środa, 12 maja 2021

Humory Króla - rozdział 25

 Simon

Jasne promienie porannego słońca wdzierają się do sypialni przypominając, że pora wstawać. Spoglądam na zegarek Jest kilka minut po siódmej. Nowy dzień witam z uśmiechem na twarzy oraz Erykiem ciasno wtulonym w moje ramiona. Ostrożnie odsuwam kołdrę, bo chcę na niego popatrzeć. Wygląda tak rozkosznie. Jego wysokość ułożył głowę na mojej klatce piersiowej. Obejmuje mnie w pasie, jakby się bał, że od niego ucieknę.

Przez kilka minut leżę w ciszy, zasłuchany w jego oddech. Zamykam oczy. Wreszcie czuję spokój. Po tak długim czasie… Eryk to trudny przeciwnik. Najpierw zagnał mnie do narożnika, a potem zmusił, abym poszedł na całość. Nie żałuję tej decyzji. Była odważna, przyznaję, lecz dzięki temu mój ukochany wyznał mi miłość. Dotykał mnie. Kochaliśmy się tak długo aż zasnął. Chciałbym z nim zostać, lecz obowiązki wzywają.

Wymykam się z łóżka. Na moje miejsce kładę poduszkę. Dzięki temu jeszcze przez jakiś czas nie zauważy, że mnie nie ma. Podchodzę do okna i przesuwam zasłony. Zabieram telefon oraz czyste ubrania z szafy i na palcach podchodzę do drzwi. Eryk potrzebuje odpoczynku. W ostatnim czasie miał problemy ze spaniem. Chciałbym z nim zostać, ale mam różne zadania do wykonania.

Biorę prysznic w sąsiednim pokoju. Ubieram się i schodzę do kuchni, aby zrobić sobie kawę. Wstawiam wodę. Nerwowo bawię się telefonem. Liczyłem na jakąś wiadomość od Vee. Od wczoraj nie odezwał się ani słowem. Powinienem do niego napisać? Trochę mi głupio. Mam świadomość, że on doskonale wie, co dzieje się między mną i Erykiem. Chociaż na początku traktował mnie z wrogością, nie zostałem wyrzucony z apartamentu. Pozwolił mi zostać, bo jego podopieczny miał do mnie słabość. Nie zareagował, gdy spałem w jego łóżku. Poprosiłem, aby dał nam odrobinę przestrzeni, ale przez to, że w ostatnim czasie ciągle byliśmy razem, dziwnie się czuję, gdy go nie ma.

Zamiast skupiać się na wczorajszej nocy lub milczeniu Vee, postanawiam przygotować śniadanie. Liczę na to, że mały uparciuch chociaż odrobinę zgłodniał. Moja kuchnia niezbyt mu smakuje. Poza tym jest bardzo wymagający. Odkąd go poznałem odnoszę wrażenie, że je z przymusu. Nie czerpie przyjemności z poznawania nowych smaków. Pan Moor umiał go lepiej podejść. Przygotowywał wyszukane potrawy lub piekł torty. Staram się, lecz brakuje mi kunsztu, aby osiągnąć podobny poziom mistrzostwa.

Idę na górę. Eryk nie ruszył się nawet o centymetr. Wspólne śniadanie będzie trzeba odłożyć na inny dzień. Na szczęście spędzimy ich razem naprawdę sporo.

Czas płynie leniwie i powoli Wdrażam się w nowe obowiązki, które nie należą do najłatwiejszych. Muszę przestudiować wiele dokumentów. Wczytać się w obowiązujące prawo. Wreszcie przebrnąć przez opracowane przez Eryka procedury. Nie da się ukryć, że mój ukochany to geniusz. Opracował system, który wyklucza popełnienie błędów. Jest prosty i logiczny. Problem stanowi prawo królestwa, które jest mocno rozbudowane. Składają się na nie dekrety królewskie, dekrety zaaprobowane przez króla, dekrety powstałe z inicjatywy poddanych, dekrety przedsiębiorców, rozwiązania zaproponowane przez prawników. Na to wszystko nakłada się prawo międzynarodowe. Vee obiecał, że Eryk uporządkuje ten prawny bałagan. Nie mam złudzeń, że nie stanie się to z dnia na dzień. Takie rzeczy wymagają czasu, a nowy król nie ma go zbyt dużo.

Zaabsorbowany studiowaniem dokumentów nie zwracam uwagi na upływający czas. Głód przypomina, że najwyższa pora pomyśleć o obiedzie. Zegar w salonie wskazuje trzecią. Zaglądam do sypialni. Eryk nadal śpi. Jego oddech jest równy i spokojny. Czy to możliwe, że nadal jest zmęczony?

Około osiemnastej zaczynam się denerwować. Co powinienem zrobić? Obudzić go? Może zadzwonić do Vee lub doktora i poprosić o jakąś radę? Do Vee trochę boję się dzwonić. Wpadnie w szał i zacznie mnie oskarżać, że uszkodziłem bezcennego „pisklaka”. Z Arimem też nie będzie łatwo. Jestem pewny, że zapyta co się stało. I co mu wtedy powiem? Że wymęczyłem Eryka seksem i teraz jest nieprzytomny? To nie jest dobry pomysł.

Wracam do sypialni i siadam na brzegu łóżka. Jestem w kropce. Nie chcę przerywać snu jego wysokości, bo najwidoczniej bardzo go potrzebuje. Z drugiej strony wolałbym się upewnić, że nie zrobiłem mu nic złego. Wzdycham cicho, szukając wyjścia z patowej sytuacji.

Po mniej więcej piętnastu minutach intensywnych rozmyślań Eryk niespodziewanie unosi powieki. Uśmiecham się, bo zdążyłem się za nim porządnie stęsknić.

- Simon… – Szepcze, pocierając zaspane oczy. – Gdzie jesteśmy? To nie jest dom.

- Dom?

Wciąż wspomina apartament. Nie chcę mu przypominać o wybuchu. Bezpieczniej będzie zmienić temat.

- Jak się czujesz? Martwiłem się, bo bardzo długo spałeś.

- Tak? – Jasnowłosy próbuje poprawić się na poduszkach. Dopiero wówczas przypomina sobie o wczorajszej nocy. Marszczy brwi, opadając na pościel. – Która godzina?

- Dochodzi dziewiętnasta.

- Naprawdę? – Zaskoczony król ponownie próbuje się podnieść.  – Wszystko mnie boli. Dlaczego?

- Żałujesz?

- Nie – odpowiada po namyśle. – Vee już wrócił?

- Jeszcze nie. I nie odezwał się do mnie przez cały dzień – żalę się.

- Możesz mi podać mój telefon?

Bez słowa spełniam jego prośbę. Z zaciekawieniem obserwuję, jak Eryk odblokowuje ekran. Od razu dostaje powiadomienie o przychodzących wiadomościach, które odczytuje. Uśmiecha się. On także wysyła Vee wiadomość. Z zazdrością obserwuję, jak jego palce przesuwają się po klawiaturze.

- Dlaczego do mnie nigdy nie piszesz? – Dąsam się, próbując wywalczyć odrobinę uwagi.

- Bo ciągle jesteś obok.

Mój ukochany odkłada telefon na pościel i spogląda mi prosto w oczy. Nic nie mówi. Nie potrafię odgadnąć o czym myśli. Mam za to wielką ochotę, aby go pocałować, lecz boję się, jak zareaguje.

- Czemu tak mi się przyglądasz? – Pyta w końcu, odgarniając do tyłu potargane włosy.

- Bo bardzo cię kocham.

- Wiem.

- Ty też mnie kochasz.

Eryk nie odpowiada. Liczyłem na to, że znowu usłyszę od niego te dwa magiczne słowa, lecz chyba nie zamierza mnie nimi rozpieszczać. Zamiast tego uśmiecha się tajemniczo i przymyka powieki. Moje ciało samo się porusza. Pochylam się nad nim i kradnę pocałunek. Rozchylam jego usta językiem, rozkoszując się słodkim smakiem. Szarooki nie pozostaje mi dłużny. Owija prawą dłoń wokół mojej szyi. Jego palce błądzą po moim karku. Rozpływam się pod wpływem jego dotyku.

- Powiedz to – nalegam, przerywając pocałunek.

- Co takiego? – Udaje, że nie wie o co chodzi.

- Powiedz, że mnie kochasz. Chcę to znowu usłyszeć.

- Już to wiesz.

- Nie szkodzi. Powiedz mi to jeszcze raz – upieram się przy swoim.

- Simon… – Chłopak ociera się nosem o mój noc, domagając się kolejnych pieszczot.

- Nie – odmawiam. – Przestań mnie rozpraszać i skup się na chwilę. Rozmawiamy o ważnych rzeczach.

- Nie chcesz mnie pocałować? – Robi smutną minę.

- Chcesz się wycofać? O to chodzi?

- Nie.

- Czemu nie możesz…

- Simon, ja nie jestem taki jak ty – przerywa mi. – Moje uczucia względem ciebie są szczere i głębokie. Nie wymagaj ode mnie, abym ciągle to powtarzał. To bardzo intymne słowa. Wiele dla mnie znaczą. Ty wiele dla mnie znaczysz. Nie chcę, aby nam spowszedniały.

Stanowisko Eryka sprawia, że zaczynam inaczej patrzeć na całą sprawę. Jego argumenty z pewnością są słuszne. Ja też nie chcę nadużywać słowa miłość. Zwłaszcza, jeśli odnosi się ono do naszego związku.

- Masz rację, skarbie.

W naszą rozmowę wtrąca się Vee, przysyłając kolejne wiadomości.

- Jak zawsze wybrał odpowiedni moment – mamroczę pod nosem, opadając na poduszkę.

- Jesteś zazdrosny – Eryk idealnie interpretuje moje zachowanie.

- Jestem. Zapytaj go kiedy wraca, bo jaśnie pan przez cały dzień nie zaszczycił mnie ani jednym słowem – nie szczędzę zgryźliwości w kierunku królewskiego opiekuna.

- Jutro około południa. Vee prosił, abym ci przekazał, że pozdrawia.

- A ja jego nie. Niech nie wraca – zaborczo zagarniam króla w ramiona. – Poradzimy sobie bez niego – całuję go w skroń.

- Ty pewnie sobie poradzisz, ale ja nie. Potrzebuję go.

- Wiem, że go potrzebujesz i to mnie tak wkurza!

- Wydawało mi się, że lepiej się dogadujecie.

- Bo to prawda. Vee nie da się nie lubić. Fajny z niego gość. Jednak gdy pomyślę, że mógłby mi cię odebrać… Masz pojęcie, co wtedy czuję? Jesteś mój, skarbie! Tylko mój! Nie pozwolę, aby ten wredny, oślizgły…

Eryk zaczyna się śmiać, rozbawiony moim atakiem zazdrości.

- Simon, Vee i ja nigdy nie będziemy razem.

- Vee wielokrotnie groził, że mi ciebie odbierze.

- Nie ma takiej opcji. Nie musisz się tym martwić.

- Skąd wiesz?

- On widzi we mnie brata, którego stracił. Między nami nie ma pożądania. Kiedy go poznałem byłem w takim stanie, że gdyby serio chciał się ze mną przespać, po prostu by to zrobił. Nie musiałby się starać, aby mnie uwieść. Co więcej, z łatwością by mnie od siebie uzależnił. Nie zrobił tego. Nasza relacja jest dziwna i pokręcona, ale nie ma w niej nic romantycznego, rozumiesz?

- I tak jestem zazdrosny – dąsam się.

- Jestem tylko twój. – Eryk lekko się rumieni wypowiadając te słowa. Teraz, gdy dobrze rozumiem ich sens, jest mi znacznie łatwiej.

- Skoro tak, to może zjesz coś, co przygotował twój mężczyzna? – Spoglądam na niego z nadzieją, która równie szybko przemija. Po wyrazie jego twarzy widzę, że czeka mnie kolejne ciężkie starcie.

- Może później, dobrze? – Próbuje mnie udobruchać.

- A czemu nie teraz? Prawie nie jesz. Nie jesteś głodny?

- Nie jestem.

- To niedobrze.

- Zawsze tyle jadłem.

- Schudłeś tak bardzo, że żebra ci wystają.

- Trudno – bagatelizuje problem.

- Nie smakuje ci to co przygotowuję? A może masz ochotę na coś innego? Vee z pewnością przywiezie wszystko na co będziesz miał ochotę.

- Simon, ja naprawdę nie jestem głodny.

- Nie możesz nie jeść! – Tracę nad sobą panowanie. 

- Nie powiedziałem, że nie będę jadł. Po prostu teraz nie mam na to ochoty. – Eryk przymyka powieki. Okrywa się szczelnie kołdrą. – Marzy mi się kąpiel, ale tu nie ma wanny.

- Jest. W pokoju po drugiej stronie korytarza.

- Naprawdę? – Na twarzy mojego ukochanego pojawia się uśmiech. – Już wstaję.

- Nie wstajesz. Zostajesz tutaj i poczekasz aż po ciebie przyjdę.

- Nic mi nie jest. Poradzę sobie. – Uparciuch próbuje postawić na swoim, lecz jestem nieugięty.

- Ustąp i pozwól, abym się tobą zajął. Na tym polega związek – puszczam do niego oko.

- Związek… – Powtarza po mnie. To słowo brzmi dla niego obco. Nie szkodzi. Sprawię, że je oswoi.

Dziesięć minut później porywam moje jasnowłose szczęście z łóżka i niosę do łazienki. Stawiam chłopaka na podłodze. Obejmuję go w pasie, aby nie stracił równowagi.

- Dziękuję. Zawsze o mnie dbasz.

- To czysta przyjemność, gdy jesteś tak blisko.

Eryk spuszcza wzrok. Próbuje uporać się z guzikami od piżamy. Po krótkiej chwili zarówno góra, jak i dół, lądują na podłodze.

- Nie pamiętam, abym to wczoraj zakładał.

- Trochę ci pomogłem – przyznaję.

- Trochę?

- Nie lubisz spać nago.

- Masz rację, nie lubię.

- Może za jakiś czas zmienisz zdanie. Nie miałbym nic przeciwko – całuję króla w policzek.

- Na twoim miejscu raczej bym na to nie liczył. Mówiłem ci już, że nie chcę, aby patrzył na moje blizny.

Jeśli zaprzeczę i powiem, że widok jego pleców nie robi na mnie wrażenia, okłamię go. Nie chcę kłamać. Wolę całować.

- Jesteś piękny. Bardzo piękny – zapewniam go między kolejnymi pocałunkami. – Nie umiem oderwać od ciebie oczu. Najchętniej ciągle bym się w ciebie wpatrywał.

- Nie wierzę w ani jedno twoje słowo – chichocze. Ma dziś znacznie lepszy humor. Uśmiecha się częściej niż przez cały ostatni tydzień. Jego zachowanie sprawia, że automatycznie ja też znacznie lepiej się czuję.

- Zapraszam do wanny, wasza wysokość.

- Jak dobrze. – Szarooki wyraźnie się relaksuje. Nie przeszkadza mu fakt, że przesadziłem z płynem do kąpieli. Nie zwraca uwagi na pianę, która jest wszędzie, łącznie z podłogą. Wpatruje się we mnie. – Nie chcesz do mnie dołączyć? – Pyta, widząc że siadam na pufie obok wanny.

- Nie mogę. Nie umiem trzymać rąk przy sobie. Zwłaszcza, gdy jesteś nagi i bezbronny. Poza tym po wczorajszych szaleństwach potrzebujesz odpoczynku. Nie powinieneś się forsować. Nie odzyskałeś jeszcze pełni sił. Za to z przyjemnością dotrzymam ci towarzystwa, skarbie.

- Nic mi nie jest – Eryk wydaje się odrobinę niepocieszony. Ukrywa swoje emocje pod maską obojętności, lecz mnie nie nabierze.

Chciałbym go jakoś pocieszyć i chyba wiem, co mi w tym pomoże.

- Za chwilę wrócę, dobrze?

Opuszczam łazienkę i udaję się do kuchni. Wyciągam z lodówki owoce, które wcześniej przygotowałem, a także truskawkową babeczkę z kremem. Vee przywiózł ją wczoraj ze sklepu licząc na to, że Eryk się ucieszy. Nie ucieszył się. Może dzisiaj wykaże więcej entuzjazmu. Muszę wmusić w niego jakiekolwiek jedzenie. Nie wierzę w to, że nie jest głodny. Stres spowodowany pobytem w szpitalu, pogrzebem oraz stratą domu zrobił swoje. Teraz wystarczy odbudować w nim poczucie bezpieczeństwa. To karkołomne zadanie, ale ktoś musi się go podjąć. Padło na mnie.

Na widok jedzenia Eryk jedynie wzdycha i odwraca głowę. Nie poddaję się. Odstawiam tacę na pufę i sięgam po widelczyk.

- Pokarmie cię.

- Skoro musisz.

Jasnowłosy je bardzo niechętnie. Widać, że przyniesione przeze mnie ciastko niezbyt mu smakuje. Malutkie kęsy. Smutek na twarzy, bo na talerzyku zostało sporo ciasta.

- Skarbie, co się dzieje? – Zmartwiony, odkładam widelczyk.

- To chyba ja powinienem zadać to pytanie. Robię co mi każesz. Jem to obrzydliwe ciastko.

Poddaję się. Jego nieszczęśliwa mina oraz zrezygnowanie psują romantyczną atmosferę, na której tak bardzo mi zależało.

- Nie jest takie złe – bronię słodkiego wypieku. – Identyczne zjadłem na śniadanie. Smakowało mi.

- Mówiłem ci, że nie jestem głodny.

Porzucam wygodną pufę i siadam na podłodze tuż przy wannie. Opieram głowę na ręce i wpatruję się w srebrne oczy. Eryk także na mnie patrzy. Nieśmiało wyciąga rękę i dotyka mojego policzka. Jego drobne gesty przesiąknięte są uczuciem, pod wpływem którego staję się kimś innym. Nagle mam w sobie siłę, aby walczyć z całym światem, bo mój mały król był bezpieczny i zadowolony.

- O czym myślisz? – Chłopak niespodziewanie przerywa ciszę.

- O tobie. Zawsze myślę wyłącznie o tobie.

Eryk przysuwa się do krawędzi wanny, aby być bliżej mnie. Przymyka powieki, gdy gładzę go po jasnych włosach.

- Jestem zmęczony. Taki zmęczony, a przecież tak długo spałem – szepcze.

Wiem co ma na myśli. Ostatnie wydarzenia mocno się na nim odbiły. Szarpał się z nimi, ale to wszystko go przerosło. Zwłaszcza utrata domu.

- Zanieść cię do łóżka?

- Tak.

Otulam ukochanego ręcznikiem. Suszę mu włosy. W pierwszej chwili mam zamiar zanieść go powrotem do naszej sypialni, lecz szybko zmieniam zdanie. Chcę mu udowodnić, że nie jest ważne, gdzie się śpi, lecz z kim. Dlatego też zostajemy tutaj. Eryk rozgląda się niepewnie. Jego palce dotykają pościeli. Czuje się tu obco i nieswojo. Na szczęście ma mnie. Otulam go ramieniem oraz ciepłą kołdrą.

- Nic dziś nie zrobiłem . Mam masę obowiązków, które zrzuciłem na innych.

- W jeden dzień robisz więcej niż twój poprzednik w ciągu ostatnich lat. Możesz sobie pozwolić na leniuchowanie. Pamiętasz jeszcze, że przyjechaliśmy tu po to, abyś odpoczął?

- Nie odchodź. Zostań… – To ostatnie słowa, które wypowiada.

Przez jakiś czas obserwuję jak śpi. Gdy robi mu się zbyt gorąco, odsuwa się ode mnie. Wykorzystuję okazję i uciekam z łóżka.

Odnoszę tacę z jedzeniem do kuchni. Zmieniam pościel w naszej sypialni. Odbieram także enigmatycznego smsa od Vee, który informuje mnie o swoim porannym powrocie. W pierwszej chwili mam ochotę napisać mu coś wyjątkowo zgryźliwego, komentując jego milczenie, lecz odpuszczam. Wolę skupić się na czymś bardziej produktywnym.

Po dwudziestej drugiej ja także robię się zmęczony. Miło jest wziąć prysznic, a następnie wślizgnąć się pod kołdrę obok ukochanej osoby. Eryk od razu reaguje na mój dotyk. Zaborczo obejmuje mnie w pasie ramieniem. Układa głowę na mojej klatce piersiowej. Najważniejsze, że odpoczywa.

***

Następnego dnia szarooki wstaje wyjątkowo wcześnie. Próbuje wymknąć się z łóżka, lecz przytrzymuję go ramieniem, a następnie zagarniam pod siebie i zaczynam całować.

- Proszę, puść – stara się mnie powstrzymać, zasłaniając moje usta swoimi palcami.

- Nie chcesz się ze mną kochać?

- Vee niedługo wróci. Do tego czasu chcę zająć się ważniejszymi dokumentami. Nie mogę pozwolić, aby robił za mnie wszystko, bo on też jest bardzo zmęczony.

- Dlaczego twoje argumenty zawsze brzmią tak racjonalnie? – Wzdycham, odsuwając się od ukochanego.

- To wynika z doświadczenia oraz…

- Z doświadczenia? – Zaczynam się śmiać. – Skarbie, masz dopiero dziewiętnaście lat.

- Wiek nie ma tu nic do rzeczy.

- Ma. Oczywiście, że ma. Powinieneś więcej korzystać z życia, a nie wiecznie pracować.

- Pomyślę o tym później, dobrze? Teraz musze zająć się tym, co uważam za ważne.

- A ja nie jestem ważny? – Dąsam się.

- Jesteś najważniejszy. Właśnie dlatego wstałem wcześnie rano, aby potem mieć czas wyłącznie dla ciebie.

- Dziękuję. Z pewnością wykorzystamy go co do minuty.

- Idę się ubrać.

Eryk bierze prysznic. Odmawia śniadania. Na miejsce pracy wybiera salon. Z okien dobrze widać podjazd. Podejrzewam, że będzie wypatrywać Vee. Tęskni za nim. Przyzwyczajenie się do ciągłej obecności królewskiego opiekuna jest słodko-gorzkie. Na zmianę przechodzę przez niekończącą się fazę zazdrości przeplataną elementami przyjaźni i nienawiści. Lubię go, choć czasami trudno mi to zaakceptować.

Vee zjawia się dopiero około jedenastej. Podjeżdża pod dom kuloodporną limuzyną. Podejrzewam, że ściągnął ją celowo, aby przewieść Eryka do stolicy. To nie koniec atrakcji. Niebieskooki ubrał się wyjątkowo starannie. Ma na sobie elegancki garnitur oraz okulary przeciwsłoneczne. Jego włosy wydają mi się odrobinę ciemniejsze. Wystylizowane. Do tego zarost. Wygląda zupełnie inaczej niż w chwili, gdy go poznałem. Wita nas uśmiechem godny gwiazdy filmowej. Nie dość, że palant, to jeszcze kameleon!

Mój ukochany od razu porzuca komputer i biegnie w kierunku drzwi. Nie może ich otworzyć, bo są zabezpieczone kodem, którego nie zna. Vee łaskawie odblokowuje zamek, widząc swojego ulubieńca przyklejonego do szyby.

- Jak się masz, pisklaku? – Pyta wesoło, czochrając króla po jasnych włosach. – Mamusia dobrze się tobą opiekowała?

Eryk coś mu odpowiada, lecz stoję zbyt daleko, aby go usłyszeć.

- Mam dla ciebie niespodziankę. Zamknij oczy i nie podglądaj. – Mężczyzna pozbywa się okularów króla, a następnie zasłania mu oczy.

- Nie lubię niespodzianek. Przestań się wygłupiać i po prostu mi powiedz.

- Ta ci się spodoba – zapewnia chłopaka.

Vee spogląda na samochód. Ktoś otwiera drzwi po stronie pasażera. Wszystko wskazuje na to, że będziemy mieli towarzystwo. Na wszelki wypadek sięgam po broń, z którą się nie rozstaję. Odpinam  kaburę. Na szczęście nie muszę wyciągać pistoletu, bo z auta wysiada dobrze znana mi postać. Vee cofa dłonie, aby Eryk mógł się przywitać.

- Pan Moor! – Chłopak od razu podbiega do służącego.

- Dzień dobry, wasza wysokość. Piękną mamy dzisiaj pogodę, prawda?

- Jak się pan czuje? – Głos Eryka zaczyna się łamać.

- Bardzo dobrze. Doktor Arim troskliwie się mną zajął. Książę Alan kiepsko strzela.

- Tak się martwiłem… – Młodziutki monarcha ociera łzy. Wbrew pozorom, ma wrażliwe serce. Pan Moor chyba to docenia, bo przytula chłopaka, pocieszając go.

- Wasza wysokość, proszę nie płakać. To nie pierwszy raz, gdy zostałem postrzelony. No już, już. Proszę wytrzeć oczy. – Z kieszeni marynarki wyciąga chusteczkę, którą podaje Erykowi.

- Dziękuję. I przepraszam. To moja wina. Gdyby nie ja, to nic złego by się panu nie stało.

- Panie, na tym polega moja praca. W każdym razie czuję się już dobrze, więc mogę wrócić do wypełniania swoich obowiązków.

- Wrócić? – Eryk lekko się obraca i zerka w kierunku Vee, który wzrusza jedynie ramionami. Coś mi się wydaje, że nie tylko ja zostałem zwolniony.

- Jeśli chodzi o twoją szczodrą ofertę emerytalną, panie, to została ona przeze mnie odrzucona. Nie zamierzam rezygnować. Zwłaszcza teraz, gdy losy królestwa spoczywają w twoich rękach.

- Ale…– Eryk nadal zerka w kierunku Vee, szukając u niego wsparcia.

- Niedługo rozpocznie się nowy sezon operowy. Kupiłem bilety na wszystkie ważniejsze przedstawienia. Na twoim miejscu, panie, nie liczyłbym, że ta dwójka będzie chętnie rozmawiać o niuansach przedstawień, o których nie mają zielonego pojęcia.

Eryk jest w kropce. Nie wie, jak postąpić. Pan Moor, jako jedyny, podziela jego zainteresowania. Jeśli odejdzie, straci nie tylko lojalnego przyjaciela, ale i będzie czuł się osamotniony, bo Vee i ja nie podzielamy jego pasji.

- Wasza wysokość, daruj, że o tym wspominam, lecz kto ubrał cię to coś, co masz na sobie?

- Staruszku, nie krytykuj mojego wyczucia stylu! – Niebieskooki sprytnie włącza się do rozmowy. – Jeśli koniecznie chcesz wiedzieć, to limitowana kolekcja, która kosztowała krocie.

- Nie wątpię – służący z niezadowoleniem mruczy coś pod nosem po łacinie, wywołując uśmiech na twarzy dziewiętnastolatka. – Chodź ze mną, panie. Muszę na własne oczy zobaczyć te limitowane paskudztwa.

Gdy pan Moor i Eryk znikają we wnętrzu domu, Vee i ja zostajemy sami.

- I co tam, mamusiu? Dbałaś o naszego pisklaka? – Zaczepia mnie. Nie reaguję. – Mam nadzieję, że rozsądnie podszedłeś do tematu.

- To co jest między mną i Erykiem, to nasza prywatna sprawa – warczę ostrzegawczo.

- Spałeś z nim – stwierdza fakt.

- Nie będę o tym rozmawiać, zwłaszcza z tobą – wycofuję się do wnętrza domu. Vee podąża za mną, bo oczywiście nie zamierza odpuścić.

- Będziesz ze mną rozmawiać. O wszystkim. Ty i ja nie mamy przed sobą tajemnic. Tak to działa. Więc śmiało, mów jak na spowiedzi. Chcę wiedzieć co się wydarzyło.

- Co chcesz wiedzieć? – Zmieniam taktykę. – Czy było mu dobrze? Ile razy to robiliśmy?

- Nie, idioto. Chcę wiedzieć, czy powiedział, że cię kocha. Swoją drogą, niezły z ciebie zboczeniec. Nie sądziłem, że jesteś gotowy zdradzić tak intymne szczegóły.

Nie wiem jak on to robi, że przy nim zawsze wychodzę na idiotę. Robię się czerwony na twarzy i zaczynam liczyć oddechy, by nie rzucić się na niego i nie zniszczyć mu garnituru, w którym naprawdę nieźle wygląda. Wredny bałwan!

- Powiedział. Raz. I nie chce tego powtórzyć. Zadowolony?

- Grunt, żeby mały zaczął jeść i trochę doszedł do siebie. Moor opowie mu o zmianach w zamku. Pogadają o wystawach, galeriach, muzyce. To go zrelaksuje. Jutro porozmawia z Jane, która nadal będzie pełnić funkcję osobistej asystentki. Przy odrobinie szczęścia, wszystko się ułoży.

Vee odpina marynarkę i rozsiada się przy kuchennym stole.

- Zrobisz mi kawę?

- Jasne. – Bez słowa sprzeciwu podchodzę do ekspresu. – Pan Moor powiedział Erykowi, że nie pierwszy raz został postrzelony – przypominam sobie o istotnym szczególe, który nie daje mi spokoju.

- Dziwi cię to? Przecież nie pracuje w naszej branży od wczoraj.

- Kim on tak naprawdę jest? – Ciągnę Vee za język.

- Ochroniarzem. Takim jak ty i ja. Nie nosi broni ze względu na Eryka. Mały potrzebował kogoś normalnego. Znalazłem Moor’a, który świetnie odnajduje się w roli podwójnego agenta. Eryk o tym nie wie, więc bądź grzeczny i nic mu nie mów. – Mężczyzna przeciąga się leniwie. – Jestem zmęczony.

- Ty? Zmęczony? Nie wierzę – kpię z mojego towarzysza, stawiając przed nim kubek z parującą kawą.

- No cóż, biorąc pod uwagę, że mały wygląda na wypoczętego, dużo nie zdziałałeś. Tymczasem ja przez dwie noce nie zmrużyłem oka. To naucza, aby w przyszłości nie oglądać się za młodszymi od siebie.

- Jasne… Nie nabierzesz mnie na swoje gierki. Jesteś pracoholikiem, podobnie jak Eryk. Nie wyglądasz na kogoś, kto ma czas i chęci na związek.

- Związek? – Vee prawie krztusi się kawą. – Pomyślę o tym za jakiś milion lat. A teraz – wstaje z krzesła – idę się położyć. Okazuje się, że pilnowanie króla, na którego wszyscy polują, to zajęcie wyjątkowo relaksujące.

Chociaż jestem wściekły, to zaczynam się głośno śmiać. Eryk i Vee naprawdę przypominają braci. Wiele ich łączy. Obydwaj mają alergię na słowo „związek”.

- Nie zdradzisz nic więcej? Przed chwilą mówiłeś, że mamy sobie wszystko mówić.

- Nie, to ty masz mi wszystko mówić – zostaję poklepany po ramieniu. – W przeciwnym wypadku nasza „przyjaźń” ewoluuje w coś mrocznego i niebezpiecznego, a tego przecież nie chcesz, nie?

7 komentarzy:

  1. Jej... kolejny rozdział.... rozpieszczasz nas 🥰🥰🥰🥰

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem :)
      Na razie zrobimy sobie przerwę od Eryka i zajrzymy do Eli.

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Wow... wkońcu będzie Króliczek 🐇🐇🐇

    OdpowiedzUsuń
  3. Mhm.... Cały czas podejrzewam Pana Moora o zdradę... Ale jak Vee mu ta ufa to sama nie wiem :/ Kitsune mieszasz mi w głowie :)
    Ale cieszę się, że wyciągasz całą sytuację z beznadziei, chociaż na chwilę. Znając Ciebie pewnie zaraz jakiś głębszy dół im wykopiesz ale ta chwila przerwy jest miła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Kochana, nie spodziewasz się tego co będzie. Nikt się tego nie spodziewa. Łącznie ze mną, bo będę to musiał opisać. No może nie musiał. Ja chcę to opisać. To i wiele innych rzeczy. Jestem żądny nowych historii (oczywiście jak zakończę te obecne, a to potrwa).

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Cholewcia...ja chcę dalej..

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    bosko, Eryk widać, że potrzebował tego snu, ale czemu nic nie je, musi... och pan Moore podwójnym agentem bardzo ciekawe...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń