wtorek, 30 maja 2017

mpreg 8

„Bezsenne Noce


Podróż do sklepu nie zajmuje mi wiele czasu. Co prawda centrum handlowe otwarte zostanie dopiero za kilka godzin, lecz sok mogę kupić już teraz. Wybieram sobie duży wózek i ruszam na poszukiwania.
Przemierzając sklepowe alejki decyduję się na mnóstwo innych, zdrowych rzeczy, zwłaszcza owoców. Borówki? Mogą być. Truskawki też. I ananas, brzoskwinie, winogrona. Do tego woda. Koniecznie w szklanych butelkach. Nie pozwolę, by dawał dziecku taką z kranu. Rodzice mają filtr, ale mimo to niezbyt mu ufam.
Przez chwilę zatrzymuję się przy dziale ze słodyczami. Biorę do ręki wielką paczkę landrynek. Czy powinienem je kupić? Eli kocha cukier. Poprzednią zjadł chyba tego samego dnia, choć dobrze wiedział, że mu nie wolno. To wszystko przez to, iż czuję wyrzuty sumienia z powodu tego cholernego misia, na którym niedawno się wyżyłem. Weź się w garść Max. Przecież to może zaszkodzić dziecku. Rozdrażniony odkładam je na miejsce i ruszam w kierunku działu z zabawkami, gdzie przekopuję się przez kilka koszów wypchanych pluszowymi zwierzętami. Słonie, lwy, żyrafy, węże... Gdzie te cholerne niedźwiedzie?!
- Czy mogę panu pomóc? - zaczepia mnie jeden z pracowników, który od pewnego czasu uważnie mi się przygląda.
- Tak. Szukam misia. Dużego i brązowego.
- Musi pan poczekać na dostawę - sprzedawca pozbawia mnie złudzeń.
- Poczekać? A ile to potrwa?
- Tydzień, góra dwa.
- Aż tyle?!- dziwię się.
- Misie kiepsko się sprzedają. Dzieciaki szaleją za tym nowym filmem, który grają w kinie. Pluszowy wąż naturalnych rozmiarów to obecnie hit - mężczyzna wskazuje na dwumetrowego boa dusiciela. Jestem pewny, że zostałbym jego ofiarą, gdybym podarował go Eli.
- To nie do końca to czego szukam - odpowiadam nieco rozczarowany. - Przyjadę później i rozejrzę się w centrum handlowym.
- Obawiam się, że nic innego pan nie znajdzie. Tylko my mamy dział z zabawkami.
- Nie szkodzi. Zamówię przez internet.
- Na prawdę nie chce pan węża? To nasz numer jeden - namolny typ podtyka mi upiornie wyglądającego futrzaka.
- To musi być miś, proszę mi wierzyć - stanowczo stawiam na swoim.
- Jak pan chce, ale proszę pamiętać, że ich też mamy ograniczoną liczbę, więc gdyby zmienił pan zdanie... Przy zakupie całej serii dajemy gratis namiot ogrodowy - uśmiecha się zachęcająco.
- Jestem tradycjonalistą, to musi być miś - staram się go spławić. Gdzie zmierza ten swiat, skoro miś stał się niemodny?
- Max?! - odwracam się gwałtownie, słysząc za plecami znajomy głos.
- Ian? To naprawdę ty?!
- No raczej, że ja! - żywiołowy blondyn, z którym przez kilka lat chodziłem razem do podstawówki, rzuca mi się na szyję, pesząc swoim zachowaniem pracownika sklepu, który dyskretnie się oddala.
- Proszę dać mi znać, gdyby zmienił pan zdanie w kwestii węża. - A ten znowu swoje z tym wężem...
- Macie jeszcze węże? - mój dawny przyjaciel mocno się ożywia. - Całe szczęście! Biorę trzy zestawy. Łącznie z namiotami - spoglądam na Iana z niedowierzaniem.
- A nie mówiłem - sprzedawca z wyższością chwali przezorność mojego rozmówcy. - Pójdę na zaplecze. Za chwilę wracam.
- Max, gratuluję! - gdy zostajemy sami, Ian niespodziewanie ponownie rzuca mi się na szyję. - Wszystko wiem od twojego ojca. Pęka z dumy i wszystkim opowiada, że niedługo zostanie dziadkiem.
- Serio? - uśmiecham się zaskoczony takim obrotem sprawy. - Ojciec nie umie trzymać języka za zębami.
- Spotkałem go w zeszłym tygodniu w sklepie z narzędziami. Był w towarzystwie takiego młodego blondyna. Ponoć jest twój, to prawda? - zostaję szturchnięty w ramię. - Musisz mi zdradzić, jak ci się udało go poderwać? Przecież to chodzący ideał. W dodatku taki młodziutki - rozmarza się.
Co powinienem zrobić? Powiedzieć Ianowi prawdę o Eli? A może brnąć w kłamstwa, które mój ojciec rozpowiada na prawo i lewo, ciesząc się wnukiem i synem-podrywaczem?
- No cóż, to czysty przypadek - zaczynam się nerwowo śmiać.
- Zazdroszczę ci, Max. - Najpierw Freddy, teraz Ian. Jak tak dalej pójdzie, to Eli dorobi się pokaźnej grupy adoratorów. W sumie co mnie to obchodzi? Niech sobie robi co chce. Interesuje mnie tylko mój syn.
- Dzięki.
- Od twojego ojca wiem, że pracujesz obecnie przy jakimś filmie.
- To nic wielkiego. Sprawdzam literówki w scenariuszu. Nie to co ty, lokalny superbohaterze - choć wyprowadziłem się stąd kilka lat temu, mama zawsze przekazuje mi miejscowe plotki.
- Daj spokój - szczerzy się Ian. - Wykonywałem swoją pracę, aż tu nagle rozdzwoniły się telefony, wszyscy chcieli zrobić sobie ze mną zdjęcie, przeprowadzić wywiad. Jestem zwykłym strażakiem, sam wiesz - spuszcza wzrok. Zawsze był nieco nieśmiały. W zeszłym miesiącu, narażając własne życie, wdarł się do płonącego domu i uratował małego chłopca. Wszystkie media o tym mówiły.
- Wiem, że od zawsze nie potrafiłeś przejść obojętnie obok kogoś, komu działa się krzywda.
- Powiem ci prawdę, jeśli obiecasz, że to zostanie tylko między nami - szepcze.
- Obiecuję - zapewniam go uroczyście.
- Jako chłopcy czytaliśmy komiksy, pamiętasz? Marzyłem, by choć raz poczuć się tak jak Superman czy Batman i w końcu się udało. To była najstraszniejsza, a zarazem najwspanialsza chwila w całym moim życiu. Bałem się, że już nigdy nie zobaczę żony i dzieciaków, ale musiałem, po prostu musiałem po niego iść... - jego oczy zachodzą łzami. Ma wielką słabość do dzieciaków.
- Zapewne słyszałeś to wiele razy w ostatnim czasie, ale jestem z ciebie bardzo dumny - wygłaszam pochwalną laurkę. - Nie każdy miałby jaja na tyle wielkie, by zachować się tak jak ty - kładę obie dłonie na ramionach przyjaciela.
- Prawdziwy z ciebie romantyk, Max - obydwaj wybuchamy śmiechem.
- Oto pańskie zamówienie - pracownik działu z zabawkami wręcza Ianowi trzy wielkie kartony.
- Bardzo dziękuję. Syn i córka żyć mi nie dają z powodu tego węża - wzdycha. - Kupiłem też jeden dla dzidziusia, choć jeszcze się nie urodził. 
- Ucieszy się - zapewniam go automatycznie.
- Na to właśnie liczę. A ty nie bierzesz? - kolejny raz widzę zdziwienie na cudzej twarzy. Mam gdzieś tego węża! Chcę misia!
- Mój syn urodzi się za kilka miesięcy, więc mam jeszcze czas.
- Będziecie mieli syna? To wspaniale!
Tak naprawdę to nie wiem co się urodzi. Od samego początku założyłem, iż to będzie syn. Nie było mnie przy Eli podczas ostatnich badań kontrolnych. Muszę go o to zapytać jak tylko wrócę do domu.
Rozmawiam z Ianem jeszcze przez kilkanaście minut. W końcu umawiamy się na przyszły tydzień. Zaprosił nas do siebie, a ja nie bardzo umiałem wytłumaczyć mu, że między mną a Eli nie wszystko jest tak transparentne, jak się wydaje. Łączą nas sekrety, którymi nie chcemy dzielić się z innymi. Szczerze wątpię, iż nastolatek wyrazi chęć odwiedzenia moich znajomych i udawania pary.
Wracam do domu. Jest jeszcze wcześnie. Znając przyzwyczajenia ojca, pewnie poszedł pobiegać wokół jeziora. Mama nie wstaje przed ósmą. Mam więc szansę, by wyciągnąć z Eli prawdę o naszym dziecku.
Zabieram na górę kilka butelek soku jabłkowego, a resztę zakupów upycham do lodówki i spiżarni. Otwieram drzwi od naszego pokoju, lecz po blondynie nie ma śladu. Byłem pewny, że wrócił do łóżka lub dalej rysuje. Podchodzę do stołu, na którym leżą ukończone szkice, nad którymi pracował od rana. Piękne... Tym razem są to japońskie drzewa wiśniowe. Delikatne odcienie różu mieszają się między sobą, tworząc zachwycający pejzaż, który z pewnością znajdzie swojego nabywcę.
Nagle przypomina mi się, że nie sprawdziłem łazienki. Nie zastanawiając się za wiele, łapię za klamkę i otwieram drzwi.
- Tutaj jesteś. Musimy... - chłopak unosi na mnie wzrok oczekując na to, co powiem, lecz słowa zamierają mi w ustach.
- O co chodzi, Max? - ponagla mnie.
- Jesteś nagi - dukam. Powinienem odwrócić wzrok, bo jest to dość niezręczna sytuacja. Nie robię tego. Moje oczy zdają się skanować każdy milimetr jego skóry. Wystające obojczyki, drobne ramiona, malutkie sutki, zaokrąglony brzuch.
- Nie umiesz pukać? - ta uwaga sprawia, iż wraca mi świadomość.
- Nie wyglądasz na zawstydzonego - zauważam.
Jasnowłosy nie zareagował nerwowo. Nie zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Nie zaczął krzyczeć. I nie próbuje się okryć. Po prostu na mnie patrzy, pewnym siebie wzrokiem. Z nas dwojga to ja czuję się bardziej zażenowany. Policzki palą. Mój oddech staje się cięższy. A przecież to on jest rozebrany, nie ja...
- Dlaczego miałbym się wstydzić swojego ciała?
- Większość osób tak właśnie reaguje! - moje słowa brzmią trochę jak desperacki atak. To ja zawiniłem, a on? Czemu się nie chowa? Sprawia wrażenie, jakby mój wzrok błądzący po jego ciele, sprawiał mu przyjemność.
- Zapominasz, że pracowałem jako model - Eli zaczyna przyglądać się własnemu odbiciu w lustrze. - Dla mnie to nic niezwykłego - sięga po gumkę do włosów i nieśpiesznie zabiera się za związanie jasnych pasm, które opadają mu złotą falą na ramiona.
- To już przeszłość! Więcej nie będziesz tego robić!
- Bo co?
- Bo ja tak mówię! - jego spokój i opanowanie niesamowicie podnoszą mi ciśnienie krwi. Jak on może zachowywać się jakby nigdy nic, skoro jest nagi! Widzę go całego! Każdy skrawek jego ciała!
- Nie obchodzi mnie twoje zdanie - chłopak podchodzi bliżej. Celowo mnie prowokuje? Chyba oszalał.
- Załóż coś na siebie! Musimy porozmawiać!
- Cały czas rozmawiamy. Mów, jeśli chcesz - jest tak blisko, iż czuję ciepło, które bije od jego jasnej skóry. Cofam się o krok do tyłu, co natychmiast zostaje przez niego wykorzystane. Eli wyciąga rękę w moją stronę. Przełykam głośno ślinę. Każdy mój nerw jest spięty do granic wytrzymałości.
- Co robisz? - szepczę, gdyż zaschło mi w gardle.
- Ubieram się. Sam mi kazałeś.
- Ja... - zaczynam się jąkać.
- Dobrze się czujesz, Max? - Eli wlepia we mnie swoje fiołkowe tęczówki, przechylając jednocześnie głowę nieznacznie w prawo.
- Tak! Wszystko w porządku - z trudem przełykam ślinę.
- Przesuniesz się trochę? Nie mogę się dostać do majtek.
- Jasne - odskakuję od półek garderoby jak oparzony. Tymczasem cieżarny przegląda ich zawartość, lecz niczego na siebie nie zakłada. Woli mnie torturować. Zabiera wybrane przez siebie ubrania i zanosi je na łóżko.
- Jestem nagi, ale nie głuchy. Mów, bo widzę jak się męczysz - nakłada na siebie jasnoniebieską koszulkę z krótkim rękawem.
- Chodzi o dziecko.
- Nic mu nie jest - uśmiecha się, obejmując brzuch ramionami, jak zwykle ma w zwyczaju robić.
- Nie o to mi chodzi. Pytałeś lekarza o jego płeć?
- Nie - odwraca się do mnie tyłem, ukazując całkiem kształtne pośladki.
- Jak to nie?!
- Dlaczego miałbym to robić?- dziwi się.
- Jak to dlaczego?! Czy to nie oczywiste?!
- Nie dla mnie.
- Eli... Nie wkurzaj mnie... - ostrzegam go.
- Nie rozumiem o co ci chodzi - przyznaje zaskoczony. - Kocham dziecko bez względu na to, czy będzie chłopcem, czy dziewczynką. To ty ubzdurałeś sobie, że chcesz syna, więc to tylko i wyłącznie twój problem.
- Mógłbyś w końcu założyć coś na siebie?! Rozmawiamy o poważnych sprawach!
- By poznać płeć dziecka, potrzebujesz mojej zgody, a ja się nie zgadzam - karzełek pozbawia mnie złudzeń w tej kwestii.
- Nie masz prawa! - bronię swojego zdania.
- Mam, bo to ja jestem w ciąży, a nie ty. Dzidziuś wie, że moja miłość do niego jest bezgraniczna, a twoja nie, dlatego cię nie lubi.
- To już ewidentnie twoja wina! Nie dajesz mi szansy, abym był bliżej swojego syna! - Wpadam w panikę na myśl, że on może mieć rację.
- A ty chciałbyś być dotykany w intymny sposób przez kogoś obcego?
- Nie jestem obcy! Jestem ojcem dziecka! - wykrzykuję prawdę, z którą już dawno powinien się oswoić.
- Powinieneś być bliski dziecku, ale nie mnie - zastrzega z góry, jakby się bał, że wzbudza we mnie jakiekolwiek zainteresowanie. Może sobie pomarzyć. Mężczyźni tacy jak ja nie wiążą się z takimi bezwartościowymi wyrzutkami.
- Mieszkałeś pod moim dachem! Moi rodzice cię przygarnęli! To nic nie znaczy?! - atmosfera między nami z sekundy na sekundę jest coraz bardziej napięta. - Gdzie są twoi rodzice, co?
- Nie wiem - Eli zachowuje spokój, jednocześnie nakładając na siebie bieliznę. Nie patrzy mi w oczy. Coś ukrywa...
- Nie wiesz? Podaj mi adres. Sam z nimi porozmawiam.
- Nie znam ich adresu.
- Pełnoletni jesteś od kilku miesięcy, więc jeszcze do niedawna z nimi mieszkałeś! Żądam ich adresu! - drążę temat, by dać temu karzełkowi do zrozumienia, że ma robić to, co mu każę.
- Ostatni raz widziałem ich mając sześć lat...
- Sześć lat? To kto cię wychowywał?! Ulica?!
- Co to za krzyki?! - do naszej sypialni wkracza ojciec, gotowy nieść pomoc swojemu nowemu ulubieńcowi. - Max, czemu na niego krzyczysz od samego rana?! Tak trudno ci zrozumieć, że masz go nie denerwować? - groźna mina w połączeniu z rozgrzanym po treningu ciałem to sygnał, by się jak najszybciej ewakuować. Niedźwiedź nie okaże mi litości.
- Eli nie chce poznać płci dziecka, a dla mnie to bardzo ważne - próbuję się wytłumaczyć.
- Powiedział nie. Koniec dyskusji, jasne? - spojrzenie Petera Forda jest jak wyrok. Przegrałem to starcie.
- Tak - cedzę przez zęby.
- Jeszcze raz podniesiesz na niego głos, to inaczej sobie porozmawiamy - ojciec grozi mi palcem. Nic nie odpowiadam, lecz w środku aż się gotuję z bezsilności. Ten konus owinął go sobie wokół palca! - Jak się czujesz, mój drogi? - przyszły dziadek zmienia front i uśmiecha się do blondyna.
- Dobrze, proszę pana. Dziękuję - przymila się jasnowłosy.
- Gdyby Max sprawiał ci jakieś problemy, od razu mi powiedz - tata głaszcze go po głowie.
- Wczoraj zabrał mi misia, którego dostałem od Freddiego - Eli nie waha się na mnie skarżyć. - Schował go wysoko w szafie.
- Max, jak Boga kocham... Ile ty masz lat, co? Tylko wstyd mi przynosisz - ojciec mruczy pod nosem. - Zaraz ci go sięgnę. - Z przerażeniem obserwuję, jak mija chłopaka i udaje się do niewielkiej garderoby. Sprawdza dokładnie wszystkie półki, lecz nie znajduje pluszaka. Jego resztki schowałem wczoraj w bagażniku, a rano wyrzuciłem do kontenera w miasteczku. Nie znajdzie dowodów. Jestem uratowany. - Gdzie on jest, synu?
- Na górnej półce -  wskazuję na szafę. Kłamstwo jest złe, bardzo złe, ale obecnie nie mam innego wyboru.
- Nic tu nie ma - oświadcza tata, coraz bardziej rozjuszonym tonem.
- Niemożliwe! - podchodzę bliżej i udaję, że szukam pluszaka. Kątek oka dostrzegam smutek, który maluje się na twarzy złotowłosego. - Musi tu być! - brnę dalej. Eli wycofuje się w kierunku swojego łóżka. Przez chwilę mam wrażenie, że się popłacze. Na szczęście udaje mu się opanować. Zaczyna ściągać poszewkę ze swojej kołdry, którą wkłada do plastikowego kosza.
- Zapomniałem poduszki z ogrodu. Pójdę po nią - wybiega pośpiesznie, zostawiając nas samych.
- Jesteś z siebie zadowolony? - ojciec trzaska głośno drzwiami, wychodząc z pokoju za osiemnastolatkiem.
Podczas śniadania panuje bardzo cicha atmosfera. Zamyślony Eli skubie owoce, którymi mama obłożyła jego porcję owsianki.
- Poradzicie sobie beze mnie, chłopcy? Mam dziś sporo pracy i wrócę dopiero wieczorem - kobieta próbuje przełamać ciszę.
- Oczywiście, Pamelo. Z pewnością damy sobie radę - tata całuje mamę w rękę, nie spuszczając wzroku z jasnowłosego.
- Może wybierzecie się gdzieś na obiad? Szczerze wątpię, że uda mi się wrócić przed kolacją.
- To świetny pomysł, kochanie. Co ty na to Eli? Masz ochotę na wycieczkę? - zagaduje ciężarnego.
- Przepraszam, ale wolałbym zostać w domu. Mam sporo pracy, a jutro przyjeżdża kurier - odpowiada Eli.
- W takim razie zamówimy coś gotowego. Może być? - tata za wszelką cenę próbuje poprawić humor nastolatka.
- Jeśli pan chce, ugotuję obiad. To żaden problem - Eli uśmiecha się lekko, jakby czytał ojcu w myślach.
- Liczyłem, że to powiesz - cieszy się niedźwiedź. - Zrobisz to samo danie co ostatnio?
- Tak - fiołkowooki przytakuje potulnie.
- Więc postanowione! Max pojedzie po zakupy. Napisz mu na kartce co będzie ci potrzebne - ojca łatwo go udobruchać dobrym jedzeniem.
- Tylko nie wykorzystujcie go za bardzo - martwi się mama. - W pierwszej kolejności ma odpoczywać. - A ty, synu, skoro masz energię na kłótnie od świtu, będziesz mógł się wykazać w inny sposób. Zrobisz pranie, odkurzysz dom i zajrzysz do naszych sąsiadów. Niewykluczone, że będziesz też musiał narąbać im drewna do kominka.
- Ale mamo...- jęczę, zaskoczony tak surową karą.
- Bez dyskusji! Od dziś codziennie masz zmieniać pościel w waszym pokoju i sprzątać łazienkę. Dziecko ma żyć w sterylnej czystości, więc nie ma mowy, by znalazł się tam choćby pyłek kurzu, jasne?- wzrok wkurzonej Pameli Ford jest doprawdy przerażający.
- Coś jeszcze? - humor zupełnie mnie opuszcza na myśl o domowych obowiązkach.
- Wyprasujesz rzeczy i umyjesz okna - czy ta lista na swój koniec?
- Jesteś kochana jak zawsze - uśmiecham się kwaśno.
- Najpierw nas unikałeś jak ognia, a teraz denerwujesz swojego partnera. Chyba nie liczyłeś na to, że obejdzie się bez konsekwencji, prawda? - kobieta wstaje od stołu i poprawia zagniecenia na swojej letniej sukience. - Widzimy się wieczorem.
- Odwiozę mamę. Bądźcie grzeczni - ojciec rzuca mi ostrzegawcze spojrzenie.
Eli również szybko się podnosi, by zapisać na kartce produkty, które mam kupić.
- Proszę - wręcza mi różowy papierek w kształcie jabłka. Moja mama uwielbia takie tandetne gadżety.
- Prawie nic nie zjadłeś - zwracam uwagę na jego miseczkę.
- Nie jestem głodny.
- Wolałbyś coś innego? Przywiozę ci...
- Niczego nie chcę, dziękuję - zimny ton jego głosu zdradza, iż nadal ma do mnie żal.
- Eli, jeśli chodzi o misia, to kupię ci innego - zaczynam ostrożnie.
- Nie musisz.
- Poniosło mnie i...- próbuję się wytłumaczyć.
- Nie mam czasu na bzdury - osiemnastolatek sięga po szklankę, do której nalewa wody z kranu.
- Przywiozłem ci soki - przypominam mu.
- Wolę wodę.
- Nie zachowuj się w taki sposób. Przecież powiedziałem, że odkupię misia - łapię chłopaka za ramię, lecz ten od razu cofa się do tyłu, zmuszając mnie, bym zabrał rękę.
- Niczego od ciebie nie chcę - spogląda na mnie z pogardą, po czym wychodzi do ogrodu.
Świetnie, Max. Możesz być z siebie dumny... Tym głupim wybrykiem przekreśliłeś szanse, by się do niego zbliżyć. Nie pozwoli ci się dotknąć. Nie zyskasz pewności, że urodzi się syn. A co gorsze, nie nawiążesz więzi z maleństwem.
Sprzedawca miał rację. Powinienem kupić tego cholernego węża, a następnie udusić nim Freddiego. Randki i prezenty, tak? Jeszcze zobaczymy...

37 komentarzy:

  1. Hej, pierwsza? Rzadko się zdarza :) Max i jego uparta, władcza postawa... To jest słodkie i irytujące jednocześnie. Biedny Eli. No ja wiem, że ten miś dużo znaczył, bo kryły się za nim pewne uczucia, ale Freddy? Serio Eli? Wiem, że chcesz kogoś kto cię pokocha i wgl, no ale Max... Ugh, wybory, wybory :) Czytając końcówkę mam wrażenie, że Max wymyśli coś mega głupiego, ale będzie też ubaw z czytania jego zmagań. Czuje to, w kościach.
    No cóż, czekam na dalsze losy tych dwójki :)

    //Mika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Max jest słodziakiem :) Jego pomysły przejdą do historii, zobaczysz. Czasami podszept intuicji bywa bezcenny :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Przez ciebie mam tyle różnych wizji tego co Max może zrobić, albo jak się zachować... Ach, aż się nie mogę doczekać! :)
      I nie przecze Max to słodziak, to jest pewne.

      Tylko żeby się przy tym nie wplątał w coś takiego jak bójka, na przykład. Niech wszystkie bóstwa nad nim czuwają, a szczególnie lisi demon :3

      //Mika

      Usuń
    3. Lisi demon ma zupełnie inny pomysł :D Biedny Max, jak on to wszystko wytrzyma?

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Oj oj, Max, teraz to sobie grób wykonałeś... Mam nadzieję, że po tym jak się wymęczysz (ciesz się, że twoi rodzice mają malutki domek :D) ktoś okaże Ci choć krztę litości :P

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomoc dla Maxa już zaplanowałem :D Nic nie zdradzę, bo nie będę spoilerować własnego opowiadania.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Ho-ho-ho! (wcale nie wzywam na pomoc świętego Mikołaja :D) No to powiem Ci, że jest coraz ciekawiej

      Wegi
      Ps. Czekam niecierpliwie na Zdrajcę :)

      Usuń
    3. Tak, teraz będzie Zdrajca. Może jutro. Zobaczymy jak pójdzie mi nocne pisanie.

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Czekaj... Jakie nocne pisanie?! O NIENIENIEIENIE. Nie. Herbatka, seriale i do łóżka! :)

      Wegi

      Usuń
    5. Ciągle jestem w łóżku. Lubię tu pisać :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Nie ma oszukiwania :o Trollujesz system! :D

      Wegi

      Usuń
    7. Nie oszukuję. Właśnie zaczynam 3 stronę Zdrajcy.

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Głupi Max jak on mnie denerwuje :( wogóle nie dba o syna... kiedy on sie kapnie że jak uszczęśliwi Eli to uszczęśliwi też dziecko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Max bardzo dba o syna. Ciągle o nim myśli. Eli jest mu zbędny, tylko co z nim zrobić do końca ciąży?

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Co Tu powiedzieć tylko tyle ze obydwoje zachowują się jak dzieci :D:D
    Coś się świeci jest za spokojnie :D
    A Max na kolana i kajaj się za morderstwo Misia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam już obmyślany cały pakiet kar, nie martw się. Misiu z pewnością zostanie pomszczony :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. No ja myślę bo jak dla mnie Max przejawia skłonności socjopatyczne :D:D
      Kary, karami ma klęczeć i błagać o wybaczenie :D
      A wogule to się. Zacznę śmiać jak okaże się ze będzie dziewczynka a nie chłopak hahahhah :P:P

      Usuń
    3. Jeszcze nie zdecydowałem czy urodzi się chłopiec, czy dziewczynka. To dla wszystkich będzie niespodzianka.

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Whaaaa!!!! To ja obstawiam parkę !!! :) I wykończonego tym szczęściem Maxa!!! YESYESYEEESSS!!!!! Taram taram tadam ! Hop i siup! I dwójeczka dzieci już !!!!
    A miśków będzie "dwóch" obydwa równie koszmarne i obydwa równie kochane ;) No i Max pobije Freddiego i Ian będzie musiał go odciągać, a Max będzie miał mordercze zamiary (po miśku widać że umie je wcielić w życie i wgl furiatem jest) a Pamela - ach kochana Pamela - wkroczy z patelnią (moja oferta nadal aktualna; mogę pożyczać patelnię na prawo i lewo, ciągle się sprawdza, bez dwóch zdań) ustawia towarzyystwo po katach, ojciec Maxa zachwycony i do szaleństwa wielbi żonę (a myślał, że bardziej to już nie jest mozliwe) a Eli w tym wszystkim niczym oaza spokoju (odzyskanego po doprowadzeniu Maxa do furii, wiem co mówię/piszę :D) zajmie się dziećmi i z wdziękiem będzie się znęcał nad Maxem. A jeszcze przed rozwiązaniem zajdzie mu w ten... no ... za skórę tak, że Max zapomni jak się nazywa i zakocha się w Elim do szaleństwa, a ten będzie go trzymać na dystans i Max zupełnie straci rozum, a jak już się podda to Eli łaskawie rzuci mu okruszek, Max odzyska nadzieję i kupi landryny, i potem ten Freddy, no to dlatego Max go pobije , no sama się w tym wszystkim pogubiłam :)))
    Czekaj, czekaj, niech no ja przeczytam co napisałam....
    taaa...
    No nie wiem, ja zgubiłam wątek :), na wszelki wypadek do niczego się nie przyznaję, tzn. do patelni się przyznaję. Tak. Patelnia to jest to. Taki argument ciężko zbić :)))
    MB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna, skąd w Tobie te mordercze zapędy? Max nie zrobił nic złego. Walczy o syna jak lew. Nic więcej nie zdradzę, ale będzie się działo, oj będzie... :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. No JA mam mordercze zapędy?!?!?! JA ?!?!??! A kto zamordował miśka ?!?!?!?! Hę?! Się grzecznie pytam!!!
      Ja się tylko dostosowuję, że tak powiem elastyczna jestem :) Spójrz jaki chaos jest w moim komentarzu - no wypisz wymaluj chaos w głowie Maxa.... :))) MB

      Usuń
    3. Max jest bardzo poukładanym człowiekiem. Nie zaszedłby tak daleko, gdyby ogarniał go chaos.

      Miś musiał odejść. Sama rozumiesz. Niech spoczywa w pokoju.

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Max może i jest poukładany, ale chyba tylko zawodowo. Poza tym ...No mówię Ci, że chłopak ma w głowie jeden wielki chaos
      Co do miśka -coś w tym jest ;) MB

      Usuń
    5. Prawdziwe rewolucje dopiero przed nim, wierz mi. Postaram się, by najbliższe pół roku było najbardziej emocjonującym okresem w jego życiu :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. No to czekam *gwiazdki szczęścia w oczkach* MB

      Usuń
    7. W tym tygodniu pewnie już nic nie wrzucę, ale w przyszłym kto wie :D Muszę nadgonić Zdrajcę, bo Tristan się na mnie obrazi.

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Na Tristana też czekam :) MB

      Usuń
  6. Max zabierze go na randkę? :) Proszę powiedz, że tak! :3
    Max podczas pracy będziesz miał dużo czasu by pomyśleć :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Osobiście czekam aż opowiadania zamienią się w tomik, który będzie można postawić na półce i czytać pomimo wrednego wi-fi. To by było coś :D później spotkania z widzami, tłumy rozrzeszczanych fanów i autografy na dekoltach. Czekam, czekam, może się doczekam. ;) co do Maxa to wywołuje tal skrajne emocje, że ludzie dziwią się czemu mamroczę niezadowolona do telefonu. Dobrze, że ma słabość (nagość Eliego) bo można mu wreszcie utrzeć nos zamiast krzyczeć do monitora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcesz mieć tomik, by od razu poznać zakończenie, prawda? :D A tu nic z tego :P
      Spotkań z fanami też nie planuję. Jestem na to zbyt nieśmiały. Pisanie to moja pasja, ale od blogowania do wydawania droga jest bardzo daleka. Bardzo, bardzo, bardzo... I kto by to kupił?
      Max dopiero rozwija skrzydełka. Czeka go jazda bez trzymanki, wierz mi :D Potrzebuję trochę czasu, by to wszystko opisać. Ciekawe czy Was zaskoczę :D Nie mogę się doczekać :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  8. Pytanie dlaczego oni traktują go jakby był ze szkła??? On jest w ciąży o nue niepełnosprawny. A Max to już wgl przesadza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo bardzo pragnęli wnuka, a poza tym ma to związek z przeszłością Eli, o której Max nie ma zielonego pojęcia.

      Twój Kitsune

      Usuń
  9. Max jak gosposia haha dobrze mu tak troche odreaguje i moze przemysli to i owo. Mam cichą nadzieje,źe jednak uda im się dojść do jakiegoś kompromisu ze względu na dziecko a Max sie ogarnie w koncu

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    Max, a co zrobisz jak urodzi się dziewczynka? To już nie będzie Twoje dziecko, ciekawe na jaki pomysł wpadł, och Eli się odsuwa i dobrze...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. Pracuję w sklepie z zabawkami i doskonale znam ból sprzedawcy, gdy góra wymaga sprzedaży konkretnej rzeczy w dużych ilościach :D
    Życzę Maxowi żeby mu się córka urodziła, bo ciągle tylko ten "syn i syn" jak zacięta płyta, chociaż nawet nie zna płci dziecka :D
    A tak na marginesie to moje Simsowe mpregi rodzą same córki (5 córek!) - jakoś nie chcą syna spłodzić, ciekawe czemu :D
    Pozdrawiam, mysza_polna.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejeczka,
    cudnie, Max, a co ty zrobisz jak urodzi się dziewczynka? to nie będzie Twoje dziecko? och Eli się odsuwa i dobrze...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń