środa, 31 maja 2017

Rozdział XXVI

„Zdrajca


- Od rana nie masz humoru. To dlatego, że wyciągnąłem cię z łóżka? - dopytuje Ron.
- Nie, to nie ma z tym nic wspólnego, chociaż wolałbym, abyś więcej tego nie robił - celowo unikam odpowiedzi na jego pytanie, bo co miałbym mu powiedzieć? Josh przechodzi atak zazdrości, więc pakuj się i spadaj? Zamiast tego wolę deszcz, który obficie spływa po szybach.
- Będzie padało co najmniej do jutra - wzdycha niepocieszony.
- Co będzie z nauką wędkowania?
- Nie wiem. Czekam na cud, jeśli mam być szczery. A ty - wskazuje na porozrzucane na stole dokumenty - pomóż mi to poukładać. Zajęty pracą nie masz czasu na głupie myśli.
- I kto to mówi... - odgryzam mu się.
- Jeśli szybko się z tym uporamy, będziesz mógł wrócić w ramiona swojego chłopczyka.
- Nie mów tak o nim.
- Co się dzieje, Tristan? Za dobrze cię znam, by nabrać się na tak nieudolną grę aktorską. Od rana coś cię gnębi, a intuicja podpowiada mi, że źródło twojego problemu to pewien ciemnowłosy chudzielec.
- Masz rację - przyznaję niechętnie. - Martwię się o niego. Nie było mnie przez kilka dni i sam widzisz jak wygląda.
- Daj mu czas. Z tego co pamiętam zawsze był zamknięty w sobie - Ron siada na parapecie ze smętną miną.
- No dobra, ja ci powiedziałem. Teraz twoja kolej - nie spuszczam wzroku z twarzy mojego najlepszego przyjaciela.
- Rano rozmawiałem z Abby. Poprosiła mnie o spotkanie. Mamy na spokojnie omówić wszystkie kwestie związane z rozwodem.
- Ron, jesteś tego pewny? Przedtem zapewniałeś mnie, że jesteście szczęśliwi.
- Byliśmy. Nadal będziemy się przyjaźnić, zobaczysz. Nie kocham jej, a ona nie kocha mnie. W moich oczach pozostanie najważniejszą kobietą mojego życia. Będę ją szanował i wspierał do śmierci, tak jak obiecałem. Podejrzewam, że razem pojawimy się na waszym ślubie, ale to niczego nie zmieni. Abby nie jest już moją żoną, a przyjaciółką i tak będę ją teraz postrzegać.
- Cokolwiek się stanie, zawsze będę blisko.
- A gdybyś musiał wybrać?
- Wybrać? - jego niespodziewane pytanie mąci mi lekko w głowie. Mówi o sobie i Abby, czy o Joshu?
- Abby albo ja. Kogo wybierasz?
- Kobiety przychodzą i odchodzą, lecz brat jest bratem - uśmiecham się do niego.
- Przestań się zgrywać! - rzuca we mnie kulką papieru.
- Nic na to nie poradzę. To ta jesienna melancholia - deklaruję uroczyście, układając dłoń na sercu.
- Jesteś nienormalny! - wyrokuje. - Kończmy to, bo mam zaplanowany wędkarski seans. Będę oglądać film o tym jak rozróżnić ryby słodkowodne od tych złapanych w morzu oraz takie związane z anegdotami. Gdyby zrobiło się naprawdę niezręcznie, rozładuję sytuację jakąś opowiastką, a ty będziesz w tym czasie szkicować samolot.
- A co z rumem? Ponoć piraci i prawdziwe wilki morskie mają całkiem silną głowę.
- Nie traktujesz mnie poważnie! Dobrze wiesz, że ciężko jest mnie spić. Jestem zaprawiony w boju i żadne procenty nie są mi straszne - przechwala się.
- To nasza broń ostateczna? Procenty i dowcipy i rybach? Konkurencja będzie się tarzać ze śmiechu, gdy pozna twoje plany.
- Nasz plan zakłada podpisanie umowy na jak najlepszych warunkach, korzystając przy tym ze wszystkich dostępnych metod. Nigdy o tym nie zapominaj - grozi mi palcem.
- Nie zapomnę, obiecuję.
Lubię pracować z Ronem. W jego towarzystwie nawet najnudniejsze lub najbardziej żmudne etapy zawsze mijają w oka mgnieniu. Dziś jest dokładnie tak samo.

Gdy zbliża się pora obiadu, przeciągam się zadowolony. Nareszcie koniec. Wesoły i uśmiechnięty udaję się prosto do jadalni, gdzie Rose oraz Ursula streszczają sobie ulubione telenowele.
- Drogie panie, widziałyście mojego ukochanego?
- Jest na górze, razem z Dennisem.
- Czyżby uciekał przed jedzeniem? - zastanawiam się na głos.
- Musiał się położyć. Ostatnio często cierpi na migrenę - wtajemnicza mnie Ursula.
- Dlaczego nic o tym nie wiem? - irytuję się.
- Josh nie chciał pana martwić. Wspominał, że ma pan sporo na głowie, więc... - kobieta posyła mi przepraszające spojrzenie.
- Sprawdzę co robi - nie było mnie zaledwie kilka dni... Czemu nikt mi nic nie mówi?!
Drzwi od naszej sypialni są zamknięte. Otwieram je bardzo powoli. Serce wyraźnie mi przyspiesza. Czuję się trochę tak, jakbym miał nakryć tę dwójkę na czymś niedozwolonym. Przecież Dennis to ochroniarz Josha, kretynie! Sam mu kazałeś być ciągle blisko... Przeszłość już nie wróci. Nikt więcej ci go nie zabierze...
W pokoju jest ciemno. Wszystkie okna zostały szczelnie zasłonięte. Jasnowłosy mężczyzna siedzi na krześle przy łóżku. Podnosi na mnie wzrok, po czym przykłada palec do ust dając mi do zrozumienia, abym był cicho. Obserwuję jak zwinnym ruchem podnosi się ze swojego miejsca. Wychodzimy na korytarz.
- Ma migrenę - szepcze. - Podałem mu leki, teraz śpi.
- Czemu nic mi nie powiedziałeś? - atakuję go.
- Zaczęło się od lekkiego bólu głowy. Położył się, a potem było już tylko gorzej. To trzeci raz w ostatnim czasie.
- Muszę zadzwonić do jego lekarza.
- Już dzwoniłem. Powiedział, że to normalne. Ponoć jest to oznaka, iż wkrótce odzyska pamięć.
- O tym też nic nie wiem! - syczę wściekły.
- Przepraszam, panie Wood. Uznałem, że to drobiazg i w sytuacji, gdy ratował pan przyjaciela, zwykły ból głowy pańskiego narzeczonego tylko niepotrzebnie dołożyłby panu trosk. Prześpi się trochę i wszystko wróci do normy - jego logiczne tłumaczenie nieco mnie uspokaja.
- To ja przepraszam. Mam wrażenie, że wszystko wymyka mi się z rąk, zwłaszcza Josh.
- O to akurat nie musi się pan martwić. On bardzo pana kocha. Jest pan dla niego najważniejszy na świecie.
- Skąd wiesz? - czuję się nieco zawstydzony, słysząc takie słowa.
- Bo mi powiedział.
- Tobie powiedział, że mnie kocha, a na mnie jest obrażony - mamroczę pod nosem.
- Z tym problemem będzie pan musiał poradzić sobie sam - uśmiecha się do mnie.
- Do końca dnia masz wolne. Ja z nim zostanę - klepię go po ramieniu.
- Dziękuję panu. Tylko proszę nie zapalać światła i nie odsłaniać okien.
- Obiecuję.
- Każę przynieść panu obiad na górę.
- Nie jestem głody.
- Josh również bezustannie to powtarza. Może dzięki panu zmieni zdanie, więc proszę dać mu dobry przykład.

Najedzony i umyty zakradam się do łóżka. Ciemność, szum deszczu za oknem, zapach skóry mojego ukochanego. Chciałbym go przytulić, lecz boję się go dotknąć. Tak spokojnie śpi...
Mija godzina, potem kolejna... Sam robię się zmęczony. Przytulam się do poduszek i odpływam. Przez to całe szaleństwo z Ronem czuję się przemęczony. To aż dziwne ile przyjemności może dać człowiekowi takie wspólne leżenie w łóżku.

- Nie, nie chcę... Nie chcę... Zostaw mnie... Nie dotykaj... 
Nieśpiesznie unoszę zaspane powieki. Nie mam pojęcia, która jest godzina. Wyciągam rękę, by włączyć lampkę nocną.
- Nie bij mnie już...
- Josh?! - zaalarmowany jego dziwnym zachowaniem, natychmiast się do niego przysuwam. - To tylko sen.
- Nie bij mnie! Proszę, przestań! Ron, nie bij mnie! - szarpie się w moich ramionach.
- Josh! - potrząsam nim, by przerwać koszmar. Chłopak w końcu się budzi. Oddycha ciężko. Po policzkach spływają mu łzy.
- Tristan...
- Już dobrze.
- Tak się bałem... - tuli się do mnie, szukając schronienia. Szybko zasypia, zostawiając mnie samego ze swoimi myślami.
Powiedział, że Ron go bił... To absurd! Znam go od lat. W szkole chłopacy naśmiewali się w niego, bo nie przepadał za sportami zespołowymi. Zamiast tego wolał przeglądać rubryki giełdowe. Interesowały go podatki, wykresy, ceny walut, ale nie przemoc. Szczerze wątpię, czy kiedykolwiek brał udział w jakiejś bójce. A jednak przyszedł we śnie do Josha, by wyrządzić mu krzywdę...

Dochodzi piąta, gdy ciemnowłosemu robi się zbyt ciepło i próbuje się ode mnie odsunąć.
- Gdzie się wybierasz, mój piękny? Tu jest twoje miejsce - zaczynam się cicho śmiać, czekając aż na mnie spojrzy.
- Tristan? Co ty tu robisz?
- Jak to co? To nasze łóżko. Nie pamiętasz? A może wolisz, żebym ci przypomniał do czego służy, hmm? - przekręcam go na plecy, by móc patrzeć na niego z góry. Nie wygląda za dobrze. Jest blady i ma ciemne cienie pod oczami.
- Zapewniam cię, że doskonale pamiętam.
- Co się dzieje, najdroższy? Głowa nadal cię boli? - z czułością gładzę jego policzek.
- Troszeczkę.
- Moje biedactwo. Zaraz coś na to zaradzimy - wstaję z łóżka i podchodzę do stołu, gdzie Dennis zostawił tabletki. Uważnie czytam informacje z etykiety. „Nie przekraczać dwóch dawek na dobę.” Muszą być bardzo silne. - Powinieneś coś zjeść. Masz ochotę na śniadanie?
- Nie jestem głodny.
- Zdziwiłbym się, gdybyś był. Nie możesz nic nie jeść. Jeśli chcesz je zażyć, śniadanie jest nieuniknione. Poczekaj tu na mnie, za chwilę wracam.
Przeszukuję lodówkę z nadzieją na znalezienie czegoś, co by go ucieszyło.
- Może pudding? - podpowiada mi Rose, zakładając kuchenny fartuszek.
- Co tu robisz o tak wczesnej porze?
- Mogłabym zadać panu to samo pytanie.
- Josha nadal boli głowa. Musi coś zjeść, bo inaczej nie podam mu leków.
- W ostatnim czasie bardzo schudł - kobieta wygląda na zatroskaną jego wyglądem.
- To moja wina. Zostawiłem go i wszystko szlag trafił! - z wściekłością zatrzaskuję drzwi od lodówki.
- Panie Wood, spokojnie. Robi pan wszystko co tylko może. Proszę dać chłopcu trochę czasu.
- Wiesz o co mnie wczoraj poprosił? - czuję, że jeśli komuś nie powiem co mnie trapi, to eksploduję.
- Ma się pan pozbyć pana Rona, zgadłam? - siada na wysokim stołku przy wyspie i podpiera głowę.
- Skąd wiedziałaś?! Mówił ci o tym?!
- Panie Wood, w tak delikatnych sprawach słowa są zbędne.
- Twoje zdolności mnie przerażają - opieram się o kuchenny blat. - Co ja mam zrobić, Rose? Co mam zrobić?
- Jak to co? Po pierwsze, nakarmi pan Josha moim puddingiem. Potem zadba o to, by nie cierpiał z powodu migreny i zapewni o swoich uczuciach, jasne? - wylicza.
- I już? Myślisz, że zadziała? Nie sądzę, że...
- Ja się nigdy nie mylę - przerywa mi, zeskakując ze stołka i wyciągając z czeluści lodówki szklany klosik. - Proszę wykonać moje polecenia, ale już!
- Tak jest, generale!
- A potem liczę na raport - podaje mi srebrną łyżeczkę.
- Jesteś kochana - całują ją w policzek.

W pokoju jest znacznie jaśniej. Błękitnooki poodsłaniał wszystkie okna. Nadal pada. Układam się na pościeli i czekam, aż do mnie dołączy. Słysząc szum wody, dobiegający spod prysznica, mam wielką ochotę, by do niego dołączyć. Powstrzymuje mnie myśl o jego migrenie. To niesprawiedliwe! W końcu mam czas i nikt nam nie przeszkadza, a nie będziemy się kochać...
Po kilkunastu minutach łazienkowe drzwi w końcu zostają otwarte. Josh ma na sobie inną piżamę oraz nieco wilgotne włosy. Niechętnie wraca do łóżka. Układa się przy brzegu, odwracając do mnie plecami.
- Nic z tego. Najpierw jedzenie - przyciągam go do siebie.
- Nie chcę - marudzi.
- Udam, że tego nie słyszałem. Rose zrobiła pudding specjalnie dla ciebie. Chyba nie chcesz, abym jej naskarżył, że nie zjadłeś. Wiesz co ci wtedy zrobi?
- Boję się pomyśleć.
- No właśnie.
- Uratowałbyś mnie przed jej gniewem, gdybym poprosił?
- Skarbie, dla ciebie zrobiłbym wszystko - próbuję pocałować go w policzek, ale się odsuwa.
- Głowa mnie boli.
- Niezła wymówka. Umówmy się, że tej jeden raz ci uwierzę - sięgam po klosik i nakładam odrobinę kremu ma łyżeczkę.
- Nie musisz mnie karmić. Sam sobie poradzę.
- Lubię cię karmić. Jesteś wtedy taki słodki i uległy. Otwórz usta - wywraca oczami, lecz spełnia moje polecenie.
- Zachowujesz się jakbym był twoim dzieckiem, a nie przyszłym mężem.
- Nie przeszkadza mi to, bo wiem, że i tak mnie kochasz - nakładam kolejną porcję.
- Nie zjem więcej - powstrzymuje mnie, a dobrnęliśmy dopiero do połowy.
- Skarbie, musisz jeść. Jesteś za chudy - zachęcam go.
- Głowa boli mnie coraz bardziej. Mogę już dostać tabletki?
- Możesz - kładę mu na dłoni białą pigułkę obiecując sobie w myślach, że jak tylko zaśnie, zadzwonię do doktora Kenta. Muszę się upewnić, że to normalne w jego sytuacji.
- Dziękuję - wtula się w poduszkę i przymyka oczy.
- Opowiesz mi co się śniło? - kładę się obok niego i okrywam kołdrą.
- Chyba nic - robi zdziwioną minę.
- Przebudziłeś się w nocy - zaczynam ostrożnie.
- Tak? Nie pamiętam - wydaje się szczery, więc nie będę naciskać. Postanawiam zmienić taktykę.
- Tak. Mówiłeś, że bardzo mnie kochasz, że mam cię przytulać i całować bez końca.
- Niemożliwe! To chyba twój sen.
- Owszem, mój. Powiedz, że mnie kochasz.
- Kocham - robi ponurą minę. - Kochałbym bardziej, gdybyś spełnił moją prośbę.
- Dlaczego tak nie lubisz Rona? Jesteś zazdrosny?
- Nie! - ponownie odwraca się do mnie plecami.
- Jesteś - przytulam się do niego. - Wiesz, że kocham tylko ciebie, prawda? - szepczę mu do ucha. - Ciebie i nikogo innego. Chcę spędzić z tobą resztę życia. Codziennie przytulać, zasypiać obok ciebie, budzić się przy tobie i karmić cię puddingiem.
- Przestań. Chcę spać.
- Nie bądź dla mnie taki oschły. Potrzebuję cię. Potrzebuję twojej miłości...
- Więc pozbądź się Rona, a będzie tak jak dawniej.
- Nie mogę. Proszę, zrozum! Nie mogę tego zrobić! - przemawia przeze mnie desperacja. Stoję między młotem a kowadłem. Jeśli uszczęśliwię jednego z nich, ten drugi będzie cierpiał. To ponad moje siły!
- W takim razie ja też nie mogę traktować cię tak jak dawniej. Kocham cię, choć bardzo mnie ranisz.
- Josh... Błagam, nie mów takich rzeczy. Zrobiłbym dla ciebie wszystko.
- Odkąd cię znam to ty ciągle bawisz się moimi uczuciami. Tak było w szpitalu, w twoim mieszkaniu i tak samo jest tutaj.
- To nieprawda! - bezwiednie zaciskam palce na jego piżamie, zszokowany tym, co przed chwilą powiedział.
- Prawda. Dobrze o tym wiesz. Gdybym mógł, wyjechałbym daleko stąd, abyśmy mogli nabrać dystansu i wszystko na spokojnie przemyśleć.
- Nigdzie nie pojedziesz! Tu jest twoje miejsce!
- Sam widzisz - odwraca się w moją stronę. Niebieskie tęczówki, choć zmęczone i mizerne, uważnie mi się przyglądają. - Chcesz mnie ubezwłasnowolnić i jeszcze liczysz na to, że będę ci za to dziękował. Kocham cię. Szczerze i mocno, ale nie mogę pozwolić, abyś dalej traktował mnie w taki sposób, bo mnie zniszczysz.
- Ty nic nie rozumiesz! Nie umiem bez ciebie żyć! Gdy się rozstaliśmy, mój świat się zawalił! Wtedy zrozumiałem, że nigdy więcej nie pozwolę ci odejść! - ból w sercu jest nie do wytrzymania. Czemu jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko?!
- Nie pamiętam dlaczego się rozstaliśmy, ale wiem jedno. Od zawsze bardzo cię kochałem. Ta miłość krzyczy we mnie. Błaga, abyś ją w końcu usłyszał, ale ty nie chcesz słyszeć. Nie chcesz mi nic powiedzieć. Nie będę dłużej siedział cicho. Musisz podjąć decyzję. On czy ja?
- Ty. Przecież wiesz, że ty - pochylam się i złączam nasze wargi w delikatnym pocałunku. Pragnąłem go od tak dawna. Josh dalej mnie torturuje, bo nie chce otworzyć ust i przy pierwszej nadarzającej się okazji, po prostu się odsuwa. - Poproszę Rona, by wyjechał przed końcem tygodnia, dobrze?
- Ale...
- Muszę mu wynająć inne mieszkanie i poprosić jego rodziców o pomoc. Wytrzymasz z nim jeszcze dwa, trzy dni?
- Dwa, trzy dni... Nie dłużej.
- Dziękuję - ocieram się nosem o jego policzek. - Głowa nadal boli?
- Tak.
- Powiesz mi, gdy przestanie? Mam ochotę kochać się z tobą do nieprzytomności.
- Po tych lekach chce mi się spać, ale potem...
- Potem - całuję go w policzek.
- Nie odchodź. Tak mi z tobą dobrze.
- Mi z tobą też. Nigdzie się stąd nie ruszę - kocham tylko ciebie, nikogo innego...

40 komentarzy:

  1. A wiec tak od czego tu zacząć robisz taki zamęt ze wszystkie moje hipotezy mogę do kosza wyrzucić :D
    Jedynie co osoba Rona nie daje mi spokoju ale pewnie nie tylko mi :D
    Chciała bym więcej Josha co on o tym myśli bo wszystko jest przedstawiane perspektywy Tristana.
    A Josh jak małe dziecko błądzi we mgle ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamęt? Ja? Przecież wszystko układa się w logiczną całość :D
      Biedny Ron... Znowu czeka go fala hejtu.
      Lubię pisać z perspektywy jednego bohatera. To daje mi większe możliwości. Chociaż w przyszłości na pewno pojawią się i inne opowiadania, gdzie będziemy mięli dwóch narratorów, bo to też bardzo lubię. W Zdrajcy to Tristan opowiada nam o sobie i to się nie zmieni.

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Jak zawsze THE BEST:)Fajnie że do nas wróciłeś.Mam nadzieję ze u Ciebie wszystko wróciło do normy i jest już ok.Josha boli głowa... Czyzby pan ochroniarz okazał się tym złym a Ron mu w tym pomaga bo jest to mu na rękę...i jeszcze jedno ,dlaczego za każdym razem gdy Tristan chce uprawiać sex to Josh się miga??? Aha i fajnie że zacząłeś znowu pisać na przemian rozdziały B.N.i Zdrajcy:)TAK TRZYMAJ! MAT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za troskę. Nie jest lepiej, ale za to pisanie bardzo mi pomaga.

      Tak dużo pytań, tak dużo odpowiedzi, ale ode mnie ich nie wyciągniesz. Musisz cierpliwie poczekać na kolejne rozdziały.
      W tym tygodniu raczej wyczerpałem limit na Bezsenne Noce, ale nigdy nic nie wiadomo.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Super że jest coś na czym możesz się skupić i choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości, ale i tak trzeba do niej niestety wrócić. Na wszystko potrzebny jest czas, więc może z czasem będzie lepiej...
      Oj tam dużo pytań:D CIERPLIWY-jak ja nie znoszę tego słowa:)Ile tak jeszcze będziesz nas torturował zanim wszystko się wyjaśni co??? MAT

      Usuń
    3. Jeszcze trochę Was pomęczę :D Więc bądź CIERPLIWY (wybacz, musiałem), bo nie wiem ile mi to zajmie. 10 rozdziałów? Jest trochę rzeczy do opisania. Tristan musi się zająć ślubem, przyjadą jego rodzice. Same fajne :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Ron?! Brzmi nawet logicznie.

    A może jednak Josh robi to wszystko z premedytacją?

    Niczego już nie jestem pewna.

    Jednym słowem: Brawo Kitsune :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Słuchajcie skoro ochrona też zaczyna być podejrzana to dlaczego odrazu Rosa i Ursula też :D Chociaż by dla zasady jak wszyscy to wszyscy skont możemy wiedzieć ze za wszystkim one nie stoją :P
    Albo rodzice Tristana tutaj wszystko jest możliwe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet rodzice? A czemu nie sam Tristan? Moim zdaniem jest bardzo podejrzany :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Josh's jest poza podejrzeniem tak myślę ale żeby Tristan to sie zaczyna robić troche nie logiczne :P
      Jak w modzie na sukces wszyscy ze wszystkimi spali , czyli można założyć hipotetyczne ze być może Josh spal z Ronem ,Ron zakochał sie w Joshu I to wszystko zemsta na Tristanie ze go Josh wybrał a nie Rona:D
      Ale pozostaje jeszcze Abby ??
      No ale czas pokaże?? Jeszcze się okaże ze to Josh jest jednak ten zły �� :D

      Usuń
    3. Możliwości jest bardzo wiele, przyznaję :D Prawdę poznacie już niedługo.

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Pozostaje jeszcze CYNAMON... On tez wydaje się podejrzany. Najpierw trzymał stronę Josha potem Tristana , teraz znowu Josha. Mówię wam coś się święci...:D MAT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cynamon szykuje się na międzynarodową wystawę kotów, by olśnić wszystkich swoją urodą. Jest zajęty i nie ma czasu na spiskowanie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Moim zdaniem Kitsune stara się nas wszystkich zwodzić. Tyle różnych tez i podejrzeń. To byłoby za proste gdyby faktycznie Ron był porywaczem. Jedną z opcji, która by to mogła potwierdzić, to taka: Ron zakochał się w Tristanie już dużo wcześniej. Stworzył razem z nim firmę, aby być wciąż blisko niego. Żeby nikt się niczego nie domyślał, wziął Abby za żonę. Potem jednak pojawił się Josh i cały jego plan ze zbliżeniem się do Tristana legł w gruzach. Zrozpaczony porwał chłopaka, zebrał sfałszowane "dowody" i jak mu się wydawało pozbył się problemu. Potem jednak chłopak cudem wrócił. Ron wiedział, że Tristan zwróci na niego uwagę, gdy sobie zrobi coś złego. Stąd cała akcja z próbą samobójczą.
    Jednak jest też inna opcja. Może, tak jak w jednym z odcinków "Sherlocka" ktoś udawał Rona, aby go pogrążyć. Stanowiłoby to także zabezpieczenie w sytuacji, kiedy Josh zostałby uwolniony. Skatowany chłopak wskazałby jako oprawcę biednego Rona, a prawdziwy sprawca byłby wolny.
    Takie są moje teorie. Jednak mam jeszcze jedną. Wszyscy kochamy Cynamona, a na razie jego rola w opowiadaniu jest znikoma. Co by było, gdyby w akcie swojej kociej miłości zdemaskował oprawcę Josha i został bohaterem? To by było przesłodkie.

    Uff, musiałam to napisać. Tak trudno jest snuć teorie spiskowe i nie mieć z kim się nimi podzielić.

    Kitsune, twoje opowiadania są genialne. Wszystkie opisy są doskonałe. Każda postać jest dopracowana i realistyczna, nawet te z "Grzechu". Zazdroszczę ci twoich umiejętności opisywania emocji, w szczególności miłości. Jeżeli miałbyś kiedyś chwilę, zapraszam na mojego ledwie raczkującego bloga z opowiadaniami: www.houseofwords.pl
    Życzę weny i braku kłopotów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Droga, dziękuję za miłe słowa :) Cieszę się, że opowiadania Ci się podobają :) Praca wre i w najbliższej przyszłości zamierzam zasypać Was całą masą różnych historii, również tych magicznych.

      Jak się zapewne domyślasz, nie mogę odnieść się do żadnej z teorii, bo nie chcę psuć Wam zabawy z czytania. Powoli zbliżamy się do końca Zdrajcy, więc wkrótce wszystko się wyjaśni. Proszę o jeszcze troszeczkę cierpliwości.

      W wolnej chwili z przyjemnością odwiedzę Twojego bloga. Dziękuję za link.

      Twój Kitsune

      Usuń
  7. No tak, Ron!!! ale czy Josh nie udawał? To się da zrobić przecież. I to bez trudu. Hmmm... Patrzę w sufit, patrzę w okno, i - oczywiście -na Jego Imperatorską Kocią Wysokość, ale wcale nie robię się mądrzejsza...MB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kto jest zły, bo już się pogubiłem? I dlaczego wszystkie myśli krążą wokół kota?
      Może to on pociąga za sznurki? Bo zobacz - Tristan zabrał go do domu swoich rodziców, gdzie razem z Joshem jest pilnowany. Ponieważ uwielbia jeść i ma słabość do ryb, zmusił Rona do próby samobójczej. Dobrze wiedział, że jego wspólnik tak tego nie zostawi i ruszy mu na ratunek. Jest przy tym przedsiębiorczy, więc bez żadnego wysiłku przekonał kontrahentów do współpracy, na co kot tylko czekał. Ron w wolnej chwili zacznie łapać ryby, które będzie znosił do domu... Czy muszę dodawać więcej? :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Generalnie jestem zadowolona, że nie tylko ja się pogubiłam :) To mi chwilowo wystarczy.
      Moje myśli krążą wokół Kota bo mój Kot rządzi!!! Jest absolutny i ma zawsze rację :) Nie mam nic do powiedzenia w sporze z Jego Wysokością. Robi ze mną co chce! Ale taki dominator mi pasuje! Jeszcze go rozpieszczam do tego wszystkiego:))) Tego co robię dla mojego Kota nie zrobiłabym dla nikogo innego! Żadnych posiłków (także ze względów bezpieczeństwa, wolność jest fajna), czesania, mycia i sprzątania ! Tylko po Jaśnie Kiciusiu :) Żaden inny beneficjent moich wysiłków nie wchodzi w rachubę ;)
      Cynamon miałby u mnie szanse i to ogromne, właściwie biorę go na pniu! Chociaż mam wątpliwości co do zachowania mojego zwierzaka, pardon - Władcy.
      No to wracając do Cynamona - oczywiście że on nie miesza w tym wszystkim tylko łaskawie obserwuje co się dzieje i w zależności od kaprysu obdarowuje swoją uwagą tego lub tamtego. I tyle. Taka kocia natura jest. On nie będzie mieszał, bo - nie daj borze szumiący - co, jeśli coś pójdzie nie po kociej myśli? No przecież obraza majestatu! Potwarz i kalumnia! Nie może to być! Cynamon jest ponad takimi drobiazgami. I już!!! Zatem stanowczo protestuję przeciwko oszczerczym zarzutom, jakoby Cynamon był w cokolwiek zamieszany!!!
      (Cynamonku kochany, nie przejmuj się takimi wypowiedziami, ludzie mają prawo tkwić w błędzie, wybacz im!) Uch!! Zwyczajowo się rozpędziłam. Ale rozumiesz, rozterki przeżywam.
      Wracając do Twojej wypowiedzi-co do Josha w charakterze złego charakteru uważam, że jest to wielce prawdopodobne. Kto wiem może to Ron jest ofiarą???
      Nienienie! To zupełnie nie tak! Przecież to ryby są winne!!!! Znały Cynamona i wiedziały, że on je uwielbia - w sposób dla ryb wysoce niepożądany! One mają gdzieś takie uwielbienie i postanowiły je zwalczać wszelkimi dostępnymi sposobami!!! I uknuły ten wredny plan począwszy od zakochania się Tristana w Joshu, przez porwanie Josha, i jego zdradę i rozwód Rona i wreszcie rozbudzenie jego miłości do wędkowania!!!! Bo jak wędeczka, to łódeczka, jak łódeczka, to wycieczka, jak wycieczka to koteczek!!!! I wtedy buch!!! Cała ławica na łódkę, różnej maści rekiny, orki i wieloryby będą współpracować i ta łódeczka się wywróci i te ryby na Cynamona a ludzie w gratisie dla rekinów i orek!!! Łaaaa!!!! Straszne!!!!! Cynamonku kochany nie daj się zaprosić na żadną wycieczkę łódeczką!!!! Drap pazurami i wiej!!!! Łódeczka to śmierć!!!!! Tylko samolot i chodu z tej wyspy!!!!!!
      Ufff!!!! Ale się zestresowałam :))) !!!!! MB

      Usuń
    3. Nie martw się Piękna MB, kotu nic się nie stanie. To chwilowo mój ulubiony futrzak :D
      Jeśli chodzi o resztę towarzystwa... Hmm... Gwarancji brak :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. No to jak Kiciuś bezpieczny to z całą resztą jakoś dam sobie radę. Chociaż oczywiście mam nadzieję, że to nie Rose, bo kocham ją po prostu nieprzytomnie!!! MB

      Usuń
    5. Rose? Skąd taki pomysł? Chociaż nigdy nic nie wiadomo xD

      Twój Kitsune

      Usuń
  8. Ok mam typy na zdrajców a raczej szefa zdrajców bo wiemy ze to Josh ukradł te projekty ale czy na pewno on ?? Się okaże
    1 Ron
    2 Abby
    3 siostra Tristan moje typy na zdrajców
    Cynamon z powód bycia kotem odpada :D
    Jest jeszcze opcja ze to rodzice Tristana kogoś wynajęli:)
    Tristan sie nie kwalifikuje bo i tak jest bogaty
    A im cos bardziej zagmatwane to rozwiązanie prostsze czyli na pewno będziemy zaskoczeni:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie powiem, choć tak mnie korci :D
      Skreślasz Cynamona? Dlaczego? To żarłok. Potrzebuje gotówki na kolejne puszki tuńczyka.

      Twój Kitsune

      Usuń
  9. A to zmienia kolej rzeczy jeśli chodzi o kota:D Więc Cynamona możemy wykluczyć z kręgu podejrzanych:D MAT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kot jest dobry... Kot jest zły... Wasze teorie nie są jednoznaczne :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  10. Dlaczego wszyscy tak się uwzieli na Rona?? On nie może byc tym porywaczem , bo to by było za proste. Zawsze wszytko jest sprawka kotów. Zawsze. Wszytko. Koty rzadza światem. To tak na prawdę ILLUMIKOTY! Oddajmy im cześć
    Cyziowate Ciastko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolę psy i dla mnie to one rządzą :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Psy nie są na tyle inteligentne aby manipulowac ludźmi
      - Cyziowate Ciastko

      Usuń
    3. Powtarzasz plotki, które psy rozsiewają na temat kotów :D To pies jest najlepszym przyjacielem człowieka (i lisa).

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. To trochę dziwne, że psy chcą żeby ludzie myśleli ze koty są mądrzejsze od nich. A człowiek nie ma przyjaciół bo często ich zdradza. Inaczej nikt by nie jadł psiego mięsa xd
      - Cyziowate Ciastko

      Usuń
    5. W obecnych czasach, gdy badania naukowe potwierdziły, że jedzenie mięsa przyczynia się do raka i innych chorób, podziwiam wszystkich, którzy z własnej woli po nie sięgają. Obojętne czy jest to krowa, świnia, czy pies.
      Mając kota, siedzi się w domu i rozmyśla o głupich rzeczach. Mając psa, wychodzi się na zewnątrz i poznaje grono innych ludzi, ich historie, czasami problemy. To bezcenne doświadczenia, bo ważne jest, by nie zamykać się na innych. I właśnie dlatego to pies jest najlepszym przyjacielem człowieka.

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. E tam. W czasie gdy ktoś musi wychodzić z psem ja wole iść poznawać ludzi w innych ciekawszych miejscach niż osiedlowy trawnik. Poza tym psa nie można zostawić na długo samego w domu. A koty są bardziej samodzielne ,więc można dowoli wychodzić i robić więcej rzeczy niż łazenie po dzielnicy
      ~ Cyziowate Ciastko

      Usuń
  11. Nie mam już pomysłów kto zdradził kto nie :|
    Dlatego czekam co będzie dalej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział prawie gotowy. Jeśli będę miał czas, wrzucę go dzisiaj po południu :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  12. Jak go wrzucisz to mnie bardzo uszczęśliwisz bardzo bardzo:D:D

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja nię będę snuć teori tylko po prostu będę czytać ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytaj, tylko weź się za pisanie, bo czekam na to "nowe" dzieło :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  14. Witam,
    czyżby to naprawdę był Ron za to odpowiedzialny? Może wyżywał si e na Joshu z powodu tego swojego chłopca, który chciał go okraść, i też dobrze, że Josh powiedział co go gnębi, jak się czuje, że jest jak ubezwłasnowolniony...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń