czwartek, 14 lipca 2016

Kostka VII


„Czekolada


Sobotę i niedzielę spędzam w pracy. Moim głównym zadaniem jest przyglądanie się powstawaniu nowej sesji, w której biorą udział dwie główne gwiazdy naszej agencji. Ben i Connor są w podobnym wieku do mnie, lecz mają dużo większe doświadczenie i solidnie rozwinięte ego. Ich zdjęcia nieustannie zdobią ściany budynku agencji. Są wyświetlane na olbrzymich telebimach. Regularnie pojawiają się także w prasie i reklamach. Ponoć Ben ma szansę na objęcie drugoplanowej roli męskiej w popularnym serialu dla młodzieży. Moje aspiracje nigdy nie sięgały tak daleko. Niewiele wiem o zasadach, które rządzą światem fotomodeli. Ufam Maggie, która pilotuje moją „karierę”. To ona gromadzi zlecenia dając mi zawsze możliwość wyboru. Jak do tej pory wszystkie zdjęcia zostały sprzedane, co bardzo ją cieszy. Mnie w sumie też.
Każdego z nas ubrano w identyczne ciuchy. Zdjęcia z udziałem gwiazd to zawsze duże wydarzenie. Wszyscy są bardzo podekscytowani możliwością pracy z najlepszymi. Moja to tylko trening. Mam się uczyć od chłopaków jak wyglądać bardziej profesjonalnie. Nikt nie traktuje mnie poważnie. Jestem raczej ulubieńcem Maggie niż poważnym zagrożeniem. Nie mam na koncie ani jednego naprawdę dużego projektu i pewnie w najbliższym czasie się to nie zmieni. Moja agentka uważa, że musimy się przyczaić i poczekać. Zależy jej na tym, abym nabrał doświadczenia i jeszcze więcej ćwiczył. Samo bieganie i basen to za mało. Powinienem także wynająć trenera osobistego. Nie mam ochoty tego robić, ale Maggie bardzo na mnie naciska. Jej zdaniem rozpoczynam nowy rozdział w swoim życiu. Wymaga on zmian.
Zmiany zastaję także w Fantazji, gdzie pojawia się długo przez wszystkich wyczekiwany nowy pracownik.
- Cześć, jestem Sebastian – wita się ze mną, wyciągając kościstą dłoń.
- Cześć – uśmiecham się, przyglądając mu się uważnie. Mam nieodparte wrażenie, że widziałem go już wcześniej. Ma zielone oczy i krótko przycięte, jasnobrązowe włosy. - Znamy się? - zagaduję chłopaka.
- Zdjęcia na biurku cioci Maggie – podpowiada mi. - Jestem synem jej jedynej siostry.
- Sebastian! Dużo o tobie słyszałem! Maggie mówiła, że studiujesz w Paryżu.
- Studiowałem. Skończyłem fotografię.
- Widziałem twoje prace. Są niesamowite! – chwalę chłopaka.
- Dzięki – odpowiada skromnie.
- To co tu robisz? Powinieneś przygotowywać się do kolejnej wystawy.
- Podobnie jak ty, waham się co do mojej przyszłości.
- Nie rozumiem.
- Ty też nie wiążesz swojej kariery z modelingiem, prawda? Traktujesz to jako tymczasowe zajęcie. Ze mną jest podobnie. Chcę sprawdzić czy nadaję się do pracy z ludźmi.
- I zamierzasz to sprawdzać tutaj?
- A czemu nie? - odpowiada mi spokojnie. - Tobie to jakoś nie przeszkadza. Wiesz, że ciotka jest w tobie bezgranicznie zakochana. Nie mówi o nikim innym. Nawet jej facet jest o ciebie zazdrosny.
- Maggie?! Niemożliwe!
- Odkąd wypatrzyła cię w tamtej kafejce, jest w siódmym niebie. Od rana do nocy walczy o jakiś większy kontrakt. Nie wiedziałeś o tym?
- Wiedziałem. Nie sądziłem, że poświęca temu aż tyle zachodu... – dziwię się.
- Ciotka Maggie zawsze maksymalnie się angażuje. Stałeś się jej oczkiem w głowie. Ma obsesję na twoim punkcie. Zwłaszcza od chwili, gdy zaprosiłeś ją na rozdanie dyplomów. Poczuła się za ciebie odpowiedzialna. Mówi o tobie z wielką czułością. „Mój ukochany Jessie to...”, „Mój najdroższy Jessie tamto...”. Uwielbia cię. Mając jej poparcie daleko zajdziesz.
- Ukochany Jessie... No proszę... - Collin posyła mi złośliwy uśmieszek.
- Cześć szefie – Sebastian wlepia w niego swoje jasnozielone spojrzenie.
- Cześć. Wiesz, co masz robić?
- Jessie mnie wszystkiego nauczy przed wyjazdem.
- Przed jakim wyjazdem? - pytam pośpiesznie.
- Ciotka Maggie zabiera cię ze sobą na trzy tygodnie do Mediolanu. Wylatujecie dziś wieczorem. Nie wiedziałeś?
- Nie – kiwam przecząco głową.
- To już wiesz – chłopak zdaje się być lepiej poinformowany ode mnie. - O 19:30 musisz być na lotnisku.
- Nigdzie nie lecę! Maggie nic mi nie mówiła!
- Ale powie, jak tylko wróci po ciebie z Paryża. Pewnie nadal jest w samolocie. Dzwoniła wczoraj do mamy. Przez ponad pół godziny krzyczała ze szczęścia do słuchawki. Nie martw się. Szybko się uczę, więc nie będę miał problemu z zastąpieniem cię na ten czas.
- Nie mogę wyjechać z dnia na dzień na trzy tygodnie!
- Jessie ty nie zdajesz sobie sprawy ile trudu kosztowało ją przygotowanie tego wszystkiego... Gdyby tak było, nie narzekałbyś. Poza tym ciocia uważa, że dzięki tobie dorobi się wymarzonego domu letniego na Hawajach. To marzenie jej życia. Polecisz z nią dziś wieczorem nawet gdyby miała cię siłą wepchnąć do samolotu. Wiesz o czym mówię, prawda?
Sebastian ma rację. Maggie jest najbardziej upartą i pewną siebie osobą jaką kiedykolwiek spotkałem. Nie potrafi pogodzić się w porażką, więc zawsze odnosi same sukcesy. Wielokrotnie mnie o tym zapewniała. Mój udział w tym przedsięwzięciu tylko to potwierdza. Poza tym jeśli mogę bezkarnie uciec przed Collinem na całe trzy tygodnie, nie powinienem się wahać. Może dzięki temu straci mną zainteresowanie?
Spoglądam mu w oczy, ciekawy jego reakcji.
- Nie patrz tak na mnie – mierzy mnie ponurym wzrokiem.
- To co mam teraz zrobić? - pytam go, przygotowując się powoli na wybuch z jego strony.
- To, co konieczne. Pojedziesz do Mediolanu, a potem grzecznie tu wrócisz – odpowiada, wycofując się w kierunku kuchni.
- Nie przeszkadza ci to? - dziwię się.
Ciemnowłosy odwraca się w moją stronę, mierząc pożądliwym spojrzeniem.
- Musimy porozmawiać. Chodź ze mną – otwiera drzwi od kuchni i każe mi wejść do środka.
- Wolałbym nie – spoglądam na niego gniewnie. - Muszę się zająć Sebastianem.
- Di się nim zajmie.
- Mówicie o mnie? - Diana wpada do środka niczym rudowłose tornado, rzucając się w moją stronę.
- Jessie! Wszystkie moje koleżanki KONIECZNIE chcą cię poznać. Pójdziemy w piątek na kolejną imprezę? Proszę... - wpatruje się we mnie orzechowymi tęczówkami niczym słodki szczeniaczek.
- Bardzo bym chciał, ale... - nie udaje mi się dokończyć tego zdania, bo zirytowany Collin łapie mnie za ramię i ciągnie w kierunku kuchni.
- Jessie wyjeżdża do pracy na trzy tygodnie. To Sebastian – wskazuje jej nowego chłopaka – zajmij się nim – wpycha mnie do środka, zatrzaskując zdziwionej dziewczynie metalowe drzwi przed nosem.
- Nic o tym nie wiedziałem, przysięgam! – zaczynam się tłumaczyć.
- Wiem.
- Więc... nie jesteś na mnie zły? - upewniam się.
- Nie jestem. Przecież wrócisz. W przeciwnym razie twój brat obejrzy bardzo interesujące nagranie – uśmiecha się wymownie.
- Proszę, nie rób tego... – wpatruję się w niego błagalnie, na samą wzmiankę o moim starszym bracie.
- Nie zrobię, ale nie za darmo.
- Czego chcesz? - pytam niechętnie, podejrzewając odpowiedź.
- Czy to nie oczywiste? Ciebie – staje na wprost mnie i spogląda w moje szeroko otwarte ze zdziwienia oczy.
- Mnie? - powtarzam po nim bezwiednie.
- Tak, Jessie. Chcę ciebie, masz być tylko mój.
- Nie jestem twoją zabawką. Nie należę do nikogo.
Collin robi kilka kroków w moją stronę, zmuszając tym samym, abym oparł się plecami o drzwi prowadzące do kuchni.
- Być może do tej pory tak właśnie było, ale zmienisz to w sobie. Ty, twoje ciało i dusza, należycie teraz do mnie – uśmiecha się, pochylając niżej. - Będziesz do mnie codziennie dzwonić i wysyłać wiadomości. Każdego dnia opowiesz mi ze szczegółami co robiłeś. Jeśli nie, znasz konsekwencje...
- Nie możesz...! - zaciskam dłonie w pięści, wściekły na jego dziwaczne zachcianki.
- Mogę. A ty zrobisz dokładnie to, co ci każę. Jeśli jeszcze raz rozłączysz się tak jak wczoraj, od razu dzwonię do twojego brata, jasne? Żarty się skończyły, Jessie – ociera się ustami o mój policzek. - A teraz pocałujesz mnie i wrócisz do pracy. Pokażesz Sebastianowi co ma robić. Pozwolę ci wyjść wcześniej, abyś mógł się spakować i przygotować do wyjazdu. Wieczorem zadzwonisz do mnie natychmiast po wylądowaniu. Jakieś pytania?
- Dlaczego to robisz?
- Bo tak mi się podoba – wpija się wargami w moje usta, pozbawiając powietrza. Jest agresywny i zachłanny. Zachowuje się tak, jakby próbował zaznaczyć teren... Nic nie mogę zrobić. Czuję się taki bezradny. - Będę za tobą tęsknić – szepcze mi do ucha, otulając ramionami.
- Collin...
- Pocałuj mnie! - rozkazuje zniecierpliwiony. Nie mogę mu się przeciwstawić, więc robię to, czego żąda. Nie jestem nawet w połowie tak żądny pieszczot jak on. Chociaż staram się jak mogę, by nie angażować się w ten wymuszony pocałunek, on nic sobie z tego nie robi. Natychmiast przejmuje nad nim kontrolę, drażniąc swoim uwodzicielskim językiem wnętrze moich ust. Wyrywa mi się ciche westchnienie, które przyjmuje z uśmiechem. - Uwielbiam cię słyszeć, ale tym razem postaraj się zachowywać cicho – unosi moje ręce do góry i przytrzymuje nad głową oba nadgarstki prawą ręką. Lewą natomiast przesuwa niżej, wprost do mojego rozporka.
- N-Nie! – protestuję cicho.
- Tak... - rozpina go, po czym zsuwa nieco spodnie z moich bioder i zakrada się zwinnymi palcami pod materiał bokserek.
Całe moje ciało przeszywa silny dreszcze podniecenia. Krzyczę cicho, co natychmiast stara się stłumić swoimi pocałunkami.
Szarpię się, lecz na niewiele się to zdaje. Collin bez trudu wyjmuje mojego twardego z podniecenia członka i zaczyna mocno pocierać, przesuwając palcami w górę i w dół.
- Lubisz, gdy ja to robię, czy wolisz sam? - wpatruje się we mnie intensywnie, próbując wyczytać jakąkolwiek odpowiedź z zamglonych oczu. Oddycham ciężko, zbyt oszołomiony doznaniami, jakie mi funduje.
- P-Przestań... - jęczę cicho, na skraju wytrzymałości.
- Nie. Tym razem dojdziesz razem ze mną. Patrz mi w oczy – żąda, cofając dłoń i rozpinając swoje spodnie. Wpycha swoje kolano między moje nogi. Boję się odwrócić wzrok, a jednocześnie zżera mnie ciekawość jak daleko posunie się tym razem... Co zrobi? Podnieca go doprowadzanie mnie do szaleństwa?
Nie muszę długo czekać, aby poznać odpowiedź na to pytania. Dociska swoje biodra do moich i zaczyna pieścić oba nasze członki, zaciskając na nich swoje palce.
Nigdy wcześniej nie czułem się tak jak teraz. Jego perwersyjne, pozbawione zahamowań zabawy bardzo silnie oddziałują na wszystkie moje zmysły.
- Patrz na mnie. Nie waż się odwracać wzroku. Chcę się widzieć... Cały czas... - dyszy ciężko w moje usta. Przymykam powieki, niezdolny walczyć w obezwładniającym uczuciem spełnienia, które wisi między nami. - Jessie... - ostrzega mnie, mocniej zaciskając swoje palce.
- Już nie mogę...! - bezradnie spoglądam mu w oczy, zbyt oszołomiony, by z nim walczyć.
- Jeszcze nie - uwalnia moje dłonie, którymi desperacko wczepiam się w jego ramiona, bo boję się że upadnę, jeśli mnie nie podtrzyma.
- Collin – błagam go, szukając w jego oczach pozwolenia na spełnienie.
Ostatni raz pochyla się nade mną i całuje namiętnie w chwili, gdy równocześnie dochodzimy.
Wtulam twarz w zagłębienie jego szyi, wdychając nieziemski zapach jego skóry, połączony z ciężkimi perfumami. Oddycham zbyt głośno, lecz nic nie jestem w stanie na to poradzić.
- Przyznaj, że ja robię to lepiej – droczy się ze mną, skubiąc zębami wrażliwy płatek ucha. Nie odpowiadam. Nie jestem w stanie. - Jessie? - spogląda mi w oczy, zaniepokojony. Zaciskam palce na jego ramionach i całuję go mocno w same usta. Przyciągam bliżej do siebie i wplatam palce we włosy. Przez kilka długich sekund cieszę się pocałunkiem, na który od bardzo dawna miałem ochotę, po czym odpycham go od siebie i uwalniam się z jego uścisku. Poprawiam spodnie i odpycham od drzwi, aby móc swobodnie wyjść.
- Nie dzwoń do mnie, bo nie odbiorę. Ja też nie będę dzwonić – mój własny głos brzmi obco, jakbym słyszał go pierwszy raz w życiu. Jest miękki i przepełniony namiętnością.
- Jessie... – ostrzega mnie.
- Jeśli powiesz coś mojemu bratu, nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Możesz do mnie pisać, ale tylko tyle – zamykam za sobą drzwi i uciekam do łazienki. Szybko poprawiam ubranie i dołączam do Diany oraz Sebastiana. Przez resztę dnia ani razu nie spoglądam w kierunku kuchni. Jak ognia unikam Collina. Staram się o nim nie myśleć i pod żadnym pozorem zabraniam sobie wracania myślami do tego, co miało miejsce. Na szczęście liczne obowiązki skutecznie absorbują moją uwagę. Po kilku godzinach żegnam się z Dianą i wychodzę. Przed startem wyłączam telefon, bo nie chcę, by mnie rozpraszał.
Przez pierwszy tydzień nie odezwaliśmy się do siebie ani jednym słowem. Co prawda nawet gdybym chciał, nie bardzo miałbym jak pisać. Cały mój czas wypełniony jest treningami, sesjami lub spotkaniami. Maggie dwoi się i troi, by załatwić mi lukratywny kontrakt na reklamę jeansów. Jej starania zostają zwieńczone sukcesem. Agencja zatrudnia jednego z najlepszych fotografów. Sesja obejmuje kilkanaście zdjęć. Na wszystkich mam gustownie potargane włosy, gołą klatę i odpięte spodnie. Opieram się przy tym o ścianę, trzymając w ramionach półnagą ciemnoskórą piosenkarkę, którą Maggie wypatrzyła jakiś czas temu. Równie erotyczne zdjęcia robią nam w hotelu, gdzie tulę do siebie dziewczynę, która oplata mnie w pasie swoimi długimi nogami. Jedno muszę przyznać mojej agentce – zdjęcia są fenomenalne. Opowiadają historię pomiędzy chłopakiem i dziewczyną, którzy poddają się namiętności, spotykając przypadkowo od czasu do czasu.
Kolejną niespodzianką od losu jest fakt, że moja „kochanka” okazuje się przemiłą dziewczyną. Ona także jest pod dużym wrażeniem naszej wspólnej sesji. Jej agent idzie o krok dalej – proponuje nam odtworzenie scen ze zdjęć w najnowszym teledysku, który za jakiś czas będzie promował jej płytę. Zgadzam się. Przez kolejne trzy dni nie robię nic innego jak ponowne tulenie jej do siebie, całowanie oraz rozbieranie. Efekt końcowy ma powalać na kolana... Trochę się boję, ale z drugiej strony taka szansa pewnie nigdy więcej mi się nie przytrafi.
Gdy wracam zmęczony po całym dniu zdjęć do hotelu, od razu rzucam się wykończony na łóżko. Czasami dzwonię do Diany. To jedyna bliska mi osoba, poza bratem, który dla odmiany ciągle jest zajęty i zbywa mnie przy każdej okazji.
Trzy dni przed powrotem dostaję smsa.

Nowa wiadomość : Od Podły Szantażysta
„Dlaczego się do mnie nie odzywasz? Koniecznie chcesz zostać ukarany?”

Nowa wiadomość : Do Podły Szantażysta
„Pracuję po 20 godzin dziennie”

Nowa wiadomość : Od Podły Szantażysta
„Do Diany dzwonisz, a do mnie nie”

Nowa wiadomość : Do Podły Szantażysta
„To moja przyjaciółka. Tęsknię za nią”

Nowa wiadomość : Od Podły Szantażysta
„A ja? Tęsknisz za mną?”

Nowa wiadomość : Do Podły Szantażysta
„Lubisz mnie wykorzystywać i szantażować. Nic więcej o Tobie nie wiem.”

Jestem z nim brutalnie szczery, bo nie chcę okazywać strachu. Owszem, może wysłać kompromitujący mnie filmik do mojego brata, ale chcę żeby wiedział, co czuję i jak ja widzę naszą relację.
Mija kilka długich minut. Nie odzywa się do mnie. Obracam telefon w dłoni, zastanawiając się co odpowie.

Nowa wiadomość : Od Podły Szantażysta
„Masz rację. Musimy się bliżej poznać”

Jak mam mu na to odpowiedzieć? My? Bliżej poznać? Chyba sobie ze mnie kpi... Moim zdaniem Collin pokazał mi już swoją najgorszą z możliwych, pozbawioną wszelkich zahamowań stronę, o której z pewnością wolałbym nie wiedzieć. Nie chcę go prowokować, więc chowam telefon i wracam na plan. Dopiero późnym wieczorem odbieram resztę wiadomości, które mi wysłał.

Nowa wiadomość : Od Podły Szantażysta
„Wiem od Diany, że wracasz we wtorek wieczorem. Wtedy się spotkamy.”
„Jeśli jeszcze dzisiaj się do mnie nie odezwiesz, pożałujesz”

Cudownie. Tylko tego było mi trzeba...

Nowa wiadomość : Do Podły Szantażysta
„Przestań mnie szantażować! Nie spotkamy się we wtorek, a w środę w pracy. Dobranoc”

Powrót do domu to istny koszmarny. Bardzo pada i trzęsie samolotem. Maggie przez większość czasu jest przerażona. Gdy w końcu lądujemy i wsadzam ją w taksówkę, jestem wykończony. Marzę o tym, by jak najszybciej znaleźć się w łóżku.
Otwieram drzwi i rzucam torbę oraz kurtkę na podłogę w korytarzu. Chce mi się spać. Nie włączam światła, od razu kładę się na łóżko, totalnie wyczerpany.
Nad ranem nadal mocno pada. Chciałbym jeszcze pospać, ale obowiązki czekają. Muszę się ogarnąć i zebrać do pracy. Nadal mocno zaspany sięgam ręką po zegarek, który rzuciłem w nocy na szafkę nocną. 16:13... Chyba się zepsuł. Niemożliwe, aby było tak późno...
Sięgam po telefon. Nieodebrane połączenia od Diany oraz jedno od Collina... Obiecałem mu, że przyjdę dzisiaj do pracy... Rozszarpie mnie za to spóźnienie.
Biorę prysznic i zamawiam taksówkę. Powinienem zrobić zakupy, bo w domu nie mam nic do jedzenia. No trudno, później się tym zajmę.
Gdy docieram do Fantazji jest kilka minut po siedemnastej. Nieco zdenerwowany otwieram drzwi.
- Jessie! Wróciłeś! - Di od razu rzuca mi się w ramiona. Przytulam ją stęskniony. - Dzwoniłam do ciebie kilkanaście razy! Czemu nie odbierałeś?!
- Przepraszam, zapomniałem nastawić budzik – uśmiecham się lekko.
- Kiepsko wyglądasz. Jesteś chory? - dziewczyna przygląda mi się bardzo uważnie.
- Nie, raczej zmęczony. Gdzie Collin? Muszę go przeprosić za spóźnienie...
- Nie ma go. I całe szczęście! Jest dziś wyjątkowo wściekły. Pojechał do hurtowni i wróci później. Nieważne. Tęskniłam za tobą! – tuli się do mnie. - Obejmij mnie. Moje koleżanki się nam przyglądają – szepcze mi do ucha. Tulę ją wyjątkowo czule, starając się wyglądać na wniebowziętego.
- Mam dla ciebie prezent – uśmiecham się do dziewczyny, wyciągając z plecaka niewielkie pudełeczko.
- Dla mnie?! Naprawdę?! Nie musiałeś...
- Ale chciałem.
Obserwuję jak Diana otwiera pudełko i wyciąga kryształowe kolczyki, które mienią się na różne odcienie zieleni i turkusu.
- Jessie! Są cudowne! Koniecznie muszę je ubrać – cieszy się jak dziecko, ciągnąc mnie za sobą na zaplecze, gdzie od razu podbiega do lustra i je zakłada. - Jak wyglądam? - pyta.
- Pięknie – cieszę się.
- Dziękuję. Jesteś wspaniały!
- To ja dziękuję.
- Ty?
- Tak, jesteś najbliższą mi osobą oprócz brata. Lubię cię rozpieszczać.
- Zrobisz dla mnie coś jeszcze? - pyta nieśmiało.
- Wszystko – zapewniam ją.
- Przyjdziesz dziś po mnie do szkoły?
- Tak, bardzo chętnie.
- Naprawdę? Dziękuję! – rzuca mi się w ramiona. - A pójdziemy później ze wszystkimi na piwo?
- Jeśli chcesz – zgadzam się ukrywając fakt, że nie jest mi to specjalnie na rękę, ale długo mnie nie było. Wiem, że tylko raz pokazaliśmy się razem, a to za mało. - A jak sytuacja z Adamem?
- Beznadziejnie... Dużo się uczę, ale on ciągle mi dogryza podczas zajęć. Na każdym kroku wyśmiewa się, że pewnie cię podpłaciłam i dlatego poszedłeś ze mną na tamtą imprezę.
- Więc dzisiaj udowodnimy mu, że nie ma racji.
- Co i komu udowodnicie? - przerywa nam lodowaty głos Collina.
- Nie twoja sprawa – Di unosi wojowniczo podbródek i wychodzi, nie racząc go ani jednym spojrzeniem.
- A ty? Chciałbyś mi coś powiedzieć? Na przykład gdzie byłeś przez cały dzień? Przez ciebie klientki odchodzą...
- Przepraszam. Zaspałem – spoglądam w jego ciemne oczy, które teraz wyglądają na zimne i pozbawione ludzkich uczuć.
- Spóźniłeś się kilka godzin. Liczysz na to, że uwierzę w tak kiepską wymówkę? - jego słowa przepełnione są sarkazmem.
- Możesz mi nie wierzyć, ale to prawda. Lot z Mediolanu był straszny. Bardzo dużo pracowałem...
- Zostaw te tłumaczenia dla Diany, mnie na to nie nabierzesz.
- Nie nabieram cię! To prawda! – ogarnia mnie bezsilność. - Myślisz, że jest mi łatwo pogodzić dwie prace, których nawet nie chciałem?
- Biedny Jessie... - szydzi ze mnie. - Z pracy tutaj nie możesz zrezygnować. Jeśli to zrobisz, znasz konsekwencje.
- Wiem – przyznaję zrezygnowany.
- Na twoim miejscu więcej bym się nie spóźniał. Nie należę do wyrozumiałych i cierpliwych. A teraz bierz się do swoich zajęć – z wściekłością trzaska drzwiami, zamykając się w swoim królestwie.
Co go znowu ugryzło? Jego humory i zmienne nastroje świętego wyprowadziłyby z równowagi...
Nakładam fartuch i przywołuję najserdeczniejszy uśmiech. Chociaż ruch jest dziś niewielki, stara się  sprzedać jak najwięcej czekolady. Zauważyłem także, że Collin wprowadził jakieś innowacje, bo z półek zniknęły mniej popularne ciasta, a pojawiło się więcej ręcznie zdobionych pralinek.
- Sprzedajemy nowe czekoladki? - podpytuje Dianę.
- Tak. Sebastian uświadomił Collinowi, że powinien skupić się na tym, co wychodzi mu najlepiej. Przestał piec tyle ciasta co przedtem. I tak niewiele osób je kupowało. Musisz spróbować jego ostatniej nowości – Di nakłada szczypcami na talerzyk niewielkie, okrągłe ciastko, oblane czekoladą. - To najpyszniejsza rzecz jaką jadłam od wieków – uśmiecha się do mnie, kierując widelczyk w moją stronę.
- Nie, dziękuję – bronię się, bo pomimo tego, że jestem głodny, nie mam zamiaru jeść jego czekolady.
- Musisz. Jest zbyt pyszna, abyś mi odmawiał – kusi mnie i niestety ma rację. Lekki mus czekoladowy rozpływa się w ustach. Jest to z pewnością najlepszy deser autorstwa Collina jaki jadłem.
- Dobry? - dopytuje mnie.
- Dobry – odpowiadam automatycznie. Musiał ciężko pracować, gdy mnie nie było.
- Zjedz jeszcze – ponownie podsuwa mi widelczyk. Przymykam powieki, rozkoszują się słodkim smakiem.
- Możecie chociaż udawać, że skupiacie się na pracy... - czarnowłosy wpatruje się w nas z pogardą wypisaną na przystojnej twarzy.
- Nie zwracaj na niego uwagi. Ostatnio ciągle jest wściekły – Di ignoruje brata, zwinnie przepychając się obok niego.
- Masz nowe kolczyki? - odwraca się za nią, mierząc mnie wściekłym spojrzeniem.
- Tak – dziewczyna uśmiecha się radośnie. - Jesteś bardzo spostrzegawczy, braciszku.
- Skąd je masz?
- Dostałam od Jessiego. Śliczne, prawda?
- Jessie... Nie powinieneś dawać jej tak drogich prezentów- wypowiada moje imię ściszając głos do złowieszczego pomruku.
- Dlaczego? - tym razem to Di jest wściekła. - Jest moim chłopakiem i lubi mnie rozpieszczać!
- Jest KIM? - Collin wpatruje się raz we mnie, a raz w nią. Czy to jest ta chwila? Czy powinienem zacząć żałować, że nie spisałem testamentu?
- Moim chłopakiem – powtarza spokojnie.
- Di, prosiłem cię, prawda – wtrącam się cicho.
- Prosiłeś ją o co, Jessie? - kieruje na mnie całą uwagę.
- Miałam ci nic nie mówić, ale zmieniłam zdanie. Nie pozwolę, abyś traktował Jessiego w tak podły sposób. Będę go bronić!
- Di! - próbuję ją powstrzymać. 
- Jeśli zrobisz mu coś złego, przestanę się do ciebie odzywać, jasne? - jej głos jest pewny siebie i niebywale odważny. Nigdy nie widziałem, by zachowywała się przy niem tak jak teraz.
- Diano! Przecież jesteś moją siostrą! - Collin jest oburzony jej zachowaniem.
- Kochasz mnie i chcesz dla mnie jak najlepiej, prawda?
- Tak – przyznaje jej rację.
- A ja chcę z nim być. Jessie jest dla mnie dobry, troszczy się o mnie, dba i rozpieszcza na każdym kroku. Jestem z nim bardzo szczęśliwa. Zależy ci na moim szczęściu?
- Tak – cedzi słowa przez zaciśnięte zęby.
- Widzisz, Jessie? Nie ma powodu, abyśmy się ukrywali! – uśmiecha się do mnie wesoła jak nigdy, uwieszając się na mojej szyi i całując w policzek.
- Gniewasz się? - obejmuje Collina, wpatrując się w jego ciemne oczy.
- Nie, bo jesteś dla mnie najważniejsza – tym razem to on ją przytula, nie odrywają ode mnie wzroku.
- Spróbujecie się zaprzyjaźnić?
- Nie – odpowiada szybko. - ON już dla mnie nie istnieje. A jeśli cię skrzywdzi, wyrwę mu serce. A teraz muszę już iść. Zamknijcie kawiarnię. Do jutra – rzuca znudzony i znika za drzwiami.
- Di... Czemu mu powiedziałaś? Zabije mnie! - serce bije mi z nerwów znacznie szybciej niż zazwyczaj. Wyznanie Di nie tylko Collinowi podniosło ciśnienie...
- Nic ci nie zrobi, nawet palcem cię nie dotknie. Może i sprawia wrażenie zimnego drania, ale wobec mnie od zawsze był bardzo opiekuńczy. Oswoi się z myślą, że jesteśmy razem i szybko mu przejdzie.
- Obyś miała rację – spoglądam w niepokojem na drzwi, które za sobą zamknął, pełen najgorszych obaw.

22 komentarze:

  1. Witam, w ciągu paru dni przeczytałam twoje opowiadania i przyznaje, że są genialne. Czyta się je jednym tchem. :-) Życzę dużo weny do dalszego pisania i oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział "Czekolady". Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że moja mała twórczość przypadłą Ci do gustu :) Tym bardziej jest mi miło, że do mnie napisałaś. Do perfekcji jeszcze dużo mi brakuje (na przykład chwili czasu, by poprawić błędy, ale ciii :D).
      Cały czas pracuję nad kolejnymi rozdziałami "Czekolady". Kolejny jutro, góra po jutrze. Zależy jak szybko uda mi się go poprawić. Deszczowa pogoda sprzyja szybszemu pisaniu.
      Miłego wieczoru :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. jakoś nie polubiłam Diany^^"
    Nie ma co się dziwić ja nie lubie dziewczyn xD
    Mnie po porostu w tej kwestii ciężko zadowolic

    Collin zmienia zdanie częściej niż baba w ciąży -.-
    a ty "już dla mnie nie istniej" zranił moje serduszko i mnie teraz boli ;C
    Collin BAKA!
    Ten rozdział miał taką ponura otoczke
    może to przez pogodę...

    cóż dziękuje i życze powodzenia ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Yagódko, byłbym w szoku, gdybyś polubiła Dianę. Dobrze wiem, że ona nie jest w Twoim stylu. Ty wolisz ostrych seme :D
      Ten rozdział był ponury, bo napisanie go wiele mnie kosztowało. Ciągle ktoś mi przeszkadzał, a to goście, a to obowiązki. I potem jest jak jest.
      Co do Collina - poczekaj chwilę. W kolejnym rozdziale wszystko zostanie wytłumaczone :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. "Moja Yagódko, byłbym w szoku, gdybyś polubiła Dianę. Dobrze wiem, że ona nie jest w twoim stylu.
      Ty wolisz ostrych seme :D"
      Ju mejd maj dej xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

      Aż mi się humor poprawił C;

      Usuń
    3. Cieszę się bardzo, że to dzięki mnie :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. ZOBACZMY, CZY W KOŃCU SIĘ DODA. Ok, po pierwsze popraw końcówkę. Wkleiłeś przez przypadek ostatnie zdania w śeodku wypowiedzi.
    Po drugie. Collin mnie dobija :D Boziu weź się zdecyduj! A Jessie nabiera charakterku :) Lubię Dianę i mam nadxieję, że tak zostanie! Do następnego!

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wegi, pamiętałaś o mnie na wakacjach :) Jak miło :)
      Dzięki, że zauważyłaś, już poprawiłem.
      Najpierw Jessie był bez charakteru, teraz Collin... Tak trudno dogodzić kobietom... (jeśli czyta to jakiś facet - odezwij się! potrzebuję wsparcia :D). Następny rozdział wiele wyjaśni, więc poczekaj jeszcze chwilkę :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Dobry~! Ja tu znowu internet znalazłam! :D Oj Kitsune, my razem z ZuSką gadamy o tobie codziennie!
      Bo tak czytałam i coś mi nie pasowało :) Ale BŁĘDY MOŻE POPEŁNIAĆ KAŻDY.
      Nieneieneinei! Czekaj. Collin ma chumorki. On zawsze ma charakter. A Jessie jakiś taki się zrobił zadziorny. Ciekawie się zapowiada więc poczekam :*

      Wegi
      Ps. To ja się wypowiem co do krytyki Kuroneko.
      Jako czytelniczka stwierdzam:
      Czcionka jest dobra i nie ma potrzeby jej zmieniać. Czyta się przyjemnie.
      Co do dat publikacji koleżanka powinna zauważyć, że dodawane są średnio co 2-3 dni. W wakacje nie każdy ma czas, a Kitsune pisze bloga dla zabawy- nie obowiązku. Nie musi nic dodawać regularnie.
      A jeśli chodzi o przekleństwa… Nasz język jest tak obszerny, że wulgaryzmy można zastąpić. Podoba mi się ich brak i mimo wszystko taki tekst czyta się lepiej. Nie ma zasady "lubisz czy nie lubisz, tak ma być." To kwestia indywidualna.

      Usuń
    3. Wegi, jak tam Włochy? :)
      Podczas ostatniego pobytu w domu przywiozłem sobie więcej ciepłych rzeczy. Rozważałem zabranie kurtki zimowej, ale zdaniem mamy "to już przesada, jest lato!" Może i jest, ale codziennie pada, podczas burzy nie ma prądu i wody, nie mówiąc już o zimnie. Nie tego się spodziewałem... Gdzie plaża? Gdzie słońce? Jutro znowu zapowiadają burze...
      Nic się nie martw, Kitsuś dzielnie znosi krytykę i wszystko bierze na klatę :D
      Tęsknię

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Włochy świetne, ale przez ostatnie dwa dni strasznie się ochłodziło. Wcześniej wsiąkałam w kanapę :D Mama mi wlaśnie pakowała grube rzeczy, a ja się dziwiłam po co. "Mamo tam jest 30 stopni!" Uściskam ją jak wrócę, bo w te 2 noce prawie zamarzłam w zimowym śpiworze!
      Kitsuś, nie martw się, jeszcze mamy wakację!
      Dobrze, uwierzę Ci. Ale naprawdę mi się smutno zrobiło :(
      My też bardzo tęsknimy

      Wegi

      Usuń
  4. Hej, hej, cześć i czołem!
    Wraz z Internetem wrócił mi optymizm! Są przecież wakacje nie? ^^ yaay
    Podróże podróże i brak zasięgu na totalnym pustkowiu, toteż było mi ciężko z komentarzami. Mimo to cały czas jestem na bieżąco :3

    W Jessie'm chyba coś pękło :D Miękki i przepełniony namietnością głos? Mrr Chłopak się poddaje? :D

    Czyżby Collin się obraził? :D Nieee pewnie i tak rzuci się na Jessiego jak tylko przetrawi tą informację... :D
    Nie no moment skoro on tak kocha swoją siostrę to może nie będzie chciał jej go zabierać :o Nie nie nie, rodzeństwo i bezgraniczna miłość? To nie zadziała xD Niech go zabiera bo jeszcze zgodzi się być tym chłopakiem na stałe :o

    Coś za dużo tych wesołych buziek...ja się powinnam martwić! Jutro wyniki kwalifikacji do liceum! (Heh, chociaż wiem ze i tak się dostanę xD) Dla niepoznaki dajmy tu negatywną buźkę D:

    Czekam na więcej gorącej czekolady, która troszkę ociepli te chłodne i pochmurne dni :D!

    (Boże co się dzieje...Czyżby w mojej herbacie był jakiś eliksir szczęścia?...patrz Kitsune jak twoje opowiadania na mnie działają xd)

    ~Suzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Suzy, trzymam kciuki za to liceum :)
      Czy tylko na mnie Czekolada nie działa? Mam na nią niezły pomysł, a pisanie idzie strasznie. Dlaczego? Cierpię na jakąś niemoc twórczą.
      Kto tu się podda? Jessie? Ma niewielkie pole manewru. On i Collin wyjaśnią sobie sytuację w kolejnym rozdziale, nad którym już pracuję, więc odwiedź mnie może jutro wieczorem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Dobra, jak mówiłam, tak robię - przeczytałam tylko "Czekoladę", jutro mam publikację, do której nie jestem przygotowana (nie ma to jak szukać sobie wymówki, byleby nie pracować), na resztę przyjdzie czas... w odpowiednim momencie, powiedzmy.
    To jest mój pierwszy komentarz tutaj, więc starym zwyczajem - ponarzekam sobie, a potem już będzie tylko taurytyna z lukrecją.
    1. Szablon - za ten układ tekstu to powinnam strzelać bez ostrzeżenia. Czcionka wielka i w dodatku niewyjustowana, na pececie czyta się strasznie. No i kolor trochę za jaskrawy, chociaż to akurat na tablecie jakoś się neutralizowało.
    2. W tekście są drobne błędy interpunkcji i niekiedy zdania zakręcone bardziej jak słuchawki po wyjęciu z kieszeni. Nie jakoś nagminnie, ale są (sąsiedzi mnie chyba zabiją za moje ataki ADHH przez niektóre przypadki).
    3. Albo jestem ślepa, albo nigdzie nie ma żadnej informacji o datach publikacji. A to duży minus dla nowych czytelników, w końcu nie będą kilka razy na dzień sprawdzać, czy autora naszły już bóle porodowe, czy jeszcze nie. Powtarzam wszystkim do znudzenia - albo pod postem "Następna notka już XX.XX.XXXX o YY.YY", albo na pasku bocznym rozpiska, informacja, że wstawiasz "w piątki wieczorem" - cokolwiek.
    4. Czasami miałam wrażenie, że dialogi swoją warstwą językową odkleiły się od rzeczywistości. Nikt nie przeklina, nie bluzga, wszystko jakoś tak podręcznikowo grzeczne. A były momenty, gdzie dobra "kurwa" nie byłaby zła. Wulgaryzmy dla pisarza to kolejny środek stylistyczny, a nie temat taboo, bo "niegrzecznie". Przecież gangsterka nie będzie rozmawiać miedzy sobą Mickiewiczem.

    Dobra, ponarzekałam, to teraz plusy dodatnie:
    1. Wreszcie są jakieś emocje, rozterki, fabuła, a nie "scenopis pornola", jak to coraz częściej bywa wśród blogosfery.
    2. Pomysł (nic więcej chyba nie muszę dodawać).
    3. Sposób prowadzenia pióra... poza tym, co wyżej.
    4. Jakoś tak ogólnie człowiekowi jest fajnie, jak to czyta. I tu bynajmniej nie myślę o TYM.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie,
    Kuroneko, nigrumcor.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, informuj mnie o nowych notkach, ja zazwyczaj mam tryb "czytanie na żądanie".

      Usuń
    2. Witaj :)

      1. Kolor jest idealny :) Uwielbiam czerwony. Moim zdaniem powinien być bardziej jaskrawy. Sam często pracuję zarówno na pececie, jak i na tablecie i u mnie jest ok. Może zmień sobie ustawienia monitora. Będzie lepiej. Czcionka jest duża, bo nie lubię nadwyrężać wzroku podczas pisania i czytania (starość nie radość heheh). Polecam, jeśli sama piszesz. Szablon i cała reszta zostaną bez zmian.
      2. Wiem :D Obiecuję sobie, że wezmę się za poprawki, mam nawet osobne pliki z zaznaczonymi fragmentami, które powinienem poprawić, ale nie mam na to czasu. Musicie mi wybaczyć drobne błędy i niedociągnięcia. Obecnie sytuacja wygląda tak, że albo zacznę poprawiać, albo będę pisać dalej. Wolę pisać.
      3. Taka opcja zupełnie do mnie nie przemawia. Nie dlatego, że zależy mi na tym, by czytelnicy odwiedzali mnie po kilkanaście razy dziennie, ale sam nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział. Wstawiam wtedy, gdy coś napiszę. Staram się robić to w miarę regularnie, ale mam też inne rzeczy na głowie, inne pasje, własne życie. Czasami trudno mi to wszystko pogodzić. Zazwyczaj w komentarzach wspominam o tym, kiedy pojawi się nowy rozdział. Poza tym nie zauważyłem (poza Twoim blogiem) by daty kolejnych publikacji były popularne wśród blogerów.
      Wczoraj obiecałem, że dzisiaj pojawi się nowy rozdział, ale musiałem nagle pojechać do domu i dopiero wróciłem. Nie planowałem tego. Nie da się wszystkiego przewidzieć. Nowy rozdział będzie jutro :)
      4. Przeklinanie. Moje ulubione :P Przekleństw nie będzie, bo ich nie lubię. To kwestia indywidualna, czy używanie wyrazu "kurwa" jest konieczne, czy nie. Znam osoby które zastępują nim wszystkie czasowniki. Ja do nich nie należę. Uważam, że nasz język jest na tyle bogaty, że można różne rzeczy powiedzieć znacznie bardziej dosadnie, niekoniecznie przeklinając. Poza tym zdaję sobie sprawę, że jestem starszy od czytelników, którzy w większości nie przekroczyli 18 roku życia. Tym bardziej powinienem się postarać, by dać im dobry przykład, pokazać, że można. Czy tekst na tym traci? Nie wydaje mi się. Jeśli się mylę, to trudno. Przekleństw nie było i nie będzie. Możesz to określić jako moje osobiste dziwactwo :D

      Pomijając wszystkie inne wady bloga, mam nadzieję, że miło spędzisz u mnie czas :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    3. 1. Ja mówiłam o tym białym... poza tym to, co robimy w edycji z tekstem piszącym się zupełnie nie przystaje do tego, jak powinien wyglądać tekst do odbioru. Mi się dobrze pisze czcionką typu dawna kaligrafia, ale gdyby to trzeba było przeczytać ciągiem, to każdy by chyba epilepsji dostał po drodze. Kolorystyka nie może być wymówką przejrzystości odbioru. I mówię to jako osoba z fachowym przygotowaniem do tych spraw.
      2. To weź sobie edytora, nie można wciskać Czytelnikowi niedoróbek. A prześledzenie jeszcze raz przed publikacją nie należy do zadań długich.
      3.Datę zawsze można przestawić, chodzi o ogląd. Albo mówisz o najdalszej możliwej i dajesz sobie margines na wzięcie oddechu. Naprawdę nie widzialeś nigdy regularności na blogach? To dziwne, bo ja nie wymyśliłam sobie tego sama, naprawdę dużo opowiadań ma publikację co ileś. Nie zawsze o tym piszą, czasami jest to po prostu rytuał środowych poranków, ale jest.
      4. Ja nie mówię o wulgaryzmach w narracji, to rzeczywiście mogło by być obsceniczne, tylko w dialogach. Nie ważne, co ty lubisz, "misyjną rolę opowiadań" też już nieraz przerabiałam z podopiecznymi. Jako pisarz obyczajowy nie wybierasz sobie z rzeczywistości tylko tego, co ci pasuje, bierzesz ją całą jako spójną rzecz. Czy ci się to podoba, czy nie, kwestią jest tylko, czy potrafisz ją mądrze interpretować i używać. A na piękno języka polskiego składa się również, jeden z największych na świecie, słownik wulgaryzmów, nie można kastrować rzeczywistości. Jeśli zakładasz, że masz grupę docelową poniżej 18 lat, to wszelkie przejawy pornografii, w tym słownej, są nielegalne, więc nie używaj argumentów bez przemyślenia ich znaczenia.

      Usuń
    4. 1. To wspaniale, że dbasz o takie szczegóły na swoim blogu. Niestety, ja skupiam się na tekście, a nie czcionce. I tak już zostanie.
      2. Edytora już mam, ale jest zajęty skakaniem po dachach :D Błędy zdarzają się wszystkim. Staram się je eliminować, ale jestem tylko człowiekiem.
      3. Dziękuję, będę miał to na uwadze.
      4. Wulgaryzmów nie będzie. To jest mój blog i ja tu ustalam zasady. Nie tworzę dla żadnej grupy docelowej, bo to nie jest blog komercyjny, a historie yaoi rządzą się swoimi prawami. Nie ukrywam tego. Już sam adres bloga wskazuje na treści w nim zawarte. Jeżeli decydujesz się odwiedzać strony o tematyce yaoi, już od samego początku robisz to na własną odpowiedzialność.

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Witam i o zdrowie pytam :)
    Miałam dodać komenta wczoraj, ale internet padł w momencie dodawania :(
    Akcja rozwija się coraz bardziej i wszystko idzie w swoim kierunku. Opowiadanie podoba mi się bardzo, bardzo, bardzo. Chyba o tym wiesz.

    ZuSkaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ZuSkaa nic się nie przejmuj, ja miałem wczoraj rozdział dodać :D Będzie dzisiaj, jeśli znowu nie pojawi się nic zaskakującego.
      Akcja rozwija się w słodkim tempie, a jeszcze tyle przed nami :D Mam nadzieję, że wyrobię się z pisaniem do końca lipca, bo kolejne opowiadania czekają :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  7. Hej,
    co za podły szantażysta... Sebastian jest też modelem, czemu powiedziała że jest jej chłopakiem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka, hejeczka,
    co za podły szantażysta się wkurza przecież Sebastian jest też modelem, czemu powiedziała że jest jej chłopakiem, ten co teraz zrobi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń