sobota, 16 lipca 2016

Kostka VIII


„Czekolada


Cierpliwie czekam, aż Di wyjdzie do szkoły. Obiecałem, że po nią przyjadę i wybierzemy się gdzieś z jej znajomymi. Piwo to ostatnia rzecz na jaką mam dziś ochotę, ale nie mogę pozwolić, by Adam sprawiał przykrość mojej dziewczynie.
„Moja dziewczyna”... Teraz, gdy wróciłem, a Collin już wie, sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana.
Obserwuję Dianę, która macha mi na pożegnanie i znika. W tej samej chwili otwierają się drzwi piekieł...
- Jessie! Chodź tu! - słyszę donośny, pełen gniewu rozkaz dochodzący z kuchni. Byłem pewny, że wcześniej wyszedł. Czekał na mnie?
- Za chwilę wracam – szepczę do Sebastiana, który wygląda na równie przestraszonego, jak ja.
- Szef bywa przerażający – zauważa.
- Bywa? - kpię cicho.
Nabieram odważnie powietrza i zamykam za sobą drzwi. Collin wpatruje się we mnie morderczym spojrzeniem.
- No więc? Masz mi coś do powiedzenia? - pyta mnie głosem pełnym jadu.
- Myślałem, że poszedłeś do domu... – zaczynam nieśmiało.
- Mów! - naciska na mnie, zaczynając nerwowo krążyć po pomieszczeniu.
- Co mam ci powiedzieć? - pytam bezsilny.
- Prawdę! Pieprzoną prawdę, Jessie!
- Jestem chłopakiem Diany. Wtedy na imprezie... Poszliśmy tam po raz pierwszy... jako para.
- Kochasz ją? - nie traci czasu...
- Diana to moja najlepsza przyjaciółka. Bardzo mi na niej zależy...
- O czym ty do mnie mówisz?! - przerywa mi zirytowany. - „Przyjaciółka”, „Zależy ci”... A ja pytam, czy ją kochasz!
- To sprawa między mną a Dianą.
- Czyli jej nie kochasz – czyta ze mnie, jak z otwartej książki.
- To nie ma znaczenia. I tak będziemy razem!
- Dlaczego?! - podchodzi bliżej i unosi moją brodę, abym patrzył mu prosto w oczy. - Bo ci kazała, prawda? A ty się zgodziłeś – zgaduje.
- Nie, to był mój pomysł – uciekam wzrokiem.
- Twój?! I patrz na mnie, do jasnej cholery!
Niechętnie unoszę na niego wzrok. Targają nim tak silne emocje, że jego oczy wydają się czarne. Boje się...
- Diana miała kłopoty z Adamem... Musiałem jej pomóc. Zaproponowałem, że zostanę jej chłopakiem. Zgodziła się, bo dzięki temu dał jej spokój.
- Jak zawsze ruszyłeś jej na ratunek, co? - drwi ze mnie.
- To nie tak...! - chcę się jakoś wytłumaczyć, ale nie daje mi takiej szansy.
- Powiedziałeś jej, że ją kochasz? - drąży temat.
- Nie – przyznaję cicho.
- A ona?
- Diana z pewnością nic do mnie nie czuje.
- Jesteś tego pewny, czy tylko ci się tak wydaje? Pytałeś ją o to?
- Nie, ale ona nigdy by mnie nie...
- Idiota! Nie widzisz, jak na ciebie patrzy? Jak się do ciebie uśmiecha?
- To niemożliwe! - bronię się.
- Tego nie wiesz – dodaje nieco spokojniej. - A to z kolei komplikuje sytuację między nami.
- „Między nami”?
- Jessie, nic nie rozumiesz?! Zależy mi na tobie! Od pierwszej chwili, gdy cię zobaczyłem...! Chciałem z tobą być, ale teraz... - przeczesuje niezgrabnie włosy palcami, by ukryć fakt, jaki jest zdenerwowany. - Nie mógłbym jej tego zrobić – mruczy pod nosem bardziej do siebie, niż do mnie.
- Co masz na myśli?
-  Żaden z nas nie wie, co ona do ciebie czuje. Po tej aferze z rodzinami przysiągłem sobie, że nigdy jej nie skrzywdzę. A teraz pojawiłeś się ty... Szlag by to wszystko trafił! - uderza pięścią w stół.
Spoglądam na niego oniemiały. Czemu mówi mi to wszystko? Chciał ze mną być? Od pierwszej chwili? Co to wszystko znaczy? On chyba nie...
- Collin... - wypowiadam jego imię, starając się ogarnąć sytuację. Obserwuję, jak podnosi na mnie wzrok i uśmiecha się lekko. Pod wpływem tego spojrzenia robi mi się nagle bardzo gorąco...
- Nie sądziłem, że to będzie takie trudne... Myślałem, że gdy wrócisz lepiej się poznamy i może wtedy... Ale to już nie ma znaczenia. Nie myśl sobie, że rzucam słowa na wiatr. Jeśli skrzywdzisz Dianę, gorzko tego pożałujesz. Nie ma takiej dziury na świecie, z której bym cię nie wyciągnął i nie zabił, jasne? I jeszcze jedno. Pamiętaj, że wciąż dysponuję naszym słodkim filmikiem, więc jeśli liczyłeś na to, że pozwolę, abyś odszedł z pracy, to już teraz możesz to sobie wybić z głowy – ostrzega.
 Po chwili spogląda ponownie w moje oczy z tajemniczym wyrazem twarzy, jakby posyłał ten zniewalający uśmiech własnym wspomnieniom. Nie wiem czy robi to bezwiednie, czy celowo, ale jedno jest pewne – jego słowa bardzo mnie ranią. Czuję nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej. Collin wyrzeka się mnie tylko dlatego, że postanowiłem pomóc Dianie? Jest dokładnie tak, jak powiedział. „Przestaję dla niego istnieć”. Koniec z ukrywaniem się tutaj, koniec z pocałunkami, dotykiem... Uświadomienie sobie tego wszystkiego spada na mnie jak grom z jasnego nieba. Z jednej strony mam ochotę uciec jak najdalej, zadowolony z faktu, że bycie z Di uwalnia mnie od niego, a z drugiej... Jest mi smutno i czuję się bardzo samotny. Zupełnie jak podczas pierwszych świąt bożonarodzeniowych, które spędzałem w internacie, gdy brat powiedział, że jest zbyt zajęty, by do mnie przyjechać. Spędziłem je zupełnie sam, zamknięty w swoim pokoju, oglądając telewizję. Zarówno wtedy, jak i teraz, mam nieodparte wrażenie, że druga osoba łamie mi serce. To boli... Mimowolnie sięgam dłonią do klatki piersiowej i dotykam źródła tego cierpienia. Pod opuszkami czuję, jak miarowo bije mi serce, a jednak tak ciężko jest mi oddychać. Duszę się i muszę stąd jak najszybciej wyjść. Przebywanie z nim w tak małym pomieszczeniu to dla mnie zdecydowanie za wiele.
- Jessie? Wszystko w porządku? - pyta zaniepokojony, zmniejszają dystans między nami i przyglądając mi się w ten specyficzny sposób...
- Muszę... Muszę już iść – zaczynam się powili cofać, aż wpadam plecami na drzwi.
- Uważaj – Collin wyciąga rękę w moją stronę, ale nie mogę pozwolić, by mnie teraz dotknął. Nie wytrzymałbym tego i zrobił coś bardzo, bardzo głupiego... Zamiast tego zaciskam palce na koszuli, jakby ten gest mógł w jakikolwiek sposób zlikwidować nieprzyjemny ucisk w piersi...
Prawą dłonią gorączkowo szukam klamki, a gdy udaje mi się ją wymacać, natychmiast otwieram drzwi i uciekam, zostawiając zaskoczonego ciemnowłosego samemu sobie.
Zabieram swoje rzeczy i wybiegam na ulicę. Powietrze jest nieco wilgotne po niedawnym deszczu, co przyjmuję z wielką ulgą, bo znacznie łatwiej jest mi oddychać, a ból łagodnieje. Nie znika, jest przytłumiony, ale wciąż jest. Nachodzi mnie przerażająca myśl, że po raz kolejny zostałem odrzucony. Znowu dotykam klatki piersiowej, próbując zrozumieć, co się właśnie stało i czemu tak gwałtownie zareagowałem. Przecież miałem chować wszystkie uczucia głęboko w sobie, uśmiechać się radośnie... To nieprawda. To nie może być prawda... To tylko stres związany z faktem, że Collin dowiedział się o mnie i Dianie. Nic więcej. Ja nic do niego nie czuję. To nic nie znaczy. Zupełnie nic...
Przez dłuższą chwilę stoję na ulicy niezdolny, aby się ruszyć. Dopiero zamówiona przeze mnie wcześniej taksówka, której kierowca zgrabnie parkuje przed Fantazją, wybudza mnie w letargu i odrętwienia. Diana na mnie czeka. To nie pora na rozczulanie się nad sobą. Muszę wziąć się w garść i udowodnić wszystkim, że jesteśmy ze sobą bardzo szczęśliwi.
Kierowca zawozi mnie na uniwersytet. Natychmiast spostrzegam moją dziewczynę, która już czeka, otoczona swoimi koleżankami. Uśmiecham się szczerze na jej widok, bo wiem, że mogę liczyć na jej wsparcie. Szybko wysiadam z auta i obejmuję rudowłosą, całując ją lekko w policzek.
- Tęskniłem za tobą – spoglądam jej czuje w oczy, nawet na chwilę nie przestając tulić.
- Jessie! Puść mnie – śmieje się zaskoczona. - Nie musisz mnie tak ściskać. Przecież widzieliśmy się niecałe trzy godziny temu!
- Nie szkodzi. I tak bardzo za tobą tęskniłem.
- Collin coś ci zrobił, tak? Już ja sobie z nim porozmawiam...
- Proszę... Nic nie mów. Przytul mnie – zatapiam twarz w jej rozpuszczonych włosach, szukając wsparcia, którego tak bardzo teraz potrzebuję.
- Jesteś świetnym aktorem – szepcze w moją szyję, najwidoczniej bardzo zadowolona z reakcji otoczenia.
Aktorem? Więc jej zdaniem tylko udaję? Bolesne ukłucie paraliżuje mnie na chwilę, po czum mija, pozostawiając po sobie dobrze znaną pustkę. Przywołuję na twarz wyuczony, radosny uśmiech i łapię moją dziewczynę za rękę.
- Jestem cały twój. Dokąd idziemy?
- Do klubu! Będziemy tańczyć do rana! – woła podekscytowana, ciągnąc mnie w stronę taksówki.
- Rano idziemy do pracy...
- Nie przypominaj mi o tym! Gdy cię nie było Collin zrobił się jeszcze bardziej wkurzający, niż zwykle.
Pomagam jej wsiąść do środka i przysłuchuję się relacji o bezlitosnym bracie-palancie, który rozstawiał ją po kątach, wiecznie niezadowolony. Na mnie też ciągle się wkurzał... Ciekawe, co teraz robi...
Klub jest duszny i tłoczny. Diana zamawia nam piwo. Siadamy przy stoliku. Gdy rozmawia z koleżankami, rysuję wzory po jej dłoni, starając się trzymać blisko. Zmiana otoczenia wcale nie sprawia, że czuję się lepiej. Nie pomagają ani kolejne butelki piwa, ani tańce.
Po pewnym czasie kręci mi się nieco w głowie, bo prawie nic od wczoraj nie jadłem. Zamawiam szklankę wody i uciekam do łazienki, by opłukać twarz wodą.
- Jessie... Chowasz się przede mną? - odwracam się zaskoczony, widząc Adama, który wpatruje się we złym wzrokiem.
- Adam... Nie zauważyłem cię. Co słychać?
- Nadal kręcisz się wokół Diany?
- Kręcę się? Przecież to moja dziewczyna.
- Takie bzdury możesz opowiadać jej koleżankom, ale nie mnie. Nic was nie łączy. Diana chce mnie, a nie ciebie – zaciska dłonie w pięści, zupełnie jakby szykował się do ataku.
- To ciekawe... Odkąd ją znam, ani słowem o tobie nie wspominała. Jesteś pewny, że chodziło jej o ciebie? – udaję zdziwionego, chociaż dobrze wiem, że drażnienie go nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Tak jak przypuszczałem, chłopak rzuca się na mnie, łapiąc za materiał koszuli i przyciskając do ściany.
- Posłuchaj mnie uważnie, bo nie będę powtarzać. Nie wiem w co sobie pogrywacie, ale masz ją zostawić w spokoju. Inaczej gorzko tego pożałujesz, laluniu...
- Adam, spokojnie! Nie denerwuj się tak, bo zjedziesz na zawał i nie dożyjesz trzydziestki! Naprawdę uważasz, że twoje groźby robią na mnie jakiekolwiek wrażenie?
Rozwścieczony przyciska mnie jeszcze mocniej, łapiąc za brodę. Jego oczy zieją nienawiści. Zaczynam się zastanawiać co Di w nim widziała. Przypomina wściekłego orangutana... I ma nieświeży oddech.
- Słyszałem, że pracujesz jako model. Może powinienem popracować na twoją urodą? Z podbitym okiem lub złamanym nosem daleko nie zajdziesz...
- Grozisz mi? - odpycham go od siebie.
- Boisz się? - zaciska mocniej swoje obrzydliwe paluchy na mojej brodzie.
- Nie bardzo. Tknij mnie palcem, a zgłoszę sprawę na policję. Wylecisz z uczelni z prędkością światła – staram się zachować powagę. Nie pozwolę się zaszantażować kolejny raz.
- Myślisz, że jesteś taki sprytny, laluniu? - uwalnia mnie ze swojego morderczego uścisku, popychając brutalnie na ścianę. Tylko na to czekałem. Łapię go za ramię i wykręcam do tyłu. Adam syczy z bólu. Nie spodziewał się, że umiem się obronić.
- Myślę, że za dużo wypiłeś. Jeden raz ci daruję. Jeden raz. Odczepisz się od Diany, albo załatwimy to inaczej – ostrzegam go.
- Tak bardzo ci na niej zależy? Nie przeszkadza ci fakt, że nie tak dawno temu wystarczyłoby, abym pstryknął palcami, a ona była gotowa rozłożyć przede mną nogi?
- Mylisz się. Zrobiła to tylko po to, aby wzbudzić we mnie zazdrość. Jak sam widzisz, podziałało. Teraz jest tylko moja – posyłam mu pewny siebie, wredny uśmieszek. - Dzięki, Adam. To twoja zasługa, że jesteśmy razem. A teraz spadaj – uwalniam go z uścisku i poprawiam ubranie, które mocno mi pogniótł. Nie chcę, aby Diana wiedziała, co zaszło między nami.
Adam przez chwilę wpatruje się we mnie z taką miną, jakby nie rozumiał co właśnie powiedziałem, rozcierając obolałe ramię.
Gdy chcę wyjść z łazienki, zostawiając go samemu sobie, łapie mnie i mocno uderza w brzuch. Bezwiednie osuwam się na podłogę, kuląc.
- To dopiero początek, laluniu... - uśmiecha się i wychodzi.
Mam dziś zły dzień. Bardzo zły.
Z trudem się podnoszę. Adam chyba coś trenuje, bo jego cios był naprawdę mocny.
Gdy wychodzę z łazienki, on grzecznie siedzi przy stoliku i popija piwo w towarzystwie swojej dziewczyny i kilku kolegów. Podchodzę do Diany. Pochylam się nad nią i namiętnie całuję w usta. Dziewczyna przyciąga mnie bliżej, zaplatając ramiona wokół mojej szyi i wzdycha z zadowolenia.
- Wracamy? - pytam, podtrzymując ją, bo jej nogi zdają się lekko drżeć.
- Jessie... - tuli się do mnie, szukając odpowiednich słów.
- Proszę, wracajmy do domu – delikatnym gestem zakładam jej kosmyki włosów za ucho.
- Jeśli chcesz... - szepcze cichutko.
- Weź swoje rzeczy. Taksówka już na nas czeka – puszczam ją na chwilę, by mogła zabrać torebkę i płacę za drinki, zostawiając spory napiwek barmanowi. Biorę Di za rękę i wyprowadzam z klubu. Adam zdaje się szaleć z zazdrości. Właśnie o taki efekt mi chodziło.
Gdy jesteśmy już w aucie, otulam się ramionami, bo nadal boleśnie odczuwam łazienkowe starcie.
- Jessie... Brzuch cię boli?
- Troszeczkę.
- Mogłeś mi wcześniej powiedzieć – spuszcza wzrok, nadal lekko zarumieniona po naszym małym przedstawieniu.
- Nie przejmuj się – całuję ją w rękę – nic mi nie jest. Za dużo wypiłem i niewiele jadłem. Rano będę jak nowy – uśmiecham się pogodnie, by uśpić jej czujność.
- Przepraszam. Wczoraj wróciłeś. Pewnie nadal jesteś zmęczony, a ja samolubnie kazałam ci zabrać się do klubu...
- Cieszę się, że to zrobiłaś. Świetnie się bawiłem, a ty?
- Jessie... - zaczyna cicho, ale szybko się wycofuje.
- Chodzi ci o pocałunek, tak? Przepraszam, trochę mnie poniosło. Adam mnie wkurzył i tak jakoś wyszło.
- Jessie... Wolałabym, abyśmy się więcej nie całowali – pomimo ciemności doskonale widzę jak jej policzki płoną żywym ogniem.
- Dlaczego? - dziwię się.
- Bo źle się tym czuję.
- Zrobiłem coś nie tak?
- Nie, ale mam wyrzuty sumienia, że cię wykorzystuję. Mieliśmy tylko udawać, a ty bierzesz to troszeczkę zbyt poważnie...
- Zbyt poważnie? - moje oczy robią się wielkie ze zdziwienia.
- My tylko udajemy parę, pamiętasz?
- Pamiętam. Myślałem, że wolisz...
- Nie – przerywa mi. - Wolę, abyśmy się nie całowali. Chyba, że będzie to absolutnie konieczne. Zgadzasz się?
- Tak.
- Dziękuję – całuje mnie w policzek i wysiada pośpiesznie z taksówki.
Nawet Diana mnie nie chce...
- To gdzie teraz, proszę pana? - taksówkarz przerywa moje rozmyślania.
Podaję mu adres mieszkania, a gdy jesteśmy już na miejscu, niechętnie wysiadam i wracam do domu. Zdejmuję ubrania, rzucając je gdzie popadnie i leję wodę do wanny. Dochodzi czwarta rano. Jestem głodny, a sklepy otwierają dopiero za dwie godziny. Postanawiam poczekać, próbując się zrelaksować, lecz na niewiele się to zdaje. Brzuch nadal boli, a serce... Wolę o tym nawet nie myśleć.
Sięgam po telefon i włączam muzykę. Chciałbym chociaż przez chwilę porozmawiać z bratem, ale o tej porze z pewnością nie odbierze. Poza tym nie mam co liczyć na to, że mnie pocieszy. To nie w jego stylu. Jest zimny i poważny. Zazwyczaj wita się ze mną uściskiem dłoni, traktując jak potencjalnego partnera w interesach, a nie brata. Ostatni raz przytulił mnie po pogrzebie rodziców. A potem zamknął się w sobie, skupiając na karierze. Czasami żałuję, że nie jestem taki jak on...
Mój telefon wydaje dźwięk, informujący o nowej wiadomości. Przez chwilę wpatrując się ekran. Kto, oprócz mnie, nie śpi o tej porze? Może to Diana o czymś zapomniała? Ale to nie ona...

Nowa wiadomość : Od Podły Szantażysta
„Odwiozłeś Dianę do domu?”

Nowa wiadomość : Do Podły Szantażysta
„Tak. Pod same drzwi i poczekałem, aż wejdzie do środka.”

Nowa wiadomość : Od Podły Szantażysta
„Dziękuję.”

Nowa wiadomość : Do Podły Szantażysta
„Nie ma za co. To mój obowiązek.”

Nowa wiadomość : Od Podły Szantażysta
„Dlaczego nie śpisz?”

Co to za pytanie? Sam też nie śpi...

Nowa wiadomość : Do Podły Szantażysta
„A Ty?”

Nowa wiadomość : Od Podły Szantażysta
„Właśnie skończyłem pieczenie. Za chwilę jadę do domu.”

Więc nadal jest w pracy... Nic dziwnego, że rano zawsze jest w złym humorze, skoro tyle czasu spędza zamknięty w kuchni.

Nowa wiadomość : Od Podły Szantażysta
„Jessie... To wszystko potoczyło się nie tak. Powinieneś być ze mną, a nie z nią. Wiesz o tym, prawda?”

Nic już nie wiem... Mam mętlik w głowie i czuję się nikomu nie potrzebny. Nawet Dianie. On też mnie dziś odtrącił, a teraz spodziewa się... Czego ode mnie chce?

20 komentarzy:

  1. No wiesz co Kitsuniu a ja już myślałam ,że taki długi rozdział a ty po porostu przekopiowałeś tekst kilka razy xD

    Ale mnie ta typiara irytuje
    no wybacz ja nie lubie takich dziewczyn
    i to "bierzesz to zbyt poważnie"
    NO LOL ON SIĘ STARA BYĆ CHŁOPAKIEM 10/10
    chyba jej nie polubie

    nawet moja milośc Collim mnie zirytowała
    O FACETA SIE WALCZY DEKLU
    i moje biedne słoneczko Jessie! D:
    (to imie wywołuje u mnie taką empatie do niego)

    baka rodzeństwo -.-

    i fsumie..Polubiłam Adama xDDD(moze to przez to ,że mój bff ma tak na imie xD?)
    Orangutan xDDDDDDDDDDDDDDDDDDdd

    Rozdział mi się podobał (ale serio ja się wkurzam ale ja to lubie)
    więc powodzonka! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Yagódko, że zwróciłaś mi uwagę. Ten internet na kartę mnie wykończy. Działa jak chce i kiedy chce. Próbowałem skopiować tytuł, a skopiował się cały tekst. 3 razy...
      Akcja ciągle się rozwija. Obiecuję, że kolejny rozdział będzie dłuższy :) Specjalnie dla Ciebie :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. och kitsuniu aż się zaruminie .//////.

      P.S
      ostatnio zapomniałam wspomnieć ale wygrałeś nazwą Collina xD

      Usuń
    3. Yagódko, rumieniec o tej porze cieszy mnie podwójnie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Oh, ah! Piękne! Rozdział emocjonujący!
    Jessie, masz przewalone w życiu [*] Chodź, przytule *tuli kładąc brodę na czubek głowy i kołysze* Ciiii, już dobrze <3
    Oj Diana! Dziewczyno nie narzekaj! Co ty robisz? On chce być ideanalny, a ty go jeszcze opierdzielasz.
    Collin, różyczko ty moja, też masz kurde rozterki życiowe! D: *Też tuli*
    Co tu się dzieje! Bomba emocji.
    Adam, ty orangutanie. Co to ma być? CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ?! .-.

    Wegi
    Ps. Tak Ci szczerze powiem Kitsuś, że Jessie przypomina mi Ciebie. Jest taki kochany no i… kurde nie wiem :o Taki Kitsusiowaty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. WODOSPADY

      Usuń
    2. Czasem mówią ci, że nie dasz rady...
      To jest piosenka przewodnia naszego obozu xdd śpiewają ją wszyscy ale nikt nie wie czemu

      ~ZuSkaa

      Usuń
    3. Wegi, pozwoliłem sobie napisać do Ciebie maila. Widzisz co ta tęsknota ze mną robi :D
      Jessie jak ja... Hmm... Coś w tym jest :D Zgadniesz co nas łączy? :P
      Czekolada będzie miała swoją kontynuację pewnie jutro, przynajmniej mam taką nadzieję. Taki mini-prezent powitalny :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Przeczytałam i odpowiedziałam :D Szczrze to trochę się śmiałam! :D
      Oczywiście stosunek do kobiet! I kulturalność, i czekolada! A! I jest zadziorny :D
      Ja Ci odpisze później, bo po poerwsze mam 16 % baterii i nie mogę nigdxie podładować, a po stugie jadę właśnie z 16 % 30 godzin do domu autokarem .-. Kitsuś, pomocy :'c

      Wysyłam herbatki na rozgrzanie!
      Wegi

      Usuń
    5. Byłaś blisko :D Moim zdaniem łączy nas to, że obydwaj jesteśmy słodcy i uroczy :D
      Też do Ciebie napisałem i jestem gotowy na Wasz powrót :) Nowy rozdział zamiast kwiatów :D Przyjmiesz, czy mnie z nim pogonisz? :P
      Szczęśliwej podróży.

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. To było zbyt oczywiste, żeby o tym pisać :D
      Powróciłam, ale muszę zmartwychwstać! Czuję się jak po kolejkach górskich. Okropne xp
      Przyjmę z otwartymi ramionami!

      Wegi

      Usuń
    7. To teraz grzecznie do łóżeczka, a jak już się wyśpisz, Twój blogowy mąż czeka z nowym rozdziałem :D
      Cieszę się, że dotarłaś bezpiecznie do domu :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. No ej! Jessiemu teraz przykro jest. Di mu powiedziała, że bierze to zbyt poważnie to się teraz chłopak załamie.
    Niech on się bierze wkońcu za tego Collina <3
    Słyszałam Kitsune, że ciulową pogodę masz na wakacjach. Szczerze to zazdroszczę, troszku deszczu by się tu przydało. Dobrze, że już dzisiaj wyjeżdżamy. Jutro rano już będę miała darmowego neta yeeey!
    Ty nawet nie wiesz człowieku jak ja tęsknie :)
    Rozdział super słodki, emocje i w ogóle <3

    ~ZuSkaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jessie się nie załamie. Będzie miał inne zajęcia, ale o tym już niedługo. Może na bal go wyślę, albo sprzedam. Albo i to, i to :D
      Ja też tęsknię. Bardzo. Jest mi przykro, że dobrze się tam bawicie, śpiewacie i się opalacie, a tu powrót do domu się szykuje. Macie plany na resztę wakacji? Nie chcę, żebyście się nudziły.
      Życie bez internetu to nie życie, a wegetacja.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Planów na resztę wakacji jest w ciul i więcej. Wracamy z Wegi z Włoch i zaraz za tydzień jedziemy nad polskie morze. Poprostu bajka <3 W między czasie planujemy jeszcze nockę u przyjaciółki, także będzie się działo.
      A ty Kitsune? Gdzie jeszcze ruszasz? Mam nadzieję, że wtedy będziesz miał piękną pogodę :)
      Ściskam mocno :* i czekam na kolejny rozdział

      ~ZuSkaa

      Usuń
    3. Nie ma to jak dobry plan :)
      Właśnie skończyłem nowy rozdział. Wrzucę go jutro, w ramach prezentu powitalnego :)
      No właśnie ja chcę tu zostać do końca września :D Jak nic się nie zmieni, to będę się bunkrował przez kolejne tygodnie, aż mnie stąd zabiorą do domu.
      Liczę na to, że nie będzie tak źle i słońce zaświeci też dla mnie.

      Pozdrawiam i czekam na wiadomość, że dotarłyście szczęśliwie do domu :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Skoro i tak ci lata moja opinie, to jej nie będzie. Macham tylko łapką na "cześć"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem o co chodzi, ale cześć :) Miłego wieczoru :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Hej,
    odnoszę wrażenie, że Collin ma jakieś rozdwojenie jaźni, raz podły, a drugi raz już milutki, oj bieddy Jasse odtrącił go teraz to przykre, i jeszcze Diana pomaga jej chce być dobrym chłopakiem, a ta co...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka, hejka,
    wspaniale, mam takie wrażenie jakby Collin miał rozdwojenie jaźni... raz jest podły, a za chwilę milutki, oj biedny Jassie, odtrącił go teraz to przykre, i jeszcze Diana pomaga jej chce być super chłopakiem a ta co....
    weny, weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń