poniedziałek, 14 czerwca 2021

mpreg 103

 

„Bezsenne Noce"

Budzi mnie wibrujący dźwięk telefonu, którego zapomniałem wyłączyć. Wygrzebuję się z pościeli i spoglądam na wyświetlacz. April dzwoniła pięć razy, czyli nie jest źle. Oznacza to mniej więcej tyle, że musimy pogadać, ale nie grozi nam żaden kataklizm. A skoro tak, to mogę odłożyć rozmowę na później.

Przeciągam się leniwie. Jest dziesiąta. Już dawno nie spało mi się tak dobrze. Zwłaszcza, że położyliśmy się dość późno. Znaczy ja się położyłem. Eli zasnął. W pierwszej chwili wydawało mi się, że zemdlał. Osunął się na poduszki bezwolny niczym lalka. Biedactwo.

Spoglądam w kierunku blondyna, który śpi obok mnie. Otuliłem go szczelnie kołdrą. W podobny sposób niektórzy rodzice postępują z noworodkami, zapewniając im komfort. W sprawie noworodków nie mogę się jeszcze wypowiedzieć. Za to w przypadku Króliczka ta metoda naprawdę działa. Podejrzewam, że jeszcze długo nie otworzy swoich pięknych oczu. Chyba nieco przedobrzyłem pozbawiając go zasobów energii, które i tak są ograniczone, bo dzieli się nimi z dzieckiem.

Pomijając szczegóły, to gdyby nie to, że on jest już w ciąży, po tej nocy z pewnością bym go zapłodnił. Dzięki niemu odkrywam w sobie pokłady czułości, które przedtem były mi zupełnie obce. Uwielbiam go dotykać. Pieścić. Całować. To małe chuchro wyzwala we mnie silny płomień pożądania. Nie znałem siebie od tej strony. Przecież to nie jest mój pierwszy związek. Mam doświadczenie. Bogate doświadczenie. A mimo to potrafię zaskoczyć samego siebie. Ciekawe.

Około trzynastej odbieram telefon od mamy.

- Synku, o której przyjedziecie? Przygotowuję obiad. Ostatnio znalazłam niesamowity przepis na zapiekankę z warzyw.

- Mamo  – z trudem udaje mi się wtrącić w jej wesoły wywód. – Eli jeszcze śpi, więc…

- Śpi? O tej porze? – Do rozmowy włącza się ojciec. – I ty tak spokojnie o tym mówisz? Dzwoniłeś do lekarza? Powinieneś jak najszybciej zawieźć go do szpitala. Może z dzieckiem jest coś nie tak! To może być cukrzyca ciążowa! – Niedźwiedź z każdą chwilą coraz bardziej się nakręca.

- Nie panikuj. Nic mu nie jest. – Jako jedyny próbuję zachować spokój.

- Pamelo, trzymaj mnie, bo wyjdę z siebie! Słyszałaś co on powiedział?!

- Peter, Max jest odpowiedzialny. Gdyby Eli naprawdę źle się czuł to jestem pewna, że od razu podejmie odpowiednie kroki. – Mama nieśmiało staje w mojej obronie.

- Nie zachowuj się jak polityk, tylko mnie wesprzyj! Tu chodzi o naszego wnuka!

Odsuwam słuchawkę od ucha, bo krzyki rodziców pogłębiają poczucie winy, które nagle przybiera na sile.

- To twoja wina, prawda? To ty mu coś zrobiłeś! Mów natychmiast! – Ojciec niespodziewanie łączy fakty lub czyta w moich myślach.

- Nic mu nie zrobiłem – wzdycham ciężko.

- I ja mam w to uwierzyć?! Masz mnie za naiwnego?!

- Tato, Eli jest przemęczony, więc odpoczywa. Ostatnio miał problemy ze spaniem. – Próbuję oględnie wytłumaczyć sytuację, lecz podejrzewam, że to i tak nic nie da.

- Jedziemy do was! Pamelo, jesteś gotowa?

- Nie, nie jedziecie! – Tym razem to ja podnoszę głos. – Nie pozwolę na to, abyś stresował Eli swoimi podejrzeniami lub próbował na nim wymóc dodatkową wizytę u lekarza.

- Ktoś musi wziąć ster w swoje ręce, skoro ty nie potrafisz – ojciec celnie mi dogryza.

- Tak trudno ci zrozumieć, że są sprawy, na które nie masz i nie będziesz miał wpływu? Potrafię się zatroszczyć o moją rodzinę.

- Za łatwo zapominasz, że mama i ja także stanowimy część tej rodziny. Naszym obowiązkiem jest troska o naszego drugiego syna i wasze dziecko.

- Wiem – przytakuję. – I bardzo to doceniam. Doceniałbym jeszcze bardziej, gdybyś okazał mi odrobinę więcej zaufania. Nie martw się, tato. Gdy Eli się obudzi, poproszę go, aby do was zadzwonił. Jeśli będzie się czuł na siłach, wpadniemy do was wieczorem. Może być?

- Może – niepocieszony niedźwiedź w końcu kapituluje.

Przez kilka kolejnych minut rozmawiam wyłącznie z mamą. W tle wyraźnie słyszę mroczne pomruki ojca, lecz staram się je ignorować. Staruszek ma dobre intencje. Denerwuje się. A przez niego ja też zaczynam się denerwować. Kończę połączenie i wracam do sypialni. Eli nie ruszył się nawet o centymetr. Kładę się obok niego. Muszę się wyciszyć i nie dać zwariować.

Czas płynie powoli. Co chwilę zerkam na zegarek, tracąc nadzieję. Nie wytrzymam dłużej tego napięcia!

- Skarbie – szepczę, gładząc ukochanego po głowie. – Obudź się.

- Mhm…

- Skarbie, proszę. Otwórz oczy. – Muszę być stanowczy, skoro zdecydowałem się na tak desperacki krok.

- Nie chcę.

Mały uparciuch! Ciekawe czy jemu byłoby do śmiechu w takiej sytuacji.

Zmieniam taktykę. Wsuwam rękę pod kołdrę i dotykam brzucha ciężarnego. Pod palcami czuję wesołe harce maleństwa. Dzidziuś już nie śpi. Pewnie zastanawia się co ze śniadaniem. Mnie też to zastanawia.

- Eli… Proszę, obudź się. Nasz synek jest głodny.

- Idź sobie.

Króliczek próbuje obrócić się na drugi bok, lecz puchowy kokon utrudnia mu to zadanie. Postanawiam troszeczkę mu pomóc. Odsuwam część okrycia, obnażając nagie ciało mojego narzeczonego, który w końcu otwiera oczy i patrzy na mnie z dezaprobatą.

- Celowo robisz mi na złość? – Piorunuje mnie wzrokiem.

- Martwię się o ciebie. Zrobiło się późno. Zwykle wstajesz dużo wcześniej.

- To twoja wina. Idź sobie i daj mi spać.

- Jest po trzeciej. Nie musisz wstawać, jeśli nie chcesz. Uważam jednak, że powinieneś coś zjeść.

- Która jest godzina?! – Ta informacja przegania resztki snu z króliczej twarzy. – Dopiero teraz mi o tym mówisz?!

Gdybym był złośliwy, to powiedziałbym, że ktoś tu wstał lewą nogą. Problem polega na tym, że on nie chce wstać. Nie chce też na mnie patrzeć, bo odwraca się plecami. Obejmuje dziecko, coś do niego szepcząc.

- Skarbie? – Walczę o odrobinę uwagi. – Nie bądź zły. Nie zrobiłbym tego, gdybym się o ciebie nie martwił.

- Martwił? Pewnie zaraz zaciągniesz mnie na ostry dyżur, zgadłem?

Zabolało.

Eli zwykle nie zwraca się do mnie w taki sposób. Czemu jest taki rozgniewany? Przecież to nie pierwszy raz, gdy go obudziłem. Nigdy wcześniej nie był wobec mnie aż tak agresywny.

- Schowaj pazurki i powiedz mi wprost o co chodzi.

- Nie chcę o tym rozmawiać.

Tego już za wiele. Łapię rozjuszonego futrzaka za ramię i obraca go na plecy. Jeśli ma się na mnie wściekać, niech się wścieka. I patrzy mi prosto w oczy.

- Dobrze wiesz, że w ten sposób do niczego nie dojdziemy. Jeśli nie powiesz mi co się stało, nie będę w stanie tego naprawić, rozumiesz? Więc przestań zachowywać się jak rozkapryszony dzieciak i bądź ze mną szczery.

- Nie mam siły wstać z łóżka! Nie mam siły się umyć! Chciałem pojechać do rodziców i też nic z tego nie będzie! Domu przed przyjazdem Jo też nie posprzątam! Przecież zrobiliśmy to tylko kilka razy. Czemu jestem taki słaby? – Wybucha niespodziewanie.

- Kochanie… – Uśmiecham się ze zrozumieniem, chowając Eli w ramionach. – Już dobrze. Nie denerwuj się.

- Nie masz pojęcia jak to jest. Kocham nasze dziecko, ale czasami bycie w ciąży podcina mi skrzydła.

Eli jest bliski łez. Obejmuję go ramieniem i przyciągam blisko siebie.

- Rozmawiałem z rodzicami. Jeśli chcesz, zaprosimy ich na wieczór. Jestem pewny, że w przyjemnością nas odwiedzą. Przygotuję ci kąpiel. Posprzątam w domu. Zrobię co zechcesz, tylko się na mnie nie gniewaj.

- Nie gniewam się na ciebie, lecz na siebie. Nie lubię być zależny od innych.

- Skarbie, ty nie jesteś zależny od innych. Masz męża, na którym zawsze możesz polegać.

- Nie chcę być dla ciebie ciężarem.

- Nie jesteś! – Zapewniam żarliwie. – Nie rozumiesz, że ja tylko czekam, aby sprawić ci przyjemność lub w czymś pomóc? To moja życiowa misja.

- Zawsze wiesz co powiedzieć, abym poczuł się lepiej.

- Od tego jestem.

- Nic mi nie jest, więc nie patrz tak, jakbym miał się rozpaść na kawałki. Odpocznę i wszystko wróci do normy.

- Gdybym wiedział…– Pełen skruchy wracam wspomnieniami do wczorajszej nocy. – Żałuję, że tak się to skończyło.

- Żałujesz? – Eli wydaje się zdziwiony. – Było magicznie.

- To prawda. Było. – Całuję go w policzek. – Byłoby bardziej magicznie, gdybyś teraz nie cierpiał. Przegiąłem. Powinienem dać ci spokój po pierwszym razie, gdy próbowałeś mnie powstrzymać.

- Ale cię nie powstrzymałem. Dobrze wiesz, że lubię się z tobą kochać.

Na policzkach Eli ponownie pojawia się uroczy rumieniec. Czuję satysfakcję, bo wiem, że on także wspomina te słodkie chwile, które miały miejsce nie tak dawno temu.

- Sprowokowałeś mnie. Następnym razem, gdy założysz na siebie coś seksownego, pamiętaj o konsekwencjach.

- A właśnie. Obiecałeś, że nie zniszczysz mojej bielizny. Podobała mi się.

- Mi także. I to bardzo. – Ocieram się policzkiem o policzek Eli. – Zwłaszcza, gdy zostały z niej jedynie strzępy, a ja mogłem wreszcie w ciebie wejść. – Szepczę, całując go po szyi.

- Zboczeniec – odpowiada – odchylając głowę. – Na nic nie licz. Dziś z pewnością nie będziemy się kochać. Jutro też nie.

- A pojutrze?

- Pojutrze przyjedzie Jo – przypomina mi o gościu, którego w żaden sposób nie będę mógł spławić.

- Jo…  – Wypowiadam jego imię jak soczyste przekleństwo, wywołując wesoły śmiech u mojego najdroższego oblubieńca.

- Wspominałeś o kartonie wypełnionym niespodziankami – szybko zmieniam temat na bardziej frywolny. – Nie mogę się doczekać aż zaprezentujesz mi resztę.

- Nic z tego. Nie chcę, abyś ją zniszczył.

- Nie zniszczę. Tylko trochę pomacam. Podotykam.

- A potem rozszarpiesz na strzępy? – Eli domyśla się prawdy.

- No dobrze. Przyznaję. Może i tak się stanie, ale spójrz na to z mojej perspektywy. Ten drobny szczegół nakręca mnie tak bardzo, że… – Właśnie. Jeśli szybko nie przestanę, za chwilę nie będę miał problem, z którym będę się musiał udać do łazienki. – Znajdź mi jakieś zajęcie, dobrze? – Odsuwam się od chłopaka, aby nie kusić losu.

- Możesz zacząć od śniadania. Dziecko jest bardzo głodne.

- Na co masz ochotę, Króliczku? – Uciekam z łóżka, zostawiając narzeczonego samego.

- Na sok pomarańczowy i tosty z miodem.

- A nasz synek? – Eli powinien zjeść więcej niż tylko jednego tosta.

- Hmm… Może sałatka ze szpinakiem i malinami? Możesz ją dla mnie zrobić?

- Mogę. Daj mi pięć minut.

***

Późne śniadanie w łóżku. Potem długa kąpiel w pachnącej pianie. Proste rzeczy. Mimo to bez wahania mogę postawić znak równości między nimi i seksem. Mam wrażenie, że moje serce przepełnione jest miłością tylko dlatego, że pomagam Eli umyć włosy lub karmię go malinami zanurzonymi w miodzie.

- Posmaruję cię olejkiem. – Motyle z moim brzuchu podrywają się do lotu na samą myśl, że za chwilę znowu będę dotykać jego ciała. Uśmiecham się do samego siebie. Bycie singlem ma swoje zalety. Nie twierdzę, że nie. Jednak bycie w związku jest o niebo lepsze.

- Nie posmarujesz.

- Nie chcesz? – Nie spodziewałem się odmowy. Eli smaruje brzuszek praktycznie od początku ciąży. To jego rytuał.

- Chcę, ale nie mam już olejku. Skończył się.

- To może zrobimy tak. Ty złożysz zamówienie, a ja w tym czasie zacznę sprzątać salon, ok?

- Nie chcę tkwić tu sam. – Smutna minka Króliczka sprawia, że ja także nie wyobrażam sobie zostawiać go samego choćby na chwilę.

- Zaniosę cię na dół.

- A pomożesz mi się ubrać?

- Tak.

Przerabiam sofę w salonie na miękkie gniazdo, złożone w puchatych koców oraz poduszek. Mój ukochany spędza czas rozmawiając z rodzicami przez telefon. Bardzo oględnie tłumaczy im, że wolałby odłożyć spotkanie do jutra. Rodzice zasypują go gradem dobrych rad, proponując wizytę u lekarza, odpoczynek, a nawet próbują namówić na zamówienie masażu.

Wizyta wykwalifikowanego masażysty to z pewnością dobry pomysł. W duchu gratuluję rodzicom, że wykazali się taką inicjatywą. Po chwili w mojej głowie zapala się czerwona lampka. Początkowy entuzjazm zmienia się w totalną niechęć, gdy okazuje się, że polecany przez nich specjalista to mężczyzna. Eli bezbłędnie odczytuje mój ponury nastrój. Dyplomatycznie oświadcza, że przemyśli propozycję i da znać.

- Masaż to w sumie dobry pomysł – rozważa na głos. – Musiałbym się rozebrać do naga, prawda?

- Moja odpowiedź brzmi NIE – oświadczam kategorycznie, walcząc z odkurzaczem.

- Dlaczego nie? To może być bardzo przyjemne doświadczenie.

- Jeśli tak ci zależy na masażu, ja chętnie się tobą zajmę.

- Z tobą jest inaczej. Dotykasz mnie w bardzo specyficzny sposób. – Robi pauzę. – Ciekawe czy ten specjalista zna jakieś techniki relaksacyjne dla ciężarnych. Jak sądzisz?

- NIE! – Warczę, broniąc swojego terytorium. – Kup olejek – przypominam mu o obowiązkach.

- Właśnie szukam czegoś odpowiedniego. – Króliczek wpatruje się w ekran komputera, przeglądając oferty sklepów internetowych.

- Czemu nie zamówisz tego, którego dotąd używałeś? Lubisz go.

- To prawda, ale… – Waha się.

- Ale co?

- Jest drogi i słabo wydajny.

- Drogi?! Żartujesz, tak? – Powoli tracę nad sobą panowanie.

Podchodzę do sofy i zabieram mu laptopa. Wpisuję w wyszukiwarce adres domu towarowego, w którym pracuje Harris.

- Tu masz robić zakupy, widzisz? – Loguję się na stronę. – Harris założył ci specjalny profil. Jeśli potrzebujesz pomocy, dzwonisz pod ten numer. Masz przydzielonego osobistego konsultanta, który w każdej chwili może ci doradzić. Kupisz olejek. Taki, jaki lubisz. Nie będziesz się więcej kierować jego ceną. Zamówisz dużo butelek, bo sam wiesz, że ten zapach idealnie współgra z twoją skórą. Dodasz też do koszyka wszystko to, co wyda ci się chociaż odrobinę interesujące. Czy wyrażam się jasno, czy też mam ci pokazać, że nie żartuję?

Spoglądam wymownie we fiołkowe oczy. Blondyn przez kilka chwil rozważa moje słowa, po czym kapituluje.

- Myślisz, że mają tu poduszkę ciążową? Przydałaby mi się.

- To na co czekasz? Poszukaj – oddaję mu sprzęt.

- Dobrze, dziękuję.

- Nie dziękuj. I przestań przejmować się pieniędzmi. Możesz wydawać na co zechcesz.

- Mogę kupić płótna i farby? Mam wielką ochotę namalować naszego dzidziusia w ramach prezentu dla rodziców. Drugi namalowałbym dla nas. Co sądzisz o moim pomyśle?

- Proszę, nie pytaj mnie o takie rzeczy – przyciągam do siebie ukochanego i namiętnie całuję. – Portret naszego synka do cudowny pomysł. Oczywiście pod warunkiem, że nie będzie to dla ciebie zbyt męczące.

- Przecież odpoczywam.

Zakupy przypominają mi, że ja także mam dla Eli prezent. Kupiłem mu przecież bransoletki! Jak mogłem o nich zapomnieć? W dodatku teraz jest idealny moment, aby mu je dać.

- Za chwilę wracam – rzucam enigmatycznie, biegnąc po mój podarek.

Gdy wracam do salonu, osiemnastolatek wydaje się nieco zdezorientowany. Nie wie co myśleć o moim dziwacznym zachowaniu. Zna mnie. Cichy głosik słusznie podpowiada, że mąż znowu wpadł na jakiś szalony pomysł, który zdążył zrealizować, nie dzieląc się szczegółami.

Za to ja rozpływam się ze szczęścia. Ściskam obie bransoletki w dłoni, którą chowam za plecami.

- Zamknij oczy i wyciągnij ręce – proszę przymilnie.

- Max…

- Zaufaj mi. Bardzo cię kocham i chcę ci to okazać. No już – zachęcam małolata do współpracy. – Zamknij oczy – mruczę zmysłowo, klękając na dywanie.

Eli przygryza dolną wargę. Przesuwa laptopa, po czym pełen wątpliwości decyduje się ulec.

- Nie podglądaj – zastrzegam z góry.

- Nie zamierzam.

Delikatnie przesuwam opuszkami po wrażliwej skórze na jego ręce, a następnie odpinam pierwszą z bransoletek i owijam ją wokół króliczego nadgarstka.  

- Już? – Eli zaczyna się niecierpliwić. Puls od razu mu przyspiesza.

- Jeszcze nie. Teraz druga.

- Max…

- To zajmie dostawnie kilka sekund. Nie otwieraj oczu. – Próbuję się uporać z drugim zapięciem. Nie jest to łatwe, bo napięcie sięga zenitu. Wiedziałem, że tak będzie.

- Mam nadzieję, że to nie kajdanki.

- W sumie coś w tym jest – żartuję. – Możesz otworzyć oczy.


18 komentarzy:

  1. LOVE LOVE LOVE
    Ale słodziaki
    Ale mam pytanie ILE DO PORODU? Już się nie mogę doczekać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sprawie porodu powiem tak - to jest już bliżej niż dalej, ale kiedy? Trudno powiedzieć.

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Oooow, jak słodko! Jaki biedny króliczek wycieńczony.... Ale bosze jak ja zazdroszczę, sprać do 15 a potem jeszcze dolegiwać w salonie z ulubionym jedzonkiem.... Gdyby tylko dodać do tego ten masaż to byłoby niebo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mógłbym spać do 15. Najpóźniej obudziłem się o 11 i to już było mega przegięcie. Mogę zarwać noc, ale nie spędzę całego dnia na spaniu. Zawsze znajdzie się coś ciekawego do zrobienia.
      Masażem nie pogardzę :D
      Jedzenie? Sam się nakarmię.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Ja nie mogę nie spać w nocy. Jak zasnę po 24 następnego dnia jestem chora. Masaż, twarzy, dziś miałam, zaaaajebiaszczy - tak mnie zainspirowałeś :) Jedzonko samej ogarnę ale zupełnie co innego coś zjeść byle zjeść a co innego dostać jakiś wyjątkowo dobry przysmak - w moim wypadku 100% ekstazy zapewnia talerz obranych i podzielonych pomarańczy :D

      Usuń
    3. Ja też uwielbiam pomarańcze, ale w sezonie jesienno-zimowym. Po pomarańczach miałem mega fazę na pomidorki koktajlowe, ale one powoli są wypierane przez ananasa. Kocham :) To najlepsze, najsłodsze i najbardziej pożądane przeze mnie jedzenie :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Oj tak, pomarańcze tylko zimą. Pomidorków nie znoszę, niestety, a ananasy, mimo że wielbię to muszę ograniczać bo bolą mnie od nich usta i mam wszystko jakby wypalone w buzi :( Za to dojrzałe słodkie brzoskwinie.... oj bosze, mam ślinotok przez Ciebie :D

      Usuń
    5. Ostatnio kupiłem chyba 10 ananasów i nic mi po nich nie jest. Opycham się codziennie :D
      Ślinotok? Ciesz się, że mojej dzisiejszej pizzy nie widziałaś :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Ostatnio byłam w restauracji i zamówiłam 'autorski sos mango' z wołowiną i ryżem. Na samo wspomnienie tego dania mnie ściska, niebo w gębie, coś rewelacyjnego :D I były w nim kawałki świeżego mango, tak cudownie dojrzałego, o bosze.... Król Julian wiedział co dobre :D

      Usuń
  3. Kolejny cudowny rozdział, czekam na więcej, dziękuję za aktualizacje ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po mojej stronie :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Ja się już trochę pogubiłam w jakim miesiącu jest Eli ? 😅

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się nad tym zastanawiam 🤔😅

      Usuń
    2. W takim razie już spieszę z wyjaśnieniami. Eli kończy 6 miesiąc ciąży. Przynajmniej tak wynika z moich ciążowych obliczeń :D

      Wasz Kitsune

      Usuń
  5. Będzie happy czy bad ending?

    OdpowiedzUsuń
  6. Hello miesiąc później :)
    Dalej czekam na rozdział ale znając ciebie to może dłużej potrwać haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział będzie dzisiaj. Jest już napisany, ale nie zdążyłem sprawdzić. Musicie poczekać do wieczora.

      Twój Kitsune

      Usuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, słodkie no ale podoba mi się też postawa niedźwiedzia jeszcze stwierdzi że to on będzie przy porodzie Eli bo Max nic nie umie ;) a może Max kupi od razu całą galerie handlową  ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń