wtorek, 19 lipca 2016

Kostka X

 

„Czekolada


Kończę pracę i uciekam prosto do samochodu. Znowu pada... Opieram dłonie na kierownicy, ale nie odpalam silnika. Dlaczego? Dlaczego to musi być on? Czemu całując się z Dianą nie czuję nic, a wystarczy sama jego obecność, abym pragnął... A gdyby tak posłuchać podszeptów Collina, rzucić jego siostrę i może wtedy... Nie! Jeśli to zrobię, Adam skrzywdzi Di! Poza tym, Collinowi też na mnie nie zależy. Zaciągnie mnie do łóżka, a gdy się ze mną zabawi, porzuci.
Moje rozmyślania przerywa telefon od brata, na który bardzo długo czekałem.
- Justin, nareszcie! Długo kazałeś mi czekać! Co u ciebie słychać?
- Nie ekscytuj się tak. Głowa mnie boli – jego głos jak zawsze jest ponury.
- Przepraszam. Jak dzieci? - pytam z nadzieją w głosie, że dopuści mnie do jakichś rodzinnych tajemnic, od których oddzielony jestem tysiącami kilometrów.
- Dobrze.
- Tylko dobrze? - próbuję coś z niego wyciągnąć.
- Są zdrowe, co jeszcze mam ci powiedzieć?
- Nic. Przepraszam. Nie chciałem być nachalny – tłumaczę się. - Przyślesz mi nowe zdjęcia dzieciaków? Chciałbym...
- Jessie! Jestem zajęty. Nie mam czasu na bzdury. Narobisz sobie zdjęć jak przyjedziesz na święta – ostry ton gasi resztki mojego entuzjazmu.
- Przepraszam – szepczę. - Nie chciałem cię denerwować. Dziękuję, że do mnie zadzwoniłeś.
- Wybrałeś już studia? - przechodzi do swojego ulubionego tematu.
- Jeszcze nie, ale sprzedano moje zdjęcia do bardzo dużej kampanii i już niedługo...
- Wolałbym posłuchać jak opowiadasz o uniwersytecie – wzdycha niezadowolony. - Marnujesz czas na bzdury. Kariera modela trwa chwilę. Czym później będziesz się zajmować? Pomyślałeś o tym?
- Jeszcze nie... – przyznaję cicho.
- No właśnie! Sądzisz, że mało mam zmartwień?! Masz już dziewiętnaście lat! Pora wziąć za siebie odpowiedzialność.
- Myślałem, że będziesz zadowolony... Bardzo dużo zarabiam. Odłożyłem pieniądze na mieszkanie i studia.
- Jesteś krnąbrny i uparty. Masz wybrać porządną szkołę. Skończyć prawo albo ekonomię. A co ty robisz? Wygłupiasz się tracąc czas! W dodatku zawracasz mi głowę pisząc setki wiadomości – znowu wzdycha niezadowolony.
- Przepraszam. Ostatnio mówiłeś, że pojedziesz do Mediolanu w interesach. Myślałem, że moglibyśmy się spotkać i dlatego-
- Byłem w Mediolanie, to prawda. Nawet się zastanawiałem, czy do ciebie zadzwonić, ale miałem dużo pracy. Poza tym zobaczymy się w święta, prawda?
- To dopiero za kilka miesięcy – wypominam mu. - Nie przeszkadza ci, że nie widzieliśmy się tak długo? Nie znam twojej żony, nie widziałem dzieci. Myślałem, że będziesz chciał-
- Jessie, nie mam czasu na bzdury. Chciałeś porozmawiać, więc rozmawiamy. Liczyłem na to, że wydzwaniasz do mnie po to, by pochwalić się, że rozpoczynasz szkołę. Tymczasem jak zawsze tracisz tylko mój czas.
- Justin... Jesteś moją jedyną rodziną. Nie mam nikogo innego. Nawet zadzwonić nie mam do kogo, a ty się dziwisz, że zależy mi na tobie i twojej rodzinie?
-  Przecież teraz rozmawiamy. Mów o tych swoich ważnych rzeczach. Tylko szybko. Za trzy minuty mam zebranie rady nadzorczej – kolejny raz wzdycha, okazując mi swoje znudzenie. - Poza tym skoro tak bardzo zależy ci na rodzinie, to załóż swoją. Poszukaj sobie dziewczynę. Postaraj się o dziecko. Chyba nie muszę ci tłumaczyć jak się to robi, prawda? - parska śmiechem do słuchawki, a mi pęka serce z bólu.
- Nie, Justin, nie musisz – ocieram niechciane łzy. - Dziękuję, że do mnie zadzwoniłeś.
- Nie dziękuj. Od tego masz brata. Jednak następnym razem chcę usłyszeć o uniwersytecie, jasne? I żadnych więcej wiadomości, czy maili. Mam gdzieś w co cię ubrali i ile na tym zarabiasz. To nie jest prawdziwa praca.
- Dobrze, żadnych wiadomości.
- Muszę kończyć, cześć – rozłącza się przed czasem. Zostały mi jeszcze prawie dwie minuty...
Rzucam telefon na siedzenie, jakby był jadowitym wężem i ukrywam twarz w dłoniach. Dam sobie radę. Zawsze dawałem...
Po chwili Justin przysyła mi wiadomość o treści „Masz”. W załączniku zdjęcie. On, jego żona i dzieci. Tak bardzo urosły... Wszyscy tacy uśmiechnięci i zadowoleni. Nasza rodzina też kiedyś tak wyglądała... Przecieram oczy i odpalam silnik. W tej samej chwili spostrzegam Collina, który wpatruje się we mnie, stojąc na progu Fantazji. Wrzucam wsteczny i szybko odjeżdżam. Rozmowa z nim to ostatnia rzecz jakiej teraz pragnę. Mam tylko nadzieję, że nie widział jak płakałem.
Nie chcę wracać wracać do pustego mieszkania, zbyt roztrzęsiony po rozmowie z bratem, ale nie mam tu żadnych bliskich czy znajomych, więc jadę do centrum handlowego. W wolnym czasie odwiedzam sklepy z zabawkami i wyszukuję takie, które mogłyby się spodobać dzieciakom. Kilka już kupiłem, ale to za mało. Ostatecznie to będzie nasze pierwsze spotkanie. Zależy mi na tym, aby mnie polubiły. Po zakupach idę na kolację i do kina. Obładowany kolorowymi torbami dopiero późnym wieczorem wracam do domu. Na szczęście jestem zmęczony i szybko zasypiam, nie zadręczając się zbędnymi myślami.
Niestety, nie każdy idzie w moje ślady. Są tacy, którzy nie śpią i piszą smsy...

Nowa wiadomość : Od Podły Szantażysta
„Dlaczego płakałeś?”

Cholera, jednak mnie widział! Co teraz? Najlepiej będzie go zignorować i udawać, że śpię. To dobry plan. Spadaj, Collin. Chowam się pod kołdrą i udaję, że mnie nie ma.

Nowa wiadomość : Od Podły Szantażysta
„Masz 30 sekund na odpowiedź, chyba że wolisz osobiście wszystko mi wyjaśnić...”

Oszalał? Osobiście? I co jeszcze? Przyjedzie tu w środku nocy? Jasne, już to widzę... Pani Brown potraktuje go jako włamywacza i wezwie policję. Niech oni się nim zajmą.
Pani Brown... Ma już swoje lata i sporo zmartwień z powodu problemów zdrowotnych męża... Odwiedziny Collina, który dobija się do drzwi to zbędna atrakcja...

Nowa wiadomość : Do Podły Szantażysta
„Odczep się. Jest środek nocy. Chcę spać!”

To powinno załatwić sprawę. Czekam w napięci przez kilka minut, ale nic się nie dzieje. Zrozumiał... Okrywam się kołdrą i próbuję zasnąć.
Telefon dzwoni... Wściekły spoglądam na wyświetlacz.
- Collin! Daj mi spać! - zirytowany krzyczę do słuchawki.
- Otwórz drzwi – odpowiada spokojnie, jakby odwiedzanie znajomych przed czwartą rano było najnormalniejszą rzeczą na świecie.
- Ty chyba nie...! - aż boję się dokończyć zdanie.
- Otwórz, Jessie. Musimy porozmawiać. Teraz – naciska na mnie.
- Nie chcę.
- Ale ja chcę. Równie dobrze mogę je wyważyć – podpowiada mi słodkim głosem. - Co wybierasz?
Niechętnie opuszczam ciepłe łóżko. Przekręcam zamek. Zaskakuje mnie, jakby tylko na to czekał i natychmiast wchodzi do środka. Jest ciemno. Nie zdążyłem włączyć światła. Wygląda jak złowieszczy cień, który czaił się pod łóżkiem, gdy byłem mały... Zapala światło, które razi mnie w oczy. Ma na sobie czarną skórzaną kurtkę i czarne rękawiczki, a w dłoni ściska kask.
- Collin, czy ty nigdy nie śpisz? - marudzę, kierując się na kanapę, bo zimno mi w stopy. Podciągam nogi do góry i oplatam je ramionami, układając głowę na kolanach. Czarnowłosy odkłada kask  oraz rękawiczki na stole i siada obok mnie.
- Dlaczego płakałeś? - pyta spokojnie, zupełnie jakbyśmy rozmawiali o pogodzie.
- Nie płakałem – ucinam temat, ciaśniej obejmując się ramionami.
- Nie kłam. Widziałem jak rozmawiałeś z kimś przez telefon. Kto to był?
- Masz rację. To ja rozmawiałem, więc to moja sprawa. Mogę wrócić do łóżka? - pytam z nadzieją w głosie.
- Ostrzegam cię, Jessie, jeśli mi nie powiesz to-
- To co? Wykorzystasz mnie i nagrasz inny filmik do kolekcji? - unoszę głowę i spoglądam mu w ciemne oczy, które rozbłyskają gniewem.
- Gdzie telefon? - podrywa się z kanapy, rozglądając po niewielkim salonie.
- Co? - pytam zdezorientowany.
- Twój telefon. Gdzie jest?
- Po co ci mój telefon?
Collin nie odpowiada. Zamiast tego wchodzi do sypialni i włącza światło. Podążam za nim przyglądając się jak rozrzuca poduszki po posłaniu, aż udaje mu się odnaleźć upragniony przedmiot.
- Oddaj! - każę mu, lecz zupełnie to ignoruje. Zamiast tego odblokowuje ekran i przegląda historię połączeń.
- Justin... - imię mojego brata zabrzmiało w jego ustach niczym znienawidzone przekleństwo.
- Collin! Ostrzegam cię! - wyciągam dłoń po aparat, ale on nic sobie z tego nie robi.
- „Podły Szantażysta”, tak? - unosi na mnie wzrok i  spogląda tajemniczo. Policzki natychmiast palą mnie pod wpływem jego spojrzenia.
- Ma to swój urok, nie twierdzę, że nie – przesuwa palcami po dotykowym ekranie – ale ja wolę tak – uśmiecha się zadowolony, odkładając telefon z powrotem pod poduszkę.
- Dobrze się bawisz? - drwię z niego, lecz na wszelki wypadek nie zbliżam się do łóżka.
- Jeszcze nie. Jeśli jednak zerwiesz z moją siostrą i ściągniesz to, co masz na sobie, może być bardzo-
- Collin! Nawet tak nie żartuj! - ganię go.
- Dlaczego? - posyła mi śmiałe, lubieżne spojrzenie. - Wiesz, co mógłbym z tobą zrobić? - rozsiada się wygodniej, nie spuszczając ze mnie palącego wzroku.
- Nie wiem i nie chcę wiedzieć.
- Nie chcesz? - podnosi się powoli, zwinny niczym kot i zaczyna krążyć wokół mnie, nie dotykając. - Ja chcę. Bardzo. Rozebrać cię, a potem...
- Przestań! - bronię się, wyciągając przed siebie dłonie, by go odepchnąć i zwiększyć dystans między nami. Jednak Collin i to przewidział, bo łapie za moje nadgarstki i przyciąga bliżej siebie, opierając je na swojej klatce piersiowej. Ciepło jego ciała zdaje się promieniować przez skórzaną kurtkę. Czuję jak robi mi się gorąco.
- Spójrz mi w oczy – każe, ryzując kciukami wzory na moich nadgarstkach.
Podnoszę wzrok i spełniam jego polecenie.
- O czym rozmawiałeś z bratem? - pyta, nie przestając drażnić mojej skóry.
- O niczym.
- Jessie... - mruczy złowieszczo.
- Justin jest niezadowolony, bo nie poszedłem na studia. Nie podoba mu się, że jestem modelem. Każe mi wybrać uczelnię zanim odwiedzę go w święta.
- Co chciałbyś studiować?
- Nie wiem – odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Rozumiem.
- Tak? - dziwię się.
- Tak. Twój brat nie ma prawa narzucać ci swojego zdania.
- Tak jak twój ojciec nie miał prawa narzucać ci swojego? Nie rozmawiasz z nim, a ja nie chcę iść w twoje ślady – denerwuję się, próbując go bez powodzenia odepchnąć.
- Decyzja, którą podjąłem nie była łatwa, lecz dzięki temu żyję swoim życiem, a nie cudzym. Nie płaczę po kątach tylko dlatego, że ktoś powiedział mi coś przykrego.
- To nie twoja sprawa! Wynoś się! - tracę nad sobą panowanie.
Collin przyciąga mnie bliżej siebie i bez najmniejszego problemu rzuca na łóżko, układając moje dłonie po obu stronach głowy.
- Wszystko, co dotyczy ciebie jest moją sprawą – pochyla się nade mną i szepcze do ucha. - Boisz się, że jeśli nie posłuchasz brata, to stracisz rodzinę. Prawda jest taka, że twojemu bratu wcale nie zależy na twoim szczęściu. Nie dba o to czego ty chcesz, lecz narzuca ci swoje zdanie. Nie pozwalaj mu na to. Walcz. To twoje życie, a nie jego - unosi się i spogląda w moje szeroko otwarte ze zdziwienia oczy.
- Ja... - próbuję mu coś odpowiedzieć, ale zamyka mi usta pocałunkiem. Chciałbym uwolnić ręce, odepchnąć go... Albo przyciągnąć bliżej siebie... Nic nie mogę. Jego język powoli drażni się w moim. Zupełnie jakbyśmy mieli dla siebie całą wieczność, a czas stanął w miejscu.
- Jessie... - szepcze mi w usta, odsuwając się – zerwij z Dianą – uwalnia prawą rękę i przesuwa opuszkami po moim policzku. - Jeśli tego nie zrobisz, nie posuniemy się dalej.
- Ona mnie potrzebuje.
- Mylisz się. To ja potrzebuję ciebie, a ty mnie. Tylko to się liczy – wstaje, pozbawiając mnie swojej bliskości. Znowu czuję się samotny...
- Ty też kogoś masz – zarzucam mu, przypominając sobie blondynkę, którą całował w klubie.
- Jesteś zazdrosny?
- Nie – odpowiadam automatycznie, siadając na łóżku.
- Jesteś – uśmiecha się zadowolony.
- A jeśli jestem... to co z tego?
- Twoja zazdrość podsyca we mnie pożądanie.
- Collin, to nie jest zabawne – przerywam mu.
- Masz rację, nie jest. Pocałowałeś Dianę na moich oczach.
- Musiałem! Adam...!
- Sam się nim zajmę.
- Poradzę sobie – odpowiadam obrażony.
- Jessie – podchodzi bliżej i unosi moją brodę – nie będę czekać w nieskończoność.
- Wiem. Zauważyłem – popycha mnie z powrotem na łóżko i całuje bardziej brutalnie. Nie jest już troskliwy, a wymagający. Pozbawia mnie powietrza, sprawiając, że krew w żyłach płonie. A ja chcę więcej... Jego dłonie wsuwają się pod moją koszulkę, pieszcząc wrażliwą skórę na brzuchu.
- Myślisz, że dotykałbym cię tak ja teraz, gdybym był z kimś innym? - dyszy mi do ucha, gwałtownie nabierając powietrza. - Pragnę się aż do bólu, całym sobą i będę cię miał. Dobrze wiesz. Jednak najpierw zerwiesz z Dianą! - unosi się wyżej i bez najmniejszego problemu rozrywa materiał, wpijając ustami w zagłębienie mojej szyi. Jego usta ssą wrażliwą skórę.
- Collin... N-Nie... - proszę go, bojąc się, że zostawi ślady, których nie uda mi się ukryć podczas zbliżających się zdjęć.
- Wiem, że nie – drażni moje sutki językiem, przyprawiając o prawdziwe spazmy.
- Proszę cię... - błagam cicho, niezdolny do transformacji myśli w słowa.
- Mam przestać? - pyta, skubiąc mój prawy sutek zębami – czy chcesz więcej?
- Chcę... Nie przestawaj – proszę go, obejmując za szyję.
- Uwielbiam, gdy jesteś taki uległy.
- Collin... - spoglądam mu w oczy – pocałuj mnie – proszę nieśmiało.
- Pocałuję, ale nie w usta – uśmiecha się złośliwie, popychając z powrotem na poduszkę.
- C-Co chcesz zrobić? - unoszę się na łokciach, ale powstrzymuje mnie, kładąc palec wskazujący na ustach.
- Połóż się – rozkazuje.
- Ale... - protestuję cicho.
- Zobaczysz, spodoba ci się – obiecuje.
Nie mam innego wyjścia. Muszę mu zaufać.
- Jesteś taki... - spogląda na mnie z góry, przesuwając palcami po mojej nagiej skórze.
- Jaki?
- Od pierwszej chwili, gdy nasze oczy się spotkały, wiedziałem... - całuje mnie po obojczyku. - Spojrzałeś na mnie w taki sposób... - znowu przygryza skórę zębami, a ja krzyczę z rozkoszy. - Właśnie tak, Jessie. Chcę cię słyszeć. Poddaj mi się... - przesuwa językiem po lewym sutku, a ja zagryzam wargę. - Nie tłum tego. Daj mi to, czego chcę. Teraz. - Wgryza się w moją skórę. Zatapiam palce w jego włosach, jęcząc żałośnie.
- Collin!
- Wiem... - śmieje się cicho, zsuwając dresy z moich bioder.
- N-Nie, Collin – próbuję go powstrzymać, gdy orientuję się co chce zrobić, ale nie daje mi takiej możliwości, wsuwając sobie mojego członka do ust. Wyrywa mi się nieartykułowany dźwięk, który ciemnowłosy wita cichym pomrukiem zadowolenia. Bezwiednie zaciskam dłonie na prześcieradle, dysząc ciężko. Jego język doprowadza mnie do granic wytrzymałości, pieszcząc w taki sposób... - Collin! - nie umiem się już powstrzymać i dochodzę, zupełnie wyczerpany.
- Dobrze ci było? - szepcze, gładząc mnie po twarzy. Odwracam się na brzuch i w odpowiedzi mruczę coś niezrozumiałego. Czarnowłosy wstaje z łóżka i okrywa mnie kołdrą.
- Nie odchodź – próbuję złapać go za rękę, ale on tylko się uśmiecha.
- Śpij, jesteś wykończony. Jutro porozmawiamy – słyszę jego kroki, oddalające się w kierunku drzwi. Nie został ze mną. A ja chciałbym... Zasypiam, zanim dochodzi do mnie przerażająca prawda, którą uświadamiam sobie tuż przed zaśnięciem...

28 komentarzy:

  1. Łomatkoboskoopowiadaniowo!! Jestem w takim szoku, że aż zgubiłam spację! Noo!! Genialne to było!!
    Nie lubię brata Jessiego... Nienawidzę! No co za luj! Przez niego Jessie płakał! Zabiję i zakopie... Wegi mi pomoże, z pewnością.
    Tak mnie ten rozdział zainteresował, że usiadłam sobie w kącie sklepu i czytałam. Mama musiała do mnie dzwonić bo nie wiedziała gdzie jestem.
    Kitsune ty widzisz co ty ze mną robisz?? Nie martw się, i tak cię uwielbiam.
    Dlaczego Collin nie został?? Ja się pytam?
    Powtórzę jeszcze raz - GENIALNE!
    Nie ma to jak dobry rozdział na niechcianych zakupach. Ty nie wiesz chłopaku co ja tu przeżywam...
    Dziękuje, że to piszesz!

    ~ZuSkaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ZuSkaa zamieńmy się. Ja z Twoją Mamą bardzo chętnie - po wszystkich sklepach, nawet do jutra :D Żadne zakupy nie są mi straszne. A Ty kolejny rozdział skrobniesz, ok?
      Jak to dlaczego nie został? Bo Jessie nie zerwał z Dianą.
      Brat Jessiego jest fajny, no weź. Sympatyczny, troskliwy, opiekuńczy. Sama słodycz :P A jakie święta będą urocze :D Choinka, prezenty, dzieciaki :)
      Mam tyle weny, że przerobić nie ma jak :D ledwo skończyłem ten rozdział, a już planuję kolejny :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Moja mama się pisze na zakupy z Tobą <3 Najpierw się zapytała kto to Kitsune? a później powiedziała, że no okej może iść. To kiedyś tam się umówicie. Bo wiesz, ja na zakupach mogę być maks 15-20 minut i jak już coś sobie kupie to wolę wrócić do domu i posiedzieć nad dobrą książką albo anime. Albo nad Twoim opkiem oczywiście :)
      Nikt nie napisze "Czekolady" tak dobrze jak ty, więc ja odpadam. Nawet gdybym pisała z Wegi to chyba byśmy nie podołały.
      Weny do kolejnego rozdziału życzę i miłego wieczorku :) Do zobaczenia pod kolejną kosteczką. Już się nie mogę doczekać :*

      ZuSkaa

      Usuń
    3. Już lubię Twoją Mamę :) 15-20 minut... Wstyd! Dobre zakupy trwają kilka godzin i kończą się powrotem do domu, rzuceniem toreb z zakupami i natychmiastowym snem z wyczerpania. Wtedy budzisz się rano z myślą "było fantastycznie!" :D Powiedz Mamie, że pozdrawiam :)
      Ja też nie mogę się doczekać. Może zacznę pisać już teraz, to coś tam na jutro wyskrobię, ale nie obiecuję.
      Miłego wieczoru :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Moja mama też Cię pozdrawia :)
      Nie ważne kiedy dodasz rozdział, ja i tak będę czekała. :)

      ZuSkaa

      Usuń
  2. Mario, Rose i Shino! Co tu się zadziało?
    Jessie, ten twój brat jest 'trochę oschły'. Czyżby powtórka z dziadkiem? Hmm? Ruu, gdzie jesteś? Potrzebuję planu schowania ciała! Same sobie z ZuSką nie poradzimy!
    Ciekawi mnie na co zmienił w kontaktach nazwę 'Podły Szantażysta' Pewnie coś w stylu 'Mój krasz nad życie' :D
    Złote rady Collina! Dzwońcie na 'xxx-xxx-xxx'.
    I Collin aka mały sadysta sobie poszedł. Co teaz zrobisz Jessie? Jak z tego wybrniesz? Zostawisz Di? Nie mogę się doczekać następnej części!

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Nie dodajesz kostek do spisu treści!

      Usuń
    2. Bo ja ich nigdy nie dodaję. To zadanie Joleen :D Dzięki za przypomnienie. Powiem jej, że nie wywiązała się z zadania jak należy.
      Justin i dziadek? Mój dziadek? Mój kochany dziadziuś?! Aż mi się łza w oku zakręciła... Tęsknię za nim bardzo (nie tak jak za Erykiem, ale mam do dziadziusia wielki sentyment). Justin jest inny, zapewniam Cię. Nie powiem jaki, ale inny :D
      Telefonem też zajmiemy się w kolejnym rozdziale. Przecież Collin tak lubi pisać smsy :)
      Co zrobi Jessie? Hmm... Zobaczymy :) A co Ty byś zrobiła na jego miejscu?

      Twój Kitsune

      Usuń
    3. Och, tylko nie mów, że to ja ją pogrążyłam ;-;
      Przepraszam, że Ci przypominam :c J-Już nic nie mówię! Obiecuję!
      Inny? Bardziej… nieprzyjazny?
      Collin nawala esemesami jak jakaś nastolatka :D
      Tak szczerze, to nie wiem co bym zrobiła, bo nie znam jego przeszłości i tego, co by nim kierowało. Ba! Nawet teraz nie wiem ci nim kieruje. Ale jak to bym była ja. Taka JA. Prawdopodobnie zajęłabym się Adamem i dała do zrozumienia Di, że musi poszukać kogoś innego. Co do brata… pojechałabym mimo sprzeciwów i poznała dzieci. A Collina brałabym jak świerze bułeczki :D

      Wegi

      Usuń
    4. Spokojnie, nic złego się nie dzieje. Dobrze, że mi przypominasz. W czasie wakacji nie korzystam z telefonu, bo w mojej sieci internet tu nie działa, więc takie drobiazgi mi umykają. Na szczęście Mamusia zawsze na posterunku :D
      Tak naprawdę to wszystko jest bardzo proste, jak zawsze. Oni sami niepotrzebnie to komplikują. Muszę pomóc chłopakom ogarnąć sytuację, więc zagmatwam ją jeszcze bardziej :D Są wakacje, też mi się od życia coś należy :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    5. Ufff… ja zawsze sprawdzam takie drobiazgi. Ten blog musi być perfekcyjny! :D
      Kitsune, znowu łapiesz naturę lisa? *^* Nie byłbyś sobą zostawiając zbyt prostą fabułę :P

      Wegi

      Usuń
    6. Prostą? Nie wiem co to znaczy :P
      Jestem żądny akcji :)
      Joleen już poprawiła, tak jak chciałaś.

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. No teraz to mi się smutno zrobiło, czego ten debil nie zrozumiał w zdaniu "Nie odchodź"? Powinien go tulic całą noc a nie sobie iść... Teraz to juz zaczynam mieć mała obsesję xD a podobno po studiach człowiek dorasta, jak widać nie w każdym wypadku to tak działa :/ Rozdział cudo, serdecznie pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ on to bardzo dobrze zrozumiał, zapewniam Cię. Collin wszelkimi sposobami będzie próbował zmusić Jessiego do zerwania z Dianą. To był tylko mały przedsmak atrakcji, które go czekają :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Ee… Dzieńdobry! Przepraszam, że wcześnij cię nie przywitałam…
      No to ten… Witaj na naszym rodzinnym blogu! Mam nadzieję, że będziesz się tu dobrze czuć. :)

      Wegi wraz z czytelniczkami

      Usuń
    3. Ojej dziekuje za przywtanie, ja wiem ze będę dobrze sie tutaj czuł :D

      Usuń
    4. Nie ma za co :D Miło będzie Cię tu przyjąć!

      Wegi

      Usuń
  4. Ło jezusiku!
    Collin znowu wbił mu na chatę! :D
    Pan model nie ma się co martwić...ślady i tak zostaną xd buahah!
    Noo mówiłam, że brat zły ;-; Zuy i niedobry! ><
    A Jessie ciągle samotny ;-; Czemu on nie rozumie, gdzie leży źródło problemu nooo...zerwać z rudą *ciach*, olać brata *ciach* i problem rozwiązany xD

    ~Suzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Jessie zrobi tak jak radzisz, to postąpi egoistycznie, a jemu zależy na tym, by wszyscy byli szczęśliwi.
      Brat jest super. Nie jak dziadek, ale potencjał jest :)
      A jeśli chodzi o wbijanie na chatę to poczekaj na inne atrakcje, które przygotowałem :D
      Jasne, że zostaną ślady. Przecież o to chodziło. Suzy jak zawsze czytasz uważnie :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Umarłam.
    Kitsune ty lisie ty
    Dobra po kolei

    Justin xDDD czemu tak spedalone imię?
    Ale nie lubię go tak mnie serduszko bolało jak czytałam.
    Kutasiarz.

    Colin! Moje serce! Moje słońce! Moje życie!
    Gryź Gryź najlepiej aż do krwi! :DD

    Sceny łóżkowe Collina i Daniela są najlepsze...jesu Jessiego cały czas mi się z Danielem myli xD

    A tak przy okazji wszyscy cie porównują do Jessiego i ja tak czytam i czytam i takie aha
    Wybacz ale ja cie nie widzę tak! :C
    Poza tym jakby Kitsune był gejaszkiem to byłby seme
    Chyba...xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justin... Bo Joleen wybierała :) Nienawidzi piosenki Justina Biebera Love yourself, która mi się podoba i przez to tak go "ochrzciła" :D
      Ja jestem uke, Joleen to seme :D A chłopcy to nie moja bajka :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. tak głośno śmiechnąć dawno nie śmiechłam xD

      A więc łączą was tego rodzaju relacje?( ͡° ͜ʖ ͡°)
      hehehe

      Jak to się stało ,że skończyłeś pisząc yaojce?
      xDDDDD
      O! az mi się skojarzyło z anime fudanshi koukou seikatsu letnia sezonówka i śmieszkowo się zapowiada jakbys miał czas to obejrzyj (odcinek 3 minuty xD)

      Usuń
    3. Nie wiem jak to się stało. To był moment :D Pewnego dnia wyśmiałem jej mangę, a ona założyła tego bloga i kazała mi tu pisać, to piszę :D
      Chętnie zerknę na to anime, ale dopiero jak wrócę do domu, bo tu mam taki internet, że wstyd mi za niego...

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. wiesz co jest najgorsze
      ,że piszesz lepiej niż większość hard yaoistek

      Usuń
    5. To dobrze, czy źle, bo nie wiem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Hej,
    co za despotyczny człowiek, a brat naprawdę, Jassie nie powinien go słuchać, to jego życie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, ale co za despotyczny człowiek, a brat naprawdę, Jassie nie powinien słuchać go, to jego życie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń