sobota, 8 kwietnia 2017

Rozdział XVII

„Zdrajca


Cierpliwie czekam aż Josh zaśnie, a potem wychodzę z pokoju, zamykając za sobą ostrożnie drzwi. Muszę go lepiej chronić. Gdy pomyślę o tym, że ten palant próbował sforsować bramę i przedrzeć się do środka, robi mi się zimno. A co by było, gdyby wtargnął do mieszkania? Nie usłyszałbym. Mógł go skrzywdzić, porwać, a nawet zabić... To się nie ma prawa powtórzyć! Zaciskam mocno pięści i udaję się na parter, gdzie mogę w spokoju porozmawiać z mamą i powiedzieć jej o zmianie naszych planów, a także zadzwonić do Harolda, by sprawdzić jak się ma Randy.
- Jego stan jest ciężki, ale wyjdzie z tego. To silny chłopak.
- Całe szczęście – czuję prawdziwą ulgę. - Gdyby coś było potrzebne, cokolwiek, od razu do mnie dzwoń. Za wszystko zapłacę.
- Proszę się nie martwić, panie Wood. Sytuacja jest pod kontrolą.
- Cieszę się.
- Dennis przyjedzie wieczornym promem.
- Dennis? - dziwię się, spacerując po domowej bibliotece. - Nie powinien zająć się bratem?
- Powiedział, że chce osobiście złapać tego drania. Wcale mu się nie dziwię. Gdyby skrzywdził kogoś z mojej rodziny, postąpiłbym tak samo.
- Masz rację – siadam na parapecie, by spojrzeć na ogród. Będąc dzieckiem uwielbiałem spędzać czas właśnie tutaj. Ojciec często pracował przy biurku, a ja go obserwowałem. Żałuję, że rodzice przyjadą dopiero za kilka tygodni. Ich wsparcie bardzo by mi się przydało. Jednak z drugiej strony nie wiem, czy byliby bezpieczni we własnym domu... - Wydaje mi się, że lepiej będzie, jeśli Rose i ty zostaniecie w mieście...
- To wykluczone! Jesteśmy w trakcie pakowania... - moja decyzja nie przypadła mu do gustu.
- Wiesz, że ufam tylko tobie. Ktoś musi dyskretnie obserwować apartamentowiec, chociaż przez kilka dni - nalegam.
- Ale... - przerywa mi.
- Proszę cię, nie odmawiaj. Rose i ty jesteście jak nasza rodzina. Nie wymagaj ode mnie, abym aż tak ryzykował. Wystarczy, że Josh... - brakuje mi słów, by powiedzieć o tym, co przeżywam.
- Dobrze. Dam panu kilka dni, ale nie więcej – ostrzega. - Rose zamartwia się, że bez jej opieki mały Josh będzie chodził głodny, więc proszę go często karmić. W przeciwnym wypadku wpadniemy w poważne tarapaty – zaczyna się śmiać do słuchawki.
- Zadbam o niego, obiecuję. A ty zatrudnij więcej ludzi. I każ Tannerowi, by nadal szukał. Czuję, że coś nam umyka – przyciągam kolana do klatki piersiowej i opieram na nich głowę.
- Zadzwonię jutro – rozłącza się.
Na moje nieszczęście to nie jedyna trudna rozmowa, którą muszę odbyć. Zaczynam wpatrywać się w  wyświetlacz, zastanawiając się w jaki sposób powiedzieć Ronowi, że chwilowo będziemy mieszkać tutaj... Wpadnie w szał, gdy się dowie. Wszystko jest lepsze niż krzyki i konwulsje, które zaliczył po kradzieży projektu. Rozważałem wezwanie pogotowia, by pomogli mi go uspokoić...
Ciężko mi. Czy tak ma wyglądać normalne życie? Mam każdemu patrzeć na ręce, doszukując się nie wiadomo czego? Porywacz zaczyna się niecierpliwić. Może ma świadomość, że Josh wkrótce odzyska pamięć? A może żałuje, że go nie zabił i teraz chce dokończyć dzieła?  Chodzi o ukradziony projekt? Zemstę jakiegoś kochanka, o istnieniu którego nic nie wiedziałem? Teorie spiskowe mnożą się w mojej głowie w zastraszającym tempie, lecz żadna z nich nie zbliża mnie do rozwiązania. Czy Ron ma rację twierdząc, że ślub sprowadzi prawdziwą katastrofę? Tak bardzo go kocham. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym oddać go komuś innemu. Od pierwszej chwili wiedziałem i czułem, że jest w nim coś szczególnego.
Choć tak się staram, będziemy uciekać tak długo aż złapią tego psychopatę. Szuka go policja i prywatny detektyw. Co jeszcze mogę zrobić? Jestem równie bezradny jak w chwili, gdy odnalazłem Josha w szpitalu, pobitego i wyczerpanego.
Zeskakuję z parapetu i idę do kuchni, gdzie każę Ursuli przygotować obiad. Mój ukochany nadal najbardziej lubi makaron. Spełnię każdą jego zachciankę, pod warunkiem, że będzie wpatrzony tylko we mnie.

Przez kilka następnych godzin zajmuję się pracą.  Sumiennie i dokładnie dopracowuję szkice, co z pewnością zostanie docenione przez mojego wspólnika. Po usłyszeniu ostatnich rewelacji, nakrzyczał na mnie i teraz uparcie nie chce odebrać telefonu. Nie potrafię ukryć uśmiechu spowodowanego przez jego dziecinne zachowanie. Ron szczęśliwy jest tylko wtedy, gdy wykonuję jego polecenia. Więcej zleceń, więcej rysunków, więcej klientów. Nie boi się podejmować ryzyka, wmawiając innym nasze innowacyjne projekty. Nie waha się. Robi tylko to, co pozwoli nam zarobić. Inne rzeczy traktuje z zimną obojętnością. Ja tak nie umiem.
Odchylam się do tyłu i spoglądam na zegarek. Błękitnooki wkrótce się obudzi. Muszę z nim porozmawiać zanim przypłynie wieczorny prom. Chowam więc komputer do sejfu mojego ojca, który znajduje się za jednym z obrazów przedstawiających babcię. Pozując do niego miała zaledwie siedemnaście lat. Dziadek już wtedy był w niej szaleńczo zakochany, jednak jej rodzina nie chciała zgodzić się na ślub. Przez pewien czas chwytał się każdego zajęcia, by móc odłożyć większą sumę pieniędzy i porwać swoją ukochaną. Zrobił to dokładnie w przeddzień jej ślubu z innym. Od tej pory patrząc na jej portret, bądź oglądając ślubne zdjęcia, zawsze się zastanawiałem co by było, gdyby nie zdążył... Niedługo odbędzie się nasz ślub. Jeśli Josh kochał Randala lub kogoś innego, czy ta osoba również będzie próbowała mi go ukraść?
Zabieram z kuchni tacę z jedzeniem i udaję się na górę. Tak jak przypuszczałem, łóżko jest puste. Rozglądam się po moim dawnym pokoju. Nic się tu nie zmieniło od czasów, gdy byłem nastolatkiem. Na jednej ze ścian znajduje się olbrzymi regał, na którym stoją moje skarby – czyli setki różnych modeli samolotów oraz książki poświęcone lotnictwu. Z okna widać zatokę. Tuż obok stoi moje dawne biurko oraz wielkie łóżko. Wszystko wykonane z ciemnego drewna.
Zakradam się do łazienki zadowolony, że miękki, bordowy dywan, tłumi moje kroki. Uchylam białe drzwi. Zaskoczony Josh odwraca się w moją stronę.
- Tutaj jesteś... - podchodzę bliżej i przytulam go do siebie.
- Tristan, ta wanna jest taka mała... – zauważa, zaplatając swoje dłonie na moim karku.
- Nie szkodzi. Poradzimy sobie – śmieję się, sięgając do jego ust.
- Nie – powstrzymuje mnie przed pocałunkiem.
- Nie?
- Nie. Obiecałeś, że odpowiesz na moje pytania. Jeśli dam ci się pocałować, za chwilę skończymy w łóżku – robi poważną minę, lecz z zaróżowionymi po prysznicu policzkami oraz nieco mokrymi włosami wygląda tak słodko...
- Łóżko nie jest nam potrzebne – sadzam go na jasnozielonym, marmurowym blacie by nie upadł na śliskiej posadzce i wpijam się w jego miękkie usta z pomrukiem zadowolenia.  - Od razu lepiej – komentuję, gdy z trudem unosi ociężałe powieki.
- Robisz to celowo, by nie opowiedzieć o moim ojcu czy o powodach naszej nocnej wycieczki? - pyta, mierząc mnie na wpół przytomnym spojrzeniem.
- Odzywa się w tobie prawdziwy prawnik – kpię, opierając dłonie na zimnym marmurze i lekko się nad nim pochylając.
- Tak? - uśmiecha się do mnie. - Odpowiesz na moje pytania?
- To zależy – droczę się z nim.
- Od czego?
- Od tego, co będziesz na sobie miał...
- Tristan! - rumieni się jeszcze bardziej. - To dla mnie ważne! Masz mi natychmiast powiedzieć wszystko co wiesz! Ja nie żartuję!
- Ja też nie – biorę go na ręce i zanoszę do łóżka.
- Przestań się wygłupiać! - wyrywa mi się, lecz w tym starciu nie ma żadnych szans.
- Nie denerwuj się, mój piękny. Przecież wiesz, że niczego ci nie odmówię.
- Więc mów – nadal jest nieufny. Okrywam go kołdrą i wstaję po tacę.
- Najpierw coś zjesz. Ponoć Rose mi grozi, a wolę jej nie prowokować.
- Grozi ci? Z mojego powodu?
- Owszem. Poprosiła o kilka dni wolnego. Jeśli przez ten czas będziesz wyglądać równie mizernie jak teraz, skopie mi tyłek, więc zacznij jeść, abym nie musiał zgłosić się do rządu, by przyjęli nas do programu ochrony świadków.
- Tylko ty jej podpadłeś, ja nie – wypomina mi złośliwie.
- Jedz, bo nic ci nie powiem – układam tacę na jego kolanach i rozsiadam się po przeciwnej stronie łóżka, by móc na niego patrzeć. Złote, ozdobne poduszki bardzo mi w tym pomagają.
- Postarałeś się nawet o makaron – sięga po srebrny widelec.
- Dobry? - upewniam się, gdy wkłada niewielki kęs do ust.
- Tak.
- Lepszy niż ten ugotowany przez Rose?
- Jeśli powiem, że tak, powtórzysz jej to i wtedy to na mnie będzie polować, prawda?
- Ursula ucieszy się, że ci smakuje. Zaczęła tu pracować krótko przed moim wyjazdem na studia. Może nie jest taka ciepła i otwarta jak szalona Meksykanka, ale zrobi wszystko, o co ją poprosisz.
- A gdzie Cynamon? - nie zapomina o swoim ulubieńcu.
- W pokoju obok. On również zdążył się zadomowić. Wyleguje się na dużym łóżku, zupełnie jak ty.
- Dlaczego tu przyjechaliśmy?
- Powiedziałeś, że w mieszkaniu czujesz się jak w klatce. Przemyślałem to i stwierdziłem, że masz rację. Posiadłość jest spora i ogrodzona. Poza tym najwyższa pora, aby zacząć przygotowania do ślubu, nie sądzisz? - to powinno uśpić jego czujność.
- Tristan... Jeśli o to chodzi to może lepiej... - spuszcza wzrok. Wiem, co za chwilę usłyszę. Nie dam się zbyć byle czym.
- Poprosiłem, a ty się zgodziłeś. Ta obietnica była i jest wiążąca - ucinam temat, nie wdając się w dalszą dyskusję.
- Nie moglibyśmy poczekać aż wróci mi pamięć?
- Nie ma takiej opcji. Czekałem wystarczająco długo. Jedz, to zabiorę cię na spacer.
- Już nie jestem głodny – odstawia tacę na bok.
- Josh, dobrze wiesz, że bardzo cię kocham i zrobiłbym dla ciebie wszystko. Dlaczego nie mówisz mi całej prawdy?
- Skąd wiesz? - zaskoczony otwiera szeroko oczy.
- O co chodzi, skarbie? Zrobiłem coś nie tak?
- Nie - spuszcza wzrok.
- Wolisz ślub w innym miejscu?
- Nie.
- Chodzi o seks? - zgaduję.
- Nie! - od razu się czerwieni.
- Więc o co? - niecierpliwię się.
- Bo ja... Ja nadal nie wiem, co do ciebie czuję – szepcze zawstydzony.
- Ufasz mi?
- To nie ma nic do rzeczy! - broni się.
- Proszę, odpowiedz.
- Przecież wiesz, że tak.
- Lubisz ze mną być, prawda? Rozmawiać, być blisko... - te argumenty trudno mu będzie odrzucić.
- Bardzo lubię, ale to nie to samo co miłość - spogląda w bok, by nie musieć patrzeć mi w oczy.
- Gdy spoglądasz na innych ludzi, pożądasz ich równie mocno jak mnie? Chciałbyś, by cię całowali, dotykali?
- Co?! Nie! Jak możesz mówić takie rzeczy! - oburza się na mnie.
- Więc tylko ja mogę zrobić coś takiego... - podnoszę się i przesuwam dłonią od jego łydki w kierunku uda.
- Tylko ty... - wzdycha.
- Sam widzisz, data ślubu zostaje bez zmian – uśmiecham się zadowolony z siebie, opadając z powrotem na poduszki.
- Planowałeś to od samego początku! - rzuca się w moją stronę, udając obrażonego, lecz po chwili po prostu się do mnie przytula.
- Przysięgam, że będziesz ze mną szczęśliwy – całuję go w skroń.
- Byłbym znacznie szczęśliwszy, gdybyś więcej mi mówił. O cokolwiek cię pytam, ignorujesz to lub odwracasz uwagę seksem – narzeka.
- To już nie moja wina, a twoja. Nie potrafię cię nie dotykać. A gdy zaczynasz reagować – sięgam w kierunku paska od białego, frotowego szlafroka, który na sobie ma.
- Nie! - łapie za nadgarstki i układa moje dłonie po obu stronach głowy, rozsiadając się na moich biodrach. - Nie będziesz mnie dotykać, jeśli nie odpowiesz na moje pytania – jego oczy błyszczą groźnie.
- No dobrze, masz mnie – udaję uległego. - Co chcesz wiedzieć?
- Wszystko! - zachłanny jak zawsze...
- Nie wiem wszystkiego, tylko tyle, ile sam mi powiedziałeś, a jak zapewne zauważyłeś, jesteś raczej skryty.
- Tristan... To dla mnie ważne...
- Mamy nie pamiętasz. Zmarła przy porodzie. Wychowywał cię ojciec, który dużo pił, a potem oddał cię jakiejś ciotce i zniknął. To wszystko co wiem. Przysięgam.
- Co było dalej?
- Nie mówiłeś, a ja nie naciskałem. Poznałem cię, gdy byłeś studentem. Powiedziałeś, że nie masz rodziny. Zaproponowałem, że mogę wynająć detektywa, by odszukał twojego tatę. Odmówiłeś. Poprosiłeś jedynie, abym nie pił alkoholu, więc nie piłem. Drażnił cię sam jego zapach. Wyrzucałeś mnie z naszej sypialni za każdy kieliszek wina. Nigdy ci tego nie mówiłem, ale tej nocy, gdy cię uwiodłem, dolałem koniaku do twojej herbaty. Wybaczysz mi?
- Upiłeś mnie i wykorzystałeś?!
- Ależ skąd – zaczynam się śmiać. - Byłeś taki zziębnięty. Chciałem cię tylko trochę ogrzać. W trakcie kolacji stwierdziłem, że w łóżku lepiej mi pójdzie i miałem rację. Nie przewidziałem za to, że tak mną zawładniesz i stracę dla ciebie głowę.
- Dobrze ci tak.
- Aż za dobrze... - odpowiadam rozmarzonym głosem. - Tamtej nocy zyskałem pewność, że to właśnie ty – z czułością dotykam jego policzka. - Gdy spałeś, podjąłem kilka ważnych decyzji dotyczących naszej przyszłości.
- Zgodziłem się na to? Pozwoliłem, abyś podejmował za mnie decyzje?
- Nie. Przekonałem cię za pomocą seksu – łaskoczę go. Uwielbiam, gdy się śmieje.
- Proszę, przestań.
- Gdybyś wiedział jak bardzo cię kocham, nie zabraniałbyś mi – droczę się z nim.
- Nadal coś przede mną ukrywasz. Zakładając, że jest tak jak mówisz,  w domu byłyby moje rzeczy. Co się z nimi stało?
- Pokłóciliśmy się. Bardzo. Wiesz, że jestem impulsywny. Wkurzyłem się i... Nie chcę do tego wracać.
- O co się pokłóciliśmy? - dopytuje.
- To już bez znaczenia. Pocałuj mnie.
- O co? - naciska na mnie coraz mocniej.
- Jakieś drobiazgi. Nic ważnego – kłamię, unikając bolesnych wspomnień.
- Drobiazgi... - powtarza po mnie, nad czymś się zastanawiając.
- Wyrzuć to z siebie. Nienawidzę, gdy odcinasz się ode mnie tym cholernym murem.
- Poza Cynamonem, który mnie nie lubi, nic nie zostało. Niczego nie przeoczyłeś... Gdybym poprosił, abyś udowodnił, że mieszkałem razem z tobą, jak byś to zrobił?
- Nie wiem – przyznaję szczerze.
- Co to były za „drobiazgi”? - drąży temat.
- Nie powiem.
- Szkoda – znowu robi się smutny i zamyślony, po czym unosi na mnie swoje jasnoniebieskie tęczówki i zaczyna wpatrywać się w moją twarz. Dłonią dotyka mojego policzka. Przesuwa palcami po nosie i ustach.
- Co robisz? - pytam nieco speszony jego niecodziennym zachowaniem.
- Uczę się.
- Uczysz?
- Nie chcę zapomnieć po raz drugi... Nie mam wspomnień, zdjęć... Tylko to mi pozostało. Czujesz to? Bo ja to czuję...
- Co takiego, kochany? - topię się w środku od jego pieszczot.
- Gdy mnie dotykasz, gdy się uśmiechasz... Pewnie pomyślisz, że oszalałem, ale...
- Nie oszalałeś. To właśnie jest miłość – głos nieco mi drży, gdy wypowiadam ostatnie słowo. Właśnie tak. Kochaj tylko mnie. Bądź tylko mój...
- Miłość? - wygląda na zaskoczonego tym odkryciem. - Kocham cię?
- To pytanie, czy stwierdzenie? - upewniam się.
- Skoro tylko ty wywołujesz we mnie ten dziwny stan, więc raczej stwierdzenie – rozważa na głos, jakby chodziło o jakiś nic nie znaczący szczegół.
- Widzę, że nie jesteś pewny – wystarczy złapać go za biodra i wykorzystując niewielki ciężar jego ciała, lekko popchnąć, by znalazł się pode mną.
- Tristan! - gani mnie.
- Sprawdźmy jakie inne uczucia jestem w stanie w tobie wywołać...

38 komentarzy:

  1. This is incredible...ale takie krótkie:(Tristan gdyby mógł zamknął by Josha w złotej klatce, zresztą chyba już to zrobił. Ciekawe jak daleko posunie się aby zatrzymać Josha przy sobie. I jeszcze Ron...czy na pewno przyjaciel?Coś mi podpowiada że będą jeszcze przez niego duuuże kłopoty:)Prawnik a może prokurator:)Czekam na kolejny rozdział. MAT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótkie? Dłuższe nie będzie :D
      Nowy rozdział... Też chciałbym wiedzieć kiedy go napiszę. Pewnie po remoncie, więc bądź cierpliwy :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. No to opisy odfajkowane. Nie wiem tylko, czy żądnym opisów Gąskom tyle wystarczy :)
    Tristan powinien jednak powiedzieć Joshowi, dlaczego się pokłócili. Niby wiem, że obawia się go stracić i za wszelką cenę che do niego doprowadzić, ale ani kłamstwo ani tajemnice daleko go nie zaprowadzą. Jeśli już, to w drugą stronę.Przecież nie jest tak, że ślub traktuje się jako przysięgę rzeczywiście "na całe życie". Współcześnie to po prostu jeszcze jeden kontrakt, który tym się różni od innych, że jego podpisanie jest celebrowane (albo bardziej kłopotliwe, zależy od podejścia). Równie kłopotliwe jest jego zerwanie, ale przecież nie niemożliwe.
    Jeśli Tristan nadal będzie milczał, zapłaci za to (w mojej ocenie oczywiście). I, jak to w takich sytuacjach bywa, cena może być znacznie wyższa, niż przewidywana.
    Moja kochana Rose odstawiona na boczny tor!!! Cierpię! Cynamona nie było, ale rozumiem, że utrudzony rządzeniem tymi niesfornymi ludźmi musi odpocząć. Niech odpoczywa. Mój Książę Pan Imperator Wszechokolicy po śniadanku i porannych karesach też już odpoczywa. Na mojej poduszce. Czyli na razie łóżko pozostanie częściowo rozścielone. To taki nasz kompromis - zostawiam tę poduszkę, a reszta pościeli poskładana w kostkę czeka, aż Jaśnie Kocurek się wyśpi. Ja też czekam, bo nie znoszę nie pościelonych łóżek, ale Kiciuś ma swoje prawa.Właściwie po co ja to piszę?! A.Już wiem. Dziś nie idę do pracy i to łóżko z pościelą przeszkadza mi bardziej:)
    No to wracając do tematu - Josh powoli zaczyna myśleć jak prawnik (rozpoznaję symptomy :D)czyli zaczyna się ogarniać. Dobrze. Może czegoś się dowiem. Bo na razie Kitsune wystawiasz moją cierpliwość na ciężką próbę. Wiem, wiem, zapowiadałeś, że nie ograniczasz z góry liczby rozdziałów, hulaj dusza piekła nie ma i wgl, ale i tak się niecierpliwię.MB
    ps Tapetowanie skończone? Planujesz jeszcze jakieś prace remontowo-wykończeniowe? Przeprowadzasz się, odświeżasz mieszkanie? Obstawiam to pierwsze, skoro wracasz o 22 do domu. Nie musisz odpowiadać. Nie chcę być wścibska, ja tylko zagajam temat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślub nie jest na całe życie? Od kiedy? Chociaż z drugiej strony nie interesuje mnie jak postrzegają go inni. Jeśli ktoś nie potrafi dotrzymać przysięgo, to jego sprawa. Tristan potrafi :D Zwłaszcza w świetle tego, co miało miejsce w przeszłości...
      Daj kotu spać w spokoju. Jest niedziela. Niektórzy spędzają ją w domu, a inni będą tapetować kuchnię na zielono, czego nie mieli w planach. Proszę, niech mnie ktoś dobije.
      Nie, nie przeprowadzam się.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Niestety, takie są dziś realia. Przykre, ale prawdziwe.
      Jaki odcień zieleni? Jeśli nie umiesz nazwać, poproś najbliższą kobietę w okolicy to Ci powie :)))
      Z odnawianiem mieszkania jest jak z planami wojennymi - istnieją dopóki pierwsza kula (tu:pędzel) nie pójdzie w ruch...
      Przecież daję Cynamonowi spać! Napisałam że go rozumiem? Napisałam. No. Dla kota to ja zawsze znajdę zrozumienie :))) MB
      ps Nie chciej, żeby Ci ktoś dobił: jeszcze nie skończyłeś opowiadań, a masz tysiące pomysłów i chciałabym je poznać, przynajmniej tyle ile zdążę....

      Usuń
    3. Jaki to zielony? Czyli jednak sama chcesz mnie dobić :D Góra jest jasnozielona (coś w stylu pistacjowy, albo młoda trawka :D lepiej tego nie opiszę), za to na dole fioletowa w kwiaty. Pokój ładnie wyszedł - pomarańczowo-brązowo-szary. This is my design :D Z ciekawszych pomysłów pochwalę się, że wczoraj położyłem kafelki na parapecie i wyszły genialnie. Plus zaoszczędziłem na nich 450 zł, bo były przecenione. Kupiłem też niezłą lampę. Jeszcze 2-3 dni i koniec.

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Po prawdzie powiedziawszy nie miałam zamiaru Cię dobić. Przecież poradziłam Ci, żebyś zapytał jakąś kobietę :) Doskonale wiem, że mężczyźni z zasady rozróżniają trzy kolory: biały, czarny i kolorowy :D
      Kafelki na parapecie sprawdzają się absolutnie rewelacyjnie. Gratuluję podwójnego sukcesu parapetowego. Oczywiście gratuluję także sukcesów w pozostałym zakresie. Wiem co mówię bo zakończyć każdy kolejny etap remontu to jest sukces poprzedzony istną drogą przez mękę :)
      Nie to żebym się znęcała nad Tobą, ale jak sobie przypomnę remont u siebie to cieszy mnie, że teraz ten kataklizm dotyka kogoś innego :))) MB
      ps Z doświadczenia wiem, że na obolałe mięśnie dobry jest długi gorący prysznic, a jeszcze lepsza długa gorąca kąpiel w wannie.

      Usuń
    5. Z samym remontem nie mam problemu. Wiem co kupić, jak to zrobić, jak połączyć, co mi się podoba. Mam swoją wizję i ją realizuję. Gorzej, że pracuję z tatą, a on ma swoją wizję :D Jak się zapewne domyślasz, patrzymy na to samo, ale widzimy coś zupełnie innego... I on z pewnością nie rozróżnia kolorów. Mimo to wspólnymi siłami zmierzamy do końca (czyli momentu, gdy ja będę sprzątał, a on pił kawę :D).
      A kąpiel już była. Teraz, jak na prawdziwego emeryta przystało, zamierzam pić herbatę i leżeć, bo wszystko mnie boli. Kupiłem wczoraj takie piękne kwiaty dla mamy, a nawet nie miałem kiedy posiedzieć z nią przy stole i się nimi pocieszyć. Jak zamykam oczy widzę tylko kleje, rolki, listwy...

      Twój Kitsune

      PS Muszę napisać opowiadanie o remoncie, chociaż kto tego nie zaznał, to nie zrozumie :D

      Usuń
    6. Pomysł przedni :) Myślę, że sporo osób przeżyło remont i może to ubarwić im czytanie takiego opowiadania.
      Te powidoki też mi są znane. Rozumiem Cię aż za dobrze :) I doskonale rozumiem Twoje emeryckie nastawienie :) Twoi Rodzice pewnie też się czują jak emeryci :) A Mama zapewne dodatkowo sfrustrowana, bo w domu Sajgon, Święta za pasem i tyle jeszcze do zrobienia...Szacun dla Twojej Mamy, dla Twojego Taty i oczywiście dla Ciebie :)Wypoczywajcie dobrze i nabierajcie sił na te ostatnie 2-3 dni :) MB

      Usuń
    7. Siostra Joleen opowiadała mi jak poderwała faceta w dziale z narzędziami w markecie budowlanym. W połączeniu z remontem to byłby hit :)
      Tak się składa, że remontujemy inne mieszkanie. Na szczęście. Święta i remont... Weź mnie nie strasz :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Takie scenariusze też się zdarzają :)Widziałam na własne oczy i oczami nie mrugałam z zaskoczenia chyba tydzień!!! No szok. U mnie remont miał trwać 2 tygodnie - wolna chata, rozumiesz, niezamieszkana - i ekipa w 3 miesiące nie mogła się wyrobić! Fakt - remont był kapitalny, podłogi, armatura, ściany i wgl - ale 3 miesiące?! I na Wszystkich Świętych - Alleluja! Mogłam się wprowadzić. No, ale to było kilka lat temu. Teraz mam nowe plany względem mieszkania, ale wspomnienia mnie odrobinę wstrzymują. Może za jakiś rok lub dwa dojrzeję do tematu. Póki co cieszę się, że nie na mnie padło :) MB
      ps To może wspólne opowiadanie Joleen i Twoje? Co? :)

      Usuń
    9. Pocieszę Cię. Brat Joleen remontował swoją kawalerkę 2 lata. Nie sam. Podobnie jak u Ciebie, wynajął ekipę. Wyszło na bogato - brokat na ścianach i takie tam :D Niektórzy w rok budują dom. Ja bardzo liczę na to, że dziś skończymy kuchnię. Najgorsze jest to, że jestem chory i zmęczony, a muszę jeszcze nasze mieszkanie ogarnąć i zakupy zrobić. Mama obiecała, że jak dotrwam do końca, to na święta zrobi mi pizze :D

      Twój Kitsune

      PS Wspólne opowiadanie... To byłoby dość trudne. Póki co Joleen nie chce zamieszczać na blogu swoich historii, a ja nie chcę pisać fanfików. Marzy mi się coś wspólnego, ale zobaczymy co z tego wyjdzie :)

      Usuń
    10. Droga MB, przepraszam bardzo, ale gdzie tu są opisy, bo ja ich nie widzę :/
      Błagam, niech temat remontów się skończy. Mam przed oczami to, jak mój piękny biało-czerwony pokój stał się tęczowo-tęczowy. Fuuuj! I jeszcze sama myśl o tym, że za rok kolejny remont... Nie! Koniec!

      Usuń
    11. No weź Lidka, nie zauważyłaś olbrzymiego regału, samolotów, bordowego dywanu?! :D Nie bądź zachłanna :)))
      Kitsune, mam nadzieję, że zarobisz na tę pizzę :))) MB

      Usuń
  3. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy po tym rozdziale. Jest to takie... hmmm... urocze? Chyba tak. Choć muszę przyznać, że takie tajemnice przed Joshem są troche niesprawiedliwe... :3 Taki rozdział na dobry humorek...
    Miłego tapetowania... :P (ale zielone kuchnie są bleee... mam więc wiem...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdradzę Ci sekret - byłem tak zmęczony, gdy to pisałem, że muszę jeszcze raz przeczytać :D Niemniej cieszę się, że Ci się podobało :)
      Zielony świetnie się sprawdza do kuchni. Osobiście wybrałbym niebieski, ale trudno o takie tapety w okazyjnej cenie :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Z czasem zielony ci pewnie zbrzydnie... Kremowy ponoć ładnie wygląda... Jeżeli takie rozdziały piszesz będąc zmęczonym to jesteś geniuszem :3

      Usuń
    3. W domu mamy niebieski i uwielbiam :) Wybrałem zielony, bo pasuje do fioletowego. Kremowego bym nie wybrał. Wygląda jak brudny biały. Lubię zdecydowane barwy. Większość osób się ich boi. Zupełnie niepotrzebnie.
      Rozpoczynam pisanie nowego rozdziału. Postaram się, by był lepiej dopracowany :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Nie mogę się doczekać... >w<

      Usuń
    5. Popieram, kuchnie écru są najładniejsze

      Usuń
  4. Josh! Jak możesz być nie pewny uczuć Tri?! To jest po prostu niedorzeczne! Kochasz go i tyle :D To opowiadanie jest po prostu gdfyjhfgyudful!! Nie umiem tego inaczej wyrazić!

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
  5. "Ten palant" Kurde, ostro, ostro. Może trochę przyhamuj z tymi potwarzami?
    "Spełnię każdą jego zachciankę, pod warunkiem, że będzie wpatrzony tylko we mnie." Jeju, jak to brzmi ;D
    "Złote, ozdobne poduszki bardzo mi w tym pomagają." Leje... XD
    Seksy, seksy i jeszcze więcej seksów. Serio, nie ma ciekawszych czynności, które można wykonywać z ukochaną osobą? Rozumiem, że niektórzy mężczyźni są od tego wręcz uzależnieni, ale też bez przesady. Albo porwanie albo seks. Zaczyna się robić nudno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znasz zaborczej miłości? Szkoda. Jest najlepsza, pod warunkiem, że potrafisz zachować pewne granice.
      Nie masz złotych poduszek? Żałuj. Ja mam :D Pięknie ocieplają pomieszczenia.
      Nie rozumiem również zarzutu, że seks jest zły. To jest opowiadanie BDSM, więc seksu jest więcej. Poza tym wolę to niż opisy :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Znam zaborczą miłość aż za dobrze, dlatego z nią skończyłam.
      Jeśli chodzi o złote poduszki, miałam na myli to, że widzę rozwijający się, lecz wciąż pierwotny opis. Dlatego mnie to bawi :)
      Nie uważam, że seks jest zły. Po prostu na początku miałam nadzieję na ciekawą akcję, pościgi, strzelaniny, nawet obiecanego BDSM nie ma :(

      Usuń
    3. Nic nie powiem, że jeszcze niechcący coś chlapnę i dowiecie się co będzie dalej :D
      Nad opisami pracuję, ale obecnie jestem zbyt zmęczonym, zajętym i chorym lisem, by się z nimi zmagać.
      BDSM jest bardzo szerokim pojęciem. Dla jednych oznacza wiązanie liną, podwieszanie pod sufitem i bicie, a dla innych nie. Prawda jest taka, że wystarczy klimat dominacji jednego partnera nad drugim. Jeśli liczyłaś na to, że Tristan obwiąże genitalia Josha, a potem przytwierdzi do nich dzwoneczek, to cóż, chyba rzeczywiście czeka Cię spore rozczarowanie. Takie rzeczy do mnie nie przemawiają.

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Więcej BDSM było w Humorkach (akcja z plecami Eryka), nie wspominając już o Czekoladzie - wiązanie rąk, oczu, seks w toalecie, nagrywanie... To dopiero była zabawa :)
      Trzymaj się Lisie i wracaj do zdrowia w czasie świąt.

      Usuń
    5. Plecy Eryka nie mają podtekstów erotycznych. Poza tym zapominasz o tym, że Josh był niedawno w szpitalu, pobity i przerażony. Tristan nie będzie wiązał swojego narzeczonego. Nie musi tego robić, ale o tym wkrótce :D
      Już jestem zdrowy. Remont chyba dobiegł końca (jutro ostatnie poprawki), więc wracam do pisania :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Aww tyle czekałam na ten rozdział ... Chociaż kolejny chyba będzie lepszy (chyba) oczywiście nie mówie że ten jest zły :D Josh taki ciekawski xD a Tristan no najlepiej jak mu tak szybko prawdy nie powie ;) heh

    °Yuki°

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, ostatnio mniej piszę, ale wkrótce to nadrobię. W tym tygodniu pojawią się nowe rozdziały i zobaczymy co będzie się u chłopaków działo :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. ALLELUJA! ŻYJESZ!

      Wegi

      Usuń
    3. Amen :) MB

      Usuń
    4. "W tym tygodniu..." - chyba mnie trochę poniosło :D Kiedy to pisałem, byłem święcie przekonany, że jest wtorek, a nie był :D Szok :D
      Dziś zaczynam pisanie nowych rozdziałów, więc przy dobrych wiatrach wrzucę coś jutro.

      Wasz Kitsune

      Usuń
    5. Wolę nie wiedzieć skąd te wiatry :D

      Wegi

      Usuń
    6. Sąsiad dywan trzepie. W deszczu :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    7. Tego jeszcze nie widziałam :'D

      Wegi

      Usuń
    8. Dziwniejsze i gorsze rzeczy się w życiu widziało :P
      .
      .
      .
      Kitsune... Jest już 16! Będę szykować pistolet na wodę, specjalnie na lisy

      Usuń
  7. brakuje mi pomysłu na komentarz. Także informuję tylko że przeczytałam

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    wspaniale, ale Tristian powinien powiedzieć o co się pokłócili bo to może źle się skończyć jak prawda wyjdzie na jaw..., nie wiem dlaczego ale Ron mi się nie podoba...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń