poniedziałek, 2 stycznia 2017

Rozdział III

„Kai


Pierwszy raz od dawna ogarnia mnie strach przed pójściem do szkoły. Mógłbym powiedzieć mamie, że źle się czuję i nie mam na to ochoty, ale chowanie głowy w piasek nie jest w moim stylu. Jestem, a właściwie byłem napastnikiem, więc dobra taktyka weszła mi w krew. Nie pozwolę, by banda półgłówków pokrzyżowała moje plany. Mam poważniejsze problemy na głowie. Najważniejsze to nie myśleć o tym i cieszyć się z dobrych chwil. BlueMoon... On jest moim światełkiem w tunelu. Reszta się nie liczy.
Przez większość nocy bardzo mnie bolało. Niewiele spałem. Bezsenne godziny poświęciłem na ponowne przemyślenie sytuacji. Angażowanie się w naszą relację jest dla mnie trudne. Odsłonić uczucia, zaufać, otworzyć się... Pokazać prawdziwego siebie. To powinienem zrobić. Wiem, że gdy pozna prawdę, odwróci się ode mnie. Mimo to nie umiem z niego zrezygnować. Więź między nami jest prawdziwa. Chwila, w której mnie odepchnie... To nic... Jest wart każdego poświęcenia, a ja go potrzebuję.

Mama, z racji wczorajszego bankietu, zaczyna pracę nieco później niż zwykle. Mamy więc okazję, aby zjeść razem śniadanie.
- Jesteś dziś jakiś inny – zauważa od razu, przyglądając mi się uważnie znad kubka z kawą.
- Naprawdę? - odpowiadam tajemniczo.
- Chciałbyś mi coś powiedzieć? - uaktywnia rodzicielski radar.
- Na razie nie, ale nie martw się. Niedługo wszystko ci opowiem.
- Trzymam cię za słowo, synku – czochra mnie po brązowych włosach, które zawsze lekko się kręcą.
- Mamo, myślisz, że ktoś mógłbym mnie pokochać pomimo tego, jaki teraz jestem? - spuszczam wzrok. Chciałbym poznać jej zdanie, lecz z drugiej strony, boję się jak diabli...Prawda mocno zaboli...
- Kai, jak możesz w to wątpić?! - odstawia kubek na stół, wstaje z krzesła i podchodzi bliżej. Układa swoje drobne dłonie na moich policzkach, zmuszając tym samym, abym patrzył jej prosto w oczy.
- Bo jeżdżę na wózku i mam blizny – podpowiadam.
- Niedługo odwiedzimy doktora Nedda. Bądź dobrej myśli.
- Mamo... Nie musisz mnie oszukiwać. Jestem już dorosły i dawno temu przestałem się łudzić. Chcę znać twoje zdanie. Czy uważasz, że ktoś może mnie pokochać? - irytuję się.
- Oczywiście, że tak – zapewnia pośpiesznie. - Ja cię kocham bez względu na wszystko – dodaje, zaczynając zbierać naczynia ze stołu.
- To nie to samo. Jestem teraz inny niż dawniej. I pragnę czegoś innego.
- Dorastasz, więc to oczywiste, że zaczynają ci się podobać różne dziewczyny – zaczyna się śmiać.
- Wolę chłopaków, dobrze wiesz – prostuję jej celowe przejęzyczenie.
- Nie mogę się doczekać, aż mi go przedstawisz. Już wiem! Zaproś go do nas do domu. Upiekę ciasto cytrynowe. Co ty na to?
- Nawet nie wiem czy lubi ciasto cytrynowe.
- To zapytaj. Poza tym każdy je lubi, bo jak sam wiesz, moje jest wyjątkowo dobre.
- A dla mnie upieczesz to ciasto? Proszę... - wpatruję się w rodzicielkę z nadzieją.
- Jeśli masz ochotę. A teraz pośpiesz się, bo się spóźnimy – całuje mnie w policzek. - Skoczę na górę po żakiet. Możesz wsiadać do samochodu.
Nie udzieliła jednoznacznej odpowiedzi. Jestem w punkcie wyjścia. Mam tylko 50% szans, że zyskam akceptację w jego oczach, a to tyle, co nic.

Zostało trzydzieści minut do rozpoczęcia zajęć. Wyciągam telefon i sprawdzam pocztę. Jeszcze do mnie nie napisał...
- Celowo łamiesz regulamin? - ten głos... Cholerny Jared.
- Nie twoja sprawa – próbuję mu uciec, lecz mam niewielkie szanse.
- Byłem pewny, że w szkole nie wolno posługiwać się telefonami...
- Złapałeś mnie na gorącym uczynku. Hall z pewnością cię wysłucha, gdy pójdziesz złożyć skargę.
- Jak się czujesz? Naomi mówiła, że plecy bardzo cię bolą – zmienia temat.
- To nie twoja sprawa – powtarzam, chowając smartfona do plecaka.
- Codziennie od rana jesteś w szkole, a potem czekasz aż mama cię odbierze. Dlaczego?
Co to ma być? Na rozmowy mu się zebrało? Nudzi się, czy szuka kolejnego tematu do drwin? A może o tym także zamierza donieść? Łysol będzie przeszczęśliwy. Uwielbia, gdy wierni uczniowie liżą mu tyłek. To taka transakcja wiązana. Oni czują się lepiej, a on może sobie kogoś pognębić. Istne kółko wzajemnej adoracji.
- Nic mi nie powiesz? - naciska coraz bardziej.
- Jestem zajęty – odpowiadam wymijająco, otwierając podręcznik od historii na pierwszej lepszej stronie i zaczynam udawać, że czytam.
- Jak chcesz – byłem pewny, że to wystarczy, by go spławić, lecz ten skończony idiota idzie w moje ślady. Siada obok i sięga po swój plecak, z którego wyciąga identyczną książkę. Tylko tego mi brakowało...
Przez kilka minut czytamy w absolutnej ciszy. Znam te tematy na pamięć, więc szybko zaczynam się nudzić. Ostrożnie unoszę na niego wzrok. Z bliska wygląda zupełnie inaczej. Rysy twarzy ma bardziej męskie, przez co sprawia wrażenie znacznie starszego niż inni. Jego oczy mają odcień rozpuszczonej czekolady. Podpiera głowę na dłoni i ani na chwilę nie zerka w moją stronę, skoncentrowany na lekturze. Odpowiada mi taki układ.
- Podobam ci się? - jego pytanie szokuje mnie do tego stopnia, iż ołówek wypada mi z ręki i turla się po podłodze. Jared nieśpiesznie wstaje z miejsca, by mi go podać.
- Dzięki – bełkoczę zawstydzony.
- Nie odpowiedziałeś – opiera się o krzesło i z typową dla wyjątkowo pewnych siebie osób nonszalancją, zamierza dalej bawić moim kosztem.
- I nie zamierzam! - kończę temat.
- Szkoda. Nasza znajomość zaczęła się w dość niefortunny sposób. Chciałbym to naprawić.
- Nie jestem zainteresowany – wycofuję wózek do tyłu, by odjechać.
- Poczekaj! To nie koniec naszej rozmowy.
- A jednak – zostawiam go samemu sobie.

Nasza dziwna wymiana zdań spowodowała, że mam dziś większe niż zwykle problemy z koncentracją. Nakłada się na to pogłębienie relacji z BlueMoon, nieprzespana noc, ból pleców i pokaźna dawka leków. Pod koniec dnia jestem naprawdę zmęczony i zaczynam żałować, że będę musiał się męczyć jeszcze przez kilka godzin. Marzę o tym, by położyć się chociaż na chwilę. Niestety, ostatnie zajęcia to kolejna zmarnowana godzina w towarzystwie Łysola, który zastępuje chorego nauczyciela od biologii, a potem wisienka na torcie – matematyka z przygłupami...
- Po pracy mam odebrać teściową. Jak się zapewne domyślacie, nie jest mi to na rękę. Wredny babsztyl zawsze nastawia żonę i dzieciaki przeciwko mnie. Wszystko jej przeszkadza! To, że nie wyniosłem śmieci, nie nakarmiłem chomika, paliłem papierosy na tarasie. Ostatnio przyczepiła się nawet do tego, w jaki sposób przygotowuję kolację. Powiedziała, że źle nakryłem do stołu i podałem jej brudne sztućce. Niech się cieszy, że nie naplułem jej do herbaty. Mogłem to zrobić... Co więcej, ja chciałem to zrobić, ale się powstrzymałem. Za bardzo kocham żonę, a teściowa obiecała, że dołoży się do wakacji. Chcemy zabrać dziewczynki nad Wielki Kanion, a potem... Kai, słuchasz mnie? - przerywa swoją wypowiedź.
- Tak, panie profesorze.
- To o czym przed chwilą mówiłem?
Dobre pytanie... Nie mam pojęcia o co mu chodziło. Nie słuchałem.
- Mówił pan o swojej żonie... O tym, jak bardzo ją pan kocha – strzelam na ślepo, bo nie mam innego wyjścia.
- To prawda. Kocham. Jednak patrząc na ciebie odnoszę wrażenie, że myślami jesteś bardzo daleko stąd.
- Przepraszam. Źle się czuje.
- Powinieneś być przyzwyczajony do tego, że nie wszystko będzie tak, jak dawniej, skoro jesteś niepełnosprawny. Z tego co pamiętam, miałeś wypadek samochodowy, prawda? Powiedz mi, to ty prowadziłeś wtedy auto? - cała klasa czeka na moją odpowiedź. Robi mi się niedobrze ze zdenerwowania. Nigdy nikomu nie mówiłem co stało się tamtego dnia. Nie mogłem...
- Przepraszam, ale wolałbym nie poruszać tego tematu.
- Nie ma się czego wstydzić. Jesteś wśród przyjaciół. Twoje nieszczęśliwe doświadczenia mogą przestrzec innych, prawda dzieciaki? Chcecie wiedzieć? - rozgląda się po zebranych, szukając ich akceptacji.
- Palimy się z ciekawości, profesorze – odpowiada mu usłużnie Donovan.
Palimy się... Robi mi się zimno i gorąco jednocześnie. Muszę stąd wyjść! Natychmiast!
- Kai, gdy to się stało, byłeś pijany? - Łysol nie odpuszcza i nadal drąży temat.
- Może coś brałeś? Pochwal się. Chcemy wiedzieć jak uniknąć wózka – chłopaki z drużyny zaczynają się śmiać, rozbawieni ostatnią uwagą Bena.
- Przepraszam, ale... Ja muszę... - staram się wyminąć Łysola, który celowo zastępuje mi drogę do drzwi.
- Gdzie się wybierasz? Lekcja się jeszcze nie skończyła! - rozkłada ramiona, abym nie miał jak się wydostać.
- Nie widzi pan, że on źle się czuje?
- Kto to powiedział?! Kto śmiał... - wychowawca nerwowo szuka wzrokiem osobnika, który zepsuł mu taki piękny występ.
- Proszę się odsunąć od drzwi i dać mu przejechać – Jared? Mogłem się tego domyślić...
- Posłuchaj mnie, chłopcze. Jak do tej pory byłem dla ciebie wyrozumiały, pozwalałem ci obijać się na zajęciach, ale ten czas właśnie dobiegł końca! - doskakuje do swojego biurka i zaczyna przekopywać torbę. Gdy wyciąga z niej Death Note, korzystam z okazji i uciekam na korytarz. Do dzwonka pozostało kilkanaście minut. Jadę w kierunku biblioteki. Korzystając z poręczy, przymocowanej do ściany, wstaję i kładę się na podłodze. Jak dobrze... Przynosi mi to wprost nieopisaną ulgę. Nie zastanawiam się jak dam radę się podnieść, ani czy zostanę za to ukarany. Dłużej bym tam nie wysiedział.
Kilka chwil wytchnienia minęło zdecydowanie za szybko. Rozpoczyna się przerwa... Opieram się o ścianę i powoli siadam. Nie podniosę się na nogi nawet gdybym chciał... Jeśli dodamy do tego niechętne spojrzenia innych uczniów, mam przerąbane. Zamykam oczy i zastanawiam się co powinienem teraz zrobić? Zawołać kogoś? Ale kogo? Poczekać na mamę? Zadzwonić do Naomi? W sali zostawiłem plecak. Telefon jest w środku... Cudownie...
- Źle się czujesz?
- Jared... Idź sobie i zostaw mnie samego – rzucam mu rozgniewane spojrzenie.
- Pomogę ci.
- Nie chcę.
- Przeziębisz się, jeśli będziesz tu siedział.
- To straszne, a teraz spadaj! No już!
- Liczyłem na to, że mi podziękujesz. Przez to, że się za tobą wstawiłem, muszę zaliczyć kilka zaległych testów.
- Nie przypominam sobie, abym cię o cokolwiek prosił – chwyta mnie za przedramiona i podciąga w górę.
- Złap się poręczy – instruuje.
- Dlaczego to robisz?
- Lubie pomagać innym – złośliwy uśmieszek pojawia się na jego ustach.
- Altruista roku...
- Po prostu wydajesz mi się samotny i...
- Zrobiło ci się mnie żal? - kończę za niego wypowiedź.
- Nie, to nie tak! - broni się, lecz doskonale wiem, że to kłamstwo. Codziennie jestem szykanowany w szkole, koledzy próbowali mnie utopić, a moje ciało pokryte jest bliznami. Nie, żal rzeczywiście nie ma z tym nic wspólnego... Kretyn...
- Nie pogrążaj się. Spełniłeś dzisiaj dobry uczynek, więc możesz to sobie odnotować w pamiętniczku, ale ode mnie trzymaj się z daleka.
Chłopak wybucha cichym śmiechem. Rozbawienie nie opuszcza go do chwili, gdy wracamy do sali, gdzie grupka moich nowych uczniów zdążyła wypisać na tablicy sporo interesujących rzeczy na mój temat. Celowo umieścili je na samej górze, abym nie mógł ich zmazać. Wytrzymam...
- Pan profesor! - Donovan kłania mi się w pas. - Od czego zaczniemy? Odrobisz nam zadania domowe, czy poopowiadasz jak ci minął dzień?
- A może jakieś pikantniejsze szczegóły, co Nowy? Wiesz jak to jest trzymać kobietę za rękę, czy robisz to tylko sam ze sobą? - dokłada Luck.
- Dajcie spokój. Przecież na pierwszy rzut oka widać, że on i jego mamusia... - Nathan zaczyna wykonywać ruchy biodrami, sugerując pozostałym, że sypiam z własną matką.
- Przestań! - Jared mierzy go zabójczym wzrokiem. Jeszcze tylko bójki brakuje mi do szczęścia.
- Jared, ty i on chyba nie... - nie udaje mu się dokończyć tego zdania, bo brązowooki chwyta go za kark, wykręca ramię do tyłu i popycha na ziemię.
- Chciałbyś jeszcze coś dodać? - złowieszczo syczy mu do ucha.
- No coś ty, na żartach się nie znasz? - zaatakowany kapitan próbuje się wykpić.
- Twoje żarty są mało śmieszne. Zrób tak jeszcze raz, a złamię ci rękę, jasne? - żądzą mordu w oczach Jareda... Po co mu to? Chce dołączyć do klubu wykluczonych? To elitarne grono.
- Bronisz naszego nowego belfra, a przecież on jeszcze nic nie zrobił... Dalej, Nowy, pokaż na co cię stać – Donovan tylko udaje. Prawda jest taka, że obserwuje Jareda, by go rozgryźć, a gdy to zrobi...
- Rozwiązałem wszystkie zestawy. Której części nie rozumiecie? - im szybciej zaczniemy, tym szybciej odzyskam święty spokój.
- Dzisiejsze zadanie domowe. Rozpisz je na tablicy. Byle szybko, niedługo zaczyna się trening – Ben również chce stąd uciec. To dobrze.
Otwieram podręcznik. Zadania są banalnie proste. Nie rozumiem jak oni mogą tego nie rozumieć, ale czego się nie robi dla kolegów... Sięgam po kredę, by przepisać równanie na tablicy.
- Nowy, wyżej. Nic nie widać. I szybciej – niecierpliwi się.
- Wyżej nie sięgam – odgryzam mu się, kontynuując.
- To bez sensu. Jeśli będziesz tak robić, nigdy stąd nie wyjdziemy – Zack poszerza grono wiecznie niezadowolonych.
- Przepisz zadanie wyżej, ja nie mogę – proponuję.
- To ty miałeś nas uczyć, więc z jakiej racji mam ci pomagać, frajerze? Lepiej się pośpiesz, inaczej Martin nie będzie zadowolony.
- Daj książkę, ja to przepiszę – mój „wierny obrońca” zabiera mi podręcznik.
- Ja już wszystko zrozumiałem. Nasz druh, Jared, chyba się zakochał – szyderstwa Donovana podnoszą mi ciśnienie.
- Zamknij się i słuchaj, bo nie będę dwa razy powtarzać – wypalam.
- Coś ty powiedział?!
- Notuj pilnie, bo zaraz masz trening – odwracam się do niego plecami i zaczynam odrabiać ich pracę domową.
- Zabiję cię, ty pieprzona kaleko! - powinienem był ugryźć się w język...
- Stary, daj już spokój. Jeśli się spóźnimy, trener każe nam biegać wokół boiska aż do wieczora – Ben hamuje zbyt porywczego rozgrywającego.
W sali czuję napięcie, które towarzyszy mi aż do samego końca. Rozwiązuję ostatni przykład. Chłopaki od razu zrywają się ze swoich miejsc, by być na boisku na czas. Było ciężko, bardzo ciężko... Odczuwam dużą ulgę na samą myśl, że przetrwałem i wreszcie mogę odetchnąć.
- Ja też muszę już iść – ciemnowłosy nakłada swoją czarną kurtkę. - Poradzisz sobie?
- Tak – nadal jestem na niego trochę zły.
- Do jutra, Kai.
- Do jutra – powtarzam po nim, pakując swoje rzeczy. Zapinam plecak, gdy drzwi ponownie się otwierają. Donovan, ubrany w strój do ćwiczeń, mierzy mnie dzikim wzrokiem. Podchodzi bliżej i z całej siły uderza w brzuch.
- Ja zawsze spłacam długi, zapamiętaj to sobie – szepcze mi na ucho, po czym wychodzi. Otulam się szczelnie ramionami, bo nie jestem w stanie oddychać. Robi mi się ciemno przed oczami. Nie chcę! Nie pozwolę, by bezsilność mnie pokonała. Ostatkiem sił wyciągam telefon i piszę smsa do mamy, by po mnie przyjechała.
Zdenerwowana, z rozwianymi włosami, wpada do sali kilka minut później. Jedziemy na pogotowie, gdzie podają mi kroplówkę, składającą się w mieszanki silnych środków uśmierzających cierpienie. Po kilku godzinach możemy wrócić do domu.
Moja mama jest szczupła i drobna, a mimo to udaje się jej wesprzeć mnie na tyle, abym się w końcu położył. Zasypiam nim moja głowa odnajduje poduszkę.

W piątek nie idę do szkoły. Jestem zbyt obolały i otumaniony lekami. Przesypiam większość dnia. Szczerze tego nienawidzę. W dodatku czuję się tak, jakbym dryfował poza własnym ciałem, do którego wracam z prawdziwą niechęcią. Mama także bierze sobie dzień wolnego, który spędza w moim pokoju, pracując. Wieczorem przynosi mi kawałek ciasta cytrynowego.
- Nie jestem głodny – spoglądam na nią przepraszająco.
- Nie szkodzi – wślizguje się obok mnie pod kołdrę i mocno przytula.
- Dziękuję – obejmuję ją nieśmiało ramieniem i przygarniam do siebie.
- Dzwoniłam do doktora Nedda. Może cię przyjąć dopiero na początku listopada. Jest w trakcie jakiegoś sympozjum.
- Już mi lepiej – kłamię.
- Kai...Bardzo cię kocham, synku. Obiecuję, że zrobię co w mojej mocy, abyś tak nie cierpiał. Poruszę niebo i ziemię, zobaczysz.
- Ja też bardzo cię kocham, mamo. Nie martw się – głos mi się łamie.
- Zawsze byłeś dobrym i szybkim dzieckiem – śmieje się, ocierając łzy. - Doprowadzałeś mnie do szału kopiąc piłkę po mieszkaniu. Nigdy nie sądziła, że... - zaczyna łkać.
- Nie płacz, błagam.
- Tak mi smutno. Teraz pewnie grałbyś gdzieś w Europie, a tymczasem...
- To już przeszłość. Zostanę architektem, jak ty. Zawsze o tym marzyłaś. Będę projektować najpiękniejsze domy i osiedla.  Albo wysokie drapacze chmur. Będziesz ze mnie tak samo dumna.
- Zawsze jestem z ciebie dumna! - oburza się.
- Mamo... Bardzo cię przepraszam... - ja również zaczynam płakać. - Nie chciałem... Nie chciałem niszczyć naszego życia.
- Nie zrobiłeś niczego złego! To nie była twoja wina!
- Gdyby nie ja, nie musiałabyś się ciągle martwić, pracować tak dużo, przeprowadzać na to zadupie. To wszystko z mojego powodu!
- To nieprawda! - ociera moje łzy. - Poza tym lubię nasze nowe życie. Praca daje mi satysfakcję, a nasz dom... Jest piękny. Przecież kochasz ocean, prawda?
- Tak. Jednak czuję, że bardzo cię unieszczęśliwiłem.
- Bzdura. Póki mam ciebie, masz wszystko.
- Ale tata... Jestem do niego podobny i...
- Do mnie też jesteś podobny. Masz moje oczy i nos. Nasze włosy tak samo się kręcą. Nie myśl o tacie. Zawsze byłeś i będziesz moim najukochańszym dzieckiem. Nigdy nie zamieniłabym cię na nikogo innego, słyszysz?
- Kocham cię, mamo – przytulam ją jeszcze mocniej, aż zasypia w moim łóżku.

Sobotni poranek jest bardzo słoneczny. Gdyby nie ból, odrobiłbym lekcje i zaprosił mamę na spacer. Tymczasem spędzę weekend w swoim pokoju. Kobieta wmusza we mnie kanapkę, a potem każe dalej odpoczywać. Rozkłada papiery i wykonuje kilka telefonów. Podporządkowuję się jej woli. Żal mi tak pięknej pogody... Powinienem też sprawdzić pocztę i napisać do BlueMoon. Zasypiam, zanim udaje mi się zrealizować te plany.
- Kai... Kai... - niechętnie unoszę powieki.
- Która godzina? - pocieram zaspane oczy.
- Dochodzi trzynasta.
- Już? - dziwię się.
- Jak się czujesz? Możesz zostać kilka godzin sam?
- Jasne.
- Muszę iść do pracy. Wrócę najszybciej jak się da – obiecuje.
- Nie przejmuj się mną. Poradzę sobie – siadam na łóżku.
- Przygotowałam obiad.
- Wolę twoje ciasto – uśmiecham się.
- Zdrowiejesz z każdą chwilą – żartuje sobie ze mnie.
Siadam na wózek, by odprowadzić ją do drzwi. Z rozbawieniem obserwuję, jak usiłuje odszukać kluczyki od samochodu w swojej torebce.
- Potrzymaj – wręcza mi swój komputer, a po chwili dodaje do tego teczki z projektami.
- Dzień dobry – obydwoje z mamą kierujemy wzrok na Jareda, który zaskakuje nas swoją obecnością na podjeździe.
- Dzień dobry – mama jako pierwsza przejmuje inicjatywę.
- Jestem Jared, przyjaciel Kaia. Chodzimy razem do szkoły.
- Więc to ty! - cieszy się. - Kai wspominał, że wkrótce się poznamy, ale nigdy nie sądziłam, iż to nastąpi aż tak szybko.
- To nie on, mamo, zapewniam cię. I nie jest moim przyjacielem.
- Kai tylko żartuje, proszę pani – zapewnia ją brązowooki.
- Mów mi Alison – podaje mu rękę. - Chciałabym z wami dłużej porozmawiać, ale śpieszę się do pracy. Upiekłam ciasto cytrynowe, którym Kai musi cię poczęstować.
- Naprawdę? Uwielbiam ciasto cytrynowe – przymila się do niej.
- Będę wieczorem. W razie czego natychmiast dzwoń – porywa swoje rzeczy do samochodu i szybko odjeżdża. Zostajemy sami.
- Nie wpuścisz mnie do środka? - zapomniałem o jego obecności...
- Po co przyszedłeś?
- Powiem ci przy herbacie – zgrabnie mnie wymija, abym nie zamknął mu drzwi przed nosem.
- Nie ma takiej opcji! – wołam za nim, lecz on już zdążył zadomowić się w kuchni, zdjąć swoją skórzaną kurtkę, którą przewiesił na oparciu krzesła i rozsiąść się przy stole.
- Alison była innego zdania – szczerzy się, zadowolony z takiego obrotu sytuacji.
- Po co przyszedłeś?
- Sprawdzić, jak się czujesz. Nie było cię wczoraj w szkole. Dlaczego?
- Liczę na to, że pan Hall się za mną stęskni.
- Przykro mi cię rozczarować, ale nawet nie zauważył twojej nieobecności.
- To cios w samo serce – udaję zszokowanego i teatralnie układam dłoń na klatce piersiowej.
- Przestań się wygłupiać i powiedz mi prawdę – powoli traci nad sobą panowanie. A jeśli on też mnie pobije? Może właśnie po to tu przyszedł? A ja jak ostatni idiota wymieniam z nimi drobne złośliwości... - Kai, czemu tak na mnie patrzysz? - poważnieje.
- To jak patrzę też ci się nie podoba? Skoro tak, to możesz już iść.
- Nie odwracaj kota ogonem – podchodzi bliżej i łapie mnie za ramiona.
- Nie dotykaj – wykonuję zbyt gwałtowny ruch tułowiem, co tylko pogarsza sprawę.
- Przepraszam, nie chciałem – Jared zwalnia uścisk.
- Proszę, idź już sobie. Jestem pewny, że masz dużo innych, ciekawszych rzeczy do robienia.
- Źle wyglądasz, więc zrobimy tak. Ty tu sobie posiedzisz, a ja zrobię herbatę. Mam wielką ochotę na ciasto twojej mamy – jego rozbrajający uśmiech z pewnością sprawia, że kobiety za nim szaleją. Z niedowierzaniem kręcę głową i obserwuję jak sięga po czajnik. - Gdzie są kubki?
- W szafce.
- W której?
- Zgadnij – nie będę mu niczego ułatwiać. Bawi mnie jak rozgląda się po kuchni, próbując rozgryźć system mojej mamy. Nie powiem mu przecież, że w tych wiszących chowa rzeczy, które uważa za zbędne. Całą reszta ma być na wyciągnięcie ręki. Mojej ręki...
- Sprytne – chwali ją, gdy w końcu udaje mu się odkryć nasz domowy sekret. - Muszę zapamiętać ten trik na przyszłość. Wolisz zostać tutaj, czy zaprosisz mnie do swojego pokoju? - znowu ta pewność siebie.
- Nie zaproszę – odpowiadam słodko. Nie chcę, by poznał moje tajemnice.
- No dobrze, zostawimy to sobie na inną okazję. Nie martw się. Ja również cię zaproszę.
- Już raz mnie zaprosiłeś – przypominam mu.
- To było przykre nieporozumienie – próbuje się tłumaczyć.
- Naprawdę? Było ci przykro, że nie przyszedłem? - odwracam sytuację.
- Tobie było.
- I tu się mylisz. W przeciwieństwie do ciebie, nie szukam znajomych – myślami wracam do mojego internetowego przyjaciela. On z pewnością nie postąpiłby ze mną w tak okrutny sposób.
- Przepraszam, Kai. Nie chciałem cię zranić. Po prostu w poprzedniej szkole...
- Daruj sobie to łzawe historyjki – przerywam mu. - Nie chcę tego słuchać.
Przez kilka kolejnych minut znowu milczymy, obserwując się wzajemnie. Jared podaje herbatę i siada na wprost mnie.
- Pyszne. Alison to świetna kucharka. Muszę jej to koniecznie powiedzieć. Mam nadzieję, że podczas mojej kolejnej wizyty...
- Nie będziesz kolejnych wizyt!
- Będą. Wydajesz się uparty, ale ja cię do siebie przekonam, zobaczysz. Wystarczy, że dasz mi trochę czasu i wykrzeszesz z siebie chociaż jedną iskierkę pozytywnego nastawienia.
- Nie.
- Tak. Powiem ci więcej – sięga po moją dłoń i pochyla nad stołem. - Pokochasz mnie równie mocno, jak ja pokochałem ciebie. Nie od pierwszej chwili, przyznaję. Jednak masz w sobie coś takiego, co sprawiło, że przy głębszym poznaniu nie umiem ci się oprzeć. Wiesz o czym mówię? - jego brązowe oczy prześwietlają mnie na wskroś. On nie żartuje. Muszę głupio wyglądać z rozchylonymi ze zdziwienia wargami oraz szokiem, malującym się na twarzy, ale chłopak zupełnie się tym nie przejmuje. Hipnotyzuje mnie swoim spojrzeniem do tego stopnia, że zapominam gdzie jestem i o czym tak naprawdę rozmawiamy. Są tylko te oczy, w których przelewa się czekolada...
- Ja... - udaje mi się wykrztusić. Co „ja”? Co chciałem mu powiedzieć? Nie pamiętam... Nerwowo próbuję się odsunąć, lecz nie daje mi takiej szansy. Jego uścisk jest pewny, ale nie mocny. Nie zrobi mi krzywdy... Nie zrobi?! Przecież kilkanaście minut temu byłem prawie pewny, że mnie pobije! Za bardzo miesza mi w głowie. Albo to leki... Tak, to z pewnością one!
- Nie pocałuję cię dzisiaj, bo to nasza pierwsza randka. Można chyba powiedzieć, że na pewien sposób jestem trochę staroświecki, nie sądzisz?
- Jesteś szalony!
- Nazywasz mnie tak, bo się zakochałem? Ciekawe... - wyciąga prawą rękę i próbuje pogładzić mnie po policzku. O nie, nie będziesz mnie dotykać! Nigdy!
- Cii... Spokojnie, nie wyrywaj się tak. Boli cię za każdym razem, gdy nadmiernie się ekscytujesz, a ja nie chcę, aby cię bolało. Dlatego rozegramy to po mojemu. Spodoba ci się, zobaczysz – kończy swoją wypowiedź przepięknym, ciepłym uśmiechem, którym próbuje zatrzeć złe wrażenie.
- Nie chcę! - nie dbając o ból, zaczynam się szarpać. Jared od razu mnie puszcza.
- Wrócimy do tej rozmowy, gdy poczujesz się lepiej. W międzyczasie chcę wiedzieć co zaszło między tobą a Donovanem.
- Nie wiem o czym mówisz – między czułymi słówkami sonduje, czy wydam jego kolegę. Jest żałosny...
- Wiesz. Po treningu mówił nam o tobie. Ponoć ucięliście sobie małą pogawędkę sam na sam, po zajęciach...
- Tak? Nic takiego nie pamiętam – staram się zachowywać normalnie, by nie mógł wyczytać niczego z mojej twarzy.
- Jesteś beznadziejnym kłamcą, Kai. Zapytam jeszcze raz. Proszę, bądź ze mną szczery. Co on ci zrobił?
- Nic – idę w zaparte.
- Nie chcesz mi powiedzieć? - wzdycha. - Nie szkodzi. Zapytam Donovana. Jestem pewny, że będzie bardziej skory do rozmowy, niż ty.
- Powodzenia – sarkastyczne życzenie sprawia, że chłopak znowu obdarza mnie uśmiechem.
- Dziękuję, kochany.
- Nie nazywaj mnie tak! Jesteś... Jesteś...! - brakuje mi odpowiedniego słowa, którym mógłbym go obrazić.
- Zakochany – automatycznie udziela odpowiedzi. - Wkrótce ty też będziesz. Zobaczysz.
- Skąd pewność, że już kogoś nie kocham? - krzyżuję ramiona na piersi, podejmując tę przedziwną grę.
- A jesteś?
- Jestem – to akurat nie jest kłamstwem. Moje uczucie nie przypomina wielkiej filmowej miłości, ale kocham BlueMoon. Zamierzam być mu wierny.
- Skoro tak, to nie mam innego wyjścia – wstaje z krzesła i ubiera kurtkę. Nareszcie! - Nie ciesz się tak. Będę o ciebie walczyć i wygram – przechwala się.
- Śnij dalej – tym razem to ja się uśmiecham. Udało mi się. Zaskoczyłem go.
- Śnię o tobie codziennie. W moich snach jesteś posłuszny i uległy, chociaż ten twój złośliwy charakter kręci mnie bardziej niż sądzisz – niczym kot zakrada się coraz bliżej. Zanim udaje mi się przejrzeć jego niecne zamiary, pochyla się nade mną i całuje! Nie trwa to zbyt długo. Kilka sekund. Jego ciepłe, choć nieco suche usta dotykają moich. Mój puls przyśpiesza, a serce... Wolę o tym nie myśleć! Ucieka, zanim udaje mi się go odepchnąć.
- Jak mogłeś?! - krzyczę.
- Szala zwycięstwa jest teraz po mojej stronie – mruczy, oblizując wargi.
- Ty...!
- Kai, kocham cię. Udowodniłbym ci tu i teraz siłę swojego uczucia, ale nie jesteś w szczytowej formie, prawda? Jak tylko poczujesz się lepiej, to...
- Wynoś się! - wpadam we wściekłość!
- Gniewasz się  o ten niewinny pocałunek? - droczy się, kierując w stronę drzwi.
- Nie był niewinny, a ty jesteś zwykłym kłamcą!
- Tak?
- Powiedziałeś, że nic mi nie zrobisz, i że nie całujesz się na pierwszej randce! - wypominam mu.
- Nie mogę tracić cennego czasu, skoro ktoś trzeci wścibia nos w nie swoje sprawy.
- To ty jesteś tą osobą!
- A ty przed chwilą przyznałeś, że to była randka. Cieszę się. Do poniedziałku – znika za drzwiami, które cicho za sobą zamyka.
Słyszę jego kroki na podjeździe. Odpala silnik, a potem spokojnie odjeżdża drogą w stronę głównej szosy.
Pocałował mnie... Jak mógł aż tak sobie ze mnie zakpić?! Podły typ! Zapłaci mi za to...
Wracam do mojego pokoju i sięgam po komputer. Mail od BlueMoon... Co by o mnie pomyślał, gdyby był świadkiem naszej „randki”... Powinienem być znacznie ostrożniejszy. To nie Jareda chciałem pocałować jako pierwszego... Wszystko zepsuł!

Nowa wiadomość : sobota, 26 października, godzina 0:01

Do : LostBoy
Temat : Magiczna minuta

„Celowo czekałem do północy... Pamiętasz tamtą noc? Pierwszą wiadomość napisałem do Ciebie o tej samej godzinie. Zacząłem w piątek, aż tu nagle pojawiła się sobota. Najbardziej magiczna minuta mojego życia.
Nie masz pojęcia jaki jestem szczęśliwy. A wszystko tylko i wyłącznie dzięki Tobie.
Proszę, nie trzymaj mnie dłużej w niepewności. Bądź tylko mój. Powinienem spojrzeć Ci głęboko w oczy, zanim zadam to pytanie, ale nie mogę dłużej czekać. Zostaniesz moim chłopakiem?

BlueMoon
a właściwie Twój BlueMoon”

112 komentarzy:

  1. Jej, nareszcie! Rozdział genialny, czekam na kolejny;),pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, wiem. Długo to trwało, ale to nie moja wina. Joleen zmusiła mnie do oglądania filmów :D Nie mam za grosz silnej woli. Poddałem się mojej Królowej bez reszty :D Ma to też dobre strony, bo potem dopisałem to i owo i rozdział wyszedł długi :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Nie chcę naciskać, ale kiedy mógłby się pojawić nowy rozdział, taka niezobowiązująca data, to opowiadanie bardzo miło mi się czyta:)

      Usuń
    3. Nie wiem. To zależy ile będę miał czasu. Za 2-3 dni? Albo później :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Kocham Jareda <3 rozdział wspaniały :3 dzień od razu staje sie lepszy, gdy tylko widzę, że dodałeś nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jared jest fajny, chociaż ma dziwne pomysły :D
      Mój dzień jest lepszy, gdy Wy jesteście zadowolone, więc tym bardziej się cieszę :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Mam mieszane uczucia co do Jareda... Kitsuś namąciłeś mi teraz w głowie. Mam swoje przemyślenia na ten temat i obym się myliła! A tak ogólnie to cudnie jak zawsze :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszane? Dlaczego? Jared jest zakochany. Kai też. Wszystko układa się zgodnie z planem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Jakim planem? Ja w tym wszystkim węsze spisek!

      Usuń
    3. To tylko opowiadanie o miłości :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Niech sobie jest o miłości... Nie pozostaje mi nic prócz czekania na następny rozdział :) Kiedy będzie?

      Usuń
    5. Uważasz, że kolejny rozdział rozwieje wątpliwości? Dobry żart :D
      Nowy rozdział? Nie wiem. Pewnie w tym tygodniu. Z pewnością nie dzisiaj :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Może nie rozwieje wątpliwości ale naprowadzi na właściwą ścieżkę ^^

      Usuń
    7. Trójkąty maja to do siebie, że ktoś zawsze jest pokrzywdzony. Life is brutal...

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Mój drogi Kitsune, doskonale o tym wiem, co nie zmienia postaci rzeczy, że coś kombinujesz w tym opowiadaniu, a ja chcę wiedzieć co :D

      Usuń
    9. W każdym opowiadaniu coś kombinuję, przecież wiesz :D Inaczej byłoby nudne i przeciętne. Ja je tylko troszeczkę podrasowałem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Kitsune!!! Szykuj się niedługo na kolejnego arta! Mam całą głowę zawaloną pomysłami!

    Nie mam bladego pojęcia jak skomentować ten rozdział... był pi prostu taki słodko-gorzki, czyli taki jak tu lubię ^^

    ~Emy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze jestem gotowy, Emy :)

      To było gorzkie? Nie żartuj. To nawet nie jest przystawka do dania głównego :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Wiem Kitsuniu ^^

      Przystawka do dania głównego? Uhuhu zapowiada się ciekawie w takim razie ;) (jak tak teraz myślę to faktycznie nie było takie gorzkie...)

      ~Emy

      Usuń
    3. Zostało 7 rozdziałów, czyli mamy za sobą 1/3 opowiadania. Jeszcze chwila i będzie po wszystkim :D Nie mogę się doczekać :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Ja też Lisku :) Ja też

      ~Emy

      Usuń
    5. A potem pojawi się Zdrajca, którego już teraz uważam za drugie najlepsze opowiadanie (za bardzo kocham Eryka, aby go zdetronizować :D).

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Uuu drugie najlepsze? Czyli Eryczek, gdyby nie był przez ciebie faworyzowany pojawiłaby się dla niego konkurencja? To się porobi... aż kipię z radości ^^

      A tak btw już skończyłam :) Kolejny jakże wspaniały rysunek wyszedł spod mojego rysiku :))) takie skromne xDD (chyba muszę nad sobą popracować troszkę :/)

      Link:

      https://zapodaj.net/49b73bd0c8479.jpg.html

      ~Emy
      PS. Pierwszy raz piszę z laptopa O.o

      Usuń
    7. Emy, jak tylko go dostałem, chwyciłem laptopa pod pachę i pognałem do Joleen, żeby się pochwalić :D Jest już na stronie, więc Wszyscy możecie podziwiać. Wyszedł genialnie :) Jesteś niesamowita :) Bardzo dziękuję :)

      Eryk w moich oczach jest chodzącym ideałem. Kocham go bardzo. Jak do tej pory na drugim miejscu był Nefryt, ale ma silną konkurencję. Bohater Zdrajcy jest chwilowo bezimienny, choć już nie na długo :D

      Twój szczęśliwy Kitsune

      Usuń
    8. Cieszę się, że się podoba :D od wstawienia pierwszego rozdziału miałam go w głowie itylko czekałam na jakiś jakikolwiek choć malutki opis postaci jak brązowe kręcone włosy i go dostałam! Więc no... :)

      Się nie dziwię... Simon uważaj ;) masz konkurencja, która do tego trzyma wasze losy w swoich łapkach :)

      Skoro Nefryciak nie ma zapewnionego drugiego miejsca to ten z Zdrajcy musi być niezły. Bezimienny Jan... (Tak mi się nasunęło :P)

      ~Emy

      Usuń
    9. Niezła jesteś, Emy :D John to tytuł innego opowiadania :D
      Nie wiem jeszcze jak nazwę nowych bohaterów. Póki co milczą na ten temat :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. Czyli jednak mam coś z Macieja O_O ... zaczynam się siebie bać... (ten John mniej więcej kiedy będę mogła się go spodziewać? Tak z ciekawości)

      Jak coś mogę pomóc ;) zawsze do usług

      ~Maciej/Emy :3

      Usuń
    11. Dobre pytanie, Emy. Nie wiem :D Nad nowym rozdziałem nie mogę się skupić, aż tak daleko nie wybiegam w przyszłość. Jeśli powstanie, to w drugiej połowie roku, nie prędzej :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Czekaj… Taki głupi pomysł! Byłaby drama, jakby BlueMoon był Donovan :'D Albo łysek! Hahahhahaahha!
    Ogólnie to rozdział świetny :D To jedna z tych serii, gdzie chcesz kolejne rozdziały bez czekania!
    Jared przypomina mi z zachowania mojego kuzyna… O boże, on jest idealny! *^*

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku zamierzam podtrzymywać tradycję i... nic nie powiem :D Tak będzie znacznie zabawniej :D
      Kim jest BlueMoon? Dowiesz się potem :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Tradycjonalista się nam znalazł :D A ja jak zwykle będę Cię ciągnąć za język!
      No właśnie Ciebie pytam! Zna go już? A może pozna?

      Wegi

      Usuń
    3. Nie wyciągniesz tego ze mnie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Serio? A myślałam, że dam radę…
      Teraz nabrałam wrażenia, że Donovan będzię dość ważny w tym opowiadaniu. Ale to tylko cichy głosik w głowie. Najczęściej się myli.
      Halo, próbuję podtrzymać rozmowę :c Nie piszesz ze mną…

      Smutna Wegi

      Usuń
    5. Jak to nie? Oczywiście, że tak. Ostatnio zdradzałaś mi szczegóły sylwestrowej nocy. Już nie pamiętasz? :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Oczywiście że pamiętam! Poprostu miałam wrażenie, że Cię męczę :/

      Wegi

      Usuń
    7. Ja tu chyba oszaleję! To jednak prawda, że jedna kobieta jest już wyzwaniem, a więcej kobiet oznacza więcej problemów :D
      Jak możesz tak myśleć? Jeśli zrobiłem, albo napisałem coś, co Cię uraziło, to szczerze przepraszam. Nie chciałem. Jesteś ze mną od początku. Myślałem, że trochę mnie już znasz i wiesz, że gdyby, powtarzam GDYBY (to czysto teoretyczna sytuacja) coś takiego miało miejsce, powiedziałby Ci. Więc proszę się do mnie uśmiechnąć i nigdy więcej tak nie mówić, jasne? :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM!! Jak przeczytałam Twój komentarz spostrzegłam się, że brzmię jak zazdrosna babko z okresem. Wegi STAPH. Oczywiście, że to zauważyłam! Nie powinnam tego robić, ale przelałam presję z rodziny na bloga ;-; Przepraszam ;-;

      Wegi
      Ps. Halo, dziewczynt, potrzebuję krytycznego kopa w dupę! Pomożecie?

      Usuń
    9. Z zazdrosną Wegi sobie poradzę :D, ale proszę, nie ja BŁAGAM - żadnych okresów, podpasek i tamponów. Miej dla mnie chociaż odrobinę litości :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. Hahaha, no dobra, daruję Ci tego :P Zmniejszę trochę poziom stresu.
      Ale czekaj, jakiś uraz masz? :'D

      Wegi

      Usuń
    11. To są kobiece tematy i TYLKO DLA KOBIET. Rozumiem Wasz ból i cierpienie, ale... Po prostu chcę o tym czytać :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    12. Rozumiem, rozumiem. Wiesz, dlatego lepiej pisze się yaoi :'D Na pewno kiedyś chcesz brać się za prawdziwy romans? :'P

      Wegi
      Ps. O boże, to była taka scena zazdrości rodem jak z jakiegoś dennego opowiadania na wattpadzie XD

      Usuń
    13. Powiem wam, że wasze komentarze czyta się równie dobrze jak nie jedno opowiadanie! Hahaha, normalnie mam banana na twarzy. Teraz wiem, jakich tematów unikać przy naszym lisku kochanym.

      Ps. Ja mam na blogu romanse... Chyba to można tak nazwać... Ale ja wcale nie namawiam doczytania ;)

      Usuń
    14. Węgiel! Na wszelki wypadek czuj się kopnięta nie tylko mocno,ale wręcz straszliwie!!!
      Lepiej Ci? :) MB

      Usuń
    15. Podoba mi się moja ksywka :D "Węgiel" O tak, od razu mi lepiej MB, dziękuję!
      Kira, zaraz Cię odwiedzę i chętnie poczytam, co jest dziwne bo nie czytam girl x boy od dłuższego czasu! I wiesz co? Napiszesz dla mnie szota na podstawie tych komentarzy? To byłoby świetne :D

      Wegi

      Usuń
    16. Ale ja też pisze yaoi! Tylko jedno opko o wampirach jest girl x boy bo mnie znajomi zmusili ;p

      Usuń
    17. Właśnie weszłam (hehe) i jedno Ci powiem: Dodałam sobie bloga do ulubionych i w najbliższym czasie przeczytam WSZYSTKO. Zostaję stałą czytelniczką!

      Wegi
      Ps. Ale mogę liczyć na szota, nie? :D

      Usuń
    18. Zrobie co w mojej mocy :) Będziecie z Kitsune bohaterami shota :D

      Usuń
    19. WEGI!!!! przepraszam!!! Autokorekta w telefonie ma swoje własne zdanie a ja jestem ślepa !!! SORKISORKISORKI!!!
      Dobrze że masz duże poczucie humoru i dzięki że zauważyłaś moją gafę!!! OJ OJ. Zdruzgotana jestem ślepotą własną i niedbalstwem. Jakby co padłam na kolana i jestem posypana popiołem :) MB
      Wybaczasz prawda ?! (taaakie wielkie gały i niewinne spojrzenie...) MB

      Usuń
    20. Wielkie gały i niewinne spojrzenie czynią cuda! Nie martw się, kocham śmiać się z siebie, bo wiem, że się nie obrażę XD
      Znam ten ból po autokorektach ;-; Mimo wszystko przyjmuję ksywkę i można ją praktykować :D Sama czasem walnę taką gafę, że wstydzę się zajrzeć na bloga o.o Ale to już problem BRAKU autokorekty :'D

      Wegi
      Ps. Kira, trzymam Cię za słowo! <3

      Usuń
  6. No to tak: rozdział spoko ^^ nie lubię tego Jareda czy jak mu tam... Baaardzo mi się on nie podoba i nie wiem czy bym była szczęśliwa gdyby to on podbił serce Kaia! No po prostu go nie lubię. Już wolę tego kolesia z internetu lol ale wiem że on i Jared to dwie inne osoby bo to by było zbyt proste a 2 skoro Jared kocha Kaia na wózku to chyba nie może kochać jednocześnie Kaia nie na wózku i nie jest też nikim z klasy Kaia bo dopiero się wyprowadził gdzieś a z tego co czytam to wszystkie te djsoskkss prześladują go od dawna. Więc czekam na nową postać! Zabawnie by było gdyby typek z neta okazał się rodzicem chłopca idk mamą czy tatem. To by było śmieszne. Od Jareda wolę trzymać się z daleka... Śmierdzi spalenizną... Spalenizną hahaha ~Usagi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie powiem, nic nie powiem :D

      Właśnie dlatego tak bardzo lubię miłosne trójkąty :D Kto z kim (albo kto kogo - to brzmi bardziej yaoistycznie :D), oto jest pytanie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  7. Kitsune, chcę Cię oficjalnie poinformować że to jest podejrzanie słitaśne! Podejrzanie, powiadam - i to bardzo! Nie ufam Jaredowi (ale Nefryta też nie lubiłam na początku...) Czyli że na pewno coś kręcisz!!! Jak nic!!! Czyli właściwie wychodzi że ten ... tego... nie ufam Tobie?! Bo to Ty przecież tworzysz te historie, prawda? No nie, no czekaj, bo coś mi już chyba wylazło poza logikę.
    AAAA !!! JUŻ WIEM!!!! Oczywiście że UFAM, no żesz!
    Ufam, że dzięki Tobie zmienię swój "image" na zombiakowo-lampiakowy już na stałe. Tak, tak ! A kły wykorzystam jako grabie na dowolnej działce ;-)
    No to już sobie wszystko poukładałam. Czekam co dalej i oczywiście nie naciskam. Absolutnie. Nic a nic. :-) MB

    PS. Kompletnie nic!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o mnie? :D Wiedziałem, że do tego dojdzie.

      Jared wyznaje miłość już w trzecim rozdziale. Chłopak jest szczery i zaangażowany. Nie doceniasz go :D

      Oczywiście, że nie naciskasz. Nic a nic, prawda? :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Nooo. O Ciebie. :D
      Oczywiście, że nie naciskam!!! Wiem, że mi nie wierzysz, ale ja się upieram!!! Nie naciskam. I JUŻ!!!
      PS. rozumiem, że się życiowo ogarnąłeś, skoro wstawiłeś takie cudeńko?! Prawda , że ogarnąłeś już wszystko? I zamierzasz najszybciej jak to możliwe podzielić się swoimi nieprzewidywalnymi opowiadaniami? Prawda? I wenę masz, i chęci, i jeszcze trochę czasu... NO PRZECIEŻ MASZ!!!!
      No. :-) MB

      Usuń
    3. Wenę mam zawsze. Czasami jestem zmęczony i nie chce mi się pisać, ale weną mógłbym obdzielić całe osiedle :D Dzisiaj wpadłem na kolejny pomysł. Opowiadanie sensacyjne. Mrrr... Nawet tytuł już ma, ale póki co nic nie powiem :D
      Muszę dokładnie przeanalizować wszystkie rozdziały, bo jak sama wiesz, chwila nieuwagi i robi się niezły tasiemiec. Teraz tak nie będzie. 10 i koniec :D
      Ma to też złe strony, bo skoro 10, muszą być dłuższe, a to wymaga więcej czasu. Nie jestem w stanie napisać więcej niż 4-6 stron jednej nocy. Dla przykładu rozdział 3 miał ich chyba 14 :D Trzy dni z życia... A są też inne obowiązki. Dlatego nowy rozdział wkrótce :) Obiecuję :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Wydaje się, że jest ich znacznie mniej, prawda?

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. No dokładnie! Musisz pisać jeszcze więcej, bo to sie zdecydowanie za szybko czyta ;)

      Usuń
    7. No to czekam,może dłużej, ale za to na więcej :-)MB

      Usuń
    8. A ja piszę i piszę :D Nie wiem czy więcej, bo ciężko to z góry zaplanować :D

      Wasz Kitsune

      Usuń
  8. *Przeczytała i ma mnóstwo do powiedzenia :D Wróci późnym wieczorem bo obecnie siedzi z nosem w matmie :D*

    ~Suzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję Ci, Suzy, bo też się uczyłem i mózg mi paruje. W nagrodę Joleen dała mi przeczytać swoje nowe dzieło. Genialne i seksowne :D To będzie HIT :D Już dawno nie stworzyła czegoś tak dobrego. Aż jej zazdroszczę :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. N-nadal się uczę ;-; Nigdy do tej pory nie uczyłam się tak późno...zawsze szybciutko mi szło i bez problemu się wyrabialam (Boże Suzy co za kujon z cb) a teraz co kurcze ;-; a myślałam ze matma jest moim kumplem i mi tego nie zrobi :(

      Ja też chcę! :u: Też chcę przeczytać! :3: *będzie czekać z niecierpliwością aż pojawi się na blogu*

      NO DOBRA! Czas na teorie spiskowe!! :D

      Ekhm po pierwsze! Zastanawiało mnie to i doszłam do wniosku ze Jared może być BlueMoon wtedy i tylko wtedy (o Boże nie! koniec z tą matmą D:) gdy tak naprawdę wie kim jest LostBoy :/ no bo skoro kocha Kaia to nie mógłby już kochać LostBoya chyba ze wiedziałby, iż oni dwaj to ta sama osoba. No chyba że tak naprawdę jest tylko flirciarzem i nie zależy mu na niczym poza zdobywaniem serc ;o

      Teoria druga! A co jeśli BlueMoon to tak naprawdę stary niewyżyty cap który zaczepia młodych chłopców w Internecie? D: ze cała ta osobowość BlueMoona jest fałszywa stworzona po to by namówić Kaia na spotkanie? D:

      No i...i...pamiętam że były trzy rzeczy ;-; i zapomnnialam...AA! JASNE!
      BLIZNY! BLIZNY! BLIZNY!
      YAAY!
      Bardzo lubię blizny. Hehe.
      Serio. Takie malutkie po skaleczeniach albo czego tam jeszcze są nudne i beznadziejne. Te duuuze sa super. Jak byłam mlodsza to marzyłam żeby mój przyszły wybranek miał szramę przechodzącą przez oko :3
      Nadal uważam że blizny sa supcio ale może nie przesadzajmy xDD Ekhm! Wracając do tematu nie mogę się doczekać poznania owych blizn których oczywiście nasz nieśmiałek nie chce ujawnić światu :>>>>

      Boże. Ale się rozpisałam. To wszystko wina matmy! Co złego to nie ja :>>>
      Ekhm no cóż trudno! Zostawiam tu ten "malutki" ślad niech znaczy teren bo jest za długi żeby go czytać :v

      ~Suzy tu była :>>>

      Ps. Szczęśliwego Nowego Roku!! xDDD *była tak zapracowana ze nie zorientowała się ze już 2...a właściwie 3 stycznia*

      Usuń
    3. ^ napisała Suzy w magiczną minutę TuT

      Usuń
    4. Magiczna minuta :) Suzy, to było słodkie :)

      Nie powiem kim jest BlueMoon, ale Twoje teorie spiskowe jak zawsze mnie zadziwiają :) Zwłaszcza ta ze starym zboczeńcem z internetu :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    5. O kurde! Będzie nowiutki twór Joleen? *błyszczące paczałki* AWWW YEA! Z góry (po reakcji Kitsune) mogę zakładać, że to wymyślone postacie! *^*

      Wegi

      Usuń
    6. Będzie :) Długi i bardzo seksowny :D W sumie nie wiem czemu jeszcze go nie ma.

      Twój Kitsune

      Usuń
    7. OOOOOO KURKA WODNA *^* Nie mogę się doczekać! :D

      Wegi

      Usuń
    8. Ja teeeż!!! MB

      Usuń
  9. Część pierwsza:
    Nun liebe Kinder gebt fein Acht*...
    1. Między WODĄ a WÓDKĄ jest OGROMNA RÓŻNICA.
    2. Palenie trawy (tzn. marihuany) NIE JEST dobrym sposobem na kaca.
    3. Szampan, który kosztuje mniej niż 20zł jest bardzo ZŁY.
    4. Jeśli nie chcesz się zbyt ostro nawalać i zgonować, NIE ZADAWAJ SIĘ z metalowcami ani punkami.
    Aczkolwiek, jeżeli chcesz się dobrze bawić, zapraszam do siebie, już dzwonię po ekipę :)
    Musiałam przekazać wam życiową mądrość, byście nie popełnili mych błędów.

    Czytałam Kaia na bieżąco, lecz nie komentowałam, ponieważ... No cóż, zwyczajnie mi się nie chciało. Gdy miałam telefon w dłoni, stwierdzałam, że są lepsze rzeczy w życiu od myślenia nad komentarzem (np. można być kolędnikiem). Teraz będę wszystko nadrabiać.
    Zdaję sobie sprawę, że po przeczytaniu tych słów wiele dziewczyn będzie miało mi to za złe, ale i tak to napiszę: Kitsune, ja Cię rozumiem. Nie przemęczaj się dla jakiś głupich i pustych dziewuch, wykonaj wszystkie obowiązki i korzystaj z życia, póki jesteś młody! Jeśli Ci się nie chce, nie pisz. Nie rób niczego na siłę. Na niektóre opowiadania trzeba czekać tygodniami (wcale nie mam na myśli Losta), a Ty dodajesz rozdziały z zawrotną prędkością. Podziwiam Cię pod tym względem. Nie daj się zmanipulować!

    Przyszedł czas na surową recenzję.
    Pierwszy rozdział:
    Gdy dowiedziałam się, że Kai, który ma beznadziejne imię, gdyż jest ono dla kota, jest niepełnosprawny, ucieszyłam się. Nie mam nic do takich ludzi, mój dziadek też jeździ na wózku inwalidzkim, ale świadomość, że główny bohater stracił możliwość realizowania marzeń sprawiła, że zaczęłam chichotać. Z drugiej strony dostajesz ode mnie OGROMNEGO PLUSA! Otóż gejowska propaganda w Stanach Zjednoczonych wspominała kiedyś o chłopcach idealnych, hodowanych w laboratoriach itp. Jak dotąd trzymałeś się chłopców-cudów, co nie do końca mi się podobało. Wyjątkiem jest tylko Eryk i Kai, za nich właśnie są plusy.
    Przechodzimy dalej: szkoła Kaia. To pierwszy element, za który dostajesz minusa, acz nie jest on duży. Nigdy nie słyszałam o tak patologicznej szkole, a w moim mieście jest takich wiele. Za każdym razem, gdy czytam o jakimś dziwactwie jak np. zakaz używania telefonu, przymusowa praca, szantaż, "lizanie dupy nauczycielowi" (lubię to określenie), na moim czole pojawia się czerwona plama od facepalmu, a ust ucieka psychopatyczno-nerwowy śmiech zażenowania. Kablarstwo w klasie? Pamiętam jak w 3 gimnazjum zaczęło się wychodzenie na fajki, piękne czasy... Już w pierwszej klasie wiedzieliśmy kto pali, a kto nie, lecz nikomu nawet nie przychodziło do głowy, by wydawać te osoby nauczycielom! Nie wierzę też, że elita nie pali poza szkołą. Jaki jest sens wydawania swoich??! Ah, Łysol. Jest on połączeniem chemika i polonistki. Aczkolwiek nierealne jest, aby w taki sposób szantażował niepełnosprawnego ucznia. Obraz szkoły, jaki stworzyłeś jest zdecydowanie przerysowany, niemożliwy. Ja zrozumiem, jeśli podobnie do mnie jesteś fanem Salvadora Daliego, Beksińskiego albo Alfreda Kubina, ale nie twórz surrealizmu w opowiadaniach.
    Na samym początku pierwszego rozdziału Kai wspominał coś na temat nowych Gwiezdnych Wojen i... padłam. 10 października to mógł sobie zwiastun obejrzeć, hehehe. Á propos najnowszej części - polecam!
    No i pojawienie się Jareda - good idea.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie chciałaś obrazić tych wszystkich dziewuszek( też jestem takową), to nie musiałaś pisać,że są głupie i puste. Jak twoje plany co do reakcji osób na tym blogu były inne, to nie mam tego za złe. A co do tych rad na początek, po prostu szeroki uśmiech na mojej twarzy. Dobry humor został po przeczytaniu tego całego komentarza( długaśny- nie dałabym rady się tak rozpisać). Na koniec mam prośbę, jak prowadzisz blog, to podaj adres. Nie będę oczekiwać tak niecierpliwie kolejnego rozdziału,jak zajmę się innym ciekawym opowiadaniem:), albo poleć jakieś opowiadanie, które fajnie się czyta. Mam nadzieję, że nie masz mi tego co myślę za złe;).

      Usuń
  10. Część druga:

    Drugi rozdział:
    Jeśli przypomnę sobie coś na temat szkoły, po której mam zamiar cisnąć jeszcze długo, obiecuję, że napiszę.
    Podoba mi się opis relacji między Kaiem a jego mamą oraz streszczona historia rodziny. Były tym, czego często mi brakuje w Twoich opowiadaniach, czyli, można by rzec, zbędnymi dodatkami, informacjami, które w subtelny sposób urozmaicają historię.
    O tym, co dzieje się później w szkole między niepełnosprawnym chłopakiem, a elitą, wspomnę dwoma słowami: FACEPALM i mały MINUS. Z drugiej strony lubię, gdy główny bohater jest prześladowany ;)
    Jak by się tu przyczepić do sytuacji w basenie? Hmmm... "Hahahaha, die" - oto idealne określenie. Jared Zbawiciel - ponowny facepalm. Nie toleruję (ale tylko u innych) zakładania przysłowiowych masek na różne okazje. Aczkolwiek masz u mnie za to plusa, ponieważ opowiadanie dzięki temu jest bardziej realne. To całkiem normalne, że każdy z nas w różnych sytuacjach, przy różnych ludziach musi się dostosować, zmienić swoje zachowanie. Nie mniej, ten fragment był do bólu przewidywalny :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Przyszedł czas na trzeci, obecny rozdział. Muhahahahah...
    Wiem, że już o tym pisałam, ale bardzo podobają mi się rozmowy między Kaiem, a jego mamą. "Wolę chłopaków, dobrze wiesz (...)". Kolejny plus. Seksualność narratora jest jednoznacznie zdefiniowana, nie ma domysłów typu: czy wcześniej był hetero, czy był bi, czy od zawsze homo? Także nie ukrywanie się przed mamą i jej akceptacja inności syna jest według mnie plusem, na który warto zwrócić uwagę.
    Następnie: flirty między Kaiem a Jaredem. Główny bohater ma silny charakter tylko w starciu z tym gościem? Dziwne, naprawdę dziwne. Skoro potrafi w taki sposób odzywać się do człowieka, który stara się nie być nieuprzejmy, dlaczego nie potrafi się postawić nikomu innemu? Fuckin' logic... Ty musisz być tylko twardy jak spiż.**
    Ah, znowu szkoła i profesor Hill :D Mam ochotę rzucić jakąś wiązanką, ale obiecałam sobie, że nie będę używać za dużo wulgaryzmów w kulturalnym towarzystwie. Niesamowity nauczyciel, fenomenalny wręcz. "Gdy tak ludzka nienawiść (...) Jeśli jesteś bez winy, podnieś kamień..."**
    No i znowu do akcji wkroczył Wspaniały Zbawiciel. Jeśli w kolejnych rozdziałach będzie zachowywał się tak samo tzn. nie pozwoli Ci na dręczenie i prześladowanie Kaia, po prostu mu zrób ostry wpie... Znaczy wykład na temat wpychania nosa w nie swoje sprawy. Jared zaczyna powoli być męczący swoją postawą. To samo tyczy się zabawy w "wiernego obrońcę" podczas dodatkowych zajęć. Nie, po prostu, nie.
    Zazdroszczę Kaiowi mamy, jest taka kochana (nie to co moja).
    Kitsune, w tym rodziale potwierdza się moja teoria dotycząca surrealizmu. JA NIE WIERZĘ W MIŁOŚĆ OD PIERWSZEGO WEJRZENIA, koniec kropka, nikt mnie nie przekona, mam chyba za dużo złych doświadczeń. Dawno temu napisałam nawet krótki żartobliwy artykuł na temat MOPW. Ale od początku: Jared jest męczący, już o tym wspominałam. Wbija Kaiowi do domu i rządzi się w jego kuchni. Ta część jest jeszcze do zaakceptowania, lecz późnej jego zachowanie jest żałosne i NIEREALNE (chyba że poprawiał kaca trwaką). Nie wierzę, że po pierwsze: zakochał się w Kaim, gdy tylko go zobaczył. A co zrobiłby Jared, gdyby jego wybranek okazał się homofobem? Mam w Rzeszowie znajomego homoseksualistę, opowiadał nam kiedyś, że nigdy nie zakochał się w nikim dopóty, dopóki mi miał pewności, iż ten także czuje pociąg do mężczyzn. Po raz kolejny "fuckin' logic", Kitsune. Gdy czytałam bełkot, jaki uciekł z ust Jareda, nie mogłam powstrzymać śmiechu i skojarzeń. Prócz prywatnych wspomnień mam w głowie także Sekaiichi Hatsukoi. Czy sytuacja nie była podobna? "Sprawię, że znowu powiesz mi, że mnie kochasz". Nie mam powodu, by ukrywać swoją opinię na ten temat: nie podoba mi się to. Zamiast cywilizowanych pochodów, flirtów, podrywania Jared stosuje swego rodzaju zmuszanie do uczucia. Ale tutaj pojawiają się już moje nie zawsze normalne teorie. Podsumowując ten fragment: niemożliwe i DUŻY MINUS.
    I mail od BlueMoon na koniec. Idealny monent, muszę przyznać. Za to jego treść - bardzo dziwna. Chłopaki nie znają nawet swoich imion! To było po pierwsze. Po drugie: praktycznie nic o sobie nie wiedzą, po trzecie nigdy się nie widzieli, a Księżycowy (ładne określenie, prawda?) wyskakuje z tekstem o patrzeniu w oczy. Jestem także zwolenniczką teorii, w której Jared nie może być BlueMoonem, ale nie będę jej powtarzać, skoro dziewczyny już to zrobiły powyżej. Nie wiem co sądzić w sprawie starego zboczeńca, albo Łysola po drugiej stronie, lecz przyznaję, że byłoby wtedy ciekawiej.
    Zabawnie by również było, gdyby Kai się okaleczał, lecz to zapewne życzenie, które się nie spełni.

    No, rozpisałam się. Ale miałam wiele do nadrobienia. Cóż mogę jeszcze rzec? Na razie nic sobie nie przypominam.

    * - Rammstein "Mein Herz Brennt" (kocham całym płonącym sercem) https://youtu.be/WXv31OmnKqQ
    ** - Hunter "NieWinny" https://youtu.be/v2dEhlXhDWM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmuszona byłam do podzielenia komentarza na 3 części, ponieważ blogspot wymaga przestrzegania limitu znaków 4096 w jednym komentarzu. Słabo, słabo.

      Usuń
    2. Lidka Raise. W imieniu "dziewuch", a przede wszystkim własnym,uprzejmie informuję,że prośby (przynajmniej niektóre) o publikację kolejnych rozdziałów nie mają za zadanie wykończyć autora,ale wywołać na jego twarzy uśmiech. Sądzę,że Kitsune tak też to odebrał.
      Napisz proszę czy Ty prowadzisz jakiegoś bloga? Chętnie poczytam i sprawdzę czy lektura będzie równie wciągająca jak u Kitsune. I równie dobra. Przeczytałam tysiące książek (długo żyję i miałam na to czas) i umiem już rozróżnić rozrywkę od dzieła naukowego (z tych regularnie korzystam w pracy). Wszystkiego dobrego w Nowym Roku. MB

      Usuń
    3. Lidka Raise oczywiście, wszystkie dziewczyny będą ci miałe to za złe. Prosiłabym o nie obrażanie innych pod postami, bo to oznaka braku kultury...

      Usuń
    4. Kai to imię dla kota? Serio? Swojego bym tak nie nazwał. Kai to także imię bohatera "Królowej Śniegu" Andersena. Mam dużą słabość do baśni, ale nie tylko. Jego imię jest mocno związane z wodą. To mój sekret, więc nie zamierzam drążyć tematu.
      Mylisz się, nie jestem fanem Beksińskiego, zwłaszcza synka-samobójcy, którego niedługo ogłoszą świętym, razem z tą zmarłą aktorką Przybylską. Surrealizm to sztuka, którą rozumiesz dopiero wtedy, gdy dużo pijesz, albo regularnie zażywasz dopalacze. A ja nie chcę mieć styczności z takimi rzeczami. Doszukiwanie się piękna na siłę, wpatrując w bohomazy to dla mnie strata czasu.
      Gwiezdne Wojny - są mi obojętne. Akurat Joleen ciągle o tym mówiła, bo jeden z wykładowców chciał zmusić jej grupę do wspólnego seansu. Przy okazji podpowiem, że nie ma też muzeum piłki nożnej w LA :D
      Szkoła... Temat rzeka :) Może masz to szczęście, że nie byłaś i nie jesteś prześladowana. Ja byłem. Prześladowali mnie zwłaszcza nauczyciele. Dobrze się uczyłem, traktowałem ich z szacunkiem, nie piłem i nie paliłem, nie pochodziłem z rodziny patologicznej. Co więcej, ukończyłem szkołę z wyróżnieniem. A mimo to byłem prześladowany. Joleen również. Chodziła do jednego z najlepszych liceów w województwie. W jej klasie wszyscy mieli świadectwa z paskiem. Łysol jest odzwierciedleniem jej wychowawcy :) Cudowny człowiek. Kpił i wyśmiewał wszystkich i wszystko. Nazwiska, imiona, nawet to, że ktoś ma nadwagę, o chorobach nie będę wspominać. Niby nic, to tylko słowa, prawda? Dodatkowe wypracowania? "Forma motywacji do pracy". Mógłbym tak długo, ale po co?
      Czy uczniowie mogą prześladować niepełnosprawnych? Była u Ciebie klasa integracyjna? U mnie tak, więc wiem jak te osoby były traktowane.
      Czy chłopak na wózku ma szansę przeciwstawić się wszystkim uczniom tylko po to, by udowodnić siłę swojego charakteru? Może. Nie wiem. Szkoła to tylko tło.
      Czy można zakochać się od pierwszego wejrzenia? Można :) Czy można zakochać się w kimś poznanym w internecie, nawet jeśli nigdy tej osoby nie widzieliśmy? Można :) Zakochujesz się w osobie, a nie w wyglądzie, czy imieniu.
      Jak zapewne wiesz, to jest opowiadanie yaoi, w dodatku o miłości. Byłoby słabo, gdyby się okazało, że Kai jednak woli dziewczyny.
      Wspominałem o tym milion razy, ale trudno. To jest moja wizja miłości. Nie wszystkim musi się podobać. Piszę to głównie dla siebie. Czytacie, bo chcecie. Nie chcecie, nie czytacie.
      Prosiłbym także, abyś nie obrażała innych dziewczyn, bo w przeciwnym wypadku będę zmuszony interweniować, a nie chcę tego robić.

      Twój Kitsune

      Usuń
    5. Ciekawie czyta się Twoje komentarze Lidka. Ja wtedy próbuję spojrzeć na opowiadanie z Twojej perspektywy. Czasem sama zmieniałam zdanie co do niektórych sytuacji. Jednak nie podoba mi się to, że obrażasz nas za coś, co robiłyśmy w kontekście żartu. (Nie wnikam czy to wtedy zrozumiałaś czy nie.) Magłabym Cię teraz nazwać "aroganckim babsztylem", ale wolałabym…Oh, Ups? :) Posunęłaś się "troszkę" za daleko. Jak masz zamiar napisać coś o kimś z bloga adresując to TYLKO do Kitsune, to proszę, pisz na meila. Sama przyznałaś, że będziemy złe, więc po co to wszystko?

      Wegi

      Usuń
    6. Zacznę od najbardziej kontrowersyjnej części: określenie "głupie i puste dziewuchy" nie jest skierowane do nikogo poza mną. Pisałam to z myślą o sobie, nie mam problemów by nazwać siebie np. szmatą. Wiem, że bywam wredną suką i staram się z tym walczyć. Przepraszam wszystkie dziewczyny, które poczuły się urażone moją wypowiedzią. Lepiej nie utożsamiać się z żadnym epitetem - kolejna życiowa rada. A powodem dla którego miałyście być złe, jest fakt, iż demotywuję autora. Lecz kto wie? Może skutki będą odwrotne?
      Jezcze raz kajam się przed Wami.
      MB, Twój komentarz traktuję jako wyzwanie, a wyzwania lubię. Mam doświadczenie i z pisaniem opowiadań, jak i z blogowaniem. Przeszłość nauczyła mnie, że tajne sekty i myśli samobójcze nie pociągają młodych czytelników, więc, aby utrudnić sobie życie, napiszę specjalne opowiadanie yaoi dla Ciebie oraz anoninowej czytelniczki Kitsune'a, która mnie komentowała mnie wyżej i ominę z daleka depresję, czy seryjnych morderców, co Ty na to? Podejmuję rzuconą mi rękawicę :)

      Kai, Kai, Kai. Tak, według mnie to idealne imię dla puchatego, milutkiego, żarłocznego i małego przyjaciela. Najlepiej niebieskiego o szarych ślepiach. Równie dobrze może się to kojarzyć z beznadziejnym albumem Dir en Grey, pod tytułem właśnie "Kai". Lepiej go nie słuchać, "Arche" i "Uroboros" są dużo lepsze.
      Imię związane z wodą, powiadasz... Mam nadzieję, że któregoś dnia poznamy owy sekret.
      Nie dyskutujmy na temat surrealizmu. Gusta są różne. Jedni lubią Kaliego i Słonia, inni Arianę Grande, a jeszcze inni Pink Floyd i Led Zeppelin (moja przyjaciółka mówiła, że piosenki w stylu "Riders of the Storm" dobrze jest słuchać przed zażyciem narkotyków xD).
      Szkoła, wiedziałam, że to temat-rzeka. Aż za dobrze zdaję sobie sprawę z tego, czym jest prześladowanie. Jednak nie jest to miejsce i czas na ckliwe historie z gimbazy. Znam też niepełnosprawnych ludzi - wprawdzie nie miałam z nimi wiele kontaktu, ale udało mi się poznać nieco ich charaktery. Wiem też, że jeśli się chce, to się potrafi.
      Czy można się zakochać od pierwszego wejrzenia? Nie, nie można.
      Czy można zakochać się w kimś poznanym w internecie? Można, ale to mało romantyczne :D
      Gdyby okazało się, że Kai woli dziewczyny... Istna komedia! Mam już w głowie i taką wersję wydarzeń. Za każdym razem, gdy o niej myślę, zaczynam się śmiać w duchu.

      ~ Ponownie przepraszająca wszystkich JA.

      Usuń
    7. Wybaczam, ale przyznam, wzburzyłaś mnie. Jednak na blogu i tak staram się z nikim nie kłócić. Jestem dość porywczą osobą, więc też chciałabym Cię przeprosić. Zdajesz sobie przezież sprawę, że zabrzmiało to jednoznacznie i poczułam się urażona.

      Wegi

      Usuń
    8. Popieram. Za mrocznościami nie przepadam, chyba, że to u Królowej. Tu robię wyjątek, bo warto. U Niej mrok jest rzeczywiście mrokiem, nic na siłę. Natomiast w pozostałych przypadkach - no cóż, jakoś nie znalazłam w tego typu opowiadaniach elegancji choćby w części dorównującej historiom Królowej (nieliczne wyjątki to nie opowiadania, ale "pełnometrażowe" powieści).
      Taak, wracając do meritum. Moja droga, jeśli sobie zawinszujesz, to ja Ci cały kontener rękawic moge podrzucić, po co się ograniczać? Nie krępuj się, pisz ile wlezie, byle lekko, dla rozrywki :)
      Możesz jeszcze dodatkowo stworzyć zakładkę "porad z humorem" - m.zd. to akurat wyszło Ci znakomicie:-)
      Czyli - czekam!!! MB

      Usuń
    9. Aaaa. I jeszcze jedno, żebym nie była źle zrozumiana przez gości tego bloga... mroczne opowiadania to takie, w których ewidentnie wyczuwa się cień np. Mercy na blogu Queen Joleen. MB

      Usuń
    10. Mam kilka pomysłów np. chcę kiedyś wpakować yaoi do więzienia, zamknąć je w umyśle psychopaty, podać jak składnik nowoczesnych narkotyków, w tajnej sekcie uznać jako wymóg do przynależności i teleportować do 900-stronicowej powieści Brandona Sandersona. Ale obecnie interesuje mnie żołnierz, serce i Lazurowe Wybrzeże. To tak specjalnie dla Ciebie, MB.
      Zaciekawił mnie zaś kontener rękawic. Myślę, że mogłabyś mi porzucić kilka słów kluczowych, na podstwie których można by próbować coś pisać. Naprawdę lubię wyzwania, im trudniejsze, tym więcej zabawy.
      Á propos "porad z humorem": wymyślam je ze znajomymi, niektóre są trafne, niektóre bezsensowne i nieprzydatne. Któregoś dnia usiądziemy, przypomnimy sobie wszystkie, a ja je spiszę. W gimnazjum z przyjaciółką gromadziłyśmy zabawne powiedzenia, mamy teraz dosyć dużą kolekcję. W prawdzie połowa obecnie mnie nie bawi, bo jest np. rasistowska, ale wiadomo jak zachowuje się młodzież w wieku 13-16 lat.

      Usuń
    11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  12. Jak dla mnie za szybko xD Najpierw niechęć Jareda, a za chwilę "jestem taki zakochany". To dopiero 3 rozdział, wiec pewnie jeszcze trochę będzie się działo przez pozostałe 7 :D
    Ciekawi mnie ten gość z internetu. Kto to taki i w ogóle. Na początku myślałam, że to może być Jared. Teraz jednak nie jestem tego taka pewna. To musi być ktoś inny.
    Czekam na kolejny rozdział, a teraz lece czytać książkę (mój dylemat się skończył, zaległości nadrobione xD)
    ~Pik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadal uważam, że to niesprawiedliwe :D Miałaś czytać pojedynczo :D
      Za szybko na miłość? Nie wiem, nie wiem... Zostało tak niewiele rozdziałów :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Ale mi się odwidziało :D
      Nie żałuję, że postąpiłam inaczej niż zamierzałam. Tylko no wiesz, teraz musze czekać xD
      ~Pik

      Usuń
    3. Kara musi być :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  13. Lisku gdsie ten seksowny rozdział? ~Usagi

    OdpowiedzUsuń
  14. Kitsune co tam u cb ?? jak tam nowy rozdział ci się pisze????

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy nastepny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  16. Martwię się kiedy nastepne rozdziały ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martwicie się o mnie, czy o rozdziały?

      Wasz Kitsune

      Usuń
    2. Ja cierpliwie czekam, jak obiecałam :)

      Usuń
    3. O ciebie, baka!!! *foch* No s przynajmniej ja... coś się stało?

      ~Emy

      Usuń
    4. Śniło mi się dziś, ze nowy rozdział w sobotę 14.01.17

      Usuń
    5. Ja juz dawno umarłam. Życie bez rozdziałów to nie życie. ~Usagi

      Usuń
  17. Kitsune oczywiście, że o ciebie się martwię :) ale skoro odpisujesz to znaczy, że żyjesz. Więc jestem spokojna :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  19. kurcze czekam i czekam umieram bez kolejnego rodziału ile chcesz mnie jeszcze torturować?

    OdpowiedzUsuń
  20. Kitsune żyjesz?!?!?! Na pewno to Ty odpowiadasz, a nie, dajmy na to, Twój e-duch (vel avatar:D)?? Milczę i milczę, ale cicho siedzieć nie będę! MB

    OdpowiedzUsuń
  21. Lisie coś Cię upolowało? Czyżby brak weny? Ja tu się nakręciłam na seksowny rozdział a tu nic przez tyle czasu. Mam nadzieję że wszystko ok? ~Usagi

    OdpowiedzUsuń
  22. Kitsune! Niech Ci się wszystko poukłada! Nie wiem, co u Ciebie, ale trzymam kciuki. Będzie dobrze, zobaczysz. MB

    OdpowiedzUsuń
  23. Dziewczyny, spokojnie. Poczekajcie trochę. Zapewniam, że z Kitsune wszystko w porządku :)

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
  24. Kitsune mam nadzieje że nie straciłeś weny i nic ci nie jest. Jestem ciekawa jak poradzi sobie Kai i co to bym za wypadek i przez kogo spowodowany. Tak naprawde od nie dawna jestem w podobnej sytuacji tylko bez tych romonsów.Kiedy zaczełam czytać KAI to początkowo byłam zszokowana że piszesz o niepełnosprawnych i to tak podobnej sytuacji do mojej.Myślałam że nie ma dla mnie przyszłości ale po przeczytaniu podniósł mi troszeczke humorek. Bardzo czekałam na 1,2,3 rozdział a w miedzy czasie przeczytałam większość twoich opowiadań. No wiesz kiedy jest sie w szpitalu to ma sie dużo czasu. Mam nadzieje ze szybko dodasz nastepny rodział. WSZYSCY NA NIEGO CZEKAJĄ !!!!
    A NAJBARDZIEJ JA !!!!
    ~`Mori;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór :)
      Miło mi, że do mnie napisałaś :) Cieszę się, że mogę umilić Ci czas, zwłaszcza w szpitalu. Doskonale wiem jak to jest, bo sam spędziłem w nich lwią część swego życia. Dlatego bardzo serdecznie Cię pozdrawiam i życzę jak najszybszego powrotu do zdrowia. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Każda sytuacja uczy nas czegoś nowego. Wbrew pozorom, człowiek jest w stanie znieść naprawdę wiele, a mimo to być bardzo szczęśliwym, czego Ci życzę z całego serca :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  25. Witam,
    bardzo ciekawi mnie przeszłość Kaia, jak doszło do tego wypadku, co z przyjaciółmi, dlaczego się odwrócili od niego, no i co? Jared jest zakochany w Kaiu, postawił się w jego obronie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Basiu, kolejne rozdziały w pewnością zaspokoją Twoją ciekawość :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  26. Hej,
    rozdział jest wspaniały, och bardzo ciekawi mnie przeszłość Kaia, jak doszło do tego wypadku? co z przyjaciółmi? dlaczego się odwrócili od niego? tyle pytań mam... pięknie Jared jest zakochany w Kaiu, postawił się w jego obronie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  27. Hej,
    rozdział wspaniały,  tyle pytań się nasuwa co do przeszłości Kai'a, jak doszło do wypadku? co z jego przyjaciółmi i dlaczego się odwrócili? pięknie Jared jest zakochany w Kaiu, postawił się w jego obronie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie lubię ciasta cytrynowego

    OdpowiedzUsuń