Rozdział 8
Całodniowa podróż mocno zmęczyła księcia. Z początku
cieszyło go, że upiorny sklep ze świecami oraz prowadząca go wiedźmę, zostawia
daleko w tyle, lecz później, gdy słońce powoli chowało się za horyzontem,
zapragnął odpoczynku. Nie mógł się również doczekać chwili, gdy rozszyfruje
tajemnicze znaki, znajdujące się na mapie ojca i o świcie wyruszy w dalszą
drogę.
Na postój wybrał przydrożną tawernę i wynajął
niewielki pokój na poddaszu. Dopłacił gospodarzowi za lepszy owies dla swego
konia, po czym zabrał swój skromny bagaż i udał się na górę.
W tawernie przebywało kilkoro gości. Jedni grzali
się przy ogniu, pijąc wino. Inni prowadzili ożywione rozmowy. Kusiło księcia,
by dołączyć do zebranych i posłuchać o czym rozmawiają. Przypadkowa wymiana
zdań, okraszona mocniejszymi trunkami, zawsze rozluźniała atmosferę i
rozwiązywała języki. Gilbert postanowił, iż wieczór spędzi samotnie.
Przygotowano mu kąpiel, a żona właściciela zatroszczyć się miała o jego
kolację. Jednak to nie przyziemne potrzeby zatruwały myśli księcia. Nie mógł
się doczekać chwili, w której on i tajemnicza istota, znajdująca się w jego
torbie, zostaną sami. Odprawił więc służących, którzy zastawili stół jadłem i
zaryglował drzwi. Przesunął naczynia na bok, by zyskać więcej przestrzeni, po
czym zdjął rękawiczki i wyjął z kieszeni bezcenny pergamin. Po raz kolejny
uważnie prześledził wzrokiem zaszyfrowane drogowskazy, a także rozdarcie, które
przypominało mu o brakującym fragmencie. Co mógł on zawierać? Jakiej był
wielkości? Czy poradzi sobie mając tylko ten niewielki fragment? No i
najważniejsze – jak daleko będzie musiał posunąć się, by zmusić wróżkę do
współpracy?
Książę nie lubił magicznych istot. Słyszał zbyt dużo
niepochlebnych opinii na ich temat. Historie z udziałem wiedźm, czarowników,
wróżek czy krasnali, zawsze kończyły się w ten sam sposób – cierpieniem ludzi. Nawet
Lior patrzył na nie nieprzychylnym wzrokiem i zawsze doradzał rozwagę.
Przebiegłe, występne, kłamliwe… Reprezentowały sobą wszystko to, czym praworządny
Gilbert pogardzał. Fakt, że musiał zniżyć się do złamania zasad, napawał go
obrzydzeniem do samego siebie. Jednak bezpieczeństwo poddanych oraz rodziny
było najważniejsze. „To mój obowiązek!” – powtarzał w myślach,
usprawiedliwiając się. Niechętnie sięgnął do swej torby i postawił niewielką
klatkę na stole. „Nie ma już odwrotu…”
Mężczyzna przysunął bliżej świecznik, by móc bez
przeszkód przyjrzeć się swojemu więźniowi. Obwiązana złotym łańcuszkiem kobieta
niepewnie przysunęła się do prętów. Wydawała się równie ciekawa nowego
właściciela, w którego bezwstydnie się wpatrywała. Światło świec odbiło się w
jej złotawych oczach, nadając im nieco nadnaturalny wygląd. Potargana, brudna i
poobijana, a mimo to tak trudno było oderwać od niej wzrok… „Może mnie
hipnotyzuje? Jeśli tak, to…” – książę sięgnął po swój sztylet, który położył
obok klatki. „Lepiej być gotowym na wszystko…”
- Chcę, żebyś odczytała znaki z mapy. Jeśli to
zrobisz, pozwolę ci żyć – odezwał się zimnym, nieprzystępnym tonem. Zazwyczaj wzbudzał
on strach w przeciwnikach i podległych mu żołnierzach. Następnie odblokował
zatrzask i pociągnął za łańcuszek, by móc postawić wróżkę na pergaminie.
Złotooka zamrugała kilkakrotnie, jakby nie rozumiała, co mężczyzna do niej
mówił, po czym pisnęła cicho i zerknęła w kierunku chleba. – Jesteś głodna,
tak? – Gilbert od razu odgadł jej myśli. – Na jedzenie trzeba zapracować. Chcę
wiedzieć, co oznaczają te znaki – powtórzył znacznie ostrzej. Przerażona jego
zachowaniem istota zrobiła krok do tyłu, lecz książę i na to był przygotowany.
Pociągnął za łańcuszek, by popchnąć wróżkę w kierunku najbliższego znaku.
Przedstawiał on czarny krzyż, ozdobiony kwiatowymi ornamentami, wokół których
rozciągał się dość osobliwy wzór. Być może był to jakiś herb albo miejsce, o
którego istnieniu nikt nie wiedział, więc tym bardziej frustrujące było, że
tracą czas na bzdury. – Na co czekasz? – ponaglił ją.
Mijały kolejne sekundy. Młody monarcha dokładnie
widział zatrwożone spojrzenie filigranowej osóbki, lecz poza cichym piskiem,
nie raczyła ona wydobyć z siebie żadnego innego dźwięku.
- Jeśli natychmiast nie zaprzestaniesz tych głupich
sztuczek, gorzko tego pożałujesz! – ostrzegł złotooką. – Co to znaczy?! –
wskazał palcem znak, obok którego stała. Po chwili jej wzrok ponownie uciekł w
stronę jedzenia, co wprawiło Gilberta w prawdziwą furię! Szarpnął mocno za
łańcuszek i naśladując czarownicę, owinął go ściśle wokół drobnego ciała. –
Zabolało? – zakpił, widząc jak próbuje się szarpać, piszcząc żałośnie i roniąc
łzy. Doprowadzony do ostateczności, sięgnął po swój sztylet i układając więźnia
na mapie, przysunął ostrze do jej szyi. – Po raz ostatni proszę po dobroci… -
wycedził przez zaciśnięte zęby. – Odczytaj to! – wrzasnął, uderzając lewą ręką
w stół z taką siłą, aż ustawione na nim naczynia zadrżały. Ostrze sztyletu drasnęło
delikatną skórę nieposłusznej kobiety, znacząc ją szkarłatną strugą. – Wiem, że
mnie rozumiesz! I wiem, że potrafisz mówić! Więc przestań udawać i weź się do
pracy, w przeciwnym wypadku…! – jego monolog przerwało ciche stukanie do drzwi.
- Nie teraz! Jestem zajęty!
- Panie, przybył posłaniec z listem! Prosi, abyś
zechciał się z nim spotkać – odezwał się nieco skrępowany gospodarz, którego
zaniepokoiły krzyki, dobiegaj z wnętrza izby.
- Już idę – odpadł Gilbert, by jak najszybciej
pozbyć się podsłuchującego go natręta. – A ty… - zwrócił się do wróżki – posiedź
tu sobie i przemyśl swoją beznadziejną sytuację! – wrzucił ją z powrotem do
klatki, a następnie skierował się do wyjścia.
Gilbert, ty okrutny i bezduszny draniu! Nakarm to biedne stworzenie! To nie wiesz, że na głodny żołądek nie da się myśleć trzeźwo?
OdpowiedzUsuńKitsuś zauważyłeś, że pod tym opowiadaniem prawie zawsze jestem pierwsza w komentowaniu?
UsuńZauważyłem :)
UsuńNie podoba Ci się zachowanie Gilberta? Dlaczego? :D
Twój Kitsune
Bezduszny drań. Powinien lepiej traktować swoją własność :D
UsuńGilbert? Mój Gilbert? No weź... Przecież to świetny książę. Taki odpowiedzialny i odważny.
UsuńTwój Kitsune
Jak zawsze, wspaniale.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) To bardzo miłe z Twojej strony :)
UsuńTwój Kitsune
Rozpędziłeś się z tymi rozdziałami. To kiedy next?
OdpowiedzUsuńZa dużo piszę, tak? :D Też tak uważam.
UsuńTo zależy. Które opowiadanie masz na myśli?
Twój Kitsune
Nie, nie, nie. Wcale nie za dużo. Jak dla mnie rozdziały mogą być i codziennie nawet :D
UsuńZobaczymy :) Nie obiecuję, że dzisiaj, ale w tym tygodniu z pewnością :)
UsuńTwój Kitsune
No nieładnie, a gdzie dzień dobroci nad zwierzętami:-)
OdpowiedzUsuńPoczekaj, poczekaj. To jeszcze nie koniec heheh Uwielbiam być zły :D
UsuńTwój Kitsune
Aaa no weź! Ja chce już się czegoś dowiedzieć! Okrutnik ;-;
OdpowiedzUsuńZa to słodki i uroczy :D
UsuńSpokojnie, akcja będzie się rozwijać :)
Twój Kitsune
Ojej, Gilbert! Jak możesz?! *Pryaka księcia wodą że spryskiwacza* Zły Gilbert, zły!
OdpowiedzUsuńWegi
Ps. Kitsune, czemu on jest taki okrótny? :C
Ja go tam lubię :D Poza tym... Albo nie, niedługo sama o tym przeczytasz :)
UsuńTwój Kitsune
Wlasnie skonczylem czytac Ksiecia Eryka. Jeeezu, to bylo mega! Nie moge sie doczekac nastepnej czesci i w ogole kurde czuje, ze go usmiercisz serio xd
OdpowiedzUsuńI wtedy S bedzie z V i kurde nie zgadzam sie na to xd
Zobaczymy, zobaczymy :) Najpierw skończę Najlepszego. Vee zasługuje na własne opowiadanie :D
UsuńTwój Kitsune
Wlasnie chcialem to przeczytac, ale narazie za duzo emocji po tym Eriku :D
UsuńSpokojnie, jestem dopiero w połowie opowiadania :)
UsuńTwój Kitsune
Też czekam na Eryczka *.*
UsuńWegi
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z moim planem, rozdział pierwszy pojawi się 24.11 :)
UsuńTwój Kitsune
:O *szoczek*
UsuńWegi
A tymczasem czekamy na Bezsenne Noce :)
OdpowiedzUsuńKończę nowy rozdział Najlepszego i dopiero wtedy zabiorę się za Bezsenne Noce.
UsuńTwój Kitsune
Jak dla mnie zdecydowanie za wolno się rozkręca i jest zdecydowanie
OdpowiedzUsuńGilbert jest taki władczy, ale zapewne dlatego, że inaczej nie tyle by nie osiągnął.
Pozdrawiam :)
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, ty okrutny jak mogłeś, nakarm ją, nie wiesz że na głodnego się nie myśli...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, no ty okrutny jak mogłeś, nakarm naszą wróżkę, nie wiesz że na głodnego to się wcale nie myśli...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza