wtorek, 20 czerwca 2017

Rozdział XXXI

„Zdrajca


Do naszego ślubu zostało dziesięć dni. Przygotowania idą pełną parą. Moja mama przechodzi samą siebie, nadzorując wszystko za pomocą internetu. Rodzice mają przyjechać dopiero w przyszłym tygodniu, gdyż ojciec nie może wyjechać z Dubaju do czasu, aż wygaśnie jeden z jego najważniejszych kontraktów. Nie mam im tego za złe. W naszej rodzinie pracoholizm jest dziedziczny.
Ron i Abby rozstają się w przyjaźni. Pomógł im psycholog, którego im znalazłem. Bałem się, że Ron znowu da się ponieść emocjom, więc zmusiłem go do terapii. Gdy lekarz usłyszał o rozwodzie, zaproponował, by na następną sesję zaprosił także żonę. To uratowało ich przyjaźń, lecz nie małżeństwo. Mój wspólnik wciąż mieszka w apartamentowcu. Ma to swoje dobre strony, gdyż jak sam twierdzi, jest wabikiem na psychopatę. Ponoć ma to coś wspólnego z łowieniem ryb, ale wolę nie rozwijać tego tematu. Od czasu ostatnich „lekcji” nadal sporo czyta na ten temat, bo jak sam twierdzi, nigdy nie wiadomo kiedy ta wiedza okaże się niezbędna.
Detektyw Tanner, w którym pokładałem spore nadzieje, nadal niczego nie znalazł. Porywacz zapadł się pod ziemię lub przyczaił, szukając lepszej okazji. Jego zdaniem powinienem jeszcze raz przemyśleć organizowanie tak wystawnego przyjęcia. Ślub bierze się tylko raz w życiu. Ludzie z agencji dokładnie sprawdzili wszystkich zatrudnionych przez mamę pracowników. Najczęściej są to osoby z dużym doświadczeniem, więc szczerze wątpię, iż wśród nich znajdzie się ktoś niepowołany. Poza tym nie spuszczę Josha z oczu na sekundę. Będzie cały czas przy mnie, aż do końca życia.
Moim największym problemem okazuje się jego nowa „praca”. Tanner bezustannie podsyła mu różne dokumenty do przejrzenia. Próbował mnie przekonać, abym zgodził się na zatrudnienie Josha na okres próbny, ale ja nie chcę o tym słuchać. Nie będzie pracował w agencji detektywistycznej i koniec! Obojętne, czy powierzy mu stanowisko konsultanta, czy też zrobi z niego szefa działu. To zajęcie niesie ze sobą niebezpieczeństwo, przed którym staram się go ochronić. Oczywiście mój niesubordynowany narzeczony ma na ten temat odmienne zdanie. Jest tak bardzo zafascynowanym nowym zajęciem, że nie chce słuchać o powrocie na studia. Rozmawiałem z rektorem w jego imieniu. Sytuacja nie wygląda dobrze. Josh musiałby włożyć sporo pracy, by ponownie podejść do egzaminów. W praktyce oznacza to, iż zaczynałby od zera. Nie mówiłem mu o tym, lecz to chyba bez znaczenia. Chłopak jest szalenie inteligentny. Doskonale rozumie, że bez wspomnień jego prawnicza kariera utknęła w martwym punkcie. Obecnie widzi dla siebie o wiele ciekawsze opcje, a wiążą się one z przeglądaniem dawnych akt.
Najgorsze jest to, że głowa boli go coraz częściej. Doktor Kent jak mantrę powtarza, że to wspaniale, lecz on bardzo cierpi. Przypisane leki nie działają już tak dobrze, jak na początku. Tłumią ból, co w praktyce oznacza, iż mój ukochany i tak musi go znosić. A kiedy on cierpi, ja też cierpię. Liczę na to, że nasza podróż poślubna pozytywnie wpłynie na jego samopoczucie. Najchętniej sam bym go porwał i zamknął się razem z nim w hotelu, by przez ten czas nikt nam nie przeszkadzał. W sumie i tak to zrobię, ale dopiero po ceremonii. To dla mnie zbyt ważne, by zrezygnować w takim momencie. Jeszcze tylko dziesięć dni i na zawsze będzie tylko mój...

- Przejrzałem rysunki, które mi przysłałeś. Ten ze wczoraj będziesz musiał poprawić - Ron szeleści papierami.
- Dlaczego?
- Bo klient nie jest zadowolony. Zrób to szybko i po kłopocie.
- Czy mi się wydaje, czy jesteś nieco zirytowany? - pytam, sięgając po mój komputer, by sprawdzić, który element nie przypadł do gustu nowobogackiemu Francuzowi.
- Szczerze? Jeśli tego nie zrobisz, zablokujesz przelew...
- Więc przechodzimy do sedna - śmieję się. Drzwi od pokoju, który połączony jest z naszą sypialnią otwierają się cichutko. Mój ukochany konsultant zagląda nieśmiało do środka. Widząc, że rozmawiam przez telefon, podchodzi bliżej.
- To nie jest śmieszne! W przeciwieństwie do ciebie, ja muszę rozejrzeć się za nowym domem.
- Masz już coś na oku? - czarnowłosy z kocim sprytem odbiera mi komputer, który odkłada na stoliku, a sam rozsiada się na moich kolanach.
- To nie jest prosta decyzja. Nie wiem, czy zainwestować w coś większego, ale za to oddalonego od centrum, czy też poszukać innego apartamentu - rozważny, jak zawsze...
- A może by tak odrobinę szaleństwa? - proponuję mu, spoglądając rozbawionym wzrokiem na narzeczonego, który unosi jedną brew do góry, a następnie zabiera się za odpinanie guzików mojej koszuli.
- Szaleństwa? Nie wydam fortuny na byle co... Z drugiej strony sam powiedz, czy patrząc na mnie myślisz sobie „dom z ogrodem”, czy raczej...
- Nie rób tak - szepczę cicho, czując delikatny dotyk na swojej klatce piersiowej.
- Czyli dom z ogrodem do mnie nie pasuje? - upewnia się Ron, który źle zinterpretował ostatnie zdanie. - A jakbym kupił mniejszy dom w centrum? Ogród wtedy nie wchodzi w grę. Sam wiesz, że ceny działek są tam horrendalnie wysokie - niezrażony, kontynuuje swoje wywody dotyczące nieruchomości.
- Przecież nie masz pojęcia o roślinach... - chwytam szczupły nadgarstek, bo trudno mi się skupić na rozmowie, gdy Josh przesuwa opuszkami w dół, zaznaczając kontur mięśni na moim brzuchu. W zamian za to splata palce naszych dłoni, bawiąc się nimi.
- Zatrudnię ogrodnika. Poza tym słyszałem, że podlewanie i koszenie trawnika jest relaksujące.
- Kto ci to powiedział? To kłamstwo - błękitnooki przesuwa językiem po mojej szyi. Mając obie dłonie zajęte, nie mam jak go spacyfikować.
- Jak to kto?! Twój ojciec. Gdy rozmawiałem z nim ostatnim razem twierdził, iż to najwyższy czas. Wspominał coś o ustatkowaniu się, dzieciach... Z tobą również porusza takie poważne tematy? - poważne tematy... Jedyny poważny temat, który obecnie mnie interesuje, to usta śmiało błądzące po mojej skórze. - Tristan? Jesteś tam?
- Tak... Przepraszam, o czym mówiłeś? - wpatruję się w błękitno-szare tęczówki, które wyrażają pragnienie. Josh przyszedł tu w konkretnym celu i nie zamierza odpuszczać.
- Pytałem, czy kupisz dom za miastem? Moglibyśmy zostać sąsiadami. Co ty na to?
- Sąsiadami? - moje małe kociątko nie jest zachwycone tym pomysłem. Daje mi to mocno do zrozumienia podgryzając zębami pieszczoną skórę. - Aua! - wyrywa mi się.
- Tristan? Co ty tam robisz?
- Pracuję nad... - zdekoncentrowany nie pamiętam nawet nazwiska klienta.
- Rozłącz się - żąda czarnowłosy, chcąc mi wyjąć telefon z ręki.
- Nie - odpowiadam stanowczym głosem.
- Stary, muszę coś sprawdzić. Za chwilę oddzwonię - Ron kończy połączenie. Smartfon wypada mi z ręki i ląduje na kanapie.
- Nareszcie! - cieszy się mój mały uwodziciel. - Gadał i gadał bez końca... - sięga dłonią do zapięcia moich spodni.
- Powiedziałem nie - bronię się.
- Nie, nie nie... Ciągle to od ciebie słyszę - marudzi.
- To nieprawda. Robię co mogę, by cię zadowolić - przeczesuję dłonią jego potargane włosy.
- Rano powiedziałeś nie, wczoraj wieczorem też powiedziałeś nie. I przedwczoraj... - wylicza.
- Źle się czułeś. Już nie pamiętasz?
- Ale teraz czuję się dobrze i chcę to wykorzystać.
- Chcesz mnie wykorzystać - poprawiam go.
- To prawda. Nie będę się kłócił, więc nie traćmy więcej czasu... - sięga ustami do moich ust. Odsuwam się w ostatniej chwili.
- Muszę to skończyć. To bardzo ważne.
- Pracujesz od rana. Należy ci się chwila przerwy - wraca do pieszczenia mojej klatki piersiowej. Nie mam tak wrażliwej skóry jak on. Gdybyśmy odwrócili sytuację, już byłby mój...
- Josh, nie zachowuj się jak... - Ron nie daje o sobie zapomnieć. - Tak?
- Przed chwilą rozmawiałem z naszym człowiekiem od patentów. Mamy wielkie szanse na zastrzeżenie twoich ostatnich pomysłów. Cieszysz się?
- To jeszcze nic pewnego. Będę się cieszył, gdy... - mały spryciarz odpina pasek moich spodni. Nie mogę go odepchnąć, bo śmiertelnie by się na mnie obraził. Dyskretnie spoglądam na zegar, umieszczony na pasku zadań. Jest jeszcze wcześnie. Uda mi się wygospodarować pół godziny dla ukochanego i dać mu przy tym niezłą nauczkę...
- Mnie ucieszy tylko przelew oraz pognębienie konkurencji. Jeśli to przejdzie... Masz pojęcie, co to będzie oznaczało? - ekscytacja mojego wspólnika wiąże się z wysoką premią, za którą ja również mógłbym kupić dom....
- To świetnie - mamroczę pod nosem, bo obecnie absorbuje mnie ktoś inny. Mój przebiegły uśmieszek oraz pewny siebie wyraz twarzy to dla niego nowość. Nie odczytuje tych sygnałów jako zagrożenia. Sięga dłonią do moich spodni, by bardziej mnie sprowokować. - Skoro tego właśnie chcesz...
- Chcę. No dobrze, widzę, iż to cię nudzi. Jak idą przygotowania do ślubu? - Ron zmienia temat rozmowy.
- Dobrze - zaciskam mocno szczęki, bo spragniony Josh ściąga moje spodnie i przesuwa palcem wskazującym po całej długości obnażonego członka.
- Tylko dobrze? Włożyłem w to tyle pracy, więc spodziewam się czegoś spektakularnego!
- Ja również chcę czegoś więcej - rzucam dwuznacznie. Wiem, iż mój narzeczony nie posunie się zbyt daleko. Mimo to nie zmarnuję okazji, by nieco go podręczyć.
- O tak? - szepcze cichutko, zwiększając nacisk.
- Stać cię na więcej.
- Też tak sądzę, ale nie dałeś mi rozwinąć skrzydeł - zahipnotyzowany zabawami Josha, zupełnie zapomniałem, iż rozmawiam przez telefon. Tymczasem Ron zanosi się od śmiechu ze swojego ulubionego, lotniczego żartu. - Rozwinąć skrzydła... Dawno nic mnie tak nie ubawiło.
- Muszę kończyć. Potem do ciebie zadzwonię - nie czekam na to, co odpowie. Nerwowo naciskam na czerwoną słuchawkę.
- Chcesz więcej? - drażni się ze mną. - Poproś, to może okażę ci łaskę. - Napięcie miedzy nami rośnie z każdą sekundą. Dobrze wiem, iż Josh nie zadowoli mnie ustami, bo tego nie lubi. A właściwie „stary Josh” tego nie lubił, a ja nigdy na to nie naciskałem. Aż do dzisiaj... - Poproś, to zrobię co zechcesz - uśmiecha się, dumny z siebie.
- Proszę... - udaję mocno nakręconego, by dać mu złudną iluzję władzy nade mną.
- Grzeczny chłopiec - uśmiecha się, oblizując usta.
- Dla ciebie zrobię wszystko.
- Wiem. Ja dla ciebie też.
To się za chwilę okażę. Boję się choćby drgnąć, by go nie wystraszyć. Skąd w nim aż taka odwaga? Boleśnie wolno sunie ciepłym i nieco wilgotnym językiem wzdłuż całej długości, po czym unosi wzrok, by ocenić moją reakcję. Cierpliwie czekam na to, co dalej nastąpi. Zżera mnie ciekawość, jak daleko się posunie?
Niezdecydowany przygryza dolną wargę i chce pomóc sobie ręką.
- Nie - odsuwam ją.
- Nie? - mocno się czerwieni.
- Nie. Chcę czuć wyłącznie twój koci język.
- Ale... - waha się? Niedobrze.
- Jeśli spełnisz moją zachciankę, ja spełnię twoją - ta metoda zawsze się sprawdza.
- To nie jest dobra chwila na negocjacje...
- Spraw, żebym doszedł, to będziesz miał prawo do jednego życzenia.
- Wyrzucisz czarne pudełko? - pyta z nadzieją w głosie.
- Wyrzucę.
- Warto zaryzykować - decyduje.
- Jeśli ci się nie uda, w czasie nocy poślubnej pokażę ci jak działają...
- Nie chcę tego słuchać! - przerywa mi ostro.
- A ja chcę dojść. Teraz - łapię go za brodę i zaglądam głęboko w oczy. - Proszę - dodaję pojednawczo, choć równie dobrze mógłby to odebrać jako rzucenie rękawicy.
- Jak sobie życzysz - tym razem drażni samą główkę. Opieram się wygodnie i mruczę z zadowolenia. Mógłbym się szybko uzależnić od czegoś tak przyjemnego. Moja reakcja ośmiela go, by otworzyć szerzej usta. Mój członek wsuwa się w ich wnętrze zaledwie kilka centymetrów... - Nie mogę... Przepraszam, ale nie mogę... - jego oczy zachodzą łzami. Jest zrozpaczony. Wiem, że to podłe, lecz parskam śmiechem, przygarniając go jednocześnie w swoje ramiona. - Dlaczego się śmiejesz?! - odpycha mnie.
- Przepraszam, skarbie. Nie chciałem - wyciągam rękę i dotykam jego policzka. - Nie gniewaj się.
- Dlaczego nie mogę tego zrobić?!
- To nie ma znaczenia. Ważne, że wygrałem - w wyobraźni zaczynam snuć różne wizje, które zawsze kończą się tak samo...
- Wygrałeś? Chyba nie zamierzasz... - wpada w panikę.
- Chodź - przekładam jego nogi przez moje biodra, by usiadł na mnie okrakiem. - Nadal mnie chcesz?
- Tak - odpowiada nieco nadąsany.
- Głowa cię nie boli?
- Tristan... Jeszcze chwilę, a ciebie zacznie coś boleć - ostrzega mnie.
- Już mnie boli, ale przestanie, gdy znajdę się w tobie.
- Więc co cię powstrzymuje?
- To - wyciągam z kieszeni spodni malutki, aksamitny woreczek.
- Nie... Nie chcę.
- Otwórz - nalegam.
- Nie!
No trudno, próbowałem po dobroci... Odkładam woreczek i sięgam dłońmi pod jego bluzę.
- Masz na sobie za dużo ubrań. Zdejmij to - za bardzo go pragnę, by przedłużać naszą grę. Chłopak posłusznie unosi ręce do góry. Kilka sekund później, przysysam się do jego klatki piersiowej. Porusza się niespokojnie, gdy zębami skubię za lewy sutek. - Ściągnij resztę.
- Najpierw mi to oddasz - próbuje przechwycić swój prezent.
- Jest dla ciebie - zapewniam go, pomagając mu odpiąć jeansy, które zsuwam na jego uda. Tyle wystarczy.
- Tristan, ja nie chcę tych rzeczy...
- Zmienisz zdanie, gdy zobaczysz co to jest - wyjmuję niewielki pierścień, który zamierzam mu ubrać. Josh spogląda na mnie nieufnie.
- Po co ci to?
- Zobaczysz - uśmiecham się. - Nakłada się to tak - nasuwam zabawkę na jego męskość.
- I to wszystko?
- Nie - włączam wibracje. - To tylko delikatna stymulacja. Może być?
- Nic więcej mi nie zrobisz?
- Obiecuję - pomagam mu zejść, po czym pozbywam się jego spodni. - Połóż się, dobrze? - Wreszcie się relaksuje. Układa głowę na oparciu sofy i rozsuwa nogi, aby było mi wygodniej. - Zamknij oczy - proszę. Wiem, że posłucha. Tak będzie mu znacznie łatwiej.
- Pośpiesz się - ponagla mnie. Podciągam jego biodra nieco wyżej, a następnie lekko pobudzam wejście. Powinienem zrobić to palcami, ale dziś ominiemy ten krok.
- Gotowy?
- Mmm...
- Odpręż się, kochanie... - gładzę go po biodrach, napierając nieco mocniej.
Uwielbiam to uczucie. Staram się być delikatny, by nie zrobić mu krzywdy. Najpierw musi się przyzwyczaić. Z początku poruszam się powolutku. Mój kochanek zaczyna cichutko pojękiwać, dając mi do zrozumienia, że mogę pozwolić sobie na więcej. Tak też robię. Josh  otwiera oczy i spogląda na mnie zamglonym wzrokiem. Dopiero teraz orientuje się, w jaki sposób zadziała nowa zabawka...
- Tristan...
- Przyjemnie?
- Tak, ale... - dyszy ciężko.
- Chodź do mnie - podciągam go do góry, a następnie sadzam sobie na kolanach, tak jak od początku chciałem. Zatapiam usta w jego miękkich wargach. Ich wyrafinowanego smaku nie da się z niczym porównać.
- Tristan... Ja już nie mogę, a to nie pozwala mi...
- Jeszcze się tobą nie nacieszyłem. Nie dojdziesz, póki ci nie pozwolę - warczę, całując go po odsłoniętej szyi. Po chwili sam szuka moich ust, które tłumią jego narastające krzyki. Jest blisko, lecz dzięki tej zabawce, przedłużę jego przyjemność o kilka rozkosznych chwil.
Czarnowłosy obejmuje mnie mocno za szyję. Jego biodra unoszą się i opadają, doprowadzając nad na sam skraj obłędu. W końcu dochodzi, spocony i zdyszany, pazernie łapiąc każdy oddech.
- W porządku? - pytam, gdy jego oddech się wyrównuje.
- To było niesamowite... - spogląda w kierunku niewielkiego krążka, który z niego zsunąłem. - Szkoda, że nie zadziała w wannie...
- Ten może nie, ale są inne...
- Inne?
- Pokazać ci?
- Może później, dobrze?
- Później? Zwykle jesteś taki nienasycony, a teraz chcesz odłożyć seks na później? - dziwię się.
- Musisz skończyć pracę, a ja dojść do siebie - śmieje się cicho.
- Było aż tak dobrze?
- Znacznie lepiej - niechętnie zsuwa się z moich kolan, niepewnie stając na nieco drżących nogach.
- Zanieść cię do łazienki?
- Nie, poradzę sobie.
- Na pewno? - schyla się po swoje porozrzucane ubrania.
- Wracam do naszej sypialni, a ty zostań tutaj. A wieczorem, jak już skończysz pracę, przyjdź do mnie. I przynieś to - wskazuje na pierścień.
- Podobało ci się - uśmiecham się, usatysfakcjonowany.
- Do wieczora - znika za drzwiami. Biorę do ręki erotyczną zabawkę i uważnie ją oglądam. Czy powinienem mu powiedzieć, że mam ich kilka? Nie, lepiej nie...

53 komentarze:

  1. Erotyzm... czysty erotyzm... zmysłowość... uwielbiam...

    Powtórzę się, ale to było boskie, fantastyczne...

    Więcej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest jeszcze to, do czego dążę, ale gdzieś trzeba nabrać praktyki :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Kolejna dobranocka ^^ tylko że po takiej, to człowiek może mieć bardzo ciekawe sny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdecydowanie nie są dobranocki. Kojarzą mi się z dziećmi, a opowiadania są dla dorosłych.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Nigdy nie słyszałeś o dobranockach dla dzieci? No to może powieść na dobranoc ^^

      Usuń
    3. Słyszałem, ale moja twórczość znacznie od nich odbiega.

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. No ale ja mam takie fajne sny potem ^^ normalnie jakbym tam była i ich obserwowała z ukrycia ^^

      Usuń
    5. Jasne, jasne... :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Whaaah!!! Suuuper!!!!!
    Lofffciki dla Ciebie Kitsune:))) MB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MB, czy Ty mnie podrywasz? :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. hmmmm :))) Ależ oczywiście!!!!!! Nieustająco;)))) MB

      Usuń
    3. eeeeee :)))) nie chciałam się przyznać :))) MB

      Usuń
    4. Jeśli się wahasz, to się nie liczy.

      Twój Kitsune

      Usuń
    5. Stanowczy jesteś :) MB

      Usuń
    6. Po prostu wiem czego chcę :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    7. Chyba ja dla odmiany się pogubiłam :) Ale nic to ! MB

      Usuń
    8. Stąd moje pytanie :D
      Nie martw się, Piękna. Z przyjemnością sprowadzę Cię na odpowiednią drogę :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    9. Oj! Już się czuję przywołana do porządku :))) MB

      Usuń
    10. Niemożliwe! Jeszcze nic nie zrobiłem :D
      Jak tam Twój wieczór? Odpoczywasz, czy pracujesz?

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Dziś odpoczywam. Zeszły tydzień dał mi w kość baaardzo. Tak więc świętuję z opóźnieniem i przez całe dwa dni byłam w pracy krócej niż po 10 godzin :))))) Jutro wracam na normalny tryb , ale dziś jeszcze się cieszę :))) MB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja spędziłem weekend bez internetu. Za to sadziłem buraki :D Może będzie opowiadanie ogrodnicze?

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Byłoby fajnie:) W ogrodzie i w sadzie jest wiele możliwości, zwłaszcza gdy uwierzymy, że każda roślina i każde zwierzę ma swojego ducha... W ogrodzie jest magia!
      Jeśli o mnie chodzi, to Twój weekend był milion razy lepszy niż mój :) MB

      Usuń
    3. Mam wiele pomysłów na wykorzystanie ogrodu. Nastąpi to wkrótce.
      To odłącz kabel i do dzieła :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Życie bez internetu jest lepsze niż uzależnienie. Dzięki temu, że nie mam telefonu od ok miesiąca, przeczytałam już 3 książki i jestem w trakcie czytania czwartej. Zaczęłam oglądać kamienice (po co jeździć do Pragi, skoro cuda znajdziesz we własnym mieście?), schody, okna i inne takie. Przyglądam się ludziom i rozmawiam z nimi. Poznałam w ostatnim czasie masę nowych osób.
      I słucham. Słuchanie świata jest ciekawe, można dowiedzieć się wielu frapujących informacji.
      Polecam rezygnację z telefonu i internetu.
      Z drugiej strony nie ma ze mną kontaktu telefonicznego xd

      Usuń
    5. To prawda, chociaż są wyjątki. Ja mam 3 telefony, ale też nie ma ze mną kontaktu :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Jestem... chciałam napisać, że Żydem, ale się powstrzymam... więc zabieram od ludzi telefony i dzwonię za ich pieniądze, a jeśli nie chcę z kimś rozmawiać, mam świetną wymówkę.

      Usuń
    7. Nie jesteś. Obecnie większość abonamentów i ofert na kartę szczyci się darmowymi połączeniami i smsami. Chodzi tylko o to, by korzystać z ich sieci.

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Nie jestem, nazwisko mam francuskie ;)

      Usuń
  5. No dobrze ale...
    W którym momencie Josh zrobił się taki śmiały że tak powiem ??
    Cosik mi tu nie pasuje :D
    Znowu mam kolejną teorie ale zachowam ją dla siebie :D
    Pozdrawiam
    Normalnie zboczek z ciebie hahahahha :D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest "nowy Josh" :D
      Zboczony? Ja? Skąd taki pomysł? :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Ejjjjjjjjjjj j j j j ...
    Kto jeszcze w tych czasach odręcznie robi szkice? Przecież istnieją tak magiczne programy, że sobie nie wyobrażasz. 2D, 3D, nawet 7D, jeśli chcesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak robię :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. No to nie wiem jak poradzisz sobie w przyszłości. Część firm nie przyjmuje już szkiców na papierze, tak jak żadne wydawnictwo nie wyda Ci książki pisanej odręcznie.

      Usuń
    3. Nie rozumiemy się. Nie rysuję, bo nie umiem. Nie piszę odręcznie, bo to zajęłoby wieki. Jednak jeśli planuję opowiadanie, robię to odręcznie. Wszystko, co jest dla mnie ważne, zapisuję. Komputer to zabawka. W każdej chwili może się popsuć.

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Jeśli chodzi o to, robię tak samo. Miałam raczej na myśli pracę Tristana.

      Usuń
    5. Wiem, ale praca Tristana jest specyficzna. Mogę napisać tyle, że dużo o tym czytałem, ale nie rozwijałem tematu w opowiadaniu, a teraz już za późno.

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Doświadczenie zdobywa się na błędach.
      Choć jeśli zgłębić się w epistemologię, reprezentanci empiryzmu genetycznego (aposterioryzm) potwierdzą tę tezę, zaś zaprzeczą jej zwolennicy natywizmu i racjonalizmu (aprioryzm). Co jeżeli człowiek posiada jakąś wiedzę, z którą się rodzi, bądź w ludzkim poznaniu największą rolę odgrywają idee, a zmysły mają rolę drugorzędną? Oto jest pytane

      Usuń
    7. Powiem Ci szczerze, że nie jestem w nastroju do rozważań filozoficznych. W moim odczuciu człowiek wszystko zawdzięcza Bogu i tak to zostawmy. Opowiadanie dobiega końca. Miałem plan, by położyć większy nacisk na pracę i firmę chłopaków, ale tekstu i tak jest już za dużo, więc te pomysły odłożę na inną okazję.

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Było pisać dłuższe rozdziały ;)

      Usuń
    9. O nie, rozdziały muszą być krótsze :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  7. Czyli będzie szybki zwrot akcji i koniec ??
    Może to i dobrze chociaż będę tęsknić :D
    To będziesz mógł sie skupić na BSN :):)
    I na nowym dziele tylko gdzieś miedzy tym wszystkim jeszcze musi znaleźć sie miejsce dla Humorów Króla :D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i jeszcze Dotknij mnie zapomniałam napisać hahhahahah
      Pozdrawiam :):):)

      Usuń
    2. Czy to szybki zwrot akcji? Nie powiedziałbym :D Końcówka będzie po prostu konsekwencją tego wszystkiego, co się do tej pory wydarzyło.
      Inne opowiadania oczywiście też przygotowuje. Mam już zaplanowany taki krótki, 10-rozdziałowy przerywnik pomiędzy Zdrajcą a Humorami króla, na które nie mogę się już doczekać.
      Bezsenne Noce zostaną bez zmian. To dodatkowe opowiadanie, więc rozdziały będę wrzucał w zależności od tego, czy mam ochotę coś napisać.
      Dotknij mnie też będzie. Nie wiem kiedy, ale będzie :D
      Jest też opowiadanie, o którym wspominałem w komentarzach. Połowę już napisałem. Fajne jest :) Nuda nam nie grozi :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    3. Nieee! Przerywnik przed Humorkami?! Dlaczego nam to robisz?!

      Usuń
    4. Bo mogę :D Zmienisz zdanie, gdy przeczytasz pierwszy rozdział.

      Twój Kitsune

      Usuń
  8. Cudowna przerwa w oddawaniu projektów przed sesją. Nareszcie coś miłego się przytrafiło w tym smutnym czasie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sesja nie jest smutna. Oznacza jedno - wakacje już blisko :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  9. Kitsune ja już czuje magię twojego nowego opowiadania :D:D
    Jesteś poprostu cudownym autorem,zawsze mi się humor poprawia jak tu jestem :D
    Pozdrawiam vip:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję :)
      Szykuję kilka niespodzianek. Zwłaszcza fani Humorów księcia powinni być zadowoleni :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  10. To dobrze że nam nuda nie grozi bo bym się całkiem załamała :D
    Jak na złość wszyscy autorzy maja brak weny :(
    Dlatego w prost ubóstwiam częstotliwość z jaką dodajesz rozdziały :D:D
    Pozdrawiam vip:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to lubię :) Kolejny rozdział wrzucę najpewniej jutro. Muszę dopisać jeszcze jedną, romantyczną scenę :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  11. Witam,
    cudownie, choć czy Josh pamięta niektóre wydarzania z przeszłości, trochę mnie denerwuje , że Tristian chce go zamknąć w złotej klatce...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń