sobota, 20 stycznia 2018

Uparty jak Gilbert

Rozdział 11


Smętny książę Gideon był właśnie w trakcie inspekcji. Sprawdzał ustawienie żołnierzy na murze obronnym oraz ich przygotowanie do walki, która miała się niedługo rozegrać. Podwładni Gilberta nie darzyli księcia-zastępcy zaufaniem. Każdy jego rozkaz był szeroko komentowany. Przeciwnicy będę próbowali odebrać mu jeden z ważniejszych zamków. Jeśli Gideon poniesie porażkę… Nie, przegrana nie wchodziła w grę! Nie zbłaźni się. Stanie na polu walki razem z innymi i udowodni swoją wartość.
Wszystko wydawało się być na swoim miejscu. Mężczyzna odetchnął z ulgą i wrócił do swojej komnaty. Tęsknił za bratem i swoim poprzednim, spokojnym życiem. Nie musiał wysłuchiwać niekończących się sporów między sprzymierzeńcami, którzy brak Gilberta traktowali jedynie jako możliwość powiększenia swoich wpływów. Lior bezustannie przypominał mu, by miał się na baczności i nikomu nie ufał. To także bardzo go bolało. Jak to możliwe, że Gilbert czuł się w tym świecie niczym ryba w wodzie? Konflikty, zdrady i śmierć. W czasie szturmu zginą ludzie, za których jest odpowiedzialny. On też może zginąć. Jeśli go zabraknie, wybuchnie wojna. Ojciec nie opanuje sytuacji, a Gilbert? Strach pomyśleć jak zareaguje, gdy się dowie… Może przerwać misję i wrócić do domu, a wtedy…
„Rzuciłbym wszystko i pognał do mojej ukochanej!” – rozmarzył się, by uspokoić skołatane nerwy. Przez ułamek sekundy książę poczuł dreszcze podniecenia. Ile by dał, by móc ją objąć i przytulić. Planowali razem wspólne życie. Nie było w nim miejsca dla bezdusznych walk oraz chciwych „przyjaciół”, a to dopiero początek…
Gideon usiadł przy stole, gdzie zwykle odbywały się narady i sięgnął po pergamin. Zamierzał napisać list, do ukochanej. Kolejny list. Na dwa poprzednie nie doczekał się odpowiedzi. Podejrzewał, iż winę za to ponoszą posłańcy, którzy nie wiedzieli, że razem z Liorem przeniósł się do ulubionej twierdzy brata.
Książę był mniej więcej w połowie opisu swoich uczyć względem księżniczki, gdy usłyszał dziwny dźwięk. Brzmiało to trochę tak, jakby kot wdrapywał się po murze. „Niemożliwe. Tu jest zbyt wysoko” – zganił sam siebie za tak niedorzeczne myśli, po czym wrócił do pisania. Po kilku minutach  znowu usłyszał ten sam dźwięk. „To nie może być przypadek…” – ostrożnie wstał ze swojego miejsca i zakradł się w kierunku okna. Gry rozważał, czy powinien wyciągnąć broń, jakiś obcy, ubrany na czarno, wślizgnął się do środka!
Książę zaskoczył przeciwnika i chwycił go od tyłu za ramię. Tajemniczy nieznajomy okazał się być znacznie szybszy i odparł atak, nie dając się zaskoczyć. Gideon zachwiał się, po czym solidnym kopniakiem został popchnięty na posadzkę. Oszołomiony takim obrotem sytuacji, próbował wstać, lecz przeciwnik i to przewidział. Kolejny raz zaskoczył księcia, siadając mu na biodrach i dociskając jego nadgarstki do podłogi.
- Kim jesteś? – syknął jasnowłosy, udając pokonanego.
- Gdzie Lior? – odezwał się cichy głos, tłumiony przez czarną maskę, która skrywała prawie całą twarz. Książę dostrzegł jedynie zielone oczy, w których błyszczały złote ogniki oraz niespotykana u innych odwaga i determinacja.
- Kim jesteś? – powtórzył pytanie.
- Będę rozmawiać wyłącznie z Liorem! To on mnie tu zaprosił – butny nieznajomy wymagał nauczki… Szybka lekcja nauczy go odpowiadania na pytania swego monarchy.
- Skoro tak… - Gideon wyrwał się ze słabego uścisku i chwycił napastnika za ramiona. Zrzucił go z siebie, a następnie obrócił na brzuch i uwięził miedzy swoimi udami. – To powinno załatwić sprawę – zaśmiał się, słysząc wyraźny jęk bólu. – A teraz… – sięgnął do maski, którą natychmiast ściągnął z twarzy włamywacza. Jego oczom ukazał się długi, złoty warkocz, starannie upchnięty pod mocno przylegającym kapturem. – Kobieta! – krzyknął zaskoczony.
- Puszczaj! – rozwścieczona niewiasta zaczęła wić się pod nim, próbując zepchnąć z siebie czterokrotnie cięższego generałą. – Zgnieciesz mnie!
- Wybacz… - książę cofnął ręce, którymi ściskał swoją zdobycz, po czym pomógł jej wstać. Gdy nieznajoma rozmasowywała swoje obolałe ramiona, Gideon wpatrywał się w nią z szeroko otwartymi ustami. Była piękna. Naprawdę piękna. Jasne włosy kontrastowały z lekko opaloną skórą. Jej idealną twarz wykrzywiał grymas niezadowolenia, a oczy… Pierwszy raz w życiu poczuł co znaczy zatracić się w czyimś spojrzeniu.
- Brutal – prychnęła gniewnie, siadając na jego fotelu. – No nie patrz tak. Sprowadź Liora – zażądała. Książę podszedł do drzwi i uchylił je zaledwie odrobinę. Nie chciał bowiem, by ktoś jeszcze dostrzegł jasnowłosą piękność, która wdrapała się po murze i zakłóciła mu spokój. Wydał polecenie sprowadzenia kapłana, po czym natychmiast wrócił do stołu. – „Ukochana! Moje serce usycha z tęsknoty za tobą…” – odczytała początek listu, mierząc księcia kpiącym spojrzeniem. – Prawdziwy poeta…
- Oddaj! – wyrwał jej pergamin z rąk, a następnie wrzucił go do ognia.
- Dlaczego to spaliłeś? Czyżbyś wstydził się swoich uczuć? – zaśmiała się szyderczo.
- Ty mówisz o wstydzie, pani? W takim razie dlaczego weszłaś oknem, a nie przez główną bramę?
- Przestraszyłam cię? – spytała z nadzieją.
- Nie. Wziąłem cię za kota. Masz szczęście, bo równie dobrze mogłem złamać ci kark – książę złapał za oparcie krzesła, na którym siedziała i pochylił się lekko do przodu.
- Lauro! – usłyszawszy za sobą szept Liora, odskoczył od dziewczyny, jak poparzony.
- Czy możesz mi wytłumaczyć, co tu się u diabła dzieje?! – skierował wymowne spojrzenie w kierunku starca.
- Nie pora na kłótnie, panie – Lior odsunął go na bok, podchodząc od razu do kobiety. – Jakie wieści przynosisz?
- Wojska waszych wrogów są już dość blisko, lecz nie będą atakować. Czekają na posiłki, które dotrą tu za dwa, trzy dni. To wasza jedyna szansa. Musicie uderzyć jeszcze tej nocy! – kobieta wyciągnęła pomiętą mapę, którą miała schowaną pod czarnym kaftanem, by pokazać im, z której strony mogą spodziewać się natarcia.
- Nie mamy innego wyjścia, książę. Musimy atakować! 

***

Moje Drogie Gąski!
Zupełnie zapomniałem o tym opowiadaniu :D Muszę szybko nadrobić zaległości, a Wy możecie spodziewać się kolejnych rozdziałów. Już niedługo opublikuję drugi rozdział Humorów króla. Eryk czeka :)

Wasz Kitsune

13 komentarzy:

  1. Gdy patrzysz z nadzieją na telefon i nie wiesz, co zrobić. Po chwili przełamujesz się i klikasz na bloga. Gdy wyświetla ci się strona twoja oczy robią się większe, a sama nie wiesz, co zrobić. Klikasz i sycisz oczy każdym słowem, które musisz przetrawić przynajmniej 2 razy. W skrócie: Kocham twoje opowiadania :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Droga, to styczeń i początek roku, a ja się dopiero rozkręcam :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Trzymam cię za słowo ;-) I czekam na następny rozdział z niecierpliwością

      Usuń
    3. I tak powinno być. Moim celem na ten rok jest "rozpalić Gaski do czerwoności" :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Eryku ja też czekam!!!

    Gideon czyżbyś zdradzał swą kobietę w myślach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrada? Jaka zdrada? Książę jest zajęty walką, jak sama zdążyłaś przeczytać :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Ja tam przeczytała cytuje "Pierwszy raz w życiu poczuł co znaczy zatracić się w czyimś spojrzeniu."
      To już jest zdrada mój drogi ^^

      Usuń
    3. Zdrada? On tylko zerknął :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. No właśnie! Niepowinien był tego robić ^^

      Usuń
    5. Gideon to facet. Pokaż mi faceta, który odwróciłby wzrok, widząc piękną kobietę, odwiedzającą go po zmroku i wkradającą się przez okno. Książę zareagował prawidłowo, wierz mi :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Nawet ja bym na taką panią spojrzała, fiu-fiu~

      Wegi

      Usuń
  3. Szczerze Ci powiem że sama o nim zapomniałam! Nawet przeczytałam 2 poprzednie rozdziały :D

    Wegi

    OdpowiedzUsuń