„Bezsenne Noce"
Eli jest wyraźnie
zszokowany. Nie spodziewał się takiego prezentu. Trochę mnie już zna i wie, że
lubię działać z rozmachem. Słusznie podejrzewa, że to nie błyszczące kamyki
nadają bransoletkom cudownego blasku. Mąż nie lubi tanich imitacji. Dla mojego
Króliczka tylko to co najlepsze.
- Podobają ci się?
– Nie umiem się dłużej powstrzymać. Pełen napięcia czekam na surowy werdykt.
- Są śliczne.
- Cieszę się. – Z
uczuciem ulgi przytulam moje maleństwo. – Nic nie sprawia mi większej
przyjemności niż zasypywanie cię prezentami.
- Max, kocham cię.
Nic tego nie zmieni. Nie musisz kupować…
Nie chcę słuchać
zdroworozsądkowego Eli. Kilka sekund temu był ze mną szczery. Przyznał, że
bransoletki są śliczne. Dalsza dyskusja jest zbędna Pora na pocałunki. Jego
usta idealnie wpasowują się w moje. Obojętne co powie. Nie zmienię zdania.
Wprost przeciwnie. Uważam, że prezentów powinno być jeszcze więcej.
- Ja też cię kocham
– szepczę mu na ucho, napawając się jednocześnie przyspieszonym biciem jego
serca, które tak wyraźnie czuję. – Bardzo, bardzo mocno. Właśnie dlatego chcę
okazywać ci moją miłość. Staram się być powściągliwy, ale z drugiej strony
dlaczego mam taki być? Mówiłem ci już wiele razy. To wbrew mojej naturze.
- A ja ci mówiłem,
że będę cię kochał tak samo mocno i bez prezentów.
- Wiem. Doceniam
twoje poświęcenie, ale to nie będzie konieczne.
- To nie jest żadne
poświęcenie!
Króliczek nadal nie
rozumie. Nie jest zepsuty przez dobrobyt. Nigdy nie pławił się w luksusie. Moja
szczodrość zwykle go peszy. Musimy wypracować kompromis.
- Żyjesz jak
ascetyczny minimalista. Za każdym razem, gdy bronisz się przed moimi prezentami
lub wydawaniem pieniędzy, wywołujesz we mnie coś na kształt reakcji
łańcuchowej. Aby to jakoś zrównoważyć, popadam ze skrajności w skrajność.
Zaczynam kupować różne rzeczy. Im częściej słyszę „nie”, tym bardziej pragnę
rzucić ci pod stopy cały świat. Nie możesz mnie za to winić. To ty popychasz
pierwszy klocek, wywołując reakcję domina.
- Mężu, jesteś
mistrzem w dobieraniu odpowiednich słów.
- Dziękuję,
najdroższy. Twoje komplementy są jak balsam dla duszy. Bądź grzecznym
Króliczkiem i nie zdejmuj bransoletek. Chcę, abyś je nosił.
- Hmm… Ja bym
powiedział, że to przejaw twojej samczej dominacji. Kręci cię fakt, że za
każdym razem, gdy ktoś obcy spojrzy na moje nadgarstki, od razu wyciągnie
właściwe wnioski. Przekaz jest dosyć prosty. Jestem związany.
- Związany? –
Rozważam na głos. – Moim zdaniem bardziej pasowałoby „uwiązany”. Związani
będziemy dopiero wtedy, gdy powiesz „tak” i złożysz podpis na dokumentach.
- Zrobię to. Za
jakiś czas.
Eli celowo mnie
drażni - wpatrując się w złote sploty, ignorując rzucane przeze mnie pytające
spojrzenia. Dobrze wie, że ślub znajduje się na czele listy moich życiowych
priorytetów. Związek jest fajny, ale małżeństwo znacznie fajniejsze.
- To może jutro? –
Rzucam zaczepnie. – Albo jak przyjedzie Jo. Co ty na to?
- Chciałbyś, co? –
Króliczek nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji i brnie dalej w słowną
utarczkę.
- Chciałbym.
Powiedz jedno słowo, a rzucam wszystko i biorę się za przygotowania.
- Zajmiesz się
ślubem po porodzie. Nie wcześniej – Eli stanowczo wyznacza granicę. – Nie
będziemy niczego przyspieszać. Mówiłem ci setki razy, że chcę się nacieszyć
ciążą. Poza tym jestem twoim narzeczonym. Masz mnie na własność. Dobrze wiesz,
że bardzo cię kocham. Chcę z tobą być. Zawsze.
- Skarbie, byłbyś
świetnym psychologiem – pełen uznania, chwalę błyskotliwość narzeczonego.
- Pamiętaj, że
jeśli mnie zdradzisz, nigdy ci tego nie wybaczę.
Zdradzę?! Ja?! Nie
mógłbym tego zrobić i on dobrze o tym wie. Co ciekawe, mój pokręcony mózg do
spółki z sercem wyrokują, że jeśli to Króliczek dopuściłby się zdrady, wybaczyłbym
mu. Nie umiem bez niego żyć. Na potwierdzenie moich szalonych teorii ponownie
atakuję usta ukochanego. Ich słodycz przepędza denerwujące myśli, których chcę
się jak najszybciej pozbyć. Wsuwam ręce pod koc, a następnie pokonuję kolejną
barierę w postaci jego ubrań. Przymykam powieki, ciesząc się ciepłem nagiej
skóry mojego wybranka.
- Max… – Króliczek
z trudem otwiera fiołkowe oczy, które zasnuwa mgła rozkoszy. – Nie możemy.
- Muszę cię
dotykać. To silniejsze ode mnie.
- A ja bardzo
lubię, gdy to robisz, ale…
- Wiem, wiem. Nie
musisz mi przypominać. Działasz na mnie jak narkotyk. Nie umiem być blisko i
trzyma rąk przy sobie – tłumaczę się. – Ciągle mi ciebie mało.
- Myślisz, że mi
jest łatwo? Staram się nad sobą panować tylko i wyłącznie ze względu na
dziecko.
- Ciężko być
odpowiedzialnym rodzicem – przytakuję, pieszcząc Eli po brzuchu.
- Razem damy sobie
radę, prawda? Początki pewnie nie będą łatwe, ale nasze dziecko z pewnością
będzie z nami szczęśliwe. – Eli znowu się wzrusza mówiąc o bąbelku, który od
razu daje o sobie znać kopniakiem.
- Kocham cię –
powtarzam z czułością.
- Jeszcze raz
bardzo dziękuję za piękny prezent. Obiecuję, że nawet na chwilę nie zdejmę tych
wyjątkowo drogich kajdanek. – Żart Króliczka sprawia, że zaczynam się głośno śmiać.
- Mój piękny –
przytulam chłopaka. – Czasami zachowujesz się w łóżku nieco perwersyjnie, ale
szczerze wątpię, że pozwoliłbyś mi na coś takiego.
- Nie dowiesz się,
jeśli nie spróbujesz. – Pewny siebie Króliczek nie da się zepchnąć do
narożnika.
- Chcesz, abym
spróbował? – Odpowiadam pytaniem na jego pytanie.
- Szczerze? Gdyby
na twoim miejscu był ktoś inny, odmówiłbym. Jednak ty… Nie dość, że czuję się
przy tobie bardzo wyjątkowo, to dajesz mi niesamowite poczucie bezpieczeństwa.
Kiedy jesteś obok tak jak teraz lub kiedy mam cię w zasięgu wzroku to wiem, że
nie stanie mi się nic złego. Obronisz mnie. Ochronisz. Przy tobie zrozumiałem
co to znaczy mieć dom.
- To zabawne, że o
tym wspominasz, bo ja czuję dokładnie to samo – wyznaję. – Przed tobą byłem w różnych związkach, ale… Nie
wiem, jak ci to wyjaśnić. Nie było więzi. Żadna z tych osób nie myślała
poważnie o życiu. Nie chciała tworzyć ze mną domu. Kolacja w eleganckiej
restauracji i trochę seksu już dawno przestało mi wystarczać.
Spoglądam na twarz
Eli. Blondyn nieco się zamyślił. Pewnie strzeliłem gafę mówiąc mu o przeszłości.
Zwykle nie rozmawiamy o przeszłości i naszych doświadczeniach.
- Przepraszam –
kajam się. – Nie chciałem cię denerwować. Po prostu nie umiem nie docenić
faktu, że jesteś tak młody, a jednocześnie poukładany i odpowiedzialny. W
dodatku ty i ja idealnie się uzupełniamy.
- Nie jestem
zdenerwowany, a odrobinę zazdrosny.
- Zazdrosny? O
mnie? – Moje ego zostaje przyjemnie połechtane.
- Mężu, wydaje ci
się, że jestem tylko niewinnym nastolatkiem, ale zapewniam cię, że nie zawaham
się ani przez chwilę, jeśli zajdzie taka potrzeba.
- Będziesz o mnie
walczyć? – Pełen dumy gładzę Eli po brzuchu.
- Jak lew. Dziecko
też jest po mojej stronie. Uważa, że ewentualna konkurencja nie ma ze mną szans
i ja się z nim zgadzam.
- Bo to prawda.
Jestem tylko twój. Już na zawsze. Będę się starać, abyś niemu musiał być
zazdrosny, więc schowaj pazurki.
- Zauważyłeś, że
czasami drapię cię podczas seksu?
- Dość! – Przerywam
naszą pogawędkę. – Ze wszystkich sił staram się nie myśleć o tym, że
kilkanaście godzin temu miałeś na sobie koronkowe majtki. Jeśli doliczymy do
tego kajdanki oraz drapanie, sytuacja może wymknąć się spod kontroli.
- Cieszę się, że o
tym wspominasz właśnie teraz. Pomigdaliłeś się ze mną na sofie, a teraz pora
wracać do pracy.
- Idę, idę…
Nie ukrywam. Nie
chce mi się sprzątać domu przed przyjazdem Jo. Najchętniej kopnąłbym go w tyłem
i zatrzasnął drzwi, lecz nie mogę tego zrobić. W dodatku jest nietykalny, bo
przecież to „najlepszy przyjaciel”. Jeśli choć trochę go poszuram, Eli
śmiertelnie się na mnie obrazi. Wściekły Eli przeobraża się w krwiożerczą
bestię. No dobra, trochę przesadziłem. Wściekły Eli zamyka się w sobie. Milczy.
A jego milczenie to najgorsza tortura. Wolałbym, gdyby na mnie nakrzyczał.
Wyrzucił z siebie złe emocje. Jeśli nic nie mówi to znaczy, że cierpi. Nie chcę
być źródłem jego cierpienia. Dlatego bez słowa skargi odkurzam podłogi,
zmieniam pościel. No i najważniejsze – dbam o to, aby pokój gościnny
prezentował się nienagannie.
- Powinniśmy
zatrudnić kogoś do pomocy – proponuję ukochanemu.
- Aż tak się
zmęczyłeś? – Króliczek z troską zaczyna masować moje ramiona, gdy siadam na
podłodze obok jego legowiska.
- Ja? Nie –
uśmiecham się do niego, podziwiając jak niesamowicie wygląda. Zebrał włosy w
niedbały kok. Jego fiołkowe oczy promienieją cudownym blaskiem. Wygląda na
wypoczętego i szczęśliwego. – Chodzi mi o ciebie, skarbie. Powinieneś więcej
odpoczywać.
- Odpoczywam. Cały
dzień.
- Nie tylko dzisiaj.
- Lubię zajmować
się domem. To mnie odpręża.
- Od chwili, gdy
się tu wprowadziliśmy bezustannie sprzątamy.
- Proza życia –
jasnowłosy wzdycha smętnie.
- Poproszę mamę,
aby poleciła nam kogoś odpowiedniego. W sumie żałuję, że od razu o tym nie
pomyślałem – złoszczę się na samego siebie.
- Max, przecież
sami możemy to robić.
- To prawda, możemy.
Pytanie brzmi po co? Sprzątanie pochłania masę czasu i energii. Nie wolałbyś
malować? Miałeś zamówić nowe płótna i farby – przypominam. – Chcę, abyś skupił
się na przyjemnościach, a nie na porządkach. Zamiast odkurzać podłogi, powinniśmy
pójść na spacer lub do kina.
Eli przez chwilę
rozważa moje słowa. Wiem, że przyzna mi rację. Chcę, aby nacieszył się ciążą.
Staram się brać czynny udział we wszystkich pracach domowych, lecz muszę także
od czasu do czasu popracować. Ciężko napisać dobry rozdział, jeśli jest się
przytłoczonym nieposkładanym praniem, koniecznością rozładowania zmywarki czy
umyciem okien.
- Zamówiłeś farby?
– Ostrożnie badam teren. Wydawanie pieniędzy z karty to nadal trudny temat.
- Zamówiłem.
- To dobrze.
Myślałeś już o tym, jak będzie wyglądała okładka mojej nowej książki?
- Jeszcze nie.
- Dlaczego?
- Bo dużo się
działo. Byłem zajęty i…
- Widzisz, o tym
właśnie mówię. Zatrudnimy kogoś do pomocy? – Sprytnie powracam do mojego
genialnego pomysłu.
- Nie wiem. Nigdy
nie brałem pod uwagę takiego rozwiązania.
- Zaufaj intuicji i
zdaj się na męża.
- Przy tobie
wszystko wydaje się takie łatwe.
- Skarbie, bo to
jest łatwe. Problemy zawsze przynoszą nowe rozwiązania. Na chwilę obecną
rozwiązaniem jest dodatkowa para rąk. Ty skupisz się na sztuce, ja na pisaniu i
wszyscy będą szczęśliwi. Wolny czas poświęcimy na przyjemności. Zgadzasz się ze
mną?
- Tak.
Do końca dnia Eli
wydaje się nieobecny. W czasie kolacji ukradkiem zerka na swoje nadgarstki.
Cieszę się, że kupiłem te bransoletki. Za ich pomocą udało mi się wyjaśnić mu
coś, co pochłonęłoby tysiące słów. Nasz status materialny znacznie odbiega od
przeciętnego. Biżuteria. Ubrania. Samochody. Oswajanie go z zasobami naszego
konta w banku to wyjątkowo powolny proces. Przez długie tygodnie ciąży skupiony
był na walce o własny kąt. A potem pojawił się dom, który kupiłem. Ta stara
klitka nie jest szczytem naszych możliwości. Prawda jest taka, że możemy
zamieszkać w dowolnym miejscu na świecie. Podróżować. Pławić się w luksusie.
Nie robimy tego właśnie ze względu na Króliczka, który potrzebuje bliskości
rodziców i tego spokojnego, sielskiego życia. Za jakiś czas to może się
zmienić. Z Eli trzeba postępować bardzo ostrożnie. Zacząć od drobiazgów, które
stopniowo zostaną zastąpione czymś większym. Aż w końcu…
- Znowu coś
knujesz. – Spostrzegawczy małolat kolejny raz czyta mi w myślach.
- Jedz – podsuwam
mu opakowanie deseru kokosowego, którego nawet nie tknął.
- Już nie mogę.
- Nie wierzę, że
odmawiasz. To twój ulubiony przysmak – kuszę go. Może jednak ulegnie.
- Jestem zmęczony.
Z takim argumentem
się nie polemizuje. Fizycznie nic mu nie jest. Tu bardziej chodzi o stres. Eli
przeżywa odwiedziny Jo. Pewnie się boi, że dojdzie do jakiejś afery. Jestem
porywczy, to prawda, lecz choćby mnie miało w środku skręcać, zachowam się
nienagannie. Zrobię co w mojej mocy, by jego przyjaciel spędził miłe chwile w
naszym domu.
- Chodź, mój
Króliczku. Zaniosę cię do łóżka.
- Jest jeszcze
wcześnie. Może za chwilę mi przejdzie – blondyn ziewa przeciągle.
- Nie musimy spać.
Poleżymy sobie. Może coś poczytamy?
Chociaż Eli jest w
szóstym miesiącu ciąży, nadal wydaje mi się bardzo drobniutki. Bez problemu
biorę go na ręce i niosę na górę.
- Posiedzisz ze
mną? – Dopytuje, wtulając się w moje ramiona.
- Z największą
przyjemnością. I przestań się zamartwiać o Jo. Zrobię co w mojej mocy, aby go
oczarować.
- Mówisz tak tylko
dlatego, żebym poczuł się lepiej.
- Nieprawda. Twój przyjaciel
zostanie moim przyjacielem. Zobaczysz – całuję narzeczonego w nos. – April i
Jeff od razu cię zaakceptowali. Liczę na to, że z Jo będzie podobnie.
- Max, wasza
ostatnia rozmowa to kiepski początek znajomości.
- To było tylko
nieporozumienie, które od razu zostało wyjaśnione. Nie mam żalu do Jo. Wkurzył
mnie, to fakt, ale to już przeszłość. Skupmy się raczej na teraźniejszości.
Powinniśmy zamówić wielki tort. Jutro pojadę do cukierni i…
Spoglądam na ciężarnego,
który zasnął w trakcie naszej rozmowy. Okrywam go kołdrą. Nie gaszę nocnej
lampki, aby móc jeszcze przez chwilę nasycić oczy tym bezcennym widokiem.
- Króliczku, jak ty
to robisz co? Jak udało ci się schwytać mnie w swoje sidła? – Szepczę.
Podejrzewam, że
gdybym jutro zadał ci te same pytania, odpowiedzi okazałyby się celne i
logiczne. Nie zrobię tego. Wolę wierzyć w magię, która cię otacza. Spełniłeś
tak wiele z moich marzeń. Nie mogę być gorszy. Zrobię co w mojej mocy, aby i
twoje marzenia się spełniły.
Jezuuuu tak długo czekałam na ten rozdział
OdpowiedzUsuńNapisanie tego rozdziału zajęło mi tylko 3 tygodnie :D
UsuńTwój Kitsune
Ciekawe co wyjdzie ze starań Maxa. Dobrze że jest rozdział, bo już były obawy, że kot ciebie zabił nie dawałeś znaku życia.
OdpowiedzUsuńWiem, wiem. Byłem zajęty. Trzeba było zdać egzaminy, ogarnąć wakacje, zwierzaki i inne rzeczy.
UsuńKot ma się dobrze. Właśnie je arbuza :D
Twój Kitsune
Mój polubił duszone grzyby- kurki w śmietanie ;) Mam nadzieję że na wakacje zabierzeszw wenę. Pozdrawiam IasonzTanagury
UsuńW menu są także wafle ryzowe, frytki, dżem śliwkowy, pomidory i wiele, wiele innych rzeczy. Nie wiem czy to normalne, że on tego wszystkiego chce. W każdym razie brzuszek go nie boli, a nie możemy nic mu nie dać, bo zaczyna jęczeć.
UsuńWena ma się dobrze. Dzisiaj zacznę pisać nowy rozdział.
Twój Kitsune
Czekam na następny ��
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńTwój Kitsune
Jo i Max oby się zaprzyjaźnili , bo króliczek będzie smutny
OdpowiedzUsuńJo przyjedzie w kolejnym rozdziale. Różnie może być :D
UsuńTwój Kitsune
Ojojojojooj ile słodyczy! Kitsune, zainspirowałeś mnie - kolega z pracy oczekuje dziecka, w ramach prezentu smoczki, śpioszki i wszystko inne jest z motywem króliczka :D
OdpowiedzUsuńBo to jest bardzo dobry motyw :D Powiedziałbym, że najlepszy :D Mam nadzieję, że prezenty spodobają się maluchowi, gdy będzie już na świecie :)
UsuńTwój Kitsune
Wah! Ostatni raz byłam tutaj gdy powstawały pierwsze rozdziały. Ale cudownie tutaj wrócić, pewnie zagoszczę tutaj ponownie na stałe. (cudowny rozdział tak przy okazji)
OdpowiedzUsuńAh ah, tak mi się zamarzyło, że wejdę i będzie nowy rozdział... rozpaskudziłam się
OdpowiedzUsuńNapisałem połowę i walczę dalej :D Staram się, więc może do jutra się uda.
UsuńTwój Kitsune
Nie obiecuj!! :D Ja tu grzecznie czekam, ino dziś mam jakiś tak meh meh dzień i tak sobie jęczę.
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, no jestem ciekawa tego spotkania i atmosfery między Maxem a Jo... och nasz króliczek cieszy się z bransoletki...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika