środa, 26 grudnia 2018

mpreg 52

„Bezsenne Noce


Wyłączam silnik i odpinam pasy. Nie mam pojęcia co mnie teraz czeka. Najważniejsze, że Eli wygląda na zadowolonego. Niespiesznie rozgląda się po okolicy, zrzuca z siebie koc i otwiera drzwi od auta.
- Dokąd idziemy? – pytam, idąc w jego ślady.
- Nie wiem. Na spacer? – odpowiada blondyn, uśmiechając się do mnie.
Podążam krok za Króliczkiem, który beztrosko dryfuje po polu pszenicy, muskając dojrzałe kłosy opuszkami palców. Na tle ciemnego, wieczornego nieba, wygląda fenomenalnie. Chciałbym go wziąć za rękę, lecz chwilowo to niemożliwe. Nie ufam sobie. Przepełnia mnie zwierzęce pożądanie oraz miłość. Oba te uczucia wzajemnie się wykluczają. Mam ochotę kochać się z nim pod gołym niebem lub tulić i wyznawać mu miłość aż do świtu.
- Max? – Jasnowłosy gwałtownie się zatrzymuje i obraca w moją stronę.
- Tak? – udaję całkowicie spokojnego i opanowanego, choć prawda jest taka, że całym sobą pragnę, by mój ukochany wpadł w moje ramiona.
- Opowiedz mi o swojej najlepszej i najgorszej randce.
- Teraz? – dziwię się jego niecodziennym pomysłom.
- Nie chcesz?
- Chcę. Dobrze wiesz, że nie mam przed tobą żadnych tajemnic – uśmiecham się do chłopaka, który wydaje się ukontentowany. – Jednak zanim to zrobię wróćmy do samochodu.
- Dlaczego? – Eli robi smutną minkę.
- Bo robi się ciemno i za chwilę stracimy go z oczu, to po pierwsze. A po drugie, nie chcę, aby zjadły cię komary.
- To rzeczywiście mało romantyczne – nastolatek zgadza się ze mną, niechętnie podążając w kierunku mercedesa.
Przez całą drogę powrotną zastanawiam się, co powinienem mu opowiedzieć. Mam za sobą naprawdę bogate doświadczenie randkowe. Jeśli przytoczę kilka z tych historii Eli pomyśli, że spałem z połową miasta. Nie chcę mu mówić o moich desperackich próbach znalezienia odpowiedniej osoby, z którą planowałem wziąć ślub i spłodzić dzieci, bo tak naprawdę od zawsze czekałem właśnie na niego.
- Proszę – otwieram szeroko drzwi i obserwuję, jak Króliczek mości się na tylnej kanapie. Pozwalam sobie usiąść obok niego, lecz trzymam dystans. I co najważniejsze, ponownie okrywam go kocem. Połacie polaru ukrywają jego kuszące ciało, dzięki czemu jest mi znacznie łatwiej przebywać tak blisko.
- Obiecałeś… - Eli wpatruje się we mnie wyczekująco, podciągając nogi do klatki piersiowej.
- Chodź tu, będzie ci wygodniej. – Pozwalam, by ciężarny ułożył głowę na moich kolanach. – Może być? – upewniam się. Stresuje mnie ta sytuacja. Niby nie robię niczego złego, lecz nie chcę wyjść na zbyt natarczywego.
- Tak – Eli przymyka powieki, gdy delikatnie przeczesuję jego włosy palcami. – Zawsze mnie frapuje kontrast, który w tobie dostrzegam. Potrafisz być opiekuńczy i łagodny, a jednocześnie wredny i uparty – fiołkowooki zaczyna chichotać.
- To twoja wina. Wywołujesz we mnie wiele skrajnych emocji.
- Czyżby? – Mój wybranek z niedowierzaniem unosi jasne brwi.
- Pójdziesz ze mną na drugą randkę? – Wypalam bez zastanowienia, by jak najszybciej zrzucić z piersi chociaż część ciężaru, który bezustannie dźwigam.
- Może… - Na twarzy Eli pojawia się tajemniczy uśmieszek.
- Widzisz, to właśnie twój kontrast. Jak mam się skupić na tym, by spędzić z tobą przyjemnie czas, skoro żyję w ciągłym stresie? – żalę się.
- Ty żyjesz w stresie? – Chłopak prawie parska śmiechem.
- Żebyś wiedział, że tak! Nasz związek jest dla mnie bardzo ważny, jakbyś jeszcze nie zauważył! – bronię się zaciekle.
- Za bardzo wybiegasz w przyszłość, Max. Nie umiesz cieszyć się chwilą? – zostaję brutalnie odarty z marzeń o wspólnej przyszłości.
- Umiem. Po prostu czuję się pewniej, jeśli jestem o krok do przodu – dąsam się.
- Więc jeśli już teraz się zgodzę, to...
- Bardzo mnie uszczęśliwisz – wchodzę mu w słowo. – Więc jak będzie? Pójdziesz ze mną na kolejną randkę?
W oczach Eli dostrzegam wahanie. Nie trzeba być jasnowidzem, by stwierdzić, że moje maleństwo najzwyczajniej w świecie boi się mi zaufać. Skrzywdziłem go wiele razy. Nie naprawię tego wypadem do kina. Mimo to on dał mi szanse. Oznacza to, że nie zostałem skreślony. Mogę się zrehabilitować.
- Żadnych restauracji – na wszelki wypadek przypominam reguły, które Eli sam mi wyznaczył.
- I żadnego całowania – dodaje Króliczek, przymykając powieki.
- No wiesz! – oburzam się. – Mógłbyś to jeszcze przemyśleć.
- Przyjmujesz warunki? – Eli spogląda mi prosto w oczy, zupełnie mnie obezwładniając. Znowu staję się uległym, niezbyt pewnym siebie facetem, który zrobiłby wszystko dla tego długowłosego pluszaka.
- Jestem wobec ciebie zbyt uległy… - mamroczę pod nosem, wracając do zabawy jego włosami.
- Nie jesteś. Raczej bywasz i to wyjątkowo rzadko.
- Wiesz, że w każdej chwili możesz to zmienić?
- Niby jak? – Eli od razu wykazuje spore zainteresowanie tym tematem. Unosi się do góry, by łatwiej mu było wpatrywać się w moje oczy.
- Wystarczy, że powiesz mi co mam zrobić. Albo czego nie robić – dodaję po chwili. – Proste, prawda?
- Jeśli za chwilę dodasz, że jestem skryty, to ja wysiadam.
- Nie pozwoliłbym na to. Na zewnątrz jest ciemno, a ty nie znasz drogi do domu. – Przeciągam się leniwie, po czym korzystam z najstarszej, randkowej sztuczki i obejmuję ukochanego ramieniem.
- Zrobiłeś to specjalnie – szepcze blondyn, opierając głowę na mojej klatce piersiowej.
- Najważniejsze, że zadziałało – śmieję się, przytulając go mocniej. Eli sięga po moją lewą dłoń i układa ją na swoim brzuchu. – Nie mogę się doczekać, gdy nasz synek w końcu zacznie się ruszać – zdradzam mu swój sekret.
- Ja też – ciężarny mocno się wzrusza, bo jego oczy od razu zachodzą łzami. – To może być córka – przypomina mi radosnym głosem, ścierając z policzka niechciane łzy.
- Córka czy syn… To bez znaczenia – odpowiadam, całując go w nieco wilgotny policzek.
- A co ma znaczenie? – pyta zaskoczony osiemnastolatek.
- Ty i ja. To zdecydowanie najlepsza randka, na jakiej byłem – uśmiecham się dumny niczym paw.
- Postarałeś się, nie twierdzę, że nie. Jednak… - wahanie w jego głosie zdradza, że za chwilę mogę żałować odkopania tego tematu.
- Nie ma żadnego „jednak”! Jest nam dobrze i tylko to się liczy, prawda? – Rzucam się na Eli i zaczynam go łaskotać.
- Max, przestań! – Śmiech złotowłosego wypełnia wnętrze mercedesa. Właśnie tak powinno być. Króliczek ma być wesoły, zadowolony i zrelaksowany w moim towarzystwie.
- Skoro ustaliliśmy już, że ta randka wygrywa, opowiedz mi o swoich najgorszych doświadczeniach – proszę.
- Najgorszych? – Eli dość szybko poważnieje. – Hmm… - zamyśla się. – Nakryłem moją dziewczynę, gdy robiła to z innym.
- Uuu… Zdrady są najgorsze – komentuję cierpko, zastanawiając się, co jeszcze uda mi się z niego wyciągnąć.
- To nie do końca była zdrada. Raczej pułapka, ale sam wiesz jak to jest, gdy jest się zbyt młodym żeby… Co to? – Eli obraca się do tyłu.
W szybie za naszymi plecami odbijają się ostre światła. Jakiś samochód zaparkował tuż za moim. W dodatku włączył niebieskie światła.
- A było tak miło… - Z niedowierzaniem obserwuję, jak jakiś namolny funkcjonariusz wysiada z radiowozu i zapala latarkę. Po chwili zaczyna pukać w szybę, którą niechętnie opuszczam.
- Dobry wieczór. – Mężczyzna w wieku mojego ojca oślepia nas halogenem. – Co tu robicie, gołąbeczki?
- Rozmawiamy – cedzę przez zęby, by dać intruzowi do zrozumienia, że nie jest mile widziany.
- Rozmawiacie… To się za chwilę okaże. Poproszę dokumenty. Sprawdzimy, czy auto nie jest kradzione.
- Nie jest! – warczę, jednocześnie wyciągając z kieszeni portfel.
Policjant kieruje strumień światła na moje prawo jazdy, po czym przez chwilę studiuje niezbyt udane zdjęcie.
- Maxwell Ford… - czyta niespiesznie. – Sprawdzimy, czy ma pan czyste konto… - Przekazuje dokumenty swojemu koledze, który wraca do radiowozu, by połączyć się z centralą. – A ty? Masz przy sobie jakieś dokumenty? – Tym razem to Eli przyciąga uwagę zacnego obrońcy prawa.
- Nie mam – odpowiada Króliczek, który nadal chowa się pod kocem.
- Nie masz – powtarza po nim policjant, nie kryjąc poirytowania. – A jesteś pełnoletni? I ubrany? – czujnemu stróżowi prawa nie umyka fakt, że chłopak równie dobrze może być nagi, a ja go wyłącznie wykorzystuję. – Ściągnij z siebie tę płachtę. No już!
Tego już za wiele! Co ten palant sobie myśli?! Nie pozwolę mu traktować w ten sposób Eli!
- To mój narzeczony! – staję w obronie fiołkowookiego. – Jest w ciąży. Zatrzymaliśmy się tu na chwilę, bo chciał odpocząć. Z tego co pamiętam, kodeks drogowy tego nie zabrania.
- Tego może i nie, ale wykorzystywania nieletniego i owszem… Nie bój się, mały. Jeśli on ci w jakikolwiek sposób groził lub próbował coś na tobie wymusić, to możesz mi powiedzieć.
- Co?! O czym pan bredzi, do cholery?! – Moje ciśnienie gwałtownie szybuje w górę. Gdyby nie fakt, że nie wolno mi wysiąść z samochodu, chętnie pogadałbym z tym idiotą w cztery oczy.
- Pytałem jego, a nie pana. Ile masz lat, dziecko? – upierdliwy funkcjonariusz dalej drąży temat.
- Osiemnaście – odpowiada spokojnie Eli. – Max powiedział prawdę. Jestem w ciąży, widzi pan? – Króliczek ściąga z siebie ciepłe okrycie i pokazuje lekko zaokrąglony brzuch. – Byliśmy dziś w szpitalu. W torbie mam wyniki badań. Mam pokazać?
- To nie będzie konieczne. – Starszy mężczyzna wydaje się nieco zażenowany. Unika wzroku Eli, który nadal obejmuje swój brzuch.
- Dziękuję, że chciał mi pan pomóc. Max nie jest taki straszny. Zyskuje przy bliższym poznaniu  – Eli uśmiecha się promiennie, pogarszający tym samym sytuację policjanta.
Jego partner wysiada z radiowozu i zaczyna coś cicho szeptać do swojego kolegi, po czym oddaje mu moje dokumenty.
- Nie stójcie tu za długo. Szerokiej drogi – wiejscy szeryfowie pospiesznie wracają do swojego auta i odjeżdżają, zostawiając nas samych.
- Co za kretyn! – klnę pod nosem, nadal nie panując nad emocjami. – Jak on w ogóle śmiał pomyśleć, że mógłbym zrobić coś takiego! Zwłaszcza tobie! – spoglądam na miłość mojego życia. Jestem zdegustowany tym, że tak brutalnie wytknięto mi różnicę wieku. To miał być taki miły wieczór…
- Max, nie przejmuj się – Eli próbuje jakoś mnie udobruchać, lecz jest już za późno. Romantyczny czar szlag trafił.
- Może on miał rację? – rozważam na głos. – Ty także uważasz, że jestem dla ciebie za stary? Powiedz mi prawdę! – kolejny raz domagam się szczerości, lecz wywołuję jedynie wesołość na twarzy mojego towarzysza.
- Jesteś niemożliwy – kwituje sprawę jasnowłosy. – Nikt nie powinien wtykać nosa w nasze sprawy. Czy to się komuś podoba, czy nie, będziemy mieli razem dziecko. Widzisz? – chłopak wskazuje na swój brzuszek. – Tego nie da się cofnąć.
- Nie chcę niczego cofać. – Być może jestem nieco przygaszony, lecz nie wyobrażam sobie, aby Eli lub dzidziusia miało zabraknąć w moim życiu.
- Na kolejną randkę powinniśmy się udać gdzieś, gdzie nie ma żadnych ludzi – podpowiada mi rozbawiony przyszły tatuś.
- Tak właśnie zrobimy. Obiecuję – uśmiecham się do niego blado.
Powrót do domu mija nam szybko. Za szybko. Gdy parkuję przed domem rodziców, robi mi się przykro, że to już koniec.
- Dziękuję za miłą randkę, Max – szepcze Króliczek, którego roześmiane oczy oraz lekko zarumienione policzki wprawiają mnie w prawdziwą ekstazę.
- Skarbie… - dukam, przełykając głośno ślinę. – Ja…
- Twoi rodzice pewnie już śpią – Eli otwiera sobie drzwi i wysiada z mercedesa. – Mam nadzieję, że ich nie obudzimy.
- Jesteś zmęczony? – Za wszelką cenę próbuję przedłużyć nasz wieczór. Jeśli teraz pójdziemy spać, wszystko wróci do normy. On zajmie się malowaniem, a ja swoją pracą. Na kolejną randkę wybierzemy się dopiero po moim powrocie. Czeka nas co najmniej pięć dni rozłąki. Nie mam pojęcia, jak to przetrwam…
- Ja nie, ale dzidziuś tak. To był długi dzień. Maleństwo chce już do łóżka.
Do łóżka… Ja też chcę do łóżka, ale nie sam. Marzę o tym, by tulić mojego Króliczka. Dbać o niego, rozpieszczać. Tymczasem jedyne co mogę, to powzdychać i poobserwować, jak chłopak krząta się po pokoju, a następnie znika w łazience. 
Moja agentka również nie daje o sobie zapomnieć. Prosi, abym nie odkładał ważnych spraw i jak najprędzej przyjechał do wydawnictwa. Nasze plany praktycznie co godzinę ulegają poszerzeniu. Od czasu mojej spontanicznej przeprowadzki praca zeszła na dalszy plan. Nie mogę wiecznie chować głowy w piasek. Pocieszam się myślą, że jeśli wyruszę już jutro, to powinienem wrócić pod koniec przyszłego tygodnia.
- Dlaczego to jest takie trudne?! – warczę pod nosem, upychając komputer do torby.
- Co jest trudne? – Ubrany w piżamę Eli przygląda mi się badawczym wzrokiem.
- Nic, skarbie. Nie przejmuj się mną – bagatelizuję sytuację, bo nie chcę, by domyślił się prawdy. – Moja agentka namawia mnie, abym jutro rano spotkał się z nią w wydawnictwie.
- Ach tak… Zapomniałem, że wyjeżdżasz… - Króliczek również nie pała entuzjazmem z powodu naszego rozstania.
- Muszę to zrobić znacznie wcześniej niż planowałem.
- Rozumiem – złotowłosy obejmuje swój brzuszek. Nie mogę oderwać od niego wzroku. On nawet w zwykłej piżamie prezentuje się niesamowicie kusząco.
- Zjesz coś? Mam przygotować kolację?
- Nie – Eli przecząco kiwa głową.
- To może kakao? Albo mrożony jogurt? Nie masz ochoty? – upewniam się.
- Zjadłem tyle ciastek, że ledwo się ruszam.
Króliczek kieruje się w stronę swojego łóżka. Odsuwa kołdrę i szykuje sobie miejsce do spania. Gdy pomyślę, że ominie mnie tyle wspólnych chwil, to aż coś mnie w środku ściska z rozpaczy i złości.
- Nie! – Dopadam do fiołkowookiego i obejmuję go od tyłu ramionami. – Nie… - powtarzam znacznie ciszej, by go nie wystraszyć. – Śpij dzisiaj ze mną, dobrze?
- Max… - Chłopak przygryza dolną wargę, zdradzając swoją niepewność. – To nie jest dobry pomysł.
- Proszę, tylko dzisiaj – przymilam się, by przełamać jego opór. – Wrócę dopiero za kilka dni. Proszę… - mamroczę w jego włosy.
Eli dotyka dłonią brzucha, zupełnie jakby konsultował się z dzieckiem. Najwidoczniej maluszek jest po mojej stronie, bo nastolatek uznaje swoją porażkę. Z satysfakcją obserwuję, jak wdrapuje się do mojego łóżka, moszcząc wygodnie na poduszkach.
- Za chwilę wracam – niczym na skrzydłach pędzę do łazienki. Na wszelki wypadek funduję sobie naprawdę zimny prysznic, po czym kładę się obok mojego ukochanego, którego mocno obejmuję ramieniem.
- Max, nie mogę oddychać – przebiegłe stworzenie żąda w ten sposób, abym się choć odrobinę odsunął.
- Będziesz za mną tęsknić? – pytam, układając dłoń na zaokrąglonym brzuchu. Nie śmiem jej wsunąć pod piżamę, by gładzić chłopaka po nagiej skórze. To rzeczywiście mogłoby być „zbyt intymne”. Po prostu czuję się szczęśliwy i chciałbym, by on to odwzajemnił.
- Może… - Eli ziewa w odpowiedzi. – To zależy, czy zostawisz mi jakieś ciastka.
- Oczywiście, że tak! – zapewniam go. – Tylko…
- Tak, wiem. Mam ich nie zjeść za jednym razem – w tonie głosu Króliczka bez problemu wyłapuję własną moralizatorską nutę.
- Masz je zjeść. Wszystkie. Kupiłem je po to, by sprawić ci przyjemność.
- Teraz też jest przyjemnie… - Eli powoli odpływa.
- Śpij, mój słodki skarbie… - całuję go w policzek.
Czeka mnie trudny tydzień, lecz jak tylko wrócę… Jak wrócę skupię się wyłącznie na tym, by zdobyć twoje serce i już zawsze tulić cię w ramionach, tak jak teraz.

18 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Napisz mi coś, czego nie wiem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Najwyższym szczytem w Liechtensteinie jest Grauspitz, który ma 2599 m.n.p.m.
      Coś takiego może być? :)

      Usuń
  2. Oj widzę, że w tym roku byliśmy grzeczni :D
    Lisek rozpieszcza nas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? Nie byliście. Rozdziały pojawiły się wyłącznie dlatego, że jestem słodki i uroczy :D

      Twój Kitsune

      PS To z pewnością nie koniec niespodzianek na ten rok, ale ciii...

      Usuń
    2. Bardzo skromny jesteś Lisku :D
      Cieszy mnie ta wiadomość i już czekam z niecierpliwością :)

      Usuń
    3. Skromny? Nie, jestem szczery. Czasami aż do bólu.

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Słodcy? Kira, poczekaj aż Max wyjedzie... Dopiero wtedy wszystko się "zacznie" :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Oj już się nie mogę doczekać :)

      Usuń
  4. Coś tak czułam, że to się tak skończy. Tyle, że w u mnie Eli nie miał ubrań.
    Megakari

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zobacz, a u mnie jest już rozebrany :D Max wyjeżdża. Trzeba to wykorzystać.
      Jestem złym liskiem, więc będę dawkować przyjemności. Nowe rozdziały są przeznaczone wyłącznie dla grzecznych (i pełnoletnich!) Gąsek :)

      Twój Kitsune

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Bezapelacyjnie najlepszy mpreg, jaki czytam/-łam :). Ale znacząca konkurencja się wyłania we Wpadce :)) MB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadka to zupełnie inna historia. Znacząco różni się od Bezsennych Nocy. Jeremy jest inny niż Max, a Samuel to nie Eli.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Nie wątpię. U Ciebie nic nigdy nie jest takie samo :) MB

      Usuń
  6. Ah ah ah tyle cukru ... więc teraz tylko czekać ,aż coś się zjebie ehhh :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Droga, o cukier to ja się nawet nie otarłem. Czeka nas prawdziwy zwrot akcji. Nowe rozdziały rozłożą system :D

      Twój Kitsune

      PS Byłbym wdzięczny, gdybyś nie przeklinała w komentarzach.

      Usuń
  7. Hej,
    och brawo, brawo Max, Eli jest szczęśliwy batdzo mu się spodobała ta randka i ten policjant, Eli w pięknym stylu go zgasił, niech Max dzwoni do króliczka z pytaniem jak się ten czuje i z powiedzeniem że tęskni...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń