty mały, wredny, upierdliwy… - mamroczę pod nosem,
wyruszając na poszukiwania mojej pijawki. – Piękny… - komplementuję nowy strój,
który dla siebie wybrał. Srebrna, atłasowa suknia opina perfekcyjne ciało. Jej
lejący się materiał oraz bogato naszyte klejnoty sprawiają, że Nefryt aż lśni.
- Wredny i upierdliwy wampir nie ma już dla ciebie
czasu. – Różowowłosy wymownie spogląda na zegar. – Spieszę się.
- Nie odchodź! – Błagam, łapiąc go za nadgarstek. –
Powiedziałem także, że jesteś piękny – dodaję, licząc na łagodniejszy wymiar
kary. – Najpiękniejszy…
- To ci nie pomoże, Cassianie. Nie będziemy się
kochać. – Nefryt mruży oczy i rzuca mi oziębłe spojrzenie.
- Dlaczego mnie nie chcesz? – Pytam, nie potrafiąc
pogodzić się z przegraną. Męska duma cierpi z powodu odrzucenia.
- Nigdy nie powiedziałem, że cię nie chcę. – Na
twarzy mojego ukochanego pojawia się przelotny uśmiech. – Jednak zanim ci się
oddam, musisz się nauczyć bardziej mi ufać, mój panie.
- Ufam ci! – Zapewniam żarliwie. – Ufam ci bardziej
niż komukolwiek!
- Bardziej niż Normanowi? – Wampir krzyżuje ramiona
na piersi, lecz po chwili znowu zaczyna poprawiać suknię. Czuję się jak zbędny
natręt, od którego za chwilę będzie chciał się uwolnić. Wiedziałem, że prędzej czy
później nawiąże do mojego opiekuna. Nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił.
- Skarbie, rozmawialiśmy o tym tysiące razy… On i
ty… Błagam, nie stawiaj mnie w tak niezręcznej sytuacji. Od samego początku
wiedziałeś kim jestem i jaką rolę pełni Norman. Nie mogę się go pozbyć.
- Cassianie, ty nadal nie rozumiesz. Chcę, abyś
zaufał mi w równym stopniu, w jakim ufasz jemu. I nauczył się mnie słuchać –
dodaje po chwili. – Tymczasem zachowujesz się tak, jakbyś zawsze miał we
wszystkim rację. Narzucasz swoje zdanie, nie licząc się z moimi uczuciami. Nie
oddam ci się tak długo, aż nie zaczniesz traktować mnie jak na prawdziwego
wybranka przystało!
Przemowa Nefryta wprawia mnie w osłupienie. Te
oskarżenia są zupełnie niedorzeczne! Nie słucham go? Nie robię tego, czego chce?
A kto przed chwilą przemienił jego wisiorek? Przez większość czasu pozwalam
wodzić się za nos! Spełniam niedorzeczne zachcianki, kupuję prezenty. Robię
wszystko, co mi każe, a i tak wychodzi na to, że to nic nie znaczy.
- A kiedy ty zaczniesz się liczyć z moim zdaniem?
Wiesz, że na zamku roi się od szpiegów. Musisz ich dodatkowo prowokować,
paradując w takim stroju?! – Wskazuję na drogą suknię, którą bezustannie
poprawia.
- Tak się składa, że muszę – odpowiada spokojnie. –
Nie rozumiesz tego, lecz w ten sposób zapewnię ci bezpieczeństwo. – Nefryt
uśmiecha się smutno.
- Ty?! Jestem władcą demonów! Nie masz pojęcia, jak
silną mocą dysponuję! – Mój wzburzony głos odbija się od ścian naszej sypialni.
- Nie unoś się tak, bo zburzysz zamek – niebieskooki
od razu mnie strofuje, bagatelizując problem. – Może i nie dysponuję
niekończącymi się pokładami czarnej mocy, mój panie, lecz nie zapominaj, że
żyję znacznie dłużej niż ty. Umiem o siebie zadbać.
- Nie bądź śmieszny! Ojciec o ciebie dbał, a gdy go
zabrakło, zamieszkałeś w zamku!
- Powtarzam, że potrafię o siebie zadbać. – Nefryt
wykrzywia perfekcyjne usta w kwaśny uśmiech.
- Niby jak? – Nie powinienem traktować go tak
brutalnie, lecz sam się o to prosił. Nie będę dłużej udawać, że każda sekunda,
której nie spędza w moim towarzystwie, wywołuje silny stres. Jestem zakochany
na zabój i boję się o mojego anioła.
- Pokazałbym ci, ale to wymaga fizycznej bliskości,
na którą nie mam obecnie ochoty. – Nieśmiertelny uśmiecha się z wyższością.
- A na co masz ochotę? Lubisz mnie dręczyć? Sprawia
ci to przyjemność? – Nie żałuję mu przykrych słów.
- Jesteś porywczy i małostkowy, wasza wysokość. Nie
dorosłeś do bycia w związku.
- A ty niby tak? Przecież nikogo poza mną nie
kochałeś.
- Masz rację. Właśnie dlatego przedkładam twoje
dobro nad własne, najdroższy. Teraz tego nie rozumiesz, bo zaślepia cię żądza.
- Świetnie nad sobą panuję! – Prycham, rozjuszony
tym niecodziennym oskarżeniem. – Od wielu lat cierpliwie czekałem, abyś zechciał
zwrócić na mnie uwagę. Nie masz pojęcia, jak zabiegałem o każde twoje
spojrzenie, każdy uśmiech. Nie mów mi więc, że to poświęcenie nic nie znaczy!
Zawsze robiłem co chciałeś. Rozpieszczałem cię, a ty mi mówisz, że nie kocham
cię dość mocno?!
- Miłość nie ma ceny, Cassianie – komentuje smutno
Nefryt.
- W twoim wypadku chyba ma! Czy nowy jednorożec
wystarczy, abyś zechciał przychylniej na mnie spojrzeć? – Zaciskając dłonie w
pięści, by poskromić energię.
Wampir wygląda na zagubionego. Jego oczy wypełniają
się szkarłatnymi łzami. Ich widok sprawia, że moje serce zamiera, paraliżowane
falą bólu.
- No cóż… Skoro tak stawiasz sprawę… - Głos Nefryta
drży, gdy wypowiada te słowa. Znika mi z oczy w przeciągu sekundy,
pozostawiając za sobą jedynie silny podmuch wiatru.
Oj Cassianie... Przegiąłeś...
OdpowiedzUsuńBiedny, nic nie rozumie, a pułapki czekają...
UsuńTwój Kitsune
Bo to wina Nefryta😐 prosto z mostu mu powinien powiedzieć
UsuńCassian był zbyt pewny siebie. Złamał prawo wiążąc się z wampirem. Chyba nie liczyłaś na to, że nie wyciągnę wobec niego konsekwencji. Szykuj się na karę, królu!
UsuńTwój Kitsune
Nie liczyłam na to :p też się lubię znęcać nad moimi bohaterami :p
UsuńPs. Ja dalej czekam na cierpienie Simona!!!
Ślicznie dziękuję za nowy rozdział "Prawdziwego Romantyka". Na zamku robi cię coraz goręcej, a Norman jak mnie denerwował tak i dalej to robi. Nefryt i te jego wizję... Mógłby to trochę inaczej rozegrać, a przez takie niedomówienia łatwo plany król powiedział o kilka słów za dużo (aż mi łezka poleciała przy ostatniej scenie, jak Nafrytowi).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że na kolejny nie trzeba będzie tak długo czekać :) Kocham "Bezsenne Noce", ale nie tylko nimi człowiek żyje. Weny kochany Lisku i do następnego.
//Mika
Tak się składa, że wampiry zagoszczą na dłużej. Zamierzam ukończyć to opowiadanie, więc nowy rozdział pojawi się już wkrótce (napisałem połowę).
UsuńTwój Kitsune
Lisku a kiedy napiszesz happy end do one last time?
OdpowiedzUsuńNapiszę jakiś "end", nie wiem, czy "happy", ale napiszę :D Kiedy? Już wkrótce.
UsuńTwój Kitsune
Poproszę "happy" ;)
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ojć co z tego wezystkiego wyniknie, Cassian bądź cierpliwy, a teraz bardzo zasmuciłeś Nefryta...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, ojć co z tego wyniknie, Cassian nie bądź dociekliwy, a teraz bardzo zasmiciłeś Nefryta...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia