niedziela, 6 listopada 2016

Rozdział XI


„Grzech


- Atakują? Kto? - rozkojarzony jego bliskością, z trudem kojarzę fakty.
- Tego nie wiem, ale nie mamy chwili do stracenia! - podrywa się z ziemi i podbiega do jednego z regałów, który jest szczelnie zapełniony książkami.
- Panie! - zdenerwowany Henryk wpada do pracowni, trzymając psa pod pachą. - Musimy uciekać!
- Dom jest chroniony. Nikt się tu nie przedrze – przypominam im. Dziwi mnie, że tylko ja zachowuję spokój. Przecież bariera jest niezniszczalna. Skąd ten nagły atak paniki w ich oczach?
- Nie tym razem – odpowiada mi Sin. Z łatwością odsuwa ważący chyba tonę mebel od ściany. - Jeśli jakiś demon zniszczy barierę, będzie po nas. Trzymajcie się tuneli po prawej stronie. Innych jeszcze nie sprawdzałem.
- Tuneli? Wiesz o czym on mówi? - z niepokojem przyglądam się Henrykowi.
- Ukryjemy się w podziemiach – informuje mnie, podchodząc do niewielkich drzwi, które były ukryte za regałem. - Tym przejściem dojdziemy aż do jeziora.
- Sin, na co czekasz? - poganiam krnąbrnego wampira, który jakby nigdy nic, wypatruje wrogów przez okno.
- Ja tu zostaję. Muszę ochronić dom. To mój obowiązek!
Służący podaje mi psa i otwiera skrzypiące drzwi. Odsuwa pajęczyny i zagląda do środka. Wyciąga coś z ukrytego pomieszczenia. Sin przechwytuje czarne, zakurzone pudełko, z którego wydobywa niewielkie sztylety, a także kryształową fiolkę z czarnym płynem. Ten dziwny eliksir, wylany na ostrza sprawia, iż zaczynają niebezpiecznie błyszczeć.
- Co to jest? - zaskoczony przyglądam się jego poczynaniom.
- Potem ci powiem. Zabierz go, Henryku i nie czekajcie na mnie. Jeśli nie wrócę do rana, zostańcie w podziemiach aż do przyjazdu Nefryta. Pomoże wam – popycha mnie w kierunku przejścia.
- Nie możesz tu zostać! Nie dasz rady obronić domu w pojedynkę! - protestuję, łapiąc go za nadgarstek.
- Nie bój się, Jack. W podziemiach będziecie bezpieczni – uspokaja mnie, zaglądając głęboko w oczy.
- A ty? - nie umiem ukryć zmartwienia w tonie swojego głosu.
- Potrafię o siebie zadbać. Idź już, szkoda czasu – nie bacząc na moje protesty, wpycha mnie do ciemnego wnętrza, po czym zamyka drzwi. Po chwili słyszę jak przesuwa regał na swoje miejsce.
- Panie, pośpieszmy się.
- Gdzie idziemy? - pytam mężczyznę, próbując dostrzec cokolwiek w smolistej ciemności, która nas otacza. Nawet smuga światła z latarki zdaje się być pochłaniana przez tą czerń.
- Musimy wyjść poza obręb domu – decyduje służący, ruszając naprzód.
Przechodzimy najpierw wąskim korytarzem, który prowadzi do piwnicy, a potem stromymi schodami schodzimy znacznie głębiej. Mam wrażenie jakbyśmy kierowali się do wnętrza ziemi. Na samym końcu znajdują się metalowe drzwi, na których wyryty jest herb naszej rodziny. Henryk przykłada do nich dłoń.
- Potrzymaj latarkę, panie. - Wiem, że używa swojej magii, bo powietrze zdaje się być naelektryzowane. Nie pytam go o to co robi i dlaczego, bo nigdy mi o tym nie opowie. Takie są zasady.
Co pewien czas dom zdaje się lekko drżeć, zupełnie jakbyśmy mieli doświadczyć trzęsienia ziemi.
- Próbują sforsować barierę – podpowiada mi. - Na szczęście ich zaklęcia są zbyt słabe. Poza tym Sin nigdy nie pozwoliłby komukolwiek przedostać się do jaskiń.
- Jaskiń? O czym ty mówisz?
- Zaraz sam się przekonasz, panie – słyszę głośne kliknięcie. Zamek został otwarty. Przechodzimy do kolejnego korytarza. Henrym wyciąga z kieszeni srebrną zapalniczkę, z którą się nie rozstaje, chociaż nie pali papierosów i podpala jedną z pochodni, umieszczonych tuż przy wejściu. Ogień rozprzestrzenia się w błyskawiczny sposób, zapalając także inne pochodnie, porozmieszczane wzdłuż kamiennych ścian. Po raz pierwszy od dawna mogę dokładnie przyjrzeć się otoczeniu. - Ta droga prowadzi wprost do jeziora. Zejdziemy do jaskini, która ukryta jest tuż pod jego powierzchnią – wskazuje na korytarz z prawej strony, o którym wcześniej wspominał Sin.
- A co znajduje się po lewej stronie? - pytam, przyglądając się pozostałym dwóm tunelom.
- Te przejścia prowadzą do innych miejsc.
- Innych?
- Daruj, panie, ale nie mogę ci powiedzieć – ucina temat, skręcając w wybranym kierunku. - Mam tylko nadzieję, że nigdy nie będę musiał z nich korzystać. Jak już zapewne zauważyłeś, dom położony w bardzo szczególnym miejscu. Część z podziemnych korytarzy znajdowała się tu wcześniej, a część została zbudowana przez księcia Klaudiusza. Przez stulecia zapewniały ochronę rodzinie.
- Wygląda to jak pozostałości o starej kopalni – zauważam.
- Panicz Sin twierdzi, że trzymał tu kiedyś smoka, ale ja mu nie wierzę – zaczyna się cicho śmiać. - Labirynt jest bardzo zwodniczy. Długo uczyłem się jak z niego korzystać, a i tak nie poznałem wszystkich przejść.
- Myślisz, że Sin je zna?
- Jestem o tym przekonany. Co więcej, uważam, iż część z nich sam zbudował.
- Jak to możliwe, by zbudował coś takiego i to pod domem? Przecież jest wampirem, a nie kretem!
- Panie, nie doceniasz jego możliwości. W dawnych czasach jego moc była znacznie większa niż obecnie.
- Jak ten czarny eliksir, z którego korzystał?
- O tak.
- Co to było?
- Nie wiem. Nie znam się na eliksirach.
- Kłamiesz! - oskarżam go.
- Nie kłamię – odwraca się w moją stronę. Jego jasnoniebieskie oczy nieco mnie dziś przerażają. Czuję się bezbronny i zdany na łaskę innych. A najgorsze jest to, że nikt nie mówi mi całej prawdy.
- Zawsze powtarzałeś, że bariera wokół posiadłości jest nie do ruszenia! To też było kłamstwo?!
- Panie, mówiłem ci już. Wszystko zależy o demona, który zdecyduje się ją sforsować. Jestem prawie pewny, że książę Cassian nie dałby rady tego zrobić, ale David Aaron jest człowiekiem o silnej determinacji.
- Dlaczego to robi?
- Jak to dlaczego? Chce pojmać wampira.
- Nie powiesz mi, że korzysta z czarnej magii tylko po to, by... - przerywam w połowie zdania, bo robi mi się niedobrze na samą myśl, że ten podły grubas miałby położyć swoje oślizgłe paluchy na moim Sinie.
- A dlaczego nie? Nie zauważyłeś jego wyjątkowej urody?
- To chore! I obrzydliwe!
- Wiem, lecz ludzie robili już gorsze rzeczy by pofolgować swojej chuci.
- Nie oddam mu go! Jest mój i należy do mnie!
- Cieszę się, że tak do tego podchodzisz, ale musisz pamiętać, iż kontrakt obciąża go w równym stopniu co i ciebie, a propozycja pana Davida to rodzaj ucieczki.
- Nie rozumiem.
- Panicz Sin został pozbawiony wolności. Zmuszono go do walki i opieki nad rodziną, a rodzina nie zawsze dobrze go traktowała. Sam wiesz, prawda? Gdyby był wolny, mógłby ukryć się w jakimś bezpiecznym miejscu lub żyć pod opieką księcia Cassiana, jak panicz Nefryt.
- Kontraktu nie da się zerwać. Nic na to nie poradzimy.
- Mylisz się, panie. Jest jedno wyjście.
- Serio? Jakie?
- Nie będzie ono dotyczyło ciebie, może któregoś z następców, zobaczymy. W każdym razie bardzo chciałbym doczekać tej chwili.
- Jakiej chwili? Powiedz mi! - nalegam na tego starego uparciucha, który kolejny raz karmi mnie szczątkowymi informacjami.
- Gdy panicz Sin zamieni w wampira któregoś z opiekunów.
- Masz na myśli, że ja miałbym... ? Nie ma takiej opcji, słyszysz! Nie zgadzam się! - moje krzyki odbijają się echem po opustoszałym korytarzu.
- Spokojnie, panie. Mówiłem ci już, że to nie będzie dotyczyło ciebie. Kontrakt mówi, że opiekun musiałby pokochać wampira na tyle mocno, by wyrzec się dla niego swojego człowieczeństwa, a biorąc pod uwagę twoją niechęć, a także plany panicza względem Nefryta...
- Sin nie zwiąże się z Nefrytem! Nie pozwolę na to! - wyrzucam z siebie, coraz bardziej zirytowany.
- Skąd wiesz? Może on także ma dosyć czekania na coś, co nigdy nie nastąpi?
Naszą rozmowę przerywa kolejny, tym razem znacznie potężniejszy wstrząs. Po ścianach sypią się drobne kamienie. Ten złowieszczy odgłos sprawia, iż przechodzi mnie dreszcz przerażenia. Vero zaczyna cicho piszczeć, wbijając pazury w moje przedramię.
- Nie martw się, panie. Nic nam tu nie grozi. Od lat różne widma i potwory próbowały się tu przedostać, ale nikomu nie udało się pokonać panicza. To wytrawny wojownik, który ma za sobą setki lat różnych doświadczeń.
- Trudno mi w to uwierzyć. Wygląda raczej przeciętnie.
- Jego postura nie ma tu nic do rzeczy. Liczy się hart ducha. No i jesteśmy – zauważam kolejne metalowe drzwi, które Henryk otwiera w podobny sposób, który zdążył mi już dzisiaj zaprezentować.
Przekraczając próg metalowego przejścia, byłem pewny, że znowu znajdziemy się w jakimś ciemnym korytarzu, prowadzącym donikąd. Z pewnością nie spodziewałem się ujrzeć... No właśnie, gdzie my się znajdujemy?
- Jesteśmy na zewnątrz?
- Nie. To diamentowa jaskinia. Kryształy osadzone w ścianach odbijają światło pochodni. Byłeś pewny, że to gwiazdy, prawda? - uśmiecha się do mnie życzliwie, gdy z otwartymi ustami podziwiam to przepiękne sklepienie.
- Niesamowity widok – zachwycam się.
- Nad nami jest jezioro. Mamy tu zapas wody oraz jedzenia. W razie potrzeby możemy tu spędzić kilkanaście tygodni i co najważniejsze, nikt nas tu nie znajdzie.
- Kilkanaście tygodni? Sin mówił przecież, że wróci przed nadejściem świtu.
- Wróci, jeśli przeżyje – poprawia mnie Henryk, odbierając mi psa i rozsiadając się wygodnie na miękkim posłaniu, które przypomina olbrzymi materac.
- Oczywiście, że przeżyje! Nie mów o nim takich strasznych rzeczy! - wzburzenie, które odczuwam, przyprawia mnie o mocniejsze bicie serca. Nic mu nie będzie. Jeszcze nie tak dawno temu sam podkreślał, iż Sin jest wspaniałym wojownikiem, a teraz robi wszystko, by okraść mnie z tych złudzeń? Nie ma szans, abym w niego zwątpił. Jestem pewny, że wróci. Musi wrócić...
Czas w jaskini mija nadzwyczaj wolno. Nie odczuwamy już skutków rzucanych na barierę zaklęć, lecz nie oznacza to, że atak dobiegł końca. Dokładnie obejrzałem pomieszczenie oraz rzeczy, które zostały w nim zgromadzone. Ktoś musiał przygotowywać się na taką ewentualność od dawna. Wszystko jest dokładnie przemyślane i popakowane. Nie brakuje nawet takich drobiazgów jak leki, nici czy środki czystości.
- To ty o to wszystko zadbałeś? - spoglądam w stronę starszego mężczyzny, który wertuje jakąś książkę, głaszcząc jednocześnie psa po czarnym łepku.
- Nie, panie. Panicz Sin w wolnych chwilach sprawdza wszystkie kryjówki i korytarze. Lubie się tu chronić.
­­­- Kilka dni temu, gdy przeszukiwałem posiadłość twierdziłeś, iż nie wiesz gdzie on jest – krzyżuję ramiona na piersi, czekając na jego odpowiedź.
- Bo nie wiedziałem. Sam widziałeś jak łatwo jest się zgubić w tych podziemiach. Wampiry świetnie widzą w ciemności. Poza tym panicz nie lubi, gdy narzucam mu się z pomocą. Wystarczy, że zgromadzę rzeczy z listy. Odpocznij, panie. Do świtu pozostały niespełna dwie godziny.
- Nie, wolę poczekać aż wróci.
Przez godzinę krążę po pomieszczeniu, które z każdą minutą coraz bardziej przypomina mi więzienie. Drażni mnie cisza, która tu panuje. W powietrzu czuć wilgoć, a oczy męczą się od niewielkiej ilości światła.
Coraz wyraźniej zaważam upływ cennego czasu. Wsłuchuję się w każdy szmer, który oznaczałby powrót wampira. Niestety poza popiskiwaniem Vero nie udaje mi się niczego więcej wychwycić.
- Gdzie on jest?! - irytuję się, bezustannie spoglądając na zegarek. - Powinien już tu być! Zaraz wstanie słońce!
- Zostało jeszcze piętnaście minut. Jestem pewien, że panicz Sin... - W tej samej chwili słyszymy dźwięk odsuwanych drzwi. Mocno poobijany wampir osuwa się na ziemię.
- Sin! Co ci jest?! Słyszysz mnie?! - zanoszę go na posłanie i układam obok służącego.
- Zwyciężyłem... - uśmiecha się blado do służącego.
- Jestem z ciebie dumny, paniczu – odpowiada mu. Czerwonowłosy zamyka oczy i zapada w sen. - Dzielny chłopak... - Henryk wyciąga rękę i głaszcze go przez chwilę po włosach. - Zajmij się nimi, panie. Mam obowiązki do wypełnienia – kładzie mi rękę na ramieniu, a po chwili zmierza w kierunku wyjścia.
- Gdzie się wybierasz?! Nie zostaniesz z nami?
- Nie. Muszę sprawdzić czy na górze jest bezpiecznie i czy nic nie zostało uszkodzone. Zamknę drzwi, więc zostaniecie tu tak długo, aż panicz się obudzi. Sam zdecyduje, czy wolno ci będzie opuścić jaskinię.
- Nie chcę tu zostawać! Wezmę Sina na ręce i pójdziemy z tobą!
- Nie! Panicz Sin ma za sobą walkę na śmierć i życie. Szybciej się zregeneruje śpiąc pod ziemią, z dala od słońca. Poza tym nie zapominaj, że przewodniczysz rodzinie i opieka nad tobą jest naszym priorytetowym obowiązkiem! - odpowiada mi ostro. - Pilnuj go, Vero! - wskazuje na mnie palcem. Psie oczy zaczynają błyszczeć w ciemności.
- Nie wykorzystuj magii na szczeniaczku!
- Nic mu nie będzie. Im szybciej nauczy się wypełniać polecenia, tym lepiej. Wkrótce się zobaczymy – znika w ciemności, zamykając jedyną drogę ucieczki.
- Świetnie... Lepiej być nie mogło! - wkurzam się. - Jak tylko stąd wyjdę, zaprowadzę nowe porządki w rodzinie!
Jednak zanim to nastąpi... Podchodzę do śpiącego wampira.  Jego ubrania zostały porozrywane. Ostatnie kilka godzin z pewnością nie spędził na podziwianiu kryształowych ścian. Biedak. Odkąd tu wrócił, bezustannie jest atakowany. Gdy pomyślę co ten bydlak David chce mu zrobić, to krew się we mnie gotuje.
- Nie pozwolę im cię tknąć – przeczesuję ogniste pasma jego włosów palcami. - Opracuję tak silny eliksir, że nawet demony nie tkną bariery, zobaczysz. - Sięgam po koce i szczelnie go okrywam. Kładę się obok niego i otulam ramieniem. Drobne ciało dopasowuje się do mojego.
Wczorajszego wieczora wydawało mi się, iż sytuacja jest mocno skomplikowana. W najśmielszych snach nie przypuszczałem, że będzie aż tak źle. Jako człowiek jestem zupełnie bezbronny. Nie umiem walczyć, w moich żyłach nie płynie magia. Jeśli niczego nie zrobię, prędzej czy później zginę, ciągnąc za sobą Henryka i Sina. Nie chcę także wszystkiego zwalać na barki nieśmiertelnego, jak czynili moi poprzednicy.
Dopiero gorzkie słowa służącego uświadomiły mi prawdę. Kontrakt założył nam obu pętle na szyje. Wydawało mi się, że tylko ja cierpię z powodu nakazów i zakazów w nim zawartych. A przecież on tkwi w tym chorym układzie znacznie dłużej... To się musi zmienić. Coś musi się zmienić. Zasypiam, utwierdzając się w tym przekonaniu.

25 komentarzy:

  1. Kitsune. Jestem przerażona tym faktem, ale opowiadanie o wampirach jest dobre :O PODOBA MI SIĘ OPOWIADANIE W KTÓRYM JEST WAMPIR. Aż wzięłam witaminy. Może mam gorączkę?
    Dobra. Przekonałam się, że opowiadanie… nie jest złe :p Od następnego rozdziału będę już komentować!

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bejbe, martwiłem się gdzie jesteś... Nie strasz mnie tak :D
      Oczywiście, że to jest niezłe opowiadanie. Wampir-uke rządzi podziemnym światem :D I nie tylko, ale o tym wkrótce :)
      Zdradzę Ci w sekrecie, że to nie jest jedyne opowiadanie o wampirach, które zamierzam napisać :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Przepraszam, już jestem bejbe. Mam nadzieję, że z tego strachu nie powiesz typowego tekstu "Helena, mam zawał" :D Żyję, tylko trochę się zgubiłam w świecie :p Dodatkowe kółka w szkole zajmują mi czas, a zapisałam się jeszcze na 3 z czego 2 mogą nie wypalić :D
      O kurde… Ja się boję. A co jeśli spodoba mi się bardziej? *dygocze przestraszona* No trudno… *wzdycha* chyba będę wampiro-zjebem jak moje przyjaciółki (ale nie na takim levelu! One dobijają 80, ja zostanę przy 10) :P

      Wegi

      Usuń
    3. A już myślałem, że będę musiał jakąś ekipę zmontować i jechać w Bieszczady na poszukiwania :D
      Wampiry są fajne. Serio :) Weźmy takiego Sinusia. No słodziak :D A Nefryt? Czarujący, lecz drapieżny :D Nie można przejść obok nich obojętnie :) Poza tym nie bój się. Zachowam się jak dobry senpai i będę miał na Ciebie oko :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Z tymi Bieszczadami to się trochę hamuj! Dopiero planujemy wycieczkę :D
      Jak miło Kitsune-senpai! Już się bałam, że zostanę sama z tym "problemem" :P

      Wegi
      Ps. A gdzie wszyscy? Mam nadzieję że nie odstraszam! :p

      Usuń
    5. Cieszę się, że się znalazłaś, cała i zdrowa :) Ekspedycja odwołana :D

      Twój Kitsune

      PS Wszyscy? Wydaje mi się, że w Bieszczadach :D

      Usuń
    6. Kitsune, dowaliłeś jak Hanka w kartony :D #suchartime

      Wegi
      Ps. A właśnie, ktoś zna jakieś suchary?
      Np: Najkrótszy żart o gejach?
      Ten tego :D

      Usuń
    7. Trzech gejów siedzi w wannie. Który ma dziś imieniny? Ten w środku :D
      Mój ulubiony :) Zawsze mi się przypomina, gdy ktoś wspomina coś o imieninach :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. No to masz wesoło :'D Jak ja bym sobie przypominałam jakiś żart na każdą okazję… to nazwaliby mnie Toster xd

      Wegi


      Usuń
  2. Hih,i czy tylko ja zobaczyłam malutką podpowiedź, co do tego jak potoczy się w przyszłości akcja? (Mam nadzieję, że tak ;D)

    Jaskinia z kryształami wyglądającymi jak gwiazdy *°* lisku kochany, właśnie kupiłeś tym moje małe artystyczne serduszko *^* [jakąś tam malutka część mego umysłu: brakuje tylko mi jeszcze tylko dwóch mężczyzn (np Sin i Jack... chociaż nie, Jack już jest) i uczucia między nimi, które aż prosi o więcej! Tak wiem trochę przesadzone...]

    To Heryś umie czarować O.o #o_em_dzi (#OMG) Czarownica się znalazła jedna -,- no trudno... myślałam, że jego super moc to to, że jest wszechstronny, a tu taka niespodzianka.

    Ale Sin będzie miał niespodziankę jak się już obudzi *lenny face* (A tu się nagle okazuje, że wampir to wampirzyca... wtedy bym dedła ze śmiechu :'D)

    ~Emy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To opowiadanie yaoi, nie ma szans na transformację w kobietę. Chociaż przewidziałem pewne niespodzianki, ale o tym wkrótce :D
      Mam ochotę na odrobinę romantyzmu, więc zobaczymy co z tego wyniknie :) Niech tylko Sin się obudzi :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Tak wiem, wiem... chociaż po tym jak Joleen-san wstawiła yuri i one-shot'a z "normalną" parą na bloga o yaoi (chociaż do tego nic nie mam) to teraz prawie niczego nie jestem pewna w 100%...

      Teraz tylko wyczekuje chwili, w której będę mogła wrzasnąć na całe gardło:

      WSTAWAJ SIIIIIIIIN!!!!!!!!!!!!!!!

      ~Emy

      Usuń
    3. Prędzej czy później ja też tak zrobię :) Oczywiście najpierw musiałbym wpaść na jakiś fajny pomysł na opowiadanie :D Jednak zanim to nastąpi, podręczymy trochę Jacka :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Hihi ^^ czemu wzmianka o dręczeniu wydaje mi się brzmieć słodko w twoim wykonaniu?

      ~Emy

      Usuń
    5. Bo jestem słodki :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Nie potwierdzam i nie przeczę ;)

      ~Emy

      Usuń
    7. Nie możesz zaprzeczyć z braku argumentów, ale potwierdzić to Twój obowiązek :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Hihi ^^ to wypełnie obowiązek i potwierdzam :3

      ~Emy

      Usuń
    9. Od razu lepiej :)
      Dziękuję, Emy :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. Nie ma za co Kitsune ;)

      ~Emy

      Usuń
  3. :D :D :D
    Zmiany! Tak tak! Zmiany dobre! ^з^ Wszelkie zmiany i przemiany.
    Jack mały naukowiec. Wierzymy w Ciebie w twój eliksir!
    *rozpływa się pod słodkością Sin-chana*

    ~Suzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jack rzeczywiście poszedł w kierunku zmian :D Biedaczek, czuje się nieco rozproszony, ukryty pod ziemią, sam na sam z wampirem... :D Ciekawe co oni tam robią? :P Z pewnością nie eliksiry :P

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Kiedy będzie kolejny rozdział? :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj :) Postaram się go wrzucić do południa.

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Hejka,
    wspaniały rozdział, a ja liczyłam na jakiś szkielet smoka, tak myślę i myślę sobie i doszłam, że może Henryk jest też jakoś przywiązany do posiadłości bardzo dużo wie i to jeszcze z tych dawnych stuleci, ciekawe co zrobi Jack...
    Wesołych Świąt życzę...
    weny, multum weny  życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń