Budzę się czując na twarzy promienie powolnie
zachodzącego słońca. Pod ich wpływem śpiący obok mnie Nefryt marszczy swój
śliczny nosek. Czarna magia natychmiast radzi sobie z tym niedopatrzeniem. Nie
chcę, by mój najdroższy wampir musiał znosić takie niedogodności. Zwłaszcza w
chwili, gdy odpoczywa. W dodatku nagi.
Całuję moje cudo w policzek i okrywam kołdrą, by nie wodził mnie na pokuszenie. Jak to się stało, że ta mała, różowa pijawka pogrywa sobie ze mną w taki sposób? Jestem królem demonów! Tymczasem to chuchro wodzi mnie za nos na każdym kroku! I jeszcze hipnotyzuje! Kochany, czeka nas naprawdę poważna rozmowa…
Całuję moje cudo w policzek i okrywam kołdrą, by nie wodził mnie na pokuszenie. Jak to się stało, że ta mała, różowa pijawka pogrywa sobie ze mną w taki sposób? Jestem królem demonów! Tymczasem to chuchro wodzi mnie za nos na każdym kroku! I jeszcze hipnotyzuje! Kochany, czeka nas naprawdę poważna rozmowa…
Zirytowany wczorajszym zachowaniem mojego kochanka
kradnę mu jeszcze jednego całusa, a następnie każę Normanowi podać sobie
śniadanie.
- Panie… - mój sługa kłania się nisko, sięgając po
karafkę z winem.
- Zabierz to. Nie będę więcej pił – z niechęcią
przyglądam się szkarłatnemu trunkowi. To z jego przyczyny Nefryt nie chce mnie
pocałować.
- Mam podać inny gatunek wina? – dopytuje Norman,
nie ukrywając zdziwienia.
- Nie. Nie podawaj mi więcej żadnego alkoholu.
- Wino z naszej winnicy przestało ci smakować,
panie? Mam zamówić…
- Nie – przerywam mu. – Z powodu wina los barona i
jego dzieci jest nadal niepewny.
- To nie wino zawiniło, królu Cassianie, lecz
trucizna, którą wampir własnoręcznie wlał im do gardeł. A teraz z jego powodu
odmawiasz sobie nawet tej drobnej przyjemności, prawda? – Cholerny bazyliszek,
za dobrze mnie zna.
- Może – odpowiadam wymijająco, bawiąc się
sztućcami.
- Jeszcze trochę i wejdzie ci na głowę, panie. Nim
się spostrzeżesz, odbierze ci królestwo i doprowadzi je do ruiny.
- Nie przesadzasz trochę? – rzucam Normanowi
zirytowane spojrzenie. – Jak do tej pory Nefryt bezustannie nam pomaga.
Najwidoczniej miał powód, skoro postąpił z baronem tak okrutnie.
- Jednak nie wykazał chęci, by się nim z tobą
podzielić, prawda? – Mój sługa zaczyna sprzątać naczynia ze stołu. – Panie, daj
sobie przemówić do rozsądku. Wiem, że łączy was więź, lecz musisz go jakoś
ujarzmić. Od chwili, gdy Sin wysłał mu zaproszenie, zachowuje się wprost
nieznośnie! Pamiętasz o tym, że uwiódł tego nieszczęśnika Milo?
Widelec, który trzymałem w prawej dłoni zostaje
przeze mnie mocno wygięty, a następnie zmiażdżony. Norman przypomniał mi o
czymś, o czym do teraz myślę z wielką niechęcią. Wiem, że między Nefrytem a
Milo do niczego nie doszło. Wampir pił jedynie jego krew, a samo to wystarczy,
abym pałał żądzą mordu!
- Zawołaj mnie, gdybym był potrzebny – ciskam białą
serwetkę na stół i przenoszę się z jadalni z powrotem na górę.
Nefryt nadal pogrążony jest w letargu, a ja nie umiem znaleźć sobie miejsca. Krążę wściekle po niewielkim salonie. Słońce wydaje się dziś zachodzić wyjątkowo opieszale.
Nefryt nadal pogrążony jest w letargu, a ja nie umiem znaleźć sobie miejsca. Krążę wściekle po niewielkim salonie. Słońce wydaje się dziś zachodzić wyjątkowo opieszale.
- Szlag by to wszystko trafił! – krzyczę sam do
siebie, po czym udaję się do łazienki. Może chociaż prysznic przyniesie
chwilowe ukojenie moim spiętym mięśniom. Odkręcam wodę i pozwalam, by ciepły
strumień zmył ze mnie silny stres, któremu bezustannie jestem poddawany. Na
ukochanego z pewnością nie mogę liczyć… - Wampiry i ich głupie zasady… - mruczę
pod nosem, owijając biały ręcznik wokół bioder.
- Które zasady uważasz za głupie? – Na dźwięk jego cichego
głosu przechodzą mnie rozkoszne dreszcze.
- Obudziłeś się… - Z zaskoczeniem odkrywam, iż
Nefryt nie patrzy mi w oczy, lecz wpatruje się w moją nagą klatkę piersiową.
Sposób, w jaki to robi, od razu podnosi ciśnienie mojej krwi. Ma na sobie
jedynie ulubiony, szmaragdowy, jedwabny szlafrok. Zieleń wydobywa jasny odcień
jego skóry i podkreśla błękit nieba, zatopiony w jego oczach.
- Cassian… - szepcze zmysłowo, po czym przygryza
dolną wargę, odsłaniając swoje malutkie kły. Wampir wyciąga nieśmiało rękę i
przesuwa zimnymi palcami po mojej rozgrzanej skórze, która momentalnie zaczyna
płonąć. To chyba pierwszy raz, gdy zrobił coś tak erotycznego…
- Podobam ci się? – wstrzymuję oddech, by wyraźnie
usłyszeć, co odpowie.
- Może… - kokietuje mnie.
Nie potrafię nad sobą zapanować. Łapię go za
nadgarstek i przyciągam bliżej siebie, po czym opieram plecami o marmurową
ścianę.
- Cassian! Będę cały mokry! – oburza się, gdy
wciągam go pod strumień wody.
- Pocałuj mnie – żądam, wpatrując się wygłodniale w
jego ponętne usta.
- Jeszcze ci nie wybaczyłem – nieśmiertelny burczy wściekle,
krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Jedwab przykleja się do jego boskiej
skóry. To ponad moje siły…
- Więc zrób to teraz. Wybacz mi, bo oszaleję, jeśli
nie będę mógł cię całować. – Mój głos przypomina raczej skowyt frustracji.
Centymetry ode mnie znajduje się najcudowniejsza istota, jaką w życiu
widziałem, której pragnę… - Błagam cię, wybacz mi… - pochylam się nad moim ukochanym
i trącam go nosem po policzku.
- Wybaczenie ma swoją cenę, wasza wysokość… Pocałuję
cię dopiero wtedy, gdy dostanę coś w zamian… - Nefryt uśmiecha się przebiegle.
- Mój mały materialista – zaczynam się śmiać,
ponownie próbując dosięgnąć jego warg. – Czego pragniesz? Więcej diamentów?
Pereł? A może nowych sukni? – próbuję odczytać myśli mojego wybranka. – Dla
ciebie zrobię wszystko.
- Wszystko? – różowowłosy może i zachowuje się
dziecinnie, lecz w takich sprawach potrafi być wyjątkowo zawzięty. Doskonale
wie, czego brakuje mu do szczęścia. Podejrzewam, że poprosi o coś wyjątkowo
drogiego. Nawet jeśli zażąda zawartości królewskiego skarbca, oddam mu go z
prawdziwą przyjemnością.
- Wszystko – wzdycham bez entuzjazmu, szykując się
na najgorsze.
- Chcę drugiego jednorożca.
- Co?! Mowy nie ma! Wiesz ile czasu i wysiłku
kosztowało zdobycie pierwszego?! – Gdy Nefryt po raz pierwszy wspomniał o
jednorożcu, byłem pewny, iż jedynie żartuje. Wtedy także byliśmy pokłóceni. Nie
posłuchałem jego rady. Naraziłem nas na wielkie niebezpieczeństwo. Mój anioł wpadł
w histerię, a potem zaszył się w swoich pokojach. Wytrzymałem tydzień. Skubany,
już wtedy miał mnie w garści!
- Mam rozumieć, że to twoje ostateczne słowo, tak? –
obraża się na mnie. Jego twarz przybiera bardzo nieszczęśliwy grymas.
- Skarbie, kocham cię i wiesz, że
nigdy niczego ci nie odmówiłem – staram się postępować bardzo łagodnie, bo
Nefryt nienawidzi, gdy na niego krzyczę. Jednak poziom absurdu, który obecnie
osiągnęliśmy powoduje, że bardzo ciężko jest mi utrzymać nerwy na wodzy.
- Widzę mężczyznę, który pojawi się w zamku, mniej
więcej za miesiąc. On ci pomoże. Jednak stanie się tak wyłącznie wtedy, jeśli
spojrzysz na niego otwartym sercem. Jeśli go zignorujesz, szansa przepadnie na
zawsze – oczy Nefryta robią się poważne. Dzieje się tak za każdym razem, gdy ma
wizję. To jedyna chwila, w której widać jego prawdziwy wiek. Spojrzenie godne
„czcigodnego mędrca” mocno kontrastuje z jego „dziecięcą” powierzchownością.
Jaki by nie był, kocham go zdecydowanie za mocno.
- Aniele…
- Jeśli nie dostanę jednorożca, możesz zapomnieć o
dotykaniu mnie przez długie, bardzo długie lata – celuje palcem w moją klatkę
piersiową.
- Rzuciłbym ci pod nogi cały świat, gdybyś o niego
poprosił – wyznaję szczerze. – Kocham cię ponad wszystko.
- Ja ciebie też, mój panie. – Nefryt uśmiecha się
uroczo, pozbawiając mnie resztek zdrowego rozsądku. Przyciągam go do siebie i w
końcu łączę nasze wargi. Pocałunek smakuje tak słodko i odurzająco. Nie
sądziłem, że zaledwie dwudniowa abstynencja może zadziałać aż tak silnie na
moje zmysły.
- Och… - Mój ukochany wydaje się równie spragniony,
jak i ja. Ma mocno przyspieszony oddech. Nie przeszkadza mu nawet, że
całkowicie przemókł. Sięgam po jego nadgarstki i dociskam je do kamiennej
ściany jedną ręką. Druga jest mi potrzebna do rozsupłania paska od jego
szlafroka. – Cassianie… - wpatruje się we mnie tak bezbronnie. Dobrze wiem, o
co za chwilę zostanę poproszony.
- Tylko troszeczkę… - mruczę z zadowoleniem,
ponownie kusząc go do pocałunku. Nie wyrywa się, a to bardzo dobry znak. W
dodatku tak chętnie rozchyla usta… Smakuje krwią i pożądaniem, a to najbardziej
niebezpieczne połączenie, z jakim kiedykolwiek miałem do czynienia. – Mówiłem
ci już, że jesteś najcudowniejszy, zjawiskowy, perfekcyjny…
- Mówiłeś także, że jestem rozpieszczony i kapryśny
– wypomina mi, chyba tylko po to, by mocniej mnie podkręcić.
- Tylko ja mam prawo cię rozpieszczać. I całować.
Jesteś mój – chowam wampira w swoich ramionach i bardzo mocno przytulam.
- Gdybym był żywy powiedziałbym, że mnie udusisz –
rozbawiony Nefryt odsuwa się ode mnie.
- Mógłbym cię zjeść, a nie udusić. Jestem w tobie
tak mocno zakochany, że to aż boli.
- Nie chcę, abyś cierpiał z mojego powodu – te
nieprzemyślane słowa sprawiają mu przykrość. Mój kochanek dotyka mojego policzka,
po którym przesuwa opuszkami. Jest tak subtelny, iż ta pieszczota przypomina
muśnięcia skrzydeł motyla. Na ułamek sekundy zamykam oczy, aby przenieść nas
prosto do łóżka. – Dlaczego to zrobiłeś? Pomoczymy pościel… - zaczyna narzekać,
lecz zamykam mu usta kolejnym pocałunkiem.
- Jestem spragniony. Pozwolisz, abym zlizał z ciebie
każdą kroplę wody? – wodzę wzrokiem po tym nagim cudzie.
- Cassian! – Nefryt otwiera szeroko oczy, gdy zaczynam
pieścić jego sutek językiem. – Posuwasz się za… - atakuję jego usta, by nie
słyszeć kolejnych protestów.
- Obejmij mnie – żądam. – Chcę być blisko ciebie. –
Wampir niepewnie zaplata ramiona wokół mojej szyi, odganiając moje kruczoczarne
włosy do tyłu. – Jesteś taki piękny… - nie umiem oderwać od niego wzroku,
powtarzając tysięczny raz ten sam, nieco wyświechtany komplement. Brakuje mi
słów, by wyrazić, jak bardzo mi się podoba lub ile dla mnie znaczy. Jest całym
moim światem. Znowu zaczynam go całować. Najpierw powoli, by uśpić jego
czujność. Lubi, gdy jestem wobec niego grzeczny. Zadowolony z takiego
obrotu sytuacji, beztrosko przymyka powieki, odprężając się. Moje dłonie śmiało
wodzą po jego ciele, zaznaczając kontur żeber, lub krzywiznę biodra. Gdy mam
pewność, że Nefryt jest już odpowiednio odurzony, rozsuwam szeroko jego uda, by
zrobić sobie więcej miejsca. Ponieważ nie jestem natarczywy, a moje działania w
żaden sposób go nie krępują, pozwala mi na więcej. Och skarbie, właśnie na to
czekałem…
- Cass…! – to był ostatni protest, który stłumiłem
wsuwając język głębiej w jego chętne usta. Z pewnością nie są to jedyne „atrakcje”…
Zbliżam do niego swoje biodra, by pokazać mu, jak moje ciało reaguje na jego
bliskość. Nefryt nie wie, jak postąpić. Otwiera oczy, szukając u mnie jakiejś
podpowiedzi.
- Zaufaj mi. – To wszystko, co mogę mu w tej
sytuacji powiedzieć. Małymi kroczkami postaram się przełamać jego opór. Jak do
tej pory nie miałem z tym większych problemów. Wystarczy być cierpliwym i
wiedzieć, kiedy można bardziej go przycisnąć.
Moje pocałunki stają się mniej wymagające. Skubię
zębami dolną wargę wampira, by nie wyrywać go z miłosnego transu, a tak
naprawdę zależy mi na tym, by poddał się mojemu dotykowi. W tym celu obejmuję
prawą dłonią oba nasze członki i zaczynam je masować. Intensywność tych
pieszczot balansują pocałunki, które nadal mi oddaje. Choć jego piąstki
zaciskają się na moich włosach, a ciało przestaje spełniać jego polecenia,
Nefryt uśmiecha się do mnie, jęcząc mi prosto w usta. Wygina kręgosłup, wijąc
się pode mną.
- Już dość… Przestań… Dłużej tego nie zniosę… -
skomle o spełnienie.
- Ugryź mnie – kuszę go swoją krwią, której pożąda
równie mocno, jak i mnie. – Śmiało, gryź… - odsłaniam szyję. Mój kochanek nie
potrafi się dłużej powstrzymać. Jego chłodny język sunie po mojej rozgrzanej
skórze, szukając idealnego miejsca. Drżę, gdy Nefryt bawi się ze mną w taki
sposób. W końcu wbija we mnie kły, poddając mi się bez reszty. Mogę więc bez przeszkód
dać nam obu rozkosz… Żar mego ciała silnie kontrastuje z chłodem wampirze skóry.
To jest zbyt dobre i trwa zdecydowanie za krótko.
- Aaach… - z ust mego oblubieńca wydobywa się
westchnienie spełnienia. Jego oddech wariuje, a usta mają kolor szkarłatu. Nie
potrafię ukryć złośliwego uśmieszku, który pojawia się na mojej twarzy. Jestem
spocony, ale taki szczęśliwy. Za to Nefryt marszczy swój nosek, okazując mi
dezaprobatę.
- Jeszcze raz? – pytam z nadzieją w głosie, bo nie
miałbym nic przeciwko, by ponownie się przy nim zatracić.
- Pobrudziłeś mnie – z niechęcią spogląda na swój
brzuch, na którym widnieją białe ślady.
- Nie wierzę, że akurat o to masz do mnie pretensje.
Tak trudno przyznać, że ci się podobało?
- Nie powiedziałem, że mi się nie podobało – Nefryt siada na
pościeli, wpatrując się w spustoszenie, którego dokonaliśmy. – Po prostu… Cały
się lepię! – skarży się.
- Wyglądasz zjawiskowo – zapewniam go, całując
chciwie. – Chodź, umyję cię – przenoszę nas z powrotem do łazienki i odkręcam
letnią wodę. Wampir z pewnością chciałby, abym postawił go na podłodze, ale nie
jestem w stanie uwolnić go ze swoich objęć. – Obejmij mnie nogami w pasie.
- Wolałbym sam… - protestuje od razu.
- Proszę, pozwól, abym się tobą opiekował. Mówiłeś,
że to moja wina, iż jesteś brudny. Umyję cię z prawdziwą przyjemnością – zapewniam
mojego wybranka. W tym celu sięgam po niewielką, szklaną butelkę, w której
znajduje się jakiś obrzydliwie drogi płyn, który Nefryt jakiś czas temu
wyjątkowo sobie upodobał. Ponoć powinien pachnieć oceanem, lecz w zetknięciu z
nieśmiertelną skórą wydaje się bardzo przeciętny. Nalewam odrobiną na dłonie, a
następnie przesuwam nimi po jego plecach. – Nigdy nie sądziłem, że to możliwe,
by kochać kogoś aż tak mocno. Tyle lat byłeś obok mnie. Już wtedy musiałeś
wiedzieć, że czuję do ciebie coś więcej…
- Demony nie łączą się w pary z wampirami - zostaję upomniany.
- A powinny – śmieję się, dotykając jego pośladków.
- Dość! – niespodziewane Nefryt uwalnia się z moich
objęć i materializuje za moimi plecami, by zdjąć z półki płyn, którego przed
chwilą używałem. – Teraz ja umyję ciebie – odgryza mi się. – Ale najpierw… -
gryzie się w palec i likwiduje ślady na mojej szyi.
- Chciałem, aby zostały – protestuję od razu.
- Nie tym razem. Nad ranem przyjadą goście. Nie będą
zadowoleni, gdy zauważą, że spałeś w łóżku z wampirem.
- Będę spał z wampirem? Serio? – udaję zdziwionego,
choć to kolejna wizja w bardzo krótkim czasie. W dodatku ciężko mi skoncentrować
się na słowach, które wypowiada mój skarb, gdy jego dłonie wodzą po mięśniach na… - Kocham cię.
- Ja ciebie też. – Niebieskooki jest zamyślony. Pewnie znowu
widzi przyszłość.
- Ja ciebie bardziej – droczę się z nim, by nie
skupiał się na czymś, co jeszcze nie nastąpiło, a już go rani. – Mogę ci to
udowodnić, jeśli chcesz… - klękam przed nim i obejmuję w pasie ramionami.
- Chcę. Chcę tylko ciebie. Twoich dłoni na moim
ciele. Twoich ust, szepczących, że kochasz mnie ponad wszystko. Chcę, żebyśmy
mogli po prostu żyć, nie będąc przez nic rozdzieleni. Ani przez słońce, ani
twoje obowiązki, czy fakt, że należymy do zupełnie innych światów… - Oczy
Nefryta zachodzą łzami. Woda rozmazuje te krwawe ślady, zmieniając je na
jasnoróżowe stróżki.
- Jesteś całym moim światem. Zawsze byłeś. Wiesz, że
odkąd cię ujrzałem, nie widziałem już nikogo więcej. Tylko ty, mój aniele.
Tylko ty…
Boję się wizji Nefryta. Boję się, że pewnego dnia
zobaczy coś, co bezpowrotnie złamie mu serce. Nie mogę go stracić. Umarłbym z
rozpaczy. By odgonić złe myśli skupiam się wyłącznie na dawaniu mu
przyjemności. Biorę jego członka do ust i zaczynam mocno ssać. Nefryt krzyczy z
rozkoszy, aż w końcu dochodzi, osuwając się na mnie.
- W twoich ramionach czuję się bezpieczny – różowowłosy całuje mnie w usta, a następnie opiera się czołem o moje czoło. –
Dziękuję.
- To ja ci dziękuję, mój piękny. Strzegłeś mnie odkąd
byłem dzieckiem, broniłeś, uczyłeś. Nigdy nie zdołam ci się za to odwdzięczyć.
- Cassianie, nie zrezygnuję z drugiego jednorożca –
zastrzega szybko, cmokając mnie w nos.
- Dałbym ci nawet księżyc, gdybyś tego zażądał – zdradzam się z własną hojnością.
- Dziękuję. Jesteś kochany – Nefryt obdarza mnie
cudownym uśmiechem, na widok którego serce zaczyna mi bić znacznie szybciej.
- Idź się ubrać – wyrzucam go z łazienki.
- Nie chcesz, żebym ja… - przekrzywia na bok głowę.
Gdy jest taki rozbawiony i chętny do zabawy, tym trudniej utrzymać ręce przy
sobie.
- Uciekaj, bo zmienię zdanie – ostrzegam go. Korzysta
więc ze swojej szybkości i znika w przeciągu sekundy, zostawiając po sobie echo
śmiechu, który odbija się od zimnych ścian. I tak robimy spore postępy. Może za
jakiś czas okaże się, że sam zechce, abym go dotykał? To byłaby ciekawa odmiana.
Gdy jestem już ubrany i znacznie lepiej panuję nad
swoimi żądzami, odnajduję Nefryta w jego garderobie.
- Jeszcze nie gotowy? - z zaskoczeniem
odkrywam, że wampir ma na sobie jedynie biały szlafrok, który zabrał z
łazienki.
- Waham się pomiędzy tym – wskazuje na
ciemnobordową, atłasową suknię – a tym – zestawia ją ze zwykłym, czarnym
swetrem.
- Dlaczego się wahasz? – pytam, obejmując go od tyłu
ramionami i całując w czubek głowy.
- Zniszczy się, jeśli udamy się do lochów… -
spogląda ze smutkiem na wieczorową kreację, która kosztowała mnie majątek.
- Do lochów? – powtarzam po nim.
- Nie udawaj. Przecież od wczoraj nie myślisz o
niczym innym.
- Kochanie, po prostu zaskoczyło mnie, że
potraktowałeś barona z taką surowością. – Oby wreszcie udało mi się wyciągnąć z
niego fakty, które tak skrzętnie ukrył.
- To nie twoja wina, Cassianie. Wiem, że to Norman
zatruwa twoje myśli oskarżeniami, które kieruje w moim kierunku.
- Norman wcale nie… - Wzięcie Normana w obronę może
się obrócić przeciwko mnie, więc przemilczam to, co chciałem powiedzieć. – No dobrze, ja także chciałbym wiedzieć, dlaczego
baron i jego dzieci tkwią nieprzytomni w naszych lochach. Możesz mi to
wytłumaczyć?
- Dziwię się, że sam się nie zorientowałeś – Nefryt dogryza
mi zniesmaczony tym, że toczymy tę przedziwną rozmowę w jego ulubionym
pomieszczeniu.
- Co przez to rozumiesz, najdroższy? – dopytuję,
coraz bardziej skołowany.
- Baron i jego pomioty nie są już ludźmi…
O jej i jeszcze drugiego jednorożca chce po takich rewelacjach.
OdpowiedzUsuńNefryt zasługuje na wszystko co najlepsze :)
UsuńTwój Kitsune
Czasem mam wrażenie, że Cassian to nasz Kitsuś! Kochany, rozpieszcza nas i jest zbyt cierpliwy! No i jest demonem :D
UsuńWegi
Nefryt rządzi XD
OdpowiedzUsuńTo prawda :D
UsuńTwój Kitsune
Jednorożec do pary^^ tylko przeciwnej płci, żeby małe jednorożce z tego były :)
OdpowiedzUsuńNo wiesz, muszę się zabezpieczyć na wypadek, gdyby sam jakiegoś potrzebował :D
UsuńTwój Kitsune
Grubo jest z tego co widzę! A gdy ja poproszę o jednorożca to też go dostanę, Kitsuś? \(★.★)/ (Gdyby to było takie proste... Ech)
OdpowiedzUsuńWegi
Ps. Wysłałam Ci zdjęcie jak namalowałam bąka! Mam nadzieję że ci się spodoba :)
Jednorożca nie mam. Mam za to kunę na zbyciu. Reflektujesz? :D
UsuńTwój Kitsune
PS Wiem. Po prostu jestem beznadziejnym Prezesem i chyba od miesiąca do nikogo nie napisałem.
Kuny są słodkie, ale to chyba nie mój typ :D Ale w razie czego to chętnie przyjmę lisa :DD
UsuńWegi
Ps. Nie martw się! Chciałam się po prostu pochwalić, bo jestem z tego bąka/trzmiela dumna :D I jesteś genialnym prezesem! 100% reszty Zarządu się zgadza :) Daj sobie tyle czasu ile potrzebujesz!
Uwa!!! Kitsune gorąco, gorąco !!!! Jestem zachwycona!!! Wiesz co mi w pierwszej kolejności przyszło na myśl przy czytaniu o wizji Nefryta? to było tak: "Patrzymy, a tu Kitsune!!!!
OdpowiedzUsuńI ta moja wizja dla odmiany była tak wyrazista.... Ogromny hol z czarnego, polerowanego marmuru, dwie kolumnady oświetlone, a właściwie podświetlone pochodniami i ogromne drzwi. Hol - a może to po prostu ogromna sala? - wypełniony cichym gwarem rozmów i muzyką. Chyba trwa jakiś bal. Drzwi się otwierają i powoli wchodzisz Ty Kitsune. Masz - podobnie jak Twój awatar - białe włosy. Ubrany jesteś w pelerynę z bordowego, prawie czarnego aksamitu. Przemierzasz kilka kroków, gwar sali cichnie , drzwi się zamykają...
I tu mi się ta myśl skończyła :) MB
ps nie wiem po co mi te pochodnie, ale tkwią na tych kolumnach i nie chcą zniknąć, i wgl nie są potrzebne, bo nie wiadomo skąd, ale rozproszone światło jest i wszystko widać
W tym opowiadaniu chyba nie ma już dla mnie miejsca. Nie szkodzi. Napiszę sobie inne. Poza tym ja musiałbym być seme, a wątpię, czy Cassian oddam mi Nefryta.
UsuńTwój Kitsune
Nie ma takiej opcji!!! To wgl nie to. Cassian musi tylko spojrzeć na Ciebie otartym sercem. A Ty mu pomożesz. Bo pomożesz, prawda? MB
UsuńOtwartym :) Jakby miał otarte, to po Tobie i po nas wszystkich.... :)))) MB
UsuńNie zrobię tego Cassianowi. Na siebie mam zupełnie inny pomysł :D
UsuńTwój Kitsune
Ja też chcę jednorożca!!! Szkoda, że nie jestem demonem. Wtedy byłoby mnie na niego stać. I na więcej błyskotek dla wampirka. Niezła z niego bestyjka.
OdpowiedzUsuńLubie mojego wampira i lubię to, że jest bardzo rozpieszczony. A jednorożec? Już wiesz, że ciężko takiego zdobyć.
UsuńTwój Kitsune
Wiem, może sobie wytatuuję ... ? Będzie ze mną już na zawsze!
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, czyżby przemienil ich w wampiry... jaki obrażony i co jeszcze drugi jednorożec...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga