wtorek, 13 września 2016

Rozdział IX


Szkolne opowieści: Mój uczeń- opowiadanie yaoi (część II)

 

- William! Jesteś świetnym kierowcą! - mój ciemnowłosy towarzysz od dłuższego czasu nie może przestać się uśmiechać. W ostatnim czasie zauważyłem, że to właśnie ten przyjazny i szczery sposób bycia najbardziej odróżnia go od zwykle poważnego i pełnego dystansu brata bliźniaka.
- Dziękuję, chociaż prawie nic nie zrobiłem. Ten samochód jest idealny. Sam się prowadzi.
- Naszpikowany elektroniką i piekielnie szybki... W życiu nie wybrałbym takiego modelu.
- Ja chyba też nie – delikatnie muskam kierownicę. - Nie zmienia to faktu, że to właśnie jest miłość od pierwszego wejrzenia.
- Kochasz go po kilku godzinach posiadania? - dziwi się.
- Kocham go właśnie za te kilka godzin – odpowiadam z rozmarzeniem.
Lucas na naszą kolację wybrał hotel położony za miastem. Rezygnujemy z zatłoczonej restauracji i od razu przenosimy się do pokoju hotelowego. Tym także mocno mnie zaskakuje, bo rezerwacja obejmuje największy apartament z olbrzymim salonem, z którego rozpościera się cudowny widok na las, a także równie luksusową sypialnią.
- Kręci cię baldachim? - drwię z niego, gdy zaliczyliśmy już obowiązkowe zwiedzanie w towarzystwie boya hotelowego.
- Kręcą mnie różne rzeczy – odpowiada wymijająco, przywołując swój łobuzerski uśmieszek.
- W tym atłasy, poduszki, koronki... - zaczynam wyliczać, rzucając się na pięknie pościelone, królewskie łoże.
- Wiem, wiem. Ty wolisz minimalizm. Jednak pomyślałem sobie, że powinniśmy chociaż na chwilę zerwać z przyzwyczajeniami i dzisiejszą noc spędzić pławiąc się w tych ekstrawagancjach – wskazuje dłonią otoczenie.
- Nie ma to jak zbytek. Chodź tu i sam się przekonaj – proponuję, klepiąc miejsce obok.
- Skoro tak ładnie prosisz – bierze rozbieg i rzuca się na materac, wybuchając przy tym śmiechem. - Jak mi dobrze.. – mruczy zadowolony, tuląc się do poduszek. - Zjemy coś czy idziemy do spa?
- Jest i spa...
- Jest. Co powiesz na masaż kamieniami albo innym badziewiem?
- Czytasz w moich myślach, przyjacielu.
Jakiś czas później, gdy udało się nam zaliczyć część atrakcji i leżymy znowu w łóżku, popijają szampana, zastanawiam się, kiedy ostatnio bawiłem się aż tak dobrze. Lucas jest niesamowity. Ciepły, zabawny, bardzo troskliwy, a do tego zawsze uśmiechnięty. Byłby ucieleśnieniem moich marzeń, gdybym umiał go pokochać...
- O czym myślisz? - pyta niespodziewanie, odstawiając kieliszek na stolik nocny.
- Zastanawiałem się czy my... Znaczy czy ty i ja... - próbuję dobrać odpowiednie słowa.
- Tak, też się nad tym zastanawiałem. Dobrze mi z tobą. Jesteś fajny i przystojny. Zawsze miło spędzamy razem czas, obojętne czy w pracy, czy poza nią. Jednak aby mieć stuprocentową pewność, musielibyśmy posunąć się o krok dalej - rzuca mi wymowne spojrzenie.
- Chcesz tego? - zaczynam z nim bezwstydnie flirtować.
- Może... - przyznaje z rozbrajającym błyskiem w oczach.
- Tak?
- A on?
- Masz na myśli Daniela? - przyglądam się bąbelkom, szalejącym w kieliszku. - Nie jest mi obojętny, przyznaję. Cztery lata temu bardzo go kochałem. Chciałem nawet... - wybucham cichym śmiechem, przypominając sobie swoje naiwne plany i marzenia.
- Mów, chętnie posłucham – nalega.
- Chciałem z nim zamieszkać, spędzić resztę życia razem, pokazać mu świat, nauczyć prowadzić samochód... Pierwszy raz pokochałem kogoś za mocno. Znasz to uczucie?
- Aż za dobrze – ucieka wzrokiem przed moim spojrzeniem.
- Co jest twoją wymówką?
- Byłeś kiedyś zdradzany? - odpowiada pytaniem na moje pytanie.
- Nie.
- W sumie, nie wiem co gorsze. Czy wolałbym usłyszeć, że mnie nie kocha, czy też, że w rankingu spadłem na pozycję numer dwa... - zastanawia się przez chwilę, wpatrując w zdobienia na baldachimie.
- Czujesz się przybity, załamany, jakby twoje serce zostało zmiażdżone?
- A potem wyrwane z piersi bez znieczulenia i zdeptane? Tak, dokładnie tak się czuję. I wiesz co? Nie podoba mi się to. Jestem wściekły... Tak bardzo wściekły. Na niego, na siebie...
- I ta bezsilność... Nic nie da się zrobić – dodaję.
- Właśnie! Chociaż nie, coś możemy zrobić – zaczyna zmniejszać odległość między nami, wpatrując się w moje usta. - Coś bardzo, bardzo złego... - szepcze, ocierając się swoimi ustami o moje. Czuję subtelny dreszcz, gdy tak robi. Jest bardzo kuszący i jednocześnie taki... Rozchylam wargi, pozwalając mu pogłębić pocałunek. Nie jest nachalny, czy natarczywy. Po prostu całujemy się, nie zatracając przy tym do nieprzytomności, jak kiedyś mieliśmy w zwyczaju, obdarzając identyczną pieszczotą kogoś innego. - Mam przestać?
- Nie – układam dłoń na jego policzku. - Nie przestawaj. Chcę tego – muskam go wargami, zachęcając do kolejnych pocałunków. - Chcę ciebie – dodaje po chwili.
- Dobrze całujesz – komplementuje mnie.
- Dziękuję. Mógłbyś przestać w końcu gadać i pocałować mnie na serio? Bawisz się mną, a ja nie jestem niedoświadczonym dzieckiem – podgryzam płatek jego ucha.
-  Znam takie sztuczki, że jeszcze długo nie wyjdziesz z podziwu... – chichocze.
- To pokaż. Chętnie się ich od ciebie nauczę – sięgam niżej, by rozwiązać jego biały, puszysty szlafrok.
- I kto to mówi, panie nauczycielu – dogryza mi, popychając na poduszki, jednocześnie zsuwając zbędne okrycie ze swoich umięśnionych ramion.
- Nauczanie było błędem – odpowiadam, unosząc się do góry, by wtulić twarz w jego klatkę piersiową, na której zostawiam drobne pocałunki.
- Też tak uważam. Stać cię na wiele więcej... - odchyla głowę do tyłu, abym mógł kontynuować. Gdy przesuwam językiem po jego skórze, nabiera gwałtownie powietrza. Dziwne... Niby jest mi dobrze, ale ani jego dotyk ani pocałunki zupełnie na mnie nie działają. Może musimy posunąć się znacznie dalej, by przywołać tak dobrze znane uczucie pożądania...
- William... - szepcze moje imię, przyciągając bliżej siebie. Błądzę dłonią po jego nagiej skórze, bo chcę się przekonać, czy to tylko ja czuję się jakbym był oziębły, czy on także ma z tym problem. Wyczuwam przyspieszone bicie jego serca pod opuszkami. Jest podniecony, ale nie tak, by stracić nad sobą panowanie. Oznacza to, że jedziemy na tym samym wózku i żaden z nas nie chce się wycofać, próbując udowodnić samemu sobie, że może zdradzić ukochanego, który i tak się z nami nie liczy...
- Mogę cię rozebrać? - pytam nieśpiesznie wodząc palcami po mięśniach na jego brzuchu, które są lekko zarysowane.
- Zrób to – rzuca mi wyzwanie. Sięgam do jego ust i całuję znacznie namiętniej. Lucas otula mnie ramionami, aby ułatwić to zadanie. - Mam ci pomóc pozbyć się szlafroka? - pyta, dysząc między pocałunkami.
- O tak – przymykam powieki, starają się zrelaksować. W tym samym czasie pomaga mi usiąść i rozwiązuje biały supeł, po czym rzuca moje okrycie na podłogę.
- Masz niesamowite ciało – chwali. - Wcale się nie dziwię, że ten mały chłopczyk nie umie wybić sobie ciebie z głowy.
- Nie przypominaj mi o nim w takiej chwili – skarżę się.
- Przepraszam – popycha mnie z powrotem na poduszki. - Co powiesz na inne pytanie?
- Tak? – zachęcam go.
- Zdradzasz go w tej chwili?
- Nie – odpowiadam pośpiesznie, nie czekając aż dokończy swoją myśl. - I nie traktuję tego, co jest między nami jako zdrady. Po prostu... - dotykam jego policzka – dobrze się bawimy.
- Właśnie tak. To tylko zabawa – pochyla się nade mną, by ponownie pocałować. Na stoliku od pewnego czasu wibruje jego telefon, lecz skoro on go ignoruje, ja również nie zamierzam się odzywać.
- Cholera! Wyłączyłeś swój jak tylko tu dotarliśmy, prawda? Powinienem zrobić to samo! - irytuje się, sięgając po smartfona. - Czego chcesz Patric?! - krzyczy do słuchawki. - Nie! Jestem zajęty! - przesuwam się na łóżku, sięgając po porzucony szlafrok. Wystarczy jedno spojrzenie na wkurzonego Lucasa, żeby wiedzieć, że dzisiejsza zabawa dobiegła właśnie końca. - Nie będziesz mi mówił co...! Nie! Nie zgadzam się! Nie wrócę, słyszysz?! Nie i koniec! - Lucas również wstaje i zaczyna nerwowo krążyć po pokoju, kłócąc się z bratem. - Nie twoja sprawa co robię i z kim! Tak, jest tutaj, jeśli koniecznie chcesz wiedzieć! Wypchaj się! - rozłącza się, rzucając telefon na łóżko. - Co za palant! Nienawidzę go! - irytuje się.
- Wracamy do domu? - staram się, by ton mojego głosu brzmiał spokojnie.
- Chciałem być z tobą i... Czemu zawsze mi to robi?! - siada na łóżku, wpatrując się w dywan.
- Lucas... Nie zrozum mnie źle. Bardzo cię lubię i już zdążyłem pochwalić się Danielowi, że ze sobą sypiamy, ale nic z tego nie będzie.
- Wiem – wzdycha ciężko, chowając dłonie we włosach. - Też tego nie czuję – spogląda na mnie, po czym obydwaj wybuchamy śmiechem. - Żałuję, że nie widziałem jego reakcji. Musiał być wściekły.
- Owszem, był – przyznaję mu rację, starając się uspokoić.
- To co, nadal jesteśmy kumplami, wkręcamy Daniela i Patrica, a ty odwieziesz nas do domu tym wypasionym samochodem, którego zaczynam ci szczerze zazdrościć?
- Jeśli chcesz, mogę porozmawiać z Patriciem i wytłumaczyć mu...
- Ani się waż! Będę go podpuszczać tak długo jak się da! Rozumiem, że jest zazdrosny, ale nawet między nami ktoś musi ustanowić jakieś granice.
- Granice, mówisz... - przyglądam mu się przez chwilę zaskoczony więzią, która ich łączy.
- Nie pytaj, bo akurat tego ze mnie nie wyciągniesz – ostrzega, rozglądając się za ubraniami.
- Nie zamierzałem – bronię się.
- I bardzo dobrze. To zrozumie tylko ktoś, kto ma brata bliźniaka. On wie o mnie wszystko. Zna każdą moją myśl, każdy oddech, każde uderzenie serca. Nie umiem i nie chcę go oszukiwać, ale z drugiej strony tak dłużej być nie może. Muszę chociaż spróbować pozwolić mu odejść.
- Niepotrzebnie mi to tłumaczysz. Wystarczy na was spojrzeć.
- Will... Dobry z ciebie obserwator – uśmiecha się w sposób, który lubię najbardziej. Po chwili przychodzi sms, który Lucas od razu odczytuje. - Ile minut potrzebujesz, by zawieźć nas do domu?
- Jeśli się pośpieszymy, to góra piętnaście.
- I za to cię lubię. Pośpieszmy się więc, dobrze?
- Jasne – zaczynam się ubierać.
Powrót do domu rzeczywiście jest dosyć szybki. Puste drogi, a do tego zawrotna szybkość sprawiają, że prawie lecimy nad jezdnią.
- Do jutra – rzucam szybko, wysiadając na swoim pietrze.
- Jeszcze raz dziękuję. Dobrze się dziś bawiłem.
- Ja też. Wkrótce to powtórzymy.
- Widzę, że masz gościa – wskazuje za moje plecy, zanim winda rusza wyżej.
- Daniel, co tutaj robisz? - przyglądam się chłopakowi, który siedzi oparty o drzwi mojego mieszkania.
- Czekałem na ciebie.
Wbijam kod na panelu, a Daniel popycha mnie do środka, zatrzaskując drzwi z wielkim hukiem.
- Dobrze się bawiłeś?! - pyta wściekły.
- Nie twoja sprawa – odpowiadam znudzony.
- Zrobiłeś to z nim?!
- Powiedziałem ci już, że to nie twoja sprawa – rzucam marynarkę na sofę i idę w kierunku sypialni.
- William! Nie traktuj mnie tak! - podąża za mną.
- Nic nas nie łączy, a ja nie jestem w nastroju na kolejną scenę zazdrości, więc daruj sobie ten występ i wracaj do domu.
- W czym on jest lepszy ode mnie?! Co ma takiego, czego ja nie mam? Jest milszy? Starszy? Lepszy w łóżku? Powiedz mi!
Bezczelnie zaczynam się śmiać, bo co mam mu powiedzieć? Prawdę o tym, że choćbym chciał, nie umiem być z nikim innym? Że żałuję chwili, w której na niego spojrzałem, bo gdy nasze oczy się spotkały, moje życie się odmieniło? Że pragnę tylko jego, bo chociaż Lucas jest idealnie w moim typie, to nic do niego nie czuję? Danielowi moje tłumaczenia są raczej zbędne, ponieważ chwyta mnie za ramiona i zaczyna bardzo namiętnie całować, popychając na łóżko.
- Jesteś mój i nikomu cię nie oddam – szepcze, zaczynając odpinać guziki mojej koszuli. - Tak bardzo cię kocham, William... - Jego wyznanie powoduje, że moje serce zaczyna bić jak szalone. Iluzja, to tylko iluzja... Może i mnie kochasz, ale nie jestem dla ciebie najważniejszy, a to tak cholernie boli...
- Nie chcę – próbuję go odepchnąć, lecz nie mam na to najmniejszych szans. Lgnie do mnie tak mocno, jakby od tego zależało jego życie.
- Nie bądź taki samolubny, Will. Tęskniłem za tobą. Nie przeszkadza mi, że ty i on... - spogląda mi w oczy z wyrzutem. Nie ukrywa, że jest zraniony. Zachowuje się tak, jakby godził się mną dzielić. Nie mogę tego znieść. Znowu próbuję go odsunąć. - Nie! - powstrzymuje mnie. - Ty tylko leż. Ja się wszystkim zajmę.
Zaciskam palce na pościeli, bo nie chcę go dotykać. Nie wiem już czy każę w ten sposób jego, czy siebie. Pragnę go tak bardzo, że aż brak mi tchu. Zwinne palce odpinają mi spodnie. Gdy zsuwa mi je z bioder, wydaje się tak bardzo nieśmiały. Spogląda niepewnie w moje oczy. Chciałbym mu coś powiedzieć, cokolwiek, ale gardło mam zbyt ściśnięte słowami, których już nigdy nie usłyszy.
- Zamknij oczy – prosi cicho – wpatrujesz się we mnie tak intensywnie, że się wstydzę... – szkarłatny rumieniec pojawia się na jego policzkach. Zagryza lekko usta, a potem zmysłowo je oblizuje. - Will, proszę... - niechętnie spełniam polecenie, czując na sobie delikatne liźnięcia i ciepło jego oddechu. Mruczy cicho, gdy moja dłoń zatapia się w jasnobrązowych włosach... Przecież nie chciałem go dotykać, więc dlaczego? Cichy jęk zdradza jak bardzo jestem podniecony. Pieszczoty stają się powolne, jakby celowo chciał przedłużyć moją rozkosz. Właśnie tak, mały, właśnie tak... Dochodzę w jego ustach, zupełnie się zatracając. Czuję się senny i zaspokojony.
Mija kilka długich minut, zanim zdaję sobie sprawę, że Daniel ułożył się wygodnie w moich objęciach. Otwieram oczy. Jest ciemno. Chyba przysnąłem, a on musiał zgasić światło. Gdy chcę go przesunąć, otula mnie szczelnie.
- Pozwól mi zostać tu do rana, proszę... Nie wyrzucaj mnie...  - skomle w moją klatkę piersiową.
- Daniel...
- Proszę... Chcę z tobą spać, tylko tyle. Potraktuj to jako nagrodę – jest jak bluszcz. W dodatku niesamowicie ciepły...
- Możesz zostać, jeśli chcesz, ale daj mi się rozebrać. Niewygodnie mi – bardzo niechętnie pozwala mi wstać. - Tylko nigdzie nie odchodź – grozi. Rzucam rzeczy gdzie popadnie i wracam do łóżka. Chłopak od razu układa głowę na moim ramieniu. Nie prosi, abym go przytulił, a ja sam nie wiem, czy tego chcę. Przez chwilę wpatruję się w ciemność.
- Ładnie pachniesz – szepcze prawie zasypiając.
- To olejek. Byliśmy w spa i...
- Zazdrość rozdziera mi serce na samą myśl– wsuwa nogi między moje, by być jeszcze bliżej.
- Śpij już – proszę, ponownie zatapiając palce w jego miękkich włosach.
- Kocham cię, Will – mruczy ostatkiem sił.
- Ja też cię kocham, mały – szepczę cicho, doskonale zdając sobie sprawę z faktu, że już tego nie usłyszał.

22 komentarze:

  1. Chyba długo już się nie udzielałam ale wciąż jestem i wszystko czytam :D po prostu ostatnio moje główne zajęcia to matematyka i spanie.
    Przejdźmy do rzeczy.
    "Ty tylko leż. Ja się wszystkim zajmę."- Daniel tak się stara i nawet oferuje pełną obsługę a Will tak go okłamuje z Lucasem. A tak co do Lucasa to zaczęłam się zastanawiać kto był tak niedobry i go zdradzał. Liczę na to, że zechcesz zaspokoić moją ciekawość i niedługo się dowiem ^^
    Przez te spanie razem naszych bohaterów aż mnie naszła ochota na drzemkę :D Także udam się teraz na spoczynek a tobie życzę powodzenia przy pisaniu :)

    Viva

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matematyka odpada, spanie - czemu nie :D
      Wydaje mi się, że Wegi już zaspokoiła Twoją ciekawość. Lucasa i Patrica łączą coś więcej, ale co? :P Zobaczymy :)
      Cieszę się, że mnie odwiedzasz. Wiem, że w szkole bywa ciężko. Tym bardziej doceniam, że poświęcasz swój czas i jeszcze do mnie piszesz :)
      Nie prześpij kolejnego rozdziału :) To już dzisiaj.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Czekam, czekam :D

      Viva

      Usuń
  2. Lucas to chłopięca wersja mnie! Ja to czuję w kościach :o
    Nie wiem co napisać Kitsune… Jestem oczarowana rozdziałem. Zwłaszcz końcówką. Mam jedną rzecz do wykrzyczenia: WILLIAM W KOŃCU SIĘ PODDAŁ!
    Okej, kiedy dowiemy się oficjalnie o Patric x Lucas? Jak byłam przeciwna, tak teraz jestem za!
    I co, ogarnąłeś już problem z internetem? Nie będziesz pojawiał się i znikał jak murzyn na pasach?

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Internetu mam pod dostatkiem. Wreszcie :D Problem polega na tym, że działa tylko jak jest prąd. Cuda techniki :D Ale prąd też jest (o dziwo), więc stworzyłem kolejny rozdział, który pojawi się dzisiaj. Wprowadzę poprawki i będzie śmigał :D A nie było mnie dlatego, że szykuję niespodzianki :) To będzie bardzo magiczno-miłosno-yaoistyczna jesień :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Chyba, że tak! Ja od miesiąca mam problem z pocztą… nie wiem o co chodzi :/
      Ło, już dziś rozdział? Jesteś wielki Kitsune :D (Właśnie się skapnęłam jak to zabrzmiało :o Za dużo yaoi ;-;)
      Bardzo na nią czekam! I na grudzień *^*

      Wegi

      Usuń
    3. Wszystko co zaplanowałem zostanie nieco przesunięte w czasie, bo pojawi się coś nowego, nad czym już pracuję (tak to jest jak brakuje internetu - rodzą się szalone pomysły). W każdym razie ja już jestem zakochany, ale nic więcej nie zdradzę :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Widzisz, ja muszę się zabrać za naprawdę dużo rzeczy, ale jestem w środku serii... Why?
      Ty? Już zakochany? Mam być zazdrosna? :'D A tak serio, to masz dobry gust, więc czekam :)

      Wegi

      Usuń
    5. Kocham wszystkich moich bohaterów. Najbardziej Eryka, ale ten nowy... Mrrr... :) Czy to jest powód do zazdrości? Sam nie wiem :D
      Co czytasz bądź oglądasz, że to dopiero środek?

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Okej, mogę być zazdrosna :D Ale wiesz, pamiętaj, że Eryka nie odpuszczę nigdy.
      Wiesz, Fairy Tail mnie pochłania, ale mam za dużo na głowie i dopiero jestem na początku 2 sezonu :/

      Wegi
      Ps. Jestem wkurzona. Przed chwilą biorę plecak i patrzę za rękę, a tam mi się paznokieć złamał… ALE BYŁY TAKIE DŁUGIE. MAM O POŁOWĘ KRÓTSZY PALEC ;-; No nie dokońca, ale paznokieć poszedł cały :c

      Usuń
    7. Kitsuś, dostałeś e-maila ode mnie?

      Wegi

      Usuń
    8. Wegi przyjmij moje wyrazy współczucia w sprawie twojego paznokcia. Sama mam mega długie a raczej miałam, bo były już tak długie ze zaczęły się łamać i teraz mam 6 na 10 sztucznych :/

      Viva

      Usuń
    9. Dziękuję Viva, przynajmniej Ty znasz mój ból ;-;

      Wegi

      Usuń
  3. Wyłapałam potencjalny błąd: Daniel nie był przypadkiem blondynem? Piszesz, że Will zanurzył palce w jasnobrązowych włosach. Ale co ja wiem, Kitsune, ty jesteś autorem.
    Poza tym rozdział cudowny 💙💙💙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Droga, obnażyłaś właśnie brutalną prawdę. Kiepski ze mnie fryzjer :D W moich oczach jasnobrązowy to to samo, co ciemny blond :D Mogę to zmienić jeśli chcesz. Ostatnio dzięki google odkryłem, że kobiety rozróżniają nawet kolor typu "truskawkowy blond" - cokolwiek to znaczy i chyba nie ma nic wspólnego z zapachem szamponu :)
      Cieszę się, że rozdział Ci się podobał. Dziś wrzucę kolejny.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Truakawkowy blond to lekko rudawe włosy podchodzące pod miedziany :v Chyba xd

      Wegi

      Usuń
    3. Prawda jest taka, nie umiem napisać zbyt wiele pozytywnego, więc jeśli wyłapię coś, co mi się nie spodoba, mam powód do napisania komentarza.
      Bo po co pisać za każdym razem, jakież to wspaniałe są wszystkie rozdziały?

      Usuń
    4. Można mnie krytykować, słodzenie nie jest obowiązkowe :D Nie mam nic przeciwko temu :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Hejka, hejka,
    fantastycznie, jednak wielka szkoda że Daniel nie usłyszał tego, a może jednak? przykro że będą go wciąż wkręcać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, zacznę tutaj od końcówki cudnie choć wielką, szkoda że Daniel nie usłyszał tego, a może..., przykro że będą g wciąż wkręcać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń