„Bezsenne Noce"
Unoszę się na
skrzydłach miłości. Frunę. A właściwie mercedes frunie, wioząc nas do celu,
jakim jest hotel. Nie ukrywam, że już jakiś czas temu sprawdziłem renomę tego
miejsca. Dokładnie przejrzałem ofertę. Porównałem z innymi. Mam nadzieję, że
Eli doceni moje starania.
Minusem tej
szalonej eskapady jest nieco długa droga, którą musimy pokonać, aby beztrosko
pławić się w luksusie. Eli jest zmęczony. Powinien się zdrzemnąć, ale siedzenia
w samochodzie w niczym nie przypominają
wygodnego łóżka, na którym mógłby się położyć. Na szczęście nie narzeka.
Przegląda wyniki badań lub wpatruje się w zdjęcia z USG, podziwiając nasze
maleństwo.
- Nie płacz – ganię
chłopaka, który ukradkiem ociera łzy.
- Nie płaczę.
- Przecież widzę –
obracam głowę, bo lepiej się przyjrzeć zaczerwienionym oczom mojego ukochanego.
- Patrz na drogę –
Króliczek celowo unika mojego spojrzenia, wpatrując się w widoki za oknem.
- Jestem dobrym
kierowcą – męska duma nie pozwala mi zignorować uwagi o sposobie, w jaki
prowadzę auto. Eli wie, że nigdy nie narażę go na niebezpieczeństwo.
- Znacznie
przekraczasz dozwoloną prędkość.
- Wiem – uśmiecham
się zawadiacko. – Robię to dla ciebie.
- Dla mnie? – Eli
zmienia ułożenie ciała. Podciąga nogi na fotel, aby móc położyć się na boku.
- Lubisz szybką
jazdę. Poza tym sam widzisz, że na wsi drogi są praktycznie puste, a nam
odrobinę się spieszy.
- Gdzie się tak
spieszymy? – Czuję na sobie uważne spojrzenie fiołkowych oczu.
- To niespodzianka
– odpowiadam tajemniczo.
Było mi przykro, że
tak mało korzystamy z życia. Zmuszeni byliśmy odłożyć wszystko na później.
Teraz to sobie odbijemy. Zjemy kolację w boskiej restauracji. Właśnie dlatego
tak naciskałem na ten wyjazd. Eli i ja potrzebujemy chwili przerwy. Czasu
wyłącznie dla siebie. Chcę mu pokazać, jak bardzo go kocham. Nic tego nie
zmieni.
Wynajmuję
największy apartament, który składa się z dwóch olbrzymich sypialni, dwóch
łazienek, przestronnego salonu oraz tarasu, z którego będziemy mogli podziwiać
nocną panoramę miasta.
- Widok zapiera
dech w piersiach – Króliczek z przyjemnością wychodzi na zewnątrz. Ciepłe
promienie wrześniowego słońca podkreślają brzoskwiniową opaleniznę oraz złote
refleksy, ukrywające się w jego jasnych włosach.
- To prawda –
przytakuję, pochłaniając ten cudowny widok.
- Patrzysz w złą
stronę – Eli przyłapuje mnie na gorącym uczynku.
- Nie ma nic
piękniejszego od ciebie – komplementuję narzeczonego.
- Gdzie najpierw
pójdziemy?
- Nie wiem –
wzruszam ramionami.
- Nie wiesz?
Zaplanowałeś ten wyjazd z wyprzedzeniem.
- Owszem,
zaplanowałem – gram na czas, by podsycić jego dziecięcą ciekawość.
- Nie chcesz mi
powiedzieć? – Eli zadaje kolejne pytanie, licząc na to, że podzielę się z nim
odpowiedziami.
- To niespodzianki,
więc chyba nie powinienem niczego zdradzać.
- Max… – mruży
oczy. Jest zirytowany, a ja zaczynam się głośno śmiać, widząc jego szczerą
reakcję.
- Nie musimy się
spieszyć.
- Nie musimy?
Przecież jutro wracamy do domu.
- Jutro? – Dziwię
się. – Dlaczego jutro?
- Tak mówiłeś, gdy
byliśmy w szpitalu.
- Skarbie, ja nic
takiego nie powiedziałem – wyprowadzam nastolatka z błędu.
- W takim razie
kiedy wrócimy do domu? – Eli wydaje się nieco zagubiony.
- Za jakiś czas.
Jesteśmy tu dziesięć minut. Już się znudziłeś hotelem?
- Nie.
- Więc o co chodzi?
- Nie powinniśmy tu
za długo zostawać. Wiesz, ile to będzie kosztowało?
- Szczerze? Nie mam
zielonego pojęcia i nic mnie to nie obchodzi. Ciebie też nie powinno. Mówiłem
ci setki razy, Króliczku, że nie musisz się martwić o pieniądze. Mamy ich
naprawdę dużo. Możemy tu zostać miesiąc lub rok. To bez znaczenia.
- Tak nie wolno! To
marnotrawstwo!
Wzdycham ciężko, po
czym przytulam moje zmartwione maleństwo.
- Jesteśmy tu
dlatego, że zgodziłeś się na rozpieszczanie, pamiętasz?
- Liczyłem na to,
że zachowasz zdrowy rozsądek.
- Mój kochany,
cieszę się, że masz o mnie tak dobre zdanie – całuję Eli w policzek. – Spójrz
na to z tej strony. Każdy udany związek oparty jest na równowadze oraz sztuce
zawierania kompromisów.
- Sądziłem, że w
pierwszej kolejności liczy się miłość – Eli trafnie mi dogryza.
- To prawda. Kocham
cię do szaleństwa i zrobiłbym dla ciebie wszystko – przechwalam się siłą uczuć,
która rozpala moje serce. – Staram się nie narzucać ci swojego zdania. Troszczę
się o ciebie. Dbam o twoje dobro.
- Ale…
- To co tu widzisz
– wskazuje na nasze otoczenie – to jestem prawdziwy ja. Tak chcę cię kochać.
Chcę to okazywać zabierając cię do różnych miejsce, kupując prezenty, które
pewnie uznasz za zbędne. Mimo to i tak je kupię. Po prostu taki jestem –
dodaję, obnażając w ten sposób wszystkie swoje słabości.
- Mam to
zaakceptować? Tego ode mnie oczekujesz?
- Skarbie, oczekuję
to nieodpowiednie słowo.
- A jakie byłoby
lepsze?
- Akceptacja. Chcę,
abyś mnie zaakceptował takim, jaki jestem.
- A nie przyszło ci
do głowy, że to dość ekstrawagancji sposób na wyrażanie uczuć?
- Ekstrawagancki?
Króliczku, a co widzisz w tym ekstrawaganckiego? Wbrew temu co sobie o mnie
myślisz, uważnie cię słucham. Pamiętasz, jak chciałem ci kupić sportowy
samochód? Powiedziałeś, że nie chcesz. Tak było, prawda?
- Max…
- Posłuchałem cię.
Nie kupiłem samochodu. Co prawda będę musiał to jakoś zrekompensować innym
drobiazgiem. Wstrzymam się jeszcze jakiś czas, a potem coś wymyślimy.
Na wszelki wypadek
nie będę wspominał o nowym domu, wspólnym zamieszkaniu z rodzicami i zwierzętach.
Nie jest to najodpowiedniejsza chwila.
- Straciłem
nadzieję, że da się ciebie jakoś zreformować – nastolatek wywiesza białą flagę.
- To mało
prawdopodobne – przyznaję. – Jesteś dla mnie najważniejszy. Mój świat kręci się
wokół ciebie. Jesteś moim słońcem i księżycem. Jestem bardzo szczęśliwy, że
jesteśmy tu razem. Kocham cię, mój Króliczku. A ty mnie kochasz?
- Kocham – Eli
uśmiecha się bez przekonania.
- Chodź. Pora się
zdrzemnąć.
- Mogę? Nie chcę
psuć twoich planów.
- Skarbie,
oczywiście, że możesz. Znając nasz dziecko, pewnie musisz, co?
- Nie ukrywam,
jestem trochę zmęczony. Badania były stresujące, ale z drugiej strony włożyłeś
sporo wysiłku, abyśmy mogli tu przyjechać. Rozpisałeś grafik.
- Wszystko idzie
zgodnie z planem. Teraz jest właśnie czas na drzemkę. Chodź – ciągnę Eli za
sobą do salonu. – Którą sypialnię wybierasz?
- Nie wiem.
Pierwszy raz jestem w tak dużym apartamencie.
- W takim razie
prześpimy się tu – kieruję się w stronę drzwi znajdujących się po lewej.
- Chciałbym się
umyć. Mam wrażenie, że lepię się od żelu. – Króliczek obejmuje brzuch.
Szybka kąpiel z
pewnością nie zaszkodzi. Zwłaszcza, że jego ciało zostało zbrukane. Obcy
mężczyzna dotykał jego miękkiej skóry. Zalewa mnie fala wspomnień z gabinetu.
Nie powinienem o tym myśleć. To zatruje mi życie.
- Jesteś głodny?
Zamówimy coś pysznego? Mały deser lub lody? – Kuszę moje szczęście słodkimi
przysmakami.
- Może później,
dobrze? – Eli dyskretnie odmawia. Po jego minie widzę, że marzy wyłącznie o
tym, aby się położyć.
Obserwuję, jak
związuje rozpuszczone włosy w luźny kok, a następnie pozbywa się ubrań,
rzucając je na ozdobną pufę.
Kiedy mój narzeczony
bierze prysznic, przynoszę dla niego miękki ręcznik, a także hotelową piżamę.
Jest nieco luźna i zbyt obszerna, ale na razie wystarczy.
- Posmarujemy
brzuszek olejkiem? – Pokazuję nastolatkowi niewielką buteleczkę, którą
wyciągnąłem z koszyka pełnego różnych miniaturowych produktów.
- Nie mam siły –
Eli ledwo trzyma się na nogach. – Max… –Wyciąga rękę w moją stronę.
- Moje kochanie –
biorę chłopaka na ręce i zanoszę do łóżka.
Króliczek od razu
mości się między poduszkami. Na jego twarzy pojawia się błogi uśmiech.
- Nareszcie –
szepcze, wyciągając się wygodnie.
Wyciągam telefon i
robię kilka szybkich zdjęć. Tego typu pamiątka jest na wagę złota. Hotelowe
łóżko jest naprawdę duże. Jego rozmiar sprawia, że Eli wydaje mi się mniejszy
niż w rzeczywistości.
- Mały Króliczek w
puchowym gniazdku – śmieję się cicho, przenosząc zdjęcia do ukrytej galerii.
- Przytul – ukochany
domaga się czułości.
Kładę się na łóżku
i otulam ramieniem moją słodką trusię. Eli nie jest zadowolony. Przyciąga mnie
znacznie bliżej, wprost zaborczo.
- Zwykle narzekasz,
gdy za mocno cię ściskam.
- Przyzwyczaiłem
się – odpowiada sennie. – Dziwnie się czuję, gdy tego nie robisz. Zupełnie,
jakby czegoś brakowało.
- Śpij. Potem
porozmawiamy.
- Ja…– Eli chciałby
mi jeszcze coś powiedzieć, lecz nie jest w stanie.
- Też cię kocham –
szepczę mu do ucha.
Czasami i ja
potrafię czytać w jego myślach.
***
Nie lubię spać w
dzień. Liczne obowiązki mi na to nie pozwalają. A właściwie nie pozwalały.
Ciąża wiele zmienia. Jest mi za ciepło. Powinienem przeanalizować listę
atrakcji. Zarezerwować stolik w restauracji. Zdobyć dla nas odpowiednie
ubrania. Powiadomić rodziców oraz April o wyjeździe, żeby się nie denerwowali.
Tymczasem beztrosko przytulam się do Króliczka i zasypiam. Cisza. Spokój.
Wyjątkowo wygodne łóżko. Mam wrażenie, że poranek był wieki temu. Stres
spowodowany badaniami też zrobił swoje. Chociaż to nie ja noszę nasze dziecko,
to jednak na wszystko dość silnie reaguję. Emocje, które kiedyś ignorowałem,
dają mi się mocno we znaki. Cieszę się, że mogę je rozładować odpoczywając z ukochanym.
Budzę się dopiero
po osiemnastej, w co ciężko jest mi uwierzyć. W pierwszej chwili podejrzewam
zegarek, że robi sobie ze mnie żarty. Apartament spowity jest w mroku. Za oknem
widać światła, przypominające mi o nocnym życiu, które kiedyś tak lubiłem.
Wystarczyło kilka miesięcy na wsi, abym tak diametralnie zmienił swoje
upodobania? Wydawało mi się, że dobrze znam siebie, a tu proszę. Zupełnie inny
Max.
Przyglądam się
Króliczkowi, który śpi wtulony w moje ramiona. Gdyby nie afera ciążowa i ta
fatalna pomyłka, nigdy w życiu nie zainteresowałbym się kimś takim jak on. Za
młody. Zbyt śmiały. Udający niezależnego. W dodatku to facet. W roli kandydatki
na żonę widziałem kobietę.
Przysuwam się do
Króliczka i delikatnie całuję. Jest mój. Tylko mój. On. Nasze dziecko. Nasze
szczęście i przyszłość, której nie mogę się doczekać. Nie należę do marzycieli.
Byłbym wdzięczny za namiastkę tego, co mam teraz.
- Max… – Z ust
mojego ukochanego wydobywa się westchnienie. Uśmiecham się na samą myśl, że nie
jestem mu obojętny.
- Myślisz o mnie
nawet we śnie?
- Cały czas o tobie
myślę, mężu.
- Ja o tobie też,
mój puchaty Króliczku.
- Nie jestem
puchaty.
- Jesteś – łapię
chłopaka za pupę, by bardziej naświetlić, którą część jego ciała uznaję za
„puchatą”.
- To chwilowe,
rozmawialiśmy już o tym.
- I ustaliliśmy, że
pupa zostaje – przypominam nastolatkowi nasze wcześniejsze porozumienie.
- My? – Eli udaje
zdziwionego.
- Dobrze, ja to
ustaliłem – poprawiam się. – Jestem mężem i głową rodziny. Moje zdanie jest
decydujące – oświadczam autorytarnie.
- Ja też będę
mężem.
- Skarbie… Nie
wiem, jak ci to powiedzieć, więc powiem wprost. Rodzina funkcjonuje znacznie
lepiej, gdy jest ustalony podział obowiązków. Byłeś, jesteś i będziesz moim
Króliczkiem. Tylko moim – celowo łagodzę przekaz, by nie wkurzyć mojej małej
bestyjki.
- Mam być uległy i
podporządkować się twojej woli, tak? – Eli dochodzi do sedna, rozważając na
głos moje wcześniejsze słowa.
- Chcę, abyś był
sobą i pozwolił mi być sobą. Opiekowanie się rodziną to mój przywilej. Nie
zamierzam go oddawać. Natomiast ty… Jesteś taki… – Ponownie łapię Eli za pupę,
by nakreślić sytuację.
- Max! Przestań
mnie wkręcać! – Osiemnastolatek wybucha śmiechem. – Ja to wszystko wziąłem na
poważnie – żali się.
- To dobrze –
wtulam twarz w jego szyję. – Kochaj mnie bez względu na wszystko.
- Kocham i to mnie
przeraża. Co ty ze mną robisz?
- Króliczku, pomyśl
lepiej co ty ze mną robisz – całuję chłopaka w czubek nosa.
- Poczekaj chwilę… –
Ciężarny nieco się ode mnie odsuwa. – Niewygodnie mi.
- Bolą cię plecy? –
Zaalarmowany od razu zaczynam działać. Zeskakuję z łóżka, aby Eli miał więcej
miejsca.
- Nie uciekaj –
chłopak próbuje przyciągnąć mnie z powrotem. – Już jest dobrze.
- Nie jest.
- Max, dziecko
rośnie i kopie. Czasami wszystko mnie boli, ale takie są uroki ciąży.
- I nic mi nie
mówisz?! Jak długo to trwa?! Rano byliśmy w szpitalu! Mogłeś powiedzieć swojej
lekarce. Ona z pewnością coś by zaradziła! – Wpadam w panikę, nie wiedząc, jak
zaradzić tak przykrej sytuacji.
- Właśnie dlatego nic
nie mówię – mruczy pod nosem, przyglądając się atakowi paniki, który właśnie
przechodzę.
- Skarbie, zrozum.
Nie chcę, abyś cierpiał. Tak niewiele mogę dla ciebie zrobić.
- Co powiesz na
masaż? – Miło mi, że pomimo niewygody Eli nadal spragniony jest mojej
bliskości.
- W hotelu z
pewnością mają masażystów, którzy…
- Max – blondyn
zaczyna rozpinać guziki piżamy. – To twoje zadanie. Poradzisz sobie, prawda?
- Tak, ale… –
Jestem w kropce, bo nie wiem do czego on dąży. I jak mam go dotykać, skoro jest
obolały?
- Przeżyłeś dziś
koszmar związany z pielęgniarzem. Wytrzymasz rundę drugą z masażystą?
Bardzo dobre
pytanie. Czy wytrzymam? Eli musiałby się rozebrać, tak jak teraz. Pozbył się
góry od piżamy. Poprawia włosy, ponownie upinając je w kok. Mogę sobie
wyobrazić, że w pokoju oprócz nas pojawia się jakiś facet. Przecież to nic
trudnego. Ten obcy wyleje olejek na dłonie, a potem będzie dotykał… Moja wizja
nagle blaknie. Próbuję ją przywołać, lecz wraca jakoś dziwnie zmieniona. Nadal
jesteśmy w tym pokoju. Eli wciąż jest nagi, a masażysta leży na podłodze. Ktoś
go znokautował. Hmm…
- Ułożenie gwiazd
nie jest zbyt sprzyjające dla osób z zewnątrz – odpowiadam wymijająco, sięgając
po butelkę olejku, którą przyniosłem wcześniej z łazienki. – Obiecuję, że z
prawdziwą przyjemnością zgłębię wszystkie tajniki masażu, jeśli pozwolisz mi na
sobie poćwiczyć.
- A gwiazdy? – Eli
nie daje za wygraną.
- Gwiazdy?
Pomyślmy. Nigdy nie byłem ich ulubieńcem. Zwykle ze mnie drwiły.
- Biedactwo –
ironiczny ton zdradza, że Eli wcale nie jest mnie żal.
- Pochyl się
odrobinkę do przodu – siadam za Króliczkiem. Odkręcam buteleczkę olejku. Zapach
jest znośny. Mam nadzieję, że zadziała równie dobrze, jak olejek, którego
zwykle używa w domu. Wylewam odrobinę na dłoń, a następnie przystępuję do
działania. – Przyjemnie? – Dopytuję. Mam świadomość, że ciało Króliczka jest
bardzo delikatne. Boję się, że jeśli użyję zbyt dużej siły, pieszczoty zmienią
się w torturę.
- Tak – bardziej
mruczy niż odpowiada.
Eli odchyla głowę
do tyłu, gdy opuszkami wodzę wzdłuż jego kręgosłupa.
- Reagując w taki
sposób dajesz mi sygnał, że mam cię dalej uwodzić. Wiesz o tym?
- Bo jestem z tobą–
cichy chichot działa na mnie jak afrodyzjak.
- To komplement?
- Chyba tak.
Przedtem… – Eli przestaje się śmiać i wraca myślami do przeszłości. – Przedtem nie
lubiłem i nie pozwalałem…
Nie chcę, aby
kończył to zdanie. Obracam jego głowę i lekko całuję w usta. Króliczek wpatruje
się we mnie przymglonym wzrokiem. Uśmiecha się.
- Pobrudzisz
koszulę od olejku – Eli próbuje się ode mnie odsunąć.
- Serio? –
Przyciągam go jeszcze bliżej.
- Zazdrosny.
Zaborczy – zaczyna wyliczać moje najlepsze zalety.
- A przystojny?
Troskliwy? Zakochany do szaleństwa?
- Aż tak mnie
kochasz? – Króliczek poddaje w wątpliwość siłę mojego uczucia?
- Chcesz się
przekonać jak bardzo cię kocham? Dobrze – uśmiecham się chytrze. – Zaspokoję twoją
ciekawość. Połóż się – odsuwam się na bok, by Eli mógł się wygodnie ułożyć na
poduszkach.
- I co teraz? –
Nastolatek próbuje mnie odrobinkę podjudzić.
- Będziemy
kontynuować masaż – sięgam po jego prawą stopę, którą gładzę z dużym uczuciem.
- Proszę, nie rób
tak. To łaskocze.
- Teraz też cię
łaskoczę? – Całuję Eli po wierzchu stopy jednocześnie ugniatając jego szczupłą
kostkę.
- Max…
- Tak? – Szepczę,
drażniąc przy tym jego skórę.
- Nikt mnie nigdy
nie dotykał tak jak ty.
- To dobrze.
Przekonasz się co ja czuję, gdy jesteś blisko. Bezustannie cię pragnę. Pożądam.
Chcę z tobą być. Dotykać cię. Śmiać się razem z tobą. Rozmawiać. Każda, nawet
najmniejsza rzecz, przy tobie staje się znacznie lepsza. Zmieniłeś mój świat.
Mnie też zmieniłeś.
- Mało trzeba ci do
szczęścia, mężu. - Nastolatek droczy się ze mną. Opieram jego stopę o swoją
klatkę piersiową i zaczynam podwijać spodnie od piżamy, by odsłonić nagą skórę.
- Jesteś dla mnie
wszystkim. Czuję się tak, jakbym odnalazł wszystkie najwspanialsze skarby
świata i właśnie teraz na nie patrzył.
W odpowiedzi oczy
Eli zachodzą łzami. Wpatruje się we mnie bezradny, a jednocześnie taki
szczęśliwy.
- Bardzo… Bardzo
mnie kochasz.
- Masz rację.
Właśnie tak cię kocham, mój Króliczku.
Chcę pocałować
narzeczonego. Opieram dłoń na pościeli i pochylam się do przodu, lecz Eli chce,
abym dotknął jego brzucha. Dziecko nie lubi być pomijane.
- Maleństwo już nie
śpi – uśmiecham się, przytulając twarz do miejsca, gdzie tak wyraźnie czuję
jego ruchy. – Znowu broisz?
- To pora kolacji.
- Jesteś głodny?
- Trochę jestem. Zarezerwowałeś
stolik w restauracji?
Jeśli poproszę, Eli
grzecznie wstanie, ubierze się i pójdzie ze mną na wymarzoną randkę. Moje
uczucia są dla niego ważne. Moje przyjemności także.
- Zjedzmy kolację w
łóżku – decyduję.
- Tak robimy w
domu. Przyjechaliśmy tu po to, aby zerwać z rutyną, pamiętasz?
- Zrywamy z rutyną.
Wiedziałeś, że w hotelu serwują całe mnóstwo słodkości? – Sięgam po telefon. –
Chciałbym zamówić kolację. Coś słodkiego.
- Dobry wieczór
panu, mamy w ofercie różne desery oraz ciasta – przemiły głos pani z recepcji
przypomina mi, że będąc gościem apartamentu możemy poprosić o różne
udogodnienia, z których zamierzam często korzystać.
- W takim razie
niech będą ciasta. Wszystkie. I gofry – ułatwiam Eli wybór. Mój ukochany piorunuje
mnie wzrokiem. – Chciałbym także świece, płatki róż do wanny, pachnący olejek
oraz sok jabłkowy w kieliszkach – wymieniam jednym tchem, odkładając słuchawkę
na widełki.
- Max… – Młodziutki
narzeczony szuka słów, którymi mógłby skomentować to co usłyszał.
Na szczęście ja nie
mam takiego problemu. Uśmiecham się rozanielony. Czeka nas wyjątkowo udany
wieczór.
Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet :)
F**ck... zazdroszczę Króliczkowi, to mi zniszczy życie :D
OdpowiedzUsuńNiemniej na pewno miło zaczęłam ranek :)
Dziękuję :) I wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Mężczyzn !
Dziękuję :)
UsuńKróliczek niszczy Ci życie? Za jakiś czas możesz zmienić zdanie.
Twój Kitsune
Nie nie, nie Króliczek jako Króliczek raczej niedoścignione wzorce romansu jakie tu są prezentowane :)
UsuńA dziękuję dziękuję!!
OdpowiedzUsuńEli to taki szczesciarz, też tak chce :(
Facetów takich jak Max jest całkiem sporo. Tylko Króliczków brak :(
UsuńTwój Kitsune
Haha, też bym chciała być tak rozpieszczana jak Eli. Czekam na kolejny rozdział, powodzenia i dużo weny 😘
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, ta wizja jak masażysta ma dotykać króliczka a potem jak leży znokautwany ekstra dziś kolacja w łóżku, a jutro może być w restauracji...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika