Nasze pierwsze spotkanie? Banalne. Moją uwagę
pochłaniał taniec kolorowych liści, którym bezduszny wiatr kazał bezustannie
wirować. Gdy jego umęczonym ofiarom wydawało się, iż w końcu odpoczną, podrywał
je z ziemi ze zdwojoną siłą. W mojej wyobraźni był prawdziwym sadystą. Trzymał
w dłoni długi, skórzany pejcz i wykrzykiwał „Tańczcie! Tańczcie!”. Nie lubiłem
jesieni. Do teraz jej nie lubię. Przymknąłem więc powieki, zastanawiając się,
czy któryś z przechadzających się po uczelnianym dziedzińcu studentów mógłby
pożyczyć twarz Władcy Wiatru, jak zacząłem go nazywać, by łatwiej mi było
kontynuować moje jesienne gry. Kandydaci, mówiąc delikatnie, nieco
rozczarowywali. Za stary, za młody, okularnik z pewnością się nie nadawał...
Potrzebowałem kogoś wyrazistego.
Rozdrażniony brakiem odpowiedniego modela, chciałem
się poddać i wrócić do siebie. I wtedy moje oczy zatrzymały się na nim. „Ty z
pewnością nie jesteś typem sadysty…” wyszeptałem do moich kosmatych myśli,
oceniając z kim mam do czynienia. Zdecydowały ułamki sekund. Spojrzał na mnie w
ten szczególny sposób, a potem odszedł. Nie zraziłem się. Trywialne początki
bywają najlepsze.
Wspólne poranki powoli zaczynają wiać nudą. Zawsze
spędzamy czas w identyczny sposób. Po wykładach, których z pewnością nie
nazwałbym interesującymi, przesiadujemy w kafejce, sącząc obrzydliwą herbatę.
Dusi mnie sam zapach tego podejrzanego naparu, lecz wmawiam sobie, iż dzięki
temu jesteśmy bliżej, że mnie nie ignoruje, skoro „cieszymy się” chwilą.
Tymczasem frustracja już dawno przekroczyła wszelkie dopuszczalne normy. Jest
gorzej niż źle. Nadeszła pora na działanie.
Nawet gdybym teraz do niego podszedł, nie zauważyłby
mnie. Jest maksymalnie skupiony na swojej pracy. Jego długie palce bezustannie
uderzają w klawisze. Spieszy się. Siedzę tuż obok. Metr od niego, a traktuje
mnie jak powietrze. Nie jestem niewidzialny! Patrz na mnie!
Już jakiś czas temu odkryłem jego sekret. Tajemnicę, przez którą mam serdecznie dosyć życia w cieniu innych. Chcę zostać dostrzeżony! Chcę… Nie, ja żądam takiej samej uwagi, jaką im poświęca. Zwłaszcza długowłosemu blondynowi, który uśmiecha się do niego niewinnie, okręcając złote pasma swoich włosów wokół palców. To powinienem być ja, a nie on…
Zaciskam dłoń na plastikowym kubeczku, który zostaje zgnieciony. Gdybym mógł, identycznie postąpiłbym z tym bezwstydnym intruzem. Jak śmie zakłócać nasz idealny poranek?! Za chwilę rozpoczną się kolejne zajęcia. Stracę swoją szansę. To takie niesprawiedliwe… On już chowa komputer do plecaka i odchodzi. A ja? Co ze mną? Jak długo zamierza udawać, że mnie tu nie ma?!
Już jakiś czas temu odkryłem jego sekret. Tajemnicę, przez którą mam serdecznie dosyć życia w cieniu innych. Chcę zostać dostrzeżony! Chcę… Nie, ja żądam takiej samej uwagi, jaką im poświęca. Zwłaszcza długowłosemu blondynowi, który uśmiecha się do niego niewinnie, okręcając złote pasma swoich włosów wokół palców. To powinienem być ja, a nie on…
Zaciskam dłoń na plastikowym kubeczku, który zostaje zgnieciony. Gdybym mógł, identycznie postąpiłbym z tym bezwstydnym intruzem. Jak śmie zakłócać nasz idealny poranek?! Za chwilę rozpoczną się kolejne zajęcia. Stracę swoją szansę. To takie niesprawiedliwe… On już chowa komputer do plecaka i odchodzi. A ja? Co ze mną? Jak długo zamierza udawać, że mnie tu nie ma?!
Wraca do domu. Nareszcie! Dzisiejszy dzień dłuży mi
się niemiłosiernie. Idę za nim pamiętając o tym, by zachować bezpieczną
odległość. Nakłada słuchawki. To ułatwi sprawę. Choć zżera mnie ciekawość tych
nowych dźwięków, wolę by myślał, że ma mnie z głowy. Zabrał z szatni swoją
czarną kurtkę i nie żegnając się z nikim, rusza przed siebie w stronę
przystanku autobusowego.
Dwadzieścia minut jazdy oznacza kolejną chwilę
ciszy. W dodatku praktycznie nie odrywa wzroku od okna. Niepokoję się. Jest
dziś jakiś dziwny. Niby rozmarzony, lecz pod tą maską kryje się coś więcej.
Moja obsesja względem jego osoby rośnie z każdą chwilą. Chcę go poznać. Spędzać
razem czas. Przecież nie wymagam zbyt wiele. Kilka godzin w ciągu dnia, po
których następują nieprzespane noce… Tylko ty i ja, Najdroższy…
Jego mieszkanie. Nie przepadam za tą częścią miasta.
Jest dla mnie zbyt spokojna i brakuje tu drzew. Pastelowe bloki poustawiane w
przeróżnych konfiguracjach. Oddzielają je od siebie niewielkie pasy zieleni,
zazwyczaj dość zaniedbane. Czy lubi tu żyć? Jest mu dobrze? Trudno ocenić.
Sprawia wrażenie zobojętniałego. To się wkrótce zmieni, zobaczysz…
Wyciąga z kieszeni klucze i otwiera drzwi. Nikogo
nie ma. Gdy zajmuje się przeglądaniem korespondencji, którą odkłada na szafkę w
korytarzu, mam czas, by rozejrzeć się po pomieszczeniach. Salon nie jest duży,
lecz przytulnie urządzony. Siadam na sofie i przymykam oczy. Muszę szybko
zebrać myśli. Opracować plan działania. Szum wody oznacza, iż czeka go kolejna
herbata, którą ja nie będę się delektować. Wolałbym wino. Słodkie, czerwone wino.
Jestem pewny, że tak smakują jego wargi. Skoro jest ono napojem bogów, czemu
mam raczyć się herbatą? Miłość wymaga tak wielu poświęceń...
Wraca do swojego pokoju, który znajduje się na
wprost drzwi i włącza muzykę. Chopin… Obydwaj wiemy, co to oznacza. Zdrada wisi
w powietrzu! Przesycona poezją i zapachem papieru. Oddalasz się. Oddajesz część
siebie… Kusimy go, mamimy, uwodzimy, a on nas hołubi. Nie wiem jeszcze jak to
jest, ale już wkrótce się przekonam, bo dziś zakocha się we mnie.
Dwie godziny później do mieszkania wbiega młoda
kobieta. Od progu tryska dobrym humorem, lecz gdy dostrzega moją obecność,
rzuca mi jedynie lodowate spojrzenie. Nie lubi mnie. Jej wzrok jest jak rentgen.
Dostrzega wszystkie wady, wszystkie słabości. Jestem nieidealny, wiem. Odarty z
resztek nadziei, chowam się w kącie. Czuję się nagi! Osłoń mnie, Ukochany,
uratuj!
- Znowu marnujesz czas na bzdury… - karci go.
- Skąd wiesz, co robię? – odpowiada jej z uśmiechem.
Dziewczyna odgarnia swoje długie loki. Pies, którego ze sobą przyprowadziła
wdrapuje się na jej kolana.
- Pokaż mi, co od wczoraj napisałeś? – Po tonie głosu
wnioskuję, iż się jej nie sprzeciwi. – I zrób mi kakao.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, moja
królowo. – Chłopak wstaje ze swojego miejsca. Sięga po laptopa. Oto i tekst, nad
którym w pocie czoła pracował.
- Aż tyle stron? I ja mam to przeczytać…– Długowłosa poprawia
poduszki i szczelnie okrywa się kocem. Dopiero gdy jest jej wygodnie, zatapia
się w lekturze. Uśmiecha się zadowolona, przeglądając dialogi pomiędzy ulubionymi
bohaterami, lecz z pewnością nie oszczędzi ich autorowi gorzkich słów. – Masz
zimne ręce – beszta mojego Wybranka, gdy ten usłużnie przynosi jej parujący
napój. – Dosypałeś cukru?
- Dwie duże łyżeczki – pada natychmiastowa
odpowiedź.
- Mam nadzieję. Ten tekst musi zostać jak
najszybciej ukończony. Nie chcę słyszeć żadnych wymówek! Czy wyrażam się jasno?
- Jak słońce – przytakuje jej, siadając obok na
łóżku. Kudłata kulka natychmiast ociera się o jego rękę, domagając uwagi. Mam
ochotę na to samo… Serce ściska się boleśnie w mojej piersi. Nie będę się tobą
dzielił!
- Na czym skończyłam? – Złośliwa monarchini wraca do
czytania, po czym mruży oczy zdegustowana błędami. – Pamiętasz co mówiłam o
składni i przecinkach?
- Nic a nic – odpowiada jej ze śmiechem, unikając
ozdobnej poduszki, którą został rzucony.
- Ubierz się cieplej, bo wychodzimy. A przy okazji – dodaje po chwili - ja i pies
poczekamy pod sklepem, a ty kupisz nam słodycze, bo już się skończyły.
- To nie moja wina, że wszystko zjadłaś. – Moja
Miłość podrzuca jej złośliwy cytat z jednego z filmów, za którym oboje
przepadają.
- Uważaj… - To ostrzeżenie brzmi nad wyraz groźnie. Królowej
lepiej nie prowokować.
Piętnaście minut później jej wysokość podchodzi do
szafy, z której wyciąga dwie bluzy. Jedną z nich podaje swojemu niewolnikowi.
- Nie założę dwóch! – Broni się, jak tylko może przed
jej opiekuńczymi zapędami.
- Nikt ci nie każe. Z przyjemnością przygarnę ją dla
siebie – chichocze, otulając się miękkim, kremowym materiałem.
- Kto powiedział, że ci ją oddam? – Jego śmiech
odbija się echem w moim wnętrzu. Rozkoszuję się nim, bo jest jak pieszczota,
której od dawna jestem stęskniony. Nasze spojrzenia znowu się krzyżują.
Wstrzymuję oddech, nie wiedząc co mam mu powiedzieć. Czy to już? To jest ta
chwila, na którą czekałem? Zahipnotyzowany i niepewny siebie nie umiem ruszyć
się z miejsca. Powinienem pójść za nim, dręczyć swoją obecnością, ale nie mam
już na to siły. Jestem zbyt zraniony ich bliskością. Zamiast walczyć, przyciskam
kolana do klatki piersiowej i zwijam się w ciasny kłębek. Uderzenia mojego
serca przypominają zegar przytwierdzony do bomby. Sekunda za sekundą, odliczają
czas do wielkiego wybuchu. Dziś lub nigdy, Najsłodszy…
Musiałem zasnąć, bo obudził mnie dźwięk klucza,
przekręcanego w zamku. Wróciłeś… Pocieram zaspane oczy. W pierwszej chwili nie
zauważam, iż nie jestem w pokoju sam. Przyprowadził ze sobą ulubioną „zabawkę”.
Złotowłosy osiemnastolatek uśmiecha się radośnie, obdarzając mnie zaciekawionym
spojrzeniem. O nie, nie dzisiaj… Wybij to sobie z głowy!
- Ty jesteś Eli, prawda? – Zachowuję się
przyjacielsko, przebiegle zmniejszając odległość miedzy nami.
- Znasz mnie? – Udaje zdziwionego, choć instynkt
podpowiada mu, że znalazł się w niebezpieczeństwie. Nerwowo zerka w kierunku wyjścia.
- Nikt ci nie pomoże… - szepczę. Szum lejącej się
pod prysznicem wody zagłusza krzyk, który wydobywa się z gardła ciężarnego. Tak
jak podejrzewałem, nie miał ze mną żadnych szans. Ostatecznie jestem wojownikiem,
a to tylko mała pchła. Związuję mu ręce oraz knebluję usta, a następnie
zostawiam na klatce schodowej. - Posiedź tu sobie i nie przeszkadzaj, bo jeśli
bardziej mnie rozjuszysz… – przykładam mu do szyi ostrze mojego miecza. Dotyk
zimnej stali na rozgrzanej skórze studzi jego zapał. Mam go z głowy. Odpuści i
nie będzie się wtrącał.
Zadowolony z siebie wracam do mieszkania. W drodze
do łóżka zatrzymuję się przed szafą i przyglądam swojemu odbiciu w kryształowym
lustrze. Poprawiam włosy oraz rozprostowuję drobne zagniecenia na ubraniu.
Muszę wyglądać idealnie. Następnie siadam na ulubionym miejscu i uśmiechnięty
od ucha do ucha, czekam na dalszy rozwój zdarzeń.
W pokoju jest ciemno, choć nie tak, jak mogłoby być.
Mój Wybranek nie trudził się zasłanianiem zasłon. Mogę więc wpatrywać się w
niego bez przeszkód. Z nieco mokrymi włosami i iskrzącymi się oczami, kradnie
moje serce. Z początku planowałem rzucić się na niego, ale teraz, gdy dzielą
nas jedynie centymetry, nie chcę psuć tak wyjątkowej chwili.
- Mówił ci ktoś, że jesteś wyjątkowo uparty?
- Kitsune! Ty mnie widzisz! – Zszokowany i
niesamowicie szczęśliwy rzucam mu się szyję, obejmując zaborczo.
- Oczywiście, że cię widzę, głuptasie. Myślisz, że
przegapiłbym kogoś tak wyjątkowego?
- Uważasz, że jestem wyjątkowy? – Nieśmiało unoszę
wzrok, wpatrując się w jego oczy. Zielone tęczówki przenoszą mnie do lasu, w
którym się urodziłem. Wtedy także byłem tulony, najpierw przez mamę i tatę, a
potem… Ogarnia mnie dziwny rodzaj oszołomienia. Chowam twarz w zagłębieniu jego
szyi, bojąc się tego, na co ewidentnie nie jestem gotowy.
- Spokojnie – chłopak zaczyna gładzić mnie po
plecach. – Nie pozwolę, aby spotkało cię coś złego.
- Kłamiesz! Przeszłość… Moja przeszłość… - Nie wiedzieć
czemu robi mi się smutno. Pomimo miłości jaką odczuwam, ból wydaje się nie do
zniesienia. – Moje serce… - wtulam się w niego jeszcze mocniej, lecz nie
znajduję ukojenia.
- Wybacz… - zakłopotany przesuwa opuszkami po moim
policzku, ścierając mokre ślady łez.
- Dlaczego jestem taki nieszczęśliwy? – chlipię cicho,
bezsilny wobec dreszczy, wstrząsającymi moim kruchym ciałem. Chwileczkę,
chwileczkę… Ja nie jestem kruchy! Jestem wojownikiem, który… Niechciane
wspomnienie pogarszają mój okropny stan. – Przestań, proszę… - błagam go o
litość, choć dobrze wiem, że mój los tak naprawdę od samego początku jest już
przesądzony. – Nie chcę tak cierpieć!
- Właśnie dlatego ja nie chcę o tobie pisać –
odpowiada z powagą i szczerością.
- Nie chcesz o mnie pisać? – Otrzeźwiony tą
informacją, uwalniam się w jego ramion i siadam na łóżku. – Jak to nie chcesz?!
– Urażona duma domaga się jakiegoś zadośćuczynienia. – Jestem świetnym
bohaterem! Szybkim, sprytnym, walecznym… - wyliczam bez tchu.
- A także wyjątkowo wrażliwym – kończy na mnie
zdanie, odwracając wzrok.
- Nie patrz na mnie, jak na ofiarę! – chwytam jego
twarz w dłonie. To pierwszy raz, gdy mam możliwość dotknięcia jego skóry.
Mozaika uczuć ponownie wypełnia moje serce. – Jestem smutny i wesoły, mam
złamane serce i kocham wyjątkowo mocno… - Moja przeszłość, teraźniejszość oraz
przyszłość zlewają się razem, tworząc coraz wyraźniejszy obraz. - Nie tego się
spodziewałem… - Rozczarowanie sprawia, iż mam ochotę odciąć się od niego, ale
przecież nie mogę tego zrobić. Tylko on jeden panuje nad moim losem. Zna każdy
szczegół. Może uczynić mnie najszczęśliwszą osobą na świecie lub bez wahania
zabić.
- Przepraszam… Przepraszam… - powtarza bez końca,
całując moją rękę. Nagle wszystko staje się dla mnie jasne. Widzę siebie jego
oczami.
- Jestem inny. Inny niż oni wszyscy… - zauważam
oschle, starając się zachować kamienną twarz.
- Teraz rozumiesz moje wahanie? – pyta, przyciągając
mnie z powrotem w swoje ramiona. – Już wszedłeś w powierzoną ci rolę, mój
piękny książę…
- Nie chcę być księciem!
- Niepokorny elf – śmieje się ze mnie, spoglądając w
kierunku swojego zeszytu.
- W dodatku elf… - prycham gniewnie. – Czemu mam być
elfem?! Z takim wyglądem i charakterem – wskazuję na swoje srebrzyste, długie
włosy oraz złoto-granatowe oczy - nadawałbym się raczej na gwiazdę filmową lub
piosenkarza.
- Lubię pisać o magicznych stworzeniach.
- Ty po prostu lubisz pisać… - wyciągam się obok niego
i spoglądam na sufit, podczas gdy on zapala nocną lampkę i zaczyna notować
różne ważne szczegóły. – Jak mnie nazwiesz?
- Jeszcze nie wiem.
Książę elfów z pewnością zasługuje na wyszukane imię – zamyśla się. – Chcesz,
abym zdecydował teraz?
- Nie. – Dam mu czas.
Potrafię być cierpliwy. W moim sercu rodzi się jednak wątpliwość, czy ta nocna
rozmowa wystarczy, by o mnie nie zapomniał. Mogę być wyjątkowy, czy jedyny w
swoim rodzaju, lecz inni też tacy są. Eryk ze swoją pokręconą przeszłością,
Eli, a nawet Nefryt, o którym bezustannie myśli. Miałem go w sobie rozkochać, a
nie potulnie przyjąć do wiadomości, iż prędzej czy później do mnie wróci.
- Co się dzieje,
książę? – Przed Kitsune ciężko ukryć prawdę, a skoro tak…
- Kochasz mnie? –
wypalam bez zastanowienia.
- Nie sądzisz, że to
troszeczkę za wcześnie na takie deklaracje? – Jest tak, jak podejrzewałem. Nie
żywi do mnie głębszych uczuć! To wprost niewybaczalne!
- Jestem piękny! Mam w
sobie pradawną magię, a ty mnie nie kochasz?! Obrażasz mnie! – awanturuję się,
łapiąc chłopaka za ramiona i popychając na pościel.
- Książę… - lis zanosi się
od śmiechu, traktując moje zabiegi wyłącznie jako żarty. – Wydaje mi się, że…
- To niech ci się
przestanie wydawać… - Pochylam się nad nim z oczywistych powodów. – Twoje serce należy do mnie. Twoja dusza na
zawsze wiąże się z moją. Życie twoje, oddech twój, myśli i czyny twoje, aż do
dnia zerwania tej przysięgi, wszystko to należy do mnie. Przyjmij więc mój dar
i pozwól mi cieszyć się twoim darem. Kochaj mnie wiecznie i bądź kochany… - Uśmiecham się czule. – Czekam na ciebie w moim świecie, lisie… - Całuję zaskoczonego Kitsune prosto w usta. Jego
serce łomocze. Właśnie tak rodzi się miłość…
- Nie odchodź… - prosi
błagalnie. – Ja… Napiszę, zobaczysz, że napiszę… - zapewnia mnie pośpiesznie.
- To nie jest
pożegnanie. To dopiero początek wspólnej przygody. Miłość nie byłaby miłością,
gdyby inni o niej nie pisali…
Czekam :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będziesz rozczarowana.
UsuńTwój Kitsune
Kitsuś!!!!!!! To było niesamowite! Naprawdę cudowne!
UsuńTo jest nowy bohater prawda? Kiedy nam przedstawisz swoją nową miłość?! Ja chcę go już poznać! Kocham Elfy!!! :D
Kiedy? Jak zabiję Eli - to wcześniejszy termin. Albo w przyszłości - to późniejszy termin :D
UsuńTwój Kitsune
Nie!!!! Max będzie cierpiał!
UsuńAle jaki dramatyzm :D Gąski kochałyby mnie znacznie bardziej, niż po śmierci Kaia :)
UsuńTwój Kitsune
Ale dzidziusia uratuj!
UsuńSpokojnie, jeszcze nic złego się nie stało. Nadal mam walentynkowy nastój i widzę na różowo :)
UsuńTwój Kitsune
W moim kalendarzu Walentynki były wczoraj :D A skoro tak, to dzisiaj można poświętować rocznicę bloga :D Czas leci a ja mam nadzieję, że będziesz nieprzerwanie dla nas pisał. Oby wena Cię nie opuszczała i pomysłów nie brakowało na kolejne lata spędzone z nami :D Do tego zdrowia, zdrowia i jeszcze raz czasu :D
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno.
A.
Mam tyle pomysłów, że najbliższe lata spędzimy unosząc się na miłosnych chmurach :D Znaczy ja z pewnością. Dziękuję za miłe słowa :)
UsuńTwój Kitsune
Oj, chyba przepadłeś! Kitsune znowu zakochany? Mam nadzieję, że już niedługo poznamy Twoją kolejną miłość :) Tylko nie zapominaj o swoich poprzednich i wciąż mocno kochaj.
UsuńA.
No właśnie nie wiem co zrobić :D Nie mam aż tyle czasu. W każdym razie kiedyś, w przyszłości... :)
UsuńTwój Kitsune
Dużo weny na kolejne lata z Nami, życzę Ci Kitsune :) A przy tym więcej czasu dla siebie :) I co najważniejsze w tym dniu...Mnóstwa Miłości :* Pamiętaj że wszystkie Gąski Cię Kochają i pamiętają o Tobie w Walentynki :D
OdpowiedzUsuńK-chan
Obawiam się, że Twoje życzenie się spełni, bo ja się stąd nigdzie nie ruszam. A jeśli nie będziecie mnie kochać... Nie! Nie ma takiej opcji! :) Mam być tym jedynym :D
UsuńTwój Kitsune
No ładnie! Nie tylko my kochamy! Teraz i Książę Elfów się dołączył do Twoich Wielbicieli ;D Nie mogę się doczekać aż zapoznasz Nas, Gąski ze swoją Miłością :) Coś czuję ze nie tylko Ciebie w sobie rozkocha ;)
UsuńA ze uwielbiam czytać o elfach....nie mogę się doczekać :)))
Genialny „tekst” Kitsune. Gratuluje talentu jeszcze raz :)
K-chan
Dziękuję :) Wiem, że nie zasłużyłem na te słowa, bo w mojej wyobraźni to wszystko wyglądało jakoś lepiej. Uwodzenie samego siebie jest cholernie trudne :D Książę poczeka na swój debiut "na salonach", bo obecnie nie mam czasu się nim zająć.
UsuńTwój Kitsune
* przesyła wór pysznych czekoladek *
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Oby nam poszły w... rozdziały :D
UsuńTwój Kitsune
Komuś się harem rozrasta xD
UsuńCieszy mnie to :)
UsuńTwój Kitsune
Czekamczekamczekam!!!! Pozdrów Joleen!!! :) MB
OdpowiedzUsuńJoleen dziękuje za pozdrowienia :)
UsuńTwój Kitsune
Jestem poprostu wzruszona. Nie wiem co napisać. Naprawdę nie wiem! To głupie ale jestem też bardzo dumna. Z Ciebie, bloga, Gąsek... Poprostu... !! 2 lata! 2!! I e-book! :')
OdpowiedzUsuńWegi
Dziękuję, Wegi :) Jesteś kochana :)
UsuńTwój Kitsune
"Wiedziałam! Ha!" *Szepcze cicho* Co to za elf? Nie lubi herbaty? Skąd tyle wie? Czemu go nie kochasz? :C Tyle pytań!
UsuńWegi
Ja go kocham aż za bardzo :) Jak uda mi się skończyć którekolwiek z opowiadań, mój piękny książę elfów ujrzy światło dzienne.
UsuńTwój Kitsune
Przeczytałam to i bardzo mi się podoba i czekam oczywiście na ten nowy początek :) Długo tu nie jestem ale na pewno na długo chce zostać wiec życzę Ci dużo weny, miłości i pysznego kakao :))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Na razie nie będzie nowych opowiadań, za to pojawią się inne rzeczy :D Nie mam aż tyle wolnego, by zacząć pisać o moim elfie. Musiałbym np. zabić Eli i zakończyć Bezsenne Noce, ale wątpię, czy ktoś mnie poprze :D
UsuńTwój Kitsune
nikt nie poprze tego pomysłu,a na pewno nie ja xD poczekam cierpliwie :) miłego dnia :)
UsuńTak właśnie przypuszczałem :D
UsuńTwój Kitsune
Whaaaa!!!! Boskie!!! i Joleen!!!! Tak sądzę. A na pewno tak sobie ją wyobrażam - nie cierpi sprzeciwu!!! Kocham ją!!!! I Ciebie oczywiście też :)
OdpowiedzUsuńKończ opowiadania bez żadnych mordów i takich tam. A my (zakładam że wszystkie Gąski myślą podobnie) będziemy czekać. I obgryzać..... eee nie nie nienienie. Żadnych takich. Piękny lakier nie zasługuje na takie traktowanie. I pazurki też nie .
No tak. Oddech. Oddech. Spokojnie. Raz i dwa. Raz i dwa.
Tak, Trzeba się ogarnąć i czekać. Czekać. UUUUUch.
;) MB
Nie, Joleen nie można sobie wyobrazić. To trzeba przeżyć na własnej skórze :D
UsuńNa razie nie będzie żadnych nowych opowiadań. A potem - zobaczymy :)
Twój Kitsune
oj... :) MB
UsuńWiem...
UsuńTwój Kitsune