piątek, 27 kwietnia 2018

Prawdziwy Romantyk, część IV


Budzę się czując na twarzy promienie powolnie zachodzącego słońca. Pod ich wpływem śpiący obok mnie Nefryt marszczy swój śliczny nosek. Czarna magia natychmiast radzi sobie z tym niedopatrzeniem. Nie chcę, by mój najdroższy wampir musiał znosić takie niedogodności. Zwłaszcza w chwili, gdy odpoczywa. W dodatku nagi. 
Całuję moje cudo w policzek i okrywam kołdrą, by nie wodził mnie na pokuszenie. Jak to się stało, że ta mała, różowa pijawka pogrywa sobie ze mną w taki sposób? Jestem królem demonów! Tymczasem to chuchro wodzi mnie za nos na każdym kroku! I jeszcze hipnotyzuje! Kochany, czeka nas naprawdę poważna rozmowa…
Zirytowany wczorajszym zachowaniem mojego kochanka kradnę mu jeszcze jednego całusa, a następnie każę Normanowi podać sobie śniadanie.
- Panie… - mój sługa kłania się nisko, sięgając po karafkę z winem.
- Zabierz to. Nie będę więcej pił – z niechęcią przyglądam się szkarłatnemu trunkowi. To z jego przyczyny Nefryt nie chce mnie pocałować.
- Mam podać inny gatunek wina? – dopytuje Norman, nie ukrywając zdziwienia.
- Nie. Nie podawaj mi więcej żadnego alkoholu.
- Wino z naszej winnicy przestało ci smakować, panie? Mam zamówić…
- Nie – przerywam mu. – Z powodu wina los barona i jego dzieci jest nadal niepewny.
- To nie wino zawiniło, królu Cassianie, lecz trucizna, którą wampir własnoręcznie wlał im do gardeł. A teraz z jego powodu odmawiasz sobie nawet tej drobnej przyjemności, prawda? – Cholerny bazyliszek, za dobrze mnie zna.
- Może – odpowiadam wymijająco, bawiąc się sztućcami.
- Jeszcze trochę i wejdzie ci na głowę, panie. Nim się spostrzeżesz, odbierze ci królestwo i doprowadzi je do ruiny.
- Nie przesadzasz trochę? – rzucam Normanowi zirytowane spojrzenie. – Jak do tej pory Nefryt bezustannie nam pomaga. Najwidoczniej miał powód, skoro postąpił z baronem tak okrutnie.
- Jednak nie wykazał chęci, by się nim z tobą podzielić, prawda? – Mój sługa zaczyna sprzątać naczynia ze stołu. – Panie, daj sobie przemówić do rozsądku. Wiem, że łączy was więź, lecz musisz go jakoś ujarzmić. Od chwili, gdy Sin wysłał mu zaproszenie, zachowuje się wprost nieznośnie! Pamiętasz o tym, że uwiódł tego nieszczęśnika Milo?
Widelec, który trzymałem w prawej dłoni zostaje przeze mnie mocno wygięty, a następnie zmiażdżony. Norman przypomniał mi o czymś, o czym do teraz myślę z wielką niechęcią. Wiem, że między Nefrytem a Milo do niczego nie doszło. Wampir pił jedynie jego krew, a samo to wystarczy, abym pałał żądzą mordu!
- Zawołaj mnie, gdybym był potrzebny – ciskam białą serwetkę na stół i przenoszę się z jadalni z powrotem na górę. 
Nefryt nadal pogrążony jest w letargu, a ja nie umiem znaleźć sobie miejsca. Krążę wściekle po niewielkim salonie. Słońce wydaje się dziś zachodzić wyjątkowo opieszale.
- Szlag by to wszystko trafił! – krzyczę sam do siebie, po czym udaję się do łazienki. Może chociaż prysznic przyniesie chwilowe ukojenie moim spiętym mięśniom. Odkręcam wodę i pozwalam, by ciepły strumień zmył ze mnie silny stres, któremu bezustannie jestem poddawany. Na ukochanego z pewnością nie mogę liczyć… - Wampiry i ich głupie zasady… - mruczę pod nosem, owijając biały ręcznik wokół bioder.
- Które zasady uważasz za głupie? – Na dźwięk jego cichego głosu przechodzą mnie rozkoszne dreszcze.
- Obudziłeś się… - Z zaskoczeniem odkrywam, iż Nefryt nie patrzy mi w oczy, lecz wpatruje się w moją nagą klatkę piersiową. Sposób, w jaki to robi, od razu podnosi ciśnienie mojej krwi. Ma na sobie jedynie ulubiony, szmaragdowy, jedwabny szlafrok. Zieleń wydobywa jasny odcień jego skóry i podkreśla błękit nieba, zatopiony w jego oczach.
- Cassian… - szepcze zmysłowo, po czym przygryza dolną wargę, odsłaniając swoje malutkie kły. Wampir wyciąga nieśmiało rękę i przesuwa zimnymi palcami po mojej rozgrzanej skórze, która momentalnie zaczyna płonąć. To chyba pierwszy raz, gdy zrobił coś tak erotycznego…
- Podobam ci się? – wstrzymuję oddech, by wyraźnie usłyszeć, co odpowie.
- Może… - kokietuje mnie.
Nie potrafię nad sobą zapanować. Łapię go za nadgarstek i przyciągam bliżej siebie, po czym opieram plecami o marmurową ścianę.
- Cassian! Będę cały mokry! – oburza się, gdy wciągam go pod strumień wody.
- Pocałuj mnie – żądam, wpatrując się wygłodniale w jego ponętne usta.
- Jeszcze ci nie wybaczyłem – nieśmiertelny burczy wściekle, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Jedwab przykleja się do jego boskiej skóry. To ponad moje siły…
- Więc zrób to teraz. Wybacz mi, bo oszaleję, jeśli nie będę mógł cię całować. – Mój głos przypomina raczej skowyt frustracji. Centymetry ode mnie znajduje się najcudowniejsza istota, jaką w życiu widziałem, której pragnę… - Błagam cię, wybacz mi… - pochylam się nad moim ukochanym i trącam go nosem po policzku.
- Wybaczenie ma swoją cenę, wasza wysokość… Pocałuję cię dopiero wtedy, gdy dostanę coś w zamian… - Nefryt uśmiecha się przebiegle.
- Mój mały materialista – zaczynam się śmiać, ponownie próbując dosięgnąć jego warg. – Czego pragniesz? Więcej diamentów? Pereł? A może nowych sukni? – próbuję odczytać myśli mojego wybranka. – Dla ciebie zrobię wszystko.
- Wszystko? – różowowłosy może i zachowuje się dziecinnie, lecz w takich sprawach potrafi być wyjątkowo zawzięty. Doskonale wie, czego brakuje mu do szczęścia. Podejrzewam, że poprosi o coś wyjątkowo drogiego. Nawet jeśli zażąda zawartości królewskiego skarbca, oddam mu go z prawdziwą przyjemnością.
- Wszystko – wzdycham bez entuzjazmu, szykując się na najgorsze.
- Chcę drugiego jednorożca.
- Co?! Mowy nie ma! Wiesz ile czasu i wysiłku kosztowało zdobycie pierwszego?! – Gdy Nefryt po raz pierwszy wspomniał o jednorożcu, byłem pewny, iż jedynie żartuje. Wtedy także byliśmy pokłóceni. Nie posłuchałem jego rady. Naraziłem nas na wielkie niebezpieczeństwo. Mój anioł wpadł w histerię, a potem zaszył się w swoich pokojach. Wytrzymałem tydzień. Skubany, już wtedy miał mnie w garści!
- Mam rozumieć, że to twoje ostateczne słowo, tak? – obraża się na mnie. Jego twarz przybiera bardzo nieszczęśliwy grymas.
- Skarbie, kocham cię i wiesz, że nigdy niczego ci nie odmówiłem – staram się postępować bardzo łagodnie, bo Nefryt nienawidzi, gdy na niego krzyczę. Jednak poziom absurdu, który obecnie osiągnęliśmy powoduje, że bardzo ciężko jest mi utrzymać nerwy na wodzy.
- Widzę mężczyznę, który pojawi się w zamku, mniej więcej za miesiąc. On ci pomoże. Jednak stanie się tak wyłącznie wtedy, jeśli spojrzysz na niego otwartym sercem. Jeśli go zignorujesz, szansa przepadnie na zawsze – oczy Nefryta robią się poważne. Dzieje się tak za każdym razem, gdy ma wizję. To jedyna chwila, w której widać jego prawdziwy wiek. Spojrzenie godne „czcigodnego mędrca” mocno kontrastuje z jego „dziecięcą” powierzchownością. Jaki by nie był, kocham go zdecydowanie za mocno.
- Aniele…
- Jeśli nie dostanę jednorożca, możesz zapomnieć o dotykaniu mnie przez długie, bardzo długie lata – celuje palcem w moją klatkę piersiową.
- Rzuciłbym ci pod nogi cały świat, gdybyś o niego poprosił – wyznaję szczerze. – Kocham cię ponad wszystko.
- Ja ciebie też, mój panie. – Nefryt uśmiecha się uroczo, pozbawiając mnie resztek zdrowego rozsądku. Przyciągam go do siebie i w końcu łączę nasze wargi. Pocałunek smakuje tak słodko i odurzająco. Nie sądziłem, że zaledwie dwudniowa abstynencja może zadziałać aż tak silnie na moje zmysły.
- Och… - Mój ukochany wydaje się równie spragniony, jak i ja. Ma mocno przyspieszony oddech. Nie przeszkadza mu nawet, że całkowicie przemókł. Sięgam po jego nadgarstki i dociskam je do kamiennej ściany jedną ręką. Druga jest mi potrzebna do rozsupłania paska od jego szlafroka. – Cassianie… - wpatruje się we mnie tak bezbronnie. Dobrze wiem, o co za chwilę zostanę poproszony.
- Tylko troszeczkę… - mruczę z zadowoleniem, ponownie kusząc go do pocałunku. Nie wyrywa się, a to bardzo dobry znak. W dodatku tak chętnie rozchyla usta… Smakuje krwią i pożądaniem, a to najbardziej niebezpieczne połączenie, z jakim kiedykolwiek miałem do czynienia. – Mówiłem ci już, że jesteś najcudowniejszy, zjawiskowy, perfekcyjny…
- Mówiłeś także, że jestem rozpieszczony i kapryśny – wypomina mi, chyba tylko po to, by mocniej mnie podkręcić.
- Tylko ja mam prawo cię rozpieszczać. I całować. Jesteś mój – chowam wampira w swoich ramionach i bardzo mocno przytulam.
- Gdybym był żywy powiedziałbym, że mnie udusisz – rozbawiony Nefryt odsuwa się ode mnie.
- Mógłbym cię zjeść, a nie udusić. Jestem w tobie tak mocno zakochany, że to aż boli.
- Nie chcę, abyś cierpiał z mojego powodu – te nieprzemyślane słowa sprawiają mu przykrość. Mój kochanek dotyka mojego policzka, po którym przesuwa opuszkami. Jest tak subtelny, iż ta pieszczota przypomina muśnięcia skrzydeł motyla. Na ułamek sekundy zamykam oczy, aby przenieść nas prosto do łóżka. – Dlaczego to zrobiłeś? Pomoczymy pościel… - zaczyna narzekać, lecz zamykam mu usta kolejnym pocałunkiem.
- Jestem spragniony. Pozwolisz, abym zlizał z ciebie każdą kroplę wody? – wodzę wzrokiem po tym nagim cudzie.
- Cassian! – Nefryt otwiera szeroko oczy, gdy zaczynam pieścić jego sutek językiem. – Posuwasz się za… - atakuję jego usta, by nie słyszeć kolejnych protestów.
- Obejmij mnie – żądam. – Chcę być blisko ciebie. – Wampir niepewnie zaplata ramiona wokół mojej szyi, odganiając moje kruczoczarne włosy do tyłu. – Jesteś taki piękny… - nie umiem oderwać od niego wzroku, powtarzając tysięczny raz ten sam, nieco wyświechtany komplement. Brakuje mi słów, by wyrazić, jak bardzo mi się podoba lub ile dla mnie znaczy. Jest całym moim światem. Znowu zaczynam go całować. Najpierw powoli, by uśpić jego czujność. Lubi, gdy jestem wobec niego grzeczny. Zadowolony z takiego obrotu sytuacji, beztrosko przymyka powieki, odprężając się. Moje dłonie śmiało wodzą po jego ciele, zaznaczając kontur żeber, lub krzywiznę biodra. Gdy mam pewność, że Nefryt jest już odpowiednio odurzony, rozsuwam szeroko jego uda, by zrobić sobie więcej miejsca. Ponieważ nie jestem natarczywy, a moje działania w żaden sposób go nie krępują, pozwala mi na więcej. Och skarbie, właśnie na to czekałem…
- Cass…! – to był ostatni protest, który stłumiłem wsuwając język głębiej w jego chętne usta. Z pewnością nie są to jedyne „atrakcje”… Zbliżam do niego swoje biodra, by pokazać mu, jak moje ciało reaguje na jego bliskość. Nefryt nie wie, jak postąpić. Otwiera oczy, szukając u mnie jakiejś podpowiedzi.
- Zaufaj mi. – To wszystko, co mogę mu w tej sytuacji powiedzieć. Małymi kroczkami postaram się przełamać jego opór. Jak do tej pory nie miałem z tym większych problemów. Wystarczy być cierpliwym i wiedzieć, kiedy można bardziej go przycisnąć.
Moje pocałunki stają się mniej wymagające. Skubię zębami dolną wargę wampira, by nie wyrywać go z miłosnego transu, a tak naprawdę zależy mi na tym, by poddał się mojemu dotykowi. W tym celu obejmuję prawą dłonią oba nasze członki i zaczynam je masować. Intensywność tych pieszczot balansują pocałunki, które nadal mi oddaje. Choć jego piąstki zaciskają się na moich włosach, a ciało przestaje spełniać jego polecenia, Nefryt uśmiecha się do mnie, jęcząc mi prosto w usta. Wygina kręgosłup, wijąc się pode mną.
- Już dość… Przestań… Dłużej tego nie zniosę… - skomle o spełnienie.
- Ugryź mnie – kuszę go swoją krwią, której pożąda równie mocno, jak i mnie. – Śmiało, gryź… - odsłaniam szyję. Mój kochanek nie potrafi się dłużej powstrzymać. Jego chłodny język sunie po mojej rozgrzanej skórze, szukając idealnego miejsca. Drżę, gdy Nefryt bawi się ze mną w taki sposób. W końcu wbija we mnie kły, poddając mi się bez reszty. Mogę więc bez przeszkód dać nam obu rozkosz… Żar mego ciała silnie kontrastuje z chłodem wampirze skóry. To jest zbyt dobre i trwa zdecydowanie za krótko.
- Aaach… - z ust mego oblubieńca wydobywa się westchnienie spełnienia. Jego oddech wariuje, a usta mają kolor szkarłatu. Nie potrafię ukryć złośliwego uśmieszku, który pojawia się na mojej twarzy. Jestem spocony, ale taki szczęśliwy. Za to Nefryt marszczy swój nosek, okazując mi dezaprobatę.
- Jeszcze raz? – pytam z nadzieją w głosie, bo nie miałbym nic przeciwko, by ponownie się przy nim zatracić.
- Pobrudziłeś mnie – z niechęcią spogląda na swój brzuch, na którym widnieją białe ślady.
- Nie wierzę, że akurat o to masz do mnie pretensje. Tak trudno przyznać, że ci się podobało?
- Nie powiedziałem, że mi się nie podobało – Nefryt siada na pościeli, wpatrując się w spustoszenie, którego dokonaliśmy. – Po prostu… Cały się lepię! – skarży się.
- Wyglądasz zjawiskowo – zapewniam go, całując chciwie. – Chodź, umyję cię – przenoszę nas z powrotem do łazienki i odkręcam letnią wodę. Wampir z pewnością chciałby, abym postawił go na podłodze, ale nie jestem w stanie uwolnić go ze swoich objęć. – Obejmij mnie nogami w pasie.
- Wolałbym sam… - protestuje od razu.
- Proszę, pozwól, abym się tobą opiekował. Mówiłeś, że to moja wina, iż jesteś brudny. Umyję cię z prawdziwą przyjemnością – zapewniam mojego wybranka. W tym celu sięgam po niewielką, szklaną butelkę, w której znajduje się jakiś obrzydliwie drogi płyn, który Nefryt jakiś czas temu wyjątkowo sobie upodobał. Ponoć powinien pachnieć oceanem, lecz w zetknięciu z nieśmiertelną skórą wydaje się bardzo przeciętny. Nalewam odrobiną na dłonie, a następnie przesuwam nimi po jego plecach. – Nigdy nie sądziłem, że to możliwe, by kochać kogoś aż tak mocno. Tyle lat byłeś obok mnie. Już wtedy musiałeś wiedzieć, że czuję do ciebie coś więcej…
- Demony nie łączą się w pary z wampirami - zostaję upomniany.
- A powinny – śmieję się, dotykając jego pośladków.
- Dość! – niespodziewane Nefryt uwalnia się z moich objęć i materializuje za moimi plecami, by zdjąć z półki płyn, którego przed chwilą używałem. – Teraz ja umyję ciebie – odgryza mi się. – Ale najpierw… - gryzie się w palec i likwiduje ślady na mojej szyi.
- Chciałem, aby zostały – protestuję od razu.
- Nie tym razem. Nad ranem przyjadą goście. Nie będą zadowoleni, gdy zauważą, że spałeś w łóżku z wampirem.
- Będę spał z wampirem? Serio? – udaję zdziwionego, choć to kolejna wizja w bardzo krótkim czasie. W dodatku ciężko mi skoncentrować się na słowach, które wypowiada mój skarb, gdy jego dłonie wodzą po mięśniach na… - Kocham cię.
- Ja ciebie też. – Niebieskooki jest zamyślony. Pewnie znowu widzi przyszłość.
- Ja ciebie bardziej – droczę się z nim, by nie skupiał się na czymś, co jeszcze nie nastąpiło, a już go rani. – Mogę ci to udowodnić, jeśli chcesz… - klękam przed nim i obejmuję w pasie ramionami.
- Chcę. Chcę tylko ciebie. Twoich dłoni na moim ciele. Twoich ust, szepczących, że kochasz mnie ponad wszystko. Chcę, żebyśmy mogli po prostu żyć, nie będąc przez nic rozdzieleni. Ani przez słońce, ani twoje obowiązki, czy fakt, że należymy do zupełnie innych światów… - Oczy Nefryta zachodzą łzami. Woda rozmazuje te krwawe ślady, zmieniając je na jasnoróżowe stróżki.
- Jesteś całym moim światem. Zawsze byłeś. Wiesz, że odkąd cię ujrzałem, nie widziałem już nikogo więcej. Tylko ty, mój aniele. Tylko ty…
Boję się wizji Nefryta. Boję się, że pewnego dnia zobaczy coś, co bezpowrotnie złamie mu serce. Nie mogę go stracić. Umarłbym z rozpaczy. By odgonić złe myśli skupiam się wyłącznie na dawaniu mu przyjemności. Biorę jego członka do ust i zaczynam mocno ssać. Nefryt krzyczy z rozkoszy, aż w końcu dochodzi, osuwając się na mnie.
- W twoich ramionach czuję się bezpieczny – różowowłosy całuje mnie w usta, a następnie opiera się czołem o moje czoło. – Dziękuję.
- To ja ci dziękuję, mój piękny. Strzegłeś mnie odkąd byłem dzieckiem, broniłeś, uczyłeś. Nigdy nie zdołam ci się za to odwdzięczyć.
- Cassianie, nie zrezygnuję z drugiego jednorożca – zastrzega szybko, cmokając mnie w nos.
- Dałbym ci nawet księżyc, gdybyś tego zażądał – zdradzam się z własną hojnością.
- Dziękuję. Jesteś kochany – Nefryt obdarza mnie cudownym uśmiechem, na widok którego serce zaczyna mi bić znacznie szybciej.
- Idź się ubrać – wyrzucam go z łazienki.
- Nie chcesz, żebym ja… - przekrzywia na bok głowę. Gdy jest taki rozbawiony i chętny do zabawy, tym trudniej utrzymać ręce przy sobie.
- Uciekaj, bo zmienię zdanie – ostrzegam go. Korzysta więc ze swojej szybkości i znika w przeciągu sekundy, zostawiając po sobie echo śmiechu, który odbija się od zimnych ścian. I tak robimy spore postępy. Może za jakiś czas okaże się, że sam zechce, abym go dotykał? To byłaby ciekawa odmiana.
Gdy jestem już ubrany i znacznie lepiej panuję nad swoimi żądzami, odnajduję Nefryta w jego garderobie.
- Jeszcze nie gotowy? - z zaskoczeniem odkrywam, że wampir ma na sobie jedynie biały szlafrok, który zabrał z łazienki.
- Waham się pomiędzy tym – wskazuje na ciemnobordową, atłasową suknię – a tym – zestawia ją ze zwykłym, czarnym swetrem.
- Dlaczego się wahasz? – pytam, obejmując go od tyłu ramionami i całując w czubek głowy.
- Zniszczy się, jeśli udamy się do lochów… - spogląda ze smutkiem na wieczorową kreację, która kosztowała mnie majątek.
- Do lochów? – powtarzam po nim.
- Nie udawaj. Przecież od wczoraj nie myślisz o niczym innym.
- Kochanie, po prostu zaskoczyło mnie, że potraktowałeś barona z taką surowością. – Oby wreszcie udało mi się wyciągnąć z niego fakty, które tak skrzętnie ukrył.
- To nie twoja wina, Cassianie. Wiem, że to Norman zatruwa twoje myśli oskarżeniami, które kieruje w moim kierunku.
- Norman wcale nie… - Wzięcie Normana w obronę może się obrócić przeciwko mnie, więc przemilczam to, co chciałem powiedzieć. – No dobrze, ja także chciałbym wiedzieć, dlaczego baron i jego dzieci tkwią nieprzytomni w naszych lochach. Możesz mi to wytłumaczyć?
- Dziwię się, że sam się nie zorientowałeś – Nefryt dogryza mi zniesmaczony tym, że toczymy tę przedziwną rozmowę w jego ulubionym pomieszczeniu.
- Co przez to rozumiesz, najdroższy? – dopytuję, coraz bardziej skołowany.
- Baron i jego pomioty nie są już ludźmi…

19 komentarzy:

  1. O jej i jeszcze drugiego jednorożca chce po takich rewelacjach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nefryt zasługuje na wszystko co najlepsze :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Czasem mam wrażenie, że Cassian to nasz Kitsuś! Kochany, rozpieszcza nas i jest zbyt cierpliwy! No i jest demonem :D

      Wegi

      Usuń
  2. Jednorożec do pary^^ tylko przeciwnej płci, żeby małe jednorożce z tego były :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, muszę się zabezpieczyć na wypadek, gdyby sam jakiegoś potrzebował :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Grubo jest z tego co widzę! A gdy ja poproszę o jednorożca to też go dostanę, Kitsuś? \(★.★)/ (Gdyby to było takie proste... Ech)

    Wegi
    Ps. Wysłałam Ci zdjęcie jak namalowałam bąka! Mam nadzieję że ci się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednorożca nie mam. Mam za to kunę na zbyciu. Reflektujesz? :D

      Twój Kitsune

      PS Wiem. Po prostu jestem beznadziejnym Prezesem i chyba od miesiąca do nikogo nie napisałem.

      Usuń
    2. Kuny są słodkie, ale to chyba nie mój typ :D Ale w razie czego to chętnie przyjmę lisa :DD

      Wegi
      Ps. Nie martw się! Chciałam się po prostu pochwalić, bo jestem z tego bąka/trzmiela dumna :D I jesteś genialnym prezesem! 100% reszty Zarządu się zgadza :) Daj sobie tyle czasu ile potrzebujesz!

      Usuń
  4. Uwa!!! Kitsune gorąco, gorąco !!!! Jestem zachwycona!!! Wiesz co mi w pierwszej kolejności przyszło na myśl przy czytaniu o wizji Nefryta? to było tak: "Patrzymy, a tu Kitsune!!!!
    I ta moja wizja dla odmiany była tak wyrazista.... Ogromny hol z czarnego, polerowanego marmuru, dwie kolumnady oświetlone, a właściwie podświetlone pochodniami i ogromne drzwi. Hol - a może to po prostu ogromna sala? - wypełniony cichym gwarem rozmów i muzyką. Chyba trwa jakiś bal. Drzwi się otwierają i powoli wchodzisz Ty Kitsune. Masz - podobnie jak Twój awatar - białe włosy. Ubrany jesteś w pelerynę z bordowego, prawie czarnego aksamitu. Przemierzasz kilka kroków, gwar sali cichnie , drzwi się zamykają...
    I tu mi się ta myśl skończyła :) MB
    ps nie wiem po co mi te pochodnie, ale tkwią na tych kolumnach i nie chcą zniknąć, i wgl nie są potrzebne, bo nie wiadomo skąd, ale rozproszone światło jest i wszystko widać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym opowiadaniu chyba nie ma już dla mnie miejsca. Nie szkodzi. Napiszę sobie inne. Poza tym ja musiałbym być seme, a wątpię, czy Cassian oddam mi Nefryta.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Nie ma takiej opcji!!! To wgl nie to. Cassian musi tylko spojrzeć na Ciebie otartym sercem. A Ty mu pomożesz. Bo pomożesz, prawda? MB

      Usuń
    3. Otwartym :) Jakby miał otarte, to po Tobie i po nas wszystkich.... :)))) MB

      Usuń
    4. Nie zrobię tego Cassianowi. Na siebie mam zupełnie inny pomysł :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Ja też chcę jednorożca!!! Szkoda, że nie jestem demonem. Wtedy byłoby mnie na niego stać. I na więcej błyskotek dla wampirka. Niezła z niego bestyjka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubie mojego wampira i lubię to, że jest bardzo rozpieszczony. A jednorożec? Już wiesz, że ciężko takiego zdobyć.

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Wiem, może sobie wytatuuję ... ? Będzie ze mną już na zawsze!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, czyżby przemienil ich w wampiry... jaki obrażony i co jeszcze drugi jednorożec...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń