czwartek, 22 sierpnia 2019

mpreg 74

„Bezsenne Noce


Mały artysta przez wiele godzin rozpakowuje książki. Przed północą udaje mu się przejrzeć zawartość zaledwie połowy kartonów przysłanych przez April. Serce mi rośnie na samą myśl, że sprawiłem mu tak wiele przyjemności. Radość jest tym większa, że stolarz ledwo zdążył z budową półek. Stabilna konstrukcja znajduje się na wprost naszego łóżka i zajmuje całą ścianę. Jego bezcenne albumy będą się pięknie prezentować.
- A twoje książki? – pyta sennym głosem, gdy prawie siłą kładę go do łóżka. Przed chwilą wmusiłem w niego kanapkę z masłem orzechowym. Był tak zaaferowany wielkimi malarzami, że zupełnie zapomniał o jedzeniu.
- Moje książki? – dziwię się.
- Chciałbym je przeczytać – ziewa, układając się na poduszce. – Dlaczego je ukrywasz?
- Nie ukrywam – bronię się, próbując jakoś wybrnąć z kłopotliwej sytuacji. Kryminały zawierające szczegółowe opisy krwawych mordów nie są odpowiednią lekturą dla ciężarnych nastolatków.
- Nie powiedziałeś mi nawet ile ich jest – Eli wierci mi dziurę w brzuchu, nie chcąc ustąpić.
- Dużo. Śpij – z czułością odgarniam dłuższe pasma rozpuszczonych włosów, by móc bez przeszkód patrzeć na anielską twarz mojego wybranka.
- Dużo? Czyli ile?
- Wszystkich razem? Podejrzewam, że około setki.
- Aż tyle? – Fiołkowooki unosi powieki, wpatrując się we mnie z nieukrywanym podziwem.
- Nudziłem się bez ciebie – całuję narzeczonego w policzek.
- Max, wiesz, że teraz tym bardziej chcę je przeczytać. Nie możesz mi tego zabronić!
- Skarbie, niczego ci nie zabraniam.
- Może są w kartonach? – Króliczek smętnym wzrokiem omiata porozrzucane po pokoju pudła.
- Nic z tego, mój piękny – obejmuję go ramieniem, by uniemożliwić ucieczkę. – Miałeś pójść spać, pamiętasz?
- Czyli jednak tam są?! – Blondyn ponownie próbuje mi się wymknąć.
- Nie ma. April przysłała wyłącznie książki o malarstwie.
- Powinienem do niej zadzwonić i podziękować. – Mały spryciarz… Naprawdę sądzi, że pozwolę mu spiskować z April za moimi plecami?
- Wysłałem jej kwiaty. Była zadowolona.
- Ale… Puść, proszę! – Eli wije się w moich ramionach. – Muszę sprawdzić resztę kartonów.
- Bądź grzeczny, bo spacyfikuję cię w inny sposób – ostrzegam chłopaka, całując go po szyi.
- Łaskoczesz – ciężarny chichocze. Wtula się ciasno w moje ramiona i przymyka powieki.
- Śpij. Jesteś zmęczony.
- Nie jestem. Nie miałbym nic przeciwko, gdybyś mnie rozebrał i…
- Nie licz na to! – przerywam mu. – Jutro rano czeka nas spotkanie z moimi rodzicami. Boje się pomyśleć co mi zrobią, jeśli zobaczą sińce pod twoimi oczami. Masz być wypoczęty. Wiele zależy od twojego nienagannego wyglądu.
- Już wiem! Porozmawiam z twoim tatą. On z pewnością pożyczy mi którąś z twoich książek. – Uradowany nastolatek uśmiecha się do mnie wesoło.
- Staruszek ma do ciebie słabość, ale to nie oznacza, że powinieneś ją tak bezwstydnie wykorzystywać!
- Nie dajesz mi wyboru, skoro inne metody perswazji zawiodły… – Eli wzdycha, udając bezradnego.
- Skoro rozmawiamy już o moich rodzicach, to obiecaj mi coś – poważnieję, spoglądając narzeczonemu prosto w oczy. – Jestem pewny, że nasza wyprowadzka nie przypadnie im do gustu. Zwłaszcza ojcu – nakierowuję go na właściwe tory. – Skarbie, mam świadomość, że to wszystko jest dla ciebie nowe i nieco stresujące. Zafundowałem ci wiele przykrych wspomnień. Zamiast stopniowo zdobywać twoje względy, od razu rzuciłem cię na głęboką wodę. Niedawno byliśmy na pierwszej randce, a teraz mamy dom i planujemy ślub.
- Max… – Eli ucieka wzrokiem, chowając przede mną swoje uczucia. Nie jest gotowy na tego typu rozmowę.
- Kocham cię. Chcę spędzić z tobą resztę życia. Wychowywać razem nasze dzieci. Patrzeć jak dorastają – rozmarzam się. – Tempo jest szaleńcze, ale to o niczym nie świadczy. Dziś, jutro, za rok, za dziesięć lat… Zawsze będę cię kochać równie mocno – muskam opuszką palca wskazującego brzoskwiniowy policzek mojej miłości. – Ojciec z pewnością wypomni wszystkie moje grzechy. Będzie do znudzenia powtarzać, że jestem nieodpowiedzialny i nie zasługuję na twoje zaufanie. Zaneguje wszystko, co jest dla mnie cholernie ważne. Powie, że oświadczyłem się w nieodpowiednim momencie. Skrytykuje nasz dom.
- Twój tata taki nie jest. Kocha cię i chce dla ciebie dobrze. – Tak jak podejrzewałem, Eli od razu staje w obronie niedźwiedzia. Ma za dobre serce. Nie dopuszcza do siebie myśli, że Peter Ford może mieć rację.
- Poruszy niebo i ziemie, by cię przede mną ochronić – kontynuuję przerwany wątek. – Rozumiem go, bo na jego miejscu zrobiłbym dokładnie tak samo.
- Max, o czym ty mówisz? – Eli wydaje się nieco zagubiony. Nie nadąża za moim wywodem, choć prawda jest taka, że wszystkie te skomplikowane szczegóły układają się w dość prostą całość.
- Proszę, zaufaj mi. Wspólny dom, zaręczyny… To są ważne rzeczy. Czasami potrzeba długich lat, aby to wszystko poukładać, dojrzeć do zmian. Ten etap nas ominie. A właściwie nie nas, a ciebie. Jesteś bardzo młody.
- To nie ma nic do rzeczy. – Eli wywraca oczami. Nie lubi, gdy wypominam mu wiek.
- Ty to wiesz i ja to wiem, ale mój ojciec… Skarbie… – biorę głęboki oddech. – Tak długo, jak tu jesteśmy, wszystko idealnie się układa, prawda? Pasujemy do siebie. Potrafimy wypracować kompromis.
- Boisz się, że twoi rodzice nie będą zadowoleni z zaręczyn? – Jasnowłosy dość szybko odczytuje moje myśli.
- Boję się, że naopowiadają ci jakiś bzdur. Powiedzą, że jestem nieodpowiedzialny i porywczy, a ty dla dobra dziecka powinieneś mieszkać z nimi, a nie ze mną – odsłaniam mroczne sekrety, które nie dają mi spokoju. –Wiem, że z nim czułeś się bezpiecznie. Przynajmniej do czasu wycieczki z Freddym, ale teraz – sięgam po drobną dłoń, którą od razu splatam z moją. – Kocham cię. Nie zrobię niczego, co mogłoby cię skrzywdzić. Wprost przeciwnie. Zależy mi na tym, abyś mi zaufał. Otworzył przede mną swoje serce.
- Max… – Oczy Eli zachodzą łzami.
- Tata z pewnością powie, że mamy się nie spieszyć, a ty wszystko dokładnie przemyśleć – dzielę się z ukochanym najczarniejszymi wizjami.
- Boisz się, że się wycofam? O to ci chodzi?
- Boję się, że pod jego wpływem stwierdzisz, że on ma rację. Nie chcę, aby mi ciebie odebrał – szepczę. – Tu jest nasz dom – dodaję z naciskiem.
Nastaje chwila ciszy. Emocje sięgają zenitu. Nie mogę narzucić Eli swojego zdania. Jeśli naprawdę czuje się tu nieswojo i będzie wolał wrócić do domu rodziców, nie zabronię mu tego. Wprost przeciwnie. Zacisnę zęby i przeniosę się razem z nim. Nie wyobrażam sobie, abym miał się z nim rozstać. Muszę go mieć blisko. W przeciwnym wypadku szaleję.
- Twoi rodzice bardzo mi pomogli.
Zaczyna się. Bańka mydlana za chwile pryśnie.
- Jesteś mi potrzebny bardziej niż tlen – przytulam go do siebie zaborczo.
- To twój koronny argument? Udusisz mnie! – nastolatek zaczyna się śmiać.
- Nic na to nie poradzę. Jesteś tak słodki, że nie potrafię się opanować – tłumaczę moje zachowanie.
- Lubię twoich rodziców. To cudowni ludzie. Pełni ciepła i miłości.
- Wiem – przyznaję niechętnie. Mentalnie przygotowuję się na cios. Eki urabia grunt, aby jak najszybciej uciec pod ich opiekuńcze skrzydła. – Chcesz do nich wrócić, tak?
- Nie. Chcę zostać tutaj. Razem z tobą.
- Naprawdę? – Moje serce jest bliskie eksplozji, bo nie umie sobie poradzić z uczuciami, które to puchate stworzenie we mnie wywołuje.
- Możemy spać w jednym łóżku, albo rozmawiać tak jak teraz nie martwiąc się, że zachowujemy się zbyt głośno.
- Nie wyobrażam sobie, abym było inaczej.
- Zawsze dbasz, by było mi ciepło i wygodnie – na twarzy Eli pojawia się uroczy uśmiech. – Podarowałeś mi wymarzone albumy. Karmisz samymi smakołykami. Dobrze mi z tobą – wylicza.
- Mi z tobą też.
- Czujesz presję, bo chciałbyś zaimponować swojemu tacie. Moim zdaniem niepotrzebnie się zadręczasz. On już jest z ciebie bardzo dumny. Nie zostałeś sportowcem, nie spotkałeś na swojej drodze pięknej Pameli. Nasze dziecko będzie obecne na naszym ślubie. To wszystko nie ma znaczenia. Nie masz być jego kopią. Kocha cię właśnie za to, że nie jesteś idealny.
- Skarbie, jesteś taki mądry – chwalę narzeczonego. – Los jest dla mnie zbyt łaskawy.
- Przystojny, utalentowany, wrażliwy…
- Znowu ze mnie kpisz! – oburzam się, łaskocząc mojego Króliczka.
- Jeśli nie czujesz się gotowy na spotkanie z rodzicami, możemy to przełożyć.
- Nie możemy. Po pierwsze, chcę się pochwalić zaręczynami. – Sięgam po drobną dłoń, ozdobioną diamentową obrączką. - Powinniśmy też wspomnieć co nieco o ślubie. Mama będzie zachwycona, jeśli pozwolimy jej zorganizować przyjęcie weselne. Zawsze o tym marzyła.
- Max, to jeszcze nic pewnego. Mówiłem ci wiele razy, że poród jest priorytetem. Dopiero potem zdecydujemy…
- Za późno. Powiedziałeś „tak”. Wystarczy, że to powtórzysz w obecności urzędnika i rodziny. Mama zajmie się szczegółami ceremonii. Uwielbia przyjęcia.
- Max…
- Nie panikuj! – uciszam dalsze protesty pocałunkiem. – Zaufaj mi. Grudzień to idealny miesiąc na ślub.
- Czyżby, panie ekspercie?
- W tej kwestii jestem równie zielony jak i ty. Zrobię to raz, w twoim towarzystwie – puszę się dumnie. – A potem postaramy się o kolejne dziecko.
- Akurat o tym nie powinieneś mówić rodzicom – Eli lekko się rumieni.
- Nie powiem – obiecuję mu. – To będzie nasz sekret.
- Dziękuję.
- Drobiazg, kochanie.
- Max? – Króliczek odciąga mnie od uroczych wizji, w których bawimy się z gromadką złotowłosych pociech.
- Tak?
- Już nic.
- Powiedz mi – nalegam.
- Jutro. Teraz jestem zbyt zmęczony – zamyka oczy, praktycznie od razu zasypiając. Przez kilka minut głaszczę go po głowie, zastanawiając się nad słowami, które od niego usłyszałem. Miał rację mówiąc, że moim celem jest zaimponowanie ojcu. Chciałem być taki jak on. Podążać jego ścieżkami. Zasłużyć na akceptację. Tymczasem wszystko się pokomplikowało. Na szczęście jestem na dobrej drodze i nie zamierzam zbaczać z obranego kursu.

13 komentarzy:

  1. Kocham cię za ten rozdział !
    Miałam iść już spać, a tu taka niespodzianka ! Hah, nie mogłam się doczekać tego rozdziału i wyczekuję następnego, bo w końcu nie ominie ich poważna rozmowa z panem Fordem. Życzę dużo weny na przyszłość !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spać? Bez czytania? No wiesz... :D
      Nowy rozdział już na taśmie produkcyjnej :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Wow ten rozdział jest super choć trochę krótki. Nie mogę się doczekać tego co będzie dalej
    Życzę weny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo gdyby był dłuższy, miałby chyba 30 stron, a ciężko się sprawdza tak długi tekst, więc go podzieliłem :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Za krótki 😭. Kiedy kolejny 😇. Lisku masz talent 😁 więc poproszę o kolejne szybko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisze się, więc spokojnie. Będzie na dniach.

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Jejku to było super ale faktycznie takie krótkie, jakby jakiś wstęp to czegoś grubszego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedźwiedź wkroczy do akcji. Musi być "grubo" :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Hejka hej, odkryłam ten blog w piątek i właśnie dobrnęłam do końca mpreg. Świetnie się czyta, fajna fabułę, serio szacun :D
    Boli mnie tylko, że teraz muszę czekać na kolejne rozdziały ;( A czekać będę w nieznośnym napięciu. Jakbyś potrzebował pomocy przy sprawdzaniu czy coś, z chęcią się zaangażuję, byle przyspieszyć powstawanie dalszych część :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Cieszy mnie, że inne opowiadania także Ci się podobają. Twój Komentarz o Mufasie rozbawił mnie do łez :D
      Nowy rozdział być może już dzisiaj.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Mnie nie było do śmiechu ;) Trzecia w nocy, a ja zamiast spać, bo jutro do pracy... ehh... Mam nadzieję, że nie zabiłeś Eryka? Jestem na XX rozdziale :D

      Usuń
    3. Oops... Niczego nie obiecuj :D

      Twój Kitsune

      Usuń