niedziela, 6 sierpnia 2017

Rozdział I

„Najlepszy


Wiedeń - trzy lata wcześniej

Wsiadam do wielkiej, hotelowej windy i naciskam przycisk, oznaczony numerem dwadzieścia siedem. Towarzyszy mi kilka starszych kobiet, do których dyskretnie się uśmiecham. Mają na sobie eleganckie sukienki, drogą biżuterię. Będą zwiedzać i wydawać pieniądze w luksusowych butikach. A potem czeka je wiedeński strudel i powrót do apartamentu. Co za nudy…  Chyba strzeliłbym sobie w głowę, gdyby każdy mój dzień wyglądał dokładnie tak samo, jak poprzedni.
Pięćdziesięcioletnia blondynka, od której wyczuwam subtelny zapach perfum Dior, po raz kolejny zerka w moją stronę. Ściągam okulary przeciwsłoneczne, by móc lepiej ocenić kolor jej oczu. Ta prosta sztuczka działa na nią niczym lep na muchę. Nie potrafi oderwać ode mnie wzroku, oceniając najpierw moją twarz, a potem ciało. Śmiało, patrz sobie ile chcesz. Nie mam nic do ukrycia. Mógłbym się rozebrać do naga, by tylko sprostać oczekiwaniom moich klientów. Problem polega na tym, że ty nie jesteś jedną z nich…
Winda zdecydowanie za szybko dociera na dwudzieste piąte piętro. Złote drzwi powoli się rozchylają. Towarzyszki mojej podróży dotarły na miejsce. Bogata piękność z żalem zostawia mnie samego. Czy zaryzykuje krótki flirt z nieznajomym? Odezwie się do mnie, czy odpuści? Cierpliwie czekam na jej decyzję. Spuszcza wzrok… To koniec. Ponownie zakładam okulary i poprawiam bejsbolówkę. Nie chcę, by czujne kamery zarejestrowały moją twarz. Nie do czasu, aż poznam nowego klienta.
Spoglądam na zegarek. Została minuta. Moje kroki tłumione są przez miękką wykładzinę, którą wyłożono wszystkie korytarze. Zatrzymując się przed apartamentem, oznaczonym jako 2709 i ponownie spoglądam na tarczę. Jest dokładnie siedemnasta. Pukam do drzwi. Nikt nie odpowiada. Dziwne… Pukam ponownie. Po kilku minutach tracę cierpliwość. Kimkolwiek jesteś, już cię nie lubię – odgrażam się w myślach. Mogłem spędzić czas wylegując się w łóżku z butelką, co w ostatnim czasie sprawia mi największą przyjemność, ale zadzwonił telefon. Poproszono mnie o przysługę. W normalnych okolicznościach, odmówiłbym. Nie jestem obecnie w nastroju do pilnowania kogokolwiek, a już zwłaszcza zblazowanego paniczyka, któremu sodówka uderzyła do głowy. Jednak tym razem to nie była zwykła prośba o pomoc. Nienawidzę długów wdzięczności równie mocno, jak cholernych dzieciaków.
Najwidoczniej zlecenie jest już nieaktualne. Jednak by mieć stuprocentową pewność, muszę to sprawdzić. Wyciągam swoją kartę i odblokowuję drzwi. Odpinam skórzaną kurtkę, pod którą chowam broń. Przekręcam klamkę i wchodzę do środka. Salon wydaje się nietknięty. Wszystko jest nieskazitelne, jakby nikt przede mną tu nie był. Pozostaje jeszcze sypialnia, do której prowadzą rzeźbione drzwi, ozdobione złoceniami. Na wszelki wypadek przytwierdzam tłumik do mojego pistoletu. Nie chcę powodować niepotrzebnego zamieszania na wypadek, gdybym musiał z niego skorzystać. W centralnym punkcie pokoju ustawione jest olbrzymie łoże, przykryte bordową kapą, wyszywaną złotymi nićmi. Pościel jest nieco pognieciona. Czyli jednak tu jesteś… Podchodzę do okien, szczelnie zasłoniętych ciężkimi, aksamitnymi zasłonami. Gdy odsuwam jedną z nich, wyraźnie słyszę czyjś przyspieszony oddech. Przecież nikogo nie zauważyłem. Łóżko było puste. Może to duch?! Obracam się błyskawicznie, celując prosto w chowającego się w cieniu osobnika.
- Kim jesteś?! – pytam, jednocześnie szarpiąc za zasłonę.
- Zrób to szybko… - odpowiada zduszonym szeptem.
- Zadałem ci pytanie. Kim jesteś?! – niecierpliwię się, odbezpieczając spust. Nieznajomy spogląda mi odważnie prosto w oczy. Nie boi się. Ma bardzo jasne i długie włosy, które opadają mu na ramiona. Jest ubrany w białą koszulę oraz ciemnoszare spodnie. Jego prawe ramię zabezpieczone jest specjalnym stabilizatorem.
- Nazywam się Eryk Johnes – jego głos jest tak cichy, iż ledwo rozumiem co do mnie mówi.
- Pan Johnes? Przepraszam – chowam broń z powrotem do kabury. – Przysłał mnie nasz wspólny znajomy… - celowo nie wymawiam jego nazwiska, bo chcę sprawdzić, czy je zna. - Byliśmy umówieni na siedemnastą. Przyszedłem punktualnie, więc nie powinien pan być zdziwiony – wkładam ręce do kieszeni spodni i zaczynam dyskretnie rozglądać się po sypialni. Tu również panuje idealny porządek, pomijając nieco pomiętą pościel oraz futerał na skrzypce, który leży obok niego na łóżku.
- Jesteś Vee…
- Dobrze się pan czuje? – poprzez panujący w pomieszczeniu półmrok  oraz olbrzymie łóżko, mój nowy podopieczny wydaje mi się dziwnie blady i jakby chory. W sumie to nie moja sprawa. Pracowałem już dla większych ekscentryków.
- Masz mnie pilnować, Vee. Przez cały czas.
- Znam swoje obowiązki, panie Johnes – zirytował mnie swoją uwagą. – Pan płaci, ja zajmuję się resztą. Takie są zasady.
- Zapłacę ile zechcesz, tylko nie zostawiaj mnie samego. I proszę, mów mi po imieniu.
- Nie widzą takiej potrzeby, panie Johnes – nie spoufalam się z osobami, których nie lubię. Zapracuj na moje zaufanie.
- No tak… - spuszcza wzrok. Mam dziwne wrażenie, że gdzieś go już widziałem, choć jego nazwisko nic mi nie mówi.
- Długo pan mieszka w tym hotelu? - pytam w końcu, by przerwać ciszę.
- Chyba miesiąc.
- Będziemy dzisiaj gdzieś wychodzić?
- Nie.
- W takim razie… – ściągam z siebie kurtkę i rozsiadam się w fotelu na wprost łóżka, by móc go lepiej widzieć. Kim on jest? I czego się boi? Na widok broni najpierw się przestraszył, a potem nie potrafił ukryć ulgi. Ponieważ ja nie zamierzam ruszyć się ze swojego miejsca, chłopak kładzie się na łóżku, lecz nie zasypia. Gapi się na mnie, a ja na niego. Chciałbym wyciągnąć telefon i poszukać jego zdjęcia w bazie danych, ale póki co nie mogę tego zrobić. Te jasne, długie włosy… Jestem pewny, że gdzieś je już widziałem… Ma ze sobą skrzypce. Może to jakiś artysta, który zadarł z dilerami narkotyków i dlatego potrzebuje ochrony? Z drugiej jednak strony, zlecenie przekazał mi ktoś, kto na co dzień nie interesuje się tak błahymi sprawami. Skoro ten dzieciak go zna, musi być kimś naprawdę ważnym. Poza tym to on wybrał mnie… Z góry zaznaczył, że szuka najlepszego. Pieniądze również nie stanowią problemu… To wszystko wydaje mi się coraz bardziej pokręcone.
Mija kilka godzin, podczas których pan Johnes nie ruszył się nawet o centymetr. W pokoju zrobiło się zupełnie ciemno. Mimo to nadal czuję na sobie jego wzrok. Będziemy tak siedzieć i wpatrywać się w siebie w nieskończoność?
- Nie jest pan głodny? – wstaję ze swojego miejsca, by rozruszać zesztywniałe mięśnie. W moim zawodzie cenimy sobie chwile spokoju, ale to już jawne przegięcie.
- Nie jestem, ale ty się nie krępuj. Zamów, co zechcesz – skoro tak, korzystam z jego propozycji. Włączam także światło. Wolę widzieć, co robi. Podchodzę do okna, by rzucić okiem na oszałamiający widok. Uwielbiam ten specyficzny, nocny blask. Korci mnie, by wyjść na taras, ale miałem nie zostawiać go samego. Nie bardzo wiem, co przez to rozumie. No trudno.
Obsługa hotelu bardzo szybko przynosi kolację. Kelner rozstawia naczynia na stole w salonie z wielką gracją, po czym życzy nam smacznego i wychodzi. Użył liczby mnogiej. Doskonale wie, że jest nas dwóch… Właśnie dlatego nie lubię takich miejsc. Wszyscy wszystko wiedzą i widzą, zupełnie jakby ściany miały oczy i uszy. Dlaczego pan Johnes wybrał to miejsce? Jeśli naprawdę mnie potrzebuje, będzie musiał zacząć mówić.
- Zapraszam do stołu – opieram się o futrynę i czekam, aż wstanie.
- Mówiłem ci już, że nie jestem głodny.
- A ja nie lubię jeść sam – naciskam na niego, ciekaw jak zareaguje. – Musimy omówić szczegóły kontraktu.
- Skoro tak… - odgarnia swoje długie włosy do tyłu, wstając nieporadnie. Brak oparcia w prawej ręce daje mu się we znaki. Najwidoczniej uraz, którego doznał, jest jeszcze świeży. Przechodzi obok mnie i zajmuje miejsce przy stole.
Przez całą kolację nie odzywa się do mnie ani jednym słowem. Niczego też nie je. Pije herbatę z porcelanowej filiżanki, którą od czasu do czasu muska opuszkami palców.
- Źle się pan czuje? – zagaduję go. Unosi na mnie wzrok, posyłając zamyślone spojrzenie.
- Ramię nieco mnie boli – wskazuje na unieruchomioną rękę.
- Lekarz powinien to obejrzeć - odkładam sztućce i wpatruję się w szare oczy blondyna.
- Nie trzeba. Wspominałeś o kontrakcie – zmienia temat naszej rozmowy, by nie mówić o sobie.
- Nasz wspólny znajomy przedstawił mi pańską szczodrą ofertę, lecz nie przekazał żadnych szczegółów. Nie mogę zapewnić panu bezpieczeństwa, nie wiedząc, kto stanowi zagrożenie.
- To ja – szepcze, ponownie wpatrując się w filiżankę.
- Przepraszam, ale nie rozumiem.
- Ja jestem zagrożeniem. Jakiś czas temu próbowałem popełnić samobójstwo. Nie chcę, by to się powtórzyło, dlatego potrzebuję kogoś, kto będzie mi towarzyszył, dzień i noc.
- To wszystko? ! – prycham gniewnie. – Nie jestem opiekunką do dzieci!
- Przyjąłeś zlecenie – nie daje wyprowadzić się z równowagi.
- Zlecenie obejmuje ochronę, a nie niańczenie rozkapryszonego…
- Nie jestem rozkapryszony, Vee. Masz mnie chronić przed śmiercią. Za to płacę. Tym się właśnie zajmujesz, prawda?
- Nieudana próba samobójcza nie świadczy o dojrzałości emocjonalnej, nie sądzi pan? – zaciskam dłonie w pięści, z trudem nad sobą panując. Nie dam się wmanewrować w jakieś chore gierki stukniętego małolata. Powinien jak najszybciej skontaktować się z psychiatrą. Umówię mu wizytę przed wyjściem.
- To nie do końca tak… - broni się.
- A jak?
- Nie podoba mi się kierunek, w którym zmierza nasza rozmowa.
- Mi też nie, proszę mi wierzyć! Jeśli chce pan powierzyć mi swoje życie, muszę wiedzieć o panu wszystko. Bez wyjątków.
- Przyjąłeś zlecenie. To załatwia sprawę. Przez najbliższe trzy lata jesteś mój, Vee. Takie są zasady – odsuwa krzesło i wstaje od stołu. – Dziękuję za kolację.
- Proszę mi nie wciskać kitu! Gdy przyszedłem tu kilka godzin temu, był pan pewny, że wykonam wyrok, czyż nie?
- Pomyliłem się. Przepraszam – na wszystko ma wytłumaczenie.
- Dobra, dosyć tego! – podchodzę do chłopaka i unoszę jego brodę do góry, by patrzył mi prosto w oczy. Moje zachowanie przeraża go do tego stopnia, że cały się trzęsie. – Mów, kim jesteś i co tu robisz!
- Je-Jestem Eryk Johnes. Będę studiował na…
- Studiował… - nagle wszystko układa się w logiczną całość. – Książę Eryk?!  To dlatego wydałeś mi się znajomy. Widziałem twoje zdjęcie w gazecie! – zaskoczony swoim odkryciem, mocniej zaciskam palce na jego wychudzonym ciele.
- Proszę… Nie nazywaj mnie tak. Póki co nikt nie zorientował się kim jestem. Nie chcę robić zamieszania…
- Książę Eryk z dynastii Maresanti, jednej z najstarszych na świecie… - nadal delektuję się siłą własnej dedukcji. Nie rozpoznałem go, bo zazwyczaj nie bierze udziału w państwowych uroczystościach.
- Na szczęście dla mnie, chwilowo zapomnianej. – Ma rację. Jego kraj pogrążony jest w kryzysie. Blask dynastii przygasa w świetle pogłębiających się problemów. - Vee… To boli…
- Przeprasza, nie chciałem – uwalniam księcia z żelaznego uścisku. – Z tego, co pamiętam, wasza wysokość, nie masz jeszcze szesnastu lat…
- To nieistotne – rzuca mi chłodne spojrzenie. – Jestem dorosły.
- Dorosły? Nie rozśmieszaj mnie. Chcesz mi wmówić książę, że jakaś elitarna szkoła dla grzecznych dzieci zmieni cię z chłopca w mężczyznę? – parskam.
- Twoje zdanie mnie nie interesuje. I nie nazywaj mnie księciem. Rodzice zabrali mi rodowe nazwisko. Od teraz nazywam się Johnes i tak już zostanie – kieruje się z powrotem do sypialni. Nie dowiedziałem się niczego istotnego. Może to i lepiej? Nie zamierzam z nim zostać.
- Jesteś dorosły, a chodzisz spać tak wcześnie? – wołam za nim.
- Co masz na myśli? – odwraca się w moją stronę. Tak łatwo cię podejść, wasza wysokość…
- Napijemy się czegoś mocniejszego przed snem? – nie czekając na jego odpowiedź, podchodzę do barku i sięgam po jedną z kryształowych karafek. Eryk przygryza dolną wargę. Jest dokładnie tak, jak podejrzewałem.
- Z przyjemnością – odbiera ode mnie szklaneczkę, jak ognia unikając dotyku. Ciekawe…

Po trzech drinkach pan Johnes jest zupełnie pijany.
- I tak nieźle – chwalę go, odnosząc do łóżka. Zdejmuję mu buty i okrywam. Obok niego leży futerał na skrzypce. Przyciągam go bliżej i otwieram wieko. W środku, na aksamitnej wyściółce, spoczywa wyjątkowo piękny instrument. Musi być dla niego bardzo ważny, skoro z nim śpi. Uszkodzona ręka z pewnością ma z tym coś wspólnego.
To był ciekawy wieczór. Kolacja w towarzystwie księcia… Kto by pomyślał. Jednak moja praca polega na czymś innym. Nie jestem nianią, mały – poprawiam mu włosy, które zasłaniają twarz. Wygląda tak niewinnie, gdy śpi. Dzieciaki z bogatych rodzin zawsze oznaczają kłopoty. Mam nadzieję, że szybko znajdzie kogoś na moje miejsce.
- Miło było cię poznać, panie Johnes – szepczę na pożegnanie.
- Nie zostawiaj mnie… - mamrocze. Jest zbyt pijany. Rano będzie miał kaca-giganta… - Pić trzeba umieć. Potraktuj to jako pierwszą lekcję dorosłego życia – uśmiecham się.
Gdy gaszę światło i chcę zamknąć za sobą drzwi, śpiący Eryk zaczyna przeraźliwie krzyczeć przez sen.
- Przestań! Przestań! To boli! To tak bardzo boli! – w pierwszej chwili impuls każe mi go obudzić, lecz nie robię tego. Chcę wiedzieć z czym się zmaga. Cofam się na swoje poprzednie miejsce i cierpliwie czekam.
Jasnowłosy rzuca się na łóżku dość długo. Po pewnym czasie zaczyna płakać. Dopiero potem nastaje cisza. Mając pewność, że go nie obudzę, zrywam z niego kołdrę i rozpinam guziki koszuli. Konfrontacja z rzeczywistością jest dość brutalna…
- Jednak będziesz mnie potrzebował, książę… Nie będziemy się nudzić, zapewniam cię…

***
Moje Gąski :)
Mam nadzieję, że moje nowe opowiadanie przypadnie Wam do gustu. „Najlepszy” jest mocno powiązany z „Humorami księcia”, a także „Humorami króla”, które pojawią się już niedługo. Nie mogę się doczekać tej chwil.
Tym z Was, którzy jeszcze nie wiedzą przypominam, że na Beezar.pl możecie przeczytać pierwszy rozdział „Wybierz mnie”.
Jeśli to nadal mało, to codziennie aktualizuję mój internetowy pamiętnik na wattpadzie. Do tego samego namówiłem Joleen. Królowa jest obecnie mocno pochłonięta swoim nowym shipem (zerknijcie do niej na bloga, to sami się przekonacie).
W tym tygodniu spodziewajcie się także nowego rozdziału Bezsennych nocy. Pogoda nie rozpieszcza. Zamiast plażingu – herbata i koc… A jak u Was? Jeśli widzieliście słońce, pozdrówcie je ode mnie, bo mówiąc szczerze to zapomniałem już jak wygląda :D

Wasz Kitsune

41 komentarzy:

  1. Vee, łał ;o jestem bardzo ciekawa jak będzie wyglądało opowiadanie z nim w roli głównej ;3 na pewno będzie się działo ;D a do tego jest też Eryk ;3 nic więcej do szczęścia nie jest mi potrzebne ;3

    P.S. jak chcesz mogę oddać Ci swoje słońce i 35 stopni w cienu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eryk tym razem posłuży mi jako tło, a co będzie dalej? Zobaczymy :)
      U mnie jest 35 stopni, jak ubiorę sweter i kurtkę. Wtedy to mam tak ciepło, że aż szok :D Ale cieszę się, że Twoje wakacje są słoneczne i udane :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. zapomniałam już o bezsennych nocach tak dawno ich nie było. Miło, że się w końcu pojawią.
    Co do opowiadania to czekam na resztę, póki co zapowiada się bardzo ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja o nich nie zapomniałem. Max to mój ulubieniec. Nie może być zbyt długo sam, bo wtedy dziwne pomysły przychodzą mu do głowy. Wkrótce sama się przekonasz :D
      Zostało 9 rozdziałów Najlepszego. Mam nadzieję, że szybko to zleci.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Też lubię Maxa i już chcę znać te jego pomysły ^^ pisz szybko nie każ nam długo czekać (Nie bierz przykładu ze mnie!!!)

      Usuń
    3. Piszę, piszę. Nowy rozdział prawdopodobnie pojawi się wieczorem.

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. no to może ja też coś napiszę, bo mój wieryn czytelnik(MB) mnie zabije w końcu. Miesiąc bez żadnego posta O.O

      Usuń
  3. Czytam to opowiadanie i myślę fajnie się zapowiada :D nawet nie skojarzyłam powiązania imion i gdy zobaczyłam słowo samobójstwo i skrzypce.. myślę sobie, że to opowiadanie ma dużo z humorów księcia a tu nagle wiedzę książę Eryk.. baardzo pozytywne zaskoczenie :D zapowiada się naprawdę ciekawie, życzę dużo weny i już nie mogę sie doczekać kolejnych rozdziałów ^^
    A co do pogody to u mnie również nie rozpieszcza, deszcz 3 razy na dzień, wieje piaskiem w oczy a do tego herbata się kończy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Herbata się kończy?! Rzuć wszystko i natychmiast gnaj do sklepu. W tym wypadku pogoda nie jest żadną wymówką! To sytuacja EMERGENCY! Aż sam się zdenerwowałem...
      Wracając do opowiadania, celowo przemilczałem jego tytuł, by zrobić Wam niespodziankę. Poza tym uwielbiam pisać o Eryku. Mógłbym to robić codziennie. Uwielbiam go :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Sytuacja opanowana, zapas herbaty uzupełniony :D Co do Eryka, spodziewam się, że w bardzo niedalekiej przyszłości poznamy dalsze losy koronacji bo aż mi się płakać chce jak pomyślę, że leży tam w tej sali i się wykrwawia :(

      Usuń
    3. Spokojnie, dotrzemy i do sali tronowej :D 9 rozdziałów szybko minie, a potem... Przygotowałem niespodzianki :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Wybacz za moją długą nieobecność ale byłam na koloniach było dosyć spoko ale miałam internet i czytałam wszystkie twoje nowe produkcje ale komentować nie mogłam Już jestem podjarana na kolejne rozdzialiki ale i wkurzona bo jestem spłukana a chcę sobie kupić twojego e-booka :'(

    Yumiko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wybierz mnie" powstało dlatego, że chciałem wydać książkę i zobaczyć jak to jest. To opowiadanie nie jest w żaden sposób powiązane z tymi, które już powstały, a co za tym idzie - nikogo nie namawiam do kupna. Napisałem je troszeczkę inaczej. Zawdzięczam to ścisłej współpracy z Joleen.
      Nowe rozdziały pojawią się już na dniach, obiecuję. Nie wiem, czy zacznę od Bezsennych nocy, czy najpierw wrzucę 2 rozdział Najlepszego, ale to bez znaczenia. Wszystko zostanie napisane do końca. Niczego nie porzucę. Potrzebuję miejsca na nowe projekty, bo nie lubicie, gdy rozpoczynam ich zbyt wiele na raz :D
      A teraz proszę się pochwalić koloniami - jak było? Zdradź jakieś szczegóły :) Może Twoja relacja przekona kogoś, kto waha się "jechać, czy nie" :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. I tak go kupię bo wiem że będzie świetny :)
      Na początku zawsze jest ciężko nawiązać kontakt ale zawsze można znaleść jakieś osoby z którymi da się normalnie pogadać.
      To zależy też gdzie jedziesz na kolonie nad morzem zawsze jest więcej starszych osób więc jeśli ktoś preferuje starsze osoby to zapraszam nad morze.
      (wiem nie trzyma się kupy xD)
      Chyba najgorsze akcje na koloniach które były w moim wykonaniu to np. rozbiciwe szklanych butelek na balkonie, wrzucenie koleżanki do rzeki i bieganie i zjeżdżanie po poręczy ze schodów na ciszy poobiedniej.
      Ale ogólnie moja ocena jest pozytywna.
      takie 8/10.

      Yumiko :*

      Usuń
    3. A zjeżdżałaś ze schodów na poduszce? :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Yyy.... nie ale za to wciągałam pieprz nosem xD

      Yumiko :*

      Usuń
    5. Jedziesz po bandzie, wiesz o tym? :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Yo Kitsuś! Jak obiecywałam od nowego opowiadania biorę się w garść i wracam z regularnym czytaniem i komentowaniem! I co z przypadek, że jest ono związane z moimi ukochanymi "Humorami księcia". Od początku powiem, że coś mnie śmierdziała ta sprawa. No bo wiesz... Wiedeń czyli Austria a wbrew pozorom fakty kojarzyć umiem. Moja pierwsza reakcja: "O Boże... Dlaczego ty się Eryk nazywasz... Książę wypad mi z głowy!" Czytam sobie dalej a tu nagle pada imię naszego bohatera: "Vee??? Czy to ty stary???". O skojarzeniach z tymi skrzypcami nawet nie wspomnę, bo to chyba jasne, że wzbudziły u mnie stan podejrzliwości. No i jak wyszło, że Eryś to pan książę Eryś to miałam takie: "Vee! Stary druhu jak ja się za Tobą stęskniłam! Książę jak się cieszę, że Cię widzę mośku ty mój kochany!" I na sam koniec jak już się mądry Eryś schlał i Vee się nim zajął dostałam krwotoku niczym Yuko na widok Yuruśki w stroju od Agape. Tak więc w skrócie. Cieszę się tak bardzo bardzo bardzo bardzo przez to, że to opowiadanie nie opowiada o jakiś nowych bohaterach tylko o mojej starej ulubionej ekipie <3 I w sumie cholera mnie wie czemu, bo tylko opko związane z "Humorami księcia" i "Humorami króla" (na które czekam już od jakiegoś czasu z wielką niecierpliwością, ale jak mniemam po moich reakcjach na część pierwszą, dobrze to wiesz). To serio jest dla mnie niewytłumaczalne, bo na "Najlepszego ucieszyłam się jakbym zobaczyła pierwszy rozdział o przygodach tego tłuka Simona i już Króla Erysia. Ale to dobrze, że jest coś o dalekiej przeszłości związanej z tym uniwersum, bo będzie można zobaczyć smaczki z Erysiowego studiowania. No i Vee, którego bardzo lubię. W końcu dowiem się o nim coś więcej. Jej! Ciekawe tylko ile się przez niego nabluzgam, bo już wiem, że będę to robić bardzo często. Tak więc zapowiada się jak na moje super ciekawie i już nie mogę się bardzo doczekać co będzie dalej :D Jednak muszę teraz trochę ponarzekać, bo nie byłabym sobą. Czemu tak krótko no? Ja tu wczoraj po powrocie do domu myślę: "Ło Cie panie Kicuś dodał coś nowego trzeba czytać! No, ale kurka pewnie jest długie, a ja chcę spać. Jutro to przeczytam, bo w trakcie zasnę, a to co przeczytałam zapomnę i weź człowieku od nowa czytaj". No więc ja mam smuteczeg i liczę, że później będą dłuższe rozdziały, bo zamiast płakać przez wydarzenia w fabule będę ubolewać przez długość xD
    A jak chcesz pogodę do przyjedź do mnie i ją sobie weź. Jest jak na moje ciut przy gorąco i ku mojemu wielkiemu niezadowolenie musiałam ubrać dziś krótsze spodnie, bo bym się ugotowała w długich. Niby zbytnia różnica to nie była, bo były do połowy łydek, ale jak na mnie - osobę chodzącą cały rok w długich i czarnych spodniach to była duża zmiana. Sytuacji nie poprawia też fakt, że mój pokój jest z tej jaśniejszej i cieplejszej strony bloku i mam dużo goręcej u siebie niż rodzice... Lubię jak jest ciepło, ale to co się dzieje to przegięcie. Raz upały niczym na pustyni, a raz leje deszcz i jest zimno. Zwariować idzie. Dobrze że ominęły mnie wczorajsze upały, bo byłam nad morzem. Nie żebym jakoś z tego korzystała, bo było na plaży na tyle chłodno, że najpierw w bluzie siedziałam, a jak już później było cieplej to dalej w niej siedziałam, bo musiałam się kryć przed słońcem. Bardzo nie polecam bóli głowy od zbytniego naświetlenia :/ No i to przez moją wycieczkę byłam zmęczona i czytam dopiero teraz. Wczoraj zwyczajnie nie miałam siły, a dzisiaj byłam ciut zajęta.
    No dobra. Ja już kończę, bo chcę iść do łóżeczka sobie trochę popisać jakiegoś bazgrołka i mecz jakiś obejrzeć.
    Dobranoc Kicuś <3
    AsiaAri <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Droga, bo to było tak - chciałem napisać o Vee od zawsze, ale nigdy nie było okazji. Gdy w końcu Zdrajca był na ukończeniu stwierdziłem, że teraz, albo nigdy. Poza tym oba opowiadania ładnie się połączą, tworząc niepowtarzalny klimat :D Przynajmniej dla mnie, bo kocham Eryka. To moje maleństwo. Jednak zanim sprawdzimy co on i Vee wymyślili, zerkniemy do Maxa, bo napisałem już 3 strony, więc liczę na to, że do jutra skończę.
      Pogoda jest, jaka jest. Ubrałbym się cieplej, ale Joleen zabrała mi większość bluz twierdząc, że jej jest bardziej zimno. Nad morzem też jeszcze nie byliśmy. Mamy pojechać we wrześniu, pod warunkiem, ze nie spadnie śnieg :D
      Dziś na plaży uświadomiłem sobie, że niepotrzebnie kupowałem te wszystkie zgrzewki z wodą. Trzeba było zabrać termos. Bardziej by mi się przydał.

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Książę dawno go tu nie było... Ale się pamięta jeszcze poprzednie jego przygody i z przyjemnością przeczytam to. Tylko czemu nie ma kontynuacji czekolady? To by było genialne jak dla mnie.
    No i jestem bardzo zainteresowana Twoim nowym projektem skoro to ma być coś innego. Kai mi się bardzo spodobał.
    Książkę kupię... Ale nie teraz jak pracuje na 5:30 bo bym jak zombie chodziła. Chociaż i tak nim dziś będę, wiec nie wiem co za roznica...
    A więc miłego dnia i dobranoc
    Anona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kontynuacja Czekolady? Hmm... Nie widzę przeszkód. Prawda jest taka, że do każdego opowiadania mogę dopisać dowolną ilość części (tak, do Kaia też). Nie chcę Was zanudzać ciągle tymi samymi bohaterami. A poza tym inne pomysły również wydają się warte realizacji :) Dla Eryka zawsze zrobię wyjątek, bo to mój ukochany bohater. Nie wykluczam niczego i liczę się ze zdaniem Czytelników, więc jeśli większa grupa poprze Twój pomysł, wszystko może się zdarzyć :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Ahhh, Czekolada... To było opowiadanie! :D

      Wegi

      Usuń
    3. Czekolada w każdej formie i ilości ^.^

      Usuń
    4. Nie mówię nie, ale to dość odległa przyszłość. Nie wiem, czy wyrobiłbym się w tym roku.

      Twój Kitsune

      Usuń
    5. Byleby Czekolada, jak na czekoladę przystało, miała konkretną ilość kawałków. Ciągnące się w nieskończoność żelki (zwlaszcza z chemicznym nadzieniem i "kwaśnym" proszkiem) są niesmaczne.

      Usuń
  7. Mam nadzieje ze Vee i Eryk nie będą mieli romansu...

    OdpowiedzUsuń
  8. AAAAAAAAAAAAAA! *krzyk fangirl* Czy Wy widzicie to co ja?! (Czasem głęboko się nad tym zastanawiam, grzebiąc w starych komentarzach i szukając tego kontaktu do psychologa...) Toć to Vee! Pamiętam do dziś jak mnie czasem wkurzał na tyle, że wyciągałam swoją książeczkę do tortur :D Ale to już było... Teraz powrócił w wielkim stylu podrywając 50-latki i celując do nieletnich :D Jestem tak podekscytowana, że aż krwawię jak nigdy! Co prawda nie z nosa a z ręki. Miałam randkę z moim ulubionym nożem Santoku (wiesz co Kitsuś? Gotowanie to chyba będzie twoja działka :D [21.?])
    Vee zawsze był dość tajemniczą postacią. Jestem ciekawa co wyrabiasz tygrysie :D
    I oto punkt kulminacyjny komentarza! Eryczek, moje kochane bobo *tuli i ściska biednego blondynka* Boru, jak ja tęskniłam! Ty biedaku nadal na tej podłodze się wykrwawiasz. Twarda sztuka z Ciebie :D Gdy usłyszałam o blond włosach i nazwisku Johnes to już wiedziałam co się tutaj święci! Jestem trochę niepocieszona faktem Eryka jako tło, ale mamy już naszą gwiazdę wieczoru! Jestem MEGA szczęśliwa. To chyba najlepsza niespodzianka jaką mogłeś nam zrobić Kitsuś :') Nie mogę się doczekać!

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eryk jeszcze trochę poleży. Najpierw inne przyjemności. Zerkniemy co on takiego robił, gdy nie znał jeszcze Simona.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Robimy grupowy pisk fangirls?

      Usuń
  9. Wów, co za zaskoczenie *.* Czekałam z niecierpliwością na Humory Króla, ale chętnie zaspokoję się na razie tym ^.^ czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. "Iiiiiaaaaaiiiiiaaaaaaiiiiiiaaaaaaiiiiiioooooooo (...) łoooooo (...) łooooo (...) łooooo!!!!!!!!!" - Els Pynoo z Vive la Fête w piosence "Noir Désir"

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem, czy mam do tego prawo, ale czuję dumę. OPISY! C'est beau et magnifiquement!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidka , cała Ty :)))))) MB

      Usuń
    2. Wybacz Lidka, umknęły mi Twoje komentarze. Widzisz, pracuje nad opisami :) Staram się, abyś była zadowolona :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  12. Whaaa! Kitsune tworzysz nowy świat,jak R.A. Salvatore!
    YYYEEEESSSSS!!!!
    I szansa na nową tabliczkę Czekolady!!!!!!!!
    YYYEEEESSSS!!!!
    Czemu tak krótko, hę?
    I tak czytam sobie komentarze, znaczy że upały były?!
    I zimno też?! W mordę! Nie zauważyłam!!!!
    :( MB
    ps sorki że mnie tak długo nie było, ale trochę mnie rzeczywistość przygniotła... , eeeh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sprawie planów na kolejne opowiadania - nic nie zdradzę. Mam różne plany. Zobaczymy, co z tego wyjdzie :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  13. :D :D :D Ha! To był dobry wybór - zacząć Bezsenne noce czy Najlepszego? Najlepszego! :D Eryk, słońce moje najukochańsze! Jak się cieszę że znów mogę go „spotkać”. Tak tęskniłam :( Vee tez daje radę :D Wybredny w zleceniach, ale Vee to Vee :D Mogę go wyręczyć i popilnowac za niego Eryczka :D Wierze, że mną przez 24 h na okrągło by się nie nudził :D Kocham!

    Serdeczności
    K-chan

    OdpowiedzUsuń
  14. Hejka,
    zaciekawiło mnie to opowiadanie, najpierw miałam na myśli, że to ktoś do towarzystwa, potem okazuje się że to ochroniarz jeszcze szerszy uśmiech, a sam Eryk bardzo ciekawą postacią jest... o co chodzi i jeszcze te koszmary...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń