niedziela, 20 marca 2022

mpreg 114

 

„Bezsenne Noce"

Przeglądam wieszaki w hotelowym butiku, szukając nowych ubrań na zmianę. Nie przywieźliśmy ze sobą żadnego bagażu. Pogoda także nas nie rozpieszcza. Pada od samego rana. Synoptycy przewidują, że weekend nie będzie należał do najpiękniejszych. Powinniśmy więc zaopatrzyć się w coś ciepłego.

Wybrałem dla siebie dwa całkiem niezłe garnitury. Kupiłem też koszule, buty, spodnie i kilka swetrów. Na zakupy wybrałem się sam, zostawiając moje śpiące szczęście w ciepłym łóżku. Eli nie lubi butików. Ja wprost przeciwnie. Nauczony doświadczeniem, uśmiecham się do przemiłych pań, które doskonale rozumieją mój problem. Wzorowo wywiązują się ze swojego zadania, zapełniając papierowe torby drogimi ubraniami. Ich ceny przyprawiłyby Króliczka o ból głowy. Na szczęście ma mnie – oddanego męża, który poprosił o usunięcie wszystkich metek.

Najwięcej czasu zajmuje mi wybór bielizny dla mojego ukochanego. Nie chcę powierzać tej prozaicznej czynności komuś obcemu, skoro sam mogę się tym zając. A potem sam ją z niego zedrę. Genialny plan.

Czuję się lekko rozczarowany. Wczorajszy wieczór nie skończył się tak, jak tego chciałem. Zamiast nocy wypełnionej namiętnością, kręciłem się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Mój uroczy towarzysz nie miał takiego problemu. Zjadł gofry i ciastko, a następnie odleciał do krainy marzeń sennych. Zamiast ognistego seksu przez ponad dwie godziny czytałem o ciąży. Okazuje się, że zmęczenie nie jest objawem, który każe stawiać cały szpital na baczność. Wprost przeciwnie. Ciężarny powinien dużo odpoczywać. Wziąłem więc samotną kąpiel w płatkach róż, co ani trochę nie poprawiło mi nastroju. Wahałem się, czy nie włączyć jakiegoś horroru. Skończyło się jednak na tym, że bezszelestnie wsunąłem się pod kołdrę, przytulając mój najcenniejszy skarb.

A teraz jestem tutaj. Stoję przed ekskluzywnie wyselekcjonowaną i perfekcyjnie zaaranżowaną przestrzenią, składającą się głównie z tiulu, satyny i koronek.

- Czy wybrał pan coś konkretnego? – Szefowa sklepu rusza mi na ratunek, oferując swoje wsparcie.

- Jeszcze nie – przyznaję nieco speszony.

- Interesuje pana najnowsza kolekcja? Mamy tez katalogi oraz…

- Interesuje mnie wszystko – przerywam kobiecie. – Doskonale wiem, co chciałbym kupić. Podoba mi się cała masa rzeczy. Problem polega w ilości.

- Nie rozumiem – zaintrygowana sprzedawczyni próbuje nadążyć za moim tokiem myślenia.

- Mój narzeczony twierdzi, że nie znam umiaru. Obrazi się, jeśli zabiorę ze sobą połowę sklepu. Jak mam wybrać kilka sztuk, skoro czuję się tu jak w raju? Podoba mi się to – wskazuję na wieszak, na którym znajdują się koronkowe figi w różnych odcieniach błękitu.

- Skoro niebieski jest pana ulubionym kolorem, proszę poprzestać na tym.

- Niebieski nie jest moim ulubionym. Wolę czarny – mamroczę.

- Jak długo będą panowie gościć w hotelu?

- Nie wiem. Pewnie kilka dni – udzielam odpowiedzi na pytanie, które nieco mnie zaskakuje. – W jaki sposób długość pobytu wiąże się z bielizną?

- Zaczniemy od różnych odcieni niebieskiego i czerni. Jeśli uzna pan, że to za mało, proszę do nas wrócić. Butik otwarty jest przez całą dobę. W ten sposób nie ogołoci pan naszych półek, a narzeczony nie będzie się gniewał.

- Jest pani aniołem! – Rozpromieniony propozycją, od razu porzucam mroczną strefę bezradności i przygnębienia.

- Po prostu lubię moją pracę. Proszę wybierać, a ja w tym czasie przyniosę kilka dodatków, które z pewnością się panu spodobają.

- Dodatków? – Tym razem to ja czuję się zaintrygowany.

- To część nowej kolekcji – kobieta wskazuje na regały ustawione za tiulowymi zasłonami. – Zapewniam pana, że warto się nimi zainteresować.

Obsługa sklepu zobowiązuje się dostarczyć moje nowe łupy wprost do apartamentu. Reguluję rachunek, dołączając do niego sowity napiwek. Zamawiam późne śniadanie. Kupuję olbrzymi bukiet różowych róż i czekam aż moja trusia zachce się obudzić.

Zapach jedzenia działa na dziecko niczym magnes. Eli unosi zaspane powieki. W pierwszej chwili rozgląda się nerwowo po pokoju.

- Max? – Szuka mnie wzrokiem, nieco zdenerwowany.

- Dzień dobry – uśmiecham się do nastolatka.

- To nie jest dom – odkrycie Eli sprawia, że zaczynam się wesoło śmiać.

- Jesteśmy w hotelu, pamiętasz?

- W hotelu? – Skołowany Króliczek próbuje odtworzyć wydarzenia ze wczoraj.

- To dla ciebie – wręczam mu olbrzymi bukiet.

- Dziękuję – chowa twarz w delikatnych płatkach kwiatów. – Tak słodko pachną.

- Cieszę się, że ci się podobają – pękam z dumy nad samym sobą. – Na wsi nie ma kwiaciarni. Każde zamówienie z poczty kwiatowej będzie szeroko komentowane przez lokalne plotkary, więc wolałem unikać takich gestów. Jednak teraz, widząc jaki jesteś zadowolony, chyba nie będę umiał się powstrzymać.

- Będziesz umiał. – Eli uśmiecha się do mnie w sposób, który zapiera mi dech.

W pierwszej chwili mam ochotę zabrać go do sąsiedniej sypialni i pokazać inne rzeczy, które dla niego kupiłem. Chcę usłyszeć kolejne komplementy. Powstrzymuję się. Ubrania mogą poczekać. Za to zdjęcia nie. Wyciągam telefon i pstrykam kilka fotek.

- Do albumu – udzielam odpowiedzi na milczące pytanie, które jeszcze nie padło. – Uśmiechnij się.

- Uśmiechnę się, jeśli ty też będziesz na zdjęciu.

- Ja? – Dziwię się.

- Chodź tu – Eli wskazuje dłonią na puste miejsce tuż przy swoim boku.

Spełniam jego prośbę. Siadam. Obejmuję ramieniem. Moja niegrzeczna trusia nie zamierza pozować. Obraca głowę, przymyka powieki i wpija się w moje usta.

- Smakujesz odurzająco - szepczę, z trudem nabierając powietrza. – I pachniesz różami.

- Powinienem wstawić je do wody.

- A ja powinienem codziennie cię nimi zasypywać – droczę się. – Chciałbyś stąpać po płatkach róż?

- Przy tobie unoszę się w powietrzu. Dobrze mi, gdy tak sobie szybujemy.

- To piękne zdanie, Króliczku. Zapiszę je.

- Użyjesz go w swojej książce? – Blondyn dotyka mojej twarzy, pragnąc kolejnego pocałunku.

- Nie – zaprzeczam. – Jestem zbyt zazdrosny, by dzielić się tobą ze światem.

Popycham ukochanego na poduszki i całuję bez opamiętania.

- Mało mi ciebie – żalę się, wsuwając dłonie pod jego piżamę. Chcę móc dotykać jego skóry. Niestety, dziecko ma swoje plany. Daje im wyraz poprzez kopniaki i burczenie w brzuchu. – Jesteś głodny? – Szybko zmieniam temat.

- Bardzo.

- Śniadanie w łóżku? – Z łatwością odczytuje myśli mojej połówki.

- Poproszę.

- Zamówiłem rogaliki i sałatkę.

- Mam najlepszego męża na świecie – szczerość tego wyznania sprawia, że zaczynam się rozpływać.

- Nie, to ja mam najlepszego męża. Wyjdź za mnie. Dzisiaj.

- Przed śniadaniem? Nic z tego – słodki chichot sprawia, że niechętnie uwalniam ukochanego z uścisku i wstaję po tacę z jedzeniem.

- A po śniadaniu?

- Po śniadaniu zabierzesz mnie na spacer.

- To czekanie jest ponad moje siły! Dlaczego nie możemy pobrać się już teraz? – Sfrustrowany i nieco obrażony, nalewam kawę do porcelanowej filiżanki.

- Jesteś jedynakiem. Ślub jest ważną uroczystością nie tylko dla nas, ale i dla twoich rodziców, których z nami nie ma. – Eli zaczyna bawić się rogalikiem, rwąc ciastko na mniejsze kawałeczki, by łatwiej mu było maczaj je w czekoladowym kremie. – Nie jestem w najlepszej formie. Nie wyjdę za ciebie w takim stanie.

- Czytałem o ciąży, gdy spałeś – chwalę się moimi nocnymi zajęciami. – Okazuje się, że zmęczenie nie zawsze jest powodem do paniki.

- Naprawdę? Nie wierzę!

Drwiący ton ukochanego osładzam sobie ciastkiem, które podkradam z jego talerzyka. Wolno przeżywam każdy kęs, by nie musieć dyskutować na ten jakże niewygodny temat.

- Co? – Nie wytrzymuję napięcia.

- Kocham cię. Mimo wszystko.

- Ty mały, wredny, puchaty… – Wyliczam na poczekaniu wszystkie epitety, które przychodzą mi do głowy.

- Uważaj, mężu – Eli grozi mi palcem. – Ciąża to nie tylko zmęczenie. Mogę się stać rozdrażniony, humorzasty. Mogę też zmieniać zdanie w pewnych kwestiach…

Ta aluzja sprawia, że filiżanka prawie wypada mi z rąk. Czy Eli właśnie zasugerował, że wycofa się z naszych ślubnych planów?

- Nie zrobisz mi tego! – Wpadam w panikę.

- Max, spokojnie. Oddychaj.

Odstawiam filiżankę na tacę, a następnie porywam moją trusię w ramiona. Sadzam chłopaka na swoich kolanach i mocno przytulam.

- Jesteś mój. Tylko mój – szepczę w jego włosy. – Musisz być mój.

- Nie miałem na myśli małżeństwa, głuptasie. Chodził mi o bardziej przyziemne kwestie.

- Nie ważne o co chodziło. Mój Króliczku… – Wtulam się w to drobne ciało, które wydaje mi się tak bezcenne i kruche. – Fundujesz mi wieczną huśtawkę emocjonalną.

- Biedactwo – Eli wydaje się naprawdę wzruszony,

- Musisz mi to zrekompensować.

- Zrekompensować? W jaki sposób? – Nastolatek spogląda na mnie ze zdziwioną miną.

- Poćwiczymy słowo „tak”. Ja będę prosił o różne rzeczy, a ty odpowiesz… –  Wstrzymuję oddech, ciekawy czy podejmie moją grę.

- Tak?

- Świetnie! – Odżywa mój entuzjazm. – Jak skończysz śniadanie wyruszamy. Już widzę, jak spacerujemy po galerii sztuki. Następnie udamy się do jubilera. Potem na obiad. A po obiedzie moglibyśmy na przykład…

- Tu jest galeria sztuki? – Z całego mojego wywodu Eli wyłania tylko ten jeden szczegół.

- Na twoim miejscu nie spodziewałbym się płócien wielkich mistrzów. To raczej lokalni twórcy. Przynajmniej takich informacji dokopałem się na stronie internetowej galerii.

- Nie szkodzi. Bardzo chcę tak pójść. – Fiołkowe oczy rozbłyskają blaskiem.

- Nic nie stoi na przeszkodzie.

- Dziękuję, mężu. Jesteś najlepszy – zostaję obdarowany pocałunkiem w policzek. – Możemy już iść?

- Możemy – przytakuję. Kiedy bije od niego tak wielkie szczęście, nie jestem w stanie niczego mu odmówić.

Eli zeskakuje z moich kolan. Ignoruje rogaliki na rzecz szybkiego prysznica. Obserwuję, jak czesze i suszy włosy, a potem rozgląda się za swoimi ubraniami, które wczoraj porzucił w łazience.

- Nie mam się w co ubrać – spogląda ze smutkiem na pogniecione odzienie.

- Nie masz? – Biorę ciężarnego za rękę i prowadzę do drugiej sypialni, gdzie pokojówka umieściła papierowe torby z moimi porannymi zdobyczami. – Mąż o wszystkim pomyślał.

- Ale… – Króliczek gryzie się w język. Z pewnością chciałby coś powiedzieć. Skrytykować moją rozrzutność. Mimo to postanawia milczeć.

- W butiku na dole mają niesamowity dział z bielizną. Wybrałem dla ciebie coś wyjątkowego. Przymierzysz? – Sięgam po moją ulubioną torbę. Zaglądam do środka z niekłamaną przyjemnością, po czym wyciągam z niej koronkowe cudo w odcieniu jasnego błękitu. – Podoba ci się?

- Tobie się podoba – Eli odbiera ode mnie parę kusych fig, po czym szybko je zakłada. Niestety, hotelowy szlafrok zasłania widok. – Chyba pasują.

- Nic nie widzę – zwracam jego uwagę na ten jakże ważny szczegół.

- A więc o to chodzi – wredny puchacz zaczyna się śmiać. Nie pozbywa się szlafroka. Wprost przeciwnie. Porywa papierowe torby i wysypuje ich zawartość na łóżko. – Ładny – chwali kaszmirowy kardigan w odcieniu brudnego fioletu.

- Chciałem, aby było ci ciepło i wygodnie.

- Dziękuję. Jesteś kochany.

Nieco zbity z tropu siadam na skraju materaca i czekam. Pokłady cierpliwości topnieją w zastraszającym tempie. Mam poprosić, aby się rozebrał? A może przejąć inicjatywę?

- Skarbie, dręczysz mnie – dąsam się, jednocześnie pożerając go wzrokiem.

- Pokażę ci, jak wyglądam, ale na nic nie licz. Chcę zobaczyć obrazy.

A ja chcę się wybrać do jubilera i ozłocić to małe szczęście. Jeśli ulegnę jego urokowi, skończymy w łóżku. Z drugiej strony jutro galeria jest nieczynna, więc to nasza jedyna szansa na randkę.

- Dobrze – wzdycham ciężko. – Zamówię samochód. Wystarczy ci piętnaście minut, aby się ubrać?

- Piętnaście minut? To szmat czasu. Będę gotowy za pięć. A ty? – Eli ostentacyjnie przechodzi na środek pokoju, a następnie zrzuca z siebie szlafrok i zaczyna się przeglądać w olbrzymim lustrze.

Krew we mnie wrze. Chcę go! Teraz!

- Max, nie! – Ruchem dłoni nakazuje, abym został na swoim miejscu. – Możesz tylko patrzeć. Żadnego dotykania.

Ta sytuacja ma dobre i złe strony. Złą stroną jest fakt, że muszę się udać na chwilę do łazienki. Dobra to taka, że idealnie trafiłem z rozmiarem. Jak tylko Eli zaśnie, pędzę do butiku po resztę kolekcji.

***

Kochani, mam ostatnio słabszy okres, więc pocieszam się pisaniem. Mam nadzieję, że docenicie moje starania. 

Inna informacja jest taka, że dostałem informację z wydawnictwa Rozpisani. "Romantyczne Opowiadania Erotyczne"  znikną lada chwila. Ponoć wydawnictwo rozesłało już dokumenty z rozwiązaniem umowy. Załatwienie formalności zajmie ok. 2-3 tygodnie. Potem wszystkie publikacje zostaną wygaszone. Prawdopodobnie nie zdecyduję się wystawić tego ebooka w innym miejscu, dlatego to już naprawdę ostatnia szansa, aby go kupić. Możecie go znaleźć w Empiku, na Allegro i kilkunastu księgarniach internetowych. 

Życzę Wam miłego wieczoru,

Wasz Kitsune 

20 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę z nowego rozdziału, chociaż smutno mi że masz gorszy okres. Wszystko mija nawet najdłuższa żmija. Trzymaj się
    ciepło. Pozdrawiam Iason

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Żmija poprawiła mi humor :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Drogi Kitsune
    Czekaj czekaj czyli teraz będzie tylko i wyłącznie w formie płatnej? Nie żeby mi to przeszkadzało ale na jakiej zasadzie to będzie działać. Dbaj o siebie towarzyszu
    Twoja Jelie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo rozumiem o co chodzi :D Masz na myśli blog? Opowiadania na blogu zawsze były i będą darmowe. W tej kwestii nic się nie zmieni. Chyba, że google zaszaleje, ale na to nie mam wpływu.
      Ebooki, które wydałem zawsze były płatne. Teraz jeden z nich znika (pewnie na zawsze).

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Drogi Kitsune
      Czy mógł byś wstawić gdzieś link do tego ebooka mam dosyć duży problem z znalezieniem go :c
      Twoja Jelie

      Usuń
    3. Do tego?

      https://www.empik.com/romantyczne-opowiadania-homoerotyczne-tom-1-kitsune,p1226125241,ebooki-i-mp3-p

      Jest na stronie Empik (jeszcze :D)

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Biedny Lisku, teraz takie czasy, że ciężko zachować siły i pogodę ducha :( Twoje staranie wywołały uśmiech po ciężkim weekendzie na uczelni, bardzo dziękuję. Przesyłam wirtualne przytulasy.
    I żeby poprawić humor i Tobie i sobie kupuję "Romantyczne Opowiadania Erotyczne". Trzymałam tą przyjemność na czarną godzinę, ale niech mnie trzaśnie pierun jeśli nie zdążę przed deadlinem.
    Trzymaj się Kitsune, wdech i wydech, wszystko mija, więc słabszy okres też przejdzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Postaram się więcej pisać.

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Czekam na dalsze części. Już nie mogę się doczekać aż Eli urodzi i gdy poznają uroki bycia rodzicem. Uwielbiam twoje opowiadanie 😃 😊 ❤️ Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hello ;-; Żyje tu ktoś jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy rozdział ????😔😔😔

    OdpowiedzUsuń
  8. Lisku, żyjesz? Wszystko ok?

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy będzie kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow, jestem naprawdę pod wrażeniem jak znakomity jest twój styl pisania. Jest to jedna z najlepszych książek jakie czytałam. Te porównania, to wszystko...Eli i Max mają w moim sercu szczególne miejsce.Mam nadzieję, że twój talent nie zostanie gdzieś odrzucony na bok, lecz w jakiś sposób wykorzystany oraz doceniony. Trzymaj się, życzę samych powodzeń w życiu!❤️

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy będzie kolejny rozdział? Tęsknimy tutaj!

    OdpowiedzUsuń
  12. Odpowiedzi
    1. Chyba jednak nie😉 kolejna, 115 część jest na wattpadzie

      Usuń