Gdybym prowadził pamiętnik, to dzisiejszy dzień z
pewnością powinienem opisać jako wyjątkową harówkę. Henryk przechodzi samego
siebie wymuszając, abym pomógł mu naprawić szkody wyrządzone przez Jacka lub
zapanował nad chaosem, który panuje przed domem. Pozwala mi na krótką przerwę
jedynie w czasie obiadu, a później torturuje dalej, aż do zachodu słońca.
Przenoszę się do sypialni w chwili, gdy Nefryt
niechętnie unosi powieki. Wydaje się nieco rozdrażniony, bo od razu układa się
na boku. Sięga po jedną z poduszek i owija ją sobie wokół głowy, jakby próbował
odciąć się od świata.
- Skarbie, co się dzieje? – wślizguję się pod kołdrę
i zmuszam mojego wybranka, by położył się na plecach. – Nefrycie? – gładzę go
delikatnie po policzku, by zechciał na mnie spojrzeć.
- Nie chcę ich słyszeć – odpowiada bardzo cichym
szeptem, ponownie zatykając sobie uszy, tym razem przy pomocy dłoni.
Słyszeć? Ich? Ma na myśli Sina i Jacka? A co oni
takiego robią, że…
- Rozumiem… - zaczynam się śmiać z jego zawstydzonej
miny. Nefryt wtula się we mnie, szukając ukojenia. Otaczam nas chmurą czarnej
mocy, która od razu radzi sobie z niechcianymi „dźwiękami”.
- Lepiej? – dopytuję, przesuwając kciukiem po
jasnoróżowych wargach.
- Tak. Dziękuję.
- Dla ciebie wszystko, mój ukochany… - Choć bardzo
się staram, to pokusa jest tysiąc razy silniejsza. Muskam więc ostrożnie usta
kochanka, który mruczy cichutko, okazując swoją aprobatę.
- Śniłeś mi się, Cassianie – lazurowe tęczówki
rozbłyskają milionem srebrnych iskierek. – Uwielbiam, gdy mi się śnisz… - mój
wybranek z wielką wprawą rozpala moje zmysły. Najpierw powolnie oblizuje usta,
a potem unosi głowę, żądając kolejnego pocałunku. Droczę się z nim, każąc mu
czekać na powolną pieszczotę.
- Cieszę się, że myślisz wyłącznie o mnie –
przesuwam językiem po jego dolnej wardze. Nefryt lekko drży, lecz mnie nie
odpycha. Dobrze wiem, że czeka na prawdziwy pocałunek. Taki, który pozbawi go
powietrza i przegoni resztki długiego snu.
- A ty o mnie myślałeś? – kokietuje mnie, bawiąc się
pasmami moich czarnych włosów, które zakłada mi za ucho.
- Nie. Myślałem wyłącznie o Henryku.
- O Henryku? – różowowłosy powtarza moje słowa z
niedowierzaniem. – Czyżbyś wolał jego ode mnie? – trwoga na anielskiej twarzy
totalnie mnie rozczula. Moja dłoń sama odnajduje kark Nefryta, a następnie
unosi jego głowę lekko do góry, abym mógł solidnie wpić się w jego chętne
wargi. Całujemy się z pasją, o którą nigdy wcześniej go nie posądzałem. Taki
Nefryt to dla mnie zupełna nowość. Podoba mi się… Podoba mi się aż za bardzo…
Po kilku cudownych chwilach czuję w ustach smak
krwi. Mój anioł celowo zranił się w język. Często tak robi. Dobrze wie, że ta
część naszego związku wiąże się dla mnie z pewnym dyskomfortem. Nie lubię, gdy
gryzie się w nadgarstek i podtyka mi go do ust. Nie chcę, aby cierpiał.
Zdyszany, przerywam pocałunek i chowam twarz w
zagłębieniu jego szyi. Prawą ręką naciągam na nas kołdrę, co nie uchodzi jego
uwagi.
- Co robisz? – wampir z zaciekawieniem spogląda mi
prosto w oczy.
- Ukrywam nas… Henryk przez cały dzień mnie
prześladował – żalę się, ponownie szukając jego ust.
- Nie bój się, Cassianie. Nie pozwolę na to, by
stała ci się jakakolwiek krzywda.
- Obronisz mnie, aniele? – opieram ciężar ciała na ramionach,
by móc patrzeć na niego z góry.
- Obronię – zapewnia mnie Nefryt. – Zrobię co w
mojej mocy, abyś był bezpieczny. Przysięgam – ta obietnica brzmi wyjątkowo
uroczyście.
- Mój waleczny koteczek – chwalę go, jednocześnie
całując w czubek nosa. – Pozwolisz, że to ja zajmę się bezpieczeństwem, dobrze?
- Nie ufasz moim zdolnościom, mój panie? – Nefryt
robi obrażoną minę.
- Ufam. Jednak wolę, gdy chowasz pazurki, o tak… - splatam
drobne dłonie ze swoimi i układam je na
pościeli. – A następnie…
- Cassianie… Poczekaj, aż wrócimy do domu.
Wiedziałem, że prędzej czy później
spróbuje mnie odepchnąć. Robimy postępy, lecz ich tempo mogłoby być szybsze.
Gdyby Nefryt zaufał mi odrobinkę bardziej, albo był chętniejszy do eksperymentów…
- Nie jesteś zazdrosny? – moje pytanie ma za zadanie
ukryć uczucie frustracji, którą odczuwam za każdym razem, gdy słyszę jego
odmowę.
- O ciebie? Zawsze! – zapewnia mnie żarliwie.
- Nie o mnie. O nich… - podpowiadam mu.
- Cassianie… - Nefryt spogląda na mnie jak na
krnąbrne dziecko. – Krew Sina działa na Jacka w dość specyficzny sposób… Ty i
ja… Nasz związek jest inny. Bardziej dojrzały. Mogę być z tobą całkowicie
szczery?
- Oczywiście, że tak. Nie musisz mnie pytać o takie
rzeczy – unoszę się honorem, bo jest mi nieco przykro.
- Jesteś pewny? Zaskoczy cię to, co chcę powiedzieć
– Nefryt, uprzedzając mnie o swoich zamiarach, uwalnia jedną ze swoich dłoni i
przykłada ją do mojego policzka.
- Mów – zachęcam go, coraz bardziej zaintrygowany.
- Wiesz, że mam za sobą bardzo długie życie…
Naprawdę długie – dodaje po chwili milczenia. – Przez te wszystkie lata żaden
wampir, demon, człowiek… Żadna istota, których spotkałem naprawdę wiele, nie
wzbudziła we mnie takich uczuć… Dopiero ty… Aż ciśnie się na usta by
powiedzieć, że poruszyłeś moje serce, które przecież jest martwe…
- Przestań! – karcę go, bo słuchanie o takich
rzeczach jest naprawdę trudne. – To, że ty go nie słyszysz nie oznacza, że ja
mam z tym problemy.
- To jedna z najpiękniejszych rzeczy, które od
ciebie usłyszałem… - oczy Nefryta zachodzą łzami.
- Nie waż się płakać – ostrzegam. Dla pewności
całuję go po powiekach, by przegnać smutki.
- Poczekaj… Daj mi dokończyć – różowowłosy przygryza
dolną wargę. Jego oczy wyrażają tyle emocji. Mam wrażenie, że się w nich
utopię. – Bliskość cielesna jest dla ciebie ważna. Rozumiem to. W połowie
jesteś człowiekiem. Twoje ciało ulega wielu bodźcom, takim jak chociażby dotyk.
- Dziwisz mi się? Jak mógłbym pozostać obojętny?
Poza tym ty też lubisz być przeze mnie dotykany – przypominam mu.
- To prawda, lecz po tylu latach samotności… Nie zależy mi na seksie w równym stopniu co
tobie.
To wyznanie mrozi mi krew w żyłach.
- Nie zależy?! Jak to nie zależy?! Nie chcesz…?!
Znaczy… Nigdy nie będziesz chciał…?! – wpadam w prawdziwą panikę, bo jak dotąd
nie brałem pod uwagę takiej opcji. Zawsze sądziłem, że Nefryt trochę się boi,
lecz z biegiem czasu zdołam okiełznać jego strach, a wtedy…
- Nie wiem, czy nigdy. Nie zastanawiałem się nad
tym. Po prostu to nie było dla mnie ważne. Proszę, nie gniewaj się…
- Nie gniewam się. Zaskoczyłeś mnie i to bardzo, ale
się nie gniewam – kłamię, by nie pogarszać sytuacji i nie ranić jego uczuć.
Chcę go! Chcę go mieć! Całego! Nie, to niemożliwe!
Już teraz ledwo nad sobą panuję! Przed nami całe stulecia. Jeśli będę na niego
patrzył, dotykał, całował, a on nie pozwoli mi na więcej, oszaleję!
Próbuję wyplątać się z miłosnego uścisku, by jak
najszybciej opuścić łóżko. Jednak Nefryt uparcie nie pozwala mi wstać. Obejmuje
mnie ramionami i za nic nie chce puścić.
- Proszę, chcę pobyć chwilę sam. Możesz się w tym
czasie ubrać i pójdziemy sprawdzić co z naszym eliksirem, ok? – staram się
szybko zmienić temat, by jakoś uporać się z tą życiową porażką.
Może to moja wina? Nie podobam mu się? Nie działam
na niego tak silnie, jak on działa na mnie? Gdy go dotykałem, wydawał się
podniecony. A jeśli tylko udawał?
Jest mi głupio i najchętniej zapadłbym się pod
ziemię.
- Cassianie, spójrz na mnie – prosi przymilnym tonem.
– Źle interpretujesz moje słowa. Jeśli prawdą jest to, co przed chwilą
powiedziałeś o moim sercu, to dobrze wiesz, że nigdy w życie nie byłem
szczęśliwszy. Jestem kochany i rozpieszczany. Sama twoja obecność u mego boku
sprawia mi niesamowitą przyjemność.
- Skarbie… Ja nie chcę już o tym rozmawiać. Proszę,
ubierz się – staram się zachowywać normalnie, choć w moim wnętrzu trwa
prawdziwa burza. Wieczność jeszcze nigdy nie wydawała mi się aż tak
przerażająca.
- Pamiętasz, gdy pocałowałeś mnie po raz pierwszy?
- Tak – przyznaję niechętnie. – Wymusiłem to na
tobie i nie jestem dumny z tego powodu.
- Zerwałeś ze mnie ubrania i dotykałeś mojej skóry…
Pamiętasz to?
- Pamiętam.
- Tamtej nocy poczułem rzeczy, o których nawet mi
się nie śniło. Orgazm był szokiem i ja…
- Nefrycie, błagam, nie znęcaj się nade mną! Źle
zrobiłem, przepraszam. Nie powinienem był cię do niczego zmuszać. Przysięgam,
że nigdy więcej tego nie zrobię. A teraz zostaw mnie na chwilę samego, dobrze?
Muszę poskładać resztki mojej męskiej dumy i uporać się z faktem, że mnie nie chcesz.
- Cassianie, ale ja wcale nie powiedziałem, że cię
nie chcę – oczy Nefryta ponownie zachodzą łzami. – Sądziłem, że to dla ciebie
ważne… Że chcesz, abym wytłumaczył… - krwawa strużka spływa po jego bladym
policzku. To koniec. Gdy jest w takim stanie, obiecam mu wszystko, czego
zechce. Znając moje szczęście, za chwilę wyrzuci mnie ze swojego łóżka, a potem
nastąpią długie tygodnie milczenia.
- Więc czego chcesz? Co mam zrobić? Przysięgam, że
dam ci wszystko.
- Miałeś być cierpliwy i delikatny… - łka Nefryt,
chowając twarz w swoich dłoniach. – Ja… To dla mnie zupełnie nowe uczucie…
Setki lat na ciebie czekałem, a teraz…
- Błagam, nie płacz, bo pęknie mi serce – przegrany
i pokonany, tulę w ramionach mój najdroższy skarb.
- Nie zrozumiałeś niczego! Ja nie powiedziałem, że
cię nie chcę! Po prostu myślałem, że nie musimy się tak spieszyć… Ale… Jeśli…
To ja… - różowowłosy kompletnie się załamał. Nie jestem w stanie zrozumieć, co
do mnie mówi. Kołyszę go w swoich ramionach, ale nic to nie daje.
Nagle zostaję popchnięty na pościel, a nagi Nefryt
siada okrakiem na mojej klatce piersiowej.
- Patrz mi w oczy – żąda, zmuszając mnie tym samym,
abym uległ jego hipnozie.
Przez pierwszych kilka sekund nie mam pojęcia, gdzie
jestem. Otacza mnie ciemna mgła. Jest mi bardzo zimno. Szukam wyjścia, lecz
odnoszę wrażenie, że kręcę się w kółko. W końcu udaje mi się dostrzec kontur
wielkiego drzewa. Na jednej z gałęzi wisi huśtawka, na której buja się mały
chłopiec. Jego oczy są czarniejsze niż noc, a równie ciemne włosy targa
hulający wiatr. Przy boku chłopca stoi Norman. W dłoniach trzyma miecz.
Pojawiają się także dzieciaki, których wesoły śmiech sprawia, że malec biegnie
ile sił w nogach, by do nich dołączyć.
To ja, gdy byłem mały…
Po drugiej stronie drzewa ukrywa się ktoś jeszcze.
Bez najmniejszego problemu rozpoznaję filigranową sylwetkę. Wampir opiera się o
pień. Z oddali przygląda się rozbawionemu dziecku.
Po chwili ponownie widzę siebie. Jestem już znacznie
starszy. Spędzam właśnie czas z ojcem. Chwalę się zaklęciami, które opanowałem.
Tata jest ze mnie bardzo dumny. No i znowu towarzyszy mi Norman, który nie
odstępuje mnie na krok. Idziemy zamkowymi korytarzami, żywo o czymś dyskutując.
Przez kilka sekund towarzyszy nam cień Nefryta, który uśmiecha się do siebie na
mój widok.
Ostatnia scena jest zupełnie inna. Nefryt leży w
moich ramionach. Jest nagi. Doskonale pamiętam tę noc. Obudził się po
kilkutygodniowym śnie, a ja… Nieśmiertelny unosi powieki. Jego oczy wydają się
odurzone szczęściem. Z pewnym zatroskaniem wyciąga rękę i dotyka mojej dłoni.
Robi tak dopiero w chwili, gdy wydaje mu się, że śpię. Przez kilka sekund muska
moją skórę opuszkami, a następnie uśmiecha się z oddaniem, które odbiera mi mowę. Chcę mu
coś powiedzieć, lecz wizja dość szybko się urywa.
Z trudem otwieram oczy. Znowu jesteśmy w sypialni
dla gości… Wyczerpany krwiopijca opada w
moje ramiona.
- Jesteś głodny… - odsłaniam szyję, aby łatwiej mu
było mnie ugryźć.
Mój anioł nie reaguje. Przytula się do mnie. Dyszy
ciężko, jakby brał udział w jakimś wyścigu. Gładzę go po włosach, czekając na
nieuniknione. W końcu czuję na skórze jego kły. Nawet taki rodzaj dotyku z jego
strony przepełnia niezwykła czułość.
- Twoja krew jest dziś słodsza niż zazwyczaj – Nefryt
przerywa ciszę między nami, po czym wkłada palec do ust, by usunąć ślady po
posiłku.
- To zasługa Henryka i tony ciastek, którą we mnie
wmusił – odpowiadam, zmagając się jednocześnie z wielkim poczuciem winy. –
Przepraszam, kochany. Zupełnie cię nie rozumiałem.
- Nie szkodzi. Najważniejsze, że teraz mnie
rozumiesz – od razu jestem rozgrzeszony z moich egoistycznych postępków.
- Wybacz mi… Byłem tak skupiony na sobie… Chciałem
za wszelką cenę udowodnić sobie i innym, że mimo tych wszystkich przeszkód i
różnic, będziemy razem.
- Bo będziemy. Mamy przed sobą długie lata.
Pokazałbym ci, ale to znacznie bardziej męczące niż cofanie się w czasie, a
muszę mieć siłę, by wrócić do domu. Poza tym obiecałem ci, że po powrocie…
- Nie – przerywam mu. – Nigdy więcej niczego na
tobie nie wymuszę.
- To dopiero początek, mój panie. Jako wampir mogę
więcej niż sądzisz – przebiegły uśmieszek pojawia się na ustach mojego anioła.
- Dokładnie. To początek naszego wspólnego życia. Od
tej chwili będziemy celebrować każdą chwilę – decyduję, przytulając moje
maleństwo.
- Świętowanie zaczniemy za kilka godzin. Sin
powinien dość szybko uporać się w eliksirem, a wtedy wrócimy do domu, nalejemy
wody do wanny i… - Nefryt zaczyna chichotać. – Nie powiem ci co będzie dalej,
bo nie będziesz mógł się skupić.
- Założymy się? – wyciągam rękę w jego stronę.
- Skoro chcesz – Nefryt delikatnie ściska moją dłoń,
po czym pochyla się nade mną i zaczyna szeptać mi prosto do ucha. – To nie jest
część mojej wizji, ale chcę, żebyś mnie rozebrał i dotykał. Uwielbiam, gdy
całujesz mnie po brzuchu, albo gdy twoje silne dłonie błądzą po mojej skórze,
rozgrzewając ją…
- Mmm… - wyrywa mi się cichy pomruk aprobaty.
- Pilnuj Jacka. Jeśli zepsuje coś w miksturze,
utkniemy tu na dłużej, a to oznacza więcej czekania.
- Będę pilnował – szukam
jego ust.
- W sumie to kąpiel może się okazać zbyteczna… Ale
nie martw się, ukochany. Zobaczysz, że nie będzie ci zimno – Nefryt zostawia
mnie z tym zagadkowym stwierdzeniem, po czym rusza w kierunku swojego kufra. Wyciąga
z niego kilka rzeczy i nakłada je w przeciągu sekund. Moją uwagę przykuwa czarna,
koronkowa bluzka, na którą narzuca malinowy żakiet. Gdy pomyślę o tym, jak koronka
ociera się o jego skórę, robię się wyjątkowo zazdrosny. – Dokładnie pięć godzin
– podpowiada mi, nawet nie odwracając się w moją stronę.
- To za długo… - marudzę na samą myśl, że ledwo
wyrobimy się przed świtem.
- Mówiłem ci już, że wampiry inaczej postrzegają
czas, prawda? Poza tym Henryk z pewnością znajdzie ci jakieś pożyteczne
zajęcie, więc nie będziesz miał czasu, by się zbytnio rozpraszać…
- Marzyłem o tym – dopada mnie zmęczenie na samą
myśl o kolejnych torturach, przygotowanych z pieczołowitą starannością przez
tego sędziwego fanatyka kuchennych wypieków.
- Uważaj, mój panie. Na twoim miejscu nie
prowokowałbym Henryka, bo jego zemsta okaże się wyjątkowo paskudna… - Nefryt
rozczesuje swoje piękne włosy, które wyglądają niczym pastelowa aureola. – Idę poszukać
Sina. Chcę go zapytać o… O różne rzeczy – dodaje pospiesznie, otwierając drzwi.
– Baw się dobrze, wasza wysokość – ukochany przesyła mi całusa i znika, mijając
w progu Henryka.
Skarbie… Obiecałeś, że będziesz mnie chronić…
Ojj, Na swój sposób szkoda mi Cassiana. Ale oczekiwanie spotęguje słodycz :))) Czyli właściwie mi go nie szkoda, tylko mu zazdroszczę. Chyba. Nie wiem. Kitsune znowu mi namieszałeś :))) jesteś absoltunie rewelacyjny :)))) MB
OdpowiedzUsuńPrzeczytałaś tyle książek, a nadal nie rozumiesz wampirów.
UsuńTwój Kitsune
Bo w każdej książce są inni ... Niby mają cechy wspólne to i ówdzie, ale jak dochodzi do szczegółów to okazuje się, że mnie zaskakują :) Ale mi z tym baaaardzo dobrze. MB
UsuńHahahahahaha Henryk rządzi ^^
OdpowiedzUsuńWiem, a to dopiero początek :D
UsuńTwój Kitsune
Henryk to świetna postać :D Chcę mieć takiego dziadka hahaha
OdpowiedzUsuńWegi
Serio? A co z dziadziusiem Eryka? Czy nie lubiłaś go bardziej? :D
UsuńTwój Kitsune
Do niego miałam... Wyraźniejsze uczucia :D
UsuńWegi
Ps. Co tam u ciebie Kitsune? Dawno nie pisaliśmy ;)
Dziadek powróci. Muszę spróbować ukończyć chociaż jedno opowiadanie, bo mam rozwalonych 7 projektów, a końca nie widać...
UsuńTwój Kitsune
A pisaliśmy o tym kiedyś! Zarzekałeś się, że nigdy nie będziesz pisał paru opowiadań na raz. Trzeba było się tego trzymać :D
UsuńWegi
Tak było kiedyś. Teraz jedno opowiadanie mnie nudzi. Wolę, gdy więcej się dzieje. Jednak mam rozpoczęte 4 historie na blogu, ukończonego ebooka oraz pracuję nad 2 kolejnymi. Nie wyrabiam się :D
UsuńTwój Kitsune
Prrrr Kowboju! Zmień bieg i przystopuj :D
UsuńWegi
Kiedy możemy się spodziewać bezcennych nocy? :)
OdpowiedzUsuńW tym tygodniu. To będzie kolejny rozdział, który opublikuję.
UsuńTwój Kitsune
Kurde, byłam przekonana, że ten rozdział to poprzedni i dopiero dziś go przeczytałam. Szalejesz Lisku z, tymi rozdziałami, ale ja się bardzo cieszę ❤
OdpowiedzUsuńTen rozdział był dla mnie taki słodki
~ Miriam
Tak, wiem. Szaleję :D
UsuńTeraz pracuję nad Bezsennymi Nocami, które pojawią się już niedługo.
Twój Kitsune
Moment, w którym Nefryt podzielił się wspomnieniami wraz z Cassianem, zdecydowanie przypomniał mi i pożegnanie Liary z Shepard w ME 3 ☺️😁
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze wspaniały 🕺🏽
Dziękuję :)
UsuńJoleen do dziś przeżywa, że nie ma ME 4. No trudno. Jakoś trzeba z tym żyć (i oglądać filmiki z Shepardem na okrągło... :D)
Twój Kitsune
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, Henryk jest wspaniałą postacią, i nawet sam Cassian się go obawia, oczekiwanie spotęguje rozkosz więc bądź cierpliwy...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Henryk to wspaniała postać, nawet Cassian się go obawia, a ta słodycz och to oczekiwanie zwiększy rozkosz bądź cierpliwy, dla Nefryta do bardzo dużo chce powoli przyzwyczajać się do tych uczuć...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia