poniedziałek, 7 lutego 2022

Humory Króla - rozdział 28

 

Simon

Z niedowierzaniem, a może i lekkim osłupieniem, rozglądam się po królewskiej jadalni. Staram się to robić bardzo dyskretnie, bo każdy mój ruch jest śledzony przez wścibskich ochroniarzy, którzy będą mi towarzyszyć. We wszystkim. Na każdym kroku. Każdego dnia. W każdej minucie. W dodatku wydają się entuzjastycznie nastawieni do tego zadania. A ich entuzjazm przeraża mnie do tego stopnia, że czuję nieprzyjemne dreszcze.

Unoszę wzrok. Na wprost mnie siedzi Eryk. Uśmiecha się przelotnie, gdy nasze oczy się spotykają. Poświęca mi sekundę. No może dwie, po czym dalej beztrosko dyskutuje z Vee. Nie mam pojęcia o czym rozmawiają. Irytuje mnie fakt, że jestem obserwowany! Mam ochotę walnąć pięścią w stół i zacząć krzyczeć, że to Eryk jest królem i jeśli ktokolwiek zasługuje na pełną uwagę ochroniarzy, to z pewnością powinien być on. I tylko on. Nie ja! Jest do tego przyzwyczajony. Praktycznie od zawsze ma ochronę. W dodatku zachowuje się swobodnie i naturalnie, czego nie mogę powiedzieć o sobie.

Życie na świeczniku to nie moja bajka. To ja powinienem obserwować otoczenie, aby mój mały władca czuł się bezpiecznie. Jak to się stało, że uległem jego zachciankom? Czemu nie protestowałem? Powinienem się postawić. Właśnie tak! Tak trzeba było zrobić! Zamiast pójść za głosem rozsądku, który słusznie podpowiadał żebym się opamiętał, co zrobiłem? Uległem… I to komu? Małemu, przestraszonemu pisklakowi, który szybko nauczył się pociągać za odpowiednie sznurki.

Kocham Eryka zdecydowanie za mocno. Czy on ma świadomość czego ode mnie wymaga? Przecież ta cała ochrona to jakiś kiepski żart. Nie mówiąc już o tym, że banda narwanych dzieciaków nazywa mnie „Pluszakiem”. Już ja im dam lekcję życia. Mam spore doświadczenie, więc lekko im ze mną nie będzie.

Eryk je kolację. Własne myśli tak mnie pochłonęły, że dopiero teraz to zauważyłem. Porcja jest malutka, ale to i tak spory sukces. Nie przepadam za marynowanym tofu. Wolałbym kawałek mięsa. Soczysty i duży.

- Jeszcze wina? – Uśmiechnięty Vee napełnia kieliszki szkarłatnym trunkiem. Groźnie mrużę oczy, dając blondynowi do zrozumienia, że nie pochwalam takiego zachowania. Mój cichy protest jest ignorowany. Eryk nie powinien pić alkoholu. Jego stan emocjonalny nie jest zbyt stabilny. Alkohol może pogłębić depresję, a stąd tylko mały krok do uzależnienia. Zwłaszcza, że to nie byłby pierwszy raz. Eryk niechętnie opowiada o przeszłości. Mimo to doskonale pamiętam, gdy wspominało o kilkutygodniowym maratonie alkoholowym, który on i Vee urządzili sobie w Wiedniu. Później rzekomo przestali pić. Spędzili razem trzy lata. Nie mam pewności, że to był jednorazowy incydent. Obydwaj milczą na ten temat. To również doprowadza mnie do szału! Niedomówienia. Sekrety. Tajemnice. Czuję się jak bohater powieści detektywistycznej. W dodatku od dłuższego czasu tkwię w martwym punkcie, a rozwiązania brak.

Wpatruję się w Eryka. Młody monarcha chętnie raczy się ulubionym trunkiem. Nie chcę, aby w taki sposób zagłuszał ból i strach, które w sobie nosi. Powinienem porozmawiać z doktorem. Arim mógłby przecież polecić dobrego terapeutę. Eryk jest silny. Poradzi sobie. Jego trauma z dzieciństwa… Nie, tu nie chodzi tylko o dzieciństwo i strach przed ciemnością. Powinniśmy zrobić co w naszej mocy, aby wyeliminować Alana. Wszelkimi dostępnymi sposobami. Jakaś część mnie marzy o tym, by plotki o porwaniu były prawdziwe. Jeśli mafia wykończy go pierwsza będzie to lekko rozczarowujące, ale cóż. Widać taka jego karma.

Przy trzecim kieliszku wina opuszcza mnie dobry nastrój. Tracę apetyt. Zresztą nie tylko ja. Eryk dziękuje za deser. Jego kompan też ma już chyba dość.

- Jestem skonany – Vee pociera oczy ze zmęczenia.

- Za to ja jestem w szoku, że masz w sobie jakieś ludzkie odruchy – komentuję, zabierając głos po raz pierwszy od dłuższej chwili.

- Odprowadzisz mnie do łóżka i przykryjesz kołderką? – Niebieskooki od razu zaczyna kpić z troski, którą mu okazałem.

- Jak dla mnie możesz spać w ubraniu na podłodze – komentuję cierpko, dopijając swoje wino.

- Zimny i nieczuły – odgryza się, sięgając po swój telefon. – Niestety, twoje wyuzdane fantazje będą musiały zaczekać do wieczora  – celowo puszcza oko do Eryka. Daje mi w ten sposób odczuć, że zostałem wyłączony i znowu „zapomniał” powiedzieć mi o czymś ważnym.

- Idź i nie wracaj – żegnam Vee.

- Nic z tego, Romeo. – Mężczyzna brutalnie mnie odtrąca, gdy wyciągam rękę w stronę ukochanego. – Nie jesteś już ochroniarzem. Nie możesz go niańczyć. Zwłaszcza tutaj – dodaje, znacząco spoglądając na moich ochroniarzy.

- W pełni się z tobą zgadzam – przytakuję przymilnie. – Może oddasz ich Erykowi? Dodatkowej ochrony nigdy nie za wiele.

- Nie ma takiej opcji – Vee szybko ucina temat.

- Dlaczego?! Ja mam ochronę, a on nie?! – Awanturuję się, bronią swoich racji. – Przydzieliłeś mi aż czterech ludzi. Gdzie są ochroniarze Eryka? Nie uważasz, że to mało rozsądne rozwiązanie?

- Eryk ma mnie. – Vee ponownie się uśmiecha. Kładzie mi również rękę na ramieniu w geście wsparcia. – Jeszcze jeden taki wybuch i podwoję liczbę twoich cieni, jasne? – szepcze złowrogo.

- Proszę, nie dręcz Simona. Nie widzisz, że to dla niego trudne? – Król niespodziewanie staje w mojej obronie.

- Simon to duży chłopiec. Dobrowolnie przystał na nasze warunki. Skoro chce należeć do rodziny, musi się dostosować. Wierzę w niego. Z głębi serca.

- Zamknij się, bo tego nie da się słuchać! – Tracę nad sobą panowanie.

Prowokacje Vee skutecznie podnoszą mi ciśnienie. Zaciskam dłonie w pięści. W myślach liczę do dziesięciu. „Spokojnie, oddychaj głęboko… Nie zaatakujesz go. Jego marny żywot nie jest tego wart. Eryk wpadnie w panikę. Królewska jadalnia jest zbyt elegancka, by brudzić ją krwią tego złośliwego padalca.”

- Simona zamroczyło. Trafisz sam do sypialni? – Vee z troską wpatruje się w swojego podopiecznego. Świetnie się bawi. W dalszym ciągu jestem obiektem drwin z jego strony.

- Przegiąłeś – warczę.

- Eryk jest zmęczony. Przypilnuj, aby położył się wcześnie spać. Twoi ludzie odprowadzą was na górę.

- Wasza wysokość, proszę tędy – wysoki ochroniarz wskazuje na drzwi. W tym samym czasie towarzysząca mu koleżanka sprawdza korytarz.

- Ten budynek ma najnowocześniejsze zabezpieczenia, więc przestańcie się wygłupiać – rugam ich.

- Znamy nasze obowiązki – ochroniarz wydaje się nieco urażony, że zwróciłem mu uwagę.

Jeśli mam być szczery, to nie do końca rozgryzłem jeszcze zawiły labirynt pałacowych korytarzy. Wolę błądzić między piętrami niż prosić o pomoc. Poza tym Vee obiecał, że dostanę plany budynku. Kilka minut studiowania i będę je znał na pamięć.

Eryk nie ma takich dylematów. Posłusznie podąża za dziewczyną. Zdaje się także nie zauważać cienia, który za nami podąża. Dawniej to ja byłem jego cieniem. A on był humorzastym księciem, dla którego straciłem głowę. Jak to się stało, że wylądowaliśmy tutaj?

- Jesteśmy na miejscu – dziewczyna wskazuje znajomo wyglądające drzwi.

- Bardzo dziękujemy. – Eryk przykłada dłoń do czytnika, aby uporać się z elektronicznym zamkiem.

- Bardzo – przedrzeźniam go, obdarzając moich ochroniarzy kwaśnym spojrzeniem. – Spadajcie.

- Nie tak szybko, Pluszaku. – Mężczyzna śmiało wpycha się przede mnie, zatrzaskując drzwi, aby Eryk nas nie słyszał. – Musimy porozmawiać.

- Nie mam ochoty – odpowiadam zgodnie z prawdą. – Cofnij się.

- To nie potrwa długo. Nalegam.

- O co chodzi? – Pytam szorstko, dając do zrozumienia, że traci mój cenny czas.

- Długo jeszcze będziesz ciągnął to przedstawienie, czy też zaczniemy się w końcu zachowywać jak na profesjonalistów przystało?

- Nie mam pojęcia o czym mówisz – udaję głupiego.

- Przestań się zgrywać. Zmieniłeś strony, wielka mi rzecz. Nie oznacza to jednak, że możesz na każdym kroku podważać nasze kompetencje.

- Nie będziesz mi mówił co mam myśleć – syczę, bo nie chcę podnosić głosu.

- Pluszaku, współpracujmy, a wszy…

Mój cios jest celny. Rosły ochroniarz wpada na ścianę. Na jego zaskoczonej twarzy pojawia się drobny uśmieszek, który dodatkowo mnie nakręca. Adrenalina sprawia, że wyprowadzam kilka ciosów, których on skutecznie unika.

- Dość! – Towarzysząca nam kobieta postanawia interweniować. – Uspokójcie się. Natychmiast!

- Simon… – Zdyszany mężczyzna wyciąga rękę w moją stronę. Co to ma być? Próba pojednania? Może je sobie wsadzić w tyłek!

Odblokowuję drzwi i wchodzę do sypialni nie oglądając się za siebie.

Jestem tak nabuzowany energią, że najchętniej coś bym rozwalił. Mam ochotę rzucić wszystko i wyjść na zewnątrz. Biec przed siebie tak długo aż zabraknie mi tchu.

W sumie mógłbym to zrobić. Przewietrzyć się. Nabrać dystansu. To by mi dobrze zrobiło. Odciąłbym się od pałacu i problemów, które…

Pałac. Eryk.

Nie. Nie mogę tego zrobić. Jeśli stąd wyjdę, nie będę sam. Czyjś czujny wzrok już zawsze będzie za mną podążać. To złota klatka.  

Siadam na sofie i chowam twarz w dłoniach.

- Wszystko w porządku?

Eryk siada obok mnie. Otwieram oczy i przez chwilę uważnie się w niego wpatruję. Pozbył się marynarki. Elegancka postawa. Splecione dłonie, równiutko ułożone na kolanach. Ton głosu przepełniony troską.

- Jesteś zbyt idealny – mamroczę pod nosem wstając ze swojego miejsca.

- Nie jestem i dobrze o tym wiesz.

- Jesteś. Wszystko w tobie jest po prostu perfekcyjne. Twoje zachowanie. Sposób, w jaki się poruszasz, jak mówisz. Panujesz nad każdym ruchem.

- Simon, ochrona zostaje. Obojętne co powiesz, nie zmienię zdania.

- Wiem, ale… – Zaczynam nerwowo krążyć po pokoju, szukając odpowiednich słów, którymi mógłbym opowiedzieć mu co czuję. – Próbuję oswoić się z sytuacją, ale mam chwilowy kryzys.

- Ja też często miewałem kryzysy. Przyzwyczaisz się.

- Jasne. Już to widzę – opadam na fotel po drugiej stronie pokoju.

- Za kilka dni nie będziesz zauważał ich obecności. Zaufaj mi. Mam doświadczenie w takich sprawach.

- Traktują mnie jak dziecko, rozumiesz? To frustrujące – narzekam na ciężki los.

- Wkurzasz się o to, że nazywają cię „Pluszakiem”?

- Wkurzam się o wszystko. A najbardziej o to, że kocham cię tak cholernie mocno, że jestem gotowy na wiele więcej, aby tylko z tobą być.

- Bardzo mnie to cieszy. – Eryk świętuje swój sukces szeroko się uśmiechając.

- A mnie nie. Przez jakiś czas będę nieznośny.

- Doskonale cię rozumiem. Ja też nie chciałem spędzać czasu z moim ostatnim ochroniarzem. Sama jego obecność wyprowadzała mnie z równowagi do tego stopnia, że zdarzało mi się czymś w niego rzucić.

- Mówisz o Vee? – Z trudem powstrzymuję śmiech, wspominając początki naszej znajomości.

- Vee? – Eryk na chwilę się zamyśla. – Nie. Jego obecność działała kojąco.

- Vee działa kojąco… – z niedowierzania aż nie wiem co powiedzieć.

- Zazdrośnik – szarooki zaczyna chichotać. Po chwili poważnieje. – Nie zapytasz co czuję przy tobie?

- Co czujesz? – Mile połechtany, pozwalam aby owinął mnie sobie wokół palca.

- Emocje. Cały wachlarz emocji, których przedtem nie znałem. Przy tobie czuję, że żyję. I chciałbym, abyś ty też długo przy mnie żył, dlatego koniec z bijatykami.

- Skąd… Skąd o tym wiesz? – Czuję się jak dziecko, przyłapane na kradzieży cukierka.

- Przy drzwiach jest kamera.

- To on zaczął! Sprowokował mnie i nazwał „Pluszakiem”! – Przytaczam najważniejsze argumenty świadczące o mojej niewinności.

- Vee przydzielił ci najlepszych ludzi.

- Najlepszych? Facet nie umiał mnie trafić! – Przechwalam się swoimi umiejętnościami.

- Nie chciałbym być na ich miejscu gdyby się okazało, że zrobili ci jakąś krzywdę. Nawet próba ucieczki do innego kraju na niewiele by się zdała. Vee nie wybacza błędów. Wiem co mówię, bo jego ludzie towarzyszą mi od dawna.

- Są tak dobrzy, że pozwolili Alanowi wejść do Twierdzy – przypominam.

- Było to dość traumatyczne wydarzenie, przyznaję, ale miało też dobre strony.

- Dobre strony? Żartujesz?! Alan postrzelił Moor’a, pobił cię i prawie wysadził hotel! – Moje próby zapanowania nad gniewem szlag trafia.

- Za to zostawił sztylet i szpiega. To wyrównuje rachunki. Idę się umyć. Jestem zmęczony. – Eryk rusza do sypialni.

Ponownie siadam na sofie. W głowie mi huczy od dręczących myśli. Pałac. Królestwo. Konsorcjum. Ochrona. Alan. Twierdza. Wybuch. Stary książę. Moja rodzina… Wszystkie te tematy są ze sobą misternie połączone. Przypominają wielką pajęczynę, składającą się z kłamstw i licznych przestępstw. Winni cieszą się wolnością, a my skazujemy się na życie w luksusowym więzieniu.

Na domiar złego mój telefon zaczyna wibrować. Niechętnie odblokowuję ekran i przeglądam wiadomości, które przesyłam mi Vee.

„Zmiana planów. Nie wracam na noc. Zobaczymy się rano.”

Vee nie wraca na noc? Ciekawe… Powinienem powiedzieć Erykowi. To nasza pierwsza noc w pałacu. Pewnie się stresuje. Nie przepada za zmianami. Trudno mu będzie zasnąć w nowym miejscu. Zresztą nie tylko jemu.

- Skarbie? – Wołam jasnowłosego.

- Tak? – Eryk wychodzi z łazienki. Ma podwinięte rękawy koszuli aż do łokci. Poluzowuje krawat. – Nalewam wody do wanny. Jest olbrzymia. Chcesz się ze mną wykąpać?

Chcę.

Bardzo chcę.

Mieć go tu i teraz.

Podchodzę do chłopaka. Obejmuję go ramieniem w pasie, a następnie bardzo namiętnie całuję. Mój wybranek leniwie owija ramiona wokół mojej szyi. Śmieje się, pozwalając mi na odrobinę szaleństwa.

- Co cię tak bawi, ukochany? – Pytam między pocałunkami, których nigdy dość.

- Ty. Nie możesz wyjść, prawda?

- Prawda – przytakuję, pozbywając się jednocześnie jego krawata.

-Vee jest zajęty, ale… Twoi ochroniarze… Pójdą się z tobą na siłownię jeśli chcesz.

- Chcę ciebie.

- Już mnie masz. Jestem twój – przypomina, spoglądając na mnie rozkochanymi oczami.

- Uśmiechasz się, bo wydaje ci się, że przejrzałeś mnie na wylot? Tak się składa, wasza wysokość, że ja też wiem o czym myślisz. Wypiłeś dużo wina, bo wiesz, ż trudno ci będzie zasnąć w nowym miejscu. Zgadłem?

- Może – Eryk uśmiecha się tajemniczo. – Łóżko jest duże i wygląda na wygodne, a ty będziesz obok, więc…

- Właśnie o tym mówię. Jest zbyt fajne, aby w nim wyłącznie spać. – Rozpinam dwa dolne guziki jego śnieżnobiałej koszuli.

- Trzeba wyłączyć wodę. – Mały spryciarz. Naprawdę sądzi, że zdoła mi uciec. Pogoń to najlepsza część zabawy.

W czasie, gdy Eryk ratuje łazienkę przed zalaniem, pozbywam się marynarki, broni i koszuli, które rzucam na podłogę. Młody monarcha nieśmiało sunie wzrokiem po mojej klatce piersiowej.

- Chodź do mnie.

- Po co? – Udaje zdziwionego, a może nieco się wstydzi tego, jak przed chwilą na mnie patrzył.

- Mówiłeś, że chcesz się wykąpać. Trzeba cię rozebrać zanim wejdziesz do wanny.

- Poradzę sobie.

- Chodź – wyciągam rękę.

Eryk przez kilka sekund rozważa co zrobić. Palce jego prawej dłoni lekko drgają. Waha się. Wyciągam rękę, aby łatwiej mu było podjąć decyzję. Tak jak przypuszczałem, młodziutki monarcha wpada w pułapkę. Gdy tylko muska moją dłoń, przyciągam go bliżej.

- Długo kazałeś na siebie czekać – cmokam z niezadowolenia, obracając chłopaka plecami do siebie.

- Simon… Nie…

- Ciii… – Szepczę do jego ucha. – Nie bój się. Nie zrobię ci nic złego. Ufasz mi? – Zagaduję go, aby nieco się odprężył.

- Tak. – Eryk przytakuje, ale obydwaj znamy prawdę. Jego zaufanie ma pewne ograniczenia, z którymi chciałbym się dzisiaj zmierzyć.

- Tęskniłem za tobą. Bardzo. – Wyznaję, rozpinając guziki, które przedtem celowo pominąłem.

- Przecież cały czas byliśmy razem – zauważa.

- Nie mogłem cię dotykać ani całować.

- Dotykałeś mnie przed chwilą.

- Wiem, ale ciągle mi mało. Działasz na mnie jak narkotyk. Chcę więcej i więcej. – Sięgam do paska od jego spodni.

- Nie – Eryk od razu reaguje, układając swoje dłonie na moich.

- Mówiłeś, że mi ufasz.

- Bo ufam, ale…

- Powiedz mi – nalegam, odsuwając jego ręce, abym mógł swobodnie rozpiąć pasek. – Powiedz mi co czujesz.

- Simon, prosiłem cię… Wiele razy…

- Wiem – przerywam mu. – Nie zrobiłem nic złego. – Rozpinam jego spodnie i pozwalam, aby obrócił się do mnie twarzą. – Kocham cię. Nie chcę, abyś się przy mnie bał. Tymczasem serce bije ci tak szybko – przykładam dłoń do jego klatki piersiowej.

- Przepraszam – skruszony monarcha ucieka wzrokiem, wpatrując się w podłogę.

- Nie przepraszaj, bo nie masz za co. – Zsuwam spodnie z jego szczupłych bioder. – Pospieszmy się, bo woda ostygnie.

Wspólna kąpiel to genialny pomysł. Chciałem ją wykorzystać jako pretekst, by móc się trochę poprzytulać lub podroczyć z Erykiem. Nie sądziłem, że dziewiętnastolatek okaże się aż tak odważny, że z własnej inicjatywy wdrapie się na moje kolana. Kochamy się wolno, celebrując fakt bycia razem.

Zrelaksowany i znacznie bardziej spokojny, suszę Erykowi włosy, a potem zanoszę go do naszego nowego łóżka.

- Dziwnie się tu czuję, a ty? – Srebrnooki stara się wygodnie ułożyć w moich ramionach.

- Ty? Przecież jesteś królem. Pałac to twoje środowisko naturalne.

- Przestań ze mnie żartować. Mówisz tak, jakby na tobie nie robiło to żadnego wrażenia.

- No cóż… Pracując jako ochroniarz poznałem różnych ludzi. Aktorów, celebrytów, polityków. Zdarzali się też członkowie arystokracji, lecz żadnego z nich nie otaczał aż taki przepych.

- Głupek! – Eryk szturcha mnie łokciem w bok.

- Au! – Żalę się, tłumiąc atak śmiechu.

Zapada chwila ciszy. Eryk wpatruje się w sufit, intensywnie nad czymś rozmyślając.

- Podoba mi się tutaj. Dziękuję, że jesteś – unosi głowę i spogląda mi prosto w oczy. – I zawsze będziesz, prawda?

- Zawsze – potwierdzam.

Mój ukochany cicho wzdycha i opada na poduszki.

- Chcesz już spać? – Pyta niespodziewanie.

- Nie chcę. Za to dziwi mnie, że ty nie śpisz. To był ciężki dzień, a ty wypiłeś sporo wina i…

- Simon? – Przerywa mi.

- Tak, skarbie?

- Jeszcze... Kochaj mnie jeszcze… – prosi, skopując kołdrę na podłogę.

- Królowi się nie odmawia, prawda? – Łapię Eryka za nogi i przysuwam bliżej siebie, odrzucając poduszki, które mi przeszkadzają.

- Protokół tego zabrania. To wbrew historii i tradycji.

- Postaramy się o własną historię. I własne tradycje.

16 komentarzy:

  1. Jakie zaskoczenie - spodziewałam się Króliczka :) Ale dobrze wskoczyć w Humory króla, zwłaszcza gdy jest chwilowa(?) odmiana nastroju i w końcu nieco lepiej z Erykiem. Ale ciągle czuję bardzo mocno frustrację Simona, nie do końca umiem sobie wyobrazić jak oni mają wspólnie żyć, będąc tak bardzo na świeczniki i ciągle pod obserwację i jeszcze z V ciągle wygrywającym z Simonem w kwestii uczuć Eryka. Eryk może się z Simonem kochać, ale V jest jego punktem odniesienia. Jakby miał wybierać, jestem pewna, że uznał by, że nie może zyć bez V. Simon jest dla niego w pewnym sensie obowiązkiem. Ta relacja nie może przetrwać w takim układzie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też spodziewałem się Króliczka, ale nie skończyłem pisać nowego rozdziału. Potrzebuję jeszcze chwili.

      Uważa, że związek Simona, Vee i Eryka można jeszcze odrobinkę bardziej skomplikować i z pewnością to zrobię :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Co, mówisz, że może mały trisome ? ;) V i Simone mają się jakby ciut ku sobie?

      Moje serce nie zdzierży jeszcze większej komplikacji... już ich ledwo ogarniam, serio, co ich w tym wszystkim trzyma i skleja nie potrafię ogarnąć.
      Jak dla mnie Simon dostanie w końcu szału - jeśli ma choć trochę charakteru. Nie widzę go jako kogoś kto wytrzyma bycie tak mocno pod butem jak on by musiał byc aby wytrwać u boku Eryka.
      Eryk z kolei to jedna wielka nerwica, bez V nie przeżyje, a nie ma w tym związku miejsca dla trzech.

      Jak tylko V zniknie, Eryk się rozpadnie. Simon nie wiem po co i do czego Erykowi, chyba tylko do seksu.
      Nie ogarniam tych relacji O.o Strasznie mnie frustrują :D

      Usuń
    3. "Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta" :D Więc tak, trzeba poczekać co przyniesie przyszłość. Pewnie odległa, bo teraz zajmę się Króliczkiem. Jedno jest pewne - chłopcy nie będą się nudzić, oj nie będą :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Przerażasz mnie... ale tak fajnie :) Strasznie jestem stęskniona Twoich dzieł, nie żebym poganiała, absolutnie nie, ale spijam każde słowo jak wodę na pustyni :)

      Usuń
    5. Mam taki plan (ale to zależy od tego, jakie zajęcia będę miał w weekend), aby napisać coś ekstra na walentynki. Taka krótka historyjka :D Najwyżej podzielę ją na 2-3 części, jeśli będziecie zainteresowani. A jak nie teraz, to napiszę ją po sesji. Bo muszę. Po prostu muszę :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Oj tak proszę proszę!!! TZN sesja oczywiście najważniejsza ;) też mam egzaminy, najbliższy weekend zawalony całkiem.... Ale chyba będę 10x dziennie sprawdzać i tak, czy może przypadkiem miałeś złe priorytety ;)

      Usuń
    7. Zrobimy tak. Ty będziesz się grzecznie uczyć, a ja coś tu stworzę :D Z góry zaznaczam - nie przyjmuję reklamacji :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Umowa stoi :) Nie usłyszysz ode mnie słowa krytyki, będę lukrować do obrzydzenia!

      Usuń
    9. Jeszcze zobaczymy. Chociaż kto wie. Może spodoba Ci się moja wredna historyjka :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. Egzamin za 4h a ja tu lukam nieśmiało :D :D Widzę, że masz lepsze priorytety niż ja ;)

      Usuń
    11. Trzymam kciuki za Twój egzamin :)
      Ciężko być kreatywnym mając zajęcia od 8 do 20. Staram się. Serio. Rozdział będzie. Dziś lub jutro.

      Twój Kitsune

      Usuń
    12. Lol, 25 minut do egzaminu a ja znowu tutaj :) Kitsune, ja nie popędzam, ja się śmieję sama z siebie - plus szukam nieco ulgi w napięciu ;

      Usuń
  2. Uwielbiam te opowiadanie, bardziej Bezsenne Noce, ale czekanie na nowy rozdział to mordęga!! 2 miesiące :'(

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniale, "- To on zaczął! Sprowokował mnie i nazwał „Pluszakiem”! – Przytaczam najważniejsze argumenty świadczące o mojej niewinności." - szkoda że Simon jeszcze nie tupnął nogą... cieszy mnie że Eryk je musi nabrać sił...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, "- To on zaczął! Sprowokował mnie i nazwał „Pluszakiem”! – Przytaczam najważniejsze argumenty świadczące o mojej niewinności." - szkoda że Simon jeszcze nie tupnął nogą... cieszy mnie że Eryk je, musi nabrac sił...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń