środa, 25 września 2019

Humory króla - rozdział 13

Simon

Idę za Vee, który pewnym siebie krokiem opuszcza apartament na najwyższym piętrze i kieruje się do windy. Korzysta ze magicznej karty, by otworzyć drzwi. Dzięki niej ma swobodny dostęp do wszystkich pomieszczeń. Ja dostałem zwykłą. Mogę więc wejść do apartamentu, lecz na tym kończą się moje „uprawnienia”.
- Dlaczego wybraliście hotel? – przełamuję ciszę, by zadać blondynowi nurtujące mnie pytanie.
- Kaprys jego wysokości – odpowiada, śmiejąc mi się w twarz.
- Eryk nie miewa kaprysów – dogryzam mu, dając do zrozumienia, że nie dam się zbyć byle czym.
- Jeszcze się zdziwisz… – prycha wymownie.
- Jeśli nie chcesz lub nie możesz powiedzieć, to nie mów. Nie musisz być od razu opryskliwy – odcinam mu się.
- Tylko się nie popłacz.
- Nie przeciągaj struny, bo to się dla ciebie źle skończy – ostrzegam.
- Grozisz mi? – Zadowolony z siebie niebieskooki dumnie unosi podbródek. Chociaż jest przemęczony, pokonanie go w walce wręcz z pewnością nie będzie proste. Mimo to w każdej chwili jestem gotów, by zetrzeć mu z twarzy ten wredny uśmieszek.
- Simon, naucz się lepiej panować nad emocjami. Zdradza cię mowa ciała.
- Czyżby? – Krzyżuję ramiona na piersi.
- Wiem, że nie marzysz o niczym innym, jak znaleźć się ze mną sam na sam i dostać niezły wycisk, lecz mam ważniejsze sprawy na głowie. Spełnianiem twoich fantazji zajmiemy się później. A teraz chodź i zachowuj się grzecznie.
Vee zabiera mnie do apartamentu, który znajduje się kilka pięter niżej. Wygląda identycznie jak piętro, na którym mieszkamy. Nawet wykładzina i kolor ścian jest taki sam. Jedyną różnicę stanowi srebrny numer umieszczony nad elektronicznym zamkiem. Mój wspólnik kolejny ram mnie zaskakuje. Zamiast użyć karty, delikatnie puka. Po drugiej stronie słychać czyjeś kroki. Ktoś odblokowuje zamek. W tej samej chwili Vee szapie za klamkę.
- Szefie, coś się stało? – Zaalarmowany mężczyzna, który znajduje się w środku, na widok Vee cofa się do tyłu. Ma w ręku pistolet z tłumikiem, którym mierzy mu prosto w twarz.
- Schowaj to – lodowaty ton Vee świadczy o tym, że ten drugi popadł w tarapaty. – Zawołaj resztę. Pora, abyście poznali swojego podopiecznego. – Wejdź – zwraca się do mnie, puszczając przodem.
Nieznajomy, który nas przywitał, od razu rzuca mi uważne spojrzenie. Ja również nie kryję ciekawości i lustruję do z góry na dół. Ubrany jest w ciemny garnitur oraz białą koszulę. Wysoki. Ciemnowłosy. I dość młody. Nie ma więcej niż dwadzieścia dwa lub trzy lata. To on ma mnie pilnować?
- Szefie, to ty? – Z pokoju obok dobiega kobiecy głos. Po chwili dołącza do nas niewysoka blondynka w granatowej garsonce oraz wyjątkowo wysokich szpilkach. – Kto to jest? – Od razu zwraca na mnie uwagę.
- To wasz nowy podopieczny – Vee rozsiada się w fotelu, zostawiając mnie samemu sobie. Czuję się jak padlina, wystawiona na widok polujących sępów.
- Zoe! Chodź poznać naszego pluszaka! – Kobieta nie ukrywa ekscytacji, nawołując koleżankę.
- Pluszaka? – Powtarzam po niej, zerkając jednocześnie na Vee, który bawi się swoim telefonem i nie zwraca uwagi na otoczenie.
Tymczasem z pokoju po lewej stronie wyłania się kolejna agentka. Jest o głowę niższa od koleżanki. Ma na sobie ciemnozielony dres, a na nosie czarne okulary w ciemnych oprawkach. Tuż za nią pojawia się wysoki i mocno umięśniony mężczyzna. Hadry wyraz twarzy uwydatnia zmarszczki na jego czole.
- No dobrze – Vee chowa telefon do kieszeni. – Skoro jesteśmy już w komplecie, najwyższa pora, abyście poznali Simona – wskazuje na mnie dłonią. – Od tej chwili jest waszym podopiecznym.
- A pan Johnes? – Pyta olbrzym.
- To już nie wasza sprawa. Niańczycie Simona, jasne? – Dodaje z naciskiem. – Nie chciałbym być w waszej skórze, jeśli coś mu się stanie – grozi ochroniarzom palcem.
- Nie martw się, szefie. Pluszak będzie z nami bezpieczny! – Blondynka podchodzi do swojej koleżanki i szturcha ją łokciem w bok. – Fajny, prawda?
- Wszystko mi jedno – Zoe wydaje się znudzona sztucznym zamieszaniem.
- Pluszaku, poznaj swoją ekipę – Vee zaczyna się śmiać. – To Elena – wskazuje na ślicznotkę w garsonce. – I jej partner, Porter.
- To ja. Miło mi – chłopak w garniturze uśmiecha się do mnie, prezentując idealnie białe zęby oraz dołeczki w policzkach.
- To to Nico i Zoe – kontynuuje Vee.
- Dlaczego mamy go pilnować? Przecież nieźle strzela. Widzieliśmy w telewizji. – Nico nie pała do mnie zbytnią sympatią i zupełnie się z tym nie kryje.
- Bo tak powiedziałem. – Po słowach Vee zapada głucha cisza. – Jeszcze jakieś uwagi?
- Nie – szepcze Elena, spuszczając wzrok. Autorytet niebieskookiego jest nie do podważenia.
- Waszym priorytetem jest chronienie Simona. Mówię o tym po raz ostatni. Zrozumiano? – Vee miażdży wzrokiem czwórkę swoich ludzi, wymagając od nich żelaznej dyscypliny.
- Tak jest, szefie. Przepraszam. Pluszak będzie z nami bezpieczny. – Nico ostro spuszcza z tonu i z podkulonym ogonem łasi się o względy tlenionego.
- Nie jestem pluszakiem! Przestańcie tak o mnie mówić! – Oburza mnie nowe, dziecinne przezwisko, którym zostałem „ochrzczony” przez Elenę.
- Na twoim miejscu już bym się przyzwyczaił – wtrąca się Vee. – Nie martw się. Pozory mylą. Choć nic na to nie wskazuje, to sprawdzeni profesjonaliści, którzy znają się na swojej robocie i wiedzą, że jesteś bezcenny. Od tej chwili będziesz ich priorytetem. Dzieckiem, które będą prowadzić za rączkę, aby się nie przewróciło.
- Nawet o tym nie myśl… – warczę, gotowy skoczyć mu do oczu za tak głupie analogie. Zgodziłem się tylko ze względu na stan zdrowia Eryka. Nie oznacza to jednak, że potrzebuję ochrony. Sam potrafię o siebie zadbać. Zawsze tak było. Przejściowe kłopoty nie potrwają wiecznie. Im szybciej Vee to sobie uświadomi, tym lepiej.
- Prosiłem, abyś się zachowywał, prawda? – Vee ziewa przeciągle, po czym wraca do komenderowania zebranymi wokół nas ludźmi. – Na razie zostajemy tutaj. Gdyby coś się zmieniło, dam wam znać.
- Tak jest! – Nico traktuje Vee jak generała. Jeszcze chwila i zacznie mu salutować.
- Po pogrzebie spędzicie więcej czasu z Simonem, abyście mogli go lepiej poznać. Do tego czasu mam dla was inne zadanie – przebiegły bazyliszek znowu wpadł na jakiś durny pomysł. – Przekopcie się przez jego przeszłość. Dam dodatkową premię osobie, która znajdzie najbardziej kompromitujące informacje…
- Vee! – jestem gotowy skręcić mu kark. – Przysięgam, że jeszcze chwilę i będziesz tego bardzo, ale to bardzo…
- Zapomniałem o najważniejszym. Od dzisiaj to ja nazywam się Johnes, a co za tym idzie, przejmuję wszystkie obowiązki, które wynikają z tego faktu. – Blondyn nie przejmuje się wybuchem agresji z mojej strony. Beztroski i zrelaksowany, szczebiocze o swoich niekończących się intrygach, w których odgrywamy rolę pionków na szachownicy.
- A pan Johnes? – Zoe po raz pierwszy zabiera głos w dyskusji.
- Pan Johnes wraca do nazwiska rodowego. W sprawie premii decyduje godzina nadania maila. Powodzenia – macha swoim ludziom na pożegnanie, kierując się do wyjścia. Jestem na niego tak wściekły, że samo patrzenie w jego stronę wydaje się niemożliwe. Vee nie ma takich oporów. Wprost przeciwnie. Uśmiecha się wesoło, nucąc coś pod nosem.
Zaciskam palce w pięści i zaczynam liczyć do dziesięciu. Buzująca adrenalina błaga o to, abym znalazł dla niej ujście. Nie mam pojęcia, jak udaje mi się znieść resztę naszej „podróży” i nie wyjść przy tym z siebie. Wpadam do apartamentu gotowy rozwalić pierwszą rzecz, która wpadnie mi w ręce. Powstrzymuje mnie widok Eryka, skulonego na białej sofie z salonie. Mój ukochany jest blady. Jego zmęczony wzrok i sino podkrążone oczy uwypuklają kiepskie samopoczucie. Do tego nie chce jeść. Nie może spać. Jutro czeka go pogrzeb rodziców.
- Jak się czujesz, skarbie? – Zagaduję ukochanego, siadając tak blisko króla, jak tylko mogę. Najchętniej wziąłbym go na ręce, przytulił i spróbował odegnać czarne myśli, które zakłócają jego spokój, lecz jestem całkowicie bezsilny.
- Dobrze. – Eryk raczy mnie kolejnym kłamstwem, w które jego zdaniem powinienem uwierzyć i nie zadawać zbędnych pytań.
- Poznałem swoich ochroniarzy. Nazywają mnie „pluszakiem” – żalę się, licząc na to, że chociaż on wesprze mnie w tak ciężkiej chwili.
- Pluszakiem? – Srebrnooki unosi jasną brew, okazując zdziwienie. – „Pluszak” idealnie do ciebie pasuje.
- Ja też mu to mówiłem – przechwala się Vee, zajmując miejsce na wprost mnie. Nonszalancko zakłada nogę na nogę. Pan Moor z trudem powstrzymuje złośliwy chichot.
- Dzięki. Wiedziałem, że mogę na was liczyć – nie potrafię powstrzymać cierpkich słów.
- Poczekaj aż Vee każe im prześwietlić twoją przeszłość, chłopcze. Dopiero wtedy będzie wesoło. – Starszy mężczyzna naigrywa się ze mnie, podając Erykowi filiżankę z herbatą.
- Przepraszam, ale nie będę tego pił. – Jego wysokość kuli się w sobie jeszcze bardziej, obejmując wątłe ciało wychudzonymi ramionami.
- Nic na mnie nie znajdą – pewny swego, uprzedzam niechciane komentarze. Choć serce boli mnie z żalu i bezsilności, nic nie mogę zrobić. Muszę być silny i wytrzymać. Dlatego też gram swoją rolę głuchego i ślepego kochanka, który ma za zadanie nie dokładać zmartwień tej mizernej kupce nieszczęścia, którą mam na wyciągnięcie ręki.
- To się jeszcze okaże. Nie mów „hop”, bo możesz przypadkowo skręcić sobie kark. Zoe właśnie włamała się do wojskowej bazy danych. Zobaczmy co my tu mamy… – Vee pogrąża się w lekturze moich akt osobowych, które z pewnością przeglądał nie jeden raz. – Misja z Pradze? Ciekawe, ciekawe…
- Praga to jedno z tych miejsc, o których wolałbym zapomnieć – mamroczę do samego siebie.
- Dlaczego? – Eryk nie potrafi poskromić ciekawości. To miłe, że nawet w tak ciężkich chwilach wzbudzam w nim zainteresowanie. Wielka szkoda, że nic więcej…
- Chcesz wiedzieć? – Przysuwam się do ukochanego, by móc szeptać mu na ucho. – Powiem ci, ale to będzie nasz sekret, dobrze? – Wykorzystuję sytuację do maksimum i dotykam smukłej szyi. Srebrnooki drży pod wpływem mojego dotyku. Zachowuję się jak na gentelmana przystało i udaję, że nie zauważyłem. Odsuwam pasma jego jasnych włosów i pochylam się do przodu. Te środki ostrożności wydają się niezbędne. Mały monarcha z pewnością uważa, że robię to ze względu na Vee, lecz to nieprawda. Vee zna prawdę. Za to Eryk… W jego oczach dostrzegam migoczące iskierki ciekawości. Bliskość mojego ciała wydaje się go odprężać. Jest tak słodki, że trudno mi nad sobą zapanować. – By chronić klienta, kazałem go przebrać za kobietę. Przemknęliśmy przez miasto trzymając się za ręce i udając parę, by zmylić jego brata, któremu uwiódł żonę.
- Kłamiesz. – Eryk ocenia mnie bardzo surowo. Odsuwa się ode mnie, pogłębiając dzielący nas dystans.
- Nie mam powodów, aby cię oszukiwać. Możesz zapytać Vee, jeśli mi nie wierzysz. Z pewnością wie już znacznie więcej o całej sprawie.
- Wiem wszystko – zadowolony z siebie niebieskooki śmieje się pod nosem, wskazując na ekran telefonu.
- Po co każesz im grzebać w mojej przeszłości? Nie powiesz mi przecież, że nie czytałeś moich akt.
- Czytałem – opiekun króla ma znakomity nastrój. – Zabiłeś człowieka na oczach całego świata. Naprawdę uważasz, że bzdury o wzorowym przebiegu służby wojskowej wystarczą, by zamknąć usta dziennikarzom śledczym?
- Nie chcę tego słuchać! – Wzburzony Eryk zrywa się ze swojego miejsca i oddala do naszej sypialni głośno trzaskając drzwiami.
- Zdenerwował się… – komentuję ponuro, głośno przy tym wzdychając.
- Pogadam z nim. – Vee chowa telefon do kieszeni. – Jeśli jest coś, co może skompromitować Eryka w oczach świata, to powiedz mi to teraz.
- Skompromitować?! Co masz na myśli?!
- Rzeczy takie jak romanse z żonatymi facetami, nieślubne dzieci, handel narkotykami. Wszystko co rzuci cień na nasze życie.
Vee wpatruje się we mnie z kamiennym wyrazem twarzy. Nie blefuje. Serio liczy się z tym, że ukrywam jakiś brudny sekret.
- Psujesz zabawę – cedzę przez zęby, ściszając głos, by nikt inny nas nie słyszał. – Daj szansę swoim ludziom. Niech oni coś na mnie znajdą, skoro ty nie umiesz.
- Kto powiedział, że nie umiem? Twoja rodzina je mi z ręki. Dzięki ich opowiastkom znam cię lepiej sądzisz – kpi.
- Nie mam nic więcej do dodania.
- Skoro tak to idę do Eryka. Postaram się go nieco uspokoić, bo tobie kiepsko to wychodzi. – Vee klepie mnie po ramieniu, prowokując kolejną awanturę. Nie daję się podpuścić. Wytrzymam. Dla dobra ukochanego wytrzymam wszystko.

***

Moi Drodzy :)

Pierwszy tydzień studiowania mam już za sobą. Pora więc wrócić do rzeczywistości i zająć się pisaniem. Bardzo za Wami tęskniłem. Jeszcze raz dziękuję Wszystkim za ciepłe słowa wsparcia. Nie macie pojęcia jak wiele to dla mnie znaczy. Zazwyczaj staram się unikać pisania o swoim życiu na blogu, bo wiem, że to mało interesujący temat. Pozwoliłem sobie zrobić wyjątek, bo tego potrzebowałem. Poza tym głupio by było tak znikać. W każdym razie studia są trudne i bardzo czasochłonne. Mam zajęte wszystkie weekendy do końca czerwca 2020 roku, choć nie tylko. Czeka mnie dużo zajęć praktycznych oraz inne atrakcje, o których w tej chwili boję się myśleć. Nadal nie wiem czy dobrze zrobiłem. Nie wiem też, czy sobie poradzę. Zwłaszcza z anatomii, której nie znam, a muszę poznać. To są właśnie uroki kierunków medycznych. Pociesza mnie jednak fakt, że wykładowcy w większości wydają się kompetentni i sympatyczni. Na poprzedniej uczelni było znacznie gorzej, a jakoś wytrwałem, więc może nie będzie źle :)

Wasz Kitsune 

15 komentarzy:

  1. Uwielbiam twoje opowiadania. Masz bardzo dobry styl, umiesz opisywać nastrój i emocje bohaterów. Do tego lekkie świeże dialogi. Błagam postaraj się pisać jak najczęściej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Obydwoje dobrze wiemy, że rzeczywistość jest nieco inna, ale cóż - komplementy zawsze są miłe, nawet te niezasłużone :)
      Nowy rozdział z pewnością pojawi się już niedługo. Zacznę pisać jutro wieczorem, to po weekendzie powinienem skończyć.

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Trzymam kciuki, żeby się udało. Rozdział trochę krótki, ale nie dziwię się, bo masz teraz naprawdę napięty grafik i szczerze podziwiam Cię za to, że mimo wszystko znalazłeś czas na pisanie :)
    Wszystkiego najlepszego na już rozpoczętym, nowym kierunku i żeby wykładowcy okazali się tacy, jak się wydają :)
    Pozdrawiam, mysza_polna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Właśnie zapłaciłem za cały rok z góry. Oby mnie nie wylali :D
      Czy to był krótki rozdział? Ciężko stwierdzić. Kolejny z pewnością będzie dłuższy, bo zajrzymy do głowy Eryka, który będzie zmagać się ze swoimi demonami :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. W moich subiektywnych odczuciach był krótki, tak szybko go przeczytałam... Cieszę się, że następny będzie dłuższy i od strony Eryka - ciekawa jestem, co on ma w tej głowie :D
      A co do studiów to wierzę, że sobie poradzisz - nawet z tą anatomią, choć na pewno nie obejdzie się bez potu i łez, ale jak mawiał mój jeden super wykładowca: "Dwója na egzaminie, poprawka, warunek, niezaliczenie roku czy studiów to nie koniec świata. To wszystko jest nieważne i nie warto się za bardzo tym stresować, zwłaszcza na zapas, bo wyhodujecie sobie wrzody, a to już jest poważna sprawa, drodzy państwo." - mnie to czasem podtrzymuje na duchu, choć nie wiem czy intencją wykładowcy było nas zdołować czy może jednak wesprzeć, zwłaszcza, że mówił to tuż przed każdym egzaminem, a potem z uśmiechem rozdawał kartki :D
      Pozdrawiam, mysza_polna.

      Usuń
    3. Nie jem mięsa, więc nie będę mieć wrzodów. Nawet wtedy gdy przepisałem na kompie pierwszy wykład a anatomii i wyszło 18 stron!
      Nowy rozdział już się pisze :)
      Jeszcze raz dziękuję za wsparcie :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Oooooooooo *o* DZIĘKUJĘ aaaaaaaaaaaaaaaaAAAAAAAAAAAAA dziekuję! Po latach trafiłam na bloga z Taką tematyką tak dobrze pisaną!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kitsune, ja też zniknęłam, z tego samego powodu co ty - po dłuższym czasie wracam na studia. Mam do pogodzenia pracę, uczelnię, życia i fakt, że za stara jestem na studiowanie, plus nienawidzę studiować. Poszłam na wymarzoną uczelnie, płace grubą kasę ale nie zmienia to faktu, że jestem kłębkiem nerwów. Ciężko pamiętać, że samemu się tego chciało :) Dlatego tym bardziej się cieszę, że znalazłeś czas na kolejny rozdział i pozwoliłeś na chwilę oderwać się od wszystkich strachów i stresów :) Ja też nie wiem czy dam radę, ale czytając o Twoich obawach czuję się dużo mniej odosobniona w swoim przeżywaniu ;) Trzymaj się twardo, jakoś damy radę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto, nie martw się na zapas :) Będzie dobrze :)
      Wiesz co mnie najbardziej zastanawia w związku ze studiowaniem? Podchodzę do tego poważnie, dlatego umiem ocenić mocne i słabe strony swoich wyborów. Wiem, że studia o profilu medycznym dla kogoś takiego jak ja, czyli z wiedzą bardzo ogólną i bez matury z biologii, to spore ryzyko. Tymczasem moi nowi znajomi zdają się zupełnie nie dostrzegać takich "problemów". Nie widzą, a może nie chcą wiedzieć, że do samej anatomii mamy 5-tomowy podręcznik. Każdy tom ma 700 stron. Bezustannie zastanawiam się czy dam sobie radę, bo jest to dla mnie nowe i trudne. Pozostaje mieć nadzieję, że ich pozytywny nastrój jakoś na mnie wpłynie :) Tobie życzę dokładnie tego samego :)
      Pisać będę zawsze. To sens mojego życia.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Heh, ja niestety też jestem świadoma swoich słabości i ilości pracy, jaką będę musiała włożyć w te studia - inżynierskie, da odmiany :D Będzie ciężko, ale dokładnie tak jak mówisz, dobry nastrój i zapał się udzielają ;)

      Usuń
  5. A kiedy możemy spodziewać się Bezsennych Nocy?:)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Humory" zdecydowanie są jeszcze lepsze od "szkolnych opowieści"! Wspaniale skonstruowana fabuła, intrygi, tajemnice, świetne postacie (Eryk <3 ) - po prostu genialne! (chociaż w drugiej części akcja trochę za bardzo zwolniła)
    Jakim cudem Simon był szpiegiem? Dowiemy się o tym czegokolwiek? Obserwując jego charakter jest to całkowicie nierealne...
    Strasznie wnerwiają mnie postacie które nie rozumieją słowa "nie". Podejście że on tylko tak mówi a tak naprawdę mnie chce gdy obserwujemy czytając że druga postać jest zdecydowanie niechętna i przerażona jest odrzucające. Dlatego nie podoba mi się początek wątku romantycznego. Na szczęście się zrehabilitowałeś i w późniejszych rozdziałach Simon zaczyna zdrowiej okazywać że mu na księciu zależy.
    Uwielbiam Vee a jego utarczki z Simonem są świetne :D (Wg widzę tu potencjał na trójkąt romantyczny ;) )
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Mam nadzieję że nie porzuciłeś tego opowiadania, zauważenie daty wrześniowej nie napawa mnie to optymizmem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest moje ulubione opowiadanie i niczego nie zamierzam porzucać. We wrześniu rozpocząłem nowe studia i w sumie na nic więcej nie starczyło czasu. W każdym razie wszystko mam pod kontrolą. Chyba :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Uff, to w takim razie uzbrajam się w cierpliwość i na pocieszenie czytam resztę opowiadań
      Całkowicie rozumiem, studia potrafią pozbawić czasu ;)

      Usuń
  7. Hejeczka,
    jak cudownie, poznał swoich ochroniarzy, och będzie ciekawie został nazwany pluszakiem... :)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń