sobota, 1 września 2018

Prawdziwy Romantyk, część IX


Gdybym prowadził pamiętnik, to dzisiejszy dzień z pewnością powinienem opisać jako wyjątkową harówkę. Henryk przechodzi samego siebie wymuszając, abym pomógł mu naprawić szkody wyrządzone przez Jacka lub zapanował nad chaosem, który panuje przed domem. Pozwala mi na krótką przerwę jedynie w czasie obiadu, a później torturuje dalej, aż do zachodu słońca.
Przenoszę się do sypialni w chwili, gdy Nefryt niechętnie unosi powieki. Wydaje się nieco rozdrażniony, bo od razu układa się na boku. Sięga po jedną z poduszek i owija ją sobie wokół głowy, jakby próbował odciąć się od świata.
- Skarbie, co się dzieje? – wślizguję się pod kołdrę i zmuszam mojego wybranka, by położył się na plecach. – Nefrycie? – gładzę go delikatnie po policzku, by zechciał na mnie spojrzeć.
- Nie chcę ich słyszeć – odpowiada bardzo cichym szeptem, ponownie zatykając sobie uszy, tym razem przy pomocy dłoni.
Słyszeć? Ich? Ma na myśli Sina i Jacka? A co oni takiego robią, że…
- Rozumiem… - zaczynam się śmiać z jego zawstydzonej miny. Nefryt wtula się we mnie, szukając ukojenia. Otaczam nas chmurą czarnej mocy, która od razu radzi sobie z niechcianymi „dźwiękami”.
- Lepiej? – dopytuję, przesuwając kciukiem po jasnoróżowych wargach.
- Tak. Dziękuję.
- Dla ciebie wszystko, mój ukochany… - Choć bardzo się staram, to pokusa jest tysiąc razy silniejsza. Muskam więc ostrożnie usta kochanka, który mruczy cichutko, okazując swoją aprobatę.
- Śniłeś mi się, Cassianie – lazurowe tęczówki rozbłyskają milionem srebrnych iskierek. – Uwielbiam, gdy mi się śnisz… - mój wybranek z wielką wprawą rozpala moje zmysły. Najpierw powolnie oblizuje usta, a potem unosi głowę, żądając kolejnego pocałunku. Droczę się z nim, każąc mu czekać na powolną pieszczotę.
- Cieszę się, że myślisz wyłącznie o mnie – przesuwam językiem po jego dolnej wardze. Nefryt lekko drży, lecz mnie nie odpycha. Dobrze wiem, że czeka na prawdziwy pocałunek. Taki, który pozbawi go powietrza i przegoni resztki długiego snu.
- A ty o mnie myślałeś? – kokietuje mnie, bawiąc się pasmami moich czarnych włosów, które zakłada mi za ucho.
- Nie. Myślałem wyłącznie o Henryku.
- O Henryku? – różowowłosy powtarza moje słowa z niedowierzaniem. – Czyżbyś wolał jego ode mnie? – trwoga na anielskiej twarzy totalnie mnie rozczula. Moja dłoń sama odnajduje kark Nefryta, a następnie unosi jego głowę lekko do góry, abym mógł solidnie wpić się w jego chętne wargi. Całujemy się z pasją, o którą nigdy wcześniej go nie posądzałem. Taki Nefryt to dla mnie zupełna nowość. Podoba mi się… Podoba mi się aż za bardzo…
Po kilku cudownych chwilach czuję w ustach smak krwi. Mój anioł celowo zranił się w język. Często tak robi. Dobrze wie, że ta część naszego związku wiąże się dla mnie z pewnym dyskomfortem. Nie lubię, gdy gryzie się w nadgarstek i podtyka mi go do ust. Nie chcę, aby cierpiał.
Zdyszany, przerywam pocałunek i chowam twarz w zagłębieniu jego szyi. Prawą ręką naciągam na nas kołdrę, co nie uchodzi jego uwagi.
- Co robisz? – wampir z zaciekawieniem spogląda mi prosto w oczy.
- Ukrywam nas… Henryk przez cały dzień mnie prześladował – żalę się, ponownie szukając jego ust.
- Nie bój się, Cassianie. Nie pozwolę na to, by stała ci się jakakolwiek krzywda.
- Obronisz mnie, aniele? – opieram ciężar ciała na ramionach, by móc patrzeć na niego z góry.
- Obronię – zapewnia mnie Nefryt. – Zrobię co w mojej mocy, abyś był bezpieczny. Przysięgam – ta obietnica brzmi wyjątkowo uroczyście.
- Mój waleczny koteczek – chwalę go, jednocześnie całując w czubek nosa. – Pozwolisz, że to ja zajmę się bezpieczeństwem, dobrze?
- Nie ufasz moim zdolnościom, mój panie? – Nefryt robi obrażoną minę.
- Ufam. Jednak wolę, gdy chowasz pazurki, o tak… - splatam drobne dłonie  ze swoimi i układam je na pościeli. – A następnie…
- Cassianie… Poczekaj, aż wrócimy do domu.
Wiedziałem, że prędzej czy później spróbuje mnie odepchnąć. Robimy postępy, lecz ich tempo mogłoby być szybsze. Gdyby Nefryt zaufał mi odrobinkę bardziej, albo był chętniejszy do eksperymentów…
- Nie jesteś zazdrosny? – moje pytanie ma za zadanie ukryć uczucie frustracji, którą odczuwam za każdym razem, gdy słyszę jego odmowę.
- O ciebie? Zawsze! – zapewnia mnie żarliwie.
- Nie o mnie. O nich… - podpowiadam mu.
- Cassianie… - Nefryt spogląda na mnie jak na krnąbrne dziecko. – Krew Sina działa na Jacka w dość specyficzny sposób… Ty i ja… Nasz związek jest inny. Bardziej dojrzały. Mogę być z tobą całkowicie szczery?
- Oczywiście, że tak. Nie musisz mnie pytać o takie rzeczy – unoszę się honorem, bo jest mi nieco przykro.
- Jesteś pewny? Zaskoczy cię to, co chcę powiedzieć – Nefryt, uprzedzając mnie o swoich zamiarach, uwalnia jedną ze swoich dłoni i przykłada ją do mojego policzka.
- Mów – zachęcam go, coraz bardziej zaintrygowany.
- Wiesz, że mam za sobą bardzo długie życie… Naprawdę długie – dodaje po chwili milczenia. – Przez te wszystkie lata żaden wampir, demon, człowiek… Żadna istota, których spotkałem naprawdę wiele, nie wzbudziła we mnie takich uczuć… Dopiero ty… Aż ciśnie się na usta by powiedzieć, że poruszyłeś moje serce, które przecież jest martwe…
- Przestań! – karcę go, bo słuchanie o takich rzeczach jest naprawdę trudne. – To, że ty go nie słyszysz nie oznacza, że ja mam z tym problemy.
- To jedna z najpiękniejszych rzeczy, które od ciebie usłyszałem… - oczy Nefryta zachodzą łzami.
- Nie waż się płakać – ostrzegam. Dla pewności całuję go po powiekach, by przegnać smutki.
- Poczekaj… Daj mi dokończyć – różowowłosy przygryza dolną wargę. Jego oczy wyrażają tyle emocji. Mam wrażenie, że się w nich utopię. – Bliskość cielesna jest dla ciebie ważna. Rozumiem to. W połowie jesteś człowiekiem. Twoje ciało ulega wielu bodźcom, takim jak chociażby dotyk.
- Dziwisz mi się? Jak mógłbym pozostać obojętny? Poza tym ty też lubisz być przeze mnie dotykany – przypominam mu.
- To prawda, lecz po tylu latach samotności…  Nie zależy mi na seksie w równym stopniu co tobie.
To wyznanie mrozi mi krew w żyłach.
- Nie zależy?! Jak to nie zależy?! Nie chcesz…?! Znaczy… Nigdy nie będziesz chciał…?! – wpadam w prawdziwą panikę, bo jak dotąd nie brałem pod uwagę takiej opcji. Zawsze sądziłem, że Nefryt trochę się boi, lecz z biegiem czasu zdołam okiełznać jego strach, a wtedy…
- Nie wiem, czy nigdy. Nie zastanawiałem się nad tym. Po prostu to nie było dla mnie ważne. Proszę, nie gniewaj się…
- Nie gniewam się. Zaskoczyłeś mnie i to bardzo, ale się nie gniewam – kłamię, by nie pogarszać sytuacji i nie ranić jego uczuć.
Chcę go! Chcę go mieć! Całego! Nie, to niemożliwe! Już teraz ledwo nad sobą panuję! Przed nami całe stulecia. Jeśli będę na niego patrzył, dotykał, całował, a on nie pozwoli mi na więcej, oszaleję!
Próbuję wyplątać się z miłosnego uścisku, by jak najszybciej opuścić łóżko. Jednak Nefryt uparcie nie pozwala mi wstać. Obejmuje mnie ramionami i za nic nie chce puścić.
- Proszę, chcę pobyć chwilę sam. Możesz się w tym czasie ubrać i pójdziemy sprawdzić co z naszym eliksirem, ok? – staram się szybko zmienić temat, by jakoś uporać się z tą życiową porażką.
Może to moja wina? Nie podobam mu się? Nie działam na niego tak silnie, jak on działa na mnie? Gdy go dotykałem, wydawał się podniecony. A jeśli tylko udawał?
Jest mi głupio i najchętniej zapadłbym się pod ziemię.
- Cassianie, spójrz na mnie – prosi przymilnym tonem. – Źle interpretujesz moje słowa. Jeśli prawdą jest to, co przed chwilą powiedziałeś o moim sercu, to dobrze wiesz, że nigdy w życie nie byłem szczęśliwszy. Jestem kochany i rozpieszczany. Sama twoja obecność u mego boku sprawia mi niesamowitą przyjemność.
- Skarbie… Ja nie chcę już o tym rozmawiać. Proszę, ubierz się – staram się zachowywać normalnie, choć w moim wnętrzu trwa prawdziwa burza. Wieczność jeszcze nigdy nie wydawała mi się aż tak przerażająca.
- Pamiętasz, gdy pocałowałeś mnie po raz pierwszy?
- Tak – przyznaję niechętnie. – Wymusiłem to na tobie i nie jestem dumny z tego powodu.
- Zerwałeś ze mnie ubrania i dotykałeś mojej skóry… Pamiętasz to?
- Pamiętam.
- Tamtej nocy poczułem rzeczy, o których nawet mi się nie śniło. Orgazm był szokiem i ja…
- Nefrycie, błagam, nie znęcaj się nade mną! Źle zrobiłem, przepraszam. Nie powinienem był cię do niczego zmuszać. Przysięgam, że nigdy więcej tego nie zrobię. A teraz zostaw mnie na chwilę samego, dobrze? Muszę poskładać resztki mojej męskiej dumy i uporać się z faktem, że mnie nie chcesz.
- Cassianie, ale ja wcale nie powiedziałem, że cię nie chcę – oczy Nefryta ponownie zachodzą łzami. – Sądziłem, że to dla ciebie ważne… Że chcesz, abym wytłumaczył… - krwawa strużka spływa po jego bladym policzku. To koniec. Gdy jest w takim stanie, obiecam mu wszystko, czego zechce. Znając moje szczęście, za chwilę wyrzuci mnie ze swojego łóżka, a potem nastąpią długie tygodnie milczenia.
- Więc czego chcesz? Co mam zrobić? Przysięgam, że dam ci wszystko.
- Miałeś być cierpliwy i delikatny… - łka Nefryt, chowając twarz w swoich dłoniach. – Ja… To dla mnie zupełnie nowe uczucie… Setki lat na ciebie czekałem, a teraz…
- Błagam, nie płacz, bo pęknie mi serce – przegrany i pokonany, tulę w ramionach mój najdroższy skarb.
- Nie zrozumiałeś niczego! Ja nie powiedziałem, że cię nie chcę! Po prostu myślałem, że nie musimy się tak spieszyć… Ale… Jeśli… To ja… - różowowłosy kompletnie się załamał. Nie jestem w stanie zrozumieć, co do mnie mówi. Kołyszę go w swoich ramionach, ale nic to nie daje.
Nagle zostaję popchnięty na pościel, a nagi Nefryt siada okrakiem na mojej klatce piersiowej.
- Patrz mi w oczy – żąda, zmuszając mnie tym samym, abym uległ jego hipnozie.
Przez pierwszych kilka sekund nie mam pojęcia, gdzie jestem. Otacza mnie ciemna mgła. Jest mi bardzo zimno. Szukam wyjścia, lecz odnoszę wrażenie, że kręcę się w kółko. W końcu udaje mi się dostrzec kontur wielkiego drzewa. Na jednej z gałęzi wisi huśtawka, na której buja się mały chłopiec. Jego oczy są czarniejsze niż noc, a równie ciemne włosy targa hulający wiatr. Przy boku chłopca stoi Norman. W dłoniach trzyma miecz. Pojawiają się także dzieciaki, których wesoły śmiech sprawia, że malec biegnie ile sił w nogach, by do nich dołączyć.
To ja, gdy byłem mały…
Po drugiej stronie drzewa ukrywa się ktoś jeszcze. Bez najmniejszego problemu rozpoznaję filigranową sylwetkę. Wampir opiera się o pień. Z oddali przygląda się rozbawionemu dziecku.
Po chwili ponownie widzę siebie. Jestem już znacznie starszy. Spędzam właśnie czas z ojcem. Chwalę się zaklęciami, które opanowałem. Tata jest ze mnie bardzo dumny. No i znowu towarzyszy mi Norman, który nie odstępuje mnie na krok. Idziemy zamkowymi korytarzami, żywo o czymś dyskutując. Przez kilka sekund towarzyszy nam cień Nefryta, który uśmiecha się do siebie na mój widok.
Ostatnia scena jest zupełnie inna. Nefryt leży w moich ramionach. Jest nagi. Doskonale pamiętam tę noc. Obudził się po kilkutygodniowym śnie, a ja… Nieśmiertelny unosi powieki. Jego oczy wydają się odurzone szczęściem. Z pewnym zatroskaniem wyciąga rękę i dotyka mojej dłoni. Robi tak dopiero w chwili, gdy wydaje mu się, że śpię. Przez kilka sekund muska moją skórę opuszkami, a następnie uśmiecha się z oddaniem, które odbiera mi mowę. Chcę mu coś powiedzieć, lecz wizja dość szybko się urywa.
Z trudem otwieram oczy. Znowu jesteśmy w sypialni dla gości… Wyczerpany krwiopijca  opada w moje ramiona.
- Jesteś głodny… - odsłaniam szyję, aby łatwiej mu było mnie ugryźć.
Mój anioł nie reaguje. Przytula się do mnie. Dyszy ciężko, jakby brał udział w jakimś wyścigu. Gładzę go po włosach, czekając na nieuniknione. W końcu czuję na skórze jego kły. Nawet taki rodzaj dotyku z jego strony przepełnia niezwykła czułość.
- Twoja krew jest dziś słodsza niż zazwyczaj – Nefryt przerywa ciszę między nami, po czym wkłada palec do ust, by usunąć ślady po posiłku.
- To zasługa Henryka i tony ciastek, którą we mnie wmusił – odpowiadam, zmagając się jednocześnie z wielkim poczuciem winy. – Przepraszam, kochany. Zupełnie cię nie rozumiałem.
- Nie szkodzi. Najważniejsze, że teraz mnie rozumiesz – od razu jestem rozgrzeszony z moich egoistycznych postępków.
- Wybacz mi… Byłem tak skupiony na sobie… Chciałem za wszelką cenę udowodnić sobie i innym, że mimo tych wszystkich przeszkód i różnic, będziemy razem.
- Bo będziemy. Mamy przed sobą długie lata. Pokazałbym ci, ale to znacznie bardziej męczące niż cofanie się w czasie, a muszę mieć siłę, by wrócić do domu. Poza tym obiecałem ci, że po powrocie…
- Nie – przerywam mu. – Nigdy więcej niczego na tobie nie wymuszę.
- To dopiero początek, mój panie. Jako wampir mogę więcej niż sądzisz – przebiegły uśmieszek pojawia się na ustach mojego anioła.
- Dokładnie. To początek naszego wspólnego życia. Od tej chwili będziemy celebrować każdą chwilę – decyduję, przytulając moje maleństwo.
- Świętowanie zaczniemy za kilka godzin. Sin powinien dość szybko uporać się w eliksirem, a wtedy wrócimy do domu, nalejemy wody do wanny i… - Nefryt zaczyna chichotać. – Nie powiem ci co będzie dalej, bo nie będziesz mógł się skupić.
- Założymy się? – wyciągam rękę w jego stronę.
- Skoro chcesz – Nefryt delikatnie ściska moją dłoń, po czym pochyla się nade mną i zaczyna szeptać mi prosto do ucha. – To nie jest część mojej wizji, ale chcę, żebyś mnie rozebrał i dotykał. Uwielbiam, gdy całujesz mnie po brzuchu, albo gdy twoje silne dłonie błądzą po mojej skórze, rozgrzewając ją…
- Mmm… - wyrywa mi się cichy pomruk aprobaty.
- Pilnuj Jacka. Jeśli zepsuje coś w miksturze, utkniemy tu na dłużej, a to oznacza więcej czekania.
- Będę pilnował – szukam jego ust.
- W sumie to kąpiel może się okazać zbyteczna… Ale nie martw się, ukochany. Zobaczysz, że nie będzie ci zimno – Nefryt zostawia mnie z tym zagadkowym stwierdzeniem, po czym rusza w kierunku swojego kufra. Wyciąga z niego kilka rzeczy i nakłada je w przeciągu sekund. Moją uwagę przykuwa czarna, koronkowa bluzka, na którą narzuca malinowy żakiet. Gdy pomyślę o tym, jak koronka ociera się o jego skórę, robię się wyjątkowo zazdrosny. – Dokładnie pięć godzin – podpowiada mi, nawet nie odwracając się w moją stronę.
- To za długo… - marudzę na samą myśl, że ledwo wyrobimy się przed świtem.
- Mówiłem ci już, że wampiry inaczej postrzegają czas, prawda? Poza tym Henryk z pewnością znajdzie ci jakieś pożyteczne zajęcie, więc nie będziesz miał czasu, by się zbytnio rozpraszać…
- Marzyłem o tym – dopada mnie zmęczenie na samą myśl o kolejnych torturach, przygotowanych z pieczołowitą starannością przez tego sędziwego fanatyka kuchennych wypieków.
- Uważaj, mój panie. Na twoim miejscu nie prowokowałbym Henryka, bo jego zemsta okaże się wyjątkowo paskudna… - Nefryt rozczesuje swoje piękne włosy, które wyglądają niczym pastelowa aureola. – Idę poszukać Sina. Chcę go zapytać o… O różne rzeczy – dodaje pospiesznie, otwierając drzwi. – Baw się dobrze, wasza wysokość – ukochany przesyła mi całusa i znika, mijając w progu Henryka.
Skarbie… Obiecałeś, że będziesz mnie chronić…

19 komentarzy:

  1. Ojj, Na swój sposób szkoda mi Cassiana. Ale oczekiwanie spotęguje słodycz :))) Czyli właściwie mi go nie szkoda, tylko mu zazdroszczę. Chyba. Nie wiem. Kitsune znowu mi namieszałeś :))) jesteś absoltunie rewelacyjny :)))) MB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałaś tyle książek, a nadal nie rozumiesz wampirów.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Bo w każdej książce są inni ... Niby mają cechy wspólne to i ówdzie, ale jak dochodzi do szczegółów to okazuje się, że mnie zaskakują :) Ale mi z tym baaaardzo dobrze. MB

      Usuń
  2. Henryk to świetna postać :D Chcę mieć takiego dziadka hahaha

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? A co z dziadziusiem Eryka? Czy nie lubiłaś go bardziej? :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Do niego miałam... Wyraźniejsze uczucia :D

      Wegi
      Ps. Co tam u ciebie Kitsune? Dawno nie pisaliśmy ;)

      Usuń
    3. Dziadek powróci. Muszę spróbować ukończyć chociaż jedno opowiadanie, bo mam rozwalonych 7 projektów, a końca nie widać...

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. A pisaliśmy o tym kiedyś! Zarzekałeś się, że nigdy nie będziesz pisał paru opowiadań na raz. Trzeba było się tego trzymać :D

      Wegi

      Usuń
    5. Tak było kiedyś. Teraz jedno opowiadanie mnie nudzi. Wolę, gdy więcej się dzieje. Jednak mam rozpoczęte 4 historie na blogu, ukończonego ebooka oraz pracuję nad 2 kolejnymi. Nie wyrabiam się :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Prrrr Kowboju! Zmień bieg i przystopuj :D

      Wegi

      Usuń
  3. Kiedy możemy się spodziewać bezcennych nocy? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym tygodniu. To będzie kolejny rozdział, który opublikuję.

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Kurde, byłam przekonana, że ten rozdział to poprzedni i dopiero dziś go przeczytałam. Szalejesz Lisku z, tymi rozdziałami, ale ja się bardzo cieszę ❤
    Ten rozdział był dla mnie taki słodki


    ~ Miriam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem. Szaleję :D
      Teraz pracuję nad Bezsennymi Nocami, które pojawią się już niedługo.

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Moment, w którym Nefryt podzielił się wspomnieniami wraz z Cassianem, zdecydowanie przypomniał mi i pożegnanie Liary z Shepard w ME 3 ☺️😁
    Rozdział jak zawsze wspaniały 🕺🏽

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Joleen do dziś przeżywa, że nie ma ME 4. No trudno. Jakoś trzeba z tym żyć (i oglądać filmiki z Shepardem na okrągło... :D)

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Hejeczka,
    cudnie, Henryk jest wspaniałą postacią, i nawet sam Cassian się go obawia, oczekiwanie spotęguje rozkosz więc bądź cierpliwy...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń