„Bezsenne Noce"
Dochodzi szósta rano. Celowo udaję, że śpię, gdy Eli próbuje uwolnić się z moich ramion.
- Dokąd się wybierasz? – Mamroczę, przyciągając go bliżej, by nie mógł mi uciec.
- Pod prysznic.
- Nie pozwalam. – Całuję ukochanego w skroń. – Jest zdecydowanie za wcześnie, by wstawać.
- To prawda, ale chciałbym rozpakować część rzeczy, które zamówiliśmy i… – przerywa w połowie zdania.
- I co? – Wykorzystuję fakt, że Eli jest nagi, by gładzić go po boku.
- Robisz to celowo, prawda?
- Może… – Uśmiecham się zadowolony z siebie.
Moja prawa dłoń bez trudu odnajduje królicze pośladki. Nie potrzebuję mapy. Ma wbudowany wewnętrzny GPS.
- Max… – Ostrzega mnie, ale nic sobie z tego nie robię.
- Wolisz sprzątanie niż spędzenie kilku chwil w łóżku z narzeczonym?
- Próbujesz mnie uwieść?
- A jak mi idzie?
- Nie mogę się skupić, gdy tak robisz. – Jasnowłosy łapie mnie za rękę. Mam ją odsunąć? Warczę z dezaprobatą.
- Uwielbiam twoje nowe kształty. – Wracam do pieszczenia jego słodkiej pupy.
- To tylko nadprogramowe kilogramy, które znikną, gdy urodzi się dziecko.
- Znikną? Nie mówisz tego poważnie! – Oburzam się na myśl, że Eli chce odchudzić ten słodki tyłeczek. – Nie możesz! Tak idealnie wpasowujesz się w moje dłonie!
- Nadwaga nie jest zdrowa.
- To nie jest nadwaga! Jesteś chudy jak patyk – bronię swojego zdania.
- Teraz tak mówisz. Za miesiąc zmienisz zdanie.
- Nie zmienię. I nie licz na to, że pozwolę ci schudnąć. Nauczyłem się przyrządzać gofry. Ty dostaniesz swoje ulubione danie, a ja będę mógł dalej cię obłapiać.
- Wariat. – Eli czule gładzi mnie po twarzy.
- Twój wariat. – Całuję go w usta. – Czyli załatwione, tak? Ta śliczna pupa zostaje? – Wolę się upewnić, czy udało mi się postawić na swoim.
- Na razie tak.
- Wiesz co to oznacza? – Pytam ukochanego, który przecząco kiwa głową. – Będę się nią cieszył jeszcze bardzo, bardzo długo.
- Zamiast się wyłącznie cieszyć, mógłbyś zrobić coś jeszcze… – Nastolatek ociera się o mnie zmysłowo. Łapię go za biodro i przekręcam na plecy.
- Max! – Chłopak zaczyna się śmiać.
Spoglądam z góry na moją małą trusię.
- Jesteś najpiękniejszy na świecie – oświadczam, rozsuwając jego nogi.
- Jestem? – Oczy Eli ciemnieją z pożądania. – Co ci się we mnie najbardziej podoba?
- Trudne pytanie. – Udaję, że zastanawiam się nad odpowiedzią. – Może twoje usta? – Kciukiem obrysowuję jego dolną wargę. – Tak długo nie pozwalałeś się pocałować.
- Masz rację. Mogłem cię pomęczyć jeszcze miesiąc czy dwa.
- Mogłeś, ale nie zrobiłeś tego. A teraz jest już za późno. Jesteś mój. Cały. Tylko mój.
W nagrodę za moją szczerość Eli kąsa mnie w palec. Po chwili zmienia zdanie i zaczyna go ssać. Sposób, w jaki to robi sprawia, że mam ochotę od razu w niego wejść.
- Nieładnie… – Ganię go, odsuwając rękę.
- Czyżby? – Mruczy niczym kot. – Wydaje mi się, że ci się podobało.
- Wszystko mi się w tobie podoba. – Wilgotnym od śliny kciukiem drażnię malutki, różowy sutek. Eli wstrzymuje oddech i przygryza dolną wargę.
- Dotykaj mnie – prosi.
- Zawsze jesteś żądny pieszczot.
- Uwielbiam czuć na skórze twoje dłonie.
Eli łapie mnie za rękę i nakierowuje ją na swoją klatkę piersiową. Przymyka powieki, gdy ponownie pieszczę jego sutki. Najpierw lewy, a potem prawy.
- Silny i delikatny – komplementuje starania przyszłego męża.
- Mój mały Króliczku… – szepczę, pochylając się nad nim, by skraść słodki pocałunek. – Powiedz, że mnie chcesz.
- A ty mnie chcesz? – Eli sprytnie wykorzystuje sytuację. Sięga po mojego członka i przesuwa po nim palcami.
- Zawsze – zapewniam go żarliwie. – Jesteś tak seksowny, że za każdym razem, gdy na ciebie patrzę, robię się twardy.
- Teraz też jesteś twardy. – Palce Eli przesuwają się w górę, a następnie w dół.
- Doprowadzasz mnie do szaleństwa. Piękny, kuszący i taki słodki. – Przysysam się do wrażliwej skóry na jego szyi.
- Max… – Chłopak odchyla głowę, poszerzając tym samym zasięg mojego działania. Mimo to jego ciało się spina.
- Kochanie? – Zmartwiony jego reakcją, od razu się odsuwam.
- Bądź delikatny – szepcze.
Delikatny? Co to dla niego oznacza? Zawsze staram się taki być. No dobrze, może nie zawsze. To chucherko potrafi sprawić, że zapominam o samokontroli. Daję się ponieść emocjom. Pożądanie między nami bywa tak silne, że bez problemu wzniecilibyśmy pożar. A teraz mam być delikatny…
- Mężu, tutaj jestem. – Chichot Eli sprawia, że wracam do rzeczywistości. – Zapomniałeś o mnie? A może zmieniłeś zdanie i już mnie nie chcesz? – drażni się.
- Nie mów tak – pochylam się nad nim, by móc go pocałować. – Sam fakt, że masz o mnie tak kiepskie zdanie boli jak diabli. Zasłużyłem na to, wiem – uprzedzam jego słowa. – Jesteś dla mnie wszystkim. Kumulacją moich marzeń, pragnień. Gdybym umiał je zmaterializować, to szczerze wątpię, że kiedykolwiek osiągnąłbym aż taki ideał – głaszczę go po twarzy.
- Max…
- Chcę być dla ciebie dobry. Najlepszy. Rozpieszczać cię. Wywoływać uśmiech. Otoczyć opieką. Stworzyć rodzinę. Wychowywać wspólnie nasze dziecko. Boję się, czy zdołam cię uszczęśliwić i pokazać, jak wiele dla mnie znaczysz. W dodatku przy tobie wszystko wydaje mi się takie łatwe. Przedtem wielokrotnie dopadały mnie różne wątpliwości, a teraz ich nie czuję.
- Max… – Oczy Eli robią się szkliste. Po jego policzku spływa łza. Wzruszył się.
- Kolejny raz płaczesz z mojego powodu – wzdycham, ścierając mokry ślad.
- Bo jestem bardzo szczęśliwy.
- Ja też – zapewniam go. – Mój Króliczku, mój cudowny Króliczku… – Całuję chłopaka po twarzy, by przegonić jego smutek. Eli obejmuje mnie ramionami i przyciąga bliżej siebie. Muszę uważać, by przypadkiem nie przygnieść dzidziusia. Tymczasem nastolatek ma zupełnie inny plan. Wabi mnie swoim seksownym ciałem. – Jeśli próbujesz bardziej mnie podkręcić…
- Dokładnie to robię. – Na anielskiej twarzy pojawia się figlarny uśmieszek.
- Tak sądzisz? – Unoszę się do góry. Rozsuwam mu uda i czekam na to, jak zareaguje. Nie odpycha mnie. Sięgam więc między jego pośladki, by pomóc mu się rozluźnić. – Tęskniłem za tobą.
- Ja za tobą też – szepcze. – Nie chcę już czekać.
Mam dylemat. Jeśli wejdę w niego od razu, sprawię mu ból, a przecież sam chciał, abym był delikatny. Dziki seks odłożymy na inną okazję.
- Poczekaj tu na mnie. Za chwilę wracam.
- Gdzie idziesz? – Woła za mną, gdy biegnę do łazienki. Nie odpowiadam. Zamiast tego chwytam olejek, który znajduje się na blacie.
- Zapomniałem o tym – pokazuję Eli buteleczkę, którą od razu odkręcam. – Nie odnoś jej więcej do łazienki. Jest nam potrzebna tutaj.
- Wziąłeś sobie do serca moją prośbę, tak? – Blondyn od razu łączy fakty.
- Nic na to nie poradzę. Uwielbiam cię rozpieszczać.
Wylewam odrobinę olejku na dłoń, by łatwiej mi było rozprowadzić go na swoim członku.
- Wygodnie ci? Chcesz jeszcze jedną poduszkę?
- Chcę tylko ciebie.
- Jak sobie życzysz, skarbie.
Nie spieszę się. Robię co w mojej mocy, aby Eli było dobrze. Wchodzę w niego powoli. Nagradza mnie za to cichym westchnieniem przepełnionym przyjemnością. Uśmiecha się lekko, przymykając powieki.
- Nie zamykaj oczu – proszę. – Patrz na mnie.
- Zawsze na ciebie patrzę.
Poruszam się powoli. Wprost leniwie, ale żadnemu z nas to nie przeszkadza. Wprost przeciwnie.
- Pocałuj mnie.
Żądanie mojego kochanka jest dla mnie priorytetową sprawą. Pochylam się więc, szukając jego spragnionych ust. Eli wykorzystuje okazję o mocno mnie obejmuje. Drażni się ze mną, kąsając mnie w usta. Minimalnie przyspieszam, odczytując jego zachowanie jako bliskie spełnienia. Zastyga w moich ramionach, dochodząc. Nie chcę zostawać w tyle. W ostatniej chwili wysuwam się z jego ciasnego wnętrza i oblewam jego brzuch nasieniem.
Ciężarny uwalnia mnie ze swoich ramion, abym mógł posprzątać bałagan, jakiego narobiliśmy. Wycieram go górą od swojej piżamy, a następnie otulam ramieniem i naciągam na nas kołdrę.
- Zapomniałem, że potrafisz być taki cichy w czasie seksu – żartuję z ukochanego, który układa głowę na mojej klatce piersiowej.
- Nie zawsze jestem w nastroju na szaleństwa.
Między nami zapada cisza. Zamykam oczy. Całuję Eli po skroni, jednocześnie bawiąc się jego długimi włosami.
- Dlaczego milczysz? – pytam chłopaka.
- Nie będziesz zadowolony z tego, co powiem.
- Nie kłam. Znowu chcesz uciec z łóżka.
- Ja też wolałbym tu z tobą poleżeć, ale dziecko robi się głodne. Poza tym chciałbym wreszcie skończyć urządzanie domu.
- Jeśli chodzi o jedzenie, to z przyjemnością przyniosę ci śniadanie do łóżka. Wystarczy, że powiesz na co masz ochotę – kuszę.
- Chciałbym rozpakować resztę rzeczy, które kupiliśmy. Po obiedzie moglibyśmy pójść nad jezioro. Dawno tam nie byliśmy.
- Lubisz to miejsce.
- Bardzo lubię. Panuje tam cisza i spokój.
- Ja też to lubię.
Sięgam po drobną dłoń Eli i splatam nasze palce. Uśmiecham się na widok zaręczynowej obrączki, której nie zdejmuje. Przypominam sobie o prezentach, których jeszcze mu nie dałem. Teraz byłby idealny moment…
- Idziemy pod prysznic? – Króliczek odkopuje nas spod kołdry.
- Mam dla ciebie niespodziankę. Jest w samochodzie. Bardzo chciałbym ci to dać. – Celowo unikam liczby mnogiej. Jeśli dowie się, że auto wypchane jest po brzegi, zacznie mi robić wymówki. Nie mówiąc już o tym, co przywiezie kurier.
- Cokolwiek to jest, zaczeka – stanowcze podejście ukochanego sprawia, że szybko zmieniam plany. Eli wstaje z łóżka i wyciąga do mnie rękę. Zanoszę go wprost do kabiny.
Przewrotne stworzenie od razu obraca się do mnie plecami, prowokując kolejne zbliżenie. Wypina pupę, dając mi do zrozumienia, abym w niego wszedł.
- Tym razem nie musisz być delikatny – popędza mnie do działania.
Łapię go za biodra i przysuwam je bliżej swojego krocza.
- Obiecaj, że przyjmiesz mój prezent – żądam, masując jego dziurkę swoim pobudzonym członkiem.
- To nie fair – narzeka. Trochę mnie już zna. Wie, że w kwestii dawania jestem nieobliczalny.
- Twój wybór, kochanie. Możemy to zrobić bardzo powoli, albo… – Niespodziewanie nabijam go na siebie, lecz wchodzę tylko do połowy. Z gardła Eli wydobywa się jęk. Chce więcej.
- O nic nie prosiłem!
- Uparciuch z ciebie, ale ja wcale nie jestem lepszy. Decyduj.
Sfrustrowany małolat rzuca mi gniewne spojrzenie. Pora pomóc mu w podjęciu decyzji. Kołyszę biodrami na boki, by nie marnował czasu i uległ.
- Przyjmiesz prezent?
- Ta…Tak…
- Grzeczna trusia – chwalę go. – A teraz oprzyj się rękoma o ścianę. Pobawimy się tak, jak lubisz…
Pół godziny później wpatruję się w narzeczonego, który otula się szczelnie puchatym szlafrokiem. Ma zaróżowione policzki i rozpromienione oczy. A wszystko to zawdzięcza mnie oraz dwóm całkiem intensywnym orgazmom.
- Z czego tak się cieszysz?
- A jak sądzisz? – odpowiadam pytaniem na jego pytanie.
- Głupek – kwituje moje zachowanie, próbując mnie wyminąć.
- Nie tak szybko, mój piękny. Umowa to umowa – przypominam mu o niedawnym pakcie, który zawarliśmy.
- Max, przestań się wygłupiać. Muszę się ubrać i zjeść śniadanie, bo twoje dziecko kopie jak szalone.
- To zajmie tylko chwilę – przymilam się, dotykając jego policzka. – Proszę zaledwie o pięć minut.
- Dobrze, niech ci będzie.
- Dziękuję, kochany. Chodź – prowadzę go do naszej sypialni. – Usiądź tutaj – wskazuję na bujany fotel. – Zamknij oczy. Za chwilę jestem.
- Jeśli nie wrócisz za pięć minut, idę do kuchni.
- Pięć minut – powtarzam, wybiegając z pokoju.
Z uśmiechem na ustach pędzę do garażu. Kupionych przeze mnie ubrań jest tak dużo, że nie wiem, która torbę chwycić w pierwszej kolejności. Nie dam rady zabrać ich wszystkich na górę za jednym razem. Potrzebowałbym co najmniej trzech podejść, a Eli nie chce czekać. No trudno, poradzę sobie.
Na pierwszy ogień chwytam zabawki dla dziecka, bo to z pewnością rozczuli Eli oraz część pakunków, które po prostu wysypały się na zewnątrz, gdy tylko otworzyłem drzwiczki. Ledwo mieszczę się na schodach z moimi podarkami, ale dzielnie walczę, bo wiem, że on jest tego wart.
- Kochanie, już jestem! Zamknij oczy – czaję się przy wejściu do sypialni.
- Zamknąłem. Co przyniosłeś?
Ciężarny jest zaniepokojony szelestem bibuły.
- Nie otwieraj oczu – upominam go, odstawiając torby na podłogę. Z jednej z nich wyciągam białego, pluszowego króliczka. – Gotowy?
- Tak.
- Możesz otworzyć oczy, kochanie.
Cudowne *-*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTwój Kitsune
Mraaaau jaki uroczy nastrój :) Próbowałam isć spać i przeczytać rano ale się nie dało. Nie idzie zasnąć kiedy wiadomo, że nowy rozdział czeka. Nie żałuję ;) Dzięki Kitsune :)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie :)
UsuńTwój Kitsune
No nie! W takim momencie?! Wredny z ciebie polsat :'(
OdpowiedzUsuńJa chce jeszcze! Daj mi więcej Maxa i Eli! Błagam! <3
Będzie więcej. To jeszcze nie koniec opowiadania.
UsuńTwój Kitsune
No nie! W takim momencie?! Wredny z ciebie polsat!
OdpowiedzUsuńJa chce jeszcze! Daj mi więcej Maxa i Eli! Błagam! <3
znowu taki krótki rozdział :( a było tak pięknie i tak słodko
OdpowiedzUsuńTo nie był krótki rozdział. Po prostu nie starczyło mi czasu na napisanie więcej. Nawet go nie sprawdziłem, ale cicho :D
UsuńTwój Kitsune
No po prostu słodkie:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTwój Kitsune
Aż się boję reakcji na tą górę prezentów 😂
OdpowiedzUsuńZbliża się matura, więc niech ktoś to wyliczy. Podaję dane do tego karkołomnego zadania :
Usuń- ciąża + hormony
- nieprzewidywalny nastolatek
- góra prezentów
- Max czekający w napięciu na werdykt
Powodzenia :)
Twój Kitsune
Ja maturę lata temu robiłam ale według moich wyliczeń będzie :
Usuń- szok
- napad szału
- Max błagający o wybaczenie
- Max mówiący o swoich uczuciach kiedy zobaczył stare swetry
- napad płaczu
- negocjacje
- warunki
- przymilanie
- Eli akceptujący część prezentów
- Max kombinujący jak podsunąć pozostałe
A gdyby tak dodać do tego odrobinę pikanterii? :D I rzucić hasło w stylu "napisałem już ten rozdział". Jak sądzisz, co się stanie? :D
UsuńTwój Kitsune
Zapytam bardzo grzecznie i wcale bez groźby w głosie "GDZIE ON JEST?! DAJ DAJ DAJ, CHCE CHCE CHCE CHCE!!!"
UsuńNie mogłam się doczekać tego rozdziału! ;D
OdpowiedzUsuńCzekam teraz na mały wybuch emocji Eli... Troche po złości i dużo po radości <3
A nowy rozdział jaki będzie :D Ognisty :D
UsuńTwój Kitsune
Hej,
OdpowiedzUsuńsłodko, ciekawa jestem reakcji Elu na prezenty, och Max teraz to już nie broni się przed zbliżeniem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, słodko, no ciekawe jaka będzie reakcja Eli na te prezenty, no miś to rozczuli a reszta... już teraz Max nie broni się przed zbliżeniem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia