niedziela, 14 maja 2017

Rozdział XXIII

„Zdrajca


- Kochanie, opowiesz mi co dziś robiłeś? - pytam sennym głosem licząc, że zdołam go jakoś udobruchać.
- Zapytaj ochroniarzy. Oni z pewnością wszystko ci opowiedzą.
- Josh... Nie bądź dla mnie taki zimny.
- A jaki mam być?
- Bardzo za tobą tęsknię - szepczę, by nie obudzić Rona.
- Gdyby tak było, byłbyś teraz ze mną, a nie z nim. Nie widziałem cię od trzech dni - wyrzuca mi.
- Mógłbyś wykrzesać z siebie odrobinę wyrozumienia. Ktoś czyha na twoje życie, Ron leży w szpitalu, a ja spędziłem cały dzień z bandą dziwaków, z których jeden chce poślubić swoją małpkę. Jestem wykończony i marzę tylko o tym, by cię przytulić.
- Pozwól mi przyjechać, to będziesz mnie tulił bez przerwy. I kto wie, może pozwolę ci na coś więcej... - kusi zmysłowo. Przecież zdaje sobie sprawę, że nie pozostanę obojętny.
- Nie - wybucham cichym śmiechem.
- Dlaczego nie? - jęczy do słuchawki.
- Przestań... Kiedy wydajesz z siebie takie dźwięki, mam na ciebie straszną ochotę.
- Tak? A mi zupełnie przeszła ochota na seks z tobą.
- Nawet tak nie żartuj - prycham obrażony. - Gdy wrócę, masz czekać w łóżku. Nagi i gotowy.
- Nie.
- Jak to nie?
- Po prostu nie. Idź spać.
- Nie chcę. Wolę rozmawiać z tobą niż... - ziewam.
- Kłamca.
- No dobrze, jestem trochę zmęczony - pocieram dłonią podrażnione oczy.
- Trochę?
- Jadłeś coś dzisiaj?
- Może - nie lubię, gdy odpowiada półsłówkami.
- Nie możesz bardziej schudnąć, bo znikniesz, a to złamałoby mi serce.
- Nie wierzę w ani jedno twoje słowo.
- Bardzo cię kocham - prowokuję ukochanego swoim wyznaniem.
- Zasługuję na to, by być kochanym.
- A ty?
- Co ja? - udaje niewiniątko.
- Kochasz mnie?
- Nie pamiętam.
- Nie pamiętasz? Przypomnę ci, gdy wrócę.
- Znowu nocujesz w szpitalu?
- Tak. Ron jest w rozsypce. Potrzebuje mnie.
- Nie kocham cię. Dobranoc - rozłącza się, karząc mnie kolejnym atakiem zazdrości.
Od Dennisa wiem, że muszą w niego wpychać każdy kęs. Przedtem też taki był. Gdy bardzo się czymś denerwował, potrafił nie jeść przez kilka dni. Jest taki chudy. Nie może... Powieki same mi się zamykają. Jutro, zajmę się tym jutro.

- Pański wspólnik bardzo szybko dochodzi do siebie. Za kilka dni będzie mógł wrócić do domu.
- Cieszę się, panie doktorze. To naprawdę dobra wiadomość - czuję jak część przytłaczającego mnie ciężaru spada z moich ramion.
- Za to o panu nie mogę tego powiedzieć. Powinien pan pojechać do domu i trochę odpocząć, bo jak tak dalej pójdzie to i pan zostanie moim pacjentem, panie Wood - ordynator zaczyna się bawić swoimi okularami, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Bez Rona firma tonie. Nie mogę do tego dopuścić, bo wtedy naprawdę się załamie.
- Nie jest pan niezniszczalny. Przecież pan Horton ma tu niezłą opiekę.
- Wiem i jestem za to bardzo wdzięczny, lecz wolę go mieć na oku. Mam wrażenie, że nie jest jeszcze gotowy, by samemu zmierzyć się z tym, co się stało.
- W każdym razie ostrzegałem pana.
- Dziękuję.
- A jak się ma mój drugi pacjent?
- Josh? Świetnie... Jak tak dalej pójdzie, będę musiał kazać ochronie, by siłą go karmili.
- Proszę na niego nie naciskać.
- Staram się, ale to takie trudne! W dodatku jest cholernie uparty! Gdyby mnie posłuchał, ale nie... On musi wszystko po swojemu.
- Z pana relacji wnioskuję, że ma niezły charakterek. Zawsze taki był?
- Uparty jak osioł? Owszem.
- W takim razie zazdroszczę panu anielskich pokładów spokoju.
- Rozczaruje pana doktorze jeśli powiem, że z tym spokojem to różnie bywa?
- Ależ skąd. Choć dla pana to trudne, powinien się pan cieszyć. Jego osobowość coraz wyraźniej daje o sobie znać. Wkrótce powinien odzyskać pamięć.
- Z jednej strony byłoby mi łatwiej, ale z drugiej... Mam wrażenie, że zaczęliśmy wszystko od początku. Było nieco dziwnie, ale teraz jest już dobrze. Ze wspomnieniami, czy bez nich, kocham go tak samo mocno.
- Mam dziś nocny dyżur. Proponuję, by pojechał pan do domu, a ja posiedzę z pańskim przyjacielem, dobrze?
- Proszę się mną nie przejmować, poradzę sobie.
- Mimo wszystko nalegam. Do rana nie chcę tu pana widzieć, jasne? Ma się pan porządnie wyspać, bo straszy pan mój personel.
- Dziękuję - żegnam się, wychodząc z gabinetu doktora Kenta.

Gdy mam już za sobą wszystkie spotkania, Harold zawozi mnie do apartamentowca. Przez chwilę przyglądam się miejscu, przez które porywacz próbował przedrzeć się do środka ostatnim razem. Wstrząsa mną nieprzyjemny, zimny dreszcz. Ściskam telefon, na który co kilkanaście minut dostaję raport z domu. „Wszystko w porządku” - czytam ostatnią wiadomość. To bardzo mnie uspokaja.
Ochrona nie spuszcza mnie z oczu, co uważam za drażniące. Kilka par oczu bezustannie śledzi każdy mój ruch. Na szczęście zostawiają mnie samego, gdy wchodzę do mieszkania. Teraz lepiej rozumiem Josha. Bycie chronionym ma swoje ciemne strony. Jeszcze dwa, trzy dni i będzie po wszystkim.
- Panie Wood! - Rose z entuzjazmem rzuca mi się na szyję.
- Rose? Co tu robisz? Już późno - próbuję uwolnić się z jej uścisku.
- Jak to co robię? Czekałam na pana z kolacją. Jak pan wygląda? - łapie mnie za brodę i uważnie wpatruje się w ciemne cienie pod oczami, których nie mam przed nią jak ukryć.
- Nic mi nie jest, serio.
- Jak się czuje pan Ron?
- Lepiej.
- Taki młody chłopak, a mógł doprowadzić do takiej tragedii... - kobieta z zatroskaniem ociera łzy z twarzy. - Harold mówił mi, że zostawił pan Josha pod opieką obcych ludzi. To prawda? - szybko zmienia temat.
- Dennis się nim zajmuje.
- Powinien być blisko pana. Nikomu innemu nie ufa.
- Wiem, codziennie mi to wypomina, ale nie przywiozę go tutaj dopóki porywacz nie zostanie aresztowany.
- Biedaczek. Pewnie bardzo to przeżywa - ona też trzyma jego stronę? Czemu wszyscy są przeciwko mnie?
- Ron wybrał najmniej odpowiedni moment.
- No dobrze, resztę opowie mi pan podczas kolacji.
- Wybacz Rose, ale nie jestem głodny. Chcę jeszcze raz zadzwonić do Josha, a potem iść spać.
- Udam, że tego nie słyszałam. Marsz do stołu! - wskazuje mi palcem odpowiedni kierunek. Widząc jej groźnie błyszczące oczy, ani myślę dyskutować.
- Taka musztra potrzebna jest Joshowi, a nie mnie - szepczę pod nosem.
- Nim też się zajmę - zapewnia, nakładając mi na talerz olbrzymią porcję.
- Proszę, zrób to. Dennis powiedział, że cały dzisiejszy dzień leżał w łóżku z Cynamonem i niczego nie tknął.
- Proszę mi oddać swój telefon. Za chwilę do niego zadzwonię - wyciąga rękę po mojego smartfona.
- Naprawdę?
- Szybciutko, bez ociągania się - pogania mnie, odwiązując fartuszek i siadając obok mnie przy stole. - Tylko proszę wybrać numer. Nie lubię tych nowoczesnych urządzeń.
- Mam nadzieję, że odbierze - czekam kilka sygnałów. Błękitnooki nie śpieszy się z podjęciem decyzji.
- Nie chcę z tobą rozmawiać. Jestem zmęczony - nie potrafię ukryć uśmiechu, słysząc ton jego głosu. Wciąż króluje „koci foch”.
- A porozmawiasz z Rose? Jest tu ze mną.
- Tylko pod warunkiem, że nie będziesz podsłuchiwać - odgraża się.
- Proszę mi to dać - Meksykanka odbiera mi urządzenie, z którym od razu przenosi się na kanapę. - Jak się masz mój mój skarbeczku? Dobrze się czujesz? - traktuje go, jakby był małym chłopcem, co najwyraźniej mu odpowiada. - Nie, nie przeszkadza nam. Kazałam mu zjeść kolację. A ty już jadłeś? Chcę wszystko wiedzieć - zachęca go do zwierzeń.
Przez ponad dwadzieścia minut ich rozmowy słyszę tylko „tak” lub „nie”, powtarzane przez Rose bez końca. Za to czarnowłosy jest znacznie bardziej wylewny. Opowiada jej różne rzeczy ze szczegółami, których mi nie chciał powiedzieć. Pomimo zmęczenia, czuję bolesne ukłucie zazdrości.
- Ma do pana uzasadniony żal za to, że został sam - wyrokuje po zakończeniu połączenia.
- Poproś go, by trochę mi odpuścił. Musiałem pomóc Ronowi.
- On ma rację, panie Wood. Pan Ron ma rodzinę, żonę, przyjaciół. Mógł poprosić o pomoc kogoś innego. Josh pana potrzebuje.
- Za kilka dni wypuszczą go ze szpitala, a wtedy wynagrodzę mu moją nieobecność. Kupię co zechce, albo zabiorę w jakieś piękne miejsce.
- To za mało.
- To co mam zrobić? - pytam załamany.
- Zabrać mnie ze sobą.
- Nie chcę cię narażać na niebezpieczeństwo.
- Proszę nie opowiadać bzdur. Rozmawiałam już z córką. Ona też uważa, że muszę jechać.
- Nie przekonam cię do zmiany decyzji?
- Może pan próbować, ale szkoda na to czasu. Przyjdę rano przygotować panu śniadanie, bez którego nie wyjdzie pan z domu. A teraz do spania.
- Jesteś aniołem - całuję ją w policzek.

Żegnam się z Rose, po czym biorę prysznic i układam wygodnie na łóżku. Kładę telefon na poduszce. Jeszcze ten raz...
- Tristan, idź w końcu spać!
- Odebrałeś, czyli jednak nie śpisz... Dlaczego? - poprawiam poduszki i gaszę światło.
- Nie twoja sprawa.
- Nie możesz zasnąć, prawda?
- Nie jestem zmęczony.
- Jesteś. I znowu leżysz za blisko brzegu.
- Skąd wiesz?
- Znam cię. Odsuń się stamtąd. Nie chcę, żebyś spadł.
- Dobrze mi tu.
- A mi nie. Proszę, mów coś do mnie. Chcę słyszeć twój głos zasypiając.
- Ty już śpisz - śmieje się cicho. - Zupełnie jak Cynamon. Wiesz, że umościł się na twojej poduszce?
- Zgoń go.
- Nie. Znowu mnie kocha.
- Nikt nie kocha cię tak mocno jak ja - licytuję się o jego miłość z kotem...
- Cynamon jest taki mięciutki... Dziękuję, że go dla mnie kupiłeś.
- Jak ci się udało uzyskać przebaczenie?
- Dennis mi pomógł. Powiedział, że potrafi każdego obłaskawić i miał rację.
- Tak? To dobrze - ziewam.
- Śpij - otula mnie jego cichy szept.
- Kocham cię.
- Dobranoc.
- Josh... - muszę to usłyszeć chociaż raz.
- Kocham cię, ale tylko troszeczkę.
To mi wystarczy.

27 komentarzy:

  1. Pierwsza rozdział super tylko krótki jak dla mnie ale i tak jestem szczęśliwa biedny Josh sam jak palec :(:(:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był długi rozdział. Serio. Za szybko przeczytałaś :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Słodko :D.

    Wiem, wiem, strasznie konstruktywny komentarz.

    Wiem, że są daleko i tęsknią, ale właśnie ta tęsknota jest taka słodka.

    Mam teorię: myślę, że Josh nie zdradził Tristana, a jeśli jednak to zrobił, to musiał mieć jakiś powód. Chociaż z drugiej strony mam wrażenie, że w tym opowiadaniu nie wszystko (albo nawet większość) jest tym, czym wydaje się na pierwszy rzut okiem.

    Gratuluje warsztatu, bo nieźle mieszasz mi w głowie tym opowiadaniem :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Droga, ja jeszcze nic nie zrobiłem :D Najlepsze dopiero przed nami, wierz mi :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Mrrrrr,mrrrrr,mrrrrrr....... Chyba zamieniam się powoli w Cynamona......
    Pozdrawia i weny życzy
    Mefisto

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiec radzę Ci nie czytać kolejnych rozdziałów, bo jeszcze dorobisz się futra :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Super kolejny rozdział!!! Rozkoszowałam się każdym zdaniem 😜 ale... eh czuje tą tęsknotę między nimi 😭 to straszne...xD A Rose jest boska 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tęsknotę? Tristan jeszcze słabo tęskni. Stać go na więcej :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Kitsune ty sadysto😱...😂😂😂

      Usuń
    3. Moja Droga, to jest opowiadanie BDSM (może nie tak ostre, ale jednak), a ja nie wyłożyłem jeszcze wszystkich kart na stół :D Czeka Was sporo niespodzianek :D I tak, w tym wypadku będę sadystą.

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. A ja mam teorię ze za wszystkim stoi jednak Ron jestem pewna 99% wszystkie komórki mi to podpowiadają Ron mi sie od początku wydaje podejrzany,pewnie kocha sie w Tristanie kto wie poczekamy zobaczymy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ron znowu trafia na czarną listę. Ma pecha, biedaczek :(

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Tobie też się udzielił foch od Cynamona? I co ja mam teraz zrobić? Gdybym mogła zmusić wena do powrotu to bym to chętnie zrobiła... Nienawidzę takich zastojów. A może wystarczy tylko otworzyć drzwi? ^^

    Co do rozdziału to muszę przyznać, że wszyscy w koło traktują Josha jak dziecko, ale jemu przeszkadza tylko gdy tak go traktuje Tristan... Ciekawy przypadek. Josh moim zdaniem odzyskał już część wspomnień ale nie chce się do tego przyznać.

    Ktoś na czarnej liście znajdować się zawsze musi prawda? Tu akurat padło na Rona, co zrobić :)

    Rose jak zwykle bije wszystkich na głowę ^^ śmiało mogę rzec(tak się to pisze? Późjo już) że Rose to taka damska wersja mojego króla ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma czegoś takiego jak brak weny. Jest za to jej nadmiar, który powoduje, że pojawiają się niesamowite pomysły na opowiadania :D

      W sprawie Zdrajcy nie będę się wypowiadać. Nie chcę niczego zdradzać.

      Twój Kitsune

      Usuń
  7. A ja myślałam że jednak uda się coś od ciebie wyciągnąć w sprawie zdrajcy hahaha:)twarda sztuka z ciebie :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział napisałem :D Więcej nie zdradzę :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  8. Proszę �� obiecaj że nie będzie żadnych dramatu jak w przypadku Kai bo tego nie przeżyję :(:(:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniała mi się taka scena z "Nowych szat króla" Disneya, gdy Izma powiedziała "nigdy nie lubiłam twoich zrazików!", a Ty nie lubisz moich dramatów? Szkoda, bo będzie się działo :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Może powiem tak dramaty mogą być co by to było za opowiadanie,ale proszę cię nie uśmiercić bohaterów bo tego nie przeżyję po Kaim dochodziłam do siebie 2 dni :/:/

      Usuń
    3. Uśmiercanie jest fajne :D Złamane serca, ból, czasami krew i ta tragedia :D Aż mi się oczy świecą tak się nakręciłem :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  9. ROOOSEEE!!!! Kocham kobietę, jak bonia dy-dy. Nia ma to jak odrobina stanowczości :)))) Kitsune, jeszcze kilka takich kobiet i chyba rozszerzę swoje... eee... horyzonty! :)))
    Kira- słoneczko moje Ty najsłodsze, wena przyjdzie tylko nie myśl o tym. Sama przyjdzie, na siłę nie da rady. To trochę jak zone w KnB.
    Kitsuś, ale mpreg dokończysz, prawda? MB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się ukryć, że lubię silne i zdecydowane kobiety :D Wolałbym jednak, abyś pozostała przy mężczyznach, bo kto będzie mnie kochać? :P

      Bezsenne noce są moją odskocznią. Czasami mam ochotę pisać nowe rozdziały, a czasami nie. Teraz wolę Zdrajcę.

      Twój Kitsune

      Usuń
  10. Przepraszam czy ja o czymś nie wiem Kitsune chce przestać pisac mpreg nie ....:'(:'(:'( teraz to depresje będę mieć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie tyle przestać, co trudno mi przewidzieć kiedy powstaną nowe rozdziały. Max to mój cukiereczek, ale mam inne priorytety.

      Twój Kitsune

      Usuń
  11. Coś czuje ze wena nie dala spokoju i właśnie powstaje nowe magiczne opowiadanie:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie. To magiczne musi poczekać. Mam w planach coś zupełnie innego :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  12. Witam,
    och, bardzo tęsknią, a Rose to ja uwielbiam jest niezastąpiona.
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń