poniedziałek, 24 lutego 2020

mpreg 82

„Bezsenne Noce




Nabuzowany i zły krążę po salonie. Nie umiem znaleźć sobie miejsca. Nadal czuję ciepło jego skóry oraz zapach olejku, którym go masowałem. Boję się wrócić do sypialni, dlatego sięgam po komputer i zaczynam pisać. Co prawda miałem inne plany, lecz zaczynam nowy rozdział od krwawej zbrodni, która będzie wymagała wyjaśnienia. Policja będzie podejrzewała żonę ofiary, ale to nie ona w bestialski sposób poderżnie gardło spokojnemu pracownikowi biurowemu, z którym miała zjeść kolację z ulubionej restauracji…

Dwadzieścia trzy strony później dopada mnie zmęczenie. Komputer zsuwa się z moich kolan na podłogę. Nie dbam co się z nim stanie. Specjalne oprogramowanie chroni tekst, by nie uległ skasowaniu. Jest mi zimno i niewygodnie. Liczy się jednak wyłącznie to, że mogę chociaż na chwilę odciąć się od problemów. Zamykam umęczone oczy i odpływam.

Kilkugodzinny sen nie przynosi żadnego ukojenia. Wprost przeciwnie. Poranek witam silnym bólem głowy. Czuję się tak, jakbym ostro wczoraj zabalował. W sumie żałuję, że tego nie zrobiłem. Może byłoby mi chociaż odrobinę lżej. Nie pomaga fakt, że gdy spałem, Eli zadbał o mój komfort. Zasłonił rolety, okrył mnie kocem, nastawił ekspres. Jest dla mnie zbyt dobry. Nie zasłużyłem na niego.

Przeciągam się, by jakoś przegonić senność i rozluźnić spięte mięśnie. Nalewam sobie duży kubek kawy, a następnie nasłuchuję co robi Króliczek. Podejrzewam, że zabarykadował się w sypialni maleństwa, by ukończyć karuzelę. Mam szczerą nadzieję, że tak właśnie zrobił. Jestem w rozsypce. Potrzebuję prysznica i paracetamolu.

Zakradam się na górę. Eli zdążył pościelić łóżko i przykrył je kapą. Idę więc do łazienki i zamykam za sobą szczelnie drzwi. Biorę głęboki oddech. Potrzebuję jeszcze kilku minut, by zebrać myśli. Nie wiem jeszcze co mu powiem. Odstawiam kubek z kawą na blacie. Od razu zauważam znajomo wyglądającą butelkę, która jest jak wyrzut sumienia.

- Świetnie, tylko tego było mi trzeba – mamroczę do odbicia w lustrze.

Zimna woda i czyste ubrania niewiele zmieniają. Mimo to decyduję się na konfrontację. Kilka sekund czaję się na korytarzu aż w końcu wyciągam rękę i muskam klamkę, która od razu odskakuje. Drewniane drzwi skrzypią, zdradzając moje położenie. Biorę jeszcze jeden głęboki wdech i wchodzę do środka.

Tak jak przypuszczałem, Eli jest w swoim żywiole. Siedzi na stołku, który przyniósł z kuchni. W prawej ręce trzyma pędzel, którym nanosi złote detale, a w lewej niewielką miseczkę w farbą. Podejrzewam, że dosypał do niej perłowych pigmentów, bo sam także cały się mieni od drobno zmielonego proszku.

- Nie śpisz już? – Króliczek odzywa się jako pierwszy. Dobrze wie, że stoję za jego plecami. Mimo to nie odwraca głowy, skupiony na malowaniu.

- Skarbie, to jest niesamowite! – Podchodzę bliżej, by przyjrzeć się karuzeli. Kontury nie są zbyt ostre. Powiedziałbym, że nieco rozmazane, co niewątpliwie ma swój urok. Pastelowe kolory przywodzą na myśl marzenia senne lub odległe wspomnienia z dzieciństwa. Są także idealnym tłem dla misternych detali, które powolutku zapełniają wolną przestrzeń. Pysznią się złotem oraz głębokim odcieniem kobaltu, który skradł serce mojego wybranka.

- Przyznaję, że wyszło nawet lepiej niż zakładałem. Najważniejsze, żeby podobało się dziecku.

- Będzie zachwycone, zapewniam cię!

- Mam nadzieję.

Chłopak odsuwa się nieco od ściany, by łatwiej mu było ocenić postępy. Dopiero teraz zauważam, że ma ubrane ulubione szorty oraz gołe stopy. Gdy porusza głową, część niesfornych kosmyków przesuwa się do przodu.

- Powinienem był związać włosy. – Wierzchem dłoni próbuje zagarnąć je za ucho.

- Uważaj, bo się pobrudzisz – ruszam mu na ratunek.

- Za późno. Już jestem cały w brokacie. Widzisz? – Ukochany pokazuje mi swoje przedramię. Jego skóra mieni się niczym masa perłowa. – Pomożesz mi? W kieszeni mam gumkę.

- Oczywiście.

Eli wstaje ze swojego miejsca. Unosi wzrok. Patrzy mi prosto w oczy, czekając aż uporam się ze swoim zadaniem. Wyciągam rękę i pewnym ruchem przesuwam palcami po jego pośladku, wsuwając palce do niewielkiej kieszeni obcisłych szortów. Ten prosty gest od razu podnosi mi ciśnienie. Nastolatek udaje, że tego nie zauważa. Obraca się do mnie tyłem, ukrywając złośliwy uśmieszek, który pojawia się na jego twarzy.

- Tylko nie za mocno – instruuje mnie.

- Może być? – Pytam, nieporadnie wywiązując się ze swojej misji. Zazwyczaj nalegam, by je rozpuścił, a nie związywał.

- Tak, dziękuję. Jeśli pokleją się od farby, będę je musiał obciąć, a tego być nie chciał, prawda?

- Nigdy ci na to nie pozwolę.

- Nigdy? – dziwi się. – Rosną takim tempem, że jeszcze trochę, a będą sięgać ziemi. Tego chcesz?

- Nie miałbym nic przeciwko. Uwielbiam twoje włosy.

Atmosfera między nami dość szybko się zmienia. Nerwowe napięcie znika. Wypiera je niewinny flirt. Jeszcze chwilę, a skończy się tak, jak wczorajszej nocy…

- Jadłeś śniadanie? – Szybko zmieniam temat.

- Tylko ciastka – mały łakomczuch lubi igrać z moimi nerwami. Słodycze nie zastąpią prawdziwego jedzenia.

- Ciastka... – wzdycham ciężko. – W takim razie najwyższa pora, abym przejął dowodzenie.

- Będziesz gotować? – Eli udaje zdziwionego, chociaż niewiele brakuje, aby parsknął śmiechem.

- Może za jakiś czas. Najpierw musiałbyś udzielić mi kilku lekcji. – Otwieram szeroko drzwi, puszczając go przodem.

- Zastanowię się nad tym.

Przygotowując śniadanie cięgle zastanawiam się co powinienem mu powiedzieć. Wiem, że Eli czeka na jakieś wyjaśnienie. Ma do tego prawo. Zraniłem go.

- Na co masz ochotę? – zagaduję blondyna, który umył ręce i zaczyna bawić się swoim telefonem.

- Nie jestem głodny – zbywa mnie, pisząc jednocześnie wiadomość do Jo.

Ja jestem głody i to bardzo. Niestety, w dzisiejszym menu nie ma Króliczków…

- Herbatniki nie mają żadnych witamin – delikatnie go upominam, by zechciał zwrócić na mnie uwagę.

- Potem przygotuję obiad. Poza tym dziecko chce to – wskazuje na szklany słój pełen lizaków, który ode mnie dostał. – Lizaka też mi odmówisz? – Jego przytyk ma dość dwuznaczny wydźwięk. Nic nie mówię. Zamiast tego zdejmuję szklane wieko, by spełnić jego zachciankę.

- Proszę – wręczam Eli upragnionego lizaka.

- Dziękuję. – Zadowolony nastolatek od razu wkłada różową kulkę do ust. – Taki pyszny… – mruczy zmysłowo. Ciekawe, czy jest świadomy, jak to na mnie działa?

Gdy Eli koresponduje ze swoim „przyjacielem”, przygotowuję sobie kolejną porcję kawy oraz tosta, na którego tak naprawdę nie mam ochoty. Jak mam jeść, skoro grunt pod moimi stopami jest tak niepewny? Opieram głowę na splecionych dłoniach i wpatruję się w narzeczonego.

- Jo serdecznie cię pozdrawia. Pisze, że nie może się doczekać odwiedzin. Tak się cieszę, że w końcu go zobaczę! – Radosny szczebiot ukochanego wprawia mnie w jeszcze bardziej ponury nastrój. Do tego mój telefon zaczyna wibrować. Zerkam na wyświetlacz. Dzwoni April. Ignoruję połączenie.

- Nie odbierzesz? – Eli wyciąga z ust lizaka i unosi na mnie wzrok.

- April chce mi jedynie przypomnieć o jutrzejszym spotkaniu.

- Zapomniałem, że wyjeżdżasz. – Wspomnienie o April gasi uśmiech mojego aniołka.

- Źle się czujesz? Nie muszę tam jechać. Jeśli chcesz, żebym z tobą został, to powiedz.

- Nic mi nie jest. Po prostu nie lubię się z tobą rozstawać.

- Ja też tego nie lubię, skarbie. Obiecuję, że to ostatni raz. Nie będzie mnie tylko kilka godzin. Wyruszę wcześnie rano i po południu będę z powrotem w domu.

- Max, nie o to mi chodzi. Zresztą nieważne. Wiem, że szybko wrócisz.

Między nami zapada kolejna chwila niezręcznej ciszy. Wyczerpaliśmy bezpieczne tematu. Co teraz?

By zająć czymś ręce przysuwam do siebie kubek z kawą. Czuję na sobie uważne spojrzenie błyszczących, fiołkowych oczu. By go uniknąć, pociągam spory łyk gorzkiego, aromatycznego i ratującego życie naparu.

- Max, uważasz, że jestem gruby?

- Co?! – Zaczynam kaszleć, krztusząc się kawą.

- Wczoraj, gdy dotknąłeś mojego brzucha, uciekłeś jak poparzony. To dlatego, że utyłem? Już ci się nie podobam?

- Eli! To nie tak!

Sam już nie wiem, co zrobić. Czy biec po ścierkę, by powycierać zalany blat, czy też potrząsnąć tym puchatym stworzeniem, bo najwidoczniej coś mu się w głowie poprzestawiało.

- Bądź ze mną szczery i powiedz prawdę. Nie podobam ci się?

- Bardzo mi się podobasz! Twoja waga nie ma z tym nic wspólnego!

- To dlaczego nie chcesz mnie dotykać? – Nieustępliwy małolat za nic się nie podda. Będzie drążył temat tak długo aż uzyska odpowiedź.

- Chcę cię dotykać! Bardzo! Nie zdajesz sobie sprawy, jak mocno cię pożądam! – zapewniam go żarliwie.

- Czyżby? – Jasnowłosy prycha złośliwie, nie wierząc w moje zapewnienia. – Ani razu mnie dzisiaj nie przytuliłeś. Jesteś spięty i robisz takie miny…

- To nieprawda! – bronię się zaciekle, przerywając jego wywód. – Kocham cię!

- Udowodnij.

Eli krzyżuje ramiona na piersi i cierpliwie czeka. Mijają długie sekundy. Zbyt długie…

- Kochanie, wbijasz mi nóż w serce – celowo gram zranionego, by zyskać odrobinę na czasie. – Jesteś dla mnie najważniejszy. Zrobię wszystko, by ci to udowodnić, dlatego…

- Wszystko? – spryciarz od razy łapie mnie za słowo. – Skoro tak to kochaj się ze mną. Teraz.

- Kochanie, ale dziecko… - Waham się, jakich słów użyć, by wytłumaczyć mu swoje obawy związane z maleństwem. – Ono się rusza, rozumiesz?

- Nie bardzo. – Krnąbrny karzełek nie idzie mi na rękę.

- Nie możemy. Dziecko nas słyszy.

- Nagle zacząłeś się wstydzić własnego dziecka? Max, ono nie weźmie cię na dywanik i nie wypomni takich rzeczy, bo najzwyczajniej w świecie nie będzie o nich pamiętało.

- Być może masz rację. Mimo to uważam, że…

- Dobra, nie było tematu – rozjuszony ciężarny zeskakuje z krzesła i wychodzi, zostawiając mnie samego.

10 komentarzy:

  1. Max, ty dzbanie ;-
    Czemu mam ochotę się popłakać przez to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, Max to zdecydowanie dzban XD

      Usuń
    2. Wasz ulubieniec ma kłopoty, a Wy go jeszcze dołujecie... Poczekajcie na kolejny rozdział :D

      Wasz Kitsune

      Usuń
  2. Max jest ograniczony... :/ Ale rozdzialik cudowny..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Max za dużo myśli. Muszę pokombinować, by wyłączył myślenie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Sprawdzimy to jutro, bo dziś już się chyba nie wyrobię.

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Wrecz nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu ... mam nadzieje ze nadejdzie nieslugo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosz.... Co za kretyn 😑
    Cieszę się jak Eli na cukierki bo rozdziały się piszą 👍👍👍👍👍👍👍👍👍

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    Max ty tępaku! jak tak możesz, zobacz do czego doprowadziłeś...biedny króliczek... wyczekuję tego spotkania Eli z April...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń