„Bezsenne Noce”
Piątek. Chcę rozpocząć dzień od rozmowy z Eli, lecz mój ukochany ma wyłączony telefon. Podejrzewam, że zapomniał go naładować lub wziął do serca przykazanie o odpoczynku i wreszcie się wyśpi.
Około południa jestem już nieco zdenerwowany jego przedłużającym się milczeniem. Postanawiam więc zadzwonić do ojca. Od naszej pamiętnej sprzeczki nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa, co nie wróży przyjacielskiej pogawędki.
- Halo? – Peter Ford jak zwykle jest w doskonałym nastroju.
- Tato, wszystko u was w porządku? Nie mogę dodzwonić się do Eli.
- Tak, wszystko ok. – Nie ukrywam, że słysząc te słowa, odczuwam kojącą ulgę. – Nad ranem była burza i wyłączyli prąd.
- Całe szczęście. Już się bałem, że Eli źle się poczuł – zwierzam się ojcu z moich najmroczniejszych obaw.
- Synu, nie mieszkamy na pustyni. A poza tym potrafię zadbać zarówno o wnuka, jak i jego tatusia – przechwala się przyszły dziadek.
- Wiem i jestem ci za to naprawdę wdzięczny – cedzę przez zęby. – Mógłbyś poprosić Eli do telefonu. Chciałbym z nim porozmawiać, bo za chwilę mam ważne spotkanie. Podpisuję nowy kontrakt.
- No to rozumiem! Gratuluję, Max! Nie sądziłem, że znajdziesz czas na napisanie nowej książki!
Ojciec szczerze cieszy się z każdego mojego sukcesu. Pod tym względem od lat nic się nie zmieniło. Jego spontaniczna reakcja sprawiła, że znowu poczułem się jak mały chłopiec, który wbiegał do salonu po szkole, chwaląc się dobrymi ocenami lub kolejną wygraną w konkursie literackim.
- Eli nie ma w domu. Odpoczywa na świeżym powietrzu.
- Poproś go, aby do mnie zadzwonił jak tylko wróci, dobrze?
- Max, skup się na pracy. Eli nic nie jest. Zobaczycie się w niedzielę.
- On i dziecko są dla mnie ważniejsi niż książki. Dużo ważniejsi – dodaję z naciskiem, by uświadomić mężczyźnie, jak bardzo jestem zaangażowany uczuciowo.
- Dobrze, powiem mu, że odstawiasz cyrki, bo wyłączyli prąd.
- Dzięki, tato – rzucam z ironią.
- Synu, weź się w garść. Zawalcz o dobrą stawkę i nie szalej. Awarie nie są niczym szczególnym w naszym regionie. Siła wyższa, której trzeba się chwilowo podporządkować.
- Łatwo ci mówić… - wzdycham.
- Przepraszam, Max, ale muszę kończyć. Mama i ja mamy dziś pewne plany. Sam rozumiesz. – Mój ojczulek zaczyna dziwnie chichotać. Czyżby jego ulubione drużyny wygrały swoje mecze? To stąd ta dziwna ekscytacja?
- Pamiętaj o Eli – żegnam się.
- Tak, tak… Do niedzieli, synku.
Niedziela… Brak prądu… Kontrakt… Moje problemy zawsze się mnożą. Milczenie Eli daje mi się we znaki. Awaria musi być naprawdę poważna. Jest wieczór. Asystent mojej agentki pozwala mi wyrwać się na godzinę do domu. Muszę wziąć prysznic i szybko się przebrać przez kolacją. Będziemy świętować kolejny sukces. Jutro czeka mnie spotkanie z inwestorami. Później znowu w wydawnictwie i do domu.
Nie mam nastroju na zabawę. Najchętniej zastąpiłbym wykwintną kolację kilkuminutową pogawędką z Króliczkiem. Przed powrotem kupię mu inny telefon z bardziej wytrzymałą baterią oraz powerbank - mało romantyczny, ale wyjątkowo praktyczny podarunek. I będę pilnował, aby zawsze miał je przy sobie.
Odświętnie ubrany w granatowy garnitur oraz białą koszulę odpalam silnik mercedesa. Wyjeżdżam z podziemnego garażu i kieruję się do centrum. Moja agentka zarezerwowała stolik w jednej z moich ulubionych restauracji. Żałuję, że nie zabrałem tu Króliczka, gdy ze mną mieszkał. Jest tyle rzeczy, które chciałbym mu pokazać. Tyle nowych słodyczy, które sprawiłyby mu przyjemność… Za rzadko się do mnie uśmiecha.
Podczas kolacji przywołuję na twarz wyuczony uśmiech. Zamówione potrawy nie cieszą mnie tak jak zwykle. Obsesyjnie wpatruję się w tarczę zegarka. Jest wpół do dziewiątej, a on nadal nie dzwoni…
- Przepraszam na chwilę – odchodzę od stołu, by ponownie skontaktować się z ojcem lub mamą. Obydwoje mają wyłączone telefony. Coś mi się zdaje, że nie tylko Eli dostanie ode mnie prezent…
Gdy mam już wracać na salę, nastolatek w końcu przerywa milczenie.
- Max? – szepcze cichutko, jakby się właśnie obudził. – Przepraszam, że nie zadzwoniłem, ale…
- Wiem – przerywam mu. – Rozmawiałem z tatą i o wszystkim mi powiedział.
- Ach tak? Nie gniewasz się, prawda? – Eli bardzo ostrożnie bada grunt.
- Skarbie, przecież to nie twoja wina – zapewniam go.
- Nie sądziłem, że przyjmiesz to tak spokojnie. – W głosie blondyna daje się wyczuć rozluźnienie. – Zazwyczaj wpadasz we wściekłość, gdy spędzam czas w towarzystwie Freddiego.
- Freddiego? – W moich ustach imię tego dwulicowego hotelarza brzmi jak najgorsze przekleństwo. – A co on ma z tym wspólnego?
- Jak to co? – dziwi się Eli. – Przecież spędzamy razem weekend.
- Ty i Freddy?!
Serce przestaje mi bić. Czuję, jakby grunt usunął się spod moich nóg, a ja pokonuję kolejne metry, spadając w samo centrum czarnej dziury.
- Halo? Max? – Eli niepokoi się moim milczeniem. – Chyba znowu straciłem zasięg… - mamrocze pod nosem.
- Zasięg?! Wiesz co ci zrobię, gdy wpadniesz w moje ręce?! – dyszę ciężko, poluzowując krawat, który mocno uciska moją szyję.
- Uspokój się! Nie dalej niż trzy minuty temu twierdziłeś, że o wszystkim wiesz! – nerwowy Eli zaczyna się nieskładnie tłumaczyć.
- Wiem, że nie było prądu, a ty miałeś odpoczywać! W domu! Jak Freddy został w to wplątany?! – Z trudem powstrzymuję się, by nie zacząć krzyczeć. Moje ciśnienie szybuje w górę, a chęć mordu jest wprost nie do opanowania.
- Max, zrozum, nie miałem wyboru. Ja też wolałem nigdzie nie wyjeżdżać, ale twój tata powiedział, że… że…
- Co takiego ci powiedział?! Że masz wykorzystać okazję, tak?! – drwię. – Myślisz, że jeśli jestem daleko, to wszystko jest w porządku?! W przeciwieństwie do ciebie, staram się o nasz związek! Zależy mi, rozumiesz?! Jak mogłeś zrobić mi coś takiego?!
- Max… - załamany Eli nie bardzo wie, jak ma się bronić.
Na co ja liczyłem? Jestem stary i głupi… Nic dziwnego, że mając jedynie osiemnaście lat, woli towarzystwo swojego rówieśnika, a nie moje… W dodatku nie ma w sobie krztyny litości! Od samego początku przeczuwałem, że wcale mu na mnie nie zależało. Pewnie odliczał minuty do mojego wyjazdu! Zmuszał się, by wysłuchiwać mojego skomlenia o kolejne randki, a tak naprawdę już dawno przyprawił mi rogi!
- Nie miałem wyboru… - powtarza cichutko. Nie przygotował żadnej wymówki… Po prostu mnie lekceważy…
- Miałeś. Mogłeś powiedzieć nie – rzucam ozięble, próbując zapanować nad emocjami.
- Próbowałem. Naprawdę.
- Widać kiepsko ci poszło, skoro Freddy dotrzymuje ci towarzystwa. A może robicie coś więcej? – prycham gniewnie. Wizja mojego ukochanego w ramionach tego cwanego gnojka przyprawia mnie o mdłości.
- Łatwo ci mnie osądzać, bo to nie ty mieszkasz kątem u obcych ludzi. Twój tata powiedział, że chce spędzić romantyczny weekend z twoją mamą. Dał mi odczuć, że mam się ulotnić. Freddy od razu zaproponował, że może zabrać mnie ze sobą. I co miałem odpowiedzieć? Ciekawe co zrobiłbyś na moim miejscu, panie wszechwiedzący…
Mój ojciec? Czy ja dobrze rozumiem, że on wyrzucił Eli z domu? I to w czasie mojej nieobecności? Przecież rano zarzekał się, że u Eli wszystko w porządku i przebywa na „świeżym powietrzu”. O swoich „romantycznych planach” nie zająknął się ani słówkiem. Zdrajca!
- Skarbie, spokojnie… I po kolei… - krążę nerwowo po korytarzu, przeczesując włosy palcami. – Opowiedz mi wszystko od początku. Gdzie jesteś?
- W jakimś ośrodku wczasowym, gdzie organizują spływy kajakowe. Nie wiem, jak się nazywa. Freddy przyjechał praktycznie o świcie. Byłem zmęczony i zasnąłem w czasie jazdy.
- Jesteś sami? Ty i on? – zadaje pytanie, które najbardziej mnie nurtuje.
- Nie. Jego koledzy ze studiów też tu są. Poznaliśmy ich w pensjonacie, pamiętasz? – Króliczek przypomina mi o dwóch wyrostkach, którzy zachwycali się moim samochodem. – Cały czas pada deszcz. Chłopaki próbowali rozpalić ognisko, a teraz siedzą na zewnątrz i grillują. Nie chciałem spędzać z nimi czasu, więc poszedłem się położyć.
- Mam nadzieję, że trzyma się od ciebie z daleka!
- Max, jest zimno i grzmi, a ja jestem w ciąży. Podrywanie i picie piwa to ostatnie rzeczy, na jakie mam obecnie ochotę – Eli komentuje kwaśno swoją sytuację. – Gdybym chciał się przespać z Freddym, nie musiałbym przyjeżdżać aż tutaj, wierz mi.
Znam miejsce, gdzie Freddy zabrał swoich kolegów. Malutkie domki w środku lasu, niedaleko rzeki. Dawno temu ja także dałem się skusić na podobną wyprawę. Spływ kajakowy i ciężarny Króliczek... Po moim trupie!
- Wierzę ci. Nie denerwuj się.
- Przez cały dzień czekałem, by wreszcie się z tobą skontaktować, więc powiedz dziecku coś miłego, skoro masz okazję, bo nie wiem, czy do niedzieli uda mi się ponownie zadzwonić. Mężczyzna, który dał nam klucze uważa, że będzie padało i pewnie znowu wyłączą prąd, a ja nie zamierzam w taką pogodę pływać kajakiem.
Eli jest roztrzęsiony i zdenerwowany. W dodatku wspomniał, że jest mu zimno…
- Nie bój się. Przyjadę po ciebie.
- Max… - Ten mały uparciuch nie traktuje moich słów poważnie. Pewnie uważa, że żartuję, by przypodobać się dziecku. Naprawdę sądzi, że pozwolę mu spać w jakiejś dziczy, w dodatku z tym padalcem, który ślini się na jego widok?
- Za cztery godziny będę na miejscu.
- Ale twoja praca… Tu wcale nie jest tak źle. Do niedzieli zostało niewiele czasu…
Serce mnie boli, gdy zmuszony jestem słuchać jego wywodu. Chociaż robi co może, by zachować zimną krew, mnie nie oszuka. Do głowy by mu nie przyszło, by się skarżyć. Bo i kto miałby mu pomóc? Rodzice bezpardonowo wystawili go za próg, a ja bez przerwy obnosiłem się z moimi ważnymi kontraktami. Nic dziwnego, że Eli woli siedzieć cicho. Choć boi się burzy, nie powie „zabierz mnie stąd”. Nie ma śmiałości, by o cokolwiek poprosić.
- Po prostu poczekaj na mnie.
- Sam nie wiem, gdzie jestem. Wstrzymajmy się do rana, wtedy z pewnością…
- Okryj się czymś, żebyś się nie przeziębił. Ubrałeś się ciepło?
- Mam bluzę, a Freddy dał mi śpiwór. Max, ja…
- Wiem. Ja też nie mogę się doczekać aż w końcu cię przytulę – uśmiecham się, odpalając silnik.
Jak na złość, w tej samej sekundzie, nasze połączenie zostaje zerwane. Szlag by to trafił!
Nocna podróż powinna trwać znacznie krócej. Jadąc przez miasto przestrzegam ograniczeń prędkości. Wykorzystuję także ten czas, by udobruchać moją agentkę, która okazuje mi zrozumienie na wieść o tym, że mój ciężarny narzeczony natychmiast mnie potrzebuje. Ona mnie wspiera, a rodzice? Na myśl o tym co zrobili Eli, krew się we mnie gotuje. Udawali kochających i troskliwych, a tymczasem wystarczyła chwila nieuwagi, by mój skarb nie miał się gdzie podziać… Mam nadzieję, że przekona mnie ich tłumaczenie. W przeciwnym wypadku nie chcę ich więcej widzieć.
Dochodzi pierwsza w nocy, gdy parkuję auto na niewielkim podjeździe, prowadzącym do kilku drewnianych domków. Nie gaszę silnika, bo lampy samochodu to jedyne źródło światła. Burza powoli się wycisza, pozostawiając po sobie groźne pomruki oraz coraz słabiej padający deszcz.
Otwieram drzwi. W oddali słychać śmiechy oraz muzykę. Podejrzewam, że to Freddy i jego koledzy. Niesprzyjająca aura nie przeszkadza im w bliższym poznaniu pozostałych uczestników, a właściwie uczestniczek, planowanego spływu.
Gdzie mój Króliczek?
- Eli! – wołam chłopaka, licząc na to, że mnie usłyszy.
Nie chcąc dłużej czekać, wchodzę na taras pierwszego z domków i łapię za klamkę. Drzwi zamknięto za pomocą srebrnej kłódki. To cenna wskazówka, która ułatwi mi odnalezienie tych właściwych. Tak się składa, że domek bez kłódki znajduje się dwa metry dalej.
- Eli? – W pomieszczeniu jest ciemno i cicho. – Skarbie, jesteś tutaj? – wytężam wzrok, by nie zabić się w tej ciemności. W kącie przy oknie słychać szelest.
- Max? – Mój ukochany wynurza się spod ciepłego okrycia.
- Już jestem – podbiegam do nastolatka i ciasno oplatam go ramionami. – Wszystko w porządku? – mruczę w jego włosy, tuląc do siebie ukochanego.
- Teraz tak – szepcze Eli, nie kryjąc ulgi, że nie skazuję go na spędzenie reszty nocy w tym okropnym miejscu.
- Dobrze się czujesz? Mam cię wziąć na ręce?
- Nic mi nie jest.
- Całe szczęście – uśmiecham się do jasnowłosego, po czym splatam nasze palce i wyprowadzam go na zewnątrz.
Gdy Króliczek znajduje się w ciepłym wnętrzu mercedesa, w pierwszej kolejności zapalam lampkę, by uważnie mu się przyjrzeć. Rzeczywiście, ma na sobie bluzę, a także krótkie szorty, które nie nadają się na taką pogodę. Biedactwo… Najchętniej posadziłbym go na swoich kolanach i tulił w nieskończoność.
- Ładnie wyglądasz – ukochany docenia mój elegancki garnitur.
- Nie tak, jak ty – muskam opuszkami jego policzek. – Nie masz pojęcia, jak się o ciebie bałem.
- Max, mówiłem ci, że nic mi nie jest. – Ciężarny spuszcza wzrok, wlepiając go w swoje dłonie. Usłyszał dziś ode mnie dość przykrych słów. Nie chcę go bardziej dołować.
- Kiepsko kłamiesz. – Zatapiam palce w złotych włosach.
- Nie kłamię. – Małolat przymyka powieki i opiera głowę na fotelu. – Zostaniemy tutaj?
- Nie – zapinam pasy. – Spływy kajakowe w ciąży są absolutnie zakazane.
- Wracamy do domu?
- Do domu? – Z prawdziwym obrzydzeniem wspominam słowa Króliczka o tym, że moi rodzice mieli swoje plany, które jego nie objęły. – Nie, skarbie. Mam znacznie lepszy pomysł…
Nawet nie wiesz jak mi ulżyło, że Eli to jednak grzeczny chlopiec :D
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc nie spodziewałam się, że rodzice Maxa zrobią coś takiego, ale podejrzewam, że nie mieli oni złych zamiarów.
Jestem ciekawa co teraz Max wymyśli *.*
Jak zwykle nie mogę się doczekać nowego rozdziału <3
Dużo czasu i weny Lisku
~ Miriam
Eli to grzeczny chłopiec? No proszę Cię... Nawet nie podejrzewasz, co kryje się pod tą anielską fasadą :D
UsuńMax jak zawsze sądzi, że kontroluje sytuację, ale ja sprawię, że zupełnie się zatraci. Lubię być zły heheh :D
Twój Kitsune
Brawo Max. Mimo, że na początku puściły mu nerwy, w końcu zachował się jak prawdziwy mężczyzna. Czekam na następną część.
OdpowiedzUsuńJeśli wydaje Ci się, że to już koniec "nerwów Maxa", to się grubo mylisz. Mam wielką ochotę doprowadzić go na sam skraj szaleństwa :D Życz mi szczęścia, bo właśnie tworzę nowy rozdział :)
UsuńTwój Kitsune
Skraj szaleństwa? Tylko go do psychiatryka nie wysyłaj 😅
UsuńNo ciekawe jaki to Maxa lepszy pomysł :D
OdpowiedzUsuńMamy się bać? :)
To zależy... Max może sprawiać wrażenie, że to on panuje nad sytuacją, ale ktoś inny pociąga za sznurki :D
UsuńTwój Kitsune
Nie bądź taki tajemniczy :)
UsuńMożesz zdradzić więcej, nikt się nie dowie oprócz mnie :D
Tu nie ma co zdradzać. Trzeba samemu przeczytać :D
UsuńTwój Kitsune
To poproszę o kolejny rozdział :)
UsuńNapisałem tylko połowę. Poza tym nie wiem, czy najpierw nie zajmę się morderstwami w zamku Cassiana.
UsuńTwój Kitsune
Nawet nie próbuj bo sama cię zamorduje...
UsuńZaba88
To chodź tu i mnie powstrzymaj :P
UsuńTwój Kitsune
Jak zwykle wspaniały rozdział! Uwielbiam wszystkie Twoje prace, ze zniecierpliwiebien będę czekać na następną część <3
OdpowiedzUsuńTak się składa, że nowy rozdział pojawi się już niedługo :) Za oknem zimno. Pora nieco rozgrzać atmosferę...
UsuńTwój Kitsune
Rycerz Max rusza na ratunek swojej ukochanej księżnice ^^
OdpowiedzUsuńAlbo "rycerz Max wpada w sidła własnej głupoty". To lepiej brzmi :D
UsuńTwój Kitsune
Czy to znaczy, że niewinny, słodki króliczek zarzucił sidła na Maxa?
UsuńMoże, może... Max nigdy nie należał do zbyt bystrych :D
UsuńTwój Kitsune
Mam nadzieję że Max w końcu zabierze Eli i wyprowadzą się od rodziców. W końcu co za dużo to nie zdrowo :D
OdpowiedzUsuńEli już od dawna marzy o własnym mieszkaniu. Ostatnio oglądał bardzo przytulne gniazdko i kto wie, może podpisze umowę.
UsuńTwój Kitsune
Aaale to było zajebiste !!!
OdpowiedzUsuńJacy oni są uroczy i biedny Króliczek :(
I mam wrażenie ,że ten rozdział był wyjątkowo krótki. Albo tak szybko się go czytało xD
Jeju ma nadzieję na jak najszybszy nowy rozdział ,to opowiadanie nigdy mi się nie znudzi i cały czas mam ochotę na więcej :D
Był tak samo długi jak zawsze, zapewniam.
UsuńRozdział 56 już napisałem, ale opublikuję dopiero wtedy, gdy moje Gąski ładnie mnie o to poproszą :D
Twój Kitsune
To ja Bardzo ładnie proszę o nowy rozdział Lisku ukochany ❤
Usuń~ Miriam
Ja cię nie proszę ,a błagam, bardzo, bardzo ładnie !!!
UsuńNie możesz się tak nad nami znęcać lisku ! Na to na pewno jest jakiś paragraf! xD
Proszę Lisku. Pierożków ci ulepię.
UsuńMegakari
Ładnie prosimy o kolejny rozdział Lisku :D
OdpowiedzUsuńW takim razie i ja dołączam i bardzo ładnie proszę o nowy rozdział :D mega mnie wyciągnęło to opowiadanie
OdpowiedzUsuńNo to ciekawe jak? Już nie mogę się doczekać:-)
OdpowiedzUsuńDołączam się do prośby:-)
Nie mogę być obojętny, skoro tak ładnie prosicie. Tekst pojawi się po południu :)
OdpowiedzUsuńWasz Kitsune
Kochany Lisek
UsuńCzekamy ❤
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, rewelacja co knuje Eli? och Max tylko spokojnie nie zepsuj takiej romantycznej chwili...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, brawo Max choć na początku trochę nie tak postępowałeś to jednak właśnie zachowałeś się jak prawdziwy mężczyzna, ale jak rodzice Maxa tak mogli postąpić...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia