piątek, 20 marca 2020

mpreg 87


„Bezsenne Noce


Kilka minut po drugiej w nocy parkuję przed domem. Czuję ulgę, że ten pracowity dzień dobiega wreszcie końca. Wyłączam silnik i wysiadam z auta. Przeciągam się leniwie. Jestem naprawdę zmęczony. Dobiła mnie ta kilkugodzinna podróż. Marzę jedynie o tym, by wziąć prysznic i położyć się do łóżka.

Z żalem zostawiam wszystkie prezenty w samochodzie. Nie mam siły, by szarpać wypchane po brzegi papierowe torby na górę. Poza tym nie chcę budzić Eli. On też niewiele spał.

Na palcach zakradam się do naszej sypialni. Nocna lampka jest zapalona. Podchodzę do łóżka. Śpiący Króliczek oddycha równo i spokojnie, leżąc na boku. To chyba najsłodszy widok na świecie. Mógłbym tu stać i podziwiać go w nieskończoność. Mija kilka długich sekund. Oczy mi się kleją. Jeśli się zaraz nie umyję, to zasnę tu, gdzie stoję.

Ciepła woda nieco pomaga na obolałe mięśnie. Wycieram się pospiesznie ręcznikiem, po drodze chwytając z półki pierwsze lepsze dresy, które wpadły mi w ręce.

- Nareszcie – mruczę do samego siebie. Najpierw gaszę światło, a następnie obejmuję ukochanego ramieniem, by mieć go naprawdę blisko. Zatapiam twarz w rozpuszczonych, złotych włosach. Moja dłoń odszukuje zaokrąglony brzuszek. Właśnie za tym najbardziej tęskniłem.

- Wróciłeś – szepcze Eli, nie otwierając oczu. Po chwili muska palcami moje palce. To chyba sygnał, abym mocniej go objął. – Zaborczy, jak zawsze.

- Kocham cię do szaleństwa, wiesz o tym?

- Mhm…

Na tym kończymy naszą nocną pogawędkę.

***

Bycie pisarzem niesie za sobą wiele przywilejów. Na przykład nie trzeba zrywać się z łóżka o świcie. Wprost przeciwnie. Można spać do oporu. Zwłaszcza w tak doborowym towarzystwie.

Wiem, że jest już późno, ale nie zamierzam wstawać. Eli także na to nie pozwolę. Chcę nadrobić stracony czas. Cieszyć się z bycia razem. Przypilnować, by mój ukochany więcej odpoczywał. Jednak przede wszystkim chcę go przytulić. Sunę dłonią po pościeli, by łatwiej zlokalizować moją zgubę. Niestety, bez powodzenia. Pod palcami czuję jedynie pomiętą pościel. Gdzie się podział mój mały Króliczek?

- Tutaj jestem.

Niechętnie unoszę powieki. Pierwsze co widzę, to najpiękniejsze, fiołkowe oczy, które się do mnie uśmiechają. Eli siedzi skulony po drugiej stronie łóżka. Ma w ręku ołówek i coś szkicuje.

- Co robisz? – pytam, nie potrafiąc poskromić ciekawości.

- To niespodzianka – odpowiada enigmatycznie, rzucając w moją stronę ukradkowe spojrzenie. Jego wzrok raz koncentruje się na papierze, a po chwili na mnie. I znowu na papierze. I znowu na mnie. Do tego ten wredny uśmieszek.

- Skarbie…

- Nie ruszaj się, dobrze? – Eli obdarza mnie kolejnym uśmiechem. Drobne iskierki zdradzają, że świetnie się bawi moim kosztem.

- Chodź do mnie – zachęcam chłopaka, by zechciał położyć się obok mnie.

- Za chwilę. Chciałbym najpierw dokończyć.

- Rysunek może poczekać, a twój stęskniony narzeczony nie.

- To nie jest zwykły rysunek. – Króliczek odwraca kartkę, aby pokazać mi swoje najnowsze dzieło. Przedstawia ono półnagiego mężczyznę, który jest łudząco do mnie podobny…

- Eli! – Odkrycie tej przerażającej prawdy powoduje nagłe oprzytomnienie.

- Skoro już nie śpisz, mógłbyś się rozebrać?

- Rozebrać?! – powtarzam po nim zszokowany.

- Proszę – dodaje przymilnie.

- Nie, nie mógłbym! – Sięgam po kołdrę, którą nasuwam aż pod samą szyję.

- Max - protestuje, robiąc smutną minkę. – Rozbierz się.

- Żebyś mógł mnie namalować?! – Wpadam w panikę, czerwieniąc się po same uszy.

- Najpierw dokończę szkic, a potem płótno. Co ty na to?

- Nie zgadzam się! – wybucham, co wywołuje jedynie wesołość na anielskiej twarzy.

- Wstydzisz się mnie? Przecież wiele razy widziałem cię już nagiego.

- To nie to samo. Sposób, w jaki na mnie patrzysz… – Staram się delikatnie wyjaśnić sytuację. Jeśli ten mały szaleniec naprawdę uważa, że pozwolę mu na cos takiego, to zupełnie mnie nie zna.

- Patrzę tak, jak zwykle.

- Nieprawda!

- Max, masz piękne, wysportowane ciało, a akty to moja specjalność, więc…

- Cicho! Ani słowa więcej! Maluj sobie co chcesz, ale nie mój nagi tyłek, jasne?!

Czerwony niczym burak, z szalejącym sercem – oto Maxwell Ford o poranku. Kilka chwil temu myślał o sobie jako o cenionym pisarzu. Teraz chowa się ze wstydu pod kołdrą.

- Lubię twój nagi tyłek. – Eli ze stoickim spokojem odkłada szkicownik oraz ołówek i zbliża się do mnie powoli. Ostrożnie, by nie stracić równowagi, przekłada nogę przez moje biodra, a następnie spogląda na mnie z góry.

- Moja odpowiedź brzmi „NIE” – z naciskiem akcentuję ostatnie słowo, by wybrzmiało naprawdę mocno.

- Dlaczego? – Sprytne stworzenie zaczyna ściągać ze mnie kołdrę. Czuję dreszcze, spowodowane różnicą temperatury. Najpierw było mi ciepło. Po chwili, gdy mnie obnażył, zimno. A teraz, czując na sobie jego uważne spojrzenie, robi się naprawdę gorąco.

- Bo nie – kończę temat w typowo męskim stylu.

- Max… - Eli wydaje z siebie jęk niezadowolenia. – Nie bądź taki. Pozwól mi…

- Nie i koniec. – Upieram się przy swoim zdaniu.

- Przyznaję, że z początku nie brałem cię pod uwagę jako modela – niezrażony odmową osiemnastolatek kontynuuje. Jego argumenty i tak na nic się nie zdadzą. Nie zmienię zdania choćby nie wiem co!

- I słusznie. Nie wracajmy do tego tematu – burczę oburzony niedorzecznymi pomysłami mojego artysty.

- Podobasz mi się. – Króliczek przesuwa opuszkami po moim brzuchu. – A ja zawsze maluję to, co wyjątkowo mi się podoba. Zwłaszcza twoje ciało. Jest takie umięśnione. – Kolejny, subtelny dotyk i topię się niczym świeca.

„Max, ogarnij się! On robi z tobą co zechce! To się źle skończy! Jak tak dalej pójdzie, skończysz jako dzieło sztuki, na które inni będą bezustannie patrzeć!”

- Więc lubisz mięśnie, tak? – Łapię Eli za uda.

- To coś więcej. Gdy się poznaliśmy nic wskazywało na to, że bez ubrania wyglądasz tak seksownie – rysuje palcami po moim brzuchu.

- Sprawdzimy, jak ty wyglądasz – zaczynam go łaskotać. Eli zanosi się od śmiechu.

- Proszę… Proszę, przestań… – błaga, nieporadnie chwytając za moje nadgarstki. Uwielbiam, gdy jest taki wesoły.

- Przestanę, jeśli będziesz grzeczny. Żadnych aktów! – Twardo negocjuję.

- I tak będę cię malował. Nie powstrzymasz mnie. Znam twoje ciało lepiej niż ty sam.

- Widzisz, właśnie o tym mówię. Patrzysz na mnie w bardzo specyficzny sposób. – Przyciągam go do siebie i zmuszam, aby położył się obok.

- Radzę ci się przyzwyczaić, mężu. – Eli dotyka mojego policzka. Ujmuję jego dłoń i z namaszczeniem całuję wnętrze. – Masz świadomość, że jeśli to nie ty będziesz moim modelem, będę musiał poszukać kogoś innego?

- Innego?

- Pozwolisz mi zostać sam na sam z obcym, nagim facetem?

- Znasz odpowiedź na to pytanie, prawda? – warczę.

- Daj rękę. – Nastolatek sięga po moją dłoń i układa ją na swoim brzuchu. Pod aksamitną skórą czuję ruchy naszego dziecka.

- Witaj, synku. Już nie spisz? – zwracam się do maleństwa.

- Max… – Blondyn nawet nie komentuje mojego zachowania.

- To syn! Co mam poradzić na to, że ja to po prostu wiem? Czuję to całym sobą, chociaż nie jestem w ciąży.

- Ale ja jestem i nie zgadzam się na dyskryminację. – Eli marszczy brwi. Zirytował się.

- Nie gniewaj się – próbuję uzyskać przebaczenie pocałunkiem, lecz chłopak odwraca głowę. – Skarbie, nie bądź taki. Tak bardzo za tobą tęskniłem.

- A ja nie tęskniłem?

Mały spryciarz! Zawsze wie co powiedzieć.

- Pocałuj mnie – nalegam, ponownie się do niego przysuwając.

- Pocałuję, jeśli będziesz grzeczny. – Króliczek uwalnia się z moich objęć i ucieka z łóżka. Poprawia szarą bluzę, chowając pod nią brzuszek. – Dzidziuś jest głodny. Idę do kuchni.

- Poczekaj, nie zostawiaj mnie! – wołam za nim, lecz na próżno.

Płeć naszego dziecka to bardzo drażliwy temat. Eli lekko się na mnie boczy, ale robi to wyłącznie dlatego, aby zwiększyć swoją władzę. Nie mogę pozwolić, aby wszedł mi na głowę. Jak tak dalej pójdzie, to zażąda, abym powiesił swoją nagą podobiznę nad kominkiem! Oczami wyobraźni widzę minę ojca. Słyszę także jego szyderczy śmiech. Max, pilnuj się!

Niechętnie wstaję z łóżka. Już po dziesiątej? Nic dziwnego, że dziecko jest głodne. Gdy chcę rzucić się w pościg za moją trusią, zauważam porzucony przez niego szkicownik. Czy powinienem do niego zajrzeć? Trochę się wstydzę. Pokusa jest jednak znacznie silniejsza. Trudno, raz się żyje. Biorę głęboki wdech i zaciskam mocno powieki. Otwieram zeszyt w miejscu, które jest zaznaczone ołówkiem. Szok to mało powiedziane. Rysunek jest genialny. I ta dbałość o szczegóły. Widzę siebie, śpiącego na brzuchu - wtulona w poduszkę twarz, potargane włosy.

- Masz wielki talent… – mamroczę pod nosem, podziwiając to nieukończone arcydzieło.

- Jednak ci się podoba?

Gwałtownie cofam rękę, przyłapany na gorącym uczynku. Eli mnie podglądał! Ale wpadka!

- To nie tak! Chciałem jedynie…

Ciężarny przygryza dolną wargę i z wielkim skupieniem przygląda się mojej nagiej klatce piersiowej. Krzyżuje ramiona na piersi, opierając się o framugę.

- Przestań! – jęczę zawstydzony. – Nie możesz patrzeć na mnie w taki sposób, słyszysz?! To krępujące!

- To mnie powstrzymaj, jeśli potrafisz – puszcza do mnie oko. – Przyszedłem zapytać na co masz ochotę.

- Wiesz, że to brzmi bardzo dwuznacznie?

- Naprawdę? Niemożliwe! – Osiemnastolatek teatralnie zasłania usta dłonią.

- Świetnie się bawisz, co? Poczekaj, jeszcze cię dopadnę.

- Nie zjemy śniadania w ogrodzie, bo zanosi się na deszcz – Króliczek beztrosko prawi o jedzeniu, jakby to była najważniejsza rzecz na świecie. – Przyjdziesz do kuchni?

- Przyjdę.

- A mógłbyś się nie ubierać? Podobasz mi się taki… odsłonięty.

- Prowokuj mnie dalej, puchata trusiu, a naprawdę się doigrasz – grożę mu palcem.

- I co mi zrobisz? Przywiążesz do łóżka? – W oczach Eli dostrzegam wesołe iskierki.

- Chciałbyś, co?

- Hmm… Każdy ma jakieś niespełnione fantazje.

- Opowiedz mi o nich, to zobaczę co da się zrobić. – Zachęcony jego wyznaniem, z prawdziwą przyjemnością oddam się porannemu szaleństwu.

- Moją obecną fantazją jest śniadanie. Sałatka ze szpinakiem, granatem i polewą z sosu czekoladowego – rozmarza się.

- Serio chcesz to zjeść? – krzywię się na samą myśl.

- Oczywiście! – Eli pewnym siebie krokiem rusza do kuchni.

„Ciąża partnera to czas radości, ale nie tylko. To przede wszystkim nauka cierpliwości, wzajemne zrozumienie i powstrzymywanie się od komentarzy.” – Niedawno przeczytałem to zdanie w Internecie. To zabawne, że przypomniało mi się akurat dzisiaj. Wykorzystuję poradę anonimowego autora i nic nie mówię. Dzielnie obserwuję poczynania mojego ukochanego, który układa na toście plasterek wegańskiego żółtego sera, następnie wymyśloną przez siebie sałatkę i dekoruje całość polewą do lodów.

- Pyszne – oblizuje palce, przykładając swoje danie do opiekacza. – Na pewno nie chcesz spróbować?

- Może innym razem.

- Smakuje znacznie lepiej niż myślisz – kusi mnie.

- Wierzę ci na słowo. – Uśmiecham się, racząc się gorzką kawą.

- Przygotowałem ci sałatkę bez czekolady.

- Właśnie za to cię kocham. – Podchodzę do Króliczka i obejmuję drobne ciało ramieniem. Cmokam go pospiesznie w policzek.

- Bo dobrze gotuję?

- Słuszny argument. Jednak najbardziej za to, że jesteś. Przy tobie mogę być sobą i to cię nie odstrasza. Nie uciekasz z krzykiem. Znaczy wiesz, nawet gdybyś to zrobił, to i tak cię znajdę. – Ponownie przyciągam do siebie blondyna i całuję go w nos. – Nie uciekaj, dobrze? – szepczę do niego.

- Nie zamierzam. Ktoś musi cię pilnować, abyś zbytnio nie szalał.

Trochę na to za późno, ale on jeszcze o tym nie wie…


***

Co u Was słychać?
U mnie tak sobie. Wszystko sprowadza się do jednego - im więcej problemów, tym więcej rozdziałów :D
Dziękuję, że jesteście. Dzięki Wam mam wymówkę, by oderwać się od wszystkiego i o niczym nie myśleć.
Miłego wieczoru,

Wasz Kitsune



17 komentarzy:

  1. Oooo jak słodziutko ��
    Rozdział bardzo miły:)
    A u mnie zwyczajnie siedzę w domu xd
    Ojoj to liczę że wszystkie twoje zmartwienia i problemy się rozwiążą :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu Kocham te opowiadanie
    Czy możesz powiedzieć kiedy chociaż spodziewać się porodu?
    Nie mogę się doczekać kiedy ta dwójka da upust żądzy w łóżku bo nic nie będzie stanowiło przeszkody przed spełnieniem ”gróźb” kochanków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powoli zmierzamy w stronę porodu, serio :D Kiedy to będzie? Nie wiem. Na razie April wpadnie w odwiedziny.
      Nie wiem czemu to opowiadanie aż tak się rozrosło. Jedno jest pewne - jeśli się Wam znudzi, wymyślę coś nowego.

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Jesteś wrażliwym, ale silnym człowiekiem Lisku,dasz radę! Trzymaj się zdrowo i pisz, bo to jest dla Ciebie katharsis. Wielbiciel Lisiego talentu

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, jak fajnie z samego rana przeczytać kolejny rozdział :) Co słychać, wiadomo, dom, ściana, ściana, ściana, fotel, łóżko. Wszystkim siada nastrój, widzę to w pracy - ja zawsze pracowałam zdalnie więc tu nie ma zmiany, ale widzę że ludziom nerwy siadają lekko. Ale co zrobić, trzeba wytrwać. Dzięki Tobie jest to łatwiejsze, bo miło codzienne wbijać z nadzieją, że jest coś nowego. A jak się znajdzie, tak jak dziś to od razu uszy o góry i uśmiech na twarzy. Zaczęłam oglądać pierwszy raz w życiu The walking dead - to najciekawszy news tygodnia :D Trzymaj się i nie poddawaj, będzie dobrze. Trzeba przetrwać ten okres i będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja oglądam "Jak poznałem waszą matkę" - uwielbiam.
      Jeśli o mnie chodzi, to nigdzie nie jest mi tak dobrze, jak w domu. Im dłużej tu jestem, tym mam bardziej pokręcone pomysły. Czasami strach się bać. Zobaczymy ile z nich uda się zrealizować.
      Nowy rozdział to nie będą Bezsenne Noce. Muszę chwilowo odpocząć od Maxa.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Ja lubię siedzieć w domu, ale są pewne granice :) Brakuje mi ludzi, u siebie mam tylko kota do pogadania. "Jak poznałem waszą matkę" też nigdy nie widziałam :) Ale w sumie "Przyjaciół" obejrzałam po raz pierwszy rok temu... Jakoś tak mam, że instynktownie omijam hity na czasie :D

      Usuń
    3. Serio? Ja dochodzę do etapu, w którym drażni mnie dzwoniący telefon. Nie tęsknię za znajomymi. Wprost przeciwnie. Jest tyle interesujących rzeczy, które można robić i nikt nie przeszkadza :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Co tu się dzieje? Czemu tu jest tyle romantyzmu?

    OdpowiedzUsuń
  6. Id miesiąca siedze w domu i terroryzuję kuchnię u rodziców. Jeszcze będą mieli mnie dość, ale na chwilę obecną wykorzystują moje gastro-oblicze na maxa.
    Przyznam szczerze, że w okolicach świąt byłam jeszcze gdzieś koło 35 rodziału i zapomniałam o mojej ulubionej parce. Przedwczoraj poczułam głód i znalazłam cię jako jedyną zakładkę zapisaną w przeglądarce. Przeczytałam wszystko, pomimo zamykających się oczu i nie mogę się doczekać reszty opowiadania :) Jestem mało cierpliwa co do czekania na rozdziały, często porzucam opowiadania na stałe i nigdy do nich nie wracam, ale tutaj sprawa jest o tyle skomplikowana, że kocham mpregi i uwielbiam opowiadania jak to :D Romantyczne, urocze, jednak mega zabawne i takie prawdziwe w swojej fikcyjności.
    Dzisiaj gdy czytałam myśli Maxa na temat jego ojca, sama słyszałam jak Pan Ford się nabija z biednego syna-może to przez to, że podświadomie jestem pewna o tym, że sama mogę się tak zachowywać w stosunku do swojego syna 😂

    Kitku, problemy będą zawsze, a z wiekiem coraz większe, ale grunt to Hakuna Matata i inne Coco Jumbo 🙈 Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To opowiadanie jest tak prawdziwe, że sam zakochałem się w Eli, a przecież on nie istnieje :D
      Nowe rozdziały w produkcji.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Cieszę się bardzo ;D ❤ Czekam z niecierpliwością, bo to jedyny mpreg na poziomie, którego zakończenia nie znam 😂 #czujedeficytmpregkillme

      Usuń
    3. Ja znam zakończenie. Będzie... zaskakujące :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  7. Hej,
    słodko i uroczo, zawstydzony Max o taki widok jest niesamowity... tak króliczkowi się nie odmawia...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń