środa, 17 lutego 2016

Rozdział III

Szkolne opowieści: Mój nauczyciel- opowiadanie yaoi (część I)




Wróciłem do domu potwornie zmęczony. Nieprzespane noce i stres związany z panem Ricem mocno się na mnie odbiły. Od razu poszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Ściągnąłem buty, ale nie miałem siły by rozpiąć kurtkę. Natychmiast zasnąłem.
Obudził mnie dźwięk telefonu. Jade... Impreza... O cholera...
- Daniel? Gdzie jesteś? - Jade była zirytowana. Miałem po nią przyjechać.
- Przepraszam, zaspałem. Dasz mi chwilę? Ogarnę się i za pół godziny będę u ciebie, dobrze?
- Jak chcesz.
Rozłączyła się. Pewnie jest wściekła. To moja wina. Trzeba było ustawić budzik. Ściągnąłem kurtkę i zacząłem się pośpiesznie rozbierać. Wybrałem numer i w drodze do łazienki zadzwoniłem po taksówkę. Miała podjechać za 15 minut. Postanowiłem, że szybki prysznic wystarczy, abym się obudził i doszedł do siebie. Zimna woda zdziałała cuda. Wysuszyłem włosy, umyłem zęby i podbiegłem do szafy. Ubrałem pierwsze rzeczy, jakie wpadły mi w ręce. Czarne spodnie i czarna koszula - musiały wystarczyć. Z biurka zabrałem portfel, wejściówki i telefon, nałożyłem buty oraz zabrałem kurtkę. Wychodząc wystarczyło wbić kod alarmu przeciwwłamaniowego. Taksówkarz już na mnie czekał. Zaczął padać śnieg, przez który dotarłem pod dom Jade z opóźnieniem. Wysiadłem z auta i otworzyłem drzwi, pomagając wsiąść mojej nadal wkurzonej dziewczynie oraz jej koleżankom. Reszta naszej paczki była już na miejscu. Jade trochę się dąsała. Starałem się przeprosić i zapewniałem, że pięknie wygląda. Rzeczywiście, już dawno nie była aż tak odstawiona. Miała na sobie czarną, cekinową mini sukienkę, którą dostała na urodziny. Blond włosy upięła do góry. Jej wygląd rekompensował mi wszystkie stresy tego tygodnia. Cieszyłem się, że spędzimy ten wieczór razem.
Nowy klub zyskał ostatnio na popularności. Wszystkich kusiły kolorowe drinki i sekcja dla vipów, którą zarezerwowałem na dzisiejszą noc. Jade uwielbia wszelkiego rodzaju nowinki. Kręcą ją modne miejsca. Odwiedzamy je znacznie częściej niż inni. Jade mogła nie mieć dla mnie czasu po szkole, ale dbała o to, abyśmy chociaż raz w tygodniu wychodzili na jakąś imprezę.
Było jeszcze wcześnie, a klub był już pełen. Zamówiliśmy napoje. Jade wybrała najbardziej kolorowe. Nie przepadam za alkoholem, w przeciwieństwie do niej. Lubię tańczyć i spędzać czas ze znajomymi, ale stanem upojenia nie należy do moich ulubionych. Ponoć to czyni ze mnie nudziarza. No cóż, trudno. Za to na parkiecie nieźle sobie radzę.
Jade chce pić i tańczyć. Ochoczo spełniam jej zachcianki, zamawiając kolejne drinki i wirując w takt muzyki. Muszę przyznać, że grają tu niezłą muzę. Dobrze się bawimy. Moja dziewczyna uśmiecha się do mnie i przytula. Zapominam o wszystkim, pozwalając by muzyka mnie przenikała. Już dawno nie bawiłem się aż tak dobrze. Po godzinie Jade chce odpocząć, więc wracamy do naszej loży. Rozsiadam się wygodnie tuląc ją do siebie. Jade z przyjaciółkami idą do łazienki. Zostaję z chłopakami. Są już nieźle wstawieni, a przecież niedawno przyszliśmy. Korzystają z okazji i idą zaczepiać dziewczyny na parkiecie. Zawsze tak robią, to ich tradycja. Czekając na dziewczyny sprawdzam telefon. Naiwnie łudzę się, że rodzice do mnie dzwonili, czego oczywiście nie robią. Mijają kolejne minuty, a pań wciąż nie ma. Rozglądam się za chłopakami i wtedy go dostrzegam. Pan Rice we własnej osobie. Siedzi sam w loży po drugiej stronie. Ubrany w czarną koszulę, którą miał na sobie w szkole. Jest bez okularów. Ma zamknięte oczy - pewnie regenerują się przed polowaniem na kolejną bezbronną ofiarę. Wygląda tak zwyczajnie. Zupełnie nie pasuje do tego miejsca. W przeciwieństwie do mnie, nigdy nie zniknie w tłumie. Jest na to zbyt przystojny. Stolik w jego loży przepełniony jest szklankami. On też nie przyszedł tu sam. Powrót dziewczyn odrywa mnie od rozmyślań o nauczycielu. Jade chce dalej tańczyć, więc wracamy na parkiet. Jest w świetnym humorze. Wybaczyła mi wcześniejsze spóźnienie, a ja nie mam jej już za złe, że nigdy nie pyta co u mnie słychać. Spędzamy kolejną godzinę wśród tłumu, ciesząc się sobą.
Czuję przepełniającą mnie adrenalinę. Wiem, że wrócimy do domu dopiero nad ranem. Moja dziewczyna jest trochę pijana, więc odprowadzam ją do loży. Siada mi na kolanach, a potem znowu idzie do łazienki z koleżankami. Korzystam z okazji i sprawdzam co robi pan Rice. Nie trudno go dostrzec, bo towarzyszy mu tylko jeden znajomy. Musi być w podobnym wieku. Ma blond włosy. Rzuca się w oczy, bo jako jedyny ma ubraną jasnoniebieską koszulę oraz szare spodnie. Pewnie miał na sobie garnitur, ale zdjął marynarkę, bo w klubie jest dość gorąco. Mężczyzna wydaje się być mocno pijany. Chociaż siedzą sami, ich stolik nadal obstawiony jest szczelnie szklankami po kolorowych drinkach. Obserwuję ich z zaciekawieniem. Pan Rice nie patrzy na swojego rozmówcę. Blondyn dużo mówi, coś tłumaczy, czasami podnosząc głos. Mój nauczyciel wprost przeciwnie. Widać nawet głośna muzyka nie jest w stanie sprawić, aby zmienił swoje przyzwyczajenia. Nieznajomy przysuwa się do niego bliżej, by zrozumieć wypowiadane przez ciemnowłosego słowa. Dziewczyny wracają. Każą mi zejść do baru i zamówić piwo. Spełniam ich życzenie. Klub prowadzi dziwną politykę alkoholową i sprzedaje inne drinki na dole, a inne na górze. Jest spora kolejka, ale wcale mi to nie przeszkadza. Postanowiłem, że pójdę do łazienki skoro mam spędzić dłuższą chwilę czekając. Przyjemnie opłukać twarz i dłonie zimną wodą. Łazienki położone są z boku, oddzielone ścianą. Nie wiem czy taki był zamysł właściciela, ale ta ściana to super sprawa. Kiedyś całowałem się tu z Jade. Siedzący przy stolikach ludzie nie widzą, co się dzieje w tej części klubu, dlatego daje im to złudne wrażenie chwili prywatności. 
Gdy szedłem w kierunku baru pierwsze co rzuciło mi się w oczy to blondyn, który towarzyszył mojemu nauczycielowi. Ledwo trzymał się na nogach. Pan Rice musiał go lekko podtrzymywać. Jasnowłosy się uśmiechał a potem, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, zbliżył się do swojego towarzysza i z wielką czułością pogłaskał Rice'a po policzku. Nauczyciel lekko się uśmiechnął, lecz to trwało tylko kilka sekund. A potem pociągnął go za sobą w stronę wyjścia. Nieznajomy zaczął głośno protestować.
- Nie bądź taki... Zostańmy jeszcze trochę.
Czarnowłosy coś odpowiedział, lecz nie wiem co, bo stał odwrócony do mnie plecami.
- Will... Nie bądź taki... Słyszysz? Mówię do ciebie! William! Poczekaj!
Więc ma na imię William. Pasuje do niego. William Rice. Pasuje idealnie.
Nauczyciel gwałtownie się odwraca. Przyciąga do siebie blondyna i całuje prosto w usta, uciszając dalsze protesty. Obydwaj jesteśmy w szoku. A potem patrzy na mnie, uśmiecha się kpiąco i odchodzi, ciągnąc za sobą marudzącego do niedawna towarzysza.
Nie mogę uwierzyć w to, co przed chwilą widziałem. Pocałował go! Pocałował? Tak! NAPRAWDĘ GO POCAŁOWAŁ! Mój nauczyciel hiszpańskiego. Pan Rice. William. Dlaczego? Czy to oznacza, że on... że on woli facetów? Dłuższą chwilę wpatrując się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą oni... Nie, to niemożliwe. To zupełnie do niego nie pasuje...
- Daniel co ty wyprawiasz? - znajomy głos przerywa moje rozmyślania. Wracam za chłopakami do stolika, gdzie stały już drinki, które przynieśli z baru. Chwytam jeden, wyjmuję kolorowe ozdoby i bez zastanowienia wypijam cały. Jade chce tańczyć, lecz ja zupełnie straciłem na to ochotę. W mojej głowie jak film przewijają się dwie sceny - pierwsza, w której blondyn dotykał Williama. On go nie dotykał, raczej muskał palcami jego policzek. A potem druga - gdy William go pocałował. Nie umiem przestać o tym myśleć. Nie, ja nie chcę przestać o tym myśleć. Widziałem. Widziałem na własne oczy. Pan Rice, opanowany, perfekcyjny pan Rice przysunął się do niego a potem dotknął ustami jego ust. Z własnej woli. A tamten od razu za nim poszedł... Nie rozumiem. Nic z tego nie rozumiem. Dlaczego go pocałował? Z takim wyglądem mógłby mieć każdą kobietę. Dosłownie KAŻDĄ. Dlaczego pocałował tego blondyna? Widział mnie. Wie, że tam byłem i że widziałem. WSZYSTKO WIDZIAŁEM. I ten jego uśmieszek... Przez cały czas był świadomy mojej obecności. Jeżeli pocałunkiem obdarował tamtego, to uśmiech przeznaczony był dla mnie. Zrobił to celowo. Chciał, żebym to zobaczył. Co za palant!
- Daniel, chodźmy tańczyć - prosi Jade. Nie chcę tańczyć. Chcę wrócić do domu, zamknąć się w swoim pokoju i na spokojnie wszystko przemyśleć. Tego właśnie chcę. Nie, ja tego potrzebuję. Nagle klub wydaje mi się zbyt głośny i tłoczny. Jest mi przeraźliwie gorąco. Gdy zamykam oczy widzę jak William całuje tamtego mężczyznę. Dosyć!
- Chcę wrócić do domu - mówię.
- Jeszcze nie - Jade zaczyna zachowywać się jak jasnowłosy towarzysz mojego nauczyciela. Irytuje mnie.
- Proszę Jade, wracajmy.
- Nie. Ja tu zostaję.
- Co? Chcecie już iść? - dopytują się niezmordowane koleżanki mojej dziewczyny.
- Tak - odpowiadam natychmiast.
- NIE - krzyczy Jade - ja nigdzie nie idę.
- Proszę, źle się czuję i chcę wrócić do domu - nie mogę zostawić jej samej. Przecież jest pijana, jest moją dziewczyną i jestem za nią odpowiedzialny.
- To sobie idź, ja zostaję - czuję się bezsilny. Czemu nigdy nie może postawić się na moim miejscu?
- Proszę, Jade, wracajmy.
Chłopaki dopytują się co się dzieje. Nie podzielają mojego zdania. Podobnie jak moja egoistyczna dziewczyna, wolą zostać aż do rana.
- Nie martw się stary, jesteśmy tu razem, będziemy pilnować Jade.
Zabieram swoje rzeczy i wychodzę na ulicę. Zamawiam taksówkę i wracam do siebie. Cisza. Boska cisza. Rozbieram się rozrzucają poszczególne części garderoby gdzie popadnie, a potem chowam się pod kołdrą. Jest ciemno. Mam wrażenie, że głośna muzyka nadal we mnie wibruje. Zamykam oczy i jeszcze raz przywołuję do siebie te dwie sceny. Jeszcze raz i jeszcze... Odtwarzam je bez końca. Jestem smutny i zraniony. Samotny i zmęczony, zasypiam.
Znowu znajduję się w klubie. Słyszę muzykę. Jest tak samo intensywna i przenikliwa. Z niedowierzaniem spoglądam na swoje przedramię, za które ktoś mnie ciągnie. Mam na sobie jasnoniebieską koszulę. Obserwuję przez chwilę dłoń, której palce trzymają mnie mocno i pewnie. Długie i szczupłe palce. Jasna skóra. Czarna koszula. Odwraca się w moją stronę. Jego oczy wpatrują się we mnie z niesłychaną przenikliwością. Ciągnie mnie za sobą, ale ja nie chcę jeszcze iść. Robię smutną minę a William lekko się uśmiecha. Uśmiech dodatkowo rozświetla jego twarz. Tak rzadko się śmieje. Zbliżam się do niego i lekko dotykam jego policzka upewniając się, że nie śnię. Ma gładką skórę, choć odrastający zarost jest minimalnie wyczuwalny. Piękny... Zaczynam protestować, stawiać opór, chcę abyśmy jeszcze zostali. William ma inne zdanie. Zawsze taki cholernie uparty. Nagle zbliża się do mnie, przymyka powieki i dotyka ustami moich ust. Czuję ciepło. Jego usta są takie miękkie. Taki delikatny... Czuję słodkie drżenie, po czym odrywa wargi. Obserwuję, jak unosi powieki i patrzy na mnie. Kilka sekund... Kilka sekund i zrobiłbym dla niego wszystko. A potem uśmiecha się kpiąco. Patrzy na mnie... Czemu na mnie patrzy? Nie, nie patrz tak. Nie tak. Wolałem twoje poprzednie spojrzenie, albo pocałunek. Właśnie, pocałuj mnie jeszcze raz... Jeszcze raz...

Budzę się oszołomiony. Gwałtownie siadam na łóżku. Jestem zlany potem. Czuję mrowienie, jak w chwili, gdy mnie pocałował... Nie, to nie mnie całował. To tylko sen... To nie mnie... To nie byłem ja... Jestem podniecony. Pierwszy raz śnił mi się inny mężczyzna. I czemu żałuję, że to był tylko sen?

5 komentarzy:

  1. Biedny Daniel, taki zagubiony i zazdrosny :( Oby ten cały blondyn, nie był nikim ważnym dla Willa...

    ~Kuromi

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem na milion procent przekonana że Jade ma go gdzieś! Już w drugim rozdziale dało się to wyczaić. A Daniel zaczyna odkrywać nowe możliwości ! Pięknie, pięknie. Zachwycona s-c.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    Daniel rzuć Jeane ona tylko o sobie myśli, haha był w tym samym klubie... czyżby to specjalnie pocałował tego mężczyznę? a ten sen, och bosko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  4. No ja też żałuję że to był tylko sen.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka,
    wspaniały rozdział, ech Daniel rzuć Jeane ana tylko myśli o sobie, ha był w tym samym klubie, czyżby specjalnie? :> jeszcze pocałowanie tamtego mężczyzny, a ten sen... bosko
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń