niedziela, 15 lipca 2018

Prawdziwy Romantyk, część V


Słowa Nefryta, dotyczące barona i jego dzieci, bezustannie brzęczą w moich uszach. „Nie są już ludźmi”? Ten dwulicowy szantażysta siedział obok mnie na przyjęciu. Nie przypominam sobie, by jego zachowanie wzbudziło mój niepokój. Wprost przeciwnie. Bał się. Mężczyzna doskonale wiedział, że wystarczy, abym pstryknął palcami, a moja moc obróciłaby jego kamienny zamek, który odziedziczył po przodkach, w żałosną kupkę pyłu. A mimo to zaryzykował. Zaatakował mnie! Doprawił wino trucizną i próbował zmusić, abym przespał się z jego córką! Gdyby nie interwencja mojego oblubieńca, finał mógłby być naprawdę tragiczny. Prawo wyraźnie mówi, iż musiałbym ożenić się z lady Zaną… Pod skórą czuję zimny dreszcz. Żona, której bym nie kochał, dziecko, które przyszłoby na świat wyłącznie po to, by używać go jako karty przetargowej oraz wampir…
- Cassianie, wszystko w porządku? – różowowłosy z wielką delikatnością kładzie drobną dłoń na moim ramieniu. Natychmiast sięgam po jego rękę i całuję ją z wielką czcią.
- Aniele… - spoglądam w błękitne oczy, których szczerość i oddanie wprawia mnie w poczucie winy. – Przysięgnij, że nigdy mnie nie zostawisz! Gdyby nie twoja pomoc i opieka… Kocham cię, Nefrycie! Kocham cię ponad wszystko!
- Przysięgam – wampir jest poważny i nieco zamyślony. Przesuwa opuszkami po mojej twarzy, po czym uśmiecha się lekko. – Nie martw się, Cassianie. Nie pozwolę, by ktokolwiek wyrządził ci krzywdę.
- Wiem – przytulam nieśmiertelnego, wdzięczy losowi za to, że obdarował mnie kimś tak wyjątkowym.
- Gotowy? – Nefryt unosi wzrok i spogląda na mnie z uwielbieniem.
- Co cię tak cieszy? Nie powiesz mi, że chodzi o wyprawę do lochów… - rzucam ukochanemu pytające spojrzenie, lecz zbywa mnie kolejnym uśmiechem.
- Nie – odpowiada, wtulając się szczelniej w moje ramiona. – Po prostu lubię przy tobie być – dodaje nieco zawstydzony. Słysząc tak słodkie wyznanie, nie potrafię pozostać obojętny. Pochylam się, by pocałować mojego anioła. Nefryt pozwala mi na bardzo przelotną pieszczotę, a następnie dość zwinnie ucieka z moich ramion.
- Wracaj! – wołam za nim, gdy znika z moich objęć.
- Wyprawa do lochów to był twój pomysł – przypomina mi z wnętrza olbrzymiej garderoby, która wypełniona jest szczelnie drogimi ubraniami.
- Możemy to odłożyć na później, jeśli wolisz zostać tutaj i… - moja wyobraźnia podsyła mi tysiące możliwości. Na pierwszym planie pozostaje kuszące, nagie ciało mojego kochanka, którym się nadal nie nasyciłem.
- Nie, Cassianie. Nie możemy – Nefryt chyba czyta w moich myślach, bo dość szybko zostaję ograbiony ze złudzeń. – Najpierw obowiązki, a dopiero potem przyjemności – grozi mi palcem. Wstrzymuję oddech. Jest piękny i potrafi to podkreślić. Jednak gdy staje przede mną ubrany w idealnie przylegają, czarną marynarkę, ozdobioną srebrnymi guzikami oraz obcisłe spodnie i wysokie buty, krew się we mnie gotuje. – Podobam ci się? – obraca się wolno, abym mógł obejrzeć jego strój z każdej strony.
- Bardzo. Chociaż liczyłem na to, że założysz suknię… - kokietuję go, bo wiem, że uwielbia modę. Nie ma dnia, aby do zamku nie spływały kartony, wypełnione nowiutkimi ubraniami, które w większości szyte są na specjalne zamówienie.
- Suknie są na szczególne okazje – wampir mruga zalotnie, po czym podchodzi do toaletki i siada na pufie. Sięga po szczotkę, by za jej pomocą ułożyć i związać włosy w koński ogon. Dwa rzędy srebrnych guzików błyszczą przy każdym jego ruchu. Wysoki kołnierz otula smukłą szyję. Dawniej mój ojciec kazał Nefrytowi nosić mundur, zwłaszcza jeśli towarzyszył mu podczas różnych potyczek… Nie lubię wracać do tamtych wspomnień. Wojna była ciężkim doświadczeniem.
- Już jestem zazdrosny – mruczę, wtapiając palce w jego długie włosy.
- Zazdrosny? – Nefryt powtarza po mnie to słowo, zamyślając się. – Masz mnie na własność, nie pamiętasz?
- Pamiętam. Zawarcie z tobą kontraktu to najlepsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjąłem – całuję wampira w policzek, bo nie potrafię wytrzymać choćby chwili, nie dotykając go.
- Cassianie… - moje imię w jego ustach brzmi tak inaczej. Mógłbym spędzić wieczność słuchając, jak je wypowiada. - Powinniśmy już iść – Nefryt wstaje ze swojego miejsca. Strzepuje niewidzialne pyłki z czarnego stroju, choć w rzeczywistości ucieka ode mnie wzrokiem. On także wolałby pozostać w naszej sypialni. Zmaganie się z codziennymi problemami królestwa to nie przelewki. Nie mówiąc już o schodzeniu do podziemi…
- Tak, wiem. Obowiązki… - wzdycham. Mój anioł wpatruje się w przestrzeń za moimi plecami, dręczony jakąś wizją. Po chwili wyrywa się z magicznego transu, staje na palcach, obejmuje mnie za szyję i wpija się w moje usta, żądając pocałunku. Z prawdziwą rozkoszą spełniam jego prośbę. Porywam Nerfyta w swoje ramiona, by całkowicie zawładnąć uległymi ustami. Pocałunek jest namiętny, elektryzujący i pozostawia za sobą posmak niezaspokojenia. – Co to było? – szepczę, dysząc ciężko.
- Nic – mój partner unika odpowiedzi. – Czeka nas długa i pracowita noc, więc… - nie kończy zdania. Nie musi. Dobrze rozumiem jego obawy. Ja także nie mam ochoty na ponowne spotkanie z rodziną barona, ale nie mogę tak zostawić tej sprawy.
- Kochałem i będę kochać tylko ciebie. Tak było sto lat temu i tak będzie za sto lat. I za dwieście… - ocieram się wargami o chłodny policzek. – Trzysta… Czterysta… Do końca świata będziesz dla mnie istniał tylko ty…
- Przenieś nas do lochu, mój panie – decyduje różowowłosy.
Zimne mury, masa strażników oraz mieszanina strachu, podszytego nienawiścią, przyprawiają mnie o gęsią skórkę. Od wieków zamykano tu wrogów królestwa, by nie siali trwogi wśród poddanych. Wielu z naszych więźniów dopuściło się naprawdę haniebnych czynów. Zanim Nefryt zawarł ze mną kontrakt, to bywalcy lochów stanowili jego główne pożywienie. Oczywiście był to pomysł mojego ojca. Wampir nie wybrzydzał. Po tym, jak jego ojciec rzucił się w ogień, nie chciał być sam. Pomagał, a my go wykorzystywaliśmy…
- Otwórzcie drzwi – wydaję polecenie strażnikom. Jeden z nich, odziany w ciężką, czarną zbroję, bardzo podobną do mojej, chwyta swój miecz i chce wejść jako pierwszy. – To nie będzie konieczne – powstrzymuję go.
- Ale panie… - mężczyzna waha się jak postąpić. Nie ma w królestwie silniejszego demona ode mnie. Mimo to zbłaźniłem się pijąc zatrute wino. Za narażenie życia króla na niebezpieczeństwo może zostać skazany na śmierć.
- Ja go obronię – odzywa się Nefryt, który rzuca żołnierzom zimne spojrzenie i wchodzi do środka, nie oglądając się za siebie. Serce mi rośnie, gdy widzę, ile odwagi mieszka w tym miniaturowym ciele. Podążam za moją miłością i od razu szczelnie zamykam za nami drzwi. Wolę nie ryzykować, bo uśpiony baron sprawił mi już dość kłopotów.
Tymczasem Nefryt podchodzi do skromnego łóżka, na którym umieszczono zdradzieckiego DiMarone. Obok niego spoczywa jego syn. Córkę, na wyraźne polecenie wampira, umieszczono w sąsiedniej celi. Kątem oka dostrzegam, iż twarz mojego anioła wyraża czystą pogardę. Nie kryje się ze swoimi emocjami.
- Gdyby nie nasza więź, z prawdziwą przyjemnością odsączyłbym z niego krew do ostatniej kropli… - syczy wściekły, ukazując swoje malutkie kły.
- Powiedziałeś, że on nie jest już człowiekiem – przypominam różowowłosemu. – Aura barona nie różni się niczym szczególnym od pozostałych ludzi – zauważam rozczarowany.
- Cassianie, to nie jest człowiek! To parszywiec, którego powinienem był zabić, gdy miałem ku temu okazję! – irytuje się Nefryt. – Gdyby któreś z nich było człowiekiem, trucizna już dawno załatwiłaby sprawę!
- Kiedy się obudzą?
- Mam nadzieję, że nigdy! Nawet w tej chwili ten wstrętny gnom śni o tym, jak doprowadzić królestwo do ruiny, a ciebie pozbawić władzy i życia! – zdenerwowany wampir szarpie za frak barona i unosi go nieco do góry. – Na szczęście to już nie potrwa długo… Gdy nadejdzie moment jego śmierci, przyjdę tu wyłącznie po to, by popatrzeć.
- Skarbie… - obejmuję ukochanego ramieniem, by przestał snuć tak okrutne wizje. – Schowaj pazurki i pozwól, abym zajął się tą sprawą.
- Nie ma się czym zajmować, Cassianie. Napoiłem ich odpowiednio. Czas zrobi resztę. Bez jedzenia i wody, nie pociągną zbyt długo – nieśmiertelny wtajemnicza mnie w swoje mroczne plany.
- Nigdy wcześniej nie zależało ci na tym, by pozbawić kogoż życia – staram się postępować rozważnie, by z jednej strony nie zranić uczuć ukochanego, a z drugiej nie narazić królestwa na niebezpieczeństwo.
- Bo nigdy wcześniej nie byłem z kimś związany – odpowiada pewnym siebie tonem.
- Kocham cię i doceniam, że tak się o mnie troszczysz, ale… - wpatruję się w lazurowe oczy, które niebezpiecznie błyszczą.
- Wiem, co powiesz – wampir wzdycha niepocieszony. – Chcesz z nim rozmawiać, dociekać prawdy... – prycha. – Prawda jest taka, iż on cię zdradził i jeśli nie będziesz czujny, zrobi to drugi raz. Ma swoich szpiegów w zamku, którzy śledzą każdy twój krok. Zaatakują… Są zdeterminowani i nic ich nie powstrzyma. Brutalnie i bez skrupułów będą się starać pozbawić cię tego, na czym najbardziej ci zależy.
- Ty jesteś wszystkim, na czym mi zależy – uśmiecham się do mojej miłości. Nefryt odpowiada mi tym samym. Moje królestwo, korona, wpływy… Tak naprawdę nigdy o to nie zabiegałem. To on jest dla mnie najważniejszy i zrobię co w mojej mocy, by zapewnić mu bezpieczeństwo.
- Cassianie, jest już za późno na litość i zrozumienie. Oni się nie zmienią. Ich serca trawi coś znacznie gorszego niż trucizna… - mój ukochany spogląda na barona pełen trwogi. – Boję się go… - szepcze.
- Przy mnie nie musisz się bać. Nie ma na świecie silniejszego wojownika ode mnie – przechwalam się.
- Co chcesz zrobić? – Nefryt powoli się poddaje. Nie pała już żądzą mordu. Może więc uda mi się przekonać go do nowego pomysłu.
- Chciałbym porozmawiać z synem barona. Mógłbyś go obudzić? – proszę.
- Nie – pada szybka odpowiedź.
- Skarbie, zrób to dla mnie. Obiecuję, że zachowam wszelkie środki ostrożności, a jeśli młody dziedzic nie będzie zbyt chętny do współpracy, to poszukamy innych rozwiązań, dobrze? – sięgam po jego dłoń i całuję palce.
- Przykro mi, lecz nie mogę ci pomóc – wampir jest nieugięty w swojej zaciekłości. A już wydawało mi się, że zrobiliśmy jakieś postępy…
- Nefrycie, zaufaj mi. Przysięgam, że nic złego się nie stanie. Chcę go zapytać o kilka rzeczy. To wszystko – naciskam coraz mocniej, licząc na jego współpracę.
- Nie mogę spełnić twojej prośby. Aby oczyścić krew tego młokosa, musiałbym się jej napić, a sam wiesz, że to niemożliwe – na samo wspomnienie o piciu przez niego obcej krwi, wzbiera we mnie niekontrolowana fala zazdrości.
- Masz rację! Ta opcja nie wchodzi w grę! – warczę zaborczo.
- Wampir z pewnością zna antidotum… - podpowiada uczynnie Norman, który pojawia się za moimi plecami, lekko się przy tym kłaniając. Czuję, jak mój piękny anioł spina się na widok sługi, za którym specjalnie nie przepada.
- Każ mu odejść – żąda kategorycznie, strasząc Normana obnażonymi kłami.
- Kochany, nie sądzisz, iż pora zakończyć tę dziecinadę? Norman będzie przy mnie do końca życia. Nie mogę się go pozbyć, nawet gdybym chciał. Znacie się długie lata. Wiele razy udowodnił, że jest godny zaufania, więc…- od dawna marzę o tym, by Nefryt na własnej skórze przekonał się o tym, iż Norman w żaden sposób nie zagraża naszemu związkowi. Wprost przeciwnie. Bywa złośliwy, nie twierdzę, że nie, lecz w tak trudnych czasach powinniśmy starać się wypracować jakiś kompromis.
- Czas na mnie – zostaję porzucony w ułamku sekundy.
- Nefrycie! – krzyczę za wampirem. Mój głos odbija się echem od starych murów. – Szlag by to wszystko…! – pomstuję na samego siebie.
- Nie martw się, panie. Z pewnością wróci. – Najbliższy doradca nie przejmuje się zbytnio humorami mojego kochanka. Przywykł do porywczego temperamentu i częstych zmian nastroju nieśmiertelnego.
- Twoja postawa również mogłaby ulec zmianie – zaczynam zrzędzić, rozdrażniony kolejnym, wymuszonym rozstaniem. To zabawne jak wiele rzeczy ulega zmianie w „prawdziwym związku”. Przedtem często byłem zmuszony godzić się na krótsze i dłuższe rozstania. Ojciec często zabierał Nefryta ze sobą, gdy uczestniczył w wojennych wyprawach. Bywało też tak, iż zostawiał mnie w zamku, pod opieką Normana, bo „pole bitwy to nieodpowiednie miejsce do zabawy dla młodego demona”. 
Gdy dorosłem i stałem się silniejszy, wampir korzystał z każdej okazji, by wyrwać się choć na trochę. Ciężka, wojenna atmosfera bardzo mu ciążyła. Ojciec wysyłał go więc w liczne podróże. Czasami wolno mi było towarzyszyć Nefrytowi. Udawaliśmy się jako emisariusze do odległych zakątków świata, a tak naprawdę potrafiliśmy przesiedzieć kilka nocy z rzędu w tym samym miejscu, wpatrując się w gwiazdy. Żadne gwiazdy nie błyszczały równie intensywnie, jak jego oczy, gdy był czymś zafascynowany…
- Panie? – Norman wyrywa mnie z zamyślenia. – W sali tronowej czekają posłańcy. O spotkanie proszą także przybyli posłowie.
- Już idę.
Trudno jest być królem. Bycie silnym także przysparza dodatkowych obowiązków, bo zawsze znajdą się chętni, by podważyć nasz autorytet lub błagać o pomoc, klęcząc przy tronie i zalewając się łzami. Jednak żadna z tych rzeczy nie jest aż tak trudna, jak bycie zakochanym. Minęło kilka naprawdę długich godzin odkąd ostatni raz widziałem ukochanego. Tęsknota mocno daje mi się we znaki. Lubię, gdy Nefryt jest blisko mnie. Nie musi nic robić. Po prostu sama jego obecność w jakiś magiczny sposób silnie na mnie wpływa. Zwykle gdy pracowałem, on kręcił się po moim gabinecie. Przeglądał katalogi z ubraniami, czytał książki. Był obok.
- Mam dość. Potrzebuję przerwy.
- Panie – Norman bez słów rozumie, iż za niecałą godzinę wstanie słońce. Nie zamierzam tracić ani minuty więcej!
- Nefryt… - szepczę do siebie i przymykam powieki. Moje stęsknione serce oraz czarna magia zajmują się resztą. Przenoszę się do ogrodu. Mała pijawka buja się na huśtawce. Zaledwie kilka metrów dalej pasie się jego jednorożec, który co pewien czas unosi swój majestatyczny łeb do góry i próbuje wymusić na swoim właścicielu choć odrobinę zainteresowania. Wampir pozostaje nieugięty. Z zamyślenia wyrywam go dopiero ja. Klękam przed moją miłością. Chcę pocałować ukochanego, lecz Nefryt przykłada dłoń do moich ust.
- Nie – zostaję odepchnięty.
- Aniele, dlaczego mnie odtrącasz? – przejęty odmową, próbuję go chociaż przytulić, lecz Nefryt nie jest w nastroju na amory.
- Przepraszam, jestem zmęczony i chcę się położyć. Możesz mu dać cukrowe gwiazdki? – wskazuje na swojego ulubieńca, który od razu zmierza w moją stronę, rżąc wesoło. Zanim się orientuję wampir oddaje mi woreczek ze słodkościami i ponownie znika.
- Nie wiesz co go ugryzło? – pytam ogiera, który nie dba o nasze miłosne problemy i skupia się wyłącznie na jedzeniu. – Grzeczny konik – głaszczę go przez chwilę po grzywie, a następnie wracam do zamku.
W sypialni panuje idealna cisza, przerywana jedynie cichym dźwiękiem szczotkowanych włosów.
- Mogę? – odbieram Nefrytowi szczotkę.
- Jeśli chcesz… - odpowiada niemrawo. Przez kilka minut bawię się we fryzjera, lecz to ponad moje siły.
- Błagam cię, powiedz mi, co się stało! – obracam drobną postać, by zwrócona była twarzą do mnie i unoszę jego spuszczoną głowę. – Aniele… Zrobiłem coś nie tak?
- Nie – Nefryt zaprzecza ruchem głowy, uśmiechając się smutno. – Znasz mnie. Czasami lubię pobyć sam.
- Nie jesteś sam. Masz mnie. Zawsze będę u twego boku – zapewniam go żarliwie, bo wiem, ile bólu i cierpienia kryje się za tymi słowami.
- Pobędziesz ze mną do czasu aż zasnę? - pyta wampir.
- Z prawdziwą przyjemnością – odpowiadam, po czym biorę go na ręce i zanoszę go łóżka. Układam ukochanego na pościeli i otulam szczelnie ramieniem.
- Myślałem dziś o tym… - Nefryt przerywa ciszę miedzy nami, wtulając się szczelniej w moją klatkę piersiową. Po chwili zasłania usta dłonią, ziewając. Sięga także po moją rękę i odsłania znak, który pojawił się na moim nadgarstku w chwili zawarcia kontraktu. – Nasz związek wiele zmienił. Przedtem mogłem spędzać sporo czasu w samotności i nawet o tym nie myślałem, ale teraz… - urywa w połowie zdania.
- Czujesz się tak, jakbyś tęsknił całym sobą? Minuta wydaje się trwać sto lat? Nie umiesz znaleźć sobie miejsca i bezustannie szukasz mnie wzrokiem? – podpowiadam mu, całując wrażliwą skórę za jego uchem.
- Ty też tak masz?! – Nefryt otwiera szeroko oczy ze zdziwienia, wpatrując się we mnie zszokowany.
- Aniele… Odkąd cię ujrzałem, bezustannie marzyłem o tym, by móc cię przytulać, całować, spędzać z tobą czas, nie wyszukując przy tym głupich wymówek. Moje marzenie wreszcie się spełniło. Nie masz pojęcia, jak bardzo mnie to uszczęśliwia – dzielę się z ukochanym przemyśleniami.
- Nie sądziłem, że związek tak wygląda – Nefryt nie pozostaje mi dłużny. On także stara się być wobec mnie otwarty. – Pierwszy raz tak się czuję. Tęskniłem za ojcem. Gdy odszedł, pozostawił po sobie wielką pustkę. Łączyła nas szczególna więź. – Wiem, że nadal jest mu trudno pogodzić się z jego odejściem. Mimo to słuchanie o tym nie należy do najprzyjemniejszych. – Jesteś zazdrosny, prawda? – różowowłosy dość szybko odkrywa mój sekret.
- Może… - nie umiem zaprzeczyć, a przecież gdybym potwierdził, jego uczucia… Nie, nie chcę go ranić.
- Rozumiem – bawi go moja dyplomacja. – Chciałem ci tylko powiedzieć, że to co jest między nami, jest zupełnie inne. Dużo, dużo głębsze – dodaje z powagą.
- Skarbie… - mruczę, prosząc o pocałunek. Wampir nieśmiało skubie za moją dolną wargę, lecz to za mało. Dopiero gdy wpijam się w jego usta i pozbawiam resztek tchu, czuję się usatysfakcjonowany.
- Nie masz na sobie zbroi – mój wybranek głaszcze mnie po policzku. – Zwykle się z nią nie rozstajesz, a przy mnie…
- Przy tobie jestem sobą. Szaleńczo zakochanym mężczyzną, a nie królem, któremu spora część poddanych z przyjemnością wbiłaby sztylet w serce. Poza tym ty także mógłbyś nosić zbroję… - wypominam mu, bo bezpieczeństwo tej słodkiej istotki jest moim priorytetem.
- Odmawiam! – na twarzy wampira pojawia się zadziorny i pewny siebie uśmiech. – Pogniótłbym ubrania.
- Kocham cię – ponownie ocieram się ustami o jego usta, lecz tym razem znacznie subtelniej. Nefryt z każdą minutą robi się coraz bardziej senny. Powinien się zrelaksować i odpocząć.
- Nie chcę się z tobą rozstawać, wasza wysokość… Tak mi dobrze w twoich ramionach… - mamrocze, osłaniając oczy, które drażni powolny wschód słońca.
- Obiecuję, że gdy tylko się obudzisz, od razu będę cię tulić. A potem…
- Poczekaj – powstrzymuje mnie kolejnym pocałunkiem. – Nie zapytasz o antidotum? Jestem pewny, iż Norman będzie ci suszył głowę z tego powodu - niebieskooki drwi z mojej zażyłości z najwierniejszym doradcą i sługą.
- Nie przeczę, że sprawa barona jest ważna, ale…
- Nie mam antidotum na truciznę – Nefryt odkrywa przede mną wszystkie karty. - Jednak Jack z pewnością przygotuje odpowiednią odtrutkę i będziesz mógł zadręczać swoich więźniów milionami pytań, na które nie doczekasz się szczerej odpowiedzi.
- Jack? – Dlaczego sam na to nie wpadłem?! Ostatecznie były opiekun, a obecnie wampir-Jack jest niezastąpiony, jeśli chodzi o eliksiry wszelkiego rodzaju.
- Wysłałem Sinowi wiadomość – moje maleństwo ziewa przeciągle. – Masz ochotę odwiedzić naszych przyjaciół?
- Z prawdziwą przyjemnością, najdroższy – przytakuję mu.
- Lubię, gdy tak mnie nazywasz – Nefryt powoli przymyka ciężkie powieki.
- Ja też to lubię.
- Kocham cię, Cassianie… - szepcze ostatkiem sił, po czym zapada w kamienny sen.

14 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko super, tylko nie pasuje mi to, że mówi do wampira "aniele"... myślę że np.: dabelku bardziej by pasowało, w końcu anioł jest przeciwienstwem wampirów. Tak po prostu mnie naszło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego Cassian tak go nazywa. Dobrze zna wampirzą naturę, lecz widzi z Nefrycie coś więcej. Dostrzega, jaki jest wrażliwy i delikatny oraz ile poświęcił, by ratować królestwo. Wszyscy wokół, łącznie z Normanem, traktują wampira złowrogo, a dla króla to prawdziwy anioł :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Wszystko ładnie, pięknie ale wiesz z czego cieszę się najbardziej? JACK! TAK! :D

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem. Jedziemy w gości :D Zobaczymy jak radzi sobie wampir Jack i co słychać u Sina i Henryka. No chyba, że mam napisać Bezsenne Noce. Jak sądzisz?

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Oooo tak! Bezsenne Noce! ❤❤❤

      Usuń
    3. Chcę wiedzieć co się dzieje u pijawek! Rzadko piszesz Romantyka :c

      Wegi

      Usuń
  4. Bezsenne noce:)
    m.black

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaak Sinnnnn i Jackkk jestem w niebie <3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Lisku czekam na Bezsenne Noce :(mam nadzieje ze niedługo będą PAula :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, Nefryt och taki zazdrosny, a Caas uroczo...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń