Simon
Z niedowierzaniem, a może i lekkim osłupieniem,
rozglądam się po królewskiej jadalni. Staram się to robić bardzo dyskretnie, bo
każdy mój ruch jest śledzony przez wścibskich ochroniarzy, którzy będą mi
towarzyszyć. We wszystkim. Na każdym kroku. Każdego dnia. W każdej minucie. W
dodatku wydają się entuzjastycznie nastawieni do tego zadania. A ich entuzjazm
przeraża mnie do tego stopnia, że czuję nieprzyjemne dreszcze.
Unoszę wzrok. Na wprost mnie siedzi Eryk. Uśmiecha
się przelotnie, gdy nasze oczy się spotykają. Poświęca mi sekundę. No może
dwie, po czym dalej beztrosko dyskutuje z Vee. Nie mam pojęcia o czym
rozmawiają. Irytuje mnie fakt, że jestem obserwowany! Mam ochotę walnąć pięścią
w stół i zacząć krzyczeć, że to Eryk jest królem i jeśli ktokolwiek zasługuje
na pełną uwagę ochroniarzy, to z pewnością powinien być on. I tylko on. Nie ja!
Jest do tego przyzwyczajony. Praktycznie od zawsze ma ochronę. W dodatku zachowuje
się swobodnie i naturalnie, czego nie mogę powiedzieć o sobie.
Życie na świeczniku to nie moja bajka. To ja
powinienem obserwować otoczenie, aby mój mały władca czuł się bezpiecznie. Jak
to się stało, że uległem jego zachciankom? Czemu nie protestowałem? Powinienem
się postawić. Właśnie tak! Tak trzeba było zrobić! Zamiast pójść za głosem
rozsądku, który słusznie podpowiadał żebym się opamiętał, co zrobiłem? Uległem…
I to komu? Małemu, przestraszonemu pisklakowi, który szybko nauczył się
pociągać za odpowiednie sznurki.
Kocham Eryka zdecydowanie za mocno. Czy on ma
świadomość czego ode mnie wymaga? Przecież ta cała ochrona to jakiś kiepski
żart. Nie mówiąc już o tym, że banda narwanych dzieciaków nazywa mnie
„Pluszakiem”. Już ja im dam lekcję życia. Mam spore doświadczenie, więc lekko
im ze mną nie będzie.
Eryk je kolację. Własne myśli tak mnie pochłonęły,
że dopiero teraz to zauważyłem. Porcja jest malutka, ale to i tak spory sukces.
Nie przepadam za marynowanym tofu. Wolałbym kawałek mięsa. Soczysty i duży.
- Jeszcze wina? – Uśmiechnięty Vee napełnia
kieliszki szkarłatnym trunkiem. Groźnie mrużę oczy, dając blondynowi do
zrozumienia, że nie pochwalam takiego zachowania. Mój cichy protest jest
ignorowany. Eryk nie powinien pić alkoholu. Jego stan emocjonalny nie jest zbyt
stabilny. Alkohol może pogłębić depresję, a stąd tylko mały krok do uzależnienia.
Zwłaszcza, że to nie byłby pierwszy raz. Eryk niechętnie opowiada o
przeszłości. Mimo to doskonale pamiętam, gdy wspominało o kilkutygodniowym
maratonie alkoholowym, który on i Vee urządzili sobie w Wiedniu. Później
rzekomo przestali pić. Spędzili razem trzy lata. Nie mam pewności, że to był
jednorazowy incydent. Obydwaj milczą na ten temat. To również doprowadza mnie
do szału! Niedomówienia. Sekrety. Tajemnice. Czuję się jak bohater powieści
detektywistycznej. W dodatku od dłuższego czasu tkwię w martwym punkcie, a
rozwiązania brak.
Wpatruję się w Eryka. Młody monarcha chętnie raczy
się ulubionym trunkiem. Nie chcę, aby w taki sposób zagłuszał ból i strach,
które w sobie nosi. Powinienem porozmawiać z doktorem. Arim mógłby przecież
polecić dobrego terapeutę. Eryk jest silny. Poradzi sobie. Jego trauma z
dzieciństwa… Nie, tu nie chodzi tylko o dzieciństwo i strach przed ciemnością.
Powinniśmy zrobić co w naszej mocy, aby wyeliminować Alana. Wszelkimi
dostępnymi sposobami. Jakaś część mnie marzy o tym, by plotki o porwaniu były
prawdziwe. Jeśli mafia wykończy go pierwsza będzie to lekko rozczarowujące, ale
cóż. Widać taka jego karma.
Przy trzecim kieliszku wina opuszcza mnie dobry
nastrój. Tracę apetyt. Zresztą nie tylko ja. Eryk dziękuje za deser. Jego
kompan też ma już chyba dość.
- Jestem skonany – Vee pociera oczy ze zmęczenia.
- Za to ja jestem w szoku, że masz w sobie jakieś
ludzkie odruchy – komentuję, zabierając głos po raz pierwszy od dłuższej
chwili.
- Odprowadzisz mnie do łóżka i przykryjesz kołderką?
– Niebieskooki od razu zaczyna kpić z troski, którą mu okazałem.
- Jak dla mnie możesz spać w ubraniu na podłodze –
komentuję cierpko, dopijając swoje wino.
- Zimny i nieczuły – odgryza się, sięgając po swój
telefon. – Niestety, twoje wyuzdane fantazje będą musiały zaczekać do wieczora – celowo puszcza oko do Eryka. Daje mi w ten
sposób odczuć, że zostałem wyłączony i znowu „zapomniał” powiedzieć mi o czymś
ważnym.
- Idź i nie wracaj – żegnam Vee.
- Nic z tego, Romeo. – Mężczyzna brutalnie mnie
odtrąca, gdy wyciągam rękę w stronę ukochanego. – Nie jesteś już ochroniarzem.
Nie możesz go niańczyć. Zwłaszcza tutaj – dodaje, znacząco spoglądając na moich
ochroniarzy.
- W pełni się z tobą zgadzam – przytakuję przymilnie.
– Może oddasz ich Erykowi? Dodatkowej ochrony nigdy nie za wiele.
- Nie ma takiej opcji – Vee szybko ucina temat.
- Dlaczego?! Ja mam ochronę, a on nie?! – Awanturuję
się, bronią swoich racji. – Przydzieliłeś mi aż czterech ludzi. Gdzie są
ochroniarze Eryka? Nie uważasz, że to mało rozsądne rozwiązanie?
- Eryk ma mnie. – Vee ponownie się uśmiecha. Kładzie
mi również rękę na ramieniu w geście wsparcia. – Jeszcze jeden taki wybuch i
podwoję liczbę twoich cieni, jasne? – szepcze złowrogo.
- Proszę, nie dręcz Simona. Nie widzisz, że to dla
niego trudne? – Król niespodziewanie staje w mojej obronie.
- Simon to duży chłopiec. Dobrowolnie przystał na
nasze warunki. Skoro chce należeć do rodziny, musi się dostosować. Wierzę w
niego. Z głębi serca.
- Zamknij się, bo tego nie da się słuchać! – Tracę nad
sobą panowanie.
Prowokacje Vee skutecznie podnoszą mi ciśnienie.
Zaciskam dłonie w pięści. W myślach liczę do dziesięciu. „Spokojnie, oddychaj
głęboko… Nie zaatakujesz go. Jego marny żywot nie jest tego wart. Eryk wpadnie
w panikę. Królewska jadalnia jest zbyt elegancka, by brudzić ją krwią tego
złośliwego padalca.”
- Simona zamroczyło. Trafisz sam do sypialni? – Vee z
troską wpatruje się w swojego podopiecznego. Świetnie się bawi. W dalszym ciągu
jestem obiektem drwin z jego strony.
- Przegiąłeś – warczę.
- Eryk jest zmęczony. Przypilnuj, aby położył się
wcześnie spać. Twoi ludzie odprowadzą was na górę.
- Wasza wysokość, proszę tędy – wysoki ochroniarz
wskazuje na drzwi. W tym samym czasie towarzysząca mu koleżanka sprawdza
korytarz.
- Ten budynek ma najnowocześniejsze zabezpieczenia,
więc przestańcie się wygłupiać – rugam ich.
- Znamy nasze obowiązki – ochroniarz wydaje się
nieco urażony, że zwróciłem mu uwagę.
Jeśli mam być szczery, to nie do końca rozgryzłem
jeszcze zawiły labirynt pałacowych korytarzy. Wolę błądzić między piętrami niż
prosić o pomoc. Poza tym Vee obiecał, że dostanę plany budynku. Kilka minut
studiowania i będę je znał na pamięć.
Eryk nie ma takich dylematów. Posłusznie podąża za
dziewczyną. Zdaje się także nie zauważać cienia, który za nami podąża. Dawniej
to ja byłem jego cieniem. A on był humorzastym księciem, dla którego straciłem
głowę. Jak to się stało, że wylądowaliśmy tutaj?
- Jesteśmy na miejscu – dziewczyna wskazuje znajomo
wyglądające drzwi.
- Bardzo dziękujemy. – Eryk przykłada dłoń do
czytnika, aby uporać się z elektronicznym zamkiem.
- Bardzo – przedrzeźniam go, obdarzając moich
ochroniarzy kwaśnym spojrzeniem. – Spadajcie.
- Nie tak szybko, Pluszaku. – Mężczyzna śmiało wpycha
się przede mnie, zatrzaskując drzwi, aby Eryk nas nie słyszał. – Musimy porozmawiać.
- Nie mam ochoty – odpowiadam zgodnie z prawdą. –
Cofnij się.
- To nie potrwa długo. Nalegam.
- O co chodzi? – Pytam szorstko, dając do
zrozumienia, że traci mój cenny czas.
- Długo jeszcze będziesz ciągnął to przedstawienie,
czy też zaczniemy się w końcu zachowywać jak na profesjonalistów przystało?
- Nie mam pojęcia o czym mówisz – udaję głupiego.
- Przestań się zgrywać. Zmieniłeś strony, wielka mi
rzecz. Nie oznacza to jednak, że możesz na każdym kroku podważać nasze
kompetencje.
- Nie będziesz mi mówił co mam myśleć – syczę, bo
nie chcę podnosić głosu.
- Pluszaku, współpracujmy, a wszy…
Mój cios jest celny. Rosły ochroniarz wpada na
ścianę. Na jego zaskoczonej twarzy pojawia się drobny uśmieszek, który
dodatkowo mnie nakręca. Adrenalina sprawia, że wyprowadzam kilka ciosów,
których on skutecznie unika.
- Dość! – Towarzysząca nam kobieta postanawia
interweniować. – Uspokójcie się. Natychmiast!
- Simon… – Zdyszany mężczyzna wyciąga rękę w moją
stronę. Co to ma być? Próba pojednania? Może je sobie wsadzić w tyłek!
Odblokowuję drzwi i wchodzę do sypialni nie
oglądając się za siebie.
Jestem tak nabuzowany energią, że najchętniej coś
bym rozwalił. Mam ochotę rzucić wszystko i wyjść na zewnątrz. Biec przed siebie
tak długo aż zabraknie mi tchu.
W sumie mógłbym to zrobić. Przewietrzyć się. Nabrać
dystansu. To by mi dobrze zrobiło. Odciąłbym się od pałacu i problemów, które…
Pałac. Eryk.
Nie. Nie mogę tego zrobić. Jeśli stąd wyjdę, nie
będę sam. Czyjś czujny wzrok już zawsze będzie za mną podążać. To złota klatka.
Siadam na sofie i chowam twarz w dłoniach.
- Wszystko w porządku?
Eryk siada obok mnie. Otwieram oczy i przez chwilę
uważnie się w niego wpatruję. Pozbył się marynarki. Elegancka postawa. Splecione
dłonie, równiutko ułożone na kolanach. Ton głosu przepełniony troską.
- Jesteś zbyt idealny – mamroczę pod nosem wstając
ze swojego miejsca.
- Nie jestem i dobrze o tym wiesz.
- Jesteś. Wszystko w tobie jest po prostu
perfekcyjne. Twoje zachowanie. Sposób, w jaki się poruszasz, jak mówisz.
Panujesz nad każdym ruchem.
- Simon, ochrona zostaje. Obojętne co powiesz, nie
zmienię zdania.
- Wiem, ale… – Zaczynam nerwowo krążyć po pokoju,
szukając odpowiednich słów, którymi mógłbym opowiedzieć mu co czuję. – Próbuję
oswoić się z sytuacją, ale mam chwilowy kryzys.
- Ja też często miewałem kryzysy. Przyzwyczaisz się.
- Jasne. Już to widzę – opadam na fotel po drugiej
stronie pokoju.
- Za kilka dni nie będziesz zauważał ich obecności.
Zaufaj mi. Mam doświadczenie w takich sprawach.
- Traktują mnie jak dziecko, rozumiesz? To
frustrujące – narzekam na ciężki los.
- Wkurzasz się o to, że nazywają cię „Pluszakiem”?
- Wkurzam się o wszystko. A najbardziej o to, że
kocham cię tak cholernie mocno, że jestem gotowy na wiele więcej, aby tylko z
tobą być.
- Bardzo mnie to cieszy. – Eryk świętuje swój sukces
szeroko się uśmiechając.
- A mnie nie. Przez jakiś czas będę nieznośny.
- Doskonale cię rozumiem. Ja też nie chciałem spędzać
czasu z moim ostatnim ochroniarzem. Sama jego obecność wyprowadzała mnie z
równowagi do tego stopnia, że zdarzało mi się czymś w niego rzucić.
- Mówisz o Vee? – Z trudem powstrzymuję śmiech,
wspominając początki naszej znajomości.
- Vee? – Eryk na chwilę się zamyśla. – Nie. Jego
obecność działała kojąco.
- Vee działa kojąco… – z niedowierzania aż nie wiem
co powiedzieć.
- Zazdrośnik – szarooki zaczyna chichotać. Po chwili
poważnieje. – Nie zapytasz co czuję przy tobie?
- Co czujesz? – Mile połechtany, pozwalam aby owinął
mnie sobie wokół palca.
- Emocje. Cały wachlarz emocji, których przedtem nie
znałem. Przy tobie czuję, że żyję. I chciałbym, abyś ty też długo przy mnie
żył, dlatego koniec z bijatykami.
- Skąd… Skąd o tym wiesz? – Czuję się jak dziecko,
przyłapane na kradzieży cukierka.
- Przy drzwiach jest kamera.
- To on zaczął! Sprowokował mnie i nazwał „Pluszakiem”!
– Przytaczam najważniejsze argumenty świadczące o mojej niewinności.
- Vee przydzielił ci najlepszych ludzi.
- Najlepszych? Facet nie umiał mnie trafić! –
Przechwalam się swoimi umiejętnościami.
- Nie chciałbym być na ich miejscu gdyby się
okazało, że zrobili ci jakąś krzywdę. Nawet próba ucieczki do innego kraju na niewiele
by się zdała. Vee nie wybacza błędów. Wiem co mówię, bo jego ludzie towarzyszą
mi od dawna.
- Są tak dobrzy, że pozwolili Alanowi wejść do
Twierdzy – przypominam.
- Było to dość traumatyczne wydarzenie, przyznaję,
ale miało też dobre strony.
- Dobre strony? Żartujesz?! Alan postrzelił Moor’a,
pobił cię i prawie wysadził hotel! – Moje próby zapanowania nad gniewem szlag
trafia.
- Za to zostawił sztylet i szpiega. To wyrównuje
rachunki. Idę się umyć. Jestem zmęczony. – Eryk rusza do sypialni.
Ponownie siadam na sofie. W głowie mi huczy od
dręczących myśli. Pałac. Królestwo. Konsorcjum. Ochrona. Alan. Twierdza.
Wybuch. Stary książę. Moja rodzina… Wszystkie te tematy są ze sobą misternie
połączone. Przypominają wielką pajęczynę, składającą się z kłamstw i licznych
przestępstw. Winni cieszą się wolnością, a my skazujemy się na życie w
luksusowym więzieniu.
Na domiar złego mój telefon zaczyna wibrować.
Niechętnie odblokowuję ekran i przeglądam wiadomości, które przesyłam mi Vee.
„Zmiana
planów. Nie wracam na noc. Zobaczymy się rano.”
Vee nie wraca na noc? Ciekawe… Powinienem powiedzieć
Erykowi. To nasza pierwsza noc w pałacu. Pewnie się stresuje. Nie przepada za
zmianami. Trudno mu będzie zasnąć w nowym miejscu. Zresztą nie tylko jemu.
- Skarbie? – Wołam jasnowłosego.
- Tak? – Eryk wychodzi z łazienki. Ma podwinięte rękawy
koszuli aż do łokci. Poluzowuje krawat. – Nalewam wody do wanny. Jest
olbrzymia. Chcesz się ze mną wykąpać?
Chcę.
Bardzo chcę.
Mieć go tu i teraz.
Podchodzę do chłopaka. Obejmuję go ramieniem w
pasie, a następnie bardzo namiętnie całuję. Mój wybranek leniwie owija ramiona
wokół mojej szyi. Śmieje się, pozwalając mi na odrobinę szaleństwa.
- Co cię tak bawi, ukochany? – Pytam między
pocałunkami, których nigdy dość.
- Ty. Nie możesz wyjść, prawda?
- Prawda – przytakuję, pozbywając się jednocześnie
jego krawata.
-Vee jest zajęty, ale… Twoi ochroniarze… Pójdą się z
tobą na siłownię jeśli chcesz.
- Chcę ciebie.
- Już mnie masz. Jestem twój – przypomina,
spoglądając na mnie rozkochanymi oczami.
- Uśmiechasz się, bo wydaje ci się, że przejrzałeś
mnie na wylot? Tak się składa, wasza wysokość, że ja też wiem o czym myślisz.
Wypiłeś dużo wina, bo wiesz, ż trudno ci będzie zasnąć w nowym miejscu.
Zgadłem?
- Może – Eryk uśmiecha się tajemniczo. – Łóżko jest
duże i wygląda na wygodne, a ty będziesz obok, więc…
- Właśnie o tym mówię. Jest zbyt fajne, aby w nim
wyłącznie spać. – Rozpinam dwa dolne guziki jego śnieżnobiałej koszuli.
- Trzeba wyłączyć wodę. – Mały spryciarz. Naprawdę
sądzi, że zdoła mi uciec. Pogoń to najlepsza część zabawy.
W czasie, gdy Eryk ratuje łazienkę przed zalaniem, pozbywam
się marynarki, broni i koszuli, które rzucam na podłogę. Młody monarcha
nieśmiało sunie wzrokiem po mojej klatce piersiowej.
- Chodź do mnie.
- Po co? – Udaje zdziwionego, a może nieco się
wstydzi tego, jak przed chwilą na mnie patrzył.
- Mówiłeś, że chcesz się wykąpać. Trzeba cię
rozebrać zanim wejdziesz do wanny.
- Poradzę sobie.
- Chodź – wyciągam rękę.
Eryk przez kilka sekund rozważa co zrobić. Palce
jego prawej dłoni lekko drgają. Waha się. Wyciągam rękę, aby łatwiej mu było
podjąć decyzję. Tak jak przypuszczałem, młodziutki monarcha wpada w pułapkę.
Gdy tylko muska moją dłoń, przyciągam go bliżej.
- Długo kazałeś na siebie czekać – cmokam z
niezadowolenia, obracając chłopaka plecami do siebie.
- Simon… Nie…
- Ciii… – Szepczę do jego ucha. – Nie bój się. Nie
zrobię ci nic złego. Ufasz mi? – Zagaduję go, aby nieco się odprężył.
- Tak. – Eryk przytakuje, ale obydwaj znamy prawdę.
Jego zaufanie ma pewne ograniczenia, z którymi chciałbym się dzisiaj zmierzyć.
- Tęskniłem za tobą. Bardzo. – Wyznaję, rozpinając
guziki, które przedtem celowo pominąłem.
- Przecież cały czas byliśmy razem – zauważa.
- Nie mogłem cię dotykać ani całować.
- Dotykałeś mnie przed chwilą.
- Wiem, ale ciągle mi mało. Działasz na mnie jak
narkotyk. Chcę więcej i więcej. – Sięgam do paska od jego spodni.
- Nie – Eryk od razu reaguje, układając swoje dłonie
na moich.
- Mówiłeś, że mi ufasz.
- Bo ufam, ale…
- Powiedz mi – nalegam, odsuwając jego ręce, abym
mógł swobodnie rozpiąć pasek. – Powiedz mi co czujesz.
- Simon, prosiłem cię… Wiele razy…
- Wiem – przerywam mu. – Nie zrobiłem nic złego. –
Rozpinam jego spodnie i pozwalam, aby obrócił się do mnie twarzą. – Kocham cię.
Nie chcę, abyś się przy mnie bał. Tymczasem serce bije ci tak szybko –
przykładam dłoń do jego klatki piersiowej.
- Przepraszam – skruszony monarcha ucieka wzrokiem,
wpatrując się w podłogę.
- Nie przepraszaj, bo nie masz za co. – Zsuwam spodnie
z jego szczupłych bioder. – Pospieszmy się, bo woda ostygnie.
Wspólna kąpiel to genialny pomysł. Chciałem ją
wykorzystać jako pretekst, by móc się trochę poprzytulać lub podroczyć z
Erykiem. Nie sądziłem, że dziewiętnastolatek okaże się aż tak odważny, że z
własnej inicjatywy wdrapie się na moje kolana. Kochamy się wolno, celebrując
fakt bycia razem.
Zrelaksowany i znacznie bardziej spokojny, suszę
Erykowi włosy, a potem zanoszę go do naszego nowego łóżka.
- Dziwnie się tu czuję, a ty? – Srebrnooki stara się
wygodnie ułożyć w moich ramionach.
- Ty? Przecież jesteś królem. Pałac to twoje
środowisko naturalne.
- Przestań ze mnie żartować. Mówisz tak, jakby na
tobie nie robiło to żadnego wrażenia.
- No cóż… Pracując jako ochroniarz poznałem różnych
ludzi. Aktorów, celebrytów, polityków. Zdarzali się też członkowie
arystokracji, lecz żadnego z nich nie otaczał aż taki przepych.
- Głupek! – Eryk szturcha mnie łokciem w bok.
- Au! – Żalę się, tłumiąc atak śmiechu.
Zapada chwila ciszy. Eryk wpatruje się w sufit,
intensywnie nad czymś rozmyślając.
- Podoba mi się tutaj. Dziękuję, że jesteś – unosi głowę
i spogląda mi prosto w oczy. – I zawsze będziesz, prawda?
- Zawsze – potwierdzam.
Mój ukochany cicho wzdycha i opada na poduszki.
- Chcesz już spać? – Pyta niespodziewanie.
- Nie chcę. Za to dziwi mnie, że ty nie śpisz. To był
ciężki dzień, a ty wypiłeś sporo wina i…
- Simon? – Przerywa mi.
- Tak, skarbie?
- Jeszcze... Kochaj mnie jeszcze… – prosi, skopując
kołdrę na podłogę.
- Królowi się nie odmawia, prawda? – Łapię Eryka za
nogi i przysuwam bliżej siebie, odrzucając poduszki, które mi przeszkadzają.
- Protokół tego zabrania. To wbrew historii i
tradycji.
- Postaramy się o własną historię. I własne tradycje.
Jakie zaskoczenie - spodziewałam się Króliczka :) Ale dobrze wskoczyć w Humory króla, zwłaszcza gdy jest chwilowa(?) odmiana nastroju i w końcu nieco lepiej z Erykiem. Ale ciągle czuję bardzo mocno frustrację Simona, nie do końca umiem sobie wyobrazić jak oni mają wspólnie żyć, będąc tak bardzo na świeczniki i ciągle pod obserwację i jeszcze z V ciągle wygrywającym z Simonem w kwestii uczuć Eryka. Eryk może się z Simonem kochać, ale V jest jego punktem odniesienia. Jakby miał wybierać, jestem pewna, że uznał by, że nie może zyć bez V. Simon jest dla niego w pewnym sensie obowiązkiem. Ta relacja nie może przetrwać w takim układzie :(
OdpowiedzUsuńJa też spodziewałem się Króliczka, ale nie skończyłem pisać nowego rozdziału. Potrzebuję jeszcze chwili.
UsuńUważa, że związek Simona, Vee i Eryka można jeszcze odrobinkę bardziej skomplikować i z pewnością to zrobię :D
Twój Kitsune
Co, mówisz, że może mały trisome ? ;) V i Simone mają się jakby ciut ku sobie?
UsuńMoje serce nie zdzierży jeszcze większej komplikacji... już ich ledwo ogarniam, serio, co ich w tym wszystkim trzyma i skleja nie potrafię ogarnąć.
Jak dla mnie Simon dostanie w końcu szału - jeśli ma choć trochę charakteru. Nie widzę go jako kogoś kto wytrzyma bycie tak mocno pod butem jak on by musiał byc aby wytrwać u boku Eryka.
Eryk z kolei to jedna wielka nerwica, bez V nie przeżyje, a nie ma w tym związku miejsca dla trzech.
Jak tylko V zniknie, Eryk się rozpadnie. Simon nie wiem po co i do czego Erykowi, chyba tylko do seksu.
Nie ogarniam tych relacji O.o Strasznie mnie frustrują :D
"Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta" :D Więc tak, trzeba poczekać co przyniesie przyszłość. Pewnie odległa, bo teraz zajmę się Króliczkiem. Jedno jest pewne - chłopcy nie będą się nudzić, oj nie będą :D
UsuńTwój Kitsune
Przerażasz mnie... ale tak fajnie :) Strasznie jestem stęskniona Twoich dzieł, nie żebym poganiała, absolutnie nie, ale spijam każde słowo jak wodę na pustyni :)
UsuńMam taki plan (ale to zależy od tego, jakie zajęcia będę miał w weekend), aby napisać coś ekstra na walentynki. Taka krótka historyjka :D Najwyżej podzielę ją na 2-3 części, jeśli będziecie zainteresowani. A jak nie teraz, to napiszę ją po sesji. Bo muszę. Po prostu muszę :D
UsuńTwój Kitsune
Oj tak proszę proszę!!! TZN sesja oczywiście najważniejsza ;) też mam egzaminy, najbliższy weekend zawalony całkiem.... Ale chyba będę 10x dziennie sprawdzać i tak, czy może przypadkiem miałeś złe priorytety ;)
UsuńZrobimy tak. Ty będziesz się grzecznie uczyć, a ja coś tu stworzę :D Z góry zaznaczam - nie przyjmuję reklamacji :D
UsuńTwój Kitsune
Umowa stoi :) Nie usłyszysz ode mnie słowa krytyki, będę lukrować do obrzydzenia!
UsuńJeszcze zobaczymy. Chociaż kto wie. Może spodoba Ci się moja wredna historyjka :D
UsuńTwój Kitsune
Egzamin za 4h a ja tu lukam nieśmiało :D :D Widzę, że masz lepsze priorytety niż ja ;)
UsuńTrzymam kciuki za Twój egzamin :)
UsuńCiężko być kreatywnym mając zajęcia od 8 do 20. Staram się. Serio. Rozdział będzie. Dziś lub jutro.
Twój Kitsune
Lol, 25 minut do egzaminu a ja znowu tutaj :) Kitsune, ja nie popędzam, ja się śmieję sama z siebie - plus szukam nieco ulgi w napięciu ;
UsuńUwielbiam te opowiadanie, bardziej Bezsenne Noce, ale czekanie na nowy rozdział to mordęga!! 2 miesiące :'(
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, "- To on zaczął! Sprowokował mnie i nazwał „Pluszakiem”! – Przytaczam najważniejsze argumenty świadczące o mojej niewinności." - szkoda że Simon jeszcze nie tupnął nogą... cieszy mnie że Eryk je musi nabrać sił...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, "- To on zaczął! Sprowokował mnie i nazwał „Pluszakiem”! – Przytaczam najważniejsze argumenty świadczące o mojej niewinności." - szkoda że Simon jeszcze nie tupnął nogą... cieszy mnie że Eryk je, musi nabrac sił...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika