„Kai”
Obserwuję mamę, która nerwowo krąży po szpitalnym pokoju, czekając na powrót doktora Nedda. Przez większość dnia maltretował mnie na wszelkie możliwe sposoby, więc z ulgą przyjąłem wiadomość, że to już koniec i mogę sobie odpocząć. Najchętniej poszedłbym spać, ale trzeba się jeszcze ubrać i wrócić do domu, a najlepsze dopiero przed nami...
- Mamo, usiądź.
- Za chwilę, dobrze? - uśmiecha się blado, obejmują ściślej ramionami.
Rozumiem ją. Ja również uciekłbym z tego pokoju z prędkością światła. Staram się tego nie okazywać, lecz bardzo się boję. Chciałbym, by chociaż przez chwilę potrzymała mnie za rękę. Gdy tak nerwowo spaceruje, tylko pogarsza sprawę.
- Mamo... - ponownie zwracam na siebie jej uwagę.
- Tak?
- Proszę, usiądź obok mnie.
- Jestem zbyt zdenerwowana na siedzenie!
- Zauważyłem – zrezygnowany splatam palce obu dłoni.
Mija kolejna godzina. Pielęgniarka odłącza mi kroplówkę. Uśmiecha się przyjaźnie, po czym wychodzi. Rozglądam się po tym niewielkim pomieszczeniu. Jeśli doktor Nedd zdecyduje się na operację, spędzę kilka miesięcy zamknięty w tych czterech ścianach. Sterylna czystość, telewizor przymocowany przy suficie, małe okno, przez które widać jedynie elewację sąsiedniego budynku oraz setki godzin na sali tortur... Chcę do domu...
Moje rozmyślania przerywa ciche pukanie do drzwi.
- Proszę! - serce mamy bije tak szybko... Słyszę je z odległości kilku metrów.
- Przepraszam, że tyle to trwało – mężczyzna ubrany w biały, szpitalny fartuch jak zawsze jest mocno zapracowany. Od razu siada obok mnie na krześle.
- Panie doktorze... - proszę, nie rób tego... nie chcę wiedzieć... - Czy przeprowadzi pan operację mojego syna?
- Musimy o tym poważnie porozmawiać – doktor zakłada okulary, by po raz kolejny przejrzeć wyniki badań. - Tak jak ostatnio przewidywałem, nacisk na nerwy jest coraz większy. Przedtem bolało tylko okazjonalnie, a teraz ból będzie się stopniowo nasilał. Niestety, poza operacją, nic nie da się z tym zrobić.
- Zakwalifikował go pan do zabiegu?
- Z medycznego punktu widzenia, to jedyne wyjście. Sądziłem, że będzie można jeszcze trochę poczekać, ale czas w twoim wypadku, nie jest naszym sprzymierzeńcem – spogląda na mnie smutno.
- To cudowna wiadomość, kochanie! - mama nie potrafi zapanować nad emocjami, jednak ja nie odrywam wzroku od twarzy mojego ortopedy.
- I tu sprawa się komplikuje... - wzdycha, ponownie poprawiając swoje okulary. - Musicie dobrze to przemyśleć, zwłaszcza ty, młody człowieku, bo to od ciebie w głównej mierze zależy, co zrobimy.
- Przecież przed chwilą mówił pan, że operacja jest konieczna, więc nie ma o czym rozmawiać – wtrąca się mama.
- Podtrzymuję moją poprzednią diagnozę, ale... - tej części najbardziej się obawiałem.
- Ale? - naciska na niego coraz mocniej.
- Rozmawiałem z moimi kolegami i wszyscy zgodnie uważamy, że w obecnym stanie, Kai ma około pięćdziesięciu procent szans na chodzenie.
- Nie rozumiem. Przedtem twierdził pan, że bez problemu będzie mógł chodzić.
- Owszem, bo liczyłem na to, że jego organizm okaże się silniejszy. Nerwy nie chcą się zregenerować, co oznacza, że operacja, oprócz poprawy jego stanu zdrowia, niesie za sobą spore ryzyko, którego nie brałem pod uwagę.
- Co pan przez to rozumie? - po raz pierwszy zabieram głos w dyskusji.
- Może się okazać, że nie uda się nam niczego zmienić i będziesz skazany na wózek, tak jak do tej pory. Możesz też całkowicie stracić czucie w nogach, ale nie tego obawiam się najbardziej.
- Jest coś jeszcze... - robi mi się słabo.
- Owszem, jest. To ból. Jeśli bardziej uszkodzimy nerwy, resztę życia spędzisz w agonii.
- Rozumiem...
- Nie, nie rozumiesz – przerywa mi. - Nie mówimy o tygodniach, czy miesiącach, ale o latach cierpienia. Leki z pewnością ułatwią ci funkcjonowanie, ale nie wyeliminują dyskomfortu. Jesteś dość silny, by się z tym zmierzyć?
- Stanie się tak tylko w wypadku, gdyby operacja się nie powiodła, prawda? - mama już podjęła decyzję...
- Tak – przytakuje jej doktor Nedd. - Wiem, że musicie się nad tym zastanowić, przedyskutować na spokojnie...
- Proszę zapisać Kaia na operację!
- Mamo! Ja nawet nie...! - muszę ją powstrzymać, zanim będzie za późno.
- Słyszałeś, co powiedział pan doktor? Masz pięćdziesiąt procent szans na powrót do zdrowia!– ekscytuje się.
- To prawda. Mam też pięćdziesiąt procent szans na paraliż – chciałbym, by moje kontrargumenty do niej trafiły, bo przeraża mnie wizja, że będę uzależniony od środków przeciwbólowych. Już teraz jest mi ciężko.
- Synku, wiem, że to spore ryzyko, ale trzeba to zrobić póki jesteś młody. Te kilka miesięcy w szpitalu szybko miną, zobaczysz. Będziesz musiał włożyć sporo pracy w ponowną rehabilitację, ale to nic! Damy sobie radę. Cały czas będę przy tobie.
- Tu nie chodzi o szpital. Nie chcę skończyć jako ćpun. Przecież nie muszę podejmować decyzji o operacji już teraz, prawda? - z nadzieją spoglądam na lekarza.
- Jak już wspominałem, czas nie jest twoim sprzymierzeńcem. Jeśli szybko nie zadziałamy, operacja nie będzie możliwa. Ma to swoje plusy, ale ma i minusy. Plusem jest to, że twój stan nie ulegnie pogorszeniu. Nie stracisz czucia w nogach, lecz możesz zapomnieć o chodzeniu. Za jakiś czas, rok, może dłużej, nie będziesz mógł sam stanąć na nogi. Będzie cię bolało, tak jak teraz. A potem, gdy ból przeminie, nic więcej nie da się zrobić.
- Nie ma takiej opcji! Mój syn odzyska sprawność! Od samego początku wiedzieliśmy, że niezbędna jest kolejna operacja. Kai jest silny i da sobie radę!
- Alison... Ta decyzja zaważy na reszcie jego życia. Nie powinnaś kierować się emocjami, lecz pozwolić, aby chłopak na spokojnie rozważył wszystkie opcje.
- Kai też tego chce, prawda? - determinacja w jej oczach... Jeśli odmówię, nigdy mi tego nie daruje... Czasu nie da się cofnąć. Piłka już na zawsze pozostanie wspomnieniem... Czy to wszystko warte jest tak dużego ryzyka?
- Mamo... Nie wiem, czy to dobry pomysł... Konsekwencje...
- Poczekaj, nic nie mów – powstrzymuje mnie. - Panie doktorze, ile podobnych operacji wykonał pan do tej pory?
- Prawie codziennie je przeprowadzam. Proszę jednak pamiętać, że każdy przypadek jest indywidualny i …
- Ilu pacjentów musi przyjmować leki przeciwbólowe? - dopytuje.
- Mniej niż jeden procent. Piętnaście procent operacji kończy się niepowodzeniem. W wypadku Kaia, jak już wspominałem, albo się uda, albo nie.
- Kiedy przeprowadzi pan operację?
- W pierwszym tygodniu stycznia.
- Tak szybko?! - wpadam w panikę.
- Do tego czasu będziesz się oszczędzać i jak najwięcej leżeć, by nie przeciążać kręgosłupa. Wystawię ci odpowiednie dokumenty do szkoły. Spróbuj podejść wcześniej do egzaminów. Nie będziesz musiał powtarzać roku. Razem z twoją mamą pójdziemy teraz załatwić formalności, dobrze? - klepie mnie po ramieniu.
- Tak.
- Nie martw się. Zrobię co z mojej mocy, by wszystko było dobrze – zapewnia mnie, wychodząc. Zostaję sam. Tysiące myśli kłębi się w mojej głowie. Kolejna operacja, wózek, ból, leki, BlueMoon, rehabilitacja, szkoła, z której muszę zrezygnować, samotność, studia, wycieczka... Czuję, jak broda mi się trzęsie... Zwijam się w kłębek i staram wyciszyć. Nie wolno mi się poddać. Nie teraz...
Przez całą drogę do domu mama mówi tylko o zabiegu. Zachowuje się tak, jakby doktor Nedd zdjął jej z ramion olbrzymi głaz, który ją przytłaczał. Czy moja niepełnosprawność jest dla niej aż takim obciążeniem? Byłem pewny, że traktuje mnie tak jak przedtem. Udawała? Oszukiwała przez ten cały czas? Czasami prosiłem ją o pomoc, ale robiłem to sporadycznie. Czy czuła się przez to wykorzystywana? Sam już nie wiem.
- Cieszysz się, prawda? - zagaduje mnie.
- Tak, mamo. Cieszę.
- Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. Odzyskasz swoje dawne życie. Pójdziesz na studia – szczebiocze.
- Wózek nie przeszkadza w byciu architektem – przypominam jej.
- Kai, nie łap mnie za słowa. Dobrze wiesz, że kocham cię ponad wszystko. Po prostu cieszę się, że wszystko wróci na swoje miejsce.
- A jeśli się nie uda? Jeśli operacja pogorszy mój stan?
- Nie pleć bzdur! Doktor Nedd to wybitny specjalista. Sam słyszałeś, że nieudane operacje to tylko piętnaście procent zabiegów.
- A ja mam pięćdziesiąt procent szans...
- Zaufaj mi. Wiem, że wolałbyś poczekać, ale nie możemy tracić ani chwili. Musimy działać! Za kilka miesięcy będziesz się z tego śmiać, zobaczysz.
- Obyś miała rację...
- Ja mam rację. A ty powinieneś się wstydzić. Gdzie się podział twój optymizm i wola walki? Jak już będzie po wszystkim, zabierzesz mnie na tańce.
- Tańce?! Mamo, nawet tak nie żartuj! - moja irytacja sprawia, że kobieta wybucha śmiechem. Dobrze wie, że nie ma takie siły na niebie i ziemi, która zmusiłaby mnie do tańca, zwłaszcza w miejscu publicznym.
- Jutro pójdę do szkoły i porozmawiam z dyrektorem. Mam nadzieję, że pozwoli ci podejść szybciej do egzaminów.
- Ja też. Nie chciałbym być kolejny rok w plecy.
- Pewnie żal ci tej wycieczki, ale po operacji...
- O nie, nie zgadzam się!
- Kai, nawet tak nie żartuj! Tak daleka podróż jest wykluczona.
- Nie możesz mi zabronić! Bardzo ciężko na to pracowałem. Mogę powtarzać ostatnią klasę liceum w nieskończoność, ale nie zrezygnuję z wyjazdu do Los Angeles!
- Synku, zrozum... To dla twojego dobra – jej ton łagodnieje, ale nie jest w stanie mnie przekonać. Jeśli mam dać się pociąć kolejny raz, to chcę mieć chociaż co wspominać.
- Pójdę tylko do muzeum, nigdzie indziej. Długie lata czekałem na ten moment. Chcę tam pojechać, zanim stanę się lekomanem, który odlicza godziny do kolejnej działki.
- Przestań mówić takie rzeczy! - krzyczy na mnie. Zupełnie nie bierze pod uwagę, że życie to nie bajka, a szczęśliwe zakończenia zarezerwowane są tylko dla wybranych.
- W ten weekend jadę do Los Angeles. Proszę, nie próbuj mnie powstrzymać, bo już postanowiłem.
- Jared też jedzie? - pyta nagle.
- Jared? Nie mam pojęcia – na sam dźwięk jego imienia czuję jak serce gwałtownie przyspiesza, a poliki stają się znacznie cieplejsze...
- Nie pytałeś?
- Nie, nie pytałem. To nie moja sprawa.
- Przyjaźnicie się. Czułabym się znacznie spokojniejsza, gdybym wiedziała, że w razie czego będzie obok.
- Nie potrzebuję niani. Sam sobie poradzę – odwracam głowę i wpatruję się w światła samochodów, które mijają nas na drodze.
- Jesteś tak samo uparty jak twój ojciec! - słowa mamy mrożą mi krew w żyłach. Dobrze wie, że od czasu wypadku, nie chcę o nim rozmawiać. Jak mogła posłużyć się tak podłym argumentem?
- Bardziej zaboleć nie mogło – szepczę, zaciskając zęby.
- Przepraszam... Przesadziłam – próbuje mnie dotknąć, lecz strącam jej dłoń. Myli się. Nie jestem jak ojciec. Nie zrobiłbym tak podłej rzeczy jak on... Resztę drogi do domu pokonujemy w ciszy.
Po przyjeździe mama proponuje mi kolację. Nie jestem głodny. Wolę zaszyć się w swoim pokoju. Czekają na mnie maile. Ukochany pyta jak mi minął dzień. Był straszny, Blue. Po prostu straszny... Na szczęście mam ciebie... Przesuwam opuszkami po ekranie. Chciałbym mu tyle napisać... Długą wiadomość zastępuję szybkim „kocham”, po czym zasypiam zupełnie wyczerpany.
Czwartkowy poranek... Mama szykuje się do pracy. Chociaż stara się zachowywać bardzo cicho, i tak ją słyszę. Po pewnym czasie uchyla drzwi i zakrada się do mojego pokoju.
- Nie śpisz już? - uśmiecha się lekko, podchodząc do łóżka.
- Dziwnie się czuję nie musząc iść do szkoły.
- Nie martw się, synku. Wszystkim się zajmę.
- Dziękuję.
- Kai... Przepraszam za to, co wczoraj powiedziałam – nadal czuje się winna?
- Proszę, nie wracajmy już do tego – obejmuję ją.
- Bardzo cię kocham.
- Ja ciebie też, mamo. Uciekaj do pracy, bo się spóźnisz.
- Pamiętaj, że masz odpoczywać i dużo leżeć, tak?
- Tak – przytakuję jej niezbyt chętnie.
- Gdybyś czegoś potrzebował, dzwoń – głaszcze mnie po włosach.
- Miłego dnia.
- Tobie też, skarbie – całuje mnie w policzek i wychodzi. Układam się na poduszkach i wpatruję w sufit. Za oknem jest szaro. Chciałbym uchylić okno, by pomimo zimna, słyszeć szum fal... Tymczasem jedyny dźwięk, który udaje mi się wychwycić, to ponowne otwieranie drzwi wejściowych i tłumione przez parkiet kroki. Zapomniała o kluczykach... Układam się na boku, by móc wpatrywać się w widok za oknem. Przymykam powieki. Cisza, ciepło... Już dawno nie było mi tak dobrze.
Budzą mnie poranne promienie słońca, rażące prosto w oczy oraz czyiś oddech, drażniący wrażliwą skórę... Ktoś jest ze mną w łóżku?! Próbuję się wyrwać, lecz silne ramię, którym jestem owinięty, nie daje mi takiej możliwości.
- Dzień dobry – mruczy mi wprost do ucha.
- Jared?! Co ty tu robisz?! - szarpię się, więc powolnie cofa rękę, abym mógł się obrócić.
- Przyjechałem rano, a Alison powiedziała, że mogę wejść... - ziewa przeciągle.
- Pozwoliła ci ze mną spać? Szczerze wątpię... - odpycham go od siebie, ale ani drgnie. Wygląda oszałamiająco. Potargane włosy, błyszczące oczy i ten uśmiech... Czemu aż tak na mnie działa? Przecież mam już chłopaka! BlueMoon z pewnością jest dużo przystojniejszy... I ma ładniejsze dołeczki w policzkach...
- Ponoć nie będziesz już chodził do szkoły. To prawda? - jakby nigdy nic, opiera głowę na ręce i ani myśli o opuszczeniu łóżka.
- Za dwa miesiące czeka mnie kolejna operacja, ale to z pewnością też już wiesz.
- Boisz się?
- A ty byś się nie bał na moim miejscu? W najgorszym wypadku skończę jako sparaliżowany lekoman. Zawsze o tym marzyłem... - drwię. Brązowookiemu ta wizja również nie przypadła do gustu, bo całuje mnie zaborczo i brutalnie. - Pusz-Puszczaj! Co ty wyprawiasz?! - oburzam się, gdy odsuwa się na bezpieczną odległość.
- Kai, nie opowiadaj bzdur. Nic ci się nie stanie, zobaczysz.
- Dwa lata temu też tak sądziłem, a dziś... Spójrz jak daleko doszedłem – drwię.
- Cały czas na ciebie patrzę, wierz mi.
- Dlaczego? Przecież wiesz, że kocham kogoś innego.
- To nie ma żadnego znaczenia. Gdyby on kochał cię chociaż w połowie tak mocno jak ja, nie pozwoliłby, abyś był teraz ze mną.
- To skomplikowana sytuacja... Ja... Znaczy my... - nie umiem się skupić, bo mój wielbiciel zostawia drobne pocałunki na mojej twarzy.
- Mów, proszę. Cały czas cię słucham – zapewnia, nie kryjąc uśmiechu pełnego satysfakcji.
- Nie rób tak!
- Bo nie jesteś mój?
- Tak!
- A chcesz być?
- Nie!
- Jesteś pewny? Ja nie miałbym nic przeciwko – odchyla moją głowę i zaczyna całować po szyi.
- Jared!
- No dobrze... Niech ci będzie... - w końcu odsuwa się ode mnie na bezpieczną odległość, ale nie opuszcza łóżka.
- Nie powinieneś być w szkole?
- Nie mamy pierwszych czterech lekcji – tłumaczy.
- Nie wiedziałem.
- Niestety, po śniadaniu będę musiał się zbierać, ale nie martw się. Przyjadę po lekcjach i pomogę ci spakować rzeczy. Jutro rano wyjeżdżamy.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz. Szkolna wycieczka...
- Szkolna wycieczka nas nie interesuje.
- Mów za siebie!
- Pojedziemy do LA moim samochodem. Tak będzie wygodniej.
- A dlaczego nie autokarem ze wszystkimi?
- Bo Martin się obraził i mnie wykluczył.
- Obraził?!
- Odmówiłem wzięcia udziału w turnieju. Nie mam teraz na to czasu. Muszę się więcej uczyć, by poprawić średnią. Z tak przeciętnymi wynikami nie przyjmą mnie na prestiżową uczelnię – przechwala się.
- Tak? A co chcesz studiować?
- Architekturę. Razem z tobą.
- Chyba żartujesz! - siadam, nie potrafiąc ukryć zaskoczenia.
- Mylisz się. To bardzo dobry pomysł. Rodzice są zachwyceni. Z resztą sam zobaczysz, gdy ich poznasz. Bez końca o tym rozprawiają. Zwłaszcza ojciec. Chodzi dumny jak paw.
- Jared... Nie chcę być niemiły, ale nic z tego nie będzie. Mówiłem ci setki razy, że...
- Kochasz Blue. Tak, wiem. Pamiętam. Nie zamierzam na ciebie naciskać. Pozwól mi być obok. I zawieźć się do LA. Będzie ci znacznie wygodniej niż w autokarze, zobaczysz. Weźmiemy samochód ojca. Sam na to nalega. Jest większy. Pójdziemy do muzeum, a potem się zobaczy – splata dłonie na karku, wyciągając się wygodnie.
- Łysol wpadnie w furię, jeśli nas spotka.
- Niech spróbuje... Ty nie musisz się już martwić, prawda? A ja sobie poradzę. Mam swoje sposoby.
- Póki co masz kilka prac do napisania – przypominam mu.
- Nie przejmuj się tym. To żaden problem. Zrobię śniadanie. Na co masz ochotę?
- Nie wiem. Nie jestem głodny.
- I tu się mylisz. Jeśli nie będziesz jadł, nie zabiorę cię ze sobą.
- Jeszcze się nie zgodziłem, a ty już mnie szantażujesz? Jesteś podły!
- Nie, tylko zakochany. Idę do kuchni. Zostań w łóżku.
Zaledwie kilkanaście minut później powraca z hurtową ilością kanapek.
- Gotowanie nie jest moją mocną stroną, ale nie miałem się zbytnio od kogo nauczyć. Rodziców wiecznie nie ma w domu. Wiesz coś o tym, prawda?
- Mama uwielbia swoją pracę – przytakuję mu.
- Ciekawy czy my też tacy będziemy? - zastanawia się na głos. - Zdaniem ojca moglibyśmy otworzyć własną firmę. Staruszek nieźle to wykombinował, nie?
- Zaplanowałeś całe nasze życie?!
- Tylko te ważniejsze szczegóły. Studia, mieszkanie, praca. Nie martw się. Nie jestem despotą.
- Tylko wizjonerem, tak? Powinieneś studiować psychologię. Świetnie byś się odnalazł.
- Powiedz to mojemu ojcu... Zanim zdecydowałem się na architekturę, codziennie suszył mi głowę z tego powodu.
- Dlaczego?
- Miałem mniej ambitne cele. Na szczęście poznałem ciebie. Masz na mnie bardzo dobry wpływ. No i tata jest zadowolony – puszcza do mnie oko.
- Dobrze, że chociaż on... - mruczę, zaskoczony tak niespodziewanymi informacjami.
- A twój ojciec?
- Ojciec... Jest znanym trenerem, ale jestem pewny, że dobrze o tym wiesz.
- Nie utrzymujesz z nim kontaktu?
- Nie chcę o tym rozmawiać – denerwuję się, zaciskając mocniej palce na porcelanowym kubku.
- Kai, możesz mi zaufać. Wszystko, co powiesz, zostanie tylko między nami.
- Nie będę z tobą rozmawiał na ten temat – Jared nie wie kiedy się wycofać. Jest mało taktowny.
- A mówiłeś o nim Blue?
- Nie. Spóźnisz się do szkoły – zbywam go.
- Zdążę.
- Nie szarżuj.
- Jestem świetnym kierowcą.
- Świetnym kierowcą... - prycham. - Nawet najlepsi miewają gorsze dni.
- Masz prawo jazy? - pyta.
- Mam.
- A jednak unikasz prowadzenia samochodu.
- Wiesz, tak się składa, że ostatni, który prowadziłem, spłonął – przyciągam kolana do klatki piersiowej i zaczynam wpatrywać się w pomiętą pościel.
- Kłamiesz. Nie wiem kogo chronisz, ale to nie ty spowodowałeś wypadek – zbiera brudne naczynia, by wynieść je do kuchni. Moje oczy zachodzą łzami... Skąd o tym wie? Nigdy z nikim o tym nie rozmawiałem. - Przyjadę po szkole, dobrze?
Przez większość dnia zastanawiam się nad jego słowami. Domyślił się prawdy? A może to ja zdradziłem się jakimś szczegółem? Nie, to niemożliwe. I co to za głupi pomysł, by razem jechać do muzeum? Jasne, że tak byłoby znacznie wygodniej. Miałbym więcej miejsca niż w autokarze. Poza tym z pewnością zatrzymałby auto, gdybym go o to poprosił. W dodatku dobrze się ze sobą dogadujemy. Pomijając pocałunki i jego uczucia, których nie chcę... Mam Blue. On jest dla mnie najważniejszy. Jared to tylko kolega. Jeśli zgodzi się trzymać ręce przy sobie i przyjmie pieniądze za benzynę, nie odmówię. Wprost przeciwnie. Do tej pory nawet nie śmiałem marzyć o czymś takim.
Spoglądam na zegarek. Dosłownie pięć minut po planowanym zakończeniu zajęć, słyszę jego samochód, parkujący na podjeździe. Co ciekawe, otwiera sobie własnym kluczem! Kolejna niespodzianka dzisiejszego dnia...
- Alison podarowała mi jeden z zapasowych – cieszy się, wieszając go sobie na szyi. - Teraz to mój skarb! - chichocze.
- Skarb?
- To prawie jak klucz do twojego serca – rozmarza się, zdejmując kurtkę.
- Śnij dalej, Romeo... - szydzę z niego.
- Nie bądź taki poważny. Zauważyłem, że rzadko się śmiejesz. Odpręż się. Będziemy się świetnie bawić, zobaczysz. Zatrzymamy się w innym hotelu, dobrze?
- W innym? A ten, który wybrałem, jest zły?
- Siostra mojej mamy też ma hotel i uparła się na wspólną kolację. Zgodziłem się. Nie masz nic przeciwko, prawda? Dawno jej nie widziałem.
- Jesteś panem swojego czasu. Zrobisz, co zechcesz – odpowiadam.
- Pójdziesz ze mną. Moja mama już do niej dzwoniła. Ustaliła także szczegóły z twoją
mamą, więc niczym nie musisz się martwić - siada obok mnie na dywanie i obejmuje ramieniem.
- Żadnego dotykania – ostrzegam go.
- Kai, no nie bądź taki zasadniczy – zaczyna marudzić. - Nie widziałem cię przez cały dzień...
- Pojadę z tobą, jeśli obiecasz, że będziesz się dobrze zachowywać.
- To oznacza, że nie wolno mi cię dotykać, tak? - domyśla się.
- Dokładnie tak. Jeśli złamiesz umowę, wrócę do domu autobusem, jasne?
- Aż tak ci na nim zależy? - jego twarz tężeje. Zadanie tego pytania musi go sporo kosztować. Czuję się nieco winny. Jego uczucia względem mnie są szczere, ale nic na to nie poradzę. Kocham Blue. - Tylko przyjaciele, co? - wyciąga dłoń w moim kierunku.
- Tylko przyjaciele – uśmiecham się, bo wreszcie udało się nam wypracować jakiś kompromis.
- W takim razie – wzdycha ciężko – weźmy się za naukę. Przywiozłem ci zagadnienia, które musisz opanować przed egzaminami. To jeszcze nic pewnego, ale nasz kochany wychowawca wspominał, że powinieneś to zrobić przez turniejem. Dasz radę?
- Muszę. W przeciwnym wypadku będę powtarzać klasę – przeglądam spory plik kartek, które mi podał.
- Jesteś najlepszy w klasie, więc to żaden problem. Będziemy się codziennie spotykać i przerabiać testy. Zamówiłem mnóstwo książek. Jutro je przywiozę.
- Dobra passa trwa – zaczynam się śmiać.
- Twój chłopak też wybiera się na architekturę?
- Nie.
- Wreszcie jakaś dobra wiadomość! - uradowany wstaje z podłogi i ściąga sweter, rzucając go na krzesło. - Ale najpierw zrobimy obiad. Jestem pewny, że umierasz z głodu, prawda mój przyjacielu? - celowo akcentuje ostatnie słowo. „Przyjaciel”... Nieźle brzmi.
Nie podoba mi się ich relacja na szeblu 'przyjaciele' ;o mam nadzieję, że coś z tym zrobisz Lisku :3 poza tym kocham Jareda coraz mocniej z każdym rozdziałem <3 już nie mogę doczekać się ich wyjazdu :3
OdpowiedzUsuńJared zdobywa coraz większe grono fanek? Jeszcze chwilę i będę zazdrosny :D
UsuńNie mają być przyjaciółmi? A kim? :D Musisz mi koniecznie podpowiedzieć :D
Twój Kitsune
Droczysz się ze mną mój drogi Lisku... Na podpowiedź trzeba sobie zasłużyć ;) chociaż Ty dokładnie wiesz o co mi chodzi :D
UsuńTylko troszeczkę :D Nie powiesz, że Ci się nie podobało :D
UsuńTwój Kitsune
Dobra, wygrałeś... podobało tak troszeczkę bardzo :D
UsuńOd razu lepiej :D
UsuńTwój Kitsune
Lubię Jareda. Zdecydowanie Chłopak rozpaczliwie walczy o Kaia, jest zdeterminowany i to bardzo. Myślę, że on nie przyjmuje odmowy, bo chyba się boi, żeby Kai mu nie wymknął się z rąk. Mam tylko nadzieję Kitsune, że nie okaże się, że to jakiś podlec. Chyba bym popadła w depresję. A nawet na pewno. Ciekawe co z tą operacją... Dzięki Kitsune za wspaniałe zakończenie dnia :D MB
OdpowiedzUsuńOperacja będzie później. Póki co muszę się skupić na tej małej wycieczce, której nie chce mi się opisywać, bo już teraz czuję, że to będzie rozdział-potwór, albo mega-wąż :D
UsuńCzy Jared jest dobry, czy zły? Nie wiem. Zobaczymy :)
Twój Kitsune
To ja optuję za mega-wężem, ba! GIGA-WĘŻEM! :) MB
Usuń( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńKitsune nie musisz być zazdrosny. Wiedz, że nikogo nie kochamy tak jak Ciebie, prawda dziewczyny?
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania, to mam pewne przeczucia jak się to wszystko potoczy, ale zachowam je dla siebie. Zobaczymy czy się sprawdzą :)
Ps. Zostałam dzisiaj posądzona o jakieś zmowy z tobą Kitsune :)
Zmowy? Co ty gadasz Kira? :o
UsuńWegi
No właśnie nie czuję się kochany :( A przynajmniej nie tak jak Jared :(
UsuńZmowy? Ze mną? Przecież byłem grzeczny. Chyba :D
Twój Kitsune
No zmowy zmowy :) ale to będzie musiała nam MB wyjaśnić ^^
UsuńKitsune ja cie naprawdę kocham
Ja Was też :) Bardzo mocno :)
UsuńTwój Kitsune
Słodkoooo *^*
UsuńWegi
Aaaaa, bo są takie zwroty akcji u Was obydwojga, że ja schodzę śmiertelnie na zawał i stąd te podejrzenia ... :) MB
UsuńNa wszelki wypadek uzgodnijcie kogo w jakie dni tygodnia ma straszyć w charakterze padłej duszycy :)) Bardzo proszę o uwzględnienie w grafiku Królowej bo przez nią też padam na zawał. W jej opowiadaniach to też się dzieje!!!!!!!!!!!!!
Kitsune w pełni podpisuję się pod twierdzeniami dziewczyn :
TEŻ CIĘ KOOCHAAAM ;) Gdzie tam Jaredowi do Ciebie :) MB
Kitsune - szary przeciętniak, a ma dziś taki dzień :D Każdy facet marzy o haremie :D Jestem na dobrej drodze :D Tata będzie ze mnie dumny, koledzy zaczną zazdrościć. Moje życie jest cudowne. Dziękuję, moje małe Gąski :) Ja też Was kocham :)
UsuńWasz Kitsune
Uwielbiam zaskakiwać czytelników MB^^
UsuńKitsune myślę, że już możesz się pochwalić swoim haremem :D
Chcę do Was dołączyć <3
UsuńSłuszna decyzja :)
UsuńTwój Kitsune
Jestem Gąską?! Ale fajnie! *^*
UsuńWegi
Gę Gę :) MB
UsuńGę Gę Gę! :D
UsuńWegi
Grono fanek się powiększa? To dobrze! Kto chce koszulkę fanclubową? *trzyma koszulki. Do wyboru, do koloru!
OdpowiedzUsuń#teamJared
Kai… Jestem ciekawa, jaką podejmie decyzję.
"Przyjaciele" powiadasz… ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Wegi
Ja chcę koszulkę! Bardzo proszę!
Usuń"Przyjaciele", tacy normalni przyjaciele, a nie TACY przyjaciele :D
Twój Kitsune
Możesz wybrać kolor! Mam wszystkie :D
UsuńTak, tak, oczywiście. Tak to sobie tłumacz ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ja i tak wiem swoje!
Wegi
Poproszę różowy, ponoć jest "męski" :D
UsuńTwój Kitsune
Świetny wybór! *chowa przygotowaną, czerwoną koszulkę* Dokładnie o niej myślałam!
UsuńWegi
Czerwona też jest słodka :D Chociaż gdybym ją ubrał, od razu wiedziałabyś, że ja to ja :D W różowej nie będę się rzucać w oczy :D
UsuńTwój Kitsune
Przefarbuj jeszcze włosy na różowo! Nikt Cię nie pozna! :D
UsuńWegi
Akurat włosy zrobiłbym blond, dla kontrastu :D
UsuńTwój Kitsune
Oho! Ktoś tu wie, jak dobierać kolor włosów do oczu :D
UsuńWegi
Przyjaciele? Przyjaciele?! Phie, ciekawe jak długo tylko przyjaciele :D
OdpowiedzUsuńFajnie że strony Jareda, że ułatwił sprawę z wyjazdem do LA. Ciekawi mnie tylko, czy wyjazd będzie udany, czy coś go spieprzy.
~Pik
To zależy, którą opcję wybiorę :D Póki co niech żyje przyjaźń :D
UsuńTwój Kitsune
Byłam, przeczytałam, komentuje i bierze koszulkę #teamJared
OdpowiedzUsuńNa początku rozdziału nasunęło mi się, że koniec Kai'a będzie smutny, bo operacja się nie uda i tak dalej. Potem gdy na scenę wszedł Jared od razu mi się buźka uśmiechnęła :) tylko z tymi przyjaciółmi coś mi nie gra... pewnie nie zostanie tak na długo i na bank ich relacje się zmienią. Tylko czy na dobre, czy złe to się okaże.
Poza tym Kitsuś, lisku jak mogłeś pomyśleć, że kochamy kogoś bardziej od ciebie ;_; My tylko (o ile mogę to się wypowiedzieć ogólnikowo) go wspieramy jak takie małe dziecko czy szczeniaczka, by sobie w życiu poradziło. Bo my dobre dziewczynki :) <3 takie to się tylko kocha i rozpieszcza <3
~Emy
PS. Masz moje duchowe wsparcie do napisania kolejnego rozdziału-potwora ;)
Emy, ciężko się pisze, gdy nie czujesz chmur miłości, unoszących się nad głową... Tylko mówicie, że mnie kochacie, ale prawda może wyglądać zupełnie inaczej...
UsuńTwój Kitsune
…
Usuń…
…
Kitsune, zamówić Ci kwiaty? I czekoladki? Przecież wiesz, że na jakiś sposób Cię kochamy! ( ͡° ͜ʖ ͡°) A postacie… są w pewnej części Tobą, co nie? :D
Wegi
Ja cię Kitsune kocham i bym chciała wiedzieć wiecej o naszym lisku, ale ty milczysz! Zdradź nam coś o sobie ^^
UsuńAby pokazać moją miłość mogę ci upiec ciasteczka czekoladowe (tylko takie potrafię, ale są dobre :D
Usuń*tulam wszystkich mocno po tak długiej przerwie od komentowania :*
I juz powracam, oczywiście wszystko czytałam, nawet nie myśl że nie!!!
Też bardzo bym chciała koszulkę #teamJared w takim intensywnym różowym kolorku :) znajdzie się taka?
Viva
*^* VIVA WRÓCIŁA! *tuli*
UsuńNo pewnie, że się znajdzie! *podaje koszulkę* Mam nawet osobną kolekcję z Eryczkiem i Simonem, ale będę samolubem i zostawię je dla siebie :D
Wegi
Wegi nie bądź taka podziel się :D Ja bym chciała taką z Eryczkiem :D
UsuńA-Ale… no… no dobrze… *wyciąga rękę z koszulką*
Usuń*Bierze wszystkie inne koszulki jakie ma i chowa tak, żeby tylko ona wiedziała gdzie są*
To wcale, a wcale nie jest koszulka #teamBorsuk :D Ale wiesz, daj mi chwilę na ucieczkę, okej? Tak bez powodu :D
Wegi
Chwileczkę... Są też dziadkowe? Serio? :D Wegi.. Chodź tu do mnie... Porozmawiamy na osobności :D
UsuńTwój Kitsune
Viva wróciła :) Ja też bardzo się cieszę :) Miło, że o nas pamiętasz :)
UsuńTwój Kitsune
A czy ja bym się mogła na te ciasteczka załapać? (niewinne oczęta proszalnie wpatrzone) Bo ja niestety nie piekę, bo chciałabym jeszcze troszkę pożyć... :) Z tej przyczyny nie proponuję nikomu degustacji moich kulinarnych wyczynów MB
UsuńUpiekę duuuużo, te ciasteczka to jedna z bardzo niewielu rzeczy jakie potrafię sama upiec, wszystko inne robię z kartoników dr. Oetkera :D
UsuńViva
A widziałaś ciasto oreo z kartonu? Jest do zamrażalnika. Odkąd je zobaczyłem, ciągle o nim myślę :D
UsuńTwój Kitsune
Dobra Kitsune, ile i jakie kolory? :D
UsuńWegi
Miałam jedną sztukę dla Ciebie, więc musisz poczekać do następniej notki :D
UsuńWegi
Z wyjątkiem żółtej i brązowej, biorę wszystkie :D
UsuńTwój Kitsune
Jared jest taki uroczy ^.^ Awww, chciałabym takiego <3 Notka jak zwykle świetna, nie mogę się doczekać następnej ;)
OdpowiedzUsuńChciałbym mieć kilku takich na zbyciu, ale niestety nie mam. W każdym razie Jared to mój ostatni miły seme (przynajmniej na jakiś czas). Kolejny będzie zły. Bardzo zły :D
UsuńTwój Kitsune
Ufufufufuuu Lisku ja już się nie mogę doczekać a i wgl myślałam czy może byś zrobił kiedyś kiedyś opowiadanie o uwaga... Kitsune! Wiesz taki bohater będący liskiem i mający ogonki albo jeden chociaż i uszka (albo jednk chociaż xDD) to ja bym się cieszyła. ~Usagi
UsuńTeż o tym myślałem :D Motyw lisa... :) Może pisałbym o sobie, ale się do tego nie przyznawał :D W każdym razie musi pojawić się coś magicznego, bo to świetna zabawa :)
UsuńTwój Kitsune
To by było świetne! Przemyśl to koniecznie xD Taki Kitsune awww. A będziesz uke czy seme? Noo? Wyznaj nam tę tajemnicę :D ~Usagi
UsuńWidzę się jako słodkiego uke, nieśmiałego, słodkiego, uroczego :D Chociaż seme też mógłbym być. Zniewolić jakąś ofiarę i patrzeć jak się wije :D Tak czy inaczej, to opowiadanie zostawiam na później :)
UsuńTwój Kitsune
O kurcze 0.0 Chcę opowiadanie z liskiem <3
UsuńKitsuniu ja zostaję z Tobą. Jak już wspominałam z 5 razy Jared nie jest w moim typie ;3. Rozdział spokoo całkiem słodki ale tęczy jeszcze nie widziałam. Ciekawi mnie ta wycieczka i operacja i Blue! Awwww no jak nic to jego ojciec-pedofil albo nwm może ten kto sprawił że chłopak trafił na wózek? Kto wie kto wie? ~Usagi
OdpowiedzUsuńJared to jeszcze dziecko. Właśnie dlatego nie przepadam za szkolnymi opowiadaniami. Na szczęście znalazłem dla niego godnego następcę :D Mój nowy seme-bdsm załatwi sprawę, zobaczysz :D
UsuńMimo to, dzięki Wegi, świetnie się dziś bawiłem, myśląc o naszych uroczych koszulkach :)
Twój Kitsune
Usunęło mi komentarz wof ;-; nie pamiętam co pisałam wof ;-; ~Usagi wof ;-;
Usuń1) Też dołączam do haremu! Będziemy....lisiczki? XDD
OdpowiedzUsuń2) Dla mnie koszulka #teamKai. Niebieska :> Bo nieważne kogo wybierze, to Kai jest tu bogiem <3
(Nawet polubiłam Jareda. Oj Blue postaraj się bo przegrasz ;D)
3) Chcę złego seme *ślini się* cęcęcę baaadzo! *q*
Przyjaciele? :Y Jasnee, a ja jestem czarodziejem. Chociaż...to całkiem niezły ruch...tak Jared bedzie mógł zyskać w oczach Kaia no i...w sumie to tyle xDD
~Suzy
1) Droga Suzy, zapraszamy, zapraszamy :) Im Was więcej, tym lepiej :D To nic, że moje ego sięgnie gwiazd :D Nie, będziecie GĄSKAMI, bo tak nazywa Was mój tata. Ciągle słyszę "znowu piszesz jakieś romanse dla swoich Gąsek?" :D To nieźle brzmi :D Lisek i Gąski :D hehehe
Usuń2) Kai? No w sumie niezłe z niego ciacho :D
3) Ja też :D
Przyjaciele... Każdy dobry romans zaczyna się od przyjaźni :D Z wyjątkiem bardzo złych seme. Oni biorą kogo i gdzie chcą :D
Twój Kitsune
1) Gąski fajnie brzmi lisku tylko pamiętaj by nas nie zjeść ^^
UsuńJa jak pisze opowiadania to słyszę coś takiego.
"Znowu piszesz to cholerstwo?"
"Tak"
"Nie możesz się zająć czymś normalnym?"
Byłyście wczoraj tak słodkie, że trudni się powstrzymać :D Lisek i Gąski... :D Jak mnie to bawi :)
UsuńMoi rodzice nie mają z tym problemów. Wprost przeciwnie, cieszą się, że dobrze sobie radzę i Gąsek przybywa :D Z drugiej jednak strony, blog yaoi nie jest najbardziej ekstremalną rzeczą, którą do tej pory zrobiłem :D Mają już spore doświadczenie i przymykają oko na tak drobne szaleństwa :D Mam nadzieję, że z Twoimi rodzicami będzie podobnie.
Twój Kitsune
Ale powiedziałeś rodzicom, że lecisz na parę frontów, co nie Kitsune? :D Chyba, że sami czytają komentarze :D
UsuńWegi
#teamKai, oczywiście, oczywiście! Czekaj, już dzwonię do drukarni :D
UsuńWegi
Kitsuś kochanie. Pisanie yaoi nie jest ekstremalne? Teraz to pobudziłeś moją wyobraźnie :) W takim razie co nasz niegrzeczny lisek robił gorszego? ^^
UsuńTo tylko pisanie, nic specjalnego. Kiedyś, na przykład, miałem swój kanał na YT i wrzucałem tam filmy :D
UsuńTwój Kitsune
A masz go jeszcze? Chętnie bym sobie popatrzyła co nasz lisek udostępniał ^^
UsuńMam, ale całe wieki niczego nie wrzucałem. Nie mam czasu. Wolę pisać.
UsuńNie dam linka, bo nie :D
Twój Kitsune
No wiesz, jak możesz :(
UsuńA ja zapytam, co ty robiłeś na tym kanale ( ͡° ͜ʖ ͡°) Hehe
UsuńWegi
Same fajne rzeczy :D Nic więcej nie powiem, w każdym razie to było świetne doświadczenie. Polecam :D
UsuńWasz Kitsune
Niech Ci będzie. Może zrobiłeś z siebie idiotę i teraz wstydzisz się powiedzieć? xD
UsuńWegi
Ps. Jeśli Wegi pisze "xD" to wiedz, że coś się dzieje
Może :D Na szczęście nikt z Was nigdy tego nie sprawdzi :D
UsuńTwój Kitsune
Kitsune!!! Jesteś okrutny!!!! Daj linka, daj!!!! :) MB (i silne gęganie w pierwszym planie...)
UsuńŁaaa! rymem piszę! Narodzie nowa poetka się objawiła !!!! To "sem nie chwalęcy się ja" xD MB
I Ty, MB, przeciwko mnie? :D
UsuńNie dam linka. Kira zapytała co dziwniejszego robiłem, to jej odpowiedziałem :D To z pewnością była zaskakująca wiadomość :D
Kanał ma się dobrze. Czasami za tym tęsknię, ale blog i YT to zupełnie inne, odległe od siebie, tematy. Lubię anonimowość, więc taki pozostanę. Po prostu Kitsune - chłopak piszący opowiadania :)
Twój Kitsune
Nigdy!!!!! Przeciwko TOBIE!!! No coś Ty?! (patrzy na Brutusa, porównuje, oddycha z ulgą...)No w życiu!!!
UsuńNa marginesie - anonimowość jest na swój sposób piękna. MB
Całe szczęście :) Kamień z serca :)
UsuńOczywiście, że jest piękna. W oczach każdej z Was jestem kimś innym, będąc jednocześnie sobą :)
Twój Kitsune
Dla mnie jesteś księciem na białym koniu :D hahahaha:D
UsuńHo, Ho! Co za wyznania! :D
UsuńNie oddam Kitsusia. *uplata liska żółtą taśmą policyjną* ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Wegi
Wegi, jakaś Ty zaborcza :)))) Ale się nie przyzwyczajaj xD MB
UsuńJuż wpadł w moje sidła, za późno ( ͡° ͜ʖ ͡°) xD
UsuńWegi
Nie lubię Jareda. To jest moja pierwsza myśl. Nie rozumiem jego "zakochania się". Rozmawiał z Kai'em zaledwie kilka razy i już wielka miłość, bla bla bla. On coś kręci i tyle. Nie ufam mu i drażni mnie.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem też, dlaczego Kai w poprzednim rozdziale nie mógł powiedzieć wychowawcy, żeby cmoknął go w tyłek i że jedzie na wycieczkę bez jego gadania.? Albo dlaczego nie poinformował dyrektora, że wychowawca się nad nim znęca?
Jak na razie wielu rzeczy nie rozumiem, ale opowiadanie wciąż bardzo mi się podoba. Czekam na dalszy rozwój akcji ;>
Pozdrawiam!
Dziękuję, akcja rozwija się swoim tempem, choć zmierzamy już do końca.
UsuńAby udowodnić komukolwiek znęcanie się, trzeba mieć dowody. W sumie mam na to inny pomysł, ale jeszcze tego nie opisałem. Walczę z czasem :D
Twój Kitsune
Nadal nie ufam Jaredowi, i jego propozycja zabrania Kaia mnie niepokoi, ale tym gestem mimo wszystko zaskarbił sobie troszeczkę sympatii. Cieszy mnie bardzo fakt, że Kai był gotowy bronić swój udział w wycieczce *potakuje z uznaniem głową*, aczkolwiek wizja jazdy samochodem zamiast autokarem i lepszego pobytu hotelowego jest bardziej kusząca ;), a marzenie zobaczenia muzeum nadal bliskie spełnienia:) Choć i tak niech Kai się ma na baczności, nie tylko do Jareda, ale i BlueMoon :p
OdpowiedzUsuńPoza tym moja romantyczna dusza wierzy w dobroć Jareda i też chce koszulkę TeamJared *macha energicznie rękami*
Dobrej nocy lub dnia.
~Ijona~
Już idziesz spać? Jeszcze wcześnie :D Bierz przykład ze mnie. Właśnie zabieram się za nowy rozdział, w którym opowiem Wam o wycieczce, hotelach i takich tam :D Może do jutra skończę, kto wie :)
UsuńTwój Kitsune
#teamJared! :D *daje koszulkę* Biznes się rozkręca!
UsuńWegi
Rogaliki miałaś piec, a nie handlować :D
UsuńTwój Kitsune
Upieham! *krzyczy, z wypchanymi policzkam* Hesz jednegho? :D
UsuńWegi
Co jest w środku? :D Bo wiesz, ja wybredny jestem :D
UsuńPoza tym skoro ciastko, to herbatę też dostanę? :)
Twój Kitsune
PS Pozdrów kuzynkę :)
Wiesz Kitsune jak oczy się same już zamykają i przysypiam 4 raz w czasie pisania komentarza to lepiej iść spać :P I tak jak skończyłam pisać komentarz tak też od razu zasnęłam XD
UsuńWegi przewiduje ci świetną karierę biznesową :D Tak trzymaj.
Mogłem wziąć z Ciebie przykład. Trzeci dzień z rzędu zaczynam dzień od silnego bólu głowy. Jak mam tworzyć w takich warunkach? :(
UsuńTwój Kitsune
Domowy dżam truskawkowy! Gorąco polecam! :D
UsuńNo wiesz? Rogaliki bez herbatki? To tak się da? :O
Kiedyś myślałam o tym, żeby założyć nową firmę. Myślicie, że mi się uda? :D
A co do bólu głowy- Jak spałam 1,5 godziny po wpół zarwanej nocy a później siedziałam do 2 pisząc kryminał na polski, to zasypiałam na stojąco. Gdy otwierałam oczy po 3 minutowej drzemce, mój mózg mówił stanowcze "NIE!" i serwował mi dawkę mocnego bólu głowy… (co do kryminału do połowy wyszedł spoko, ale później… aż szkoda gadać. To przez ten ból… :c)
Wegi
Masz sporo zajęć dodatkowych. Dobrze, że jakoś to ogarniasz, chociaż spanie jest ważne *powiedział lisek, buszujący codziennie do późnych godzin nocnych*.
UsuńTruskawkowy... Może być, chociaż w takim wypadku to marmolada skradłaby moje serce :)
Jeśli chodzi o firmę, to skoro yutuberzy na tym zarabiają, to nie widzę przeszkód, by Tobie się udało :)
Twój Kitsune
Spanie, zdrowe jedzenie i ćwiczenia! *powiedziała Wegi o 3 w nocy, jedząc chipsy i pisząc zwolnienie z WFu* :D
UsuńMarmolada… Była śliwkowa, ale jej nie lubię :/ (Wiśniowej to już wogóle!)
Zrobilibyśmy własną firmę! Musiałbyś nas jakoś wkręcić w biznes, bo prawa autorskie i wgle! Dziewczyny robią grafiki i okładki, ja zajmuję się koszulkami i firmą :D Jeszcze ktoś przepraszający za spóźnienia by się przydał :'D
Wegi
Spóźnień nie będzie. Oczami wyobraźni widzę Joleen, która z pejczem w dłoni pilnuje wszystkich terminów :D
UsuńFirma.. Może. Najpierw musiałbym rozreklamować bloga, bo przy tak niewielkiej ilości wyświetleń, zbankrutujemy w dość krótkim czasie :D
Twój Kitsune
*śmieje się* Wiesz, że pisząc tamten komentarz, widziałam Joleen w marynarce i z dokumentami, krzyczącą po niemiecku? :D
UsuńKitsune, ja nie zrobię? Ja? :D 3 telefony i przerwą nawet igrzyska olimpijskie XD
Wegi
To jeden z jej ulubionych języków :D I musi mieć pejcz z Okinawy :D
UsuńSkoro tak, to czekają Cię tylko same sukcesy :) Już teraz gratuluję :)
Twój Kitsune
Pejcz? Da się załatwić! :D
Usuń*śmieje się pod nosem* Dziękuję, dziękuję :D
Wegi
Sam jej go sprezentuję :D
UsuńTwój Kitsune
No śliczności!!! Tu się nie tylko akcja opowiadania rozkręca!!! To ja się papierologią mogę zająć :) I oczywiście "recenzją", dzięki czemu będę pierwsza próbować, przymierzać, czytać. Ojejej! Ale piękne marzenia..... Jestem rozanielona :) Co Wy na to? Przyjmiecie mnie? MB
UsuńPodania proszę składać do prezesowej Wegi :) Ja tu tylko piszę :D
UsuńWłaśnie sobie pomyślałem, że #teamJared brzmi nieźle, ale nowego seme nazwałem znacznie ładniej i ta seria koszulek sprzeda się na pniu :D
Twój Kitsune
Pani Prezes Wegi?! Proooszę! (oczka błagalnie wpatrzone) :) MB
UsuńKitsune, znowu rozpalasz ciekawość!!! MB
Robię co mogę, by skończyć Kaia, ale rozdział mega-wąż stawia zaciekły opór. Napisałem mnóstwo stron, a to nadal nie koniec... Miał być wczoraj, potem dzisiaj, a wszystko wskazuje, że będzie jutro. Nawet jeśli skończę, to nie dam rady go obrobić.
UsuńA jak Kai dobiegnie końca, mój nowy ulubieniec, zwany roboczo seme-bdsm, rozkocha Was w sobie na maksa :D Nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału.
Twój Kitsune
Wegi to ja poproszę stanowisko maskotki firmy !!
UsuńJoleen nie chciałaby może udzielić korepetycji z niemieckiego? Do marca się musze nauczyć T.T
UsuńNie wiem. Może by i chciała, ale nie ma czasu. Jak to możliwe, że ona bez problemu mówi po niemiecku, a ja uczyłem się 2 czy 3 lata prywatnie i nic nie pamiętam. Mój mózg wyparł niemiecki. Na szczęście nie muszę się już uczyć tego wrednego języka :) Współczuję Ci, Kira. Bardzo. Do marca sporo czasu. Dasz radę :)
UsuńTwój Kitsune
Kochany mój wiem o czym mówisz. Nienawidzę niemieckiego, a w niemczech pracuje. Zrządzenie losu... ja się go probuje już od roku nauczyć i zabrać się za to nie mogę. Ilekroć otwieram cokolwiek związanego z tym językiem to zasypiam.
UsuńMB… Ale musisz dawać mi solidne recenzje! Jak coś się nie podoba, to prosto z mostu :D
UsuńKira, niestety, ja jestem maskotką, bo rozgłaszam firmę :D Masz pełno możliwości!
Pani Prezes Wegi
Czekam na to bdsm ;D
To ja wam będę pierogi robić ^^
OdpowiedzUsuńOBOŻE, JESTEŚ WSPANIAŁA *^*
UsuńWegi
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, ciekawe co z ta operacją, ma nadzieję, że się uda, Jared walczy o Kai'a, dobry pomysł aby tam pojechali samochodem, mam nadzieję, ze dobrze się skończy...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, co z tą operacją? mam nadzieję, że się uda, cieszę się, że Jared walczy o Kai'a, dobry pomysł aby tam pojechali samochodem, och mam nadzieję, że dobrze to się skończy...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hej,
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, a co z operacją? oby się udała, cieszy mnie to, że Jared walczy o naszego Kai'a, bardzo dobry pomysł aby do tego muzeum pojechali samochodem, mam nadzieję, że dobrze się skończy to...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga