niedziela, 23 czerwca 2019

mpreg 71

„Bezsenne Noce


Otwieram oczy, gdy za oknem robi się jasno. Chciałbym zwalić winę na słońce, lecz to nie jego zasługa. Tym razem to inny rodzaj światła zaślepił mnie całkowicie. Sprawca tego zamieszania śpi w moich ramionach. Wtulił się w miękkie poduszki i udaje niewiniątko. Tymczasem większość wczorajszego wieczoru jęczał moje imię. Przymykam powieki, wracając do scen, które się między nami rozegrały. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek wcześniej kochał się z kimś tak czule. Pieściłem każdy milimetr jego ciała, każdy najmniejszy skrawek… Eli wydawał się zaskoczony. Udaje doświadczonego, lecz nikt tak naprawdę nie nauczył go rozkoszy. Był wykorzystywany, a nie kochany. Choć jest młodziutki, zdążył przywyknąć, że druga strona daje mu wyłącznie szybkie spełnienie. Nikt go nie pieścił, nie przytulał. Teraz to się zmieni. Wszystko się zmieni.
Z ciężkim sercem zostawiam narzeczonego samego w łóżku. Przed odejściem upewniam się jeszcze, czy brylantowa obrączka nadal zdobi jego smukłą dłoń. Nie mogę pozwolić, by ją zdjął. Ma na nią bezustannie patrzeć i przyzwyczajać się do myśli, że teraz należy wyłącznie do mnie, a to nie koniec niespodzianek.
 Przy łóżku zostawiam biały szlafrok. Eli wkrótce się obudzi. Byliśmy tak bardzo pochłonięci sobą, że zupełnie zapomniałem o jedzeniu. Ciąża to nie tylko przyjemności, ale i obowiązki. Regularne posiłki są ważne dla rozwoju dziecka. Kiepski ze mnie ojciec, skoro pozbawiłem syna kolacji.
Schodzę do kuchni i rozglądam się po przestronnym wnętrzu. Wiele razy słyszałem, że to serce domu. Serce sercem, ale ja czuję się tu obco. Eleganckie, białe meble oraz nowoczesne sprzęty nie sprawiają, że nagle nabrałem ochoty do gotowania. Wprost przeciwnie. Jedyna rzecz, która mnie nie odstrasza, to znajomo wyglądający ekspres do kawy. Natomiast reszta… No cóż, wiedziałem, że w końcu nadejdzie chwila, w której będę musiał przełamać wewnętrzną niechęć i zabrać się za gotowanie. Na szczęście mam telefon, który znacznie ułatwi mi to karkołomne zadanie. Króliczek najbardziej lubi gofry. Zadbam o to, by w naszym domu ich nie zabrakło. Nie posłużę się kupnym substytutem. Sam przygotuję ciasto i upiekę najlepsze, najsłodsze i najbardziej złote gofry, jakie w życiu widział. Liczę na to, że po ich zjedzeniu rzuci mi się na szyję i pocałuje. Wykorzystam to jako wymówkę i zabiorę go z powrotem do łóżka, a wtedy…
Dość! Przestań fantazjować i weź się do roboty!
Przeglądam zawartość szafek. W jednej z nich stoi nowiutka gofrownica, którą ustawiam na blacie. Mając tak profesjonalny sprzęt reszta pójdzie z górki. Ostatecznie nawet dzieci potrafią przygotować tak banalnie prosty posiłek.
Przez chwilę uważnie studiuję przepisy, które znajdują się w czołówce najbardziej polecanych, a następnie odkładam telefon na blat i zaczynam gromadzić odpowiednie składniki.
Z początku idzie mi naprawdę świetnie. Odmierzam odpowiednią ilość mąki, cukru oraz mleka, lecz powstała masa wydaje mi się zbyt rzadka. Na wszelki wypadek ponownie oglądam filmik zamieszczony przez sympatycznie wyglądającą panią domu, by upewnić się, że nie popełniłem żadnego błędu.
- Zobaczmy… Dwie filiżanki mąki, kubek mleka, wanilia… To wszystko dodać do ubitej piany i wymieszać. – Ponownie zerkam na ekran telefonu oraz na moją miskę. Nie trzeba być ekspertem by stwierdzić, że coś poszło nie tak. – Dlaczego twoja masa jest gęsta, a moja przypomina wodę? – mamroczę pod nosem, kierując swoje uwagi do rudowłosej piękności, ubranej w elegancji fartuszek, obszyty fantazyjną koronką. Ciekawe jak Eli wyglądałby w czymś takim? On z pewnością poradziłby sobie z goframi. Dobrze gotuje. I nie robi takiego bałaganu.
- Teraz wystarczy nastawić odpowiednią temperaturę i wlać porcję ciasta do foremki. Uważajcie, aby się nie poparzyć, bo urządzenie jest gorące! – Kucharka grozi mi palcem z ekranu.
- No dobrze, zaryzykuję. – Przelewam zawartość miski do szklanego dzbanka. – Przynajmniej to wygląda na proste.
Niestety, myliłem się. Za bardzo rozemocjonowany, wykonuję zbyt zamaszyste ruchy i część masy ląduje na blacie.
- Cholera! – klnę na całą kuchnię, zirytowany na samego siebie.
- Max?
Odwracam się na dźwięk jego głosu. Zaspany złotowłosy niepewnie zagląda do strefy destrukcji. Wygląda oszałamiająco z seksownie potarganymi włosami oraz lekko spuchniętymi ustami, które nadal noszą ślady moich zachłannych pocałunków.
- Skarbie… – dukam cicho, nie potrafiąc zebrać myśli. Czas staje w miejscu, a ja od razu koncentruję się wyłącznie na nim.
- Co robisz? – Ciężarny podchodzi bliżej. Nie zwraca uwagi na pobrudzony blat i porozrzucane naczynia. Wprost przeciwnie. Spogląda na mnie w taki sposób, że zapominam jak się oddycha.
Eli obejmuje brzuch. Ma nagie stopy. Przygryza dolną wargę. Na jego twarzy pojawia się cień uśmiechu. Za dobrze wiem o czym myśli…
Zanim mój mózg dochodzi do siebie po niespodziewanym wstrząsie, spowodowanym tak niecodziennym widokiem narzeczonego we własnym domu, ciało reaguje impulsywnie. Przesuwam porozrzucane produkty oraz zbędne naczynia na bok, po czym układam dłonie na biodrach Króliczka i unoszę go w górę, sadzając na wyspie. Eli zaczyna chichotać. Rozsuwam szeroko jego nogi, którymi od razu mnie obejmuje. Wyraźnie widzę, jak przymyka powieki i rozchyla wargi. Wzdycha z rozkoszy, gdy muskam jego usta swoimi.
Wizja subtelnego pocałunku na dzień dobry dość szybko zostaje wyparta przez pożądanie. Eli zarzuca mi ramiona na szyję, a ja łapię go za pośladki i przysuwam maksymalnie blisko siebie. Jednak to wciąż za mało. Niecierpliwe palce szamoczą się z paskiem od szlafroka, który natychmiast ustępuje. Dotyk rozgrzanej, jedwabistej skóry, która nadal pachnie seksem sprawia, że ponownie go chcę. Wplatam palce w złote włosy, by odsłonił szyję, po której od razu zaczynam go skubać.
- Max… – Nastolatek dyszy ciężko. – Coś się przypala…
- Gofry! – wydaję z siebie jęk frustracji. – O nie! I co teraz?! – spanikowany zerkam na czerwone diody, które znając moje szczęście, ostrzegają przed wybuchem gofrownicy.
- Trzeba ją wyłączyć. – Eli zeskakuje z blatu i poprawia szlafrok, po czym odpycha mnie na bok i przejmuje kontrolę nad urządzeniem. – Nastawiłeś zbyt wysoką temperaturę – instruuje mnie, wskazując na czujnik.
- Skarbie, uważaj. Jeszcze zrobisz sobie krzywdę – próbuję go osłonić przez złowieszczym sprzętem.
- Nic mi nie będzie. – Króliczek uśmiecha się słodko.
Kolejny raz tracę kontakt z rzeczywistością, gapiąc się na niego. Mija kilka długich sekund, a ja nadal nie umiem przestać.
- Jesteś taki piękny… – szepczę urzeczony.
- I głodny. – Eli zaczyna burczeć w brzuchu.
- Robię gofry – wskazuje na bałagan, który spowodowałem.
- Obawiam się, że nic z tego. Ciasto jest za rzadkie. – Nastolatek obdarza mnie spojrzeniem pełnym współczucia.
- To wszystko jej wina! – wskazuję na swój telefon. – Podejrzewam, że celowo zmieniła proporcje, abym się skompromitował – dodaję konspiracyjnie.
- Jesteś pewny? – Eli rzuca okiem na przepis. – Wygląda całkiem zwyczajnie. Podejrzewam, że dolałeś zbyt wiele mleka i dlatego piana opadła.
- Więc nie będzie gofrów? – Pokonany, obejmuję ukochanego od tyłu. Opieram brodę na jego ramieniu, by móc razem z nim studiować przepis.
- To może naleśniki? Masz ochotę? – Oczy osiemnastolatka hipnotyzują mnie swoim blaskiem.
- Gofry lubisz bardziej… – pochmurnieję.
Kupiłem dom, wyremontowałem, prawie urządziłem. Zgromadziłem cała masę różnych sprzętów i co? Boli mnie, że mój perfekcyjny plan zawiódł. Tak bardzo chciałem zrobić na nim dobre wrażenie. Nakarmić go czymś, co lubi.
- Poproszę mamę o jakieś wskazówki lub zapiszę się na kurs gotowania – obiecuję mu.
- Max, przecież ty nie lubisz gotować.
- Nie lubię to mało powiedziane. Przecież widzisz, że zdemolowałem kuchnię. A jednak… – waham się, czy odkryć przed nim prawdziwe intencje. – Chcę to zrobić. Dla ciebie. – Całuję Eli w policzek.
- Dziękuję. – Mój narzeczony wtula się we mnie pozwalając, abym położył dłonie na jego brzuchu.
- Nie chcę zdewastować nowej kuchni, więc póki co ograniczę się wyłącznie do gofrów, dobrze?
- Dobrze – przytakuje mi. – Skoro już się tu zadomowiłeś to może zdradzisz mi, gdzie jest patelnia?
Obserwuję z jaką łatwością Eli przygotowuje śniadanie. Za każdym razem, gdy nasz wzrok się spotyka, od razu się do mnie uśmiecha. Wydaje się zrelaksowany i szczęśliwy. Wpatruję się w niego, bo to jedyny sposób, aby odgadnąć jego uczucia. Jest za wcześnie, aby naruszać kruchą równowagę między nami, atakując go „poważnymi pytaniami” typu, opowiedz mi o swojej rodzinie. Na razie zależy mi na tym, by oswoił się z nowym miejscem i zgodził na przeprowadzkę. Najchętniej rzuciłbym wszystko i pojechał po nasze rzeczy. Za dobrze znam ojca. Idę o zakład, że nie minie pięć minut, gdy wyperswaduje Eli ten szalony pomysł. Będzie starał się przeciągnąć chłopaka na swoją stronę, by bezustannie mieć go na oku. Nastraszy go, że nie jesteśmy gotowi na wspólne mieszkanie. Rozumiem go. Nagrzeszyłem i się tego nie wypieram. Wyciągnąłem wnioski, przeprosiłem,  a Eli dał mi drugą szansę. Jednak to nie wszystko. My się kochamy i potrzebujemy. Ciąża to wyjątkowy okres. Ojca nie powinno dziwić, że chcę spędzić ten czas wyłącznie z Eli. Nie wyobrażam sobie, by na każdym kroku towarzyszyli nam moi rodzice, którzy bezustannie patrzą mi na ręce i oceniają. Jestem dorosłym facetem. Wiem, jak zadbać o ukochanego.
Tymczasem Eli udaje się reanimować moje nieudane gofry i zamienia je na cały stos naleśników, które z lubością polewa słodkim syropem oraz obsypuje borówkami.
- Pyszne – mruczy zadowolony.
- Skoro tak, to zjedz jeszcze jednego – podsuwam mu talerza, na którym piętrzy się złocisty stosik.
- Chciałbym, ale już nie mogę.
- Skarbie, nawet tak nie żartuj! – panikuję. – Prawie nic nie zjadłeś! Pomyśl o dziecku.
- Max, zjadłem dwa razy więcej niż zwykle. Serio. – Blondyn broni się przed dokładką, łapiąc mnie za rękę. Całą moją uwagę kradnie zaręczynowa obrączka, którą nie tak dawno temu mu ubrałem. Splatam palce naszych dłoni, po czym całuję go w rękę.
- Jeszcze tak niewiele o tobie wiem, ale szybko się nauczę, zobaczysz. Zrobię co w mojej mocy, abyś był ze mną szczęśliwy i zawsze się uśmiechał.
- Jestem szczęśliwy. – Eli również spogląda na swoją rękę.
- To za mało – upieram się przy swoim zdaniu. – Śmiało, powiedz mi czego pragniesz, a ja ci to dam?
- Tak po prostu? – Nastolatek nie jest przyzwyczajony do hojności ze strony bliskich. Przez większość życia ciężko pracował, aby przetrwać.
- Spróbuj – zachęcam go. – Z pewnością są rzeczy, o których marzysz… – rozbudzam jego wyobraźnię.
- W tej chwili marzę wyłącznie o prysznicu – ciężarny zaczyna się śmiać, traktując całą sytuację jako zabawę. Zmienia zdanie, gdy podrywam się ze swojego miejsca i biorę go na ręce. – Max! Postaw mnie! – piszczy, rozbawiony moją reakcją.
- Masz bose stopy. Nie chcę, abyś się przeziębił. Poza tym mamy coś znacznie lepszego niż prysznic.
- Nie musisz mnie nosić.
- Wolę mieć cię blisko siebie.
- Ty i ta twoja samcza dominacja – wzdycha.
- W nocy nie przeszkadzał ci fakt, że byłeś dominowany – wypominam mu.
- Bo bardzo to lubię. – Mały flirciarz od razu próbuje mnie kusić. – Nie miałbym nic przeciwko, gdybyś mnie znowu zdominował. – Eli spogląda na mnie wzrokiem niewiniątka, które przez przypadek podpala we mnie krew, doprowadzając ją do wrzenia w ułamku sekundy.
- Moja mała, niewyżyta trusia… – Nabieram głośno powietrza do płuc, wspinając się jednocześnie po schodach. – Myślałem, że będziesz wolał obejrzeć dom, albo…
- Potem – przerywa mi. Jest zdeterminowany, a jego fiołkowe oczy ciemnieją od pożądania.
- Jak sobie życzysz, mój piękny – uśmiecham się.
Sugestywne pragnienia narzeczonego stają się moim priorytetem. Szybkim krokiem przechodzę przez sypialnię, a następnie otwieram drzwi prowadzące do łazienki, której Eli jeszcze nie widział. Po prawej stronie znajduje się olbrzymia kabina prysznicowa. Po lewej są szafki z ręcznikami oraz wejście do garderoby, która nadal świeci pustkami. Jednak nie to przyciąga największą uwagę Eli.
- Wanna! – cieszy się jak dziecko.
- Z hydromasażem, tak jak lubisz. – Ostrożnie stawiam chłopaka na podłodze, a następnie odkręcam baterię.
- Bardzo lubię! – Podniecony do granic możliwości małolat od razu związuje włosy w kok, a następnie przez kilka chwil podziwia widok z okna.
- Będziemy musieli zamówić rolety.
- Rolety? – dziwi się. – Chcesz zasłaniać coś tak pięknego roletami? – gani mój pomysł, pozbywając się szlafroka, który miękko opada na podłogę.
- Wprawdzie nie mamy sąsiadów, ale gdyby ktoś zakradł się do ogrodu, mógłby zobaczyć cię nagiego – dzielę się z nim swoimi spostrzeżeniami.
- No i co z tego? – Króliczek bagatelizuje problem.
- To z tego, że twoje ciało należy wyłącznie do mnie. – Odzywa się we mnie samcza natura, która ani myśli dzielić się w obcymi widokiem jego nagiej skóry. – Nikomu nie pozwolę na ciebie patrzeć!
- Chcę do środka. – Eli wyciąga rękę, prosząc tym samym, abym go asekurował. Pomagam mu rozsiąść się w ciepłej wodzie, a następnie uruchamiam mechanizm.
- Wygodnie? – dopytuję.
- Bardzo. To najwspanialsze uczucie na świecie.
- Wierzę ci na słowo.
- Nie chcesz do mnie dołączyć?
- Za chwilę – obiecuje mu. – Najpierw muszę zadbać o twój komfort. – Sięgam do niewielkiego koszyczka, w którym znajduje się kilka równiutko ułożonych ręczników. Jeden z nich podkładam mu pod kark.
- Mógłbym tu spędzić resztę ciąży… To takie miłe…
Eli skarżył się na ból pleców. Nie dziwi mnie więc, że tak lubi hydromasaż. Ostatnie miesiące spędził na malowaniu, siedząc po kilkanaście godzin na niewygodnym krześle. Ani słówkiem nie poskarżył się, że coś mu dolega. Na początku ciąży kilka razy dawał mi do zrozumienia, że źle się czuje. Poranne mdłości sprawiały, że praktycznie nie jadł. Był blady i przemęczony. Nie pomagałem mu. Wprost przeciwnie. Cieszyło mnie, że cierpi. Wydawało mi się, że w ten sposób szybciej się złamie i odda mi dziecko. Nawet gdyby poprosił, abym pomasował mu plecy, odmówiłbym. Nie chciałem go dotykać. Właściwie to chciałem, ale nie tak…
Korzystam z okazji, że Eli ma zamknięte oczy i szybko pozbywam się ubrań, by do niego dołączyć. Jak dla mnie hydromasaż to zupełnie zbędny gadżet, ale skoro jemu się podoba, to mi też.
Mija kilka minut, a ja już zaczynam tęsknić. Chciałbym przytulić mojego Króliczka. Pocałować go. Nacieszyć się bliskością. Eli najwyraźniej doskonale mnie rozumie, bo leniwie unosi powieki, po czym przygryza dolną wargę, rzucając mi wyzwanie.
- Chodź do mnie – proszę z drugiego końca wanny.
- Nie – pada natychmiastowa odpowiedź.
- Nie chcesz? Nie tak dawno temu mówiłeś, że pozwolisz mi się zdominować…
- Kłamałem – parska śmiechem, by bardziej mnie wkurzyć.
- Kiepsko wybrałeś moment – warczę ostrzegawczo, po czym pokonuję dzielącą nas odległość, sadowiąc się między jego nogami.
- Nie mam pojęcie dlaczego, ale to coś rozpuściło moje mięśnie i kości. Już dawno nie byłem aż tak zrelaksowany.
- Właśnie widzę – pochylam się nad chłopakiem, by wreszcie go pocałować.
- Zamień się ze mną miejscami, to sam się przekonasz. – Rozczula mnie, że nawet w takiej chwili okazuje mi swoje dobre serce. Nie zasługuję na niego.
- Wolę cię zabrać do łóżka.
- Nie, chcę tu zostać. – Eli przyciąga mnie bliżej siebie, ciasno obejmując nogami.
- Czego jeszcze chcesz? – pytam, wiedząc co odpowie.
- W tej chwili? – Przebiegły uśmieszek czai się w kącikach jego fiołkowych oczu. – O nic więcej nie śmiałbym prosić.
- Skarbie, nie doceniasz mnie… – żalę się. – Przysięgam, że spełnię każde twoje marzenie. Wystarczy, że mi o nim powiesz. – Obejmuję Eli ramionami i przyciągam do siebie, by mógł usiąść na moich kolanach. – Może być?
- Tak.
- A teraz? – Układam dłonie na jego pośladkach i lekko je ściskam.
- Lubię być na górze.
- Wiem. – Zdradza mnie uśmiech przepełniony satysfakcją. – Troszeczkę cię już znam, dlatego pozwolę ci na chwilę szaleństwa, a potem zabiorę do łóżka i udowodnię, że wolisz być na dole.
- Jesteś bardzo pewny siebie. – Eli odgina się nieco do tyłu i unosi biodra, gdy drażnię jego wejście palcami.
- Potrafię o ciebie zadbać. Wystarczy, że mi zaufasz. – Celowo wywołuję ten temat, bo odnoszę wrażenie, że w czasie seksu mój narzeczony jest znacznie bardziej otwarty. Nie waży wszystkich słów.
- Ufam ci.
- Udowodnij – droczę się z nim.
- Jak?
- Mógłbyś na przykład powiedzieć „jesteś najlepszym kochankiem na świecie”.
- Mógłbym? – Spryciarz łapie mnie za słowo, ocierając się jednocześnie o moją nabrzmiałą męskość.
- Nie miałbym nic przeciwko – szepczę, patrząc mu prosto w oczy.
- To spraw, abym tak powiedział…

29 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Tego dowiemy się z kolejnych rozdziałów :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Przez cały rozdział mi mogłam powstrzymać uśmiechu który sprytnie wkradł mi się na twarz. To było jak magia. Wiem, że późno to napiszę ale masz po prostu wilki talent. "Bezsenne Noce" to jedna z lepszych książek jakie czytałam, a przeczytałam wiele. Powodzenia w pisaniu i żeby moc weny cię nie opuściła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Nie oszukujmy się - do perfekcji wiele mi brakuje. Ciągle czegoś się uczę, bo chciałbym, by nowe opowiadania były coraz lepsze. Raz jest lepiej, raz gorzej. Mimo to nie zamierzam się poddawać. Pisanie jest fajne. Uwielbiam wymyślać nowe historie.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. No i dobra. Optymistyczne podejście jest najlepsze. :D

      Usuń
  3. Ojej, niby trusia a taki manipulant:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eli nadal nie odkrył wszystkich kart. Tak długo, jak tego nie zrobi, będziemy żyć w nieświadomości.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. A jakie karty może mieć taka trusia, bliźniaki albo czworaczki, myślę, że to zabiłoby Maxa:-)

      Usuń
    3. Mógłbym go zabić w prostszy sposób :D Mały wypadek, nagła choroba... Jest tyle możliwości.

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Niedobry, oj niedobry

      Usuń
    5. Nie kłam. Będziesz mnie lubić nawet jeśli go zabiję :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Chyba jednak nieeee, ale zawsze możesz spróbować..

      Usuń
    7. To wyzwanie? Bo jeśli tak, to jestem chętny :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. W końcu miałam czas to przeczytać i... jest jak zwykle genialnie, a nawet długość mnie usatysfakcjonowała :))
    Max i Eli są jakoś bardzo napaleni ostatnio 😏 i uwielbiam ich nowy dom :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, bo na razie nie chce mi się pisać kolejnego rozdziału :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Dlaczego Eli jeszcze nie zobaczył tatuażu Maxa? Przecież mieli ostatnio tyle zbliżeń a tu nadal nie zauważył? Czekam wreszcie na ten moment :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego? Bo był "zajęty" :D Jeszcze się na niego napatrzy. Ostatecznie tatuaż jest na całe życie.

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Czy planujesz zamordować dziecko czy coś w tym stylu?
    Wanna z hydromasażem najs, ale w ciąży to chyba średni pomysł... To mi nie da spokoju,o nie D:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zabiję dziecka za pomocą hydromasażu, spokojnie. Lisek wie co robi :D W drugim trymestrze ciąży można korzystać z takich bajerów. Oczywiście w granicach rozsądku. Max chciał jedynie odrobinę przypodobać się narzeczonemu. Dziecku nic się nie stanie.

      Twój Kitsune

      Usuń
  7. Jak Ci idzie pisanie bezsennych nocy Lisku? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem sprawnie :D Powinny się pojawić już wkrótce.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. 'Wkrótce' to tak obiecująco brzmi... a ja tak bardzo nie mogę się doczekać :(

      Usuń
    3. Wiem, "wkrótce" nieco się przeciąga, ale miałem sporo zawirowań i podróży. Poza tym nie czułem się najlepiej. Mimo to pisanie idzie sprawnie, więc rozdział będzie na dniach. Obiecuję.

      Twój Kitsune

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Cały czas tu jestem i ciągle coś piszę. Robię co w mojej mocy, by wrzucić nowy rozdział, lecz ciągle coś mnie rozprasza lub przeszkadza. Staram się, serio. Mam nadzieję, że do jutra się wyrobię.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Ale też bez pośpiechu Lisku ;) my poczekamy a Ty nie masz co się męczyć i zmuszać
      To opowiadanie to nie ma być tylko przyjemność dla nas czytelników ale i dla Ciebie jako autora. A nawet przede wszystkim dla Ciebie ��
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Jak najbardziej popieram, to ma być przyjemność dla Ciebie z tworzenia, a dla nas z czytania. Dbaj o siebie Lisku i twórz z przyjemnością i radością!

    OdpowiedzUsuń
  10. Lisku, poczekamy ^^ tylko pamiętaj że nam zawsze będzie mało ^^ twojej twórczości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem jedno - poziom cukru mocno poszybuje w górę :D

      Wasz Kitsune

      Usuń