środa, 3 kwietnia 2019

mpreg 66

„Bezsenne Noce


Mój ukochany śpi przez kilka godzin. Być może jest zmęczony, bo zbyt wcześnie wstał. Nie wykluczam, że źle się poczuł po zjedzeniu muffinek pani Gertrudy. Prawdy dowiem się dopiero wtedy, gdy się obudzi, a nic na to nie wskazuje. Poprawiam więc koc, by Eli i dziecku było ciepło, a następnie schodzę do kuchni zjeść kolację z rodzicami.
- Mówiłeś, że nie wrócicie na noc. – Czujny tata od razu chce znać szczegóły. Przez większość czasu unikałem jego wzroku, lecz nie mam jak uciec.
- Eli wolał zostać w domu – odpowiadam enigmatycznie.
- Znowu go zdenerwowałeś? – Mężczyzna wzdycha, okazując niezadowolenie.
- Nic mu nie zrobiłem, przysięgam! – Zerkam nerwowo na mamę, która niczego nieświadoma, ogląda ulubiony serial, plotkując jednocześnie z Gertrudą przez telefon. Postanawiam skoncentrować się na zmywaniu naczyń.
- Max, powtarzałem ci to miliony razy, lecz nic do ciebie nie dociera. Eli jest w ciąży, a stres…
- Tak, wiem! – przerywam tyradę pod tytułem „jesteś beznadziejnym we wszystkim co robisz”. – Nie musisz mi tego bezustannie powtarzać. To chcesz usłyszeć? – Rzucam ścierkę na blat. – Dobranoc.
Gdybym został w kuchni jeszcze kilka minut, rozniósłbym dom na kawałki. Wracam na górę. Najchętniej położyłbym się obok ukochanego i mocno go przytulił, lecz to cholerne łóżko jest na to za małe!
„Spokojnie, tylko spokojnie…” – powtarzam w myślach, próbując opanować zbędne emocje. By jakoś się uspokoić, zaczynam pisać. Akcja nowego rozdziału zajmuje mnie na tyle, że nawet nie zauważam, gdy mija północ. Odkładam komputer i idę się umyć. Szczerze wątpię, że Eli obudzi się przed świtem, co upewnia mnie w przekonaniu, że jego rozdrażnienie było skutkiem niewyspania. Trudno mi zasnąć bez ukochanego. Wiercę się z boku na bok aż w końcu maksymalnie rozdrażniony odpływam.
Budzi mnie cichy dźwięk króliczych stóp. Pomimo panującej ciemności, mój wybranek bezbłędnie odnajduje drogę do swojego łóżka, a następnie poprawia pościel. Wyciągam rękę i zapalam nocną lampkę. Eli odwraca głowę w moją stronę. Ma na sobie piżamę, a w ustach ulubionego lizaka.
- Chodź do mnie – proszę, odkrywając kołdrę i robiąc mu miejsce.
- Nie chcę.
- Chodź tu, bo po ciebie przyjdę – ostrzegam jasnowłosego, który odwraca się do mnie plecami, ignorując groźbę.
Tego już za wiele. Nie pozwolę traktować się w taki sposób. Dobrze wiem, że jestem mu potrzebny. Siadam więc na łóżku i chwytam Eli za nadgarstek.
- Puść, bo zacznę krzyczeć.
- To krzycz – ciągnę go za rękę, by jak najszybciej zmniejszyć odległość między nami. Chłopak ponownie spogląda mi prosto w oczy. Jest poważny i skupiony. Trudno mi wyczytać jakiekolwiek emocje z jego twarzy. Jedno wiem na pewno. Przed chwilą jedynie blefował. Nie narobi hałasu.
Króliczek bardzo niechętnie siada na skraju mojego łóżka, lecz to za mało. Od kilkunastu godzin nie miałem możliwości, aby go przytulić. Dłużej nie zniosę tej okrutnej rozłąki.
- Teraz dobrze – chwalę chłopaka, gdy układa się obok mnie. Eli przymyka powieki. Jest spięty. Nerwowo zaciska palce na plastikowym patyczku i zaczyna się nim bawić. – Jesteś głodny?
- Nie.
Leżymy z ciszy przez kilka minut. W końcu mój ukochany przekręca się na prawy bok i gasi światło. Wykorzystuję okazję i obejmuję go ściśle ramieniem. Wtulam twarz w jego szyję i uśmiecham się uszczęśliwiony.
- Tęskniłem – wyznaję. Moje opuszki zaczynają błądzić po jego karku, bawiąc się kosmykami włosów, które wyśliznęły się z koka. – A ty? Tęskniłeś za mną? – Nie umiem poradzić sobie z tym, że niby mam go blisko, lecz tak naprawdę jest daleko. Chcę wiedzieć o czym myśli i czy istnieje szansa, abym stał się częścią jego wewnętrznego świata. – Eli? – Ponaglam nastolatka, który znowu mnie ignoruje.
- Tak.
- „Tak, tęskniłem”, czy „tak, słucham, co do mnie mówisz”.
- A czy to ma jakieś znaczenie? – Zirytowany małolat daje mi przedsmak swoich możliwości, próbując odepchnąć rękę, którą go obejmuję.
- Jesteś dla mnie najważniejszy, więc nie powinieneś się dziwić, że… - Mam dość szarpaniny. Wykorzystuję przewagę fizyczną i obracam delikwenta na plecy. Chowam twarz w zagłębieniu jego szyi. Przerzucam także nogę przez jego nogi, by był w pełnie unieruchomiony. – Od razu lepiej – chichoczę, drażniąc ustami wrażliwą skórę mojego ukochanego.
- Puść. Niewygodnie mi. – Paraliżuje mnie fiołkowym spojrzeniem.
- Najpierw opowiesz mi ze szczegółami co cię tak bardzo zirytowało.
- Nic. Puszczaj!
- Krzycz głośniej, kochanie. Jeśli liczysz na pomoc ojca, to musisz się bardziej postarać, aby cię usłyszał – podpowiadam.
- Jesteś uparty, złośliwy i ciężki! – Osiemnastolatek nie szczędzi mi komplementów.
- Masz rację. Jestem. Za to ty… Mój drogi, nie masz pojęcia, jak wiele dla mnie znaczysz – rozmarzam się.
- Max… - Chłopak niespodziewanie łapie mnie za rękę, którą układa na brzuchu. – Pomyliłeś adresatów. Mów te rzeczy swojemu synowi, a nie mnie.
- To może być też córka. Poza tym dzidziuś wie, że tatuś jest w nim do szaleństwa zakochany – mruczę mu do ucha, rozkoszując się ciepłem nagiej skóry. Eli nadal jest bardzo spięty. Podejrzewam, że uciekłby ode mnie, gdybym dał mu taką szansę. – A ty?
- Co ja? Pytasz, czy kocham własne dziecko? – prycha zagniewany.
- Nie. Pytam, czy wiesz co do ciebie czuję?
- Puść. Jestem zmęczony.
- Nie puszczę. Nigdy cię nie puszczę, mój słodki – śmieję się cicho, przesuwając rękę w górę, by móc pieścić jego klatkę piersiową.
- Max, nie chcę.
- Nie chcesz się ze mną kochać? – udaję smutnego, choć nigdy w życiu nie wymusiłbym na nim zbliżenia, gdyby rzeczywiście nie miał na to ochoty. – Nie powiedziałeś mi jeszcze czym się tak zdenerwowałeś – wypominam mu.
- Niczym.
- Gdybyś mi pozwolił, pomógłbym ci nieco się zrelaksować – kuszę ukochanego, gładząc dłonią jego gładką skórę.
- Ale nie pozwalam.
- No trudno – poddaję się.
Między nami znowu zalega ciężka do zniesienia cisza. W pewnej chwili Eli obraca się na drugi bok i ściśle do mnie przylega. Dobrowolnie układa głowę na moim ramieniu. Zaczynam gładzić go po karku.
- Max?
- Tak?
- Spałeś z Nicole?
- Co?! Nie! – Po moim ciele rozchodzi się nieprzyjemny dreszcz. – Skąd przyszedł ci do głowy taki pomysł?
Eli uparcie milczy, ale ja nie mogę tego znieść. Po omacku staram się wybadać, gdzie znajduje się włącznik lampki. Niezbyt intensywne światło razi Króliczka w oczy, więc od razu szczelniej się do mnie przysuwa.
- Nie spałem z Nicole, jasne? – Unoszę jego brodę do góry, by dokładnie widzieć jego twarz. – Spotkałem ją po raz pierwszy podczas przyjęcia mamy i raz zatańczylismy. Potem wróciłem do domu. Do ciebie. – Streszczam Eli całe zajście.
- Nie musisz mi tego tłumaczyć. To nie moja sprawa.
- Czyżby? Nie chcę cie stracić przez bezsensowne niedomówienia.
- Śpij już. – Złotowłosy ucina temat, próbując zgasić światło.
- Jestem twoim facetem, więc to chyba oczywiste, że masz prawo zapytać mnie o wszystko. Eli… - Wzdycham głośno, gdy Króliczek kolejny już raz ucieka od prawdy. – Co jeszcze powiedziała Nicole?
- Różne rzeczy. – Cichy szept przepełniony jest bólem.
- Domyślam się, że nie były one zbyt miłe, prawda? – Staram się być czuły, by oswoił się z myślą, że ma we mnie wsparcie. Tymczasem planuję dopaść tę przebrzydłą plotkarę i przy pierwszej okazji dobitnie wytłumaczyć jej, że ma zostawić chłopaka w spokoju, bo nie ręczę za siebie.
- Nie były. – Eli potwierdza moje najgorsze przypuszczenia.
- Skarbie, nie myśl o tym. To tylko zła, zazdrosna kobieta. Nie jest warta, abyś się przez nią denerwował.
- Miała sporo racji. Narobiłem niepotrzebnego zamieszania obarczając twoich rodziców moimi problemami.
- Eli, o czym ty mówisz? Jakiego zamieszania? Przecież oni cię uwielbiają!
- Mylisz się. Chodzi im wyłącznie o dziecko, bo jest twoje, a ja…
- Ty też jesteś mój. Tylko mój – dodaje zaborczo, chowając w ramionach moje szczęście. - Jutro porozmawiam z Nicole. Możesz być pewny, że przeprosi cię za swoje nikczemne zachowanie.
- Nie chcę. Nie chcę się z nią spotykać. I ty też nic jej nie mów, bo będzie tylko gorzej.
- Mylisz się, nie będzie. Nie pozwolę, by ktokolwiek cię skrzywdził. Wierzysz mi?
- Tak.
- Dziękuję – uśmiecham się, nie potrafiąc dłużej się powstrzymać.
- Co cię tak rozbawiło? – Mój kochanek natychmiast wychwytuje subtelną zmianę nastroju, jaka we mnie zaszła.
- Czy mi się wydaje, czy jesteś o mnie odrobinkę zazdrosny? – pytam, szczerząc się dumnie.
- Głupek.
Króliczek układa się wygodnie i zasypia, wymęczony przykrymi doświadczeniami minionego dnia.

***

Poranek zaczyna się od cichych, burzowych pomruków, które sprawiają, że ciężarny marszczy jasne brwi.
- Nie bój się – szepczę mu do ucha. – Przy mnie jesteś bezpieczny.
Eli powoli unosi zaspane powieki. Barwa jego oczu przypomina mi krokusy – pierwsze kwiaty, które kwitły w ogrodzie mamy. Zwiastowały wiosnę. Dokładnie tak jak on.
Powoli, bardzo powoli zmniejszam odległość między nami. Serce bije mi jak szalone. Mięśnie boleśnie zastygają. Ukochany przytula dłoń do mojego policzka. Jego dotyk jest niewinny i nieśmiały. Uwielbiam go.
- Mogę? – Eli uśmiecha się w sposób, który sprawia, że przestaję oddychać.
- Ty wszystko możesz. – Liczę na to, że moje słowa choć odrobinę go ośmielą. Króliczek rzadko mnie dotyka. Zwłaszcza w taki sposób.
Eli przesuwa  palcami po moim policzku, kości jarzmowej, po żuchwie. Po chwili wahania staje się znacznie odważniejszy. Muska opuszkami moje wargi. Wyczuwam delikatne drżenie. Odległość między naszymi twarzami wynosi najwyżej kilka centymetrów. Wpatrujemy się w siebie, zauroczeni wzajemną bliskością. Nie potrafię dłużej znieść napięcia między nami. Podrywam się w górę i spycham chłopaka na poduszki. Łapię za nadgarstki, które przytrzymuję i zaczynam całować po szyi. Narzeczony posłusznie odchyla głowę do tyłu. Z jego ust wydobywa się westchnienie, które rozpala krew w moich żyłach. Wpycham kolano między jego nogi, by podkręcić gorącą atmosferę.
- Max… – Osiemnastolatek ponownie unosi powieki. Tym razem dostrzegam wyłącznie dziką żądzę, która musi zostać zaspokojona. – Tutaj nie… Łaskoczesz mnie – chichocze. Przygryza dolną wargę, by nie śmiać się zbyt głośno.
- W takim razie pokaż mi gdzie. Gdzie mam cię dotknąć?
- Nie teraz. Twoi rodzic już nie śpią – upomina mnie.
- Nie obchodzi mnie to.
- Ale mnie obchodzi. Nie chcę, by się na mnie gniewali.
- Skarbie, jesteśmy dorośli i będziemy mieli dziecko. Nasza bliskość z pewnością ich nie zdziwi.
- Tobie wolno więcej, bo jesteś ich synem, ale ja… Jestem obcy.
- Jesteś względem siebie bardzo niesprawiedliwy – zauważam posępnie. – To przez Nicole, prawda? Nie powiedziałeś mi całej prawdy. Zraniła cię i teraz mocno to przeżywasz.
- Nie, Max. To nie tak. Ona po prostu przypomniała mi o pewnych rzeczach. Nie ma w tym nic złego.
- Jest! Zapewniam cię, że jest! Nikt nie ma prawa ingerować między ciebie i mnie.
- Mniejsza o to. Liczy się wyłącznie dziecko.
- Nie. Ty jesteś dla mnie ważniejszy. – Uśmiecham się, bo serce podpowiada mi, aby powiedzieć mu prawdę. – Króliczku, ja…
- Telefon! – Ciężarny odwraca głowę w kierunku dzwoniącego smartfona, którego mam ochotę roztrzaskać o ścianę.
- Dlaczego… Dlaczego akurat teraz… – mamroczę pod nosem, sięgając po złośliwe urządzenie. – Pani Gertruda chyba nie zna się na zegarku.
- Daj – Eli wyciąga rękę, a ja niechętnie odsuwam się na bok, by go przez przypadek nie zmiażdżyć. – Dzień dobry – wita się z kobietą. – Nie, nie obudziła mnie pani.
- Tylko zamordowała romantyczny nastrój – rzucam niezadowolone spojrzenie w kierunku urządzenia, za co obrywam poduszką.
- Tak, rozumiem. Proszę się nie martwić. Wiem, że to nie pani wina. – Na twarzy Eli pojawia się grymas, który jednoznacznie wskazuje, że moje słońce cierpi. Trwa to dosłownie chwilę, lecz sygnał jest jasny i czytelny.
Króliczek zaczyna głaskać swój brzuszek,  a we mnie ponownie budzi się chęć mordowania. Eli uśmiecha się do dziecka, kontynuując rozmowę, a właściwie słuchanie tłumaczeń pani Gertrudy. Trwa to kilkanaście minut. W końcu kobieta kończy połączenie. Odkłada telefon i przytula dziecko. Zamyka oczy, próbując uporać się z emocjami.
- Skarbie… – Siadam na skraju łóżka i przykładam dłoń do policzka chłopaka. – Nie bądź smutny.
- Nie jestem smutny. Raczej głodny. Maleństwo chce śniadanie. – Eli niechętnie opuszcza ciepły kokon, którym był otulony.
- Nie masz ochoty trochę się ze mną poprzytulać? – pytam nieco zawiedziony takim obrotem sytuacji.
- Mam ochotę, ale potrzeby dziecka są na pierwszym miejscu.
Z takim argumentem ciężko jest walczyć.
Podczas wspólnego posiłku nie potrafię oderwać wzroku od smutnej twarzy ukochanego. Eli wygląda na przybitego. Jest zamyślony. Prawie się nie odzywa. Próbuję nakarmić go ulubionym jogurtem. Gdy stawiam pojemniczek na stole, przecząco kręci głową twierdząc, że już się najadł.
„Co robić? Jest źle! Bardzo źle! Wymyśl coś!” – nakazuję sobie w myślach. To sojowe cudo jak do tej pory zawsze poprawiało mu humor. Wierzyć mi się nie chce, że nagle przestał mieć na nie ochotę.
Tata i mama szybko zbierają się do wyjścia. Mają zaplanowane ważne spotkanie. W przeciwieństwie do nich my mamy jeszcze chwilę czasu. Chciałbym, abyśmy szczerze porozmawiali, lecz w obecnej sytuacji jest to dość trudne. W dodatku za chwilę musimy wyjechać, by nie przeoczyć ostatniej dostawy. Tata nie może się tym zająć, więc zobowiązałem się, że się tym zajmę.
Kończę zmywać naczynia i idę na górę sprawdzić, czy Eli już się ubrał. Nastolatek siedzi na łóżku i obejmuje swój brzuch. Uśmiecha się smutno, a następnie unosi głowę, by spojrzeć mi prosto w oczy.
- Max, czy pani Gertruda będzie na mnie bardzo zła, jeśli zostanę dziś w domu?
- Skarbie – spanikowany podbiegam do chłopaka. – Źle się czujesz? Mam zadzwonić po lekarza?
- Nie. Po prostu jestem trochę zmęczony.
Znowu ten smutny uśmiech…
- Co mam zrobić, żeby było lepiej? – pytam, siadając obok i oplatając drobne ciało ramieniem.
- Już jest lepiej. – Blondyn układa głowę na moim ramieniu. Splata także nasze dłonie i pozwala mi dotknąć dziecka.
- Kochanie… Martwię się o ciebie.
- Nic mi nie jest. Muszę tylko zwolnić tempo.
- Połóż się.
Króliczek skwapliwie korzysta z tej propozycji i wraca do łóżka. Rozpuszcza włosy, które rozsypują się po poduszce.
- Zostanę z tobą – decyduję spontanicznie.
- Nie. – Mój pomysł nie przypada nastolatkowi do gustu. – Jeśli nie pojedziesz do cukierni, pani Gertruda zadzwoni do twoich rodziców. Nie wprowadzajmy zbędnego zamętu.
- Nie chcę się z tobą rozstawać! – protestuję.
- Max, za trzy godziny będziesz z powrotem w domu, prawda?
- Niby tak… – Nie wiem, jak postąpić. Wiem, że on ma rację, ale co z tego?
- Nie trać czasu. Jedź.
- Koniecznie chcesz się mnie pozbyć? – żalę się, próbując przedłużyć wspólne chwile.
- Wprost przeciwnie. Nie mogę się doczekać aż wrócisz. – Figlarny uśmieszek rozświetla przygnębione oblicze. – Rzadko jesteśmy sami w domu. Powinniśmy to wykorzystać…
- O nie, nic z tego! – Bronię się przed flirciarskim obliczem niesfornego uwodziciela.
- Czyżby? Liczysz na to, że cię posłucham? – Eli parska śmiechem, kusząco się przeciągając.
- Nie – twardo trzymam się swojego zdania.
- Nie chcesz mnie? – pyta zaczepnie, podgryzając dolną wargę.
- To nie fair… – zwracam mu uwagę czując, jak ciało domaga się jego uwagi.
- Wrócisz szybko? – Mały złośliwiec celowo podkręca i tak dość ognistą atmosferę.
- Jak na skrzydłach… – obiecuję mu, zahipnotyzowany fiołkowym spojrzeniem.
- To dobrze – przeciąga się, układając na poduszkach. – Będę na ciebie czekać.

29 komentarzy:

  1. Nieee... Głupi Polsat.��
    Mam nadzieję na szybkie pojawienie się kolejnego bo umieram z ciekawości. ��
    Pozdrawiam
    F :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na nowy trochę poczekacie, bo obecnie piszę już coś innego :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Ty wiesz jak poprawić mi humor :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam złe przeczucia. króliczek nie ucieknie, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszyscy są złośliwi dla Eli. Biedactwo . Nicole to małpa, mówiłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadeszła pora, by pan Robinson zadzwonił :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. to ja już współczuje pewnej osobie. Max trzymam za Ciebie kciuki :D

      Usuń
    3. Max namieszał, więc pora na konsekwencje.

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Mam to samo złe przeczucie co babajaga :(
    Mam nadzieję, że się mylę.
    Bardzo dziękuję za taki śliczny i nawet spory naładowany emocjami rozdział lisku <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę :)
      Czy Eli ucieknie? Na razie nie może. Poza tym czeka go włamanie, a to znacznie poważniejsza sprawa.

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. No wiedziałam zawodowy dręczyciel;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie dręcz Maxa.... za bardzo;) ostatnio wpadły mi opowiadanka z typu sentinel guide. myślałeś lisku może, o napisaniu czegoś takiego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia co to jest. Jakieś wskazówki?

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. sentinel, osoba o wyostrzonych zmysłach, słuch, węch. w opowiadaniach które czytam jest to przeważnie wojskowy. guide/strażnik/przewodnik to jego "uziemienie", pilnuje żeby bardzo się nie zatracił w swoich zmysłach. związek ich może być różny bo nie każdy sentinel może pracować z każdym strażnikiem i często ich współpraca bywa wymuszona. Nie umiem tego lepiej wytłumaczyć

      Usuń
    3. Dziękuję :)
      Mówiąc szczerze nie spotkałem jeszcze takiego opowiadania. Musiałbym coś poczytać, by bardziej wczuć się w klimat. Nie mówię nie, ale do czegoś takiego trzeba się przygotować :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. https://archiveofourown.org/works/9053536/chapters/20597098

      Myślę, że tu jest to dosyć klarownie przedstawione ;)

      Usuń
    5. Nie otwiera mi się ten adres, wiec nie wiem.

      Usuń
    6. Przekopiuj do przeglądarki, może wtedy.

      Usuń
  8. Dziękuję za kolejny rozdział :)
    Co Eli zaufa Maxowi to ten robi wszystko na opak, a najgorsze jest to, że o swoich wybrykach zapomni wspomnieć ukochanemu. Oj Max, ciężko teraz widzę udobruchanie Eli.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Max sobie poradzi. Zepsuł już tyle, że kilka dodatkowych wpadek to dla niego żaden problem :D Zaproponuje Eli włamanie i po sprawie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Tego się nie spodziewałam:)

      Usuń
    3. Wiem :) I to jest w tym najlepsze :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Lisku, zapomniałeś o nas?

      Usuń
    5. Nie zapomniałem :) Po prostu mam gorszy okres. Nauka, remont, pisanie. Ciężko to wszystko pogodzić. W weekend postaram się coś wrzucić, żebyście się nie nudziły :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  9. Super opowiadanie już dawno nie czytałam tak dobrego...fajnie że Eli w końcu trochę Max'owi pozwala się sobą zająć i czekam z utesknieniem na ich pierwszy pocałunek i rozwiązanie zagadki czemu na to Eli nie pozwala.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, z Nicole to jest wredna małpa, Eli taki smutny, ale dobrze że Max daje to wsparcie... ale nasz króliczek kusi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń