„Bezsenne Noce"
Nie wiem czy dobrze
robię zostawiając Eli samego. Z jednej strony wolałbym wsunąć się obok niego
pod kołdrę i patrzeć, jak spokojnie śpi, a z drugiej… Alarm to coś, co zapewni
mu poczucie bezpieczeństwa, którego obecnie bardzo potrzebuje. Szczerze wątpię,
że gwałciciel pofatyguje się aż tutaj. Mieszkamy na totalnym zadupiu. Jeśli jednak
to zrobi… Nie ukrywam, że chciałbym się z nim spotkać. Najlepiej sam na sam.
Zaciskam ręce na
kierownicy i staram się ze wszystkich sił odsunąć od siebie kotłujące myśli.
Czemu nikt mu nie pomógł? Jego siostra wiedziała o gwałcie. Jak mogła nie zareagować?
Jak mogła wmówić mężowi, że to Eli miał romans z jej kochankiem? Nie pisnęła
słówkiem, gdy ten zwyrodnialec kręcił się wokół ich domu czy szkoły. A jakby
tego było mało, pozwoliła nieletniemu bratu na wyprowadzkę! Czy kiedykolwiek
pofatygowała się, aby sprawdzić, czy Eli ma dach nad głową? Albo czy żyje? Jak
można być tak bezdusznym?!
Natrętne myśli
chodzą na dalszy plan, gdy muszę się zająć alarmem. Formalności w firmie
ochroniarskiej przeciągają się w nieskończoność. To w sumie moja wina, bo upieram
się przy dosyć nowoczesnym systemie, złożonym z kamer i czujników ruchu.
Pracownicy zadają mi masę pytań o to, czy w domu znajduje się sejf, kosztowności
lub wyjątkowo cenne antyki. Kiedy zaprzeczam, próbują wcisnąć mi pakiet
podstawowy. Nie rozumiemy się. Sprowadzają także przedstawiciela firmy
zajmującej się ubezpieczeniem mienia oraz kogoś, kto ma sprawdzić ogrodzenie.
Eli nie będzie zadowolony, jeśli wokół domu pojawi się gruby mur i zasłoni
widok. Osobiście nie miałbym nic przeciwko. Niestety, takich decyzji nie
powinno się podejmować bez konsultacji z ukochanym.
Po nużącej
przeprawie z alarmami jadę prosto do centrum handlowego, gdzie udaje mi się
kupić całkiem niezły telefon. Sprzedawca dwoi się i troi zapewniając, że to
najnowszy model. Tym razem ważniejszy jest dla mnie zastrzeżony numer, który
celowo rejestruję na swoje nazwisko.
To nie jedyne
środki ostrożności, które przedsięwziąłem. Zabrałem Eli kartę kredytową.
Właściwie nie zabrałem. Podmieniłem. Jego kartę schowałem w swoim portfelu i
zastąpiłem ją nową, którą niedawno przysłali z banku. Tego niecnego występku dopuściłem
się przed wyjściem z domu. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Uważam, że to
jedyne słuszne wyjście. Kartę można łatwo namierzyć. Lepiej więc będzie, jeśli
Eli nie będzie z niej korzystać.
Spoglądam na
zegarek. Dochodzi pierwsza. Powinienem zrobić zakupy. Trzeba uzupełnić zapas
sałaty i owoców.
Mój wypad do miasta
nieco się przedłuża. Niby miałem już wszystko i szedłem w kierunku parkingu,
ale… No właśnie, zawsze jest jakieś „ale”. Eli znowu się wkurzy się, gdy
zobaczy co dla niego mam. Zanim odpalam silnik, sięgam do papierowej torebki i
wyciągam z niej welurowe pudełeczko. W środku znajdują się bransoletki, które
będą idealnie pasować na nadgarstki mojego Króliczka. Przez cała drogę do domu
rozważam, czy powinienem dać mu je od razu? A może poczekać aż zaśnie, założyć
i po sprawie? A randka? Moglibyśmy pójść na romantyczną kolację. Podczas
eleganckiej kolacji nie odmówi przyjęcia prezentu. Zwłaszcza, że są jedyne w
swoim rodzaju. Złotnik, który je wykonał, to młody chłopak, który dopiero
rozpoczyna karierę pod czujnym okiem dziadka oraz ojca. Jego autorska kolekcja
składała się z kilku naprawdę interesujących drobiazgów. Były wśród nich
wysadzana kamieniami broszka, spinka do włosów, która naprawdę mi się podobała.
Nie kupiłem jej, bo wiem, że Eli pewnie by jej nie nosił. Były też kolczyki,
pierścionki, wisiorek. Jednak gdy zobaczyłem te dwie bransoletki od razu
musiałem je kupić. Są wyjątkowe.
Gdy jestem już
blisko domu, dzwoni mój telefon. Na wyświetlaczu pojawia się numer, którego nie
znam. Nerwowo przyciskam ikonkę z zieloną słuchawką. Mam nadzieję, że u Eli
wszystko w porządku.
- Max… – Próbuję
się przedstawić, lecz mój rozmówca ma inny plan.
- Co mu zrobiłeś,
draniu?! Pożałujesz, jeśli stało mu się coś złego, zobaczysz! – Obcy mężczyzna
zaczyna połączenie od krzyków i gróźb.
- To pomyłka.
- Pomyłka?! Nie
prowokuj mnie!
- Przepraszam, ale
nie rozumiem.
- Nie rozumiesz?!
Poczekaj aż cię dorwę, ty podła kanalio! Gdzie on jest?!
- O kim pan mówi? –
Staram się zachować spokój, bo cała ta sytuacja wydaje mi się wprost
absurdalna.
- O kim?! A jak
sądzisz, ty mierny pisarzu od siedmiu boleści! Jeśli Eli lub dziecku coś się
stało, to wyrwę ci flaki i…
- I co?! – Ostro
przerywam potok obelg którymi jestem atakowany.
- Tak cię załatwię,
że rodzona matka cię nie pozna.
- To się jeszcze
okaże, cholerny prześladowco! – Ostatnie słowo wypowiadam z wielką pogardą.
Adrenalina napędza mnie tak bardzo, że z piskiem opon skręcam w naszą ulicę.
- Kogo nazywasz
prześladowcą?!
- Ciebie! Myślisz,
że nie wiem co zrobiłeś, gwałcicielu!
- Gwałcicielu?!
Odbiło ci do reszty?! – Mężczyzna wydaje się mocno zdziwiony moimi słowami. –
Eli powiedział ci o gwałcie?
- Nic ci do tego o
czym rozmawiam z moim narzeczonym!
- Gdzie Eli?! –
Wracamy do punktu wyjścia.
- Wpadnij w
odwiedziny, to może ci powiem. – Celowo prowokuję mojego rozmówcę. Oczami
wyobraźni widzę już nasze starcie. Rozniosę go na miazgę, zabiję, a potem znowu
zabiję! I tak bez końca. Będę się rozkoszował każdą sekundą zemsty, jaka…
- Znam twój adres,
więc możesz być pewny, że za kilka godzin z pewnością się spotkamy. Daję ci
wybór. Powiedz mi gdzie on jest i dlaczego nie odbiera telefonu. W przeciwnym
wypadku zawiadomię policję, że znęcasz się nad ciężarnym. Nie wywiniesz się z
tego. Nawet znajomości tatusia nie pomogą ci tego odkręcić!
- Skąd wiesz o moim
ojcu? – Dziwię się.
- Wiem o wielu
rzeczach, Max. O twojej matce, która jest koordynatorem regionu. Albo o jej
najlepszej przyjaciółce, która niedawno otworzyła cukiernię. To jak będzie?
Powiesz mi, gdzie jest Eli, czy wolisz pogadać z chłopakami w mundurach?
Nagle wszystkie
elementy łamigłówki układają się w jedną całość. Szczęście się do mnie nie
uśmiechnęło. Ten irytujący gość po drugiej stronie nie jest tym, za kogo go
brałem.
- Jo… – syczę z
wściekłością.
- Bingo, palancie. Teraz
już wiesz, że nie żartuję?
- Eli jest w domu –
odpowiadam nieco rozczarowanym tonem.
Chociaż bardzo bym
chciał, nie ma opcji, aby rozprawienie się z tym dupkiem przyniosło
jakiekolwiek korzyści. Jo jest najlepszym przyjacielem Eli. Jeśli wyrządzę mu
krzywdę, Króliczek będzie miał mi to za złe.
- Skoro jest w
domu, to czemu nie odbiera telefonu? Pisałem i dzwoniłem setki razy!
- Może nie chce z
tobą rozmawiać?
- Od ponad trzech
lat nie ma dnia, abym się z nim nie kontaktował, więc przestań pieprzyć bzdury,
bo nic o nas nie wiesz! Liczę do dziesięciu, a potem dzwonię na policję.
- Na twoim miejscu
bym tego nie robił. Ostatnią rzeczą, jakiej Eli w tej chwili potrzebuje, jest
bezpodstawne aresztowanie narzeczonego.
- Daj go do
telefonu i po sprawie.
- Eli za chwilę do
ciebie oddzwoni. Kupiłem mu nowy telefon. Jak tylko dojadę do domu powiem mu,
że czekasz na wiadomość.
- Nic z tego,
kowboju. Nie dam się nabrać na tanie sztuczki, Ford. Poczekam. Nigdzie mi się
nie spieszy.
- Jak chcesz.
Zapada niezręczna
cisza. Przez kilka chwili słyszę jedynie równy oddech Jo, który nie pozwala zapomnieć
o swoim istnieniu. Parkuję auto przed domem i wyłączam silnik.
- Jestem na miejscu
– informuję intruza.
- To zawołaj Eli –
bez przerwy powtarza jedno i to samo zdanie.
- Byłbym wdzięczny,
gdybyś go nie denerwował. Na mnie możesz się wyżywać bez przeszkód, ale od
niego wara. Zrozumiałeś?
Jo nie odpowiada.
Ignoruje mnie.
Odpinam pasy i
wysiadam z mercedesa. Korzystam ze swoich kluczy i otwieram drzwi.
- Kochanie? – Wołam
jasnowłosego.
Zaglądam do salonu
oraz kuchni, lecz bez rezultatu. Pewnie jest na górze.
Wspinam się po
schodach. Mam wielką ochotę pozbyć się swojego telefonu, który ciąży mi niczym
wielki głaz i rzucić się przed siebie, by jak najszybciej przytulić ukochanego.
Tak jak
podejrzewałem, Eli jest w naszej sypialni. Wokół niego piętrzą się stosy nowych
ubrań, które mu kupiłem.
- Max, wróciłeś! –
Nastolatek uśmiecha się do mnie radośnie. – Zobacz, podoba ci się? – Wskazuje
na nowy sweter w odcieniu szarości, który właśnie przymierza.
- Ślicznie
wyglądasz – przytakuję. – Proszę, to do ciebie – oddaję Króliczkowi swój
telefon. – Idę rozpakować zakupy. – Całuję chłopka w policzek, po czym
opuszczam sypialnię i zamykam za sobą drzwi, o które opieram się plecami.
- Jo?! To ty?! Tak
się cieszę! – Wesołe szczebiotanie działa niczym balsam na moje zszargane
nerwy. – Tak, wiem. Popsuł mi się telefon i Max pojechał kupić nowy.
Oczywiście, że dobrze się czuję. Co robię? Przymierzam prezenty! Max znowu
kupił mi tyle ładnych rzeczy!
Uśmiecham się do
siebie słysząc, jaki jest zadowolony. Mój Króliczku, nie ma rzeczy, której bym
dla ciebie nie zrobił.
Eli potrzebuje
mniej więcej pół godziny, by przekonać Jo, że nie dzieje mu się żadna krzywda.
W tym czasie zdążyłem upchnąć jedzenie do lodówki, a także uruchomiłem nowy
telefon i zainstalowałem kilka aplikacji. Zrobiłem też sobie wyjątkowo mocną
kawę. Rozglądam się po domu, szukając kolejnego zajęcia. Potrzebuję czegoś, co
odepchnie ode mnie złe myśli i pozwoli chociaż na chwilę zapomnieć.
- Tutaj jesteś –
uśmiechnięty nastolatek wbiega do kuchni. Odkłada mój telefon na stół, a
następnie sadowi się na moich kolanach. – Tęskniłem za tobą.
- Ja za tobą też. –
Przytulam moje szczęście. – Jak się czujesz?
- Dobrze. Wyspałem
się i już mi lepiej.
- Cieszę się,
skarbie, bo czeka nas podjęcie kilku ważnych decyzji. Firma ochroniarska
namawia nas na zmianę ogrodzenia wokół domu. Na wstępnie zaproponowali betonowy
mur.
- Mur? – Ciężarny
marszczy jasne brwi.
- Powiedziałem, że
musimy to przemyśleć. W każdym razie jutro odwiedzi nas fachowiec, który…
- Mur to nasza
jedyna opcja?
- Pewnie nie.
Możemy wybrać jeszcze siatkę lub zlecić naprawę obecnego ogrodzenia.
- Nie chcę
rozmawiać o murach. Zjemy coś?
Nastolatek
podchodzi do lodówki, z której wyciąga kokosowy deser.
- Ugotowałem obiad,
ale nie mogę oprzeć się pokusie.
Obserwuję, jak otwiera
pojemniczek i sięga po łyżeczkę. Mruży oczy, wkładając ją do ust.
- Taki dobry –
uśmiecha się.
- Mógłbym bez
przerwy patrzeć jak jesz.
- Chcesz mnie
podtuczyć, bo podoba ci się, że mam większy tyłek.
- Wszystko mi się w
tobie podoba.
Nie śmiem przyznać
mu racji, bo czasami bywa drażliwy na tym punkcie. Kiedy go poznałem, był chudy
jak patyk. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby odrobinkę się zaokrąglił. Dodatkowe
kilogramy sprawiły, że wygląda zdrowiej. Nie mówiąc już o jego pupie, z którą z
pewnością się nie rozstanę. Nie pozwolę mu schudnąć. Jeśli sytuacja okaże się
patowa, drugie dziecko przechyli szalę zwycięstwa na moją stronę.
- A ty nie jesteś
głodny?
- Na razie nie.
Proszę – wręczam Eli nowy telefon. – Jest zabezpieczony, więc nikt obcy nie
będzie cię niepokoić.
- Dziękuję. Muszę
napisać wiadomość do Jo. I do twoich rodziców.
- Drobiazg,
skarbie.
- Ja też mam dla
ciebie dobrą wiadomość. Znalazłem karton, o którym wspominałeś.
- Karton?
- Od Harrisa. Nie
pamiętasz?
Rzeczywiście,
wspominałem Eli, że Harris kazał mi poszukać jakiegoś kartonu wśród rzeczy z
domu towarowego.
- Nie chcesz
wiedzieć co jest w środku?
- Ubrania, zgadłem?
- Tak. – Na twarzy
Eli pojawia się tajemniczy uśmiech. – Chciałbyś je obejrzeć?
- Ufam Harrisowi.
Cokolwiek przysłał, powinno pasować. Wrzuć to gdzieś do garderoby. Podziękuję
mu przy najbliższej okazji.
- Jak chcesz. –
Króliczek dalej bawi się nowym telefonem. – Ma niesamowity aparat.
- Cieszę się, że ci
się podoba.
- Jesteś kochany.
Wiesz o tym?
- Kocham cię,
Króliczku. Nic nie sprawia mi większej radości niż możliwość obsypywania cię
prezentami.
- Proszę, nie kupuj
więcej ubrań. Garderoba pęka w szwach.
- Podobają ci się,
prawda? – Upewniam się, że Harris nie zawiódł i przysłał rzeczy, które
przypadły do gustu mojemu narzeczonemu.
- Są piękne. I leżą
idealnie. Bardzo dziękuję.
- Ty jesteś piękny.
- Max, chodź ze mną
na górę.
W pierwszej chwili
mam wrażenie, że Eli ma na myśli seks. Z niekłamaną przyjemnością zdarłbym z
niego zbędne ubrania i kochał się z nim tu i teraz.
Po kilku sekundach
przytomnieję. Seks na podłodze w kuchni nie wchodzi w grę. Eli ma za sobą
ciężkie chwile. Potrzebuje czułości i zrozumienia. Jestem pewny, że wyznanie
prawdy było nie lada wyzwaniem. Do tego ciąża. Dziś rano kiepsko wyglądał.
Powinien więcej odpoczywać.
- Skarbie, nie znam
się na układaniu ubrań. Zadzwoń do mamy. Ona z pewnością ci pomoże. Ja muszę
popracować.
Zabieram kawę i uciekam
z kuchni do salonu. Siadam przy stole i spoglądam na swój komputer. Nie mam
ochoty na pisanie. Najpierw gwałciciel. Potem Jo. Strach pomyśleć, co będzie
jutro.
- Jesteś smutny.
Coś się stało? – Eli odsuwa krzesło i siada obok mnie. Skąd się tu wziął?
Sądziłem, że wróci na górę.
- Nie, wszystko w
porządku – kłamię.
- Chodzi o Jo,
prawda? Pokłóciliście się.
Po raz kolejny mam
okazję podziwiać niesamowity talent mojego narzeczonego, którego intuicja nigdy
nie zawodzi. Jak on to robi? Nic się przed nim nie ukryje?
- Nie – zaprzeczam.
Nie chcę mówić o małej wymianie zdań, która zaszła między nami w samochodzie,
bo wiem, że Eli źle to odbierze. Oczerniając jego najlepszego przyjaciela
zmuszę go, aby wybrał jedną ze stron. Wolę więc przemilczeć fakt, że Jo
straszył mnie policją.
- Jo o wszystkim mi
powiedział.
- Tak? – Udaję
niewzruszonego sytuacją.
Eli wstaje z
krzesła i kolejny raz sadowi się na moich kolanach.
- Powiesz mi co się
stało? – Przebiegłe stworzenie dalej zamierza wiercić mi dziurę w brzuchu.
- Po co mam ci
mówić, skoro o wszystkim wiesz od niego? – Odpowiadam pytaniem na jego pytanie.
- Chcę poznać twoją
wersję wydarzeń.
- Skarbie, tu nie
ma żadnych wersji. Zadzwonił. Odebrałem. Zapytał co się dzieje z twoim
telefonem. Powiedziałem mu, że jest zepsuty i że za chwilę do niego oddzwonisz.
Byłem już blisko domu, więc Jo wolał od razu z tobą porozmawiać.
- Ta rozmowa miała
nieco inny przebieg, a ty jesteś zazdrosny.
- Ja? Zazdrosny? O
niego? – Próbuję się bronić, lecz po minie Eli widzę, że nie kupi moich
wymówek.
- Kiedy wspomniałem
o Jo, mocniej mnie przytuliłeś.
- Przepraszam. Nie
chciałem – od razu cofam ręce, bo boję się, że mógłbym sprawię Eli ból.
- Dlaczego to
zrobiłeś? Było mi tak wygodnie. – Ciężarny ciasno się we mnie wtula.
- Skarbie…
Nie wiem co mam mu
powiedzieć. Zbyt dużo rzeczy złych rzeczy nagle się we mnie skumulowało.
Wiadomość o tym, że Eli został zgwałcony. Konieczność otoczenia domu zasiekami
z drutu kolczastego. Oskarżenia jego przyjaciela, który sugerował, że naśle na
mnie policję.
- Max, nie odpychaj
mnie. Jesteś mi potrzebny. Nie było cię pół dnia.
- Nie odpycham. Po
rozmowie z Jo uświadomiłem sobie, że jeśli przez przypadek ścisnę cię zbyt
mocno i zostanie jakiś ślad na twojej skórze…
- Przestań! Jo
wcale tak nie myślał. Kiedy wszystko mu wytłumaczyłem, kazał cię przeprosić.
- Przeprosić?
Trochę na to za późno – mamroczę pod nosem.
- Wyjaśnicie to
sobie w piątek.
- W piątek?
- Zapomniałeś, że
go zaprosiłem?
Wstrzymuję oddech,
nie wiedząc, jak powinienem się zachować. Jo do nas przyjeżdża za trzy dni,
tak? Do naszego domu? To chyba żart!
- Skarbie, nie
chcę, abyś źle odebrał moje słowa, lecz jeśli jakimś cudem Jo przekroczyłby
teraz próg naszego domu, to…
Eli nie czeka na
resztę moich gróźb. Zamyka mi usta pocałunkiem. Obejmuje mnie za szyję.
Przesuwa językiem po dolnej wardze, abym rozchylił wargi. Przymyka powieki.
- Kocham cię –
szepcze cichutko.
- Króliczku,
udusisz mnie – żartuję.
- Lepiej? – Pyta po
chwili.
- Tak – przyznaję
zgodnie z prawdą.
- Max, ja wiem, że
nigdy byś mnie nie skrzywdził. Zawsze jesteś czuły i delikatny. Jo sam doszedł
do wniosku, że posunął się za daleko. Był zdenerwowany. Przeprosił, gdy z nim
rozmawiałem.
- To nie ma
znaczenia.
- Przeprosi cię
osobiście, gdy do nas przyjedzie.
- Nie chcę jego
przeprosin! Może sobie o mnie myśleć co chce! Dla mnie liczy się wyłącznie
twoje zdanie. Jestem od ciebie znacznie większy i silniejszy i…
- Max, dość! Nie
chcę tego słuchać! – Eli ponownie mnie całuje. Tym razem jest znacznie bardziej
namiętny. Jego zaangażowanie i szczerość sprawiają, że na chwilę zapominam o
całym świecie. Znikają wszystkie problemy. Znowu jesteśmy tylko my.
- Nie wiem jak to
robisz, ale nigdy nie przestawaj – szepczę.
- Mi też się
podobało. Skoro wszystko sobie wyjaśniliśmy, pozwolę ci popracować. – Króliczek
uwalnia się z mojego uścisku. – Ty zajmiesz się książką, a ja dokończę
porządki. Wieczorem zapalimy świeczki, nalejemy wody do wanny i będziemy
odpoczywać, dobrze?
- Dobrze –
uśmiecham się pierwszy raz od dłuższego czasu. Wspólna kąpiel to idealna
okazja, by obsypać ukochanego diamentami.
- Nie będę
przeszkadzać. Pracuj, mężu.
- Dziękuję,
skarbie.
Eli przesyła mi
całusa i idzie na górę. Uskrzydlony wizją romantycznego wieczoru, otwieram plik
z tekstem i przeglądam ostatnie akapity, aby przypomnieć sobie na czym
skończyłem.
Mniej więcej po
dwóch godzinach dostaję wiadomość. Zerkam na ekran telefonu. Eli do mnie
napisał? To miłe. W załączniku jest także zdjęcie.
„Poradziłem sobie
przy niewielkiej pomocy Mamy. Jesteś ze mnie dumny?”
Nasza garderoba
jest tak perfekcyjnie zorganizowana, że kopiuję zdjęcie i wywyłam je Harrisowi.
Mam nadzieję, że w ten sposób zdobędę u niego dodatkowe punkty.
„Jestem z Ciebie
bardzo dumny, Kochanie”
Odpowiadam,
wysyłając wiadomość.
„Mam ochotę przymierzyć coś z białego kartonu.
Chcesz zobaczyć jak wyglądam?”
Zaintrygowany, od
razu odpisuję, że tak. Harris wyraźnie wspominał, że tajemniczy karton to
prezent dla mnie. Eli również zwrócił na niego uwagę. Co kryje się w jego
wnętrzu?
Rozwiązanie zagadki
przerasta moje najśmielsze oczekiwania…
Oke tak po prostu tutaj sobie weszłam i patrzę a tu nowy rozdział! :D
OdpowiedzUsuńNapisałem, poprawiłem, to wrzucam. Po co ma zalegać na dysku :D
UsuńTwój Kitsune
Zawsze musisz przerywać w najlepszych momentach? Ale i tak dziękuję za nowy roździał, zawsze miło jest sobie poczytać przygody Eli i Maxa😘
OdpowiedzUsuńTak, muszę. Jestem wredny :D
UsuńNo dobra, nie jestem. Po prostu tyle napisałem przed egzaminem. Uznałem, że wystarczy, aby to opublikować.
Twój Kitsune
O kurna... Czy w tym kartonie są jakie seksi ciuszki? 😏 ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuńCoś jest :D
UsuńTak sobie pomyślałem, że fajnie by było przebrać Maxa za Batmana :D
Tak, wiem. Własne żarty bawią najbardziej.
Twój Kitsune
Dziwne ale myśle , że to będzie strój króliczka
OdpowiedzUsuńTak sądzisz? Jeśli to strój króliczka, to ja lub Max wyjdziemy na niezłych zboczeńców :D
UsuńTwój Kitsune
Jeśli to strój króliczka, to czy najbardziej na zboczeńca nie wyjdzie jednak pan Harris?
UsuńPytanie brzmi - czy on wie o Króliczku :D
UsuńTwój Kitsune
No właśnie, właśnie! A co jeśli pan Harris jest faktycznie taki "hop do przodu", jednocześnie naprawdę ma wyjść trochę na zboczuszka, więc w ramach owego prezentu przesłał stroje jakichś seksi żuczków, czy innych żab (no bo w końcu o kroliczku skąd miałby wiedzieć).
UsuńTeraz to ja troszkę poleciałam, ale zupełnym przypadkiem mi się to wyobraziło (xD) i już musiałam napisać ;V
Lubię tajemnicze kartony :D Jest tyle możliwości, aby je wykorzystać. No i ta kusząca zawartość :D Oj będzie się działo.
UsuńTwój Kitsune
Tylko żeby Maksowi oczy nie wypłynely
UsuńUff długo się zbierałam co by napisać, ale jakoś ciężko mi szło od paru tygodni nawet uśmieszek wysłać. Wybacz Kitsune, niewdzięcznie czytałam i nie dawałam znać jak bardzo mi się podoba i jak mnie zaskoczył rozwój sytuacji. A fakt, że tak często rozdziały wpadają? Rozpuścimy się jak dziadowskie bicze :D Ale naprawdę, historia genialnie się rozwija i nigdy nie dzieje się to czego się spodziewam, przeciwnie, coś ciekawszego :) Masz naprawdę duży talent. Twoje opowiadania sprawiają mi ogromną przyjemność, nawet jak mam b. słaby okres i nic mnie nie cieszy. Są zwarte i logiczne i realne, nie wydumane, nie egzaltowane. Nie mogę się doczekać Twojego zapowiedzianego .pdf'a . Żadna ilość nowych rozdziałów i opowiadań mnie nie usatysfakcjonuje :D
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale proszę mi tu nie słodzić, bo ja już dzisiaj lody jadłem i poziom cukru dawno przekroczył normę.
UsuńNapisanie aż tylu rozdziałów to nic w porównaniu do historii, które dopiero planuję (tak, moja Czarownico, ty wiesz, że kiedy nadejdzie twój czas, to wszystkich oczarujesz :D). Poza tym jeśli czujesz się zaskoczona, to dobrze. Chociaż sposób, w jaki zamierzam Was potem zaskoczyć... Nie będę zdradzać niespodzianek.
Pdf będzie. Nie wiem, czy wyrobię się do końca lutego. Może w pierwszej połowie marca. Mam masę nauki i trudno to pogodzić. Z motywacją też jest ciężko, gdy szkoła przyprawia jedynie o depresję. Jeśli nie skończę studiów, zawsze zostaje pisanie :D
Twój Kitsune
PS Zapisałem w notesiku, że czasowo opuściłaś bloga. Będzie kara, jak mówiła babcia :D
Byłam z blogiem duchem ;( Proszę nie karać. A jak ma nie słodzić - aczkolwiek daleko mi do tego było - to co mogę robić?? :D
UsuńMożesz zrobić herbatę. Miętową, bo ostatnio to moja ulubiona :)
UsuńTwój Kitsune
Jesteś jak Polsat - reklamy w najlepszym momencie. I tak za każdym razem :P
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej coraz więcej o Eli wiemy :D Fajnie się patrzy na jego szczęście :)
Jestem jak Polsat, bo mam ich paszport :D Niedługo za jego pomocą zamierzam wyemigrować z kraju :D
UsuńAle tak poważnie - przecież wszyscy wiedzą, że żadne szczęście nie trwa wiecznie, prawda?
Twój Kitsune
Nie odbieraj kruliczkowi szczescia. Tak mało go w życiu dostał
OdpowiedzUsuńOj cicho, cierpienie kształtuje charakter :D Teraz dla odmiany Max trochę pocierpi.
UsuńTwój Kitsune
Max będzie cierpiał? Ale psychicznie czy może fizycznie (ta miła strona fizyczności)? 😏
UsuńOjej... 4 lata a on jeszcze nie urodził ��
OdpowiedzUsuńStraszne, prawda? Poza tym kto powiedział, że on urodzi?
UsuńTwój Kitsune
"Poza tym kto powiedział, że on urodzi?" Nie wiem jak mamy to traktować? Jako groźbę, czy może jako czarny humor? Nie rób tego naszemu króliczkowi, on już wiele wycierpiał :(
UsuńMyślałam, że może z okazji dnia kobiet dostaniemy mały prezencik w postaci rozdziału...
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałem, ale mam jeszcze 3 egzaminy i zero czasu na pisanie. Przykro mi. Odbijemy to sobie po weekendzie, gdy sesja się skończy :)
UsuńTwój Kitsune
Jejku nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów. Ta książka totalnie mnie pochłonęła, na zdalnych jedyne co robiłam to czytałam. Gratulacje dla autora. Geniusz w czystej postaci ❤
OdpowiedzUsuńOooooo wow to pierwsza ksiażka, która tak bardzo mnie wciągnęła... naprawdę w życiu się tego nie spodziewałam, ale jedyne co robiłam w tym tygodniu (a w szczególności po nocach) to czytanie następnych rozdziałów. Już nie mogę się doczekać co będzie dalej👉👈
OdpowiedzUsuńHaha Ale to jest super!Przeczytałam to opowiadanie w dwa dni i naprawdę było warto zarywać nocke! Kocham twój niesamowity styl pisania, który bardzo przyjemnie się czyta! W sumie dopiero niedawno odkryłam jedną z twoich książek i tak mi się spodobała, że musiałam sięgnąć po więcej z twojej kolekcji! A teraz pozostało mi czekać na następny rozdział:)
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńWybacz ,że tu bo to nie dotyczy Bezsennych ale .... chętnie kupiłabym twoja książke "wpadka" ale niestety niema takiej możliwości bo strona beezer nie działa 😭😭😭 czy jest jakaś inna możliwość zakupu?? 🙏🙏🙏😊😊
Przed chwilą sprawdzałem i u mnie Beezar działa. Nie ma innej możliwości zakupu, bo tylko tam wystawiłem "Wpadkę".
UsuńTwój Kitsune
Dziękuję za informację, może uda mi sie zalogować, będę próbować dalej. Życzę weny
UsuńW razie czego pisz do administratora. Nawet jeśli są jakieś problemy ze stroną, to pewnie przejściowe.
UsuńNiestety, prawo zmusza mnie to sprzedawania książek przez tego typu "sklepy". Nie jestem z tego zadowolony, ale niewiele mogę zrobić. Nie mam innej alternatywy.
Twój Kitsune
Problem jest taki,że nie przychodzi mi link aktywujący konto 😫😫😭 próbowałam pisać do administratora ale pojawia się informacja,ze mają jakiś problem i pracują nad nim. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwidać że króliczek już tak negatywnie nie reaguje na te stosy ubrań, choć ciekawe co jest w tym tajemniczym pudełku...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika