czwartek, 3 maja 2018

mpreg 36

„Bezsenne Noce


Pogoda za oknem pogarsza się z każdą sekundą. Ciemne chmury zdają się kotłować nad naszymi głowami, a groźne błyski zwiastują zbliżającą się burzę. Siedzimy razem z Eli przy stole w kuchni. On z wielkim zacięciem skupiony jest wyłącznie na swojej pracy, w którą wkłada całego siebie. Nie sądziłem, że potrafi malować z taką zawziętością. Zależy mu na tym, by zadowolić właściciela galerii. Pan Robinson zadzwonił do niego jakieś dwie godziny temu. Przekazał szczegółowe wytyczne. To nie była zbyt przyjacielska rozmowa. Okazuje się, że przymilny pasjonat sztuki potrafi być naprawdę pedantyczny. Eli wyglądał na przygaszonego i jakby nieco zrezygnowanego. Czyżby coś się popsuło w ich przyjacielskich relacjach? Chciałbym go o to zapytać, a także o wiele innych, ważnych rzeczy. Jednak nie teraz. Obserwowanie go jest zbyt fascynującym zajęciem.
Gdy pierwszy piorun odbija się głośnym echem od pobliskiego jeziora, Króliczek podskakuje ze strachu. Ołówek, który trzyma w dłoni upada na podłogę.
- Boisz się burzy? – pytam, podchodząc bliżej i oddając mu jego zgubę.
- Nie – zaprzecza. Nie do końca wierzę jego słowom. Chłopak mimowolnie przykłada dłoń do swojej klatki piersiowej. Staję za jego krzesłem, by zerknąć na szkic. Jest fenomenalny. Bardziej niepokoi mnie jednak to, jak szybko bije mu serce.
- Nie bój się – pochylam się nad nim i obejmuję od tyłu ramionami.
- Mówiłem ci, że ja nie… - próbuje się wyrwać, lecz jestem dla niego zbyt silny.
- Nie? – Serce Króliczka szaleje. – W tej okolicy burze latem nie są niczym szczególnym. Wydają się znacznie bardziej intensywne, bo i domów jest tu mniej. Jesteś przyzwyczajony do życia w dużym mieście, więc nigdy wcześniej nie zwracałeś na to uwagi.
- Max, nie boję się burzy, więc przestań traktować mnie jak dziecko! – udaje urażonego. – Puść. Muszę to jak najszybciej skończyć! - wskazuje na swoje dzieło.
- Pan Robinson stał się bardzo wymagający – dyskretnie zmieniam temat, by wyciągnąć z niego jakieś szczegóły.
- Zawsze taki był. Praca dla galerii to przede wszystkim dotrzymywanie terminów i wywiązywanie się z obowiązków – odpowiada rzeczowo, wpatrując się w kartkę papieru krytycznym wzrokiem.
- Dlaczego nie malujesz własnych prac?
- Bo doba jest za krótka. Robię to, za co mi płacą.
- A chciałbyś malować własne? – drążę temat.
- Dziwi mnie twoje pytanie – fiołkowooki wydaje się nieco zirytowany. - To tak jakbym ja zapytał ciebie, czy nie wolałbyś przepisywać cudzych książek, zamiast pracować nad swoimi.
- Więc dlaczego…
- Max – przerywa mi. – Dla pieniędzy. Idę na górę. – Ciężarny wstaje ze swojego miejsca, po czym zabiera nieukończony szkic i ołówki. – Rozpraszasz mnie.
- Eli, jak się czujesz? – nieoczekiwany powrót taty nieco komplikuje sytuację. – Max znowu ci się naprzykrza?
- Nie, proszę pana. Przepraszam, ale jestem zajęty – złotowłosy dość szybko ucieka do naszej sypialni. Chcę wykorzystać moment i pójść w jego ślady. Lepiej nie kusić losu i unikać ojca, póki nie zacznie wypominać mi wydarzeń dzisiejszego poranka.
- Ja też pójdę. Muszę… - staram się jakoś go zbyć.
- Synu, nawet o tym nie myśl – niedźwiedź wskazuje mi krzesło, na które od razu siadam.
- O co chodzi? – udaję niewzruszonego sytuacją, w której nas zastał.
- Liczę na to, że ty mi powiesz. Prosiłem, abyś zostawił Eli w spokoju, prawda? Nie chcesz pomagać, to nie mieszaj mu w głowie i nie baw się jego uczuciami. To dobry dzieciak i nie zasłużył na takie traktowanie. – No tak, to było do przewidzenia… Znowu jestem „tym złym”…
- Tato, jak możesz mieć o mnie aż tak podłe zdanie?! – bronię się zawzięcie, choć wiem, że w pełni zasłużyłem na tak miażdżącą krytykę. – Nie bawię się jego uczuciami. Jeśli ktoś się tu bawi, to szybciej on!
- Maxwell, nie waż się zwalać winy na tego niewinnego chłopca! – Peter Ford zaciska dłoń w pięść i uderza nią w blat stołu. Co ciekawe, mebel wychodzi zwycięsko z tego starcia. Niedźwiedź nie użył pełni swoich sił. Może ten mega-cios przeznaczony jest dla mnie? Nie zdziwiło by mnie to.
- Skoro koniecznie chcesz wiedzieć, to Eli nie jest niewinnym chłopcem. Uwiódł mnie, a ja zaangażowałem się uczuciowo – odsłaniam wszystkie karty, bo męczy mnie już bycie nieustannie oskarżanym.
- On? Uwiódł ciebie? – tata wyburza szczerym śmiechem. Zaczynam głęboko oddychać i liczę w myślach do dwudziestu, podczas gdy mój staruszek ociera kąciki oczu. Rozbawiłem go do łez. Nowy sukces. – Max, to chyba najgłupsza rzecz, jaką od ciebie usłyszałem. Podejrzewam, że każdy, kto okaże mu choć odrobinę serca i zainteresowania, miałby u niego szansę. Łącznie z tobą, choć nie nadajesz się do tej roli. Nie zrozum mnie źle, synu, lecz Eli reprezentuje całym sobą poziom wrażliwości, którego ty nigdy nie osiągniesz. Nadajecie na zupełnie różnych falach.
- Tato, przecież sam wielokrotnie powtarzałeś, że powinienem wziąć odpowiedzialność, więc kiedy staram się to zrobić, sabotujesz mnie?! – Argumenty, którymi we mnie uderzył powodują, iż mógłbym podnieść szczękę z podłogi, jednak duma nie pozwala mi się przyznać do tego, że zostałem aż tak zaskoczony.
- Nie, to ty nie rozumiesz. Odpowiedzialność to jedno, a uwodzenie bezbronnego nastolatka to zupełnie inna bajka.
- Ale to on uwodzi mnie! To wszystko jego wina! Nie masz pojęcia, jaki potrafi być przebiegły i perfidny! To diabeł w skórze owieczki! – Jeszcze chwilę i zacznę się gotować z niemocy. Mam ochotę przyciągnąć tu chłopaka, by powiedział ojcu, jak wygląda prawda. Przecież gdyby mnie nie prowokował, nie śmiałbym tknąć go palcem. Ograniczyłbym się do patrzenia, ale o dotykaniu nie byłoby mowy!
- Skoro tak, to tym bardziej powinieneś trzymać go na dystans i nie pozwalać, by próbował ci się odwdzięczać w „taki” sposób…
- Tato, za kogo ty mnie masz?! Cz ty się w ogóle słyszysz?! Nie, ja tu za chwilę oszaleję! Zaczynam żałować, że zdecydowałem się na to wszystko! – zszokowany zaczynam nerwowo krążyć po kuchni. - Tak się cieszyłem, że będziemy mieć dziecko, a mama i ty upragnionego wnuka, ale to ponad moje siły! Dłużej tego nie zniosę! – Wychodzę z domu, mocno trzaskając za sobą drzwiami. Wskakuję do auta i odpalam silnik. Eli ma rację, że chce się stąd wyprowadzić. W tym domu nawet święty miałby przechlapane…

Przez bezustannie padający deszcz oraz granatowe chmury odnoszę wrażenie, że wieczór nastał dziś znacznie szybciej. Niechętnie spoglądam na zegarek. Jest osiemnasta. Minęło kilka dobrych godzin, a ja nadal czuję w sobie dziwny niepokój. Nie jestem zły. Mam swoje na sumieniu, ale to nie oznacza, że nie mogę się zmienić… Udowodnię wszystkim, że mylą się w stosunku do mnie. Właśnie tak. Zrobię to, co do mnie należy. Nie ma ludzi, którzy nie popełniają błędów. Na szczęście ja potrafię wyciągnąć wnioski. Jeszcze tylko troszeczkę i nawet ojciec będzie zaskoczony.
Rozglądam się po otoczeniu. Brakuje mi widoku Eli. Jego obecności. Czuję się znacznie spokojniejszy, gdy mam go w zasięgu wzroku. Jest dla mnie bardzo ważny. Nic dziwnego, że za nim tęsknię. Niestety, mam obecnie zbyt wiele na głowie, by rzucić to wszystko i beztrosko wrócić do domu. Ojciec z pewnością dalej by mnie drażnił. On nigdy nie zrozumie jak to jest, bo nie był w mojej sytuacji. Ożenił się, założył rodzinę. Potem pojawiłem się ja. Miał wszystko podane, jak na tacy. Moje życie przypomina poplątany kłębek wełny, ale ja to wyprostuję. Eli i dziecko będą ze mną szczęśliwi.
Niechętnie wracam do domu. Parkuję na podjeździe, lecz nie wyłączam silnika. Wewnątrz auta słychać cichy szum pracujących wycieraczek, które odgarniają strumienie wody z przedniej szyby. Jest już prawie druga. Liczyłem na to, że wszyscy od dawna śpią. Z pewnym jasnowłosym wyjątkiem… Światło na górze nadal się pali. Co on robi o tej porze? Miał być w łóżku o dziewiątej.
Zakradam się na górę i otwieram drzwi. Tak jak podejrzewałem, Eli nadal pracuje. Nanosi cienie, za pomocą czarnego węgla, który starannie rozmazuje opuszkami. Opieram się o framugę, by móc się na niego pogapić. Krótsze kosmyki jego grzywki lśnią w sztucznym świetle. Co jakiś czas sięga po swój telefon, by porównać oryginał z kopią. Na stole oraz podłodze roi się od porozrzucanych kartek i ołówków. Króliczej w swoim naturalnym środowisku. Ciekawe, czy pamiętał o kolacji?
Za oknem słychać potężny trzask, oznaczający kolejny atak burzy. Chłopak unosi głowę, by ocenić sytuację za oknem.
- Świetnie… - jęczy, widząc jak żarówka zaczyna migotać.
- Nie sądzisz, że już wystarczy? – wchodzę do pokoju i zamykam za sobą drzwi, o które opieram się plecami. Sam jestem padnięty i szczerze podziwiam, skąd on czerpie siły. Przecież siedzi tu od samego rana.
- Jeszcze piętnaście minut. Muszę to dziś skończyć – idzie do łazienki, by umyć ręce. Podchodzę do stołu, by zaspokoić ciekawość. Szkic, choć utrzymany w odcieniach szarości, wydaje się tętnić życiem i stanowi część serii, której poszczególne elementy zostały już zapakowane do teczek. Przedstawia młodą kobietę, ubraną w przezroczystą sukienkę. Na stopach ma baletki. Bije od niej dynamizm. Jest spocona i jakby zawstydzona tym, że ktoś obcy tak bezczelnie się jej przygląda podczas tego intymnego tańca.
- Eli… To jest piękne… - pełen uznania dzielę się z nim moimi wrażeniami.
- Dziękuję – uśmiecha się do mnie blado i od razu wraca do pracy.
Fiołkowooki jest jak w jakimś transie. Poprawia drobne niuanse, na które ja nigdy nie zwróciłbym uwagi. Wiem, że mu przeszkadzam, więc oddalam się do łazienki, by wziąć prysznic. Dopiero kilka minut po trzeciej wkłada pracę do teczki i pociera zmęczone oczy. Jest skonany. Przeciąga się sennie, a następnie rozpuszcza związane włosy. Siada na skraju łóżka i sprawdza coś na telefonie. W tej samej chwili elektrownia wyłącza prąd.
- Co się dzieje?! – ciężarny nerwowo przyciska przełącznik na lampce nocnej.
- Wyłączyli prąd ze względów bezpieczeństwa – uspokajam go. – Za kilka godzin wszystko wróci do normy.
- Nie będzie prądu aż do rana?! – Dzięki podświetlanemu ekranowi dokładnie widzę trwogę, malującą się na jego zmęczonej twarzy.
- Nie bój się. To nic takiego. Burza… - chciałem powiedzieć, że szybko przejdzie, lecz gigantyczny piorun uprzedził moje słowa. Eli wydaje z siebie zduszony pisk. - Skarbie… - z rozbawieniem kręcę głową. Kto by pomyślał, że aż tak bardzo się boi… - Chcesz ze mną spać?
- Nie ma prądu, a ciebie to bawi, tak?! – jest coraz bardziej spanikowany. Niedobrze. – O nie, bateria też za chwilę padnie…! Proszę, proszę, nie rób mi tego! – zaklina swój telefon, który za nic ma jego błagania.
- Dosyć tego! – irytuje mnie niedorzeczność tej sytuacji. – Przyjdziesz sam, czy mam cię przenieść?
- Sam przyjdę – mruczy pod nosem. – Posuń się – bardzo ostrożnie zajmuje miejsce tuż przy krawędzi łóżka. Chyba ma świadomość, że nie pozwolę mu na coś takiego.
- Chodź tu, bo jeszcze spadniesz – na wszelki wypadek otulam go ramieniem i przyciągam do swojej klatki piersiowej. Spina się pod wpływem mojego dotyku. – Eli, to tylko burza… Zamknij oczy i śpij. – Moja dłoń w dość naturalny sposób układa się na jego brzuszku.
- Nie, tu nie! – protestuje od razu, zaciskając palce na moim nadgarstku.
- Przepraszam, ale jak mam cię inaczej przytulić? Tak jest najprościej – udaję obrażonego, choć rękę i tak przesuwam na jego klatkę piersiową. Dzięki temu mogę bezkarnie schować twarz w jego włosach, a nawet całować go po karku, co oczywiście robię.
- Max… - syczy niezadowolony.
- Nic na to nie poradzę. Lubię mieć cię tak blisko – tłumaczę się beztrosko. – Chcę cię tylko przytulić. Ciebie i dziecko – dodaję po chwili.
- Dziecko już śpi, więc zostaw je w spokoju. Mnie też zostaw. Zgodziłem się na to wyłącznie dlatego, ze nie przepadam za ciemnością – szepcze cichutko, odsuwając się.
- Nie bądź taki… Mógłbyś chociaż raz na jakiś czas pomyśleć o mnie i moich potrzebach… Staram się. Dla ciebie i dla dziecka. Miło by było, gdybyś…
- Dlaczego twoje potrzeby są ważne, a moje nie? – przerywa mi, ziewając – Zresztą nieważne. I tak nie dałbyś mi tego, czego najbardziej potrzebuję.
- Powiedz mi, co to jest, to może wtedy wypracujemy jakiś kompromis – zachęcam go do zwierzeń.
- Kompromis? – powtarza po mnie. – Nie pozwalam, abyś mnie dotykał, bo to za bardzo na mnie działa. Poprosiłem, abyśmy się kochali. Odmówiłeś. Uszanowałem twoją decyzję, więc ty uszanuj moją. Każdy z nas zrezygnował z czegoś, na czym mu zależało. To chyba twój kompromis, prawda?

- Nie łap mnie za słowa! To poważna sprawa! – bulwersuje mnie jego taktyka oraz fakt, iż ma rację. – Nie odmówiłem dlatego, że mi się nie podobało… Jesteś piękny i pociągający i sam wiesz, że było nam całkiem dobrze… Znaczy mi było i w przyszłości, gdy urodzisz dziecko, jestem pewny, że jeszcze wrócimy do tego tematu. Jednak teraz… Jak mam ci to wytłumaczyć? – zastanawiam się na głos. – Teraz powinniśmy się skupić na tym, aby przygotować się do bycia rodzicami. Nie szaleć. Zwłaszcza ty nie powinieneś szaleć. Badania mówią, że odpoczynek i odpowiednie odżywianie… Eli, słuchasz mnie? Eli? – Zasnął w trakcie tak ważnej rozmowy. To dobrze, bo naprawdę zaczynałem się gubić. Straciłem sens słów, które miałem mu powiedzieć. Jednak jest rzecz, którą musi ode mnie usłyszeć. Zwłaszcza teraz. – Ty też na mnie działasz. Bardzo, bardzo mocno… - całuję go w policzek i szczelnie obejmuję ramieniem. Jutro muszę sprawdzić prognozę pogody. Oby padało jak najczęściej…

30 komentarzy:

  1. Taktaktaktaktak
    Poproszę <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Pytanie jest zbędne :) Oczywiście, że tak :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ofkorsik, że tak :-D
    Ładnie proszę --,-@ :-* <3

    OdpowiedzUsuń
  5. TAAAAAAAAAAK !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! MB

    OdpowiedzUsuń
  6. Supi rozdział! Ale jestem zdziwiona... Na co każdy się zgadza??

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      To dlatego, że wcześniej zapytałem, czy chcecie nowy rozdział.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Haha, pytanie retoryczne z tego co widzę :)

      Wegi

      Usuń
  7. Niedźwiedź coraz bardziej mnie irytuje. Tak jak na początku fo lubiłam, tak z każdym rozdziałem ,gdy ewidentnie zniechęca Maxa, by ten działał w stronę Eli, żeby się dogadali itd., to coraz mocniej mnie koleś denerwuje. Jedno mówi ,drugie robi. Zachowuje się jak wszystkowiedząca babcia mocherowa, co zawsze ma racje i wiecznie gada inaczej. Na miejscu Maxa, dawno był założyła obóz przy drodze, byle być blisko Eli, ale jak najdalej od ojca🙄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tylko tyle - niedźwiedź dobrze robi :D Jak mówiła moja babcia "nie dla psa kiełbasa". Tatuś wie, że Max ma nieczyste intencje, stąd jego reakcja wydaje się bardzo prawidłowa.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Oj tam od razu nieczyste! Lekko zabrudzone ;P

      Wegi

      Usuń
  8. Max współczuje :) Ale jak już mówiłam za bardzo się starasz kochany :) Odpuść troszkę :) Wyjedź stamtąd i zostaw go samego. Może za tęskni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Max zrobił coś innego. Nie wyszedł, ale też nie wszedł... :P Wkrótce sama się przekonasz :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. To mnie teraz zaciekawiłeś 😊

      Usuń
  9. Och Max. Potrafisz być czuły, kiedy nie jesteś zaborczy. Ja też boję się burzy, ale oby padało jak najczęściej dla takich właśnie scen.
    Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Max ma wiele talentów, wierz mi. Wkrótce poznamy go z zupełnie nowej strony :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  10. Uwielbiam te momenty kiedy Max okazuje jak bardzo ciągnie go do Eli :D
    Burza jest świetnym pretekstem do przytulania :D
    Lubię patrzeć przez okno na błyskawice :)))

    K-chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekaj na kolejny rozdział. Tam to go dopiero będzie "ciągnęło" :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Oh yeah! Chce już, juz, juz kolejny rozdział ;)))

      K-chan

      Usuń
    3. No w sumie, to już prawie napisałem, ale znowu Bezsenne Noce? A co z innymi opowiadaniami?

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Właśnie, gdzie Eryczek? I co z naszą wróżką? A ja ci kiedyś wierzyłam, że serio nie będziesz pisał paru opowiadań na raz :D

      Wegi

      Usuń
    5. Wegi, ja w międzyczasie napisałem też dwa zupełnie nowe ebooki :D Nie mam czasu na wszystkich bohaterów, ale za to obiecuję, że moje liczne opowiadania doczekają się zakończenia :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  11. Bezsenne Noce wciąż na topie :)
    Na inne tez bardzo czekam... No ale skoro już napisałeś prawie kolejny rozdział to może go wrzucisz i dopiero wtedy zajmiesz się innymi? :))))
    Łaaadnie proszę :))))

    K-chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To da się zrobić, ale muszę najpierw skończyć pisanie innego rozdziału, więc nie wiem, czy wyrobię się do północy. A jeśli tak, to pamiętaj, że to tylko dla Ciebie :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Czuję się zaszczycona :))) Będę czekała :) Ale jeśli nie zdążysz dziś to nic się nie stanie :) wytrzymam :) chyba ;D

      K-chan

      Usuń
    3. Jeśli nie zdążę, to będzie jutro :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  12. Trafiłam na Twoje opowiadanie dzięki Wattpadowi i jetem zachwycona. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cieszę się, że Ci się u mnie podoba i już się zadomowiłaś :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  13. Wattpad łączy ludzi! :D

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej,
    wspaniały rozdział, czyżby w przeszłości zdarzyło się coś co sprawiło, że Eli boi się burzy, ciemności... Max myśl cały czas o kroliczku vo on pragnie, czego chce...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń