poniedziałek, 28 listopada 2016

Rozdział XVII


„Grzech


Późnym popołudniem, gdy razem z Henrykiem jemy obiad przy kuchennym stole, niespodziewanie pojawia się porwany przez Nefryta chłopak.
- Dzień dobry – wita się nieśmiało.
- Dzień dobry. Wejdź, proszę – zachęcam go, by do nas dołączył.
- Jestem Milo...
- Demoniczny uczeń księcia Cassiana – kończę za niego wypowiedź.
- Kiepski ze mnie demon – śmieje się nerwowo.
- Ja jestem Jack, a to Henryk – wskazuję mu służącego, który bacznie przygląda się naszemu gościowi.
- Ty jesteś Jack?! - podbiega do mnie. - Opiekun Jack?
- Tak. Znasz mnie? - dziwię się euforii, malującej na raczej spokojnej twarzy jasnowłosego.
- Marzyłem o tym, by cię poznać. Jesteś związany kontraktem z Sinem, prawda?
- Tak – potwierdzam, nadal nie rozumiejąc skąd ten zachwyt.
- Masz szczęście! Oddałbym wszystko, by być na twoim miejscu!
- Szczerze wątpię.
- Wampir Sin jest niesamowity. Mógłby nauczyć mnie posługiwania się mieczem. Jest bardzo uzdolnionym szermierzem. Podobno sam Cassian nie zdołał go pokonać.
- Naprawdę?
- Nie wiedziałeś o tym? Zna się też na ziołach i eliksirach. Gdyby nie kontrakt, miałby rzesze własnych uczniów, a jest tylko twój. Zazdroszczę ci – wzdycha rozmarzony.
- Siadaj, proszę – Henryk nakrywa dla niego do stołu.
- Dziękuję.
- Może opowiesz nam jak to się stało, że wylądowałeś w kufrze Nefryta?
- No cóż... To przeznaczenie – czerwieni się lekko na twarzy.
- Przeznaczenie?
- O tak! Odkąd go poznałem, całe moje życie się zmieniło. Mam dwadzieścia trzy lata i pochodzę z niewielkiego miasteczka. Rodzice prowadzą zwykłe, przeciętne życie. Mama wykłada angielski, a tata jest urzędnikiem. Typowa klasa średnia. Oprócz mnie, mają jeszcze dwie córki. Obie siostry kończą studia. Jedna jest zaręczona i wiosną wychodzi za mąż. Na ich tle nie wyróżniałem się niczym szczególnym. Sami widzicie, zwykły ze mnie przeciętniak.
- To jak zostałeś uczniem księcia demonów? - mój służący zadaje pytanie, na które najbardziej pragniemy poznać odpowiedź.
- Od zawsze śniły mi się różne sny. Niektóre zwykłe, inne bardzo kolorowe. We śnie potrafiłem bez problemu przenosić się z jednego miejsca w inne. Umiałem także zawładnąć drobnymi przedmiotami.
- Podróżowałeś między wymiarami? Ciekawe... - Henryk zdaje się być znacznie lepiej zorientowany w sytuacji.
- Podczas jednej z tych sennych wypraw, znalazłem się w sypialni księcia. Kłócił się wtedy o coś z Nefrytem, a ja im przerwałem. Książę powiedział mi wtedy, że mam się nie bać, bo mnie odnajdzie i zabierze do siebie, skoro jestem obdarzony wyjątkowo silną mocą. Jednak mało mnie to obchodziło. Nie potrafiłem oderwać oczu od wampira, którego przy nim ujrzałem. Od razu skradł moje serce.
- Nefryt rzeczywiście robi spore wrażenie – zauważam.
- Wrażenie? To coś znacznie poważniejszego, niż tylko wrażenie. Nefryt jest cudownym stworzeniem nocy. Zwiedził cały świat, a do tego jest świetnym negocjatorem. Nikt tak jak on nie potrafi wykrywać szpiegów i spiskowców. Jest najpotężniejszym i najwierniejszym sojusznikiem księcia – wychwala różowowłosego pod niebiosa.
- To tylko upierdliwa, pastelowa pijawka, która działa mi na nerwy – Milo otwiera szeroko oczy ze zdumienia.
- Nie mówisz tego poważnie! Nefryt to chodzący ideał! Gdybyś go widział na zamku... Wszyscy się go boją. Wykrył spisek, który pozbawił tronu poprzedniego króla. Od tej pory książę ciągle pragnie mieć go przy sobie.
- Masz na myśli fakt, że obsypuje go prezentami i spełnia zachcianki, jak na przykład przymknięcie oczu na porwanie własnego ucznia? - przemawia przeze mnie złośliwość, której nawet nie chcę ukrywać.
- Mylisz się. To był mój pomysł.
- Twój?
- Tak. Uwielbiam Nefryta i chcę, aby przemienił mnie w wampira – młody demon najwyraźniej oszalał.
- A co z naukami Cassiana?
- Książę już dawno temu zauważył, że kiepsko sobie radzę. Potrafię bezbłędnie wychwycić tylko mniejsze klątwy i zaklęcia. Niestety, na tym koniec.
- Nie umiesz uzdrawiać? - spoglądam na zszokowaną twarz Henryka, który nie kryje oburzenia.
- Zdejmować zaklęć też nie umiem – przyznaje niechętnie. - Nie zmienia to faktu, że moja moc jest zbyt silna, by przebywać wśród ludzi. Mógłbym nieświadomie wyrządzić komuś krzywdę. Nie chcę tak ryzykować.
- Więc postanowiłeś, że zostaniesz wampirem? - wracam do jego ulubionego wątku.
- Nie będę zwykłym wampirem. Moim stwórcą będzie Nefryt. Najdoskonalsza istota na świecie.
- Brzmi to tak, jakbyś był zachwycony wizją zabijania innych dla krwi.
- Nefryt nigdy nikogo nie zabił. Potrafi nad sobą perfekcyjnie panować. Tak samo jak Sin. Do tego jest silny i … piękny – uśmiecha się na samo wspomnienie jego imienia.
- Piękny? - kpię. - Tylko dlatego chcesz zrezygnować z bycia człowiekiem?
- Kocham go!
- Obiecał Sinowi, że będą razem.
- Dał mu swoje słowo, ale jestem pewny, że jeszcze to przemyśli i zmieni zdanie. Nefryt i Sin nie są w sobie zakochani. Nie łączy ich ta szczególna więź, która pojawiła się między nami.
- Przestań opowiadać bzdury! Myślisz, że skoro pozwoliłeś mu napić się swojej krwi, to oznacza coś głębszego?! - irytuję się jego dziecinnym zachowaniem.
- Wiesz znacznie lepiej niż ja, że uczucia, które towarzyszy karmieniu nie da się porównać z niczym innym. Jest zupełnie wyjątkowe – wypomina mi. To prawda. Jednak czy samo pożądanie wystarczy, by zrezygnować z bycia człowiekiem?
- To tylko reakcja chemiczna – zaczynam wpatrywać się z obrus, by ukryć przed nim zażenowanie.
- Nazywasz reakcją chemiczną możliwość cofania się w czasie?! - zajadle broni swojego zdania.
- Cofania w czasie? Nie rozumiem.
- Więc ty nie cofasz się w czasie w chwili, gdy Sin pije twoją krew? - piwne oczy chłopaka zaczynają płonąć.
- Nie. W sumie to pierwszy raz słyszę o czymś takim.
- To co czujesz? Co widzisz? - dopytuje.
- Co czuję...? - świetnie, za chwilę zapadnę się pod ziemię ze wstydu. - No... Jest to dosyć skomplikowane i... Powiedziałbym, że... - zaczynam się jąkać, spoglądając nerwowo w kierunku mojego jedynego przyjaciela, który zamiast mi pomóc, spokojnie patrzy jak pogrążam się coraz bardziej.
- Nie widzisz dawnych czasów? Starożytni kapłani egipscy nie doradzają faraonom? Krzysztof Kolumb nie dogląda pakowania okrętów przed wyruszeniem w podróż?
- Nie – mamroczę w odpowiedzi.
- Zaskakujące – odpowiada chłopak, rozważając nasze, jak się okazuje, zupełnie odrębne reakcje.
- Zazdroszczę ci.
- Nie powiedziałeś mi o swoich doznaniach.
- Nie ma się czym chwalić. W moim wypadku to ciemne chmury, które zbierają się nad moją głową, przepowiadając same problemy.
- Po deszczu zawsze wychodzi słońce, panie – sarkazm Henryka psuje mi humor.
- Pan Henryk ma rację! Jack, tak się cieszę, że mogłem cię poznać! Tylko z tobą mogę otwarcie porozmawiać o wampirach! To jedna z najszczęśliwszych chwil w moim życiu! - wstaje od stołu i rzuca mi się na szyję, ocierając łzy wzruszenia... Proszę, niech mnie ktoś dobije...

- To niesprawiedliwe! - skarżę się Henrykowi, gdy zostajemy już sami, a Milo bawi się z Vero na podwórzu.
- Mówiłem ci setki razy, panie, że każdy człowiek reaguje w inny sposób – zniecierpliwiony mężczyzna wyciera naczynia ściereczką i odkłada je do szafek.
- On widzi przeszłość, a ja... Czuję się jak jakiś niewyżyty seksualnie dewiant! - uderzam pięścią w stół.
- Spokojnie, panie. To przecież nie twoja wina.
- Jak mam się nie denerwować?! Z każdą minutą coraz trudniej zapanować mi nad pożądaniem! Przecież jak tak dalej pójdzie, to mogę zrobić coś, czego będę bardzo, ale to bardzo żałować! - zrozpaczony, chowam twarz w dłoniach.
- Tego akurat nie musisz się obawiać. Panicz Sin nie podziela twoich uczuć, prawda? Poza tym jestem pewien, że w chwili, gdybyś posunął się za daleko, bez problemu cię spacyfikuje.
- Albo zabije – załamany siadam z powrotem przy stole.
- Panie, wiesz dlaczego wampiry łączą się w pary tylko i wyłącznie z innymi wampirami?
- Nie – odpowiadam szczerze, zaskoczony jego pytaniem.
- Bo mają pewność, że tylko taki związek nie wyrządzi krzywdy drugiej stronie. Możesz sobie fantazjować do woli o tym, że udaje ci się zaciągnąć panicza do łóżka, ale to tylko fantazje. Ludzie i wampiry nie sypiają ze sobą. Nawet gdybyś znalazł uznanie w oczach panicza, to ze względu na fakt, że jesteś człowiekiem, nie masz u niego żadnych szans.
- Dlaczego? - zranione ego każe mi podręczyć się jeszcze przez chwilę.
- Mógłby cię przypadkowo skrzywdzić lub pozbawić życia. Jestem pewny, że widziałeś jaki jest oszołomiony od samej krwi. Kochając się z tobą zatraciłby się jeszcze bardziej. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zaryzykuje życia opiekuna, nie mówiąc już o rodzinie – kończy swój wywód, odkładając ścierkę na miejsce. - Pójdę sprawdzić jak czuje się Milo. Moim zdaniem powinien odpocząć.
- Niesprawiedliwym jest także to, że do niego zwracasz się po imieniu, a do mnie zawsze mówisz „panie”.
- Życie – Henryk uśmiecha się szczerze po czym klepie mnie po ramieniu. - Wszystko się ułoży, zobaczysz.
Łatwo mu powiedzieć. To nie on rozbierał w nocy wampira. To nie on pragnął go zdominować, zedrzeć z niego ubrania i posiąść we własnym łóżku, zapominając o całym świecie. Dlaczego? Dlaczego to muszę być ja?
Przez chwilę przyglądam się swojemu odbiciu w szybie. Mam potargane, ciemnobrązowe włosy, które zazwyczaj zaczesuję do tyłu, bo nie lubię jak grzywka opada mi na oczy. Moje oczy także wydają mi się dzisiaj nieznajome i... obce. Kiedyś lubiłem swoje odbicie w lustrze. Podobałem się sobie. A teraz? Mam wrażenie, iż od tamtego czasu minęły wieki, liczone w pocałunkach i westchnieniach małego krwiopijcy.
Chcę go zobaczyć... Nacieszyć się jego obecnością. Utopić w zielonych tęczówkach. Dotykać...
Sfrustrowany idę do pracowni. Musze przejrzeć wszystkie formuły i poszukać eliksiru, który wzmocni barierę. Pokusa nie może mnie zdominować!

- Milo nie zje z nami kolacji? - pytam Henryka, zaskoczony nieobecnością chłopaka przy stole.
- Wydaje mi się, że znowu śpi. Panicz Nefryt różni się od panicza Sina. Codziennie zabiera mu sporo krwi – mężczyzna jest nieco zniesmaczony tym faktem.
- I pomyśleć, że sam sobie gotuje taki los...
- Może zaniesiesz mu kolację, panie, a ja w tym czasie zajmę się psem, dobrze?
- Używasz Vero jako wymówki? - zaczynam się śmiać.
- Powiedzmy, że wolę unikać pokoi panicza Nefryta.
- Boisz się go?
- To nie jest kwestia strachu, lecz innych wartości, którymi się kierujemy.
- A pies? On go lubi.
- Lepiej dmuchać na zimne.
- Jak chcesz. Ja nie mam nic przeciwko odwiedzinom na górze. Nefryt powiedział, że jest moim bratem.
- To doprawdy urocze. Proszę, abyś zachował czujność, panie. Panicz Nefryt jest mistrzem manipulacji.
- Nie boję się go. To tylko nieszkodliwy, rozpieszczony dzieciak. Daleko mu do tego, by wyprowadzić mnie w pole.
Zabieram tacę i bez najmniejszego oporu udaję się do różowego skrzydła. Nie kryję zadowolenia z tego powodu. Chciałbym jak najszybciej porozmawiać z Nefrytem w cztery oczy. Czuję, że musimy sobie wyjaśnić pewne kwestie.
Nie zdążyłem nawet zapukać do drzwi jego sypialni, które usłużnie mi otwiera.
- Witaj, Jack – uśmiecha się wesoło.
- Mogę wejść? Przyniosłem kolację dla Milo.
- Bardzo proszę – gestem zaprasza mnie do środka.
Odstawiam tacę i z fascynacją chłonę niezwykły widok, jakim są jego rozpuszczone, długie włosy, sięgające aż za biodra. Ma na sobie srebrną, satynową koszulę z długim rękawem oraz obcisłe, czarne spodnie. Jego uroda jest tak niebanalna, że równie dobrze mógłby uchodzić za przepiękną wampirzycę.
- Znowu mi się przyglądasz – w jego oczach dostrzegam iskierki rozbawienia.
- Przepraszam. Po prostu trudno oderwać od ciebie wzrok – bełkoczę zawstydzony.
- Podobam ci się bardziej niż Sin, prawda? - zaczyna mnie kokietować, siadając na białej pufie.
- Tego nie powiedziałem – bronię się. - Gdzie jest Milo?
- Jeszcze śpi.
- Jeszcze?
- Musi sporo odpoczywać. Możesz rozczesać mi włosy?
- Ja? Nie wiem, czy...
- Poradzisz sobie. Proszę, nie odmawiaj mi – odwraca się w moja stronę i podaje szczotkę z masy perłowej, po którą niepewnie sięgam.
Nefryt odwraca się do mnie plecami, lecz z zaciekawieniem obserwuje w lustrze.
Staram się być delikatny. Oddzielam niewielkie pasmo i przeczesuję. Różowowłosy przymyka oczy i mruczy z zadowolenia.
- Widzisz, świetnie sobie radzisz.
- Nie żartuj! To nie jest śmieszne!
- Ty jesteś śmieszny.
- Tak?
- Nawet bardzo.
- Co jest we mnie śmiesznego?
- Odkryłeś przede mną wszystkie karty – odwraca się, by nasze oczy mogły się spotkać.
- Nic takiego nie miało miejsca!
- Zapominasz o tym, że wiem o tobie wszystko. Widziałem cię we wspomnieniach Sina. Zmieniłeś się. Pogarda, którą tak się chełpiłeś, wyparowała. Jak to się stało, Jack? - zaczynam cofać się do tyłu, lecz Nefryt tylko na to czekał. Z kocim wdziękiem podnosi się z pufy i zmniejsza odległość między nami.
- Potrzebowałem więcej czasu, by oswoić się z sytuacją.
- Oswoić się? Ciekawa gra słów. Moim zdaniem tego ci właśnie brakuje – natrafiam na fotel, na który od razy zostaję popchnięty.
- Co robisz? - zaniepokojony przyglądam się jego poczynaniom. Błękitnooki zmusza mnie, abym usiadł na welurowym meblu, a sam sadowi się na moich kolanach i śmiało pochyla do przodu, układając dłonie na oparciu ponad moją głową. Wygląda niesamowicie pociągająco.
- Nie czujesz się pewnie w towarzystwie wampirów, prawda? Pora to zmienić – przysuwa się do mnie na tyle blisko, że nasze twarze dzielą zaledwie centymetry. Czuję intensywny, różany aromat jego skóry. Rozpuszczone włosy muskają moją twarz i spływają na ramiona. - Jesteś dziwny... - szepcze. - Fascynujący na swój sposób, nie twierdzę, że nie...
- Nie rozumiem do czego zmierzasz... - próbuję się odsunąć, lecz nie mam jak.
- Aby cię w pełni zrozumieć, muszę skosztować twojej krwi, którą mi podarujesz.
- Nie...
- Nie odmawiaj. Chcę tylko kropelkę. W zamian za to dam ci własną. To bezcenny dar. Nawet Milo odmówiłem tego zaszczytu.
- Twoja krew...? Miałbym ją wypić?
- Wiesz jak smakuje krew wampira?
- Nie.
- No właśnie. Poczujesz się po tym cudownie, zapewniam cię – uśmiecha się. Sprawiłeś mi radość, pozwalając zatrzymać przy sobie chłopaka, dlatego nie mogę być gorszy. Mój prezent musi być równie okazały.
- Czy to nie Sin powinien mi ją dać?
- Napięcie między wami sprawia, że mógłbyś nie docenić wrażeń, które niesie za sobą tak intymne doświadczenie  - obnaża swoje kły. - Poza tym moja jest znacznie słodsza. Zobaczysz... - Z niedowierzaniem obserwuję jak rani się w język, którym przesuwa po jasnoróżowych wargach. Zanim udaje mi się zaprotestować, łączy nasze usta w pocałunku...
Momentalnie czuję, że całe moje ciało przeszywa intensywny dreszcz. Impuls, który pobudza je do życia. Otwieram szeroko oczy, zszokowany tym doznaniem. Mam wrażenie, że po raz pierwszy widzę wszystko znacznie wyraźniej, słyszę nawet odległe dźwięki. Owiewa mnie zapach herbacianych róż. Otwierają się drzwi do świata, którego dotąd nie znałem. Jasność umysłu i zdobyta przeze mnie wiedza, układająca się w logiczną całość. Po raz pierwszy w życiu czuję, że nie ma przede mną rzeczy niemożliwych. Do tego ten niesamowity smak... Nie jest metaliczny i obrzydliwy, lecz słodki... Chętnie skosztowałbym więcej... Ostrożnie przesuwam językiem po jego wargach. Nie chcę zmarnować ani odrobinki...
Po chwili całe to oszołomienie mija, pozostawiając po sobie przyspieszony puls i mocno bijące serce.
- Podobało ci się? - pyta, przerywając pocałunek.
- Nigdy się tak nie czułem...
- Wiem... - ociera się o mnie wymownie, wdychając mój zapach. - Twoja kolej.
Nie wiem, czy tego chcę... Nie mam pojęcia co on ze mną wyprawia. Jestem pewny, że Sin bardzo się wkurzy, gdy się dowie, ale ciekawość nowych doświadczeń jest silniejsza niż strach przed nieznanym.
- Tylko jedną kroplę? - upewniam się.
- Więcej mi nie trzeba – mruczy, układając głowę na moim ramieniu.
Co powinienem zrobić w takiej sytuacji? Zgodzić się? Odmówić?
Nefryt sięga po moją dłoń i splata nasze palce. Jego skóra w dotyku jest inna niż skóra Sina. Wydaje się bardziej gładka, jakbym dotykał porcelanowej lalki.
- Co robicie? - zaspany głos Milo sprawia, że wampir odsuwa się ode mnie i spogląda na niego niezadowolony.
- Bawimy się.
- Bawicie? - chłopak nakłada okulary, by lepiej nas widzieć.
- Jack przyniósł ci kolację. Zjedz szybciutko, bo musisz mi pomóc – zeskakuje z moich kolan i wraca przed lustro. W ekspresowym tempie upina długie pasma, a potem tworzy z nich elegancki warkocz, który ozdabia drogimi kamieniami. - Nie bądź rozczarowany, Jack. Dokończymy kiedy indziej.
Młody demon posłusznie siada przy stole.
- Nie powinieneś pić krwi opiekuna. Zasady mówią, że...
- Milcz! Nikt nie pytał cię o zdanie – lodowaty ton nie pozostawia Milo żadnych złudzeń. - Jeśli piśniesz choć słowo Sinowi, odeślę cię do zamku, zrozumiałeś?
- Tak. Przepraszam – okularnik potulnie spuszcza wzrok.
- Ty także nic mu nie mów. Nie chcę go denerwować – szuka w lustrze mojego spojrzenia.
Kilkanaście minut spędzamy w ciszy. Czekam aż młody demon skończy posiłek, by odnieść tacę do kuchni. Chłopak wygląda dość mizernie. Jest blady i chudy, w dodatku zezłościł Nefryta, w którego wpatruje się w uwielbieniem.
- Co dokładnie będziemy robić? - przerywa ciszę, zadając wampirowi pytanie, dzięki któremu odzyskuje zainteresowanie swojego idola.
- Sin uważa, że ktoś mógł rzucić klątwę na Jacka. Sprawdzisz to.
- Naprawdę? Aż tak mi ufasz? - rozpromienia się.
- A widzisz tu innego demona? Nie mamy wyjścia. Posłużymy się twoją nieudolną magią, więc liczę na to, że dasz z siebie wszystko – odpowiada mu znudzony.
- Zrobię co w mojej mocy! Przysięgam! Udowodnię ci, że możesz na mnie liczyć. Jack, możesz zacząć się przygotowywać.
- Słuszna uwaga – cieszy się Nefryt, klaszcząc w dłonie. - Zacznij się rozbierać – wydaje mi polecenie.
- Słucham?
- Dobrze słyszałeś. Zanim Milo odprawi rytuał, musi poszukać śladów.
- Śladów?! Jakich znowu śladów?! Nie zgadzam się!
- Nic mnie to nie obchodzi. Jeśli jesteś pod wpływem klątwy, możesz nam zagrozić, więc miejmy to już za sobą.
- Nie powinniśmy poczekać na Sina? - próbuję grać na czas.
- Jego obecność jest zbędna. Ostatecznie to wampir. Nie on zna się na klątwach.
- Zaufaj mi. To nie boli. Pójdę po księgę – chłopak wybiega do innego pokoju. Po raz kolejny zostaję z Nefrytem sam na sam.
- Słyszałeś? Nie ma się czego bać. Rozbieraj się – namawia mnie.
- Nie!
- Mam ci pomóc? - pyta słodko i w ułamku sekundy pojawia się przede mną. Układa swoje dłonie na mojej klatce piersiowej i przesuwa nimi najpierw w dół, a potem do góry.
- Przestań.
- Nie udawaj. Nikogo tu nie ma... Tylko ty i ja, Jack... - wsuwa je pod granatowy bezrękawnik, który na sobie mam i zaczyna rozpinać guziki koszuli.
- Powiedziałem przestań! - próbuję mu się wyrwać, lecz tylko wykrzywia usta w złośliwym uśmieszku. Po chwili leżę na dywanie, a on siedzi na moich biodrach, nie kryjąc zadowolenia.
- Musisz się jeszcze sporo nauczyć o wampirach. Lekcja pierwsza. Nie należymy do cierpliwych.
- Mówisz ogólnie, czy wyłącznie o sobie? - odgryzam mu się, zaciskając dłonie na jego nadgarstkach.
- O sobie. Jak już słusznie zauważyłeś, jestem egoistą. Nie obchodzą mnie inni. - kolejny raz korzysta ze swoich mocy. Blokuje moje ręce, przytrzymując je tuż nad głową jedną. Wolną dłonią rysuje wzory na mojej klatce piersiowej. - Nie chcesz, by Sina spotkało coś złego, prawda?
- Nie, nie chcę – zaciskam mocno szczęki, nie umiejąc pogodzić się z przegraną.
- Rozbierzesz się i będziesz współpracować, czy mam cię do tego zmusić?
- Już jestem! - powrót Milo dodaje mi otuchy. Chłopak poprawia okulary, które zsuwają mu się z nosa i rozkłada na dywanie wielką księgę, oprawioną w czarną skórę. - Zaczynamy?
- Jack? - wymowne spojrzenie błękitnych oczu nie pozostawia mi wyboru.
- Tak, zaczynamy – zgodzę się na wszystko, byle zapewnić Sinowi bezpieczeństwo. - I sam się rozbiorę.
- Grzeczny chłopczyk – Nefryt wyciąga drobną dłoń i pomaga mi wstać.
Ściągam bezrękawnik i rzucam go na ziemię. Odpinam także resztę guzików i pozbywam się koszuli.
- I co teraz? - pytam Milo, który stara się odszukać odpowiednią stronę.
- Zdejmij resztę.
- Co?!
- Spodnie też musisz zdjąć – instruuje.
- To chyba jakiś żart! Wkręcacie mnie, tak? - Nefryt parska śmiechem, który stara się ukryć.
- Skądże znowu! Na nagiej skórze łatwiej widać ingerencję z zewnątrz. Jeśli mi nie wierzysz, możesz zapytać pana Henryka. Pójdę po niego, jeśli chcesz.
- Świetny pomysł, Milo. Przyprowadź go – proszę chłopaka. Jeśli Henryk będzie obok mnie, poczuję się pewniej.
- Jasne, już lecę – porzuca zaklęcia i oddala się w kierunku kuchni.
- Nie traćmy cennego czasu. Rozbieraj się – Nefryt splata dłonie na piersiach.
- Poczekam na powrót Milo.
- Tchórzysz? A może mam ci pomóc? - przekrzywia głowę w bok.
- Nie! - warczę wściekły.
- Zdejmij spodnie, albo ja to za ciebie zrobię.
- Nie odważysz się... - nie udaje mi się dokończyć zdania, a on już zsuwa mi je z bioder, śmiejąc się przy tym beztrosko.
- Ja nie znam słowa „nie”, Jack – dmucha mi wprost do ucha, wywołując zdradziecki dreszcz, rozchodzący się po całym ciele. Łapię go za przedramiona i staram się odsunąć. Przez kilka długich sekund patrzymy sobie prosto w oczy.
- Dobry wieczór – tylko tego brakowało...
- Sin... - Nefryt uśmiecha się blado, spoglądając na przyjaciela, który nonszalancko oparł się o futrynę.
- Nie chciałem wam przeszkadzać – nie jest dobrze. Jestem nagi od pasa w górę, moje spodnie osuwają się nisko na kostki i tulę do siebie różowowłosego wampira.
- To nie jest tak jak myślisz! - chcę mu wytłumaczyć, lecz od razu rezygnuję z tego pomysłu. Jego zacięty wyraz twarzy, usta zaciśnięte w wąską linię, a także przebłyski bólu, które próbuje przede mną ukryć powodują, że wszystkiego mi się odechciewa. Znowu go zraniłem.
- Panicz Sin... Już wstałeś? - pojawia się Henryk, który ściska w ramionach Vero. Labrador szczeka wesoło na widok swojego ulubieńca, lecz ten nie reaguje. Zaalarmowany mężczyzna spogląda w naszym kierunku. Nie musi nic mówić Wystarczy spojrzenie, które od razu kieruje na czerwonowłosego. Chciałby go ochronić, złagodzić cios, ale nic nie da się zrobić.
- Zabiorę psa na spacer. Stęskniłem się za nim – Sin odbiera mu szczeniaczka i znika.
- Panie...
- Nic nie mów, przecież wiem!
- Zaczynamy? - dopytuje Milo.
- Pewnie – Nefryt uwalnia się z moich ramion, po czym siada na sofie i zakłada nogę na nogę.
- Chciałbym najpierw porozmawiać z Sinem. On nie rozumie...
- Mylisz się, panie. On doskonale rozumie – wtrąca się Henryk. - Potem będziesz miał okazję wypić piwo, którego naważyłeś. Teraz skupmy się na klątwach.
- Święta racja – przytakuje mu Milo. - Ja będę czytać słowa zaklęcia, a Nefryt poszuka śladów – proponuje.
- Czemu Henryk nie może tego zrobić? - przeraża mnie wizja bycia przez niego dotykanym.
- Spokojnie, Jack. Jesteś w dobrych rękach – uśmiecha się. - Dalej, Milo. Pokaż na co cię stać.
Przez najbliższą godzinę chłopak dwoi się i troi, poddając mnie różnym magicznym eksperymentom. Tymczasem Nefryt... Jego drobne dłonie dotykają mnie wszędzie. Powoli. Uważnie. Im dłużej to trwa, tym podlej się czuję. Modlę się o to, by móc jak najszybciej uciec z tego pokoju, odszukać Sina i...
- To nie klątwa – wyrokuje demon, zamykając swoją księgę.
- Dobre i to – Henryk podnosi się z sofy, przeciągając. - Pójdę już. Jestem zmęczony.
- Nie zostawiaj mnie! - błagam go, zdesperowany jak nigdy wcześniej.
- Ubierz się, panie. Porozmawiamy jutro – odchodzi szybkim krokiem, nie oglądając się za siebie.
- Cieszysz się, że wykluczyliśmy klątwę, Jack? - znużony wampir nie kryje rozczarowania.
- Cieszę. Nie widzisz, że mam ochotę skakać z radości? - pośpiesznie nakładam spodnie i sięgam po koszulę.
- Wygląda na to, że miałem rację. Jesteś beznadziejnym łucznikiem - wzdycha przeciągle.
- Jestem wam wdzięczny za pomoc, ale muszę porozmawiać z Sinem. Teraz – wybiegam na korytarz, nie oglądając się za siebie.
- Jest w ogrodzie – woła za mną. - Przy takim wielkim kamieniu...

39 komentarzy:

  1. Lisku wstawiłeś tu 2 razy ten sam tekst :3 2. Nie było żadnych (͡° ͜ʖ ͡°) momentów ;-; a już liczyłam na coś mrrr... Biedny Sin :c Jak ten głupi Nefryt może Mu to robić?! ;-; ~Usagi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Króliczku. Musiało mi się coś przycisnąć :D
      Może. Nefryt, jak każdy, ma swoje ukryte cele i pragnienia.
      A momentów nie było, bo nie :P

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Dzisiaj jest chyba dzień gejozy ;D
    Wszędzie widzę tęcze, obejrzałam Yuri on ice (które zresztą jest boskie *^*) a potem razem z koleżanką fangirlowałam nad pairingiem Victuri <3

    Ekhm! Ekhm! Do rzeczy!

    Boże. Najlepszy. Rozdział. Ever.
    G-e-n-i-a-l-n-y!!!
    (SUZY! Sinuś został zraniony nie powinnaś się cieszyć!) A jednak... jakoś tak Jack x Nefryt ( ͡° ͜ʖ ͡°) mrrraśnie ;3 Nie mogę się doczekać więcej ich wspólnych scenek <3
    Młody mnie denerwuje ;-; tak samo jak stary ;-; Ale się dobrało. Może niech się okaże ze kochaś Nefryta też jest fanem Zmierzchu, to razem sobie z Henrykiem podyskutują. Najlepiej w jakiejś małej, ukrytej norze :D
    Biedny Sinuś (ekhm, próbuje wykrzesac z siebie trochę współczucia) znowu go zranili ;-; (ekhm!) No tak. Hm.
    ;D coś mnie dzisiaj kaszelek złapał...

    ~Suzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepszy? Zdecydowanie nie. Lubię dramaty, ale tu akcja rozwija się raczej powoli :D Prawdziwe atrakcje dopiero przed nami :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Ja tam uwielbiam kiedy akcja rozwija się powolutku *3* Buduje się atmosfera, wszystko jest takie naturalne i nie wymuszone.
      A potem bum! Wszystko się sypie, a ja pod wpływem szoku nie mogę się zebrać do kupy :>
      (Wskazuje oskarzycielsko na leżącego na podłodze Eryka)
      Takie historie sa najlepsze <3

      ~Suzy

      Usuń
    3. Też to lubię, chociaż nie zawsze :D
      Eryczek nadal grzecznie tam leży i czeka. Może go zabiję, a może nie. Jeszcze nie zdecydowałem.

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Biedny, wykrwawia się na środku podłogi barwiąc wszystko zmysłową czerwienią *3*

      Też bym chciała takie nieskończone pokłady krwi ;_;

      ~Suzy

      Usuń
    5. A ja nie. Lubię dramat i to wszystko tłumaczy :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Na samym początku (nie będę już ci wypominać faila, bo raz wystarczy ;3) powiem tak:

    "Czemu Jack?! Czemu Nefryt?! Czemu nie było więcej takich sytuacji?! Mam niedosyt!!! Chce więcej i żeby zaszli dalej!!! Chociaż nie, bo wtedy Sin nie wybaczy Jackowi, a to byłaby tragedia..."~Umysł Emy

    Teraz tak mi się skojarzyło, że u mnie w mieście jest sklep Milo ;_;

    "-Życie – Henryk uśmiecha się szczerze po czym klepie mnie po ramieniu."- Henryś, bro, w końcu widzę w tobie siebie...

    Jack w tym rozdziale:

    °Jack fryzjerka xD znowu kisnę (jak ogórek w beczce... skusi się ktoś?).
    °Jack na haju xD
    °a potem jak najświętsza dziewica XD już sama nie wiedziałam czy się śmiać, czy nad nim ubolewać...
    °Jack łamacz wampirzych serduszek :'( Jesteś bezduszny... (ale i tak będzie happy ^^ nie wiem czy na końcu, ale przez pewien okres opka to na pewno)
    °Jack znowu jest uważany za ciamajde (ale go obmacano za darmoche B3)

    ~ Emy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda akcja wymaga reakcji :D Więcej nie powiem :D
      Biedny Jack... Nie odniesie sukcesu jako pokojówka Nefryta. Nie jest też specjalnie utalentowany w mierzeniu do celu. Pozostają tylko romanse :D
      Czemu nie było więcej sytuacji? Bo Nefryt dopiero przyjechał :D A co będzie dalej? Nie wiem. Podoba mi się ich różowy flirt. Podoba mi się żądza Jacka względem Sina, a także rozpacz w oczach tego ostatniego. Trudny wybór.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Jak tak teraz na to patrzę to Jack x Nefryt to nie nest złe lol ale serduszko nie pozwala mi na to by Sin musiał przeżywać coś TAKIEGO przecież On by chyba tego nie przeżył... Mam wrażenie że Sin będzie na zmianę zyskiwał i tracił zaufanie do Jacka to nieludzkie no bo w końcu jak raz się sparzysz ok możs to był przypadek drugi raz się sparzysz no do trzech razy sztuka trzeci raz również się sparzysz to już nie będziesz wkładał rąk do ognia mimo że wygląda ładnie z daleka... Wniosek jest taki: Nie baw się uczuciami Sina a nawet jeśli to wyciągaj z każdego zdażenia konsekwencje :P ~Usagi pisze coś bez sensu bo nie ma co robić

      Usuń
    3. Mam ten sam problem. Związek Jacka z Nefrytem jest kuszący i to bardzo, ale Sin patrzy na mnie z wyrzutem. Trudno wszystkich zadowolić.

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Tyle opcji. Każda z jakimiś zaletami i wadami. Jedna kusi jak i druga... którą wersję wybierzesz, Lisku?

      ~ Emy

      Usuń
    5. Powiem Ci szczerze, że kombinuję i kombinuję :D Wszyscy mają równe szanse. To zależy od tego, co teraz wydarzy się między chłopakami. Jeśli się dogadają, to ok. A jeśli nie, niech się zdradzają :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Rozumiem... a przynajmniej tak mi się wydaje...

      ~ Emy

      Usuń
    7. Nie mam planu wydarzeń. Akcja rozgrywa się na bieżąco, czyli w chwili pisania. Tylko koniec jest zaplanowany od samego początku. Jeśli zacznę pisać i np. będę miał ochotę na romans Jacka z Henrykiem, to tak będzie (tego akurat nie będzie :D).

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. A może my bardzo chcemy zobaczyć takowy romans! No weeeź nie bądź taki spełnij prośbę swoich biednych czytelniczek xD ~Usagi

      Usuń
    9. Nie :D Henryk jest w takim wieku, że nie wiem czy noc z napalonym Jackiem by go nie zabiła, a jest mi jeszcze potrzebny :D
      Wczoraj wpadłem na genialny pomysł na opowiadanie. Zakochacie się w nim. Pojawi się (jak wszystko co dobre), w przyszłym roku :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. Rok wielkiej, brutalnej mmmiiiiłoooooościii!~ (ʃƪ ˘ ³˘) #wkurzająca buźka :D

      Wegi
      Ps. Czy tylko ja nie mam na nic czasu, ale i tak rzucam wszystko i czytam yaoi?

      Usuń
    11. Nie tylko Ty. Wczoraj, zamiast nauki, przeczytałem 6 różnych mang. Jak się domyślasz, to opóźni pisanie i spowoduje luki w mojej wiedzy, ale kogo to obchodzi :D Raz się żyje :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    12. Gdzie opowiadanie no gdzie? ;-; gdzie hot romanse no gdzie? Gdzie Sinuś no gdzie? ╥﹏╥ ~Usagi

      Usuń
    13. Grzechu nadal nie ma, ale za to zaplanowałem nowe opowiadanie. Bardzo HOT :D Być może nazwę je Zdrajca. Jeszcze nie wiem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    14. Nazwij je Usagi. Polecam. ~Usagi xD

      Usuń
    15. Niezły pomysł :D Jeden z bohaterów będzie takim nieco przerażonym króliczkiem :D
      Jednak najpierw skończę Grzech, a potem zobaczymy. Trudno wybrać pomiędzy dwoma bardzo dobrymi pomysłami :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    16. XDDDDD to ja już bym mogła umierać ~Usagi

      Usuń
    17. Nie umieraj. Jeszcze nawet nie zaczęłaś czytać, a ja pisać :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Chyba zrobię sobie różowe włosy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że Nefryt zaczął wyznaczać nowe trendy :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Za każdym razem, gdy czytam o Nefrycie widzę siebie. Mamy podobne charaktery.
      Różowe włosy niech będą, ale zostanę przy zmysłowej, gotyckiej czerni ubrań.

      Usuń
    3. O nie, nie, nie... Nefryt to moja osobowość :D Pod warstwą lukru skrywa swoje tajemnice, czekając na odpowiedni moment... :D I te włosy... Uwielbiam :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Mogę to interpretować, jako sugestię, że bywasz agresywny i nie masz oporów przed grożeniem komuś? Ja przynajmniej tak mam. Jednego dnia różowy kotek, który lubuje się w męskiej miłości, innego człowiek-wpi*rdol (dzisiaj na przykład: okładałam się z koleżanką pięściami).
      Tajemnice, mmm... Rozumiem, że czekasz aż Twoi fani staną się psycho-fanami, a wtedy wyjawisz swe imię (heh, właśnie słucham "You will know my name")?

      Naprawdę nie rozumiem, jak można nie lubić Nefryta.

      Usuń
    5. Nie bywam agresywny. Zwłaszcza fizycznie. Nie mam fanów. Nie zdradzę swojego imienia.
      Nefryt jest mną, a ja Nefrytem. Będąc słodkim i uroczym skrywam swoje prawdziwe wnętrze.
      Też tego nie rozumiem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Jak to nie masz fanów?

      ~ Emy

      Usuń
    7. Fanów mają gwiazdy, a ja jestem tylko zwykłym liskiem. Szara rzeczywistość chłopaka z bloków.

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Powiem to jeszcze raz. Nie ogarniam Nefryta. Jest dla mnie jedną chodzącą, różową, wampirzą zagadką...
    Biedny Sin. Szkoda mi go. Ciekawi mnie, jak poradzi sobie Jack z tłumaczeniem się :D Bo coś czuję, że Sin nie będzie miał ochoty go słuchać.
    ~Pik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nefryt jest piękny, reszta się nie liczy :D
      Jack... No cóż, życzę mu dużo szczęścia :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Wszystko pieknie cacy ale kiedy spadnie wielka bomba mianowicie mam na mysli Davida przecież coś szykuje dla naszego biednego rozczarowanego zachowaniem Jacka SINA??

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, jak Jack mógł to zrobić Sinowi odmawiał mu krwii, a Nefretytowi od razu chciał dać, strasznie traktuje Milo, biedny Sin zraniony...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń