„Bezsenne Noce"
Gdy otwieram
wiadomość ze zdjęciem, które przysłał mi Eli, na kilka chwil tracę kontakt z
otaczającą rzeczywistością. Jak zahipnotyzowany wpatruję się w prawie nagiego
narzeczonego, który postanowił przetestować możliwości aparatu w nowym
telefonie. Wykorzystał też duże lustro w łazience. Postanawiam poświęcić
dłuższą chwilę, aby nacieszyć oczy tym niesamowitym widokiem.
Króliczek lekko się
uśmiecha. Nie zwyczajnie. Jego uśmiech rzuca mi wyzwanie. Doskonale zdaje sobie
sprawę z tego, że ta prowokacja z pewnością mu się opłaci. Złote, nieco
zmierzwione włosy chłopaka spływają po jego plecach w taki sposób, że mam
ochotę bardziej je potargać. Jednak nie to jest najgorsze. Eli ma na sobie
wyłącznie skąpo wycięte, koronkowe majtki, które z dumą mi prezentuje. Czarny
materiał opina się na jego pośladkach kusząc do czegoś więcej niż tylko
podziwiania.
Biorę kilka
głębokich wdechów i postanawiam sprawdzić co robi moja trusia. Zakradam się po
schodach na górę. Z mocno bijącym sercem popycham uchylone drzwi prowadzące do
sypialni.
- Max, skończyłeś
pracę?
Mały puchacz jakby
nigdy nic siedzi sobie na bujanym fotelu. Ponętne wdzięki schował pod kusym,
satynowym szlafroczkiem. Głęboka czerń wydobywa piękno jego niezwykłych oczu.
Podkreśla brzoskwiniowy odcień skóry. To już nie jest słodki Eli. To
drapieżnik, który precyzyjnie celuje w swoją ofiarę. Uwodzi. Mami zmysły.
Rozpala do granic wytrzymałości.
- Twoja wiadomość… –
Chrząkam, bo trudno mi zebrać myśli. – Twoja wiadomość sprawiła, że
postanowiłem zrobić sobie przerwę. Bardzo długą przerwę.
- Naprawdę? –
Chłopak nadal udaje zdziwionego.
- Naprawdę –
odpowiadam znacznie spokojniejszym tonem.
- Udało mi się
uporządkować naszą garderobę – mój ukochany chwali się swoim sukcesem.
- Bardzo się
cieszę, skarbie. A teraz bądź grzecznym Króliczkiem i zdejmij szlafrok –
proszę.
- Dlaczego?
- Jeśli tego nie
zrobisz, zaniosę cię do łóżka i sam się go pozbędę – ostrzegam.
- Więc o to chodzi –
Eli uśmiecha się chytrze. – Chcesz się na własne oczy przekonać, czy mój tyłek
dobrze wygląda w koronkach.
- Dokładnie tak –
przytakuję.
- Nie sądziłem, że
kręcą cię takie rzeczy, mężu.
- Ty mnie kręcisz i
to bardzo.
- Czy to nie
dziwne, że twój przyjaciel przysłał cały karton seksownej bielizny? – Eli przedłuża
moją agonię, dzieląc się ze mną swoimi przemyśleniami.
Przyznaję, że jest
mi trudno za nim nadążyć. Całą moją uwagę pochłania ten cholerny szlafrok,
którego bardzo, ale to bardzo chcę się pozbyć.
- Żałuję, że wcześniej
o tym nie pomyślałem – mamroczę pod nosem.
- Czyli podobała ci
się moja wiadomość? – Wredny gryzoń skubie palcami jedwabny pasek.
- Torturujesz mnie…
– warczę, powoli zbliżając się do bujanego fotela.
- I tak mnie
kochasz. – Jasnowłosy żartowniś zaczyna chichotać.
- Kocham –
przyznaję, klękając tuż przy jego nogach. – Pozwól, że ci pomogę – odsuwam drobne
dłonie i przejmuję władzę nad utrudniającym mi życie paskiem. Teraz wystarczy
poluzować supeł i…
- Max…
- Tak? – Unoszę wzrok,
bo spojrzeć we fiołkowe oczy. Jeszcze przed chwilą były wesołe i roześmiane,
lecz teraz… Teraz przepełnia je pożądanie.
- Nie pozwoliłem na
rozbieranie.
- Co mam zrobić,
abyś zmienił zdanie?
- Zastanawiam się
nad tym.
- Nie mógłbyś robić
tego nieco szybciej? – Pytam, przesuwając palcem po jego lewym kolanie.
- Gdzie się
podziały twoje pokłady cierpliwości? – Króliczek od razu ze mnie drwi.
- Zostawiłem je za
drzwiami. Kochanie – postanawiam zmienić temat. – Błagam cię, pozwól to z
siebie zdjąć.
- Pozwolę, jeśli… –
Eli wstrzymuje oddech i przygryza dolną wargę. Chociaż muskam go jedynie
opuszkami po udzie, mój dotyk intensywnie działa na jego zmysły.
Nie umiem dłużej
walczyć z pokusą. Rzucam się na moją trusię i namiętnie ją całuję. Ciężarny od razu
mocno mnie obejmuje. Mruczy przy tym zmysłowo. Rozsuwam mu nogi i zmuszam, aby owinął
je wokół moich bioder. W taki sposób łatwiej jest mi wziąć go na ręce i zanieść
do łóżka. Nie mówiąc już o tym, że mogę bezkarnie złapać go za pośladki. Gdy
pomyślę, że pod cienką warstwą zbędnego materiału kryje się koronkowa niespodzianka,
krew się we mnie gotuje.
Układam Eli na
łóżku i przez chwilę podziwiam, jaki jest piękny. Walczę z pokusą, by nie porwać
na strzępy tej zbędnej szmatki, pod którą się chowa, ale… Nie, Max. Musisz być
cierpliwy. Rozkoszować się każdą sekundą.
Mój Króliczek czyta
w moich myślach, bo sięga do paska i powolutku go rozwiązuje. Wstrzymuję
oddech. Ciśnienie szumi mi w uszach, zmieszane z szelestem jedwabiu, który
sunie po jego skórze.
- Masz pojęcie, jak
niesamowicie wyglądasz?
- Podobam ci się? –
Mały flirciarz koniecznie chce jeszcze bardziej podgrzać atmosferę.
- Podobasz?
Skarbie, ty mną owładnąłeś. Nie umiem oderwać od ciebie wzroku. Obojętne, czy
masz na sobie piżamę, dres czy to całkowicie zbędne wdzianko.
- Nie kłam.
Myślisz, że nie widzę, jak zerkasz w dół?
- Przyłapałeś mnie
na gorącym uczynku – uśmiecham się nieco skruszony.
- Skoro tak, to
może chcesz przyjrzeć się bliżej?
Jego propozycja
sprawia, że czuję iskry w powietrzu. Czy chcę? Nie, ja MUSZĘ to zrobić. A potem
go posiądę. Nie raz. Wiele razy aż zacznie błagać, abym przestał. Nie
przestanę. Będę się z nim kochać choćby do rana.
- Obróć się –
proszę.
- Więc o to ci
chodzi?
Eli unosi się na
łokciach. Czarny szlafrok praktycznie się z niego zsuwa. Nie mam pojęcia, czy
robi to celowo, czy przez przypadek, lecz osiąga swój kolejny cel. Ma mnie jak
na widelcu.
- Skarbie, przestań
ze mną igrać. Odkąd wysłałeś mi to zdjęcie, nie jestem w stanie myśleć o niczym
innym, jak o twojej idealnej pupie i tych koronkowych majtkach.
- Jeśli je
zniszczysz, pogniewam się.
- Zniszczę? –
Prycham, przeczesując włosy palcami. Nie, nie zniszczę. Po prostu dopełni się
ich przeznaczenie, gdy zostaną z nich jedynie malutkie strzępy.
- Podobają mi się. –
Eli siada na pościeli i pozbywa się szlafroka, który odrzuca gdzieś na bok. –
Nie zamierzasz się rozebrać?
- Za chwilę.
Nie będę tracić
cennego czasu na pozbywanie się własnych ubrań. To boskie stworzenie zwinnie
przekręca się na pościeli. Wypina zgrabny tyłeczek dając mi pozwolenie na
spełnienie moich licznych fantazji. Długo na to czekałem. Pochylam się nad nim i
z prawdziwą czcią zaczynam całować wzdłuż satynowej tasiemki, która odgradza
jasną skórę od czarnej koronki. Skóra Eli jest ciepła i miękka w dotyku. W
dodatku pachnie ulubionym olejkiem, którym codziennie się smaruje. Czy on zdaje
sobie sprawę, że kompozycja zapachowa, znajdująca się w szklanej buteleczce
otacza go chmurą aromatu, przypominającą feromony?
- Wygodnie ci? Może
potrzebujesz dodatkowej poduszki? – Zabawa zabawą, lecz zabezpieczenie brzuszka
to priorytet.
- Dotykaj mnie,
mężu.
I jak tu go nie
kochać?
Łatwo powiedzieć „dotykaj”,
lecz mój plan jest odrobinę bardziej wysublimowany. Wodzę palcami po koronce.
Jest miękka. Biorąc pod uwagę, że Harris osobiście nadzorował moje zakupy, z
pewnością była droga.
Eli nerwowo kołysze
biodrami. Łaskoczę go? Jest bardzo wrażliwy. Właśnie to w nim uwielbiam.
- Spokojnie. Nie
będę tak robić, jeśli to ci przeszkadza – obiecuję.
- A co będziesz
robić? – Jasnowłosy obraca głowę i rzuca w moją stronę zniecierpliwione spojrzenie.
Prowokuje mnie. Ciągle mnie prowokuje. Wydaje mu się, że zdobył przewagę, bo
jestem w niego zapatrzony. Oj skarbie, musisz się jeszcze sporo nauczyć o swoim
zboczonym mężu.
Odsuwam się od
niego i sięgam po jedną z poduszek, którą podsuwam mu pod brzuch. Nie byłbym
sobą, gdybym nie pomyślał o dziecku. A skoro ono ma się dobrze, pora skupić się
wyłącznie na roznegliżowanym kochanku.
Króliczek
rozkosznie drży, gdy przesuwam językiem po koronce, zdobiącej jego prawy
pośladek. Właśnie tak, skarbie. Poddaj mi się. Pokaż, że należysz wyłącznie do
mnie.
Eli wie, że mam
wielką słabość do jego krągłej pupy. Nie protestuje, gdy nieco ją ugniatam, a
następnie całuję i ssę. „Bądź delikatny!” – strofuję samego siebie. Z jednej
strony mam wielką ochotę zostawić na nim swoje ślady, ale ciąża… Trudno być
jednocześnie kochankiem i przyszłym ojcem. Te dwie role wzajemnie się
wykluczają, a bez siebie nie istnieją.
Kiedy mój język
wsuwa się między królicze pośladki i próbuje dosięgnąć jego wejścia, mój
ukochany nieświadomie się ode mnie odsuwa.
- Nie uciekaj –
karcę go, przytrzymując za biodra.
- Nie rób tak! –
Dla pobudzonego Króliczka tego typu pieszczoty są w tej chwili odrobinę zbyt
intensywnym doznaniem.
- Skarbie, przecież
od początku wiedziałeś co z tobą zrobię, prawda? Już za późno. Nie powstrzymasz
mnie – ponawiam swój intymny atak.
Z gardła nastolatka
wyrywa się cichy jęk, który tłumiony jest ściskaną przez niego poduszką.
- Proszę, przestań…
Nie chcę… Słyszysz? Max!
- Nie chcesz? –
Dziwię się. – Twoje ciało jest innego zdania.
– Przesuwam rękę, by dodatkowo drażnić go też z przodu. – Jesteś mokry i
nie chcesz? Nieładnie kłamać. – Pobudzam jego członka ręką.
- Max… – Umęczony
Eli jest bardzo blisko spełnienia.
- Nie, skarbie –
cofam dłoń. – Jeszcze nie.
- Okrutnik. –
Króliczek obdarza mnie czułym komplementem, na który w pełni zasłużyłem.
Zmieni zdanie, gdy
w niego wejdę. Mógłbym jeszcze trochę go pomęczyć, lecz po co czekać? Jeśli
szybko nie znajdę się w jego wnętrzu, dojdę od samego słuchania jego westchnień
i jęków.
Łapię za biodra
narzeczonego i przyciągam je bliżej siebie. Rozpinam spodnie. Eli odwraca
głowę. Chyba się obraził, bo nie chce na mnie patrzeć. Czasami bywa bardzo
drażliwy. Jak zareaguje, gdy bardziej uprzykrzę mu życie?
Moja męskość jest
twarda niczym skała, a mimo to nie potrafię odmówić sobie drobnej przyjemności
i pocieram nią malutką dziurkę, która tylko czeka by mnie wchłonąć. Zamykam
oczy. Palce wczepiają się pod cienki materiał. Teraz wystarczy odrobinkę
pociągnąć…
- Obiecałeś! – Eli karci
mnie wzrokiem, gdy jego bielizna zostaje podarta na strzępy.
- Kupię ci nowe.
Przysięgam.
- Nie musisz. Nie
będę ich nosić. – Sarkazm z ust mojego słodziaka? Ciekawe czym jeszcze mnie
dzisiaj zaskoczy.
- Będziesz –
zapewniam go. – Zrobisz to dla mnie. Najchętniej wyrzuciłbym wszystkie twoje
ubrania tylko po to, abyś już zawsze nosił jedynie seksowne koronki.
- Czyżby? Pozwolisz
mi wyjść w nich z domu? Dobrze wiesz, że nie miałbym nic przeciwko.
- Oszalałeś?! Ten
widok przeznaczony jest jedynie dla męża! – Pieklę się.
Kładę dłoń na jego
biodrze, które jednocześnie gładzę kciukiem. Moja trusia musi się rozluźnić. W
przeciwnym wypadku poczuje ból, którego za wszelką cenę chcę mu oszczędzić.
- Kto jest twoim
ukochanym mężem? – Pytam, powoli wsuwając się w ciasne i gorące wnętrze.
Eli nie odpowiada.
Jego oddech robi się ciężki. Kolejny raz chowa twarz w poduszce.
- Kto jest twoim
mężem? – Powtarzam pytanie. Jeszcze kilka centymetrów. Znam jego ciało. Wiem,
gdzie ukryty jest słodki punkt. Wiem też, że lekko rozdrażniony nie zadowoli
się zwyczajnym orgazmem. Przynajmniej nie za pierwszym razem. Mnie zresztą też
nie. Chcę czegoś specjalnego, co upije nas bardziej niż szampan i sprawi, że
długo nie zapomnimy o dzisiejszej nocy.
- Mmm… – Z ust
blondyna wydobywa się pojedyncze jęknięcie.
- Tego chcesz? –
Mocnym pchnięciem wsuwam się w niego do końca.
Króliczek cały
sztywnieje i unosi głowę.
- Max…
Granica między
bólem i prawdziwą ekstazą jest wyjątkowo cienka. Osiemnastolatek po praz
ostatni próbuje ze mną walczyć. Znowu chce mi uciec. Nie może się ruszyć, bo
unieruchomiłem jego biodra. Powinien się poddać, lecz nie wie jak to zrobić.
Nie szkodzi. Nauczę go. Od tego tu jestem.
- Już dobrze –
pocieszam go, niepewnie zwalniając uścisk.
- Tak? – Zerka na
mnie niepewnie, jakby szukał potwierdzenia.
- Tak – szepczę, powoli
się poruszając.
- Nie… Nie tak
wolno… – Zachłanny narzeczony życzy sobie większego zaangażowania z mojej
strony.
- Lubisz powoli –
droczę się z nim. Ponownie sięgam ręką w kierunku jego podbrzusza. Skoro on
może doprowadzać mnie do szaleństwa, dlaczego ja miałbym być gorszy?
- Max… Tak… Właśnie
tak… – Jęczy przeciągle, zadowolony z faktu, że postanowiłem go popieścić.
- Jeszcze nie – cofam
rękę, pozostawiając jego członka samemu sobie.
- Max! Jak możesz?!
Moja trusia jest na
mnie maksymalnie wściekła. Fiołkowe oczy płoną ogniem, który pojawia się
wyłącznie w czasie seksu.
Tymczasem ja dalej
robię swoje. Podoba mi się nudne, powolne tempo, które sprawia, że Eli prawie
szlocha.
- Bardzo cię
kocham, ale teraz równie mocno nienawidzę! – Żali się.
Z trudem udaje mi
się powstrzymać parsknięcie. Gdybym się zaśmiał, zabiłby mnie. Mógłbym też
zostać skazany na samotną noc w salonie. Na szczęście nie zamierzam posuwać się
aż tak daleko.
- Do kogo należysz?
– Warczę, żądając odpowiedzi. Moje biodra poruszają się teraz odrobinę
szybciej, co mylnie interpretuje jako ustępstwo z mojej strony.
- Ja? Należę? Nie
wiem.
Eli szybko adaptuje
się do nowych zasad naszej miłosnej gry. Udaje zagubionego, choć marzy o tym,
by odzyskać nade mną władzę.
- Wiesz. Zapewniam
cię, że wiesz. – Łapię go za ramiona i podciągam w górę.
Fiołkowooki opiera
się o mnie plecami. Przymyka powieki i rozchyla usta. Nasz pocałunek smakuje
pożądaniem i tęsknotą. Mam wrażenie, że minęły wieki od chwili, gdy ostatni raz
pozwolił się pocałować w taki sposób.
- Nie rób tak. –
Jedną ręką obejmuję go w pasie, a drugą przytrzymuję niesforne ręce, które zakradają się w zakazanym kierunku.
Nie chcę, aby się dotykał. Ja także nie zamierzam tego robić. Jeśli chce dojść,
musi się bardziej skoncentrować.
- Już nie mogę. To
boli – żebrze o odrobinę zrozumienia.
- A teraz? –
Odpycham go od siebie. Wykręcam mu ręce do tyłu, splatam szczupłe nadgarstki i
przytrzymuję na wysokości lędźwi.
- Max! – Krzyczy,
nabijając się na mnie naprawdę mocno.
- Teraz dojdziesz
bez problemu – szepczę mu do ucha, jednocześnie odsuwając na bok część
rozpuszczonych włosów.
Z gardła Eli
wydobywa się cała kakofonia różnych dźwięków. Jego ciało zdaje się falować, nie
umiejąc poradzić sobie ze zbyt skumulowaną dawką napięcia, przed którym wciąż
się broni.
- Poddaj się – ponownie
szepczę mu do ucha.
Króliczek w końcu
ulega, osiągając suchy orgazm. Jego wnętrze napina się i kurczy. Spojrzenie
staje się całkowicie zamglone. Bezwolnie opada w moje ramiona, oddychając
spazmatycznie.
- Już dobrze –
powtarzam bez końca.
Układam moją miłość
na poduszkach. Pozbywam się resztek podartej bielizny. Odgarniam mu z twarzy
niesforne kosmyki, które przykleiły się do zroszonego potem czoła. Dbam o to,
aby było mu dobrze i wygodnie. Przez krótką chwilę bałem się, że zemdleje.
Tymczasem zniósł to lepiej niż sądziłem.
- Co mi zrobiłeś? –
Eli po dłuższej chwili przerywa ciszę, której obydwaj potrzebowaliśmy. Z trudem
unosi powieki. Oczekuje odpowiedzi, lecz co mam mu powiedzieć? Że miłość ma
różne kolory, a ja chcę mu pokazać każdy z możliwych odcieni tęczy, którą
próbuję namalować na naszym wspólnym niebie? Brzmi banalnie, choć to szczera
prawda.
- Podobało ci się?
- Nie. To było zbyt
intensywne. Bałem się. – Zawstydzony nastolatek spuszcza wzrok. Jego policzki
stają się zaróżowione. Unika mojego wzroku. Zachowuje się dziecinnie, co
również mocno w nim kocham.
- Czułeś wyłącznie
strach?
- Nie. Czułem się…
Jeszcze nigdy nie doszedłem aż tak mocno.
- Następnym razem
postaram się, aby to trwało dłużej – puszczam do niego oko. – Poza tym ja
czułem dokładnie to samo, gdy zobaczyłem cię z tych kusych majteczkach.
- Zniszczyłeś je –
przypomina mi o złamanej obietnicy/
- Mówiłem ci już,
że kupimy inne.
- A ja ci mówiłem,
że więcej nie założę czegoś co sprawia, że robisz mi takie rzeczy.
- W takim razie
przez resztę nocy będę robił wyłącznie takie rzeczy, które już znasz. Dzięki
temu odzyskasz wiarę i zaufanie do swojego męża – dzielę się z nim moim
genialnym pomysłem.
- Co? – Oszołomiony
Eli ma lekko spóźniony refleks. Nie reaguje dostatecznie szybko, a ja zyskuję
dodatkowe kilka sekund, podczas których moszczę się między jego rozłożonymi
nogami. – Max! – Łapie mnie za włosy w chwili, gdy wkładam jego męskość głęboko
do ust.
- Skarbie… –
przerywam na chwilę te jakże przyjemne czynności. – Mówiłem ci, że dziś nie
będzie spania. No i nie miałeś wytrysku. Lepiej będzie, jeśli będziesz go miał.
Najpierw postaramy się, abyś doszedł w taki sposób, a potem… – Dmucham
zaróżowioną i mokrą od śliny główkę. – Potem wymyślimy coś innego. Odpręż się i
zdaj na męża, który wszystkim się zajmie.
Max jak mogłeś zniszczyć tą koronkową bieliznę
OdpowiedzUsuńNo wredny jest. Będzie go trzeba za to ukarać :D
UsuńTwój Kitsune
Jesteś mistrzem opisywania emocji i uczuć. Uciekam bo sprawozdania czekają.Pozdrawiam Iason.
OdpowiedzUsuńNie jestem. Dopiero się uczę, ale dziękuję za miłe słowa :)
UsuńTwój Kitsune
Nie ma to jak przeczytać taką scenę przed pracą 😂🤣
OdpowiedzUsuńDasz sobie radę. Wierzę w Ciebie :)
UsuńZa to ja chyba wyszedłem z wprawy, bo mega się wstydziłem, jak to pisałem. A potem jeszcze bardziej przed i po publikacje :D
Twój Kitsune
Budzi lepiej niż kawa :D Chociaż do pracy wcale nie skłania :D A tyle raportów do napisania :D
OdpowiedzUsuńNie wiem. U mnie opcja kawa rano nie ma racji bytu. To już wolałbym napić się piwa :D Za to dowiedziałem się, że dziś nie ma wykładów, więc też jestem pozytywnie pobudzony. I mogę pisać dalej.
UsuńTwój Kitsune
Fajny rozdział, chocia spodziewałam spodziewałam czegoś innego. Jakiejś akcji że coś się będzie działo a oni się tylko ruchali XD
OdpowiedzUsuńczekam na więcej: 3
Wiem, wiem. Będzie się działo. Jo przyjedzie.
UsuńTwój Kitsune
I w ten oto sposób nagle nudna lekcja polskiego ożyła , a ja ze łzami szczęścia w oczach przeczytałam rozdział, na który tak długo czekałam. Boże częściej błagam, kocham tę książkę <3
OdpowiedzUsuńCiekawe czy rano też będzie polski?? :D
UsuńTwój Kitsune
Hej,
OdpowiedzUsuńDawno, dawno temu czytałam Twoje opowiadania, czytałam wtedy jak czekolada była w publikacji. Ciesze się że dalej piszesz i rozwijasz się.
Żeby się połapać co i jak dokładnie muszę przeczytać to opowiadanie od początku, no i chyba czas nadrobić inne historie.
Życzę Ci powodzenia i wytrwałości.
Anelka
Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa :) Cieszę się, że postanowiłaś wpaść w odwiedziny. Pozdrawiam :)
UsuńTwój Kitsune
Hejka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, no Max jak mogłeś podrzec taka bieliznę, zasmuciłeś króliczka, ale swoja droga z Eli to niezły manipulant jest, wspaniale opisujesz emocje, uczucia...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika