czwartek, 1 czerwca 2017

Rozdział XXVII

„Zdrajca


Haruję jak wół, starając się zadowolić wyjątkowo wybrednych klientów. Deszczowa aura wyspy sprawiła, iż szybko się nudzą i zaczynają gwiazdorzyć. Spoglądam w kierunku Rona, który dwoi się i troi, byle tylko odpowiednie sumy pieniędzy zasiliły jego konto bankowe. Nic go nie zraża. Uśmiecha się nie dając po sobie poznać frustracji, czy zniechęcenia.
- Litości! Dłużej tego nie zniosę! - wyczerpany opadam na skórzaną kanapę.
- Odpocznij. Mamy godzinną przerwę.
- Godzinną? To za mało... Jestem głodny, chce mi się spać. Szczerze wątpię, że uda mi się wykrzesać z siebie choćby iskry kreatywności.
- Nie poddawaj się. Idź na żywioł tak jak ja - unoszę powieki i przyglądam mu się bardzo uważnie. Ma na sobie garnitur, białą koszulę, idealnie zawiązany krawat. Perfekcja w każdym calu. Jest opanowany i spokojny.
- Jak ty to robisz? - pytam z nadzieją, licząc na to, że podzieli się ze mną skrywaną tajemnicą.
- Powiem ci, ale obiecaj, że to zostanie między nami - zniża głos, siadając obok mnie.
- Obiecuję.
- Zbliż się - Ron uważnie rozgląda się po otoczeniu, jakby się upewniał, że nikt nas nie podsłuchuje.
- Nie przesadzasz? - drwię, lecz nie daje wyprowadzić się z równowagi.
- Chciałeś poznać mój sekret. To dzięki niemu zaszedłem tak daleko. Traktuje to bardzo poważnie, więc przestań się ze mnie śmiać i posłuchaj.
- Mów! - ciekawość zaczyna mnie zżerać od środka. Byłem pewny, że to jedna z jego gierek, ale on nie żartuje.
- Lubisz swoją pracę? - pyta po chwili ciszy.
- Tak.
- Jak bardzo?
- Bardzo.
- W skali od 1 do 10, jak bardzo ją lubisz?
- To jakiś test? Powiesz mi pod warunkiem, że udzielę prawidłowej odpowiedzi? - niecierpliwię się.
- Jak bardzo?
- 9 - strzelam.
- I to nas różni - wyciąga się na sofie, relaksując.
- Nadal nie rozumiem.
- Dla ciebie to tylko praca, nic więcej. Czujesz satysfakcję, a ja... - przymyka powieki. - Dla mnie praca jest jak seks, a podpisanie kontraktu... Czy muszę mówić dalej? - uśmiecha się zmysłowo.
- Jesteś zboczony! - irytuję się, celując w niego ozdobną poduszką.
- Chciałeś wiedzieć, to ci powiedziałem. Gdy ten koleś złożył swój podpis na kontrakcie, poczułem się tak... Mógłbym dojść patrząc na niego, gdy to robił, rozumiesz?
- Nie! Nie chcę tego słuchać! - zatykam uszy dłońmi.
- Nie możesz? A może zazdrościsz, bo nagle okazało się, że uprawiam seks znacznie częściej niż ty, a nie trzymam w łóżku małego chłopczyka, który ma za zadanie spełniać moje erotyczne fantazje.
- Ron... Jeszcze jedno słowo, a pożałujesz...
- Twój chłopczyk jest śliczną zabaweczką, nie twierdzę, że nie, ale czy czujesz przy nim satysfakcję? Czy za każdym razem robicie to tak, jakby to miał być ostatni raz w waszym życiu? Na pewno nie. I to nas właśnie różni. Wkładam w pracę całego siebie. Jeśli dzisiejszy kontrakt miałby być tym ostatnim, to umrę szczęśliwy.
- Wzruszające, doprawdy - czuję się lekko oszukany jego rewelacjami, ale z drugiej strony rozumiem.
- A ty? - wyrywa mnie z zamyślenia.
- Co ja?
- Czy Josh dał ci dziś to, czego najbardziej pragnąłeś?
- Josh jest chory, jakbyś nie zauważył - znowu próbuję go ochronić.
- Chory? Zmienił się. Przedtem by mu to nie przeszkadzało - jego ostatnia uwaga trafia w samo sedno. Ma rację. Dawny Josh był inny...
- Przypomni sobie. Póki co nie mogę na niego naciskać.
- Bo co? Zdradzał cię, oszukiwał i zawsze spada na cztery łapy. Chcesz go, to go weź. Ostro, tak jak lubisz. Ma spełniać twoje zachcianki. To jego główne zadanie.
- Ma mnie kochać - poprawiam go.
- Tak, jasne - wzdycha. - W takim razie tym bardziej powinien o ciebie dbać. Przed utratą pamięci tak właśnie robił, a teraz udaje zagubionego?
- On nie udaje. Wiele przeszedł.
- A ty go osłaniasz swoim kosztem. Po co? Przecież chcesz, by był taki jak przedtem, prawda?
- Niedługo wróci mu pamięć, a wtedy...
- Będzie za późno. Nie pozwól mu wodzić się za nos. Poprzednim razem to był twój błąd, ale teraz to już mocno popłynąłeś. Pamiętasz początek waszego związku? Był tobą tak zauroczony, że śnił na jawie. Nie umiał oderwać od ciebie wzroku. Nie sprawiły tego drogie prezenty, czy łagodne traktowanie. To było coś innego...
- Ron! - próbuje mu przerwać, lecz mnie nie słucha.
- Nie potrzebował twojej opieki. Sam świetnie sobie radził Pożądał cię, bo zerwałeś z niego ubrania. Nie raz, wiele razy. Bezustannie o tobie myślał. Czuł na sobie twój dotyk nawet wtedy, gdy go nie dotykałeś.
- Czasami boję się z tobą przebywać w jednym pomieszczeniu.
- Seks i pieniądze nie mają przede mną żadnych sekretów - uśmiecha się lubieżnie. - Zostało czterdzieści pięć minut. Będziesz je marnować smęcąc tutaj, czy zrobisz coś pożytecznego?
- Nadal uważam, że byłbyś świetnym psychologiem - podnoszę się z sofy i zmierzam w kierunku drzwi.
- Potem mi podziękujesz. Liczę na to, że w skali od 1 do 10 osiągniesz chociaż 7 - zaplata ręce na karku. - To i tak gorszy wynik niż mój, ale od czegoś musisz zacząć.

Ron jak zawsze ma rację. Chcę do łóżka. Bardzo. Jeśli tylko Josh się obudził, będzie mój! Zaglądam do naszej sypialni, lecz tu go nie ma. Musiał wstać jakiś czas temu, bo pościel została zmieniona. Gdzie może być? Wyciągam swój telefon i dzwonię do Dennisa.
- Tak, panie Wood?
- Gdzie jesteście?
- W sali bilardowej na dole - informuje mnie. - Coś się stało?
- Nie. Muszę porozmawiać z Joshem. Za chwilę do was przyjdę.
Nasz dom zamiast piwnicy, w której zazwyczaj przechowuje się zapasy wina, zaopatrzony jest w salę kinową, a także sporych rozmiarów pokój gier, z którego często korzystają ochroniarze. Poustawiali tu swój sprzęt, a z racji tego, że na wyspie niewiele się dzieje, umilają sobie czas grając na playstation.
Josh siedzi przy stole i przegląda jakieś dokumenty.
- Cześć - siadam obok niego. - Lepiej się czujesz?
- Tak - uśmiecha się.
- Co robisz?
- Pomagam. Ponoć jestem w tym całkiem niezły. To świetna praca - ekscytuje się.
- Naprawdę?
- Jeśli nie odzyskam pamięci, mogę zostać konsultantem w firmie detektywistycznej.
- To absolutnie wykluczone, wiesz o tym, prawda? Nie pozwolę, abyś narażał się na niebezpieczeństwo.
- Nie będę się narażał, tylko czytał akta i zapisywał wnioski. Spójrz na to - podsuwa mi jakieś papiery. - To jezioro należące do posiadłości pewnych bogatych ludzi. Podejrzewali oni, że ich syn się w nim utopił. Policyjni nurkowie dokładnie je sprawdzili, ale nic nie znaleźli. Dopiero detektywi odkryli, że ich syn upozorował samobójstwo, by jego żona mogła wyłudzić sporą sumę od firmy ubezpieczającej.
- Tak cię to interesuje? To zwykła sprawa.
- I właśnie tu się mylisz. Przejrzałem dokładnie akta oraz poszperałem w archiwum. W jednej z gazet znalazłem serię artykułów, która mówi o tym, iż to jezioro było kiedyś własnością innej rodziny. Wydaje mi się, że na jego dnie został ukryty skarb. Niedoszły samobójca albo się o tym dowiedział, a kto wie, może go nawet odnalazł. Firma pana Tannera ma sprawdzić moje przypuszczenia. Jeden z detektywów obserwuje wszystkie ważniejsze domy akcyjne, bo podejrzewamy, że wkrótce wystawiona zostanie seria monet, które były częścią owego skarbu. Niesamowite, prawda?
- I ty na to wpadłeś?
- Tak - cieszy się. - Kiedy to szaleństwo dotyczące porwania wreszcie się skończy, to..
- Moja odpowiedź brzmi nie. Nie będziesz pracował jako konsultant.
- Nie możesz mi zabronić!
- Właśnie to zrobiłem. Mam tyle pieniędzy, że do końca życia nie musimy nic robić.
- Ale ja chcę pracować! Obowiązki konsultanta nie są niebezpieczne  - jak lew broni swojego szalonego pomysłu. - Mógłbym pomagać nie wychodząc z domu.
- Nie i koniec - jestem nieustępliwy i twardą ręką wyznaczam granice. - A ty - zwracam się do Dennisa - nie zachęcaj go do podobnych bzdur. Josh wróci na studia, a potem będzie pracował ze mną i Ronem, tak jak od zawsze planowaliśmy.
- To było zanim straciłem pamięć. Teraz wszystko się zmieniło - czarnowłosy nie chce ustąpić, lecz niewiele może zrobić. Wiem, że to ze względu na mojego wspólnika zainteresował się innymi alternatywami, ale szybciej oddam go porywaczowi, niż pozwolę na coś takiego. Naszą wymianę zdań przerywa mój telefon.
- Panie Wood, mówi Erin. Pańska mama mnie zatrudniła. Mam panu pomóc w organizacji ślubu i wesela.
- Bardzo mi miło. Czekałem na telefon od pani - wstaję od stołu, by móc porozmawiać z nią na osobności.
- Do ceremonii zostało niewiele czasu, więc najwyższa pora, abyśmy się spotkali. Czy mogę przyjechać jutro?
- Oczywiście. Wyślę po panią mój samolot.
- Nie ma takiej potrzeby. Przyjadę promem. Czy mogę liczyć na to, że ktoś z pańskich ludzi przyjedzie po mnie na przystań.
- Będę osobiście.
- Bardzo panu dziękuję. Do zobaczenia jutro.
- Do widzenia - rozłączam się.
- Rano przyjedzie Erin. Sprawdźcie ją. Chcę wiedzieć o niej wszystko zanim wysiądzie z promu, jasne?
- Tak, panie Wood - Dennis od razu zabiera się do pracy.
- A ty przestań zawracać sobie głowę drobiazgami. Twoja kariera poszukiwacza skarbów i szpiega w jednym właśnie dobiegła końca. Widzimy się wieczorem - wychodzę z pomieszczenia nie czekając na to, czy coś odpowie. Nawet na chwilę nie mogę zostawić go samego...

Popołudnie szybko przechodzi w wieczór, a wieczór zmienia się w noc. Około pierwszej żegnamy naszego ostatniego klienta. Ron, pomimo zmęczenia, przeżywa swój wędkarski debiut, który ma nastąpić jutro rano.
- Sprawdziłem wszystkie prognozy pogody. Do końca tygodnia ma być słonecznie. Rozmawiałem już z Haroldem. Powiedział, że spotykamy się przed domem o siódmej. Wyobrażasz sobie? To już jutro! Widziałeś mój strój? Kupiłem nam koszule w kratkę i takie szpanerskie kamizelki. Będziemy w nich świetnie wyglądać.
- Na mnie nie licz. Nie zamierzam niczego łowić.
- A ja i owszem. Duże ryby, przybywam!
- Brałeś coś?
- Nie muszę. Gdy pomyślę o pieniądzach... Chyba sam rozumiesz...
- Dobranoc, Ron!
- Po tylu razach zasnę jak niemowlę - klepie mnie po ramieniu, po czym odchodzi, cicho podśpiewując. Dobrze wie, że z naszej popołudniowej schadzki nic nie wyszło. Za to on dołączył do kompletu kolejne dwa kontrakty. Jeśli mówił prawdę, serio jest skonany... Nie to, co ja. Żądza podpowiada mi, że to nie pora na spanie. Czas zająć się moim chłopcem.

Gdy zakradam się do łóżka, Josh już śpi. Na jego szafce nocnej leżą tabletki od bólu głowy. Jeśli znowu je brał, nie dam rady go obudzić. Będzie jak w transie.
- Skarbie - przyciągam go do siebie. Nie reaguje. - Skarbie, obudź się... - odsuwam dłuższe pasma włosów, które opadają mu na twarz. Jest nieprzytomny. Świetnie...

Przed przebudzeniem wyciągam rękę w poszukiwaniu mojego ukochanego, lecz odkrywam, że łóżko jest puste. Dopiero siódma? Gdzie mógł pójść?
Podświetlam ekran w telefonie. Czeka na mnie wiadomość od Dennisa. Zabrali Josha na molo, by przyglądać się poczynaniom Rona. Rozumiem, że znudzeni ochroniarze szukają rozrywki, ale czemu Josh zdecydował się do nich dołączyć? Zachowuje się tak, jakby mnie unikał...

Wolny czas, który miałem w planach poświęcić ukochanemu, spędzam z Erin. Pyzata brunetka przywiozła ze sobą kilka pokaźnej wielkości albumów. Zasypuje mnie także tonami zdjęć i bezustannie pyta o zdanie.
- Wolą panowie białe wstążki, czy bladoróżowe?
- Nie wiem. Czy to ważne?
- Moim zdaniem tak. Wybrał pan kwiaty w delikatnych, pastelowych odcieniach, więc powinniśmy mieć to na uwadze. Może byłoby panu łatwiej, gdyby wybrał pan konkretny motyw przewodni oraz skonsultował się z narzeczonym.
- Nie będę niczego konsultował - dobrze wiem jak to się zakończy. Josh widząc ogrom tego przedsięwzięcia od razu ucieknie z krzykiem. - Przyjęcie ma być bardzo eleganckie, więc proszę nie pokazywać mi tandety. Chcę prawdziwej porcelany, tortu malinowego i słodkiego wina. Menu wybierze moja mama.
- Rozumiem. W takim razie - sięga po najgrubszy segregator - proszę to przejrzeć i powiedzieć mi co najbardziej się panu podoba - uśmiecha się do mnie przyjaźnie.
- Dzień dobry. Przeszkadzam? - do biblioteki zagląda Ron, który obdarza Erin figlarnym spojrzeniem.
- Ratuj! - wołam do niego o pomoc.
- Z przyjemnością pomogę. Pani pozwoli, że się przedstawię...

- To było straszne! - kładę się na biurku, bo mam wrażenie, że konsultantka ślubna wyssała ze mnie resztki energii.
- Nie przesadzaj. Odwaliliśmy kawał dobrej roboty. Tradycyjnym pannom młodym zajmuje to większość życia, a nam zaledwie kilka godzin - zaczyna się bawić moim długopisem.
- Nawet nie zapytałem jak ci poszło - podnoszę na niego wzrok gotowy, by pogratulować morskich sukcesów.
- Zostawię to bez komentarza. Harold do spółki z sąsiadem zaciągnęli mnie na łódź. Biorąc zamach przy pierwszej okazji wpadłem do wody. Nie słyszałeś jak się ze mnie śmiali?
- To zależy, czy było to przed, czy po prezentacji poświęconej koronkowym obrusom?
- Czyli wkroczyłem w najbardziej odpowiedniej chwili?
- Od dziś jesteś moim wybawcą - wybuchamy śmiechem.
- Na szczęście wystarczy mi wiedza teoretyczna. Nasz bogaty inwestor zostanie ojcem.
- Całe szczęście! Wyślijmy mu kosz gratulacyjny w kształcie statku pełnego pieluch. Ucieszy się.
- A skoro jesteśmy przy uroczystościach. Czemu nie zagoniłeś chuderlaka do roboty? To też jego ślub. Niech wybierze świeczki albo serwetki.
- Nie bądź zgryźliwy. Dobrze wiesz, że nie jest w formie.
- Naśmiewał się ze mnie razem z tym swoim dryblasem. Nie przeszkadza ci to?
- To, że nie zmienisz branży i zostaniesz przy samolotach? Nic a nic.
- Nie o tym mówię. - Ron poważnieje i obejmuje się ramionami. - Ten cały Dennis... Nie wydaje ci się, że ich relacja jest dość bliska? Zachowuje się w stosunku do Josha jak kangurzyca. Tak mu nadskakuje, że wcale się nie zdziwię, jeśli schowa go do swojej torby i ucieknie w siną dal.
- Ty to masz skojarzenia - zaczynam się śmiać, lecz on nadal mierzy mnie surowym wzrokiem.
- Tristan... On już raz zdradził, a teraz sam popychasz go w ramiona tego faceta.
- To nieprawda! - rozwścieczony podrywam się ze swojego miejsca?
- Dawny Josh bezustannie śledził cię wzrokiem, korzystał z każdej okazji, by wdrapać się na twoje kolana. Przecież wie, że mamy dziś mniej zajęć. Czemu go tu nie ma?
- Nie mieszaj mi w głowie. To ja kazałem Dennisowi znaleźć mu jakieś zajęcie, gdy byłeś w szpitalu.
- Zajęcie... Skoro tak to sobie tłumaczysz. Tylko potem nie płacz, że cię nie ostrzegałem - sięga po filiżankę z kawą. - Znowu wystygła. Może poproś Josha, by przyniósł nam nową. Będziesz miał pretekst.
- Ron! Odpuść! Czemu mi to robisz? Nie lubisz go, wiem. On też cię nie lubi. Czy nie moglibyście spróbować się dogadać? Jesteście dla mnie najważniejsi i...
- Chwileczkę - przerywa mi. - Kto powiedział, że go nie lubię? Staram się zachowywać jak na odpowiedzialnego przyjaciela przystało, bo zależy mi na tobie. Jednak ja to ja, ale on... Skąd wiesz, że mnie nie lubi? Powiedział ci?
- To nie tak! - cholera... Nie wiem jak wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji. Przedtem Ron traktował Josha jak młodszego braciszka. Dopiero gdy zdrada wyszła na jaw, zmienił o nim zdanie. Powinienem był ugryźć się w język!
- Powiedział ci... - dla tak wytrawnego i przebiegłego lisa, odkrycie nagiej prawdy nie jest specjalnie trudne.
- Tak, powiedział. Jest o ciebie zazdrosny.
- Zazdrosny? - mój przyjaciel wygląda na zdziwionego. - Jesteś pewny, że chodzi o zazdrość? A nie powiedział ci przypadkiem, że masz się mnie pozbyć?
Co zrobić? Co mam zrobić? Przyznać mu rację, pogrążając Josha, czy iść w zaparte i kłamać?
- Tristan? - ponagla mnie. - Widzę to w twoich oczach. Odmówiłeś, prawda? Dlatego twoje maleństwo boczy się na ciebie, a dodatkowo wyrzucił cię z łóżka.
- Nie wyrzucił - spuszczam wzrok. - To tylko chwilowe problemy.
- Jesteś idiotą - wyrokuje, siadając na wprost mnie. - Wykorzystuje zamęt wokół mojej osoby, by beztrosko flirtować ze swoim ochroniarzem i tyle. Dobrze wie, że prędzej czy później bym się zorientował i ci powiedział, dlatego chce się mnie pozbyć. Masz pecha bracie. Znowu wdepnąłeś w szambo.
- On mnie nie zdradza!
- To się okaże. I nie musisz się mną przejmować. Jak wiesz, mam swoje sprawy do załatwienia. Gdy tylko ogarniemy wszystkie spotkania, zamierzam wrócić do miasta.
- Nie wyjeżdżaj. Potrzebuję cię! - wpadam w panikę, którą celowo we mnie zasiał.
- Jesteś dorosły, sam musisz stawić czoła swoim problemem. Jutro wieczorem zaprosiłem Abby na kolację. Muszę również rozejrzeć się za nowym mieszkaniem.
- Ron, proszę cię... - mój ton jest niemal błagalny.
- Pomogłeś mi, gdy tego potrzebowałem. W razie czego będę cały czas pod telefonem. Przyjadę na ślub, tak jak obiecałem. Do tego czasu miej małego na oku, ok?
- Jasne - mruczę niezadowolony.
- Pamiętaj. Jeszcze jest czas. Nie musicie się śpieszyć. Możesz przełożyć uroczystość, poczekać aż wrócą mu wspomnienia i na spokojnie wszystko sobie wyjaśnić.
- Nie. Dość się naczekałem. Niczego nie będę odwoływać.
- W takim razie weźmy się do pracy.

47 komentarzy:

  1. No nie no nie teraz to ja już całkiem sie pogubiłam :'(
    Taki zamęt siejesz ze szok :D
    Poczekamy zobaczymy oby się jednak nie okazało ze Josh jest tym złym bo będę miała pęknięte serduszko :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja zostaję przy rybach jako głównych winowajcach! Cynamonku pilnuj się mój Piękny!!! MB
    ps właściwie się cieszę, że Ron nie jest taki zły... przynajmniej na razie, bo u Ciebie, drogi Lisie nigdy nic nie wiadomo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Ron jest teraz dobry? Przyznaję, że się pogubiłem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. No masz!!!! Sam namieszałeś, to teraz nie wykręcaj kota (Cynamonku mój kochany, WIEJ!!!) ogonem... *podparta pod boki tupie nogą* MB

      Usuń
    3. Ja? Ja namieszałem? Niby kiedy? Wszystko układa się zgodnie z planem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. KOCHANY, Ty ciągle mieszasz!!! Nie udawaj takiego niewinnego! ;) MB

      Usuń
    5. Piękna, niewinny to moje trzecie imię, zaraz po słodki i uroczy :D Poza tym nie udawaj. Lubisz, gdy to robię :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Wręcz kocham, oczywiście. Przy okazji - mam dla Ciebie jeszcze parę imion, ale Twoim zwyczajem, będę siedzieć cicho ;) MB

      Usuń
    7. A ja nie. Zgadnij kto prawie skończył nowy rozdział? :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. A czy Kira Sakamoto też? :) MB

      Usuń
    9. Tristan przygotował niespodzianki. Nie mogę się doczekać, aż poznacie zawartość pewnego pudełka :D

      Wasz Kitsune

      Usuń
    10. Ja też!!! Co tam jest ?!?!?! I co to za pudełko ?!?!?! KITSUŚKITSUŚKITSUŚ!!!! *podskakuje z emocji* MB

      Usuń
    11. Pudełko? :O To NA 100% nie będzie pierścionek :D

      Wegi

      Usuń
    12. Też tak uważam, TYLKO CO TO BĘDZIE? KITSUUUUUUŚŚŚŚŚŚ!!!!!!!!
      MB

      Usuń
    13. Spokojnie, dowiesz się dzisiaj wieczorem :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Jak ryby w to mieszamy :D to ja podejrzewam organizatorką ślubów :)
    A Ron to zamęt sieję :D:D
    Głupi Tristan taki podatny na manipulację miałam go za racjonalnego faceta a on poprostu ma niską samoocenę skoro wieży we wszystko co się mu zasugeruje :/
    Normalnie idę zapalić tak sie zdenerwowałam na Tristana :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie skreślaj jeszcze Tristana, bo on szybko się zrehabilituje, wierz mi.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Poczekaj na mnie! Nie mam przy sobie ognia, podziel się!

      Usuń
  4. wtrącę się do rozmowy: Tristan nie jest podatny, jest ogłupiały, ale może się ogarnie :) MB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tristan troszeczkę się zagubił. Z każdej strony słyszy inne opinie, ale to nie potrwa długo.

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Kitsune bo jeszcze się okaże ze ty w tej Zdradzie paluszki maczałeś hahahhaha:D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że ja. Jestem głównym winowajcą. Od początku do końca :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Pięknie, skoro masz nowy rozdział to go wstawiaj a nie chowasz dla siebie ^^

    Wczoraj pisałam rozdział, aż tu nagle telefon mi dzwoni. Odbieram i słysze "Sonia masz jak najszybciej przyjść do pracy, bo za mało ludzi na servicie jest" więc ja grzecznie się ubrałam i pojechałam do pracy. Z mokrymi włosami bo ledwo wyszłam z pod prysznica. No i oczywiście się ze mnie śmiali że jestem mokra. Sposób myślenia niektórych ludzi naprawdę mnie dobija ^^ także jak się mi uda obudzić wcześniej, a nie o 14 jak zawsze to się nowy rozdział pojawi.

    Ps. Ciagle myślę nad nowym dziełem o którym ty i tak już za dużo wiesz! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawię, to wstawię :D W sumie niezły rym :D

      Ja wiem za dużo? Nie zdradziłaś mi zakończenia, Soniu :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. I całe szczęście, bo nie miałbyś po co czytać ^^

      Usuń
  7. Zawsze byłam słaba w zgadywanki typu "kto zabił?", dlatego nie lubię czytać kryminałów i oglądać takich filmów, ale to opowiadanie kocham <3
    Lisku... Przez ciebie mam taki zamęt w głowie, że już nie wiem co myśleć. Mam kilka teorii co do całej tej sytuacji, ale czy którakolwiek się ziści? Po żyjemy, zobaczymy :)
    Dziękuje za piękny prezent na dzień dziecka :* (Wczoraj z przyjaciółką puszczałyśmy bańki uszczęśliwiając małą dziewczynkę).
    Chociaż trochę spóźnione to życzę ci wszystkiego z okazji dnia dziecka, bo to święto należy nie tylko do młodych :)
    Do nastepnego! :)

    //Mika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za życzenia. Co prawda jestem już "starym bykiem", co tata często mi wypomina, ale i tak dostałem prezent :)

      Nie zgadniesz "kto zabił", bo w Zdrajcy jeszcze nikt nie zginął :D Nie obiecuję, że dotrwamy do końca w pełnym składzie.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Ja też nie jestem już taka młoda, co rodzice też mi ciągle wspominają i nie ma za co. Każdy zasługuje na pamięć o nim :)
      No właśnie - jeszcze. Możesz sobie zabić Rona, nawet jeśli się okaże dobry (nie lubię go), ale nie Tristiana, Josha czy kogoś ze służących. Są świetnie wykreowani i szkoda by było się z nimi rozstać :c
      Mam wrażenie, że wypisuje głupoty, bo się nie wyspałam dlatego już skończę :)

      //Mika

      Usuń
  8. Nadal nienawidzę Rona, jest bezczelny, chamski i okropny.

    Tristan za to jest zagubiony niczym dziecko we mgle. Daje się wodzić wszystkim za nos. Miałam go za pewnego siebie faceta, który nie daje się innym manipulować, a teraz manipuluje nim zarówno Josh jak i Ron.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Jeszcze zmienisz zdanie, zobaczysz :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  9. Kolejne teorie i podejrzenia. Akcja jest bardziej skomplikowana niż w książce detektywistyczne. Kitsune, dlaczego tak mieszasz? Już się cieszyłam, że jestem blisko odkrycia prawdy. A tu bam, kolejny rozdział i moje teorie legły w gruzach. Wrzuć jak najszybciej kolejny rorozdział, proszę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział będzie dzisiaj. Miał być w weekend, ale nie miałem internetu :(

      Twój Kitsune

      Usuń
  10. Kitsuś! ŚWIETNY rozdział! Moje wcześniejsze teorie legły, więc szukam czegoś nowego :D
    A ja tam myślę, że każdy miał w tej sprawie dorzucone 5 groszy. Ron chce skupić uwagę na Dennisie, a Josh na Ronie. Coś tu nie gra.
    Tristian pewnie niedługo wybuchnie, bo ile można? Jest oceniany z każdej strony...
    Lubię Rona, choć wydaje mi się podejrzany... Może był wynajęty przez porywacza? Chciał się wyżyć za swojego bro? ALBO jest zabujany w porywaczu! A Dennis kiedyś dla niego pracował? A jego brat był ostrzeżeniem... Bejbe, wiesz coś na ten temat? :D

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda jest taka, że ja wiem wszystko, ale nie powiem, bo jak mówił Takano "bombę zrzucamy na koniec " :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Czyli nie trafiłam ani jednym punktem? :D

      Wegi

      Usuń
  11. Tristen winien nie zabraniać Joshowi pracy. Wiem z własnego doświadczenia. Najpierw przyjaciel zabrania ci wtrącać się w sprzęt, a potem nie mamy mikrofonów, co powoduje opóźnienia w projekcie. Podobną sytuację opisywała Charlotte Link w "Złudzeniu". Peter zakazał Laurze pracy, ponieważ, jak się później okazało, ... SPOILER ALERT.
    Mam tylko nadzieję, że kryje się za tym mroczna prawda, której Tristan nie chce ujawnić nawet czytelnikom.
    Cóż, jak na razie ten 'kryminał' ma niewiele z Kryminału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidka! Nadal czekam na emaila :D Nie mam czego słuchać ;-;

      Wegi

      Usuń
  12. Jak zawsze rozdział SUPERRR. Nawet mając problemy potrafisz pisać takie DZIEŁA:) Ostatnio obstawialem Denisa a tu znowu ślepa uliczka:)Co sie dzieje z Tristanem...przecież wkybrał Josha a tu Ron nie wyjezdzaj bo sobie nie poradze bez Ciebie. Jesli chodzi o Rona to nadal uwazam że jest manipulantem ,ktory po mistrzowsku odgrywa swoja role...:D Oczywiście czekam na kolejny rozdz.MAT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ron to szczwana bestia. Ale za to go kochamy, prawda? :D

      Wegi

      Usuń
    2. Wybaczcie, ale nic nie powiem :D W każdym razie czeka nas wiele niespodzianek :)

      Wasz Kitsune

      Usuń
  13. Jeśli chodzi o te pudełko to może bedą to obrączki...nie to by było zbyt proste:)a może złota obroża wysadzana diamentami dla Cynamona:DMasz racje Wegi Ron to szczwana bestia. Gra po mistrzowsku...Tristan jest na kazde jego zawołanie...a on doskonale to potrafi wykorzystać i jak go tu nie kochać:D Rany a tu jeszcze przed nami tyle rozdz. KITSUNE skroć w końcu nasze meki i wstaw jak najazybciej kolejny rozdz. MAT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto powiedział że ta obroża jest dla Cynamona? :D

      Wegi

      Usuń
  14. Masz racje:)Te obroże możnaby było wykorzystać w owiele ciekawszy sposob:D MAT

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam,
    właśnie chce trzymać pod kloszem , najpierw obiecał pozbyć się Rona, a teraz nie chce aby wyjeżdżał...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń