środa, 18 kwietnia 2018

mpreg 34

„Bezsenne Noce


Przez kilka słów prawdy, które dziś usłyszałem, nie jestem w stanie zasnąć. Wpatruję się w sufit, rozważając wydarzenia, które miały miejsce w ciągu minionych dwudziestu czterech godzin. Najpierw było bosko, ale teraz…
Co mam zrobić?! Co do jasnej cholery mam zrobić, żeby był szczęśliwy? Czy on nie rozumie, że niedługo zostaniemy rodzicami? Nie możemy prowadzić takiego trybu życia, jak dawniej. Koniec z szaleństwami. Trzeba się ustatkować. Spoważnieć.
W moim przypadku to łatwe. Jestem starszy i bardziej poukładany. A Eli? On sam jest jeszcze dzieckiem… Piekielnie seksownym, ponętnym i niewiarygodnie kuszącym… Nic dziwnego, że buja w obłokach i podąża jedynie za przyjemnościami. Na jego miejscu robiłbym dokładnie tak samo.
A seks? Był nieziemski, lecz nie zaryzykuję zdrowia mojego synka, by udowodnić chłopakowi, że nie ma racji. Gdyby nie był w ciąży, za żadne skarby nie wypuściłbym go z łóżka. Kochałbym się z nim dzień i noc. Tak długo, jak miałby na to ochotę.
Dlaczego mój Króliczek nie stara się spojrzeć na wszystko z mojej perspektywy? Nie jest mi lekko. Każda minuta to bezustanna walka, by trzymać ręce przy sobie. Czy gdybyśmy odwrócili sytuację i to ja spodziewałbym się naszego dziecka, traktowałby mnie bardziej pobłażliwie? Nie wydaje mi się. Dziecka fizycznie nie ma jeszcze z nami, ale obowiązki już są. I to spore. Czasami trzeba się poświęcić dla dobra kogoś innego.
Może to wina jego rodziny? Nikt się nim nie zajmował, więc żyje wyłącznie dla siebie. Nie wie jak to jest, gdy trzeba pójść na kompromis. Żałuję, że tak niewiele o nim wiem. Tata wspominał, że Eli jest otwarty i ufny. Nie wobec mnie. Niestety, sam sobie zapracowałem na takie traktowanie. Zmarnowałem wiele okazji, z tą dzisiejszą na czele…
Gdyby chociaż zgodził się na wizytę w szpitalu… Co mu szkodzi poddać się badaniu? To jego pierwsza ciąża, więc jest równie niedoświadczony, jak i ja. Mówią, że za drugim razem wszystko jest znacznie prostsze… Za drugim razem? O czym ja myślę? Czy chciałbym mieć z nim jeszcze jedno dziecko? Nasz synek się nie urodził, a ja już planuję powiększenie rodziny? Czy Eli zgodziłby się na kolejne dziecko – to pytanie od dłuższego czasu nie daje mi spokoju. Oczywiście sztuczne zapłodnienie nie wchodziłoby wtedy w grę… O nie, znowu wracam do tego, co miało miejsce w ogrodzie… Głupie wyrzuty sumienia… Gdyby nie wy, to kochane stworzenie spałoby właśnie w moich ramionach…
Muszę wymyślić jakiś sposób, by nieco go udobruchać, skoro czekolada nie wchodzi już w grę. Nie sądziłem, że tak łatwo z niej zrezygnuje. Odkąd go znam, bezustannie jęczał o cukier. I wypomniał mi te nieszczęsne cukierki. Biedactwo… Traktowałem go skandalicznie. Straszyłem, że wyrzucę z domu. Zmusiłem, by oddał mi wszystko, co zarobił. Wstyd pomyśleć, jak musiał się wtedy czuć. Nagle znalazł się w mieszkaniu obcego faceta, w dodatku zdany wyłącznie na jego łaskę i zachcianki. Widziałem trwogę w jego oczach. To był bez wątpienia najmroczniejszy czas w całym moim życiu. Nic nie usprawiedliwia mojego podłego zachowania. Przecież moi rodzice zabrali go od razu do szpitala. Prawie poronił.
Strach… Ja się po prostu bałem. Jakbym się nie starał, moje związki zawsze kończyły się klęską. Im bardziej naciskałem na ślub i dzieci, tym szybciej kobiety ode mnie uciekały. Bałem się samotności. Bałem się podzielić z rodzicami kolejnymi rozczarowaniami. Bałem się przekraczając próg prywatnej kliniki. A potem, gdy doktor spieprzył sprawę, bałem się tysiąc razy bardziej. Moje dziecko w brzuchu kogoś obcego… Strach przerodził się w złość. Najłatwiej było wyładować się na kimś, kto znajdował się tuż obok. A to, że ten ktoś był przy tym taki słaby, siedział cicho i pozwalał, abym się na nim dzień w dzień wyżywał… Potrzebowałem czasu, by dojść ze sobą do ładu i zrobiłem to kosztem ich obojga.
Chcę przytulić dziecko. Powiedzieć mojemu synkowi, że tatuś zachowywał się jak palant, ale wszystko naprawi. Musi tylko przekonać  Króliczka, że w tej bajce, przez całkowity przypadek, wcielił się w rolę złego bohatera, a tak naprawdę fajny z niego facet. Najlepiej by było zrobić to już teraz. Nie czekać. Nie marnować ani chwili, ale czy Eli pozwoli się dotknąć?
Pełen nadziei unoszę się z poduszek i próbuję sprawdzić, co robi mój słodki współlokator. Oddycha spokojnie i miarowo. Najwyraźniej śpi. To dobrze. Powinien jak najwięcej odpoczywać. Mama ciągle powtarza, że zmęczenie i stres są niewskazane. Dobrze by było, gdybym w końcu wbił to sobie do głowy i przestał go drażnić.
Wzdycham cicho i zamykam oczy. Jutro powinno być lepiej. Spróbuję z nim porozmawiać. Pewnie przez kilka dni będzie się na mnie boczyć, ale prędzej czy później uzyskam wybaczenie. Eli nie jest pamiętliwy. Zawsze dawał mi kolejne szanse, a ja żeruję na jego dobroci. To straszne, lecz gdybym był na jego miejscu, wykorzystałbym sytuację. Żądałbym pieniędzy, przywilejów. Kazałbym kupić sobie mieszkanie. A tu proszę – nie dość, że młody, to jeszcze honorowy. Jak do tej pory poprosił jedynie o słodycze i seks… Prawda jest taka, że urodziwy małolat ma mnie w garści. W każdej chwili może zmienić zdanie i wysłać mnie do banku. Co prawda odgrażałem się, że z pieniędzy dziecka nic nie dostanie, ale gdyby zaczął naciskać, rozegrał to jakoś inaczej…
Głupek ze mnie. Do głowy by mu nie przyszło, żeby uszczknąć coś z mojego konta dla siebie. Kto jak kto, ale on taki nie jest. Tracę wyłącznie czas na jakieś bzdury, a powinienem pomyśleć raczej o tym, jak ponownie wkupić się w jego łaski. Wracam do punktu wyjścia. Związki to dla mnie czarna magia. Kwiatów mu nie kupię i nie będę błagać o wybaczenie. Z kobietami było trudno, ale z facetami jest jeszcze gorzej!
Po częściowo bezsennej nowy ciężko mi idzie zwleczenie się z łóżka. Eli nie ma takiego kłopotu. Szkicuje od samego rana. Zdążył się umyć, ubrać. Nawet łóżko pościelił. Podpieram głowę, by móc się na niego pogapić. Wiem, że to widzi, lecz nic nie mówi. Czekolady też nie tknął.
- Lepiej nie będzie… - mamrocze cichutko, komentując swoje nowe dzieło, któremu przygląda się bardzo krytycznie. Porównuje szkic z oryginałem. Wyświetla go na ekranie swojego smartfona, by doszukać się różnic, których z pewnością nie ma.
- Mogę zobaczyć? – Wstaję z łóżka i nieśmiało podchodzę do stołu. Dopiero stając za jego plecami zauważam, że piękne, złote włosy chłopaka są jeszcze nieco wilgotne. Mam wielką ochotę przeczesać je palcami…
- Nie znasz się na tym, więc po co chcesz oglądać? – Króliczek mruży swoje fiołkowe oczy, wpatrując się we mnie z powątpiewaniem. Poświęca mi zaledwie kilka sekund, po czym odwraca się i bezceremonialnie kontynuuje pracę.
Biorę uspokajający oddech, po czym pochylam się nad nim udając, że jego bliskość jest mi totalnie obojętna. Zaglądam mu przez ramię. Czuję od niego delikatny zapach mydła oraz świeżości. Jest jak słodki owoc, po który ma się ochotę wyciągnąć rękę…
Szkic jest piękny i dokładny, lecz to nie on kradnie moją uwagę… Czy Eli od zawsze miał takie długie rzęsy? Albo te brzoskwiniowe policzki, muśnięte słońcem… Z trudem przełykam ślinę, bo zaschło mi w gardle.
- Przeszkadzasz mi – prycha gniewnie, sięgając po teczkę, do której odkłada gotowy rysunek. Jestem jak w transie. Wyciągam rękę z zamiarem położenia jej na jego brzuszku. – Nie! – reaguje ostro. Zostaję przez niego skarcony uderzeniem w rękę. Przewidywałem, że tak zrobi, więc chwytam go luźno za nadgarstek. To z kolei wywołuje przerażenie na tworzy Eli. Zareagował instynktownie, a teraz boi się, że mu oddam? Oszalał? Ostrożnie muskam kciukiem wierzch jego palców, po czym zbliżam drobną rękę do ust i całuję.
- Nigdy, powtarzam, nigdy bym cię nie uderzył – cedzę przez zaciśnięte zęby, bo jego reakcja boli mnie bardziej, niż gdybym został znokautowany przez ojca. – Wierzysz mi?
- Max…
- Wierzysz? – naciskam mocniej, bo takie sprawy trzeba od sobie od razu wyjaśniać.
- Tak – szepcze prawie bezgłośnie. Zdenerwował się. Serce bije mu tak mocno, że słyszę je pomimo dzielącej nas odległości. Niedobrze.
- Nowy pejzaż jest naprawdę niezły – odwracam jego uwagę, by skupił się na czymś, co zna i uważa, za bezpieczne. Najchętniej schowałbym go w swoich ramionach i odczekał, aż poczuje się lepiej. Dobrze wiem, że jego reakcja nie jest przypadkowa. Ktoś musiał wyrządzić mu jakąś krzywdę. Jeśli ta osoba ponownie zbliży się do Eli lub dziecka, pożałuje…
- Nie jestem przekonany. Niby wyglądają tak samo, ale… - Mam nieodparte wrażenie, że nieco się trzęsie. Otulam go ramionami i przyciągam do swojej klatki piersiowej. Tym razem się nie wyrywa. To chyba tyle w temacie dystansu.
- Ale? – nadal prowadzimy normalną rozmowę w tej dość osobliwej sytuacji.
- Max…
- Spokojnie. Nie denerwuj się – mruczę mu do ucha. - Pewnie jest ci ciężko korzystając z telefonu. Mogę ci dać mój komputer. Co ty na to?
- Mógłbyś? To by mi ułatwiło… - wstrzymuje oddech, gdy całuję go za uchem. – Co robisz?
- Serce bije ci tak szybko – uśmiecham się, obejmując mocniej jego szczupłe ramiona.
- To nie twoja… Max! – rumieni się leciutko, gdy mój język dotyka jego szyi.
- Co? – udaję, że nie wiem, o co mu chodzi.
- Wczoraj nie chciałeś mnie dotykać – wypomina mi.
- Nie powiedziałem, że nie chcę cię dotykać, ale że boję się o dziecko. Gdy tylko urodzisz, pokażę ci, jak bardzo się myliłeś. Jednak do tego czasu… - moja prawa dłoń ponownie próbuje dosięgnąć jego brzuszka.
- Miałeś mi pożyczyć swój komputer, pamiętasz? – odpycha mnie od siebie.
- Nie dasz mi dotknąć dzidziusia? – spoglądam na niego z nadzieją.
- Poczekaj, aż się urodzi – rzuca złośliwie.
- Dobrze, już dobrze – poddaję się.
Uśmiecham się sam do siebie, podchodząc do nocnej szafki, w której schowałem laptopa. Miło jest przytulić się do niego z samego rana. W dodatku udało mi się zapanować nad jego atakiem paniki. Był taki roztrzęsiony, a ja go uspokoiłem. Robię postępy.
- Proszę – stawiam przed nim na stole swojego MacBooka i wpisuje hasło. – Mam tu moją nową książkę. Postaraj się jej nie skasować – żartuje, obserwując jak niepewnie dotyka klawiatury.
- Dasz mi przeczytać?
- Nie jest dla dzieci – odpowiadam zaczepnie, gotowy na jego kolejny atak.
- To nie było śmieszne – Króliczek jeży swoje futerko, marszcząc przy tym mały nosek.
- Dlaczego nie masz komputera? W taki sposób byłoby ci łatwiej powiększyć obrazy. – Odsuwam krzesło i siadam obok niego. Chłopak odrzuca część rozpuszczonych włosów na plecy, by mu nie przeszkadzały i wpisuje w wyszukiwarce nazwisko autora.
- Bo zazwyczaj szedłem do biblioteki na uniwersytecie i oglądałem albumy. Ekran czasami przekłamuje kolory – sięga po swój rysunek i kreska po kresce porównuje go ze znalezionym zdjęciem. Uwielbiam, gdy jest taki skupiony, choć czuję się nieco zazdrosny. Wolałem, gdy chociaż drobną część uwagi poświęcał mnie.
- Czekoladkę? - przypominam sobie o niewielkiej piramidzie, którą wczoraj wzgardził.
- Nie, dziękuję.
- Eli, nie bądź taki. Zrób dziecku przyjemność… - kuszę chłopaka, wspominając jednocześnie, ile erotyzmu wkładał w jedzenie, leżąc ze mną na trawniku. To było magiczne…
- Mówiłem ci już wczoraj, że nic z tego… - blondyn sięga po ołówek i delikatnie poprawia jakieś prawie niewidoczne kontury. – Teraz jest idealnie – cieszy się. – Dziękuję.
- Zdejmę hasło, żebyś mógł z niego korzystać, jeśli najdzie cię taka ochota. – Moja wspaniałomyślność sprawia, że powoli rozwijam skrzydła. Właśnie tak, Max. Oswój go. Niech ci bardziej zaufa.
- Nie boisz się o swoją bezcenną książkę? – przedrzeźnia mnie, ponownie skupiając się wyłącznie na ukończonym szkicu. Mógłby choć raz spojrzeć na mnie, a nie udawać, że nie istnieję…
- Nie boję – przeciągam się leniwie. – Mam zapasowy plik.
- Nie martw się, Max. Resztę szkiców opanowałem do perfekcji, więc nie będę już potrzebował twojego bezcennego komputera.
- Jedyną bezcenną rzeczą w tym pomieszczeniu jesteś ty - daję się ponieść nastrojowi chwili i jestem z nim bezgranicznie szczery.
- Ja? – dziwi się. – Kiepski z ciebie kłamca.
- Nie kłamię! – oburzam się, słysząc takie niedorzeczności z jego namiętnych ust.
- Udowodnij.
Łatwo mu powiedzieć „udowodnij”. Jak niby mam to zrobić? Nie rozbiorę go przecież i nie posadzę sobie na kolanach, by jak poprzednim razem…
Ciężarny parska śmiechem, zaczynając ponownie szkicować.
- Eli – wydaję z siebie bliżej nieokreślony jęk frustracji. – Błagam cię, przestań, bo…
- Bo? – sprytnie łapie mnie za słowo, unosząc wzrok.
- Chcę tylko dotykać dziecka – przytomnieję na tyle, by wrócić do pierwotnego tematu naszej rozmowy.
- Powiedziałem nie. Mam powtórzyć? Już wiem, poproszę twojego tatę, by jaśniej ci to wytłumaczył. Z pewnością jest już w kuchni – podekscytowany swoim pomysłem wstaje z krzesła. – Panie Ford… - woła.
- Cicho! – przyciskam palce do jego ust, które są niewyobrażalnie miękkie… Krew we mnie buzuje na samą myśl, że mogę ich dotknąć. Zakazany owoc…  – Zrozumiałem. Nie wołaj go – powinienem cofnąć rękę, ale nie umiem tego zrobić. Opuszkami zaznaczam kontur jego górnej wargi. – Doprowadzisz mnie do zawału…
- Chłopcy, nie śpicie już? – Na dźwięk głosu ojca, który niespodziewanie zajrzał na górę, odskakuję od Króliczka jak poparzony.
- Tato?! Co-Co ty tu robisz?! – Poliki mnie palą na samą myśl, czego przed chwilą był świadkiem. – Mogłeś chociaż zapukać…
- Wydawało mi się, że Eli mnie wołał – tłumaczy się, szczerząc zęby i rzucając pytające spojrzenie w kierunku nastolatka.
- Dziękuję, że pan przyszedł, panie Ford. Max od rana nie daje mi spokoju. Ciągle próbuje macać mnie po brzuchu, chociaż prosiłem, żeby tego nie robił. Dzidziuś jeszcze śpi… - Bezbłędnie gra słodkiego i uległego aniołka, który szuka schronienia przed złym i podstępnym wilkiem. Świetnie…
- Max… - tata odwraca się w moją stronę. Po jego rozbawieniu nie ma śladu.
- Nic mu nie zrobiłem. Przysięgam! – zaciskam dłonie w pięści, obserwując jednocześnie, jak złośliwe stworzenie chowa się za plecami niedźwiedzia. Gdybym tylko mógł dostać cię w swoje ręce… Przywiązałbym cię do łóżka i czekał, aż zaczniesz się wić…
- Jeśli mówi nie, to znaczy nie! – huczy ojciec. – Masz trzydzieści lat na karku, a nie rozumiesz tak podstawowych rzeczy… - Wybacz, Eli. Najwidoczniej Pamela i ja nie sprawdziliśmy się jako rodzice. Max zawsze był uparty, ale czemu jest taki ułomny? – zastanawia się na głos.
- Nie jestem ułomny! To jego wina, bo zawsze słyszę „nie”! – irytuję się, kierując mordercze spojrzenie na jasnowłosego, który zdaje się dobrze bawić.
- Kłamiesz, Max. Wczoraj sam proponowałem, abyś mnie dotykał. Nie chciałeś… - Niech mnie ktoś trzyma, bo wyjdę z siebie! Jak on może porównywać te dwie sytuacje?! Wczoraj chciał seksu, a nie delikatnego smyrania po brzuszku.
- Ty mały, wyrachowany… - zaczynam się gotować, bo najchętniej zlałbym jego chudy tyłek i patrzył, czy równo puchnie. Jak on może wygadywać takie bzdury?! Pogrąża mnie na oczach ojca! Ma świadomość, czym taki wybryk może się zakończyć?! Pewnie nie…
- Max! – tatuś bez zastanowienia uderza mnie dłonią w głowę. – Jeszcze jedno słowo, a przysięgam, że będziesz spać w garażu! – odgraża mi się. Wierzę, że byłby w stanie mnie tam przenieść. Z niedźwiedziem nigdy nie ma żartów.
- Dziękuję, panie Ford. Jest pan dla mnie taki dobry – Eli znowu gra biednego i pokrzywdzonego.
- Nic się nie martw, mój drogi. Dziadek wszystkim się zajmie – stary idiota Peter głaszcze ciężarnego po głowie. Traktuje go jak dziecko. Ciekawe, czy byłby równie miły wiedząc, że padł ofiarą mistyfikacji. – Jadłeś już śniadanie?
- Jeszcze nie – odpowiada Eli.
- Chodź ze mną do kuchni. Dziś mój znajomy przywiezie dla ciebie bardzo słodkie mango. Zamówiłem je w sklepie ekologicznym. Mam tam specjalne względy, bo pomogłem im w naprawie chłodziarki – przechwala się. – Lubisz mango, prawda?
- Tak, proszę pana – czarowny uśmiech rozświetla fiołkowe oczy. – Bardzo dziękuje.
- Drobiazg, kochanie. To Max powinien o ciebie dbać, ale cóż… - Z niechęcią obserwuję, jak kładzie dłoń na ramieniu Króliczka i wyprowadza go z pokoju w kierunku kuchni.
Po śniadaniu Eli pomaga mamie posprzątać w domu, a następnie obiecuje, że ugotuje obiad. Takie proste czynności wydają się sprawiać mu radość. Znajduje wspólny język z rodzicami. W dodatku nieźle gotuje. Dlaczego przedtem tego nie widziałem? No i lubi mango. Albo to dziecko je lubi. Doszło do tego, że krępuję się zapytać, bo głupio mi przed ojcem, że nie potrafię go w żaden sposób zadowolić. Nie jestem super-tatą, jak Peter Ford, który wiedział o czekoladzie i owocach. Łudziłem się, że taki właśnie będę… Eli nie wymaga specjalnego traktowania, czy jakichkolwiek względów. Cieszy się codziennością, jaka by nie była. Nie marudzi, nie narzeka. Jest cichy, uśmiechnięty. Po prostu idealny.
W porze lunchu postanawiam przełamać nieprzyjemną atmosferę i zabrać chłopaka do restauracji. Marzy mi się ekskluzywny obiad i miła, romantyczna atmosfera. Poza tym liczę na to, że jeśli dam mu do ręki menu, wybierze coś, co lubi. Ten prosty manewr oszczędzi mi kłopotliwej konwersacji na poziome szkoły podstawowej. Przez dłuższą chwilę obserwuję przez okno, jak rysuje w altance. Rodzice są poza domem. Bardziej sprzyjających okoliczności już nie będzie.
Idę na górę, by przebrać się w coś gustowniejszego. To będzie jak pierwsza, nieformalna randka. Pospiesznie przeglądam się w lustrze. Wyglądam nieźle. Koszulka polo w odcieniu ciemnego granatu idealnie pasuje do obcisłych, beżowych spodni. Uśmiecham się do siebie i wkładam kluczyki oraz portfel do tylnej kieszeni. W tej samej chwili jasnowłosy niespodziewanie pojawia się w naszej sypialni.
- Max, dobrze, że jesteś. Chciałem ci powiedzieć, że wychodzę. – Złotowłosy zabiera swoją torbę, do której wrzuca telefon oraz przyniesioną ze sobą butelkę wody. Domyślił się, że zabieram go na obiad? Niemożliwe. Czyżbym miał aż takie szczęście?
- Skarbie, cieszę się. Zapowiada się naprawdę miłe popołudnie.
- To prawda – uśmiecha się do mnie tak, że zapominam, jak się oddycha. Jest cudowny, a ja będę go mieć tylko dla siebie. Jeśli nie będzie zmęczony, po obiedzie moglibyśmy pójść na spacer, albo do kina… - Nie wiem, o której wrócę. Późnij napiszę ci smas, ok?
- Smsa? – dziwię się. – Po co?
- Żebyś nie panikował, tak jak wczoraj. Freddy powiedział, że…
- Freddy?! – przerywam mu zszokowany, że w takiej chwili wymawia jego imię. – On nie ma z nami nic wspólnego. Z pewnością nie wybrałbym hotelu jego dziadka. To byłoby niestosowne – dzielę się z nim moimi przemyśleniami na temat wyboru restauracji.
- Max, nie wiem, o czym mówisz. Freddy czeka na mnie na dole. Wrócę wieczorem. Nie musisz się martwić. Odwiezie mnie do domu. – Freddy czeka na dole?! A to wąż…! Zakradł się do naszego domu, a teraz rujnuje moje plany?!
- Nigdzie z nim nie pójdziesz! – To zdanie z pewnością pasuje do stylu mojego ojca. W dzieciństwie słyszałem je nad wyraz często.
- Serio? – Eli uśmiecha się drwiąco, kierując w stronę drzwi. Podbiegam do nich i zatrzaskuję je w chwili, gdy jego palce dosięgały klamki.

- Co on tu robi? Miał być na zlocie czarownic – z trudem przypominam sobie o planach tego padalca, przytrzymując jednocześnie drzwi ręką, by nie mógł się stąd wydostać.
- Hotelarzy, a nie czarownic – ta gra słów nie rozbawiła Króliczka. – Wypuść mnie – żąda kategorycznie.
- Jeśli chcesz gdzieś iść, pójdę z tobą – oferuję mu swoje towarzystwo.
- Spędzamy ze sobą zdecydowanie za dużo czasu, dlatego z prawdziwą przyjemnością pójdę tam, gdzie ciebie nie będzie – odgryza mi się, próbując mnie przesunąć. Sytuacja wygląda na patową. To trochę tak, jakby mrówka próbowała przepchnąć górę… - Możesz się przesunąć? Przyjaciel na mnie czeka – rzuca coraz bardziej rozgniewany.
- Freddy nie jest twoim przyjacielem, o czym obaj doskonale wiemy.
- I tak wolę jego towarzystwo, niż twoje!
- Spałeś ze mną, a wolisz jego?! – Max, jak zwykle popisujesz się finezją…
- Daj spokój, to był tylko seks – zbywa mnie, posyłając zdegustowane spojrzenie.
- Tylko seks… - powtarzam po nim, kręcąc głową z niedowierzaniem. Przeżyliśmy coś mistycznego, a on to nazywa zaledwie „seksem”?
- Nigdy nie robiłeś tego dla zabawy, czy chwilowej przyjemności? – pyta.
- A ty robiłeś? – Odnoszę wrażenie, że trauma, którą właśnie mi zafundował, pozbawiła mnie władzy w kończynach. Mój mózg dryfuje nie wiadomo gdzie, goniąc za niedorzecznościami, o których właśnie rozmawiamy.
- Jestem dorosły. Przecież wiesz, że z tobą to z pewnością nie był pierwszy raz, prawda? – wybucha śmiechem. Chwytam go za ramiona i przypieram do drzwi. Pochylam się lekko, by zniwelować różnicę w naszym wzroście i móc patrzeć mu prosto w oczy.
- Nie obchodzi mnie to, co było. Liczy się wyłącznie to, co jest teraz. A teraz jesteś mój. Ty i dziecko jesteście moje. Tylko moje. Jeśli Freddy, bądź ktokolwiek inny, okaże się na tyle głupi, by tknąć cię palcem, utnę mu ręce – ton mojego głosu brzmi obco i pozbawiony jest emocji. Jednak po minie Eli wiem, że zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. - Gdy zadzwonię, odbierzesz i powiesz mi, gdzie jesteś. O dziewiątej masz być w łóżku. Na twoim miejscu nie spóźniłbym się nawet o minutę, rozumiesz?
- Tak… - szepcze.
- To dobrze. A teraz idź i baw się dobrze – puszczam go z żelaznego uścisku i pozwalam, by otworzył drzwi. Przez cały czas nie spuszcza ze mnie wzroku. To z pewnością nie strach nim kieruje. On wie, że jeśli którykolwiek z moich warunków zostanie złamany, przeszukam miasto i przywlekę go tu z powrotem. A potem…? Potem nie będzie już odwrotu…


55 komentarzy:

  1. jutro do pracy ale co tam na mprega warto czekac :DD a tak poza tym Lisku pytanko mam zechcialbys zrobic opowiadanko z udzialem SebastianxCiel z bajki Kurositsuji ( czy jakos tak ) znalazlam kilka ale zadne mi nie odpowiada az tak a wiem ze ty dasz rade :D Paula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale nie piszę fanfików. Próbowałem, lecz nie czuję tego klimatu.

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Możesz czytać :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Skończyłam czytać i wiesz co? NIE LUBIĘ ELI! mało mnie obchodzi czy ma jakąś tam traume, ale jest wredny. Jest gorszy niż Max na początku.

      Ps. Kiedy będzie 8 stron seksu?

      Usuń
    3. Eli jest zły, tak? No cóż, to może lepiej nie czytaj dalej :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Max się starał więc teraz się nie zdziwie jak będzie źle traktował Eli

      Usuń
    5. Ja też nie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Jakie szczęście, że maturzyści w tej chwili olewają już chodzenie do szkoły i jako jedna z nich, mogę zająć się czymś ciekawszym niż bezsensowne siedzienie na nudnej historii 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam. Trzeba siedzieć w domu, pić herbatę i cieszyć się życiem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Z Eli zrobiła się prawdziwa menda. Bunt mlodzienczy5czy jak? Aż prawie współczuję Maxowi ale fajnie widzieć jak się męczy. Ą co do Frefiego... Na stos z nim! Na stos i spalić na popiół! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Max wyrasta na ulubieńca, a jeszcze kilka rozdziałów temu nikt go nie lubił. Ciekawe, ciekawe... :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Jakto nikt ?! Ja go od samego początku lubię!!

      Usuń
  5. Widzicie?! Mówiłam, że to menda wredna! :D Max moje słoneczko tak mi szkoda ciebie było.... ALE OGARNĄŁEŚ SYTUACJĘ! Bardzo dobrze, bardzo dobrze! *Dumna*

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekaj, Wegi, jeszcze się zdziwisz :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Zobaczymy! Max to mój ulubiony bohater Bezsennych Nocy i raczej nic tego nie zmieni:D

      Wegi

      Usuń
    3. Święta prawda Wegi ^^ Jak dobrze mieć bratnią duszę : D

      Usuń
    4. No właśnie! Przecież się stara, prawda? (n´^ω^`)η゚*★

      Wegi

      Usuń
    5. No stara się jak może a Eli zachowuje się jak rozwydżony bachor. To jest dziecko Maxa i jego a on nawet nie pozwoli dotknąć brzucha, gdzie inni mogą to robić kiedy chcą.

      Usuń
  6. Nie wiem juś na kogo mam się wkurzać
    >.<
    Eli BAKA HENTAI!!!
    Maks... Fight!!!

    O lala wreście coś ze swojego konta napisałam ///-///

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie hejtujcie Eli, on i tak ma duzo cieroliwosci do Maxa ktory od samego poczatku zachowuje sie jak kretyn. Tak kuzwa ciezko sie zaopiekowac osoba na ktorej mu zalezy? Co za kretyn, snuje jakies mongolskie teorie ktore sie mijaja z rzeczywistoscia.. A Eli, moj ulubieniec, potrzebuje zainteresowania i otoczenia go silnymi ramionami zeby sie poczul potrzebny i bezpieczny. Max jest idiota i nic nie wskazuje na to zeby sie zmienil.
    m.black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eli nie lubiłam od zawsze:D Ale Max nie 'snuje teorii' tylko się boi. Eli jest biopolarny jak ciul więc co ma zrobić Max? I tak jest już cierpliwy. Oboje mają swoje dziwactwa i nikt nie jest niewinny, ale Eli tu wkurzał i tyle *wzrusza ramionami*

      Wegi

      Usuń
    2. Ja też nie ogarniam hejtowania Eli, ale trudno. Trzeba pisać dalej :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    3. Eli jest moim pupilkiem:) I tak zbyt subtelnie odbija paleczke po tym wszystkim co Max mu robil od samego poczatku. Na jego miejscu to bym olala goscia bo zadne rozmowy nie maja sensu. Max jest tak pokrecony ze z checia bym mu sama przywalila zeby sie obudzil. Pies ogrodnika xd
      m.black

      Usuń
    4. Może jest zakręcony jak ruski termos, ale zrozumiał swój błąd i naprawdę się stara :)

      Wegi
      Ps. Zgadzam się z Kirą, nie zdziwię się

      Usuń
    5. Straszeniem Eli niczego nie osiągnie. Nie moze rozkminic ze jedynym sposobem na rozkochanie w sobie Kroliczka jest okazywanie mu czulosci. Może troche ciepla zamiast wiecznych pretensji i zakazow? Gdyby byl w porzadku to Eli by nie szukal pretekstu zeby od niego uciekac. Albo na serio nie moze juz z nim wytrzymac albo probuje wzbudzic zazdrosc i popchnac Maxa do jakiegos dzialania. Slodziak xd
      m.black

      Usuń
    6. Ja także ubolewam, że Max jest taki wredny. Po co Eli ma się z nim męczyć? Przecież jest tyle innych opcji :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    7. Skoro Max jest taka życiową ofiarą to niech Eli faktycznie poszuka ciekawszych wrażeń:)
      Swoja droga to trzeba miec talent zeby nie wykorzystac tego, ze Kroliczek sam sie pchal w jego ramiona... Ale to jest Max, tego nie ogarniesz. Inny stan umyslu��
      m.black

      Usuń
    8. A ja uważam że Max teraz powinien zacząć olewać Eli... Niech se młody robi co chce i lezie do łóżka komu chce. Skoro tak mu się nie podoba że maks się stara. Do tego jeszcze przed ojcem Maksa gra biedne pokrzywdzone stworzonko... Ale jak się czegoś boi to wtedy to już wie gdzie jest Max i od razu leci w jego ramiona. Zachowuje się jak taka mała fałszywa łajza.

      Usuń
    9. Ale on próbował być czuły tylko Eli go odpychał. Nie będzie się wiecznie bawić w kotka i myszkę! Nie spodobało mi się w zachowaniu Eliego "albo seks albo się obrażę". To nie przedszkole, żeby fochem szantażować. Dodatkowo trzeba uważać na dziecko. A Max bardzo próbuje być miły ale zazwyczaj pamięta się te złe rzeczy, co? :/

      Wegi
      Ps. Z tego co wyczytałam pod koniec to Eli się nie bał. Na moje to było ustalenie granic (w końcu!), ostrzeżenie

      Usuń
    10. PS2. Dlaczego uważasz, że Eli to jedyny pokrzywdzony?? A wina jest z obu stron, nie tylko Max zawinił

      Usuń
  8. No nie mogę, Max chyba się przekręci z nerwów, nawet jak nawarzył sobie piwa to nie trzeba go w nim topić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba, wierz mi, że trzeba :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Trzeba to mu rzucić koło ratunkowe つಠ益ಠつ--◎

      Wegi

      Usuń
  9. Tylko pytanie... Po kij tu teraz Freddy?
    Oprócz itema którego urzył Max by być za zazdrosny i tycio złagodzić sytułejszon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Freddy to ważny bohater. Nie pojawił się bez powodu :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. A tam ważny, zawraca Eliemu głowę, a i tak mu się nie podoba, denerwuję Maxa...widać, że chłopak nie lubi swoich zębów:) ale czasem trzeba komuś dać w pysk, żeby zrozumiał, że wtrąca się w nie swoje sprawy!!! Jeśli Max go nie uropi, to tylko będzie miał szczęście:DDD

      Usuń
  10. Podoba mi się Eli...próbuje być twardy, ale ta jego uległość kiedy Max jest stanowczy, buduję głębię opowiadania...myślę, że Eli nie raz nas jeszcze zaskoczy...

    Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie szybciej:)

    P.S.
    Jakie plany na majówkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, ja aż tak szybko nie piszę. Musisz poczekać, bo... bo tak :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Szybko może nie piszesz, ale będzie dużo wolnego, więc może jak na prawdziwego artyste/pisarza zaszyjesz się gdzieś i stworzysz jakieś fajne rozdziały swoich opowiadań (haha)...myślę, że wszyscy się ze mną zgodzę, że my czytelnicy jesteśmy głodni twoich tekstów...tak więc liczymy na Ciebie!:)
      Powodzenia i dużo natchnienia życzę!:)

      Usuń
    3. Ja nie piszę szybko? A znasz kogoś, kto publikuje więcej niż ja? Cokolwiek nie wrzucę, zawsze jest mało. No tak się nie możemy bawić :D Lis ma też inne życie. Biegać chce. I hodowcą został. To wszystko wymaga czasu. Nie wiem, co będzie w długi weekend. Nawet nie wiem kiedy to wypada :D Nieprzygotowany jestem.

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. I spać musi! Dajmy liskowi odpocząć :)

      Wegi

      Usuń
    5. No niestety...jak się jest taki dobry w tym co się robi, to nic dziwnego, że ciągle mało...tak to jest jak się ma talent...ludzie są głodni twoich opowiadań!!!
      Trzeba przyjąć brzemię pisarza...i pchać ten wózek;))))
      Życzę dużo natchnienia i powodzenia!:D

      Usuń
    6. Dziękuję :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  11. Max, ogarnij się! Nikt ci w myślach nie czyta xD
    Z Eliego to jednak mała franca jest. Ale taka fajna franca :D
    Freddy... Max go utopi tak? Najpierw rozczłonkuje, a potem utopi w jeziorze, tak? Czekam, aż wyprowadzi Maxa z równowagi i spłonie żywcem! >.<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mała, krwiożercza Gąsko, nie powiem, co będzie, ale... Spodziewajmy się najgorszego :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Przybiję Ci piątkę za topienie Freddiego :D

      Wegi

      Usuń
  12. Nie bardzo wiedziałam, co myśleć po przeczytaniu tego rozdziału. Ale przez te kilka dni nie zrobiłam się mądrzejsza, nic a nic! Eli pokazał teraz pazury ... jednak jego zachowanie jest nieco zaskakujące, wręcz dziecinne. Faktem jest, że Maxowi nauczka się należała, ale Eli jest teraz jak nadąsana laleczka. Próbuję gościa zrozumieć, ale póki co to przekracza moje możliwości. Chyba, że jest pijany szczęściem po odkryciu, że Max jest nim zainteresowany i chwilowo mu z tego "opilstwa" rozum odebrało. No cóż, czekam na rozwój sytuacji. Poczytam, pomyślę, może się nawet połapię w tej gmatwaninie... :) MB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie wiem, co mam myśleć, gdy czytam niektóre komentarze. Może lepiej będzie, jeśli zrobimy sobie przerwę od Bezsennych Nocy.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Nie! My nie chcemy żadnej przerwy! ;-; My chcemy ciąg dalszy! :D

      Usuń
    3. Napisałem, nie powiem, że nie. Jednak obecnie pracuję nad czymś innym. Doznałem objawienia :D Bezsenne Noce będą musiały poczekać. Poza tym Eli Was denerwował, więc chwilowa przerwa wszystkim nam wyjdzie na dobre :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  13. Maks, Ty ułomna istoto!!! Groźbami nic nie zdziałasz. A Eli jeszcze Cię tak ustawi, że będziesz na każde jego skinienie. Tylko opanuj się, chłopcze!

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej,
    cudownie naprawdę, o chyba coś teraz to dociera do Maxa... ech jak tak zawsze będzie reagować to zupełnie nic nie osiągnie, szkoda że nie powiedział Eli, że chce go zabrać na obiad, na spscer...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń