niedziela, 20 marca 2022

mpreg 114

 

„Bezsenne Noce"

Przeglądam wieszaki w hotelowym butiku, szukając nowych ubrań na zmianę. Nie przywieźliśmy ze sobą żadnego bagażu. Pogoda także nas nie rozpieszcza. Pada od samego rana. Synoptycy przewidują, że weekend nie będzie należał do najpiękniejszych. Powinniśmy więc zaopatrzyć się w coś ciepłego.

Wybrałem dla siebie dwa całkiem niezłe garnitury. Kupiłem też koszule, buty, spodnie i kilka swetrów. Na zakupy wybrałem się sam, zostawiając moje śpiące szczęście w ciepłym łóżku. Eli nie lubi butików. Ja wprost przeciwnie. Nauczony doświadczeniem, uśmiecham się do przemiłych pań, które doskonale rozumieją mój problem. Wzorowo wywiązują się ze swojego zadania, zapełniając papierowe torby drogimi ubraniami. Ich ceny przyprawiłyby Króliczka o ból głowy. Na szczęście ma mnie – oddanego męża, który poprosił o usunięcie wszystkich metek.

Najwięcej czasu zajmuje mi wybór bielizny dla mojego ukochanego. Nie chcę powierzać tej prozaicznej czynności komuś obcemu, skoro sam mogę się tym zając. A potem sam ją z niego zedrę. Genialny plan.

Czuję się lekko rozczarowany. Wczorajszy wieczór nie skończył się tak, jak tego chciałem. Zamiast nocy wypełnionej namiętnością, kręciłem się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Mój uroczy towarzysz nie miał takiego problemu. Zjadł gofry i ciastko, a następnie odleciał do krainy marzeń sennych. Zamiast ognistego seksu przez ponad dwie godziny czytałem o ciąży. Okazuje się, że zmęczenie nie jest objawem, który każe stawiać cały szpital na baczność. Wprost przeciwnie. Ciężarny powinien dużo odpoczywać. Wziąłem więc samotną kąpiel w płatkach róż, co ani trochę nie poprawiło mi nastroju. Wahałem się, czy nie włączyć jakiegoś horroru. Skończyło się jednak na tym, że bezszelestnie wsunąłem się pod kołdrę, przytulając mój najcenniejszy skarb.

A teraz jestem tutaj. Stoję przed ekskluzywnie wyselekcjonowaną i perfekcyjnie zaaranżowaną przestrzenią, składającą się głównie z tiulu, satyny i koronek.

- Czy wybrał pan coś konkretnego? – Szefowa sklepu rusza mi na ratunek, oferując swoje wsparcie.

- Jeszcze nie – przyznaję nieco speszony.

- Interesuje pana najnowsza kolekcja? Mamy tez katalogi oraz…

- Interesuje mnie wszystko – przerywam kobiecie. – Doskonale wiem, co chciałbym kupić. Podoba mi się cała masa rzeczy. Problem polega w ilości.

- Nie rozumiem – zaintrygowana sprzedawczyni próbuje nadążyć za moim tokiem myślenia.

- Mój narzeczony twierdzi, że nie znam umiaru. Obrazi się, jeśli zabiorę ze sobą połowę sklepu. Jak mam wybrać kilka sztuk, skoro czuję się tu jak w raju? Podoba mi się to – wskazuję na wieszak, na którym znajdują się koronkowe figi w różnych odcieniach błękitu.

- Skoro niebieski jest pana ulubionym kolorem, proszę poprzestać na tym.

- Niebieski nie jest moim ulubionym. Wolę czarny – mamroczę.

- Jak długo będą panowie gościć w hotelu?

- Nie wiem. Pewnie kilka dni – udzielam odpowiedzi na pytanie, które nieco mnie zaskakuje. – W jaki sposób długość pobytu wiąże się z bielizną?

- Zaczniemy od różnych odcieni niebieskiego i czerni. Jeśli uzna pan, że to za mało, proszę do nas wrócić. Butik otwarty jest przez całą dobę. W ten sposób nie ogołoci pan naszych półek, a narzeczony nie będzie się gniewał.

- Jest pani aniołem! – Rozpromieniony propozycją, od razu porzucam mroczną strefę bezradności i przygnębienia.

- Po prostu lubię moją pracę. Proszę wybierać, a ja w tym czasie przyniosę kilka dodatków, które z pewnością się panu spodobają.

- Dodatków? – Tym razem to ja czuję się zaintrygowany.

- To część nowej kolekcji – kobieta wskazuje na regały ustawione za tiulowymi zasłonami. – Zapewniam pana, że warto się nimi zainteresować.

Obsługa sklepu zobowiązuje się dostarczyć moje nowe łupy wprost do apartamentu. Reguluję rachunek, dołączając do niego sowity napiwek. Zamawiam późne śniadanie. Kupuję olbrzymi bukiet różowych róż i czekam aż moja trusia zachce się obudzić.

Zapach jedzenia działa na dziecko niczym magnes. Eli unosi zaspane powieki. W pierwszej chwili rozgląda się nerwowo po pokoju.

- Max? – Szuka mnie wzrokiem, nieco zdenerwowany.

- Dzień dobry – uśmiecham się do nastolatka.

- To nie jest dom – odkrycie Eli sprawia, że zaczynam się wesoło śmiać.

- Jesteśmy w hotelu, pamiętasz?

- W hotelu? – Skołowany Króliczek próbuje odtworzyć wydarzenia ze wczoraj.

- To dla ciebie – wręczam mu olbrzymi bukiet.

- Dziękuję – chowa twarz w delikatnych płatkach kwiatów. – Tak słodko pachną.

- Cieszę się, że ci się podobają – pękam z dumy nad samym sobą. – Na wsi nie ma kwiaciarni. Każde zamówienie z poczty kwiatowej będzie szeroko komentowane przez lokalne plotkary, więc wolałem unikać takich gestów. Jednak teraz, widząc jaki jesteś zadowolony, chyba nie będę umiał się powstrzymać.

- Będziesz umiał. – Eli uśmiecha się do mnie w sposób, który zapiera mi dech.

W pierwszej chwili mam ochotę zabrać go do sąsiedniej sypialni i pokazać inne rzeczy, które dla niego kupiłem. Chcę usłyszeć kolejne komplementy. Powstrzymuję się. Ubrania mogą poczekać. Za to zdjęcia nie. Wyciągam telefon i pstrykam kilka fotek.

- Do albumu – udzielam odpowiedzi na milczące pytanie, które jeszcze nie padło. – Uśmiechnij się.

- Uśmiechnę się, jeśli ty też będziesz na zdjęciu.

- Ja? – Dziwię się.

- Chodź tu – Eli wskazuje dłonią na puste miejsce tuż przy swoim boku.

Spełniam jego prośbę. Siadam. Obejmuję ramieniem. Moja niegrzeczna trusia nie zamierza pozować. Obraca głowę, przymyka powieki i wpija się w moje usta.

- Smakujesz odurzająco - szepczę, z trudem nabierając powietrza. – I pachniesz różami.

- Powinienem wstawić je do wody.

- A ja powinienem codziennie cię nimi zasypywać – droczę się. – Chciałbyś stąpać po płatkach róż?

- Przy tobie unoszę się w powietrzu. Dobrze mi, gdy tak sobie szybujemy.

- To piękne zdanie, Króliczku. Zapiszę je.

- Użyjesz go w swojej książce? – Blondyn dotyka mojej twarzy, pragnąc kolejnego pocałunku.

- Nie – zaprzeczam. – Jestem zbyt zazdrosny, by dzielić się tobą ze światem.

Popycham ukochanego na poduszki i całuję bez opamiętania.

- Mało mi ciebie – żalę się, wsuwając dłonie pod jego piżamę. Chcę móc dotykać jego skóry. Niestety, dziecko ma swoje plany. Daje im wyraz poprzez kopniaki i burczenie w brzuchu. – Jesteś głodny? – Szybko zmieniam temat.

- Bardzo.

- Śniadanie w łóżku? – Z łatwością odczytuje myśli mojej połówki.

- Poproszę.

- Zamówiłem rogaliki i sałatkę.

- Mam najlepszego męża na świecie – szczerość tego wyznania sprawia, że zaczynam się rozpływać.

- Nie, to ja mam najlepszego męża. Wyjdź za mnie. Dzisiaj.

- Przed śniadaniem? Nic z tego – słodki chichot sprawia, że niechętnie uwalniam ukochanego z uścisku i wstaję po tacę z jedzeniem.

- A po śniadaniu?

- Po śniadaniu zabierzesz mnie na spacer.

- To czekanie jest ponad moje siły! Dlaczego nie możemy pobrać się już teraz? – Sfrustrowany i nieco obrażony, nalewam kawę do porcelanowej filiżanki.

- Jesteś jedynakiem. Ślub jest ważną uroczystością nie tylko dla nas, ale i dla twoich rodziców, których z nami nie ma. – Eli zaczyna bawić się rogalikiem, rwąc ciastko na mniejsze kawałeczki, by łatwiej mu było maczaj je w czekoladowym kremie. – Nie jestem w najlepszej formie. Nie wyjdę za ciebie w takim stanie.

- Czytałem o ciąży, gdy spałeś – chwalę się moimi nocnymi zajęciami. – Okazuje się, że zmęczenie nie zawsze jest powodem do paniki.

- Naprawdę? Nie wierzę!

Drwiący ton ukochanego osładzam sobie ciastkiem, które podkradam z jego talerzyka. Wolno przeżywam każdy kęs, by nie musieć dyskutować na ten jakże niewygodny temat.

- Co? – Nie wytrzymuję napięcia.

- Kocham cię. Mimo wszystko.

- Ty mały, wredny, puchaty… – Wyliczam na poczekaniu wszystkie epitety, które przychodzą mi do głowy.

- Uważaj, mężu – Eli grozi mi palcem. – Ciąża to nie tylko zmęczenie. Mogę się stać rozdrażniony, humorzasty. Mogę też zmieniać zdanie w pewnych kwestiach…

Ta aluzja sprawia, że filiżanka prawie wypada mi z rąk. Czy Eli właśnie zasugerował, że wycofa się z naszych ślubnych planów?

- Nie zrobisz mi tego! – Wpadam w panikę.

- Max, spokojnie. Oddychaj.

Odstawiam filiżankę na tacę, a następnie porywam moją trusię w ramiona. Sadzam chłopaka na swoich kolanach i mocno przytulam.

- Jesteś mój. Tylko mój – szepczę w jego włosy. – Musisz być mój.

- Nie miałem na myśli małżeństwa, głuptasie. Chodził mi o bardziej przyziemne kwestie.

- Nie ważne o co chodziło. Mój Króliczku… – Wtulam się w to drobne ciało, które wydaje mi się tak bezcenne i kruche. – Fundujesz mi wieczną huśtawkę emocjonalną.

- Biedactwo – Eli wydaje się naprawdę wzruszony,

- Musisz mi to zrekompensować.

- Zrekompensować? W jaki sposób? – Nastolatek spogląda na mnie ze zdziwioną miną.

- Poćwiczymy słowo „tak”. Ja będę prosił o różne rzeczy, a ty odpowiesz… –  Wstrzymuję oddech, ciekawy czy podejmie moją grę.

- Tak?

- Świetnie! – Odżywa mój entuzjazm. – Jak skończysz śniadanie wyruszamy. Już widzę, jak spacerujemy po galerii sztuki. Następnie udamy się do jubilera. Potem na obiad. A po obiedzie moglibyśmy na przykład…

- Tu jest galeria sztuki? – Z całego mojego wywodu Eli wyłania tylko ten jeden szczegół.

- Na twoim miejscu nie spodziewałbym się płócien wielkich mistrzów. To raczej lokalni twórcy. Przynajmniej takich informacji dokopałem się na stronie internetowej galerii.

- Nie szkodzi. Bardzo chcę tak pójść. – Fiołkowe oczy rozbłyskają blaskiem.

- Nic nie stoi na przeszkodzie.

- Dziękuję, mężu. Jesteś najlepszy – zostaję obdarowany pocałunkiem w policzek. – Możemy już iść?

- Możemy – przytakuję. Kiedy bije od niego tak wielkie szczęście, nie jestem w stanie niczego mu odmówić.

Eli zeskakuje z moich kolan. Ignoruje rogaliki na rzecz szybkiego prysznica. Obserwuję, jak czesze i suszy włosy, a potem rozgląda się za swoimi ubraniami, które wczoraj porzucił w łazience.

- Nie mam się w co ubrać – spogląda ze smutkiem na pogniecione odzienie.

- Nie masz? – Biorę ciężarnego za rękę i prowadzę do drugiej sypialni, gdzie pokojówka umieściła papierowe torby z moimi porannymi zdobyczami. – Mąż o wszystkim pomyślał.

- Ale… – Króliczek gryzie się w język. Z pewnością chciałby coś powiedzieć. Skrytykować moją rozrzutność. Mimo to postanawia milczeć.

- W butiku na dole mają niesamowity dział z bielizną. Wybrałem dla ciebie coś wyjątkowego. Przymierzysz? – Sięgam po moją ulubioną torbę. Zaglądam do środka z niekłamaną przyjemnością, po czym wyciągam z niej koronkowe cudo w odcieniu jasnego błękitu. – Podoba ci się?

- Tobie się podoba – Eli odbiera ode mnie parę kusych fig, po czym szybko je zakłada. Niestety, hotelowy szlafrok zasłania widok. – Chyba pasują.

- Nic nie widzę – zwracam jego uwagę na ten jakże ważny szczegół.

- A więc o to chodzi – wredny puchacz zaczyna się śmiać. Nie pozbywa się szlafroka. Wprost przeciwnie. Porywa papierowe torby i wysypuje ich zawartość na łóżko. – Ładny – chwali kaszmirowy kardigan w odcieniu brudnego fioletu.

- Chciałem, aby było ci ciepło i wygodnie.

- Dziękuję. Jesteś kochany.

Nieco zbity z tropu siadam na skraju materaca i czekam. Pokłady cierpliwości topnieją w zastraszającym tempie. Mam poprosić, aby się rozebrał? A może przejąć inicjatywę?

- Skarbie, dręczysz mnie – dąsam się, jednocześnie pożerając go wzrokiem.

- Pokażę ci, jak wyglądam, ale na nic nie licz. Chcę zobaczyć obrazy.

A ja chcę się wybrać do jubilera i ozłocić to małe szczęście. Jeśli ulegnę jego urokowi, skończymy w łóżku. Z drugiej strony jutro galeria jest nieczynna, więc to nasza jedyna szansa na randkę.

- Dobrze – wzdycham ciężko. – Zamówię samochód. Wystarczy ci piętnaście minut, aby się ubrać?

- Piętnaście minut? To szmat czasu. Będę gotowy za pięć. A ty? – Eli ostentacyjnie przechodzi na środek pokoju, a następnie zrzuca z siebie szlafrok i zaczyna się przeglądać w olbrzymim lustrze.

Krew we mnie wrze. Chcę go! Teraz!

- Max, nie! – Ruchem dłoni nakazuje, abym został na swoim miejscu. – Możesz tylko patrzeć. Żadnego dotykania.

Ta sytuacja ma dobre i złe strony. Złą stroną jest fakt, że muszę się udać na chwilę do łazienki. Dobra to taka, że idealnie trafiłem z rozmiarem. Jak tylko Eli zaśnie, pędzę do butiku po resztę kolekcji.

***

Kochani, mam ostatnio słabszy okres, więc pocieszam się pisaniem. Mam nadzieję, że docenicie moje starania. 

Inna informacja jest taka, że dostałem informację z wydawnictwa Rozpisani. "Romantyczne Opowiadania Erotyczne"  znikną lada chwila. Ponoć wydawnictwo rozesłało już dokumenty z rozwiązaniem umowy. Załatwienie formalności zajmie ok. 2-3 tygodnie. Potem wszystkie publikacje zostaną wygaszone. Prawdopodobnie nie zdecyduję się wystawić tego ebooka w innym miejscu, dlatego to już naprawdę ostatnia szansa, aby go kupić. Możecie go znaleźć w Empiku, na Allegro i kilkunastu księgarniach internetowych. 

Życzę Wam miłego wieczoru,

Wasz Kitsune 

wtorek, 8 marca 2022

mpreg 113

 

„Bezsenne Noce"

Unoszę się na skrzydłach miłości. Frunę. A właściwie mercedes frunie, wioząc nas do celu, jakim jest hotel. Nie ukrywam, że już jakiś czas temu sprawdziłem renomę tego miejsca. Dokładnie przejrzałem ofertę. Porównałem z innymi. Mam nadzieję, że Eli doceni moje starania.

Minusem tej szalonej eskapady jest nieco długa droga, którą musimy pokonać, aby beztrosko pławić się w luksusie. Eli jest zmęczony. Powinien się zdrzemnąć, ale siedzenia w samochodzie w niczym nie przypominają  wygodnego łóżka, na którym mógłby się położyć. Na szczęście nie narzeka. Przegląda wyniki badań lub wpatruje się w zdjęcia z USG, podziwiając nasze maleństwo.

- Nie płacz – ganię chłopaka, który ukradkiem ociera łzy.

- Nie płaczę.

- Przecież widzę – obracam głowę, bo lepiej się przyjrzeć zaczerwienionym oczom mojego ukochanego.

- Patrz na drogę – Króliczek celowo unika mojego spojrzenia, wpatrując się w widoki za oknem.

- Jestem dobrym kierowcą – męska duma nie pozwala mi zignorować uwagi o sposobie, w jaki prowadzę auto. Eli wie, że nigdy nie narażę go na niebezpieczeństwo.

- Znacznie przekraczasz dozwoloną prędkość.

- Wiem – uśmiecham się zawadiacko. – Robię to dla ciebie.

- Dla mnie? – Eli zmienia ułożenie ciała. Podciąga nogi na fotel, aby móc położyć się na boku.

- Lubisz szybką jazdę. Poza tym sam widzisz, że na wsi drogi są praktycznie puste, a nam odrobinę się spieszy.

- Gdzie się tak spieszymy? – Czuję na sobie uważne spojrzenie fiołkowych oczu.

- To niespodzianka – odpowiadam tajemniczo.

Było mi przykro, że tak mało korzystamy z życia. Zmuszeni byliśmy odłożyć wszystko na później. Teraz to sobie odbijemy. Zjemy kolację w boskiej restauracji. Właśnie dlatego tak naciskałem na ten wyjazd. Eli i ja potrzebujemy chwili przerwy. Czasu wyłącznie dla siebie. Chcę mu pokazać, jak bardzo go kocham. Nic tego nie zmieni.

Wynajmuję największy apartament, który składa się z dwóch olbrzymich sypialni, dwóch łazienek, przestronnego salonu oraz tarasu, z którego będziemy mogli podziwiać nocną panoramę miasta.

- Widok zapiera dech w piersiach – Króliczek z przyjemnością wychodzi na zewnątrz. Ciepłe promienie wrześniowego słońca podkreślają brzoskwiniową opaleniznę oraz złote refleksy, ukrywające się w jego jasnych włosach.

- To prawda – przytakuję, pochłaniając ten cudowny widok.

- Patrzysz w złą stronę – Eli przyłapuje mnie na gorącym uczynku.

- Nie ma nic piękniejszego od ciebie – komplementuję narzeczonego.

- Gdzie najpierw pójdziemy?

- Nie wiem – wzruszam ramionami.

- Nie wiesz? Zaplanowałeś ten wyjazd z wyprzedzeniem.

- Owszem, zaplanowałem – gram na czas, by podsycić jego dziecięcą ciekawość.

- Nie chcesz mi powiedzieć? – Eli zadaje kolejne pytanie, licząc na to, że podzielę się z nim odpowiedziami.

- To niespodzianki, więc chyba nie powinienem niczego zdradzać.

- Max… – mruży oczy. Jest zirytowany, a ja zaczynam się głośno śmiać, widząc jego szczerą reakcję.

- Nie musimy się spieszyć.

- Nie musimy? Przecież jutro wracamy do domu.

- Jutro? – Dziwię się. – Dlaczego jutro?

- Tak mówiłeś, gdy byliśmy w szpitalu.

- Skarbie, ja nic takiego nie powiedziałem – wyprowadzam nastolatka z błędu.

- W takim razie kiedy wrócimy do domu? – Eli wydaje się nieco zagubiony.

- Za jakiś czas. Jesteśmy tu dziesięć minut. Już się znudziłeś hotelem?

- Nie.

- Więc o co chodzi?

- Nie powinniśmy tu za długo zostawać. Wiesz, ile to będzie kosztowało?

- Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia i nic mnie to nie obchodzi. Ciebie też nie powinno. Mówiłem ci setki razy, Króliczku, że nie musisz się martwić o pieniądze. Mamy ich naprawdę dużo. Możemy tu zostać miesiąc lub rok. To bez znaczenia.

- Tak nie wolno! To marnotrawstwo!

Wzdycham ciężko, po czym przytulam moje zmartwione maleństwo.

- Jesteśmy tu dlatego, że zgodziłeś się na rozpieszczanie, pamiętasz?

- Liczyłem na to, że zachowasz zdrowy rozsądek.

- Mój kochany, cieszę się, że masz o mnie tak dobre zdanie – całuję Eli w policzek. – Spójrz na to z tej strony. Każdy udany związek oparty jest na równowadze oraz sztuce zawierania kompromisów.

- Sądziłem, że w pierwszej kolejności liczy się miłość – Eli trafnie mi dogryza.

- To prawda. Kocham cię do szaleństwa i zrobiłbym dla ciebie wszystko – przechwalam się siłą uczuć, która rozpala moje serce. – Staram się nie narzucać ci swojego zdania. Troszczę się o ciebie. Dbam o twoje dobro.

- Ale…

- To co tu widzisz – wskazuje na nasze otoczenie – to jestem prawdziwy ja. Tak chcę cię kochać. Chcę to okazywać zabierając cię do różnych miejsce, kupując prezenty, które pewnie uznasz za zbędne. Mimo to i tak je kupię. Po prostu taki jestem – dodaję, obnażając w ten sposób wszystkie swoje słabości.

- Mam to zaakceptować? Tego ode mnie oczekujesz?

- Skarbie, oczekuję to nieodpowiednie słowo.

- A jakie byłoby lepsze?

- Akceptacja. Chcę, abyś mnie zaakceptował takim, jaki jestem.

- A nie przyszło ci do głowy, że to dość ekstrawagancji sposób na wyrażanie uczuć?

- Ekstrawagancki? Króliczku, a co widzisz w tym ekstrawaganckiego? Wbrew temu co sobie o mnie myślisz, uważnie cię słucham. Pamiętasz, jak chciałem ci kupić sportowy samochód? Powiedziałeś, że nie chcesz. Tak było, prawda?

- Max…

- Posłuchałem cię. Nie kupiłem samochodu. Co prawda będę musiał to jakoś zrekompensować innym drobiazgiem. Wstrzymam się jeszcze jakiś czas, a potem coś wymyślimy.

Na wszelki wypadek nie będę wspominał o nowym domu, wspólnym zamieszkaniu z rodzicami i zwierzętach. Nie jest to najodpowiedniejsza chwila.

- Straciłem nadzieję, że da się ciebie jakoś zreformować – nastolatek wywiesza białą flagę.

- To mało prawdopodobne – przyznaję. – Jesteś dla mnie najważniejszy. Mój świat kręci się wokół ciebie. Jesteś moim słońcem i księżycem. Jestem bardzo szczęśliwy, że jesteśmy tu razem. Kocham cię, mój Króliczku. A ty mnie kochasz?

- Kocham – Eli uśmiecha się bez przekonania.

- Chodź. Pora się zdrzemnąć.

- Mogę? Nie chcę psuć twoich planów.

- Skarbie, oczywiście, że możesz. Znając nasz dziecko, pewnie musisz, co?

- Nie ukrywam, jestem trochę zmęczony. Badania były stresujące, ale z drugiej strony włożyłeś sporo wysiłku, abyśmy mogli tu przyjechać. Rozpisałeś grafik.

- Wszystko idzie zgodnie z planem. Teraz jest właśnie czas na drzemkę. Chodź – ciągnę Eli za sobą do salonu. – Którą sypialnię wybierasz?

- Nie wiem. Pierwszy raz jestem w tak dużym apartamencie.

- W takim razie prześpimy się tu – kieruję się w stronę drzwi znajdujących się po lewej.

- Chciałbym się umyć. Mam wrażenie, że lepię się od żelu. – Króliczek obejmuje brzuch.

Szybka kąpiel z pewnością nie zaszkodzi. Zwłaszcza, że jego ciało zostało zbrukane. Obcy mężczyzna dotykał jego miękkiej skóry. Zalewa mnie fala wspomnień z gabinetu. Nie powinienem o tym myśleć. To zatruje mi życie.

- Jesteś głodny? Zamówimy coś pysznego? Mały deser lub lody? – Kuszę moje szczęście słodkimi przysmakami.

- Może później, dobrze? – Eli dyskretnie odmawia. Po jego minie widzę, że marzy wyłącznie o tym, aby się położyć.

Obserwuję, jak związuje rozpuszczone włosy w luźny kok, a następnie pozbywa się ubrań, rzucając je na ozdobną pufę.

Kiedy mój narzeczony bierze prysznic, przynoszę dla niego miękki ręcznik, a także hotelową piżamę. Jest nieco luźna i zbyt obszerna, ale na razie wystarczy.

- Posmarujemy brzuszek olejkiem? – Pokazuję nastolatkowi niewielką buteleczkę, którą wyciągnąłem z koszyka pełnego różnych miniaturowych produktów.

- Nie mam siły – Eli ledwo trzyma się na nogach. – Max… –Wyciąga rękę w moją stronę.

- Moje kochanie – biorę chłopaka na ręce i zanoszę do łóżka.

Króliczek od razu mości się między poduszkami. Na jego twarzy pojawia się błogi uśmiech.

- Nareszcie – szepcze, wyciągając się wygodnie.

Wyciągam telefon i robię kilka szybkich zdjęć. Tego typu pamiątka jest na wagę złota. Hotelowe łóżko jest naprawdę duże. Jego rozmiar sprawia, że Eli wydaje mi się mniejszy niż w rzeczywistości.

- Mały Króliczek w puchowym gniazdku – śmieję się cicho, przenosząc zdjęcia do ukrytej galerii.

- Przytul – ukochany domaga się czułości.

Kładę się na łóżku i otulam ramieniem moją słodką trusię. Eli nie jest zadowolony. Przyciąga mnie znacznie bliżej, wprost zaborczo.

- Zwykle narzekasz, gdy za mocno cię ściskam.

- Przyzwyczaiłem się – odpowiada sennie. – Dziwnie się czuję, gdy tego nie robisz. Zupełnie, jakby czegoś brakowało.

- Śpij. Potem porozmawiamy.

- Ja…– Eli chciałby mi jeszcze coś powiedzieć, lecz nie jest w stanie.

- Też cię kocham – szepczę mu do ucha.

Czasami i ja potrafię czytać w jego myślach.


***

Nie lubię spać w dzień. Liczne obowiązki mi na to nie pozwalają. A właściwie nie pozwalały. Ciąża wiele zmienia. Jest mi za ciepło. Powinienem przeanalizować listę atrakcji. Zarezerwować stolik w restauracji. Zdobyć dla nas odpowiednie ubrania. Powiadomić rodziców oraz April o wyjeździe, żeby się nie denerwowali. Tymczasem beztrosko przytulam się do Króliczka i zasypiam. Cisza. Spokój. Wyjątkowo wygodne łóżko. Mam wrażenie, że poranek był wieki temu. Stres spowodowany badaniami też zrobił swoje. Chociaż to nie ja noszę nasze dziecko, to jednak na wszystko dość silnie reaguję. Emocje, które kiedyś ignorowałem, dają mi się mocno we znaki. Cieszę się, że mogę je rozładować odpoczywając z ukochanym.

Budzę się dopiero po osiemnastej, w co ciężko jest mi uwierzyć. W pierwszej chwili podejrzewam zegarek, że robi sobie ze mnie żarty. Apartament spowity jest w mroku. Za oknem widać światła, przypominające mi o nocnym życiu, które kiedyś tak lubiłem. Wystarczyło kilka miesięcy na wsi, abym tak diametralnie zmienił swoje upodobania? Wydawało mi się, że dobrze znam siebie, a tu proszę. Zupełnie inny Max.

Przyglądam się Króliczkowi, który śpi wtulony w moje ramiona. Gdyby nie afera ciążowa i ta fatalna pomyłka, nigdy w życiu nie zainteresowałbym się kimś takim jak on. Za młody. Zbyt śmiały. Udający niezależnego. W dodatku to facet. W roli kandydatki na żonę widziałem kobietę.

Przysuwam się do Króliczka i delikatnie całuję. Jest mój. Tylko mój. On. Nasze dziecko. Nasze szczęście i przyszłość, której nie mogę się doczekać. Nie należę do marzycieli. Byłbym wdzięczny za namiastkę tego, co mam teraz.

- Max… – Z ust mojego ukochanego wydobywa się westchnienie. Uśmiecham się na samą myśl, że nie jestem mu obojętny.

- Myślisz o mnie nawet we śnie?

- Cały czas o tobie myślę, mężu.

- Ja o tobie też, mój puchaty Króliczku.

- Nie jestem puchaty.

- Jesteś – łapię chłopaka za pupę, by bardziej naświetlić, którą część jego ciała uznaję za „puchatą”.

- To chwilowe, rozmawialiśmy już o tym.

- I ustaliliśmy, że pupa zostaje – przypominam nastolatkowi nasze wcześniejsze porozumienie.

- My? – Eli udaje zdziwionego.

- Dobrze, ja to ustaliłem – poprawiam się. – Jestem mężem i głową rodziny. Moje zdanie jest decydujące – oświadczam autorytarnie.

- Ja też będę mężem.

- Skarbie… Nie wiem, jak ci to powiedzieć, więc powiem wprost. Rodzina funkcjonuje znacznie lepiej, gdy jest ustalony podział obowiązków. Byłeś, jesteś i będziesz moim Króliczkiem. Tylko moim – celowo łagodzę przekaz, by nie wkurzyć mojej małej bestyjki.

- Mam być uległy i podporządkować się twojej woli, tak? – Eli dochodzi do sedna, rozważając na głos moje wcześniejsze słowa.

- Chcę, abyś był sobą i pozwolił mi być sobą. Opiekowanie się rodziną to mój przywilej. Nie zamierzam go oddawać. Natomiast ty… Jesteś taki… – Ponownie łapię Eli za pupę, by nakreślić sytuację.

- Max! Przestań mnie wkręcać! – Osiemnastolatek wybucha śmiechem. – Ja to wszystko wziąłem na poważnie – żali się.

- To dobrze – wtulam twarz w jego szyję. – Kochaj mnie bez względu na wszystko.

- Kocham i to mnie przeraża. Co ty ze mną robisz?

- Króliczku, pomyśl lepiej co ty ze mną robisz – całuję chłopaka w czubek nosa.

- Poczekaj chwilę… – Ciężarny nieco się ode mnie odsuwa. – Niewygodnie mi.

- Bolą cię plecy? – Zaalarmowany od razu zaczynam działać. Zeskakuję z łóżka, aby Eli miał więcej miejsca.

- Nie uciekaj – chłopak próbuje przyciągnąć mnie z powrotem. – Już jest dobrze.

- Nie jest.

- Max, dziecko rośnie i kopie. Czasami wszystko mnie boli, ale takie są uroki ciąży.

- I nic mi nie mówisz?! Jak długo to trwa?! Rano byliśmy w szpitalu! Mogłeś powiedzieć swojej lekarce. Ona z pewnością coś by zaradziła! – Wpadam w panikę, nie wiedząc, jak zaradzić tak przykrej sytuacji.

- Właśnie dlatego nic nie mówię – mruczy pod nosem, przyglądając się atakowi paniki, który właśnie przechodzę.

- Skarbie, zrozum. Nie chcę, abyś cierpiał. Tak niewiele mogę dla ciebie zrobić.

- Co powiesz na masaż? – Miło mi, że pomimo niewygody Eli nadal spragniony jest mojej bliskości.

- W hotelu z pewnością mają masażystów, którzy…

- Max – blondyn zaczyna rozpinać guziki piżamy. – To twoje zadanie. Poradzisz sobie, prawda?

- Tak, ale… – Jestem w kropce, bo nie wiem do czego on dąży. I jak mam go dotykać, skoro jest obolały?

- Przeżyłeś dziś koszmar związany z pielęgniarzem. Wytrzymasz rundę drugą z masażystą?

Bardzo dobre pytanie. Czy wytrzymam? Eli musiałby się rozebrać, tak jak teraz. Pozbył się góry od piżamy. Poprawia włosy, ponownie upinając je w kok. Mogę sobie wyobrazić, że w pokoju oprócz nas pojawia się jakiś facet. Przecież to nic trudnego. Ten obcy wyleje olejek na dłonie, a potem będzie dotykał… Moja wizja nagle blaknie. Próbuję ją przywołać, lecz wraca jakoś dziwnie zmieniona. Nadal jesteśmy w tym pokoju. Eli wciąż jest nagi, a masażysta leży na podłodze. Ktoś go znokautował. Hmm…

- Ułożenie gwiazd nie jest zbyt sprzyjające dla osób z zewnątrz – odpowiadam wymijająco, sięgając po butelkę olejku, którą przyniosłem wcześniej z łazienki. – Obiecuję, że z prawdziwą przyjemnością zgłębię wszystkie tajniki masażu, jeśli pozwolisz mi na sobie poćwiczyć.

- A gwiazdy? – Eli nie daje za wygraną.

- Gwiazdy? Pomyślmy. Nigdy nie byłem ich ulubieńcem. Zwykle ze mnie drwiły.

- Biedactwo – ironiczny ton zdradza, że Eli wcale nie jest mnie żal.

- Pochyl się odrobinkę do przodu – siadam za Króliczkiem. Odkręcam buteleczkę olejku. Zapach jest znośny. Mam nadzieję, że zadziała równie dobrze, jak olejek, którego zwykle używa w domu. Wylewam odrobinę na dłoń, a następnie przystępuję do działania. – Przyjemnie? – Dopytuję. Mam świadomość, że ciało Króliczka jest bardzo delikatne. Boję się, że jeśli użyję zbyt dużej siły, pieszczoty zmienią się w torturę.

- Tak – bardziej mruczy niż odpowiada.

Eli odchyla głowę do tyłu, gdy opuszkami wodzę wzdłuż jego kręgosłupa.

- Reagując w taki sposób dajesz mi sygnał, że mam cię dalej uwodzić. Wiesz o tym?

- Bo jestem z tobą– cichy chichot działa na mnie jak afrodyzjak.

- To komplement?

- Chyba tak. Przedtem… – Eli przestaje się śmiać i wraca myślami do przeszłości. – Przedtem nie lubiłem i nie pozwalałem…

Nie chcę, aby kończył to zdanie. Obracam jego głowę i lekko całuję w usta. Króliczek wpatruje się we mnie przymglonym wzrokiem. Uśmiecha się.

- Pobrudzisz koszulę od olejku – Eli próbuje się ode mnie odsunąć.

- Serio? – Przyciągam go jeszcze bliżej.

- Zazdrosny. Zaborczy – zaczyna wyliczać moje najlepsze zalety.

- A przystojny? Troskliwy? Zakochany do szaleństwa?

- Aż tak mnie kochasz? – Króliczek poddaje w wątpliwość siłę mojego uczucia?

- Chcesz się przekonać jak bardzo cię kocham? Dobrze – uśmiecham się chytrze. – Zaspokoję twoją ciekawość. Połóż się – odsuwam się na bok, by Eli mógł się wygodnie ułożyć na poduszkach.

- I co teraz? – Nastolatek próbuje mnie odrobinkę podjudzić.

- Będziemy kontynuować masaż – sięgam po jego prawą stopę, którą gładzę z dużym uczuciem.

- Proszę, nie rób tak. To łaskocze.

- Teraz też cię łaskoczę? – Całuję Eli po wierzchu stopy jednocześnie ugniatając jego szczupłą kostkę.

- Max…

- Tak? – Szepczę, drażniąc przy tym jego skórę.

- Nikt mnie nigdy nie dotykał tak jak ty.

- To dobrze. Przekonasz się co ja czuję, gdy jesteś blisko. Bezustannie cię pragnę. Pożądam. Chcę z tobą być. Dotykać cię. Śmiać się razem z tobą. Rozmawiać. Każda, nawet najmniejsza rzecz, przy tobie staje się znacznie lepsza. Zmieniłeś mój świat. Mnie też zmieniłeś.

- Mało trzeba ci do szczęścia, mężu. - Nastolatek droczy się ze mną. Opieram jego stopę o swoją klatkę piersiową i zaczynam podwijać spodnie od piżamy, by odsłonić nagą skórę.

- Jesteś dla mnie wszystkim. Czuję się tak, jakbym odnalazł wszystkie najwspanialsze skarby świata i właśnie teraz na nie patrzył.

W odpowiedzi oczy Eli zachodzą łzami. Wpatruje się we mnie bezradny, a jednocześnie taki szczęśliwy.

- Bardzo… Bardzo mnie kochasz.

- Masz rację. Właśnie tak cię kocham, mój Króliczku.

Chcę pocałować narzeczonego. Opieram dłoń na pościeli i pochylam się do przodu, lecz Eli chce, abym dotknął jego brzucha. Dziecko nie lubi być pomijane.

- Maleństwo już nie śpi – uśmiecham się, przytulając twarz do miejsca, gdzie tak wyraźnie czuję jego ruchy. – Znowu broisz?

- To pora kolacji.

- Jesteś głodny?

- Trochę jestem. Zarezerwowałeś stolik w restauracji?

Jeśli poproszę, Eli grzecznie wstanie, ubierze się i pójdzie ze mną na wymarzoną randkę. Moje uczucia są dla niego ważne. Moje przyjemności także.

- Zjedzmy kolację w łóżku – decyduję.

- Tak robimy w domu. Przyjechaliśmy tu po to, aby zerwać z rutyną, pamiętasz?

- Zrywamy z rutyną. Wiedziałeś, że w hotelu serwują całe mnóstwo słodkości? – Sięgam po telefon. – Chciałbym zamówić kolację. Coś słodkiego.

- Dobry wieczór panu, mamy w ofercie różne desery oraz ciasta – przemiły głos pani z recepcji przypomina mi, że będąc gościem apartamentu możemy poprosić o różne udogodnienia, z których zamierzam często korzystać.

- W takim razie niech będą ciasta. Wszystkie. I gofry – ułatwiam Eli wybór. Mój ukochany piorunuje mnie wzrokiem. – Chciałbym także świece, płatki róż do wanny, pachnący olejek oraz sok jabłkowy w kieliszkach – wymieniam jednym tchem, odkładając słuchawkę na widełki.

- Max… – Młodziutki narzeczony szuka słów, którymi mógłby skomentować to co usłyszał.

Na szczęście ja nie mam takiego problemu. Uśmiecham się rozanielony. Czeka nas wyjątkowo udany wieczór.

***

Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet :)